Wpisy archiwalne w kategorii

Z kamerą wśród...

Dystans całkowity:45694.95 km (w terenie 13501.58 km; 29.55%)
Czas w ruchu:3182:13
Średnia prędkość:14.67 km/h
Maksymalna prędkość:92.52 km/h
Suma podjazdów:108980 m
Maks. tętno maksymalne:210 (144 %)
Maks. tętno średnie:193 (100 %)
Suma kalorii:559155 kcal
Liczba aktywności:1503
Średnio na aktywność:31.69 km i 2h 07m
Więcej statystyk

Cztery szóstki to OberSzatan?

Sobota, 11 stycznia 2014 · Komentarze(5)
Cztery szóstki to OberSzatan?

Dziś z rana na turniej Igorka do Rokitnicy. Chwila kibicowania, momentami wyniki na tablicy dziwne ale to na szczęscie tylko między meczami.

Dziwny wynik © djk71

Powrót do domu, bo przyjeżdża brat. Kiedy schodzę z rowerem na dół, Damian właśnie podjeżdża. Najpierw jeszcze raz do Rokitnicy, bo przecież musi zobaczyć chrześniaka w akcji, akurat kończy się impreza, chłopcy zdobywają pierwsze miejsce ;-)

Mamy I miejsce © djk71

A potem na przejażdżkę. Las miechowicki, zahaczamy o DSD, mijamy Tarnowskie Góry, by po chwili wjechać na drogą wiodącą przez Głęboki Dół do Kalet. Droga prosta i szeroka więc jest okazja do porozmawiania.

W Kaletach kontrola czasu i chwila wahania, czy Świerklaniec, czy Brynek. Skręcamy w lewo, wjeżdżając na szlak LR i jedziemy w stronę Mikołeski. W Boruszowicach stwierdzam, że brakuje już czasu na Brynek i odbijamy w stronę Pniowca.

Rybna, Laryszów i w Ptakowicach zamiast skręcać na Górniki, jedziemy w stronę Rept. Podjazd z wyższą kadencją i terenowa droga do Stolarzowic sprawia, że zaczynam czuć zmęczenie. Mijamy DK78 i na rozjeżdżonej, chyba przez konie, ścieżce wywracam się. Już upadając czuję jak łapie mnie skurcz w łydce. 

Po chwili ruszamy dalej, teraz już bez przeszkód docieramy do domu. Kilkadziesiąt metrów od domu licznik pokazuje same szóstki.

Cztery szóstki © djk71

Fajne, ale ciekawe, czy kiedyś uda mi się zobaczyć taki wynik tylko... z przecinkiem w innym miejscu... :-)

Kadencja: 82

Głupota

Czwartek, 9 stycznia 2014 · Komentarze(4)
Głupota
Często rower pozwala rozładować emocje. Szybkie tempo, daleki dystans, las, tłum... zawsze znajdzie się coś co pozwoli rozładować emocje na rowerze... Prawie zawsze. Dziś nie. Choć wydawało mi się, że wyjeżdżam właśnie po to, to nie byłem w stanie.

Zjazd do Rokitnicy i decyzja... wracam... To nie ma sensu. Po ciemku, przy kropiącym deszczu, nie patrząc dookoła, tylko gdzieś daleko... wstecz... i... do przodu... To tylko może się prosić o wypadek. Nie ma sensu. Trzeba wracać do domu. Nie tak miał wyglądać ten wieczór... Nie tak to wszystko miało wyglądać.

Choć wydaje mi się, że na wiele rzeczy potrafię patrzeć z dystansu, choć wydaje mi się, że wiele rzeczy potrafię zrozumieć, wytłumaczyć, choć wydaje mi się, że wiele rzeczy potrafię przewidzieć, to... czasem życie potrafi zaskoczyć... bardzo... I to czasem raz po raz...

Inteligencja i głupota. Wydaje się, że dwa zupełne przeciwieństwa, a jednak potrafią iść w parze. I to boli. To jedna z tych rzeczy, których nie cierpię. Głupota.

I kłamstwo. A kłamstwo połączone z głupotą bywa bardzo niebezpieczne... I tego już nie tylko nie lubię, ale wręcz się boję...

Boję się bardzo...

Nie wiem, czemu, ale przypomniała mi się jedna z wycieczek (niestety nie na rowerze). I wieże, wieże, po których niewiele zostało...

Tyle pozostało © djk71
Wieża, jeszcze stoi, ale to co było obok zniknęło... choć było wielkie...
Z niektórymi ludźmi też tak bywa... zwykle na ich własne życzenie... Niestety...

Kadencja: 71


Wiosna idzie

Poniedziałek, 6 stycznia 2014 · Komentarze(9)
Wiosna idzie
Po wczorajszych czterech godzinach na rowerze (brutto to nawet pięciu) dziś czas na coś krótszego. Trzeba zobaczyć jak tam moje leśne ścieżki. Te mniej uczęszczane.

Ciepło, dobrze, że nie brałem kurtki. I widać że idzie wiosna :-)

Wiosna idzie © djk71
Niestety w lesie błotniście. Miejscami bardzo. I ślisko. Do tego stopnia, że ścieżki, którymi w lecie spokojnie jeździłem dziś co chwilę mnie zatrzymują. To korzenie na zjazdach, to błoto na podjazdach.

Prosta ścieżynka, a zdradliwa © djk71

I trudno tu mówić o jakiś górach, wielu rowerzystów by nawet nie zauważyło, że coś minęli, ale ja widzę. Widzę za dużo. Często chyba oczami wyobraźni i wtedy zapala mi się czerwona lampka i... następuje paraliż. Zatrzymuję się i sprowadzam/podprowadzam rower. Nie wiem czy w moim wieku jest jeszcze szansa to pokonać.

W sumie to dzisiejsza przejażdżka zmęczyła mnie chyba bardziej niż wczorajsze 80km. Przynajmniej psychicznie.

Kadencja: 71

Śladem LR

Niedziela, 5 stycznia 2014 · Komentarze(2)
Śladem LR
Jakiś czemu w trakcie objazdu Leśnej Rajzy poznałem Wojtka. Nie dane nam było więcej spotkać się na szlaku, choć plany były. Wczoraj wieczorem wstępnie się umawiamy na poranne spotkanie w Świerklańcu. I o dziwo udaje się. Rundka po parku, wokół zalewu i obieramy kierunek: Woźniki.

Bałem się, że w terenie będzie błoto, ale wygląda, że są tylko kałuże. Całą trasa to pogaduchy o rowerach i nie tylko. W Bibieli spotkanie z historią.

Publiczna Szkoła Powszechna
Publiczna Szkoła Powszechna © djk71


Po chwili ruszamy dalej.

Wojtek gotowy do dalszej jazdy
Wojtek gotowy do dalszej jazdy © djk71


Mijamy bagna, choć gdyby nie tablica można by je było minąć nic nie zauważając.

Przed nami bagna
Przed nami bagna © djk71


Przed Woźnikami niestety droga zmienia się w błoto. Trafiamy na myśliwych wracających z polowania (mieli ustrzelonego jelenia), ich widok tak mnie zaskoczył, że nawet zdjęcia nie zrobiłem.

W planach wizyta w kościele w Woźnikach, ale akurat trafiamy na mszę i odpuszczamy. Zatrzymujemy się za to przy drewnianym kościółku kawałek dalej. Niestety zamknięty. Strasznie mnie to denerwuje, choć rozumiem, że to z obawy przed złodziejami.

Kościółek w Woźnikach
Kościółek w Woźnikach © djk71


Krótka przerwa w lesie i dojeżdżamy w okolice Zielonej. Tu okazuje się, że jakoś szybko nam czas minął i za godzinę powinienem być na obiedzie, a do domu daleko. Decydujemy się rozstać. Wojtek wraca lasem, a ja gnam asfaltem. O ile rano była pustka na drogach, to teraz jest ruch. Niezbyt komfortowo się jedzie, ale cóż... obiad czeka.

Lekko spóźniony, zmęczony, ale w dobrym nastroju docieram do domu. Dzięki Wojtku, za fajną przejażdżkę. Do następnego razu.

Kadencja: 83

Przypadkowy Chorzów

Sobota, 4 stycznia 2014 · Komentarze(7)
Przypadkowy Chorzów
Rano zawożę rower do Ostrawy, przy okazji składamy z Wiktorem wizytę w sklepie muzycznym, co nieco przedłuża nasz pobyt w Czechach. Po powrocie okazuje się, że już nie zdążę na rower przed obiadem więc... nici z jazdy przy świetle słonecznym. Trudno. Zgadujemy się z Amigą, który dziś spędza kolejny pracowity dzień w Gliwicach i... już po zmroku spotykamy się między Mikulczycami i Rokitnicą.

Bez planu krążymy po okolicy, w końcu trafiamy do Rudy.

Kościół na Pl. Jana Pawła II
Kościół na Pl. Jana Pawła II © djk71


Szopka przed kosciołem
Szopka przed kosciołem © djk71


Wszędzie daleko
Wszędzie daleko © djk71


Tu krótka sesja zdjęciowa i kiedy jadąc zastanawiamy się co robić dalej, czuję, że przednie koło zaczyna mi uciekać. Czyżbym nie miał powietrza, nie, jest, po chwili na Rondzie im. Powstańców Śląskich okazuje się, że powód jest zupełnie inny. Kolejny raz ucieka mi koło, w efekcie rower przyjmuje pozycję horyzontalną, a ja szlifuję kolanem po asfalcie. Jest ślisko. Dziwne, bo termometr wskazuje około 6 stopni. Prawie niemożliwe, a jednak. Na szczęście obywa się bez większych strat.

Decydujemy się jechać do Parku w Chorzowie. Jedzie się fajnie, ale muszę przyznać, że momentami jestem mocno spięty. Szczególnie na kostce (cegłach) obok planetarium. Dojeżdżamy do Stadionu Śląskiego i pora się pożegnać. Darek śmiga do siebie, a ja do siebie. Mała niespodzianka w Chorzowie, bo obok Teatru Rozrywki widzę znaki zakazu dla rowerzystów przy wjeździe na estakadę. Hmmm. Spróbujemy objechać gdzieś obok, W efekcie wracam przez Świętochłowice, Łagiewniki i tamtędy docieram do Bytomia, skąd już rzut beretem do mety.
Kadencja: 93

Znów na 26 calach

Piątek, 3 stycznia 2014 · Komentarze(6)
Znów na 26 calach
Superior jedzie jutro do Czech, więc dziś przypominanie sobie jak to jest na małych kołach. Wiktor pożycza mi mój stary rower, na którym teraz on śmiga.

Na początku dziwnie. Przede wszystkim kierownica. Bardzo za wąska.
Kierownica i kierownica
Kierownica i kierownica © djk71


Dziwnie się jedzie, rower reaguje na najmniejsze ruchy kierownicy. W 29-erze jest trochę inaczej, ale mi to nie przeszkadza. "Mały" jakby szybciej się rozpędza, ale poza tym jest jakoś dziwnie, kółko daleko, a ja jestem krótkowidzem :-)
Wieczór więc tylko asfalt, trudno więc powiedzieć jaka różnica jest w terenie... Może jutro uda się sprawdzić.

Poza tym muszę chyba nad nim trochę popracować... hamulce, przerzutki, ustawienie manetek...
Dobrze, przy okazji coś zrobię dla Wiktorka :-)

Mam jednak nadzieję, że szybko będę mógł wrócić na duże koła.

Kadencja: 77

Rower wraca do producenta...:(

Czwartek, 2 stycznia 2014 · Komentarze(25)
Rower wraca do producenta...:(
Nie minęły jeszcze dwa lata, jeszcze się dobrze nie nacieszyłem moim twenty ninerem, a tu... trzeba będzie odwieźć rower do Czech.
Dziwne, bo przecież ani nie jeżdżę zbyt agresywnie, ani nie miałem żadnych wypadków. Narzekam trochę na swoją wagę, ale daleko mi chyba do limitów dla rowerów aluminiowych. Nie wiem co się stało, ale tak być nie powinno.

Pęknięcie
Pęknięcie © djk71


Kolejne pęknięcie
Kolejne pęknięcie © djk71


I na spawie puszcza
I na spawie puszcza © djk71


Uprzedzając komentarze: Nie, nie wyciągałem nigdy sztycy ponad znacznik MAX.

Mam tylko nadzieję, że Superior jako poważna firma uzna reklamację i wkrótce będę mógł znów szaleć na dużych kółkach.

Kadencja: 90

Rok 2014 rozpoczęty

Środa, 1 stycznia 2014 · Komentarze(10)
Rok 2014 rozpoczęty
Wczoraj podczas robienia podsumowania roku 2103, przypomniało mi się, że ubiegły rok rozpocząłem od awarii. Dziś, już ubrany, sięgam po rower i... nie ma powietrza w tylnym kole. Czyżby powtórka z rozrywki? Szybka naprawa i w teren.

Wczoraj w nocy padła propozycja okolic Świerklańca, ale po pierwsze za wcześnie rano, a po drugie w planie mam się trochę zmęczyć w Segiecie i DSD.

Miejscami zielono
Miejscami zielono © djk71


Niestety kiedy dojeżdżam już wiem, że nie będzie tak jak miało być. Wczorajszy wieczór sylwestrowy rozpocząłem z problemami żołądkowymi i tak zostało do rana. Myślałem, że w terenie mi przejdzie, ale każda chwila mocniejszej jazdy sprawia, że żołądek daje znać o sobie. To nie ma sensu. Trzeba wracać. Nie tak to miało być, ale fajnie, że mimo to udało się choć na chwilę wyjść.

Pod domem licznik pokazuje równy wynik, dawno tak nie wyszło...

Równy wynik
Równy wynik © djk71


Kadencja: 85

2013 w pigułce

Wtorek, 31 grudnia 2013 · Komentarze(10)
2013 w pigułce

Trochę po asfalcie, mżawka, chłodno i duży ruch. To nie to co lubię.
Kadencja: 89
Ale nie to tym miało być...

Koniec roku, czyli tradycyjny czas na podsumowania :-) Przynajmniej te rowerowe, czy też blogowe. Jednym słowem podsumowałbym ten rok jako: EBT - ETISOFT BIKE TEAM :-).

Było trochę jeżdżenia - 4760km, trochę brakło do 5000, ale to i tak drugi w historii wynik.
Było sporo startów w zawodach z różnym wynikiem, ostatecznie 20 miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Polski.
Było też kilka fajnych wycieczek w świetnym towarzystwie.

Przyszły rok? Na pewno kolejne starty w maratonach na orientację... Wiemy z Amigą gdzie jesteśmy i co chcemy poprawić. Jest też chęć na więcej wycieczek, tylko gdzie znaleźć na nie czas?

Styczeń
Praktycznie bez jeżdżenia, tylko krótki i do tego awaryjny wyjazd w Nowy Rok i WOŚP-owa przejażdżka.
Słabo to wróżyło… do tego w domu pojawił się potwór, znaczy się Bajka…

Rower w pobliżu... To dobrze, czy źle?
Rower w pobliżu... To dobrze, czy źle? © djk71


Próbowaliśmy się polubić przez kilka par butów, ale kiedy dopadła SPD-ki…

Luty

Zero wycieczek, zero kilometrów,za to dwa świetne koncerty: Marek Dyjak i Slash

Anioł Stróż?
Anioł Stróż? © djk71


Marzec

Świetna pałacowa wycieczka z Amigą

Wieża ciśnień
Wieża ciśnień © djk71


I pierwsza w tym roku impreza na orientację, czyli -10 stopni w nocy z synem i nie tylko :-)

Bohaterom Armii Czerwonej
Bohaterom Armii Czerwonej © djk71


Kwiecień

Toszek, czyli za majątkiem tam wedle tych brzózek...

Złota kaczka?
Złota kaczka? © djk71


I debiut ETISOFT BIKE TEAM na pierwszym w tym roku Bike Oriencie

Jaki ładny numerek
Jaki ładny numerek © djk71


Maj

Zaczęły się starty na poważnie:
Rudawska Wyrypa - dała nam nieźle w kość...

Trochę inne opisy punktów
Trochę inne opisy punktów © djk71


Dymno
- czyli ile komarów zmieści się na 1cm kw. ciała...

A mogłem tam leżeć
A mogłem tam leżeć © djk71


Wiosenna Odyseja Miechowska, czyli awarie i jak nie należy rozstawiać punktów...

Trzecia dziś awaria
Trzecia dziś awaria © djk71


Czerwiec
To BO w Dolinie Warty, czyli jak można się odwodnić tuż przed burzą

Ładnie tu
Ładnie tu © djk71


Potem pamiętny wyjazd na Ankę (niech żyją oznaczenia szlaków rowerowych)

Więcej tu takich
Więcej tu takich © djk71


Wyjazd integracyjny do Żywca (zamiast Grassora)

Na górce
Na górce © djk71


I kilka sukcesów Igorka

Jest srebro. Mam puchar!
Jest srebro. Mam puchar! © djk71


Lipiec
Walka z naturą na Transjurze

Transjura 2013
Transjura 2013 © djk71


Szaga i wspomnienia z młodości

Jarocin... coś się tu skończyło
Jarocin... coś się tu skończyło © djk71


Upalny i po raz pierwszy kompletny BO w Przedborzu

Z czaszką
Z czaszką © djk71


Sierpień
Pamiętny Dębowy Orient

Coś jakby z Grassora
Coś jakby z Grassora © djk71


Kolejny wyjazd na Śnieżkę, czyli po raz pierwszy w teamowych strojach

Jesteśmy na szczycie :-)
Jesteśmy na szczycie :-) © djk71


Izerska Wielka Wyrypa, czyli kolejna wyrypa

Magiczne ruiny

Magiczne ruiny © djk71


Old Times Garage, cztery kółka też mogą budzić emocje u facetów (tych młodszych i starszych)

A może nie kicz

A może nie kicz © djk71


Tour de Kwietniki, czyli w końcu udało się to zrobić.

Gliwickie kwietniki - Rowerzyści
Gliwickie kwietniki - Rowerzyści © djk71


Wrzesień
Najwięcej kilometrów w tym roku.

Leśno Rajza
- fantastyczny pomysł i wykonanie, czyli jak nie w Polsce

Przed nami ciekawy odcinek
Przed nami ciekawy odcinek © djk71


Mordownik, prawie nieśmiertelni...

Międzynarodowe oznaczenia punktów
Międzynarodowe oznaczenia punktów © djk71


Sukcesy chłopaków, kiedyś też dostanę medal :-)

Igor pierwszy, trzeci zawodnik nie zdążył
Igor pierwszy, trzeci zawodnik nie zdążył © djk71

Wiku trzeci, nie było komu założyć żóółtej koszulki
Wiku trzeci, nie było komu założyć żółtej koszulki © djk71


Jesienne Trudy, czyli daleko...

Na co tu dziś zapolować?
Na co tu dziś zapolować? © djk71


i dzień później... Bike Orient w okolicach Bełchatowa

Kapliczkowo
Kapliczkowo © djk71


Galicja Orient, czyli w Bochni też są podjazdy :-)

Tu nie jest płasko
Tu nie jest płasko © djk71


Drugi dzień też nie był łatwy

Cmentarz nr 341
Cmentarz nr 341 © djk71


A chłopcy powalczyli też na szosie :-)



Październik
Kaczawska Wyrypa, czyli wiemy jak dojechać do Jeleniej Góry

Świta
Świta © djk71


Harpagan, plecy przestały boleć więc można jechać

Mgła zniknęla
Mgła zniknęla © djk71


Tropiciel 11, czyli czytać mapę!

Kto rozpozna co to za broń?
Kto rozpozna co to za broń? © djk71


Listopad
Fantastyczny koncert Amandy Palmer

Amanda Palmer w Krakowie
Amanda Palmer w Krakowie © djk71


Wizyta na psiej imprezie

Niektórzy jeżdżą
Niektórzy jeżdżą © djk71


Funex Orient, czyli w jaskiniach...

Stąd punktu nie widać
Stąd punktu nie widać © djk71


Grudzień
Nocna Masakra, tym razem błotna, a nie śnieżna

Nocna Masakra
Nocna Masakra © djk71


I regularna jazda, która sprawia, że trochę kilometrów się uzbierało w grudniu.

Dziękuję wszystkim, którzy sprawili, że rowerowo ten rok wyglądał tak jak wyglądał.
  • Przede wszystkim rodzince, za to, że tolerowała moje wyjazdy, trzymała za mnie kciuki i zachęcała do walki.
  • Amidze, za towarzystwo na trasach, cierpliwość i wyrozumiałość.
  • Wszystkim osobom w firmie, które przyczyniły się do tego, że mogliśmy zacząć jeździć jako ETISOFT BIKE TEAM.
  • I wszystkim, dzięki którym imprezy, w których uczestniczyłem, przyniosły mi tyle radości, czyli organizatorom i zawodnikom, z którymi spędziliśmy tyle czasu.
To tyle, a tym czasem jeszcze pora na życzenia…

Jak zawsze życzę wszystkim tu zaglądającym dużo powodów do uśmiechu każdego dnia, dużo dystansu do siebie samego jak i otaczającego nas świata, oraz czasu dla siebie i najbliższych.

Najbrzydszy Szlak Rowerowy

Niedziela, 29 grudnia 2013 · Komentarze(11)

Najbrzydszy Szlak Rowerowy

3 lata temu powstał Zabrzański Szlak Rowerowy.Wówczas po objeździe miałem bardzo mieszane odczucia. Miałem wrażenie, że szlak został oznaczony tuż przed wyborami i... że wkrótce się rozwinie. Dziś mając w planie 3-godzinną przejażdżkę postanowiłem sprawdzić czy coś się zmieniło.

Dokąd tędy dojadę?
Dokąd tędy dojadę? © djk71

Ruszam w odwrotną stronę czyli na Krajszynę. Już ten podjazd budzi we mnie wątpliwość dla kogo jest to trasa, bo pewnie większość rowerzystów będzie tu wprowadzało rower. Potem przyjemny kawałek po miechowickim lesie i wylot w Rokitnicy. Zjazd w dół na dworzec autobusowy i podjazd obok stadionu.

Niestety kawałek dalej szlak jest wykorzystywany przez miłośników koni, co skutkuje, za przeproszeniem, zasranym do granic możliwości błotem.

Szlak rowerowy, czy konny?
Szlak rowerowy, czy konny? © djk71

Osiedle Młodego Górnika i pierwszy efekt działania dowcipnisiów, przy wyjeździe przekręcona tabliczka i ruszam w stronę przejazdu kolejowego, by po chwili zawrócić i już ruszyć we właściwą stronę. Przy wylocie z Drzymały na Bytomską strzałka nakazuje jechać prosto. Wjeżdżam na plac jakiejś firmy i zero wskazówek co dalej. Na czuja jadę polną ścieżką i okazuje się, że dobrze. Wylatuję w dość niebezpiecznym miejscu na Trębacką. Dobrze, że dziś nie ma ruchu i wyjeżdżający zza zakrętu kierowcy nie są zagrożeniem.

Przelot w stronę Zaborza to najpierw kąpiel pod wiaduktem kolejowym, wody mniej więcej do pół koła, a potem błotna przeprawa.

Głębiej niż się wydaje
Głębiej niż się wydaje © djk71

Przy prędkości 8km/h i kadencji około 75 puls skacze mi do ponad 170. W końcu wyjeżdżam na asfalt. Tu również zabawa żartownisiów sprawia, że mam okazję podziwiać mury miejscowego aresztu. Jak się później okaże to chyba jedyne atrakcyjne miejsce na całej trasie.

Graffiti na Zaborzu
Graffiti na Zaborzu © djk71

Przed wjazdem na Lompy, ,kilkadziesiąt metrów przez Wolności, na szczęście tu też dziś nie ma ruchu.

Okolice Lompy i Asnyka, to kolejne po Biskupicach miejsce gdzie puls skacze wyżej nie z powodu trasy, a z powodu miejsca i jego mieszkańców, na szczęście grudzień nie jest miesiącem pikników.

Przelot obok szybu Walenty też robi wrażenie. To już Ruda.

Kiedyś tu przyjadę
Kiedyś tu przyjadę © djk71

W Pawłowie przychodzi mi na myśl, że w końcu zobaczymy choć jeden kościół. Nie jest to mój ulubiony, ale zawsze przykuwa moją uwagę. Niestety skręcamy w ulicę Zembali żeby zobaczyć, że w Zabrzu są nie tylko rudery ale też nowe domy, tyle, że zabrakło kasy na drogi...

Kończyce i z Rogoźnickiej zjazd obok działek w teren, czyli... donikąd. Przy lesie droga skręca i dociera do rozjazdu gdzie nie ma żadnego oznaczenia. Ruszam w prawo i też nic nie ma. Wspomagam się GPS-em. Podpowiada, że w lewo. Ok. Kawałek dalej kolejny rozjazd i znak nie wiele pomaga., Na szczęście pamiętam, że w prawo.

Komuś przeszkadzało
Komuś przeszkadzało © djk71

Wiosenna, przejazd pod autostradą i okazuje się, że w tym tunelu może być sucho. Zamiast na wprost znaki kierują w lewo przez las, ok robię bezsensowną, błotną pętlę i wyjeżdżam na Legnickiej. Zjazd w Szymały i jedyne historyczne miejsce (pomnik) mijamy od tyłu :-(

Kolejny śmietnik :-(

Takie miejsca są wszędzie
Takie miejsca są wszędzie © djk71

Przejazd pod autostradą i tylko dzięki zerknięciu wstecz domyślam się, że należy skręcić w prawo wzdłuż hałdy. Błotna droga z niespodziankami. Wylot przy stawie, który niestety trudno podziwiać, bo trzeba walczyć o utrzymanie równowagi.

Brudno tu
Brudno tu © djk71

Błoto daje w kość. Szkoda, że to nie to brązowe, nawet gliniane, ale to czarne, pokopalniane..

Przejazd wzdłuż torów na Sośnicę. Mam dość, jestem zmęczony. Kilkadziesiąt kilometrów za mną po błocie i... po trasie, która nie pokazuje mi nic z tego co chciałbym zobaczyć w Zabrzu.

Czerwone światła dla szlaku?
Czerwone światła dla szlaku? © djk71

Wyjazd na Roosevelta i kolejna boczna uliczka. Szkoda, że nie ma wskazówki, że kilkaset metrów dalej jest Ogród Botaniczny, Stadion Górnika, Kościół św. Józefa. No cóż, turyści tu wiele nie zobaczą.

Maciejów i kolejna bezsensowna pętla wylatująca obok kąpieliska. Tu też oznaczenia niewiele wskazują. Zmierzam w stronę Leśnej. To drogą, którą znają nie tylko Zabrzanie. Znają ją wszyscy okoliczni rowerzyści. Tu prawie nigdy nie jest sucho. To prawda. Tak tu, jak i na drodze do niej prowadzącej.

Błotniście dziś było
Błotniście dziś było © djk71

Mikulczyce. Powinienem teraz odbić w stronę Grzybowic, ale nie mam na to ochoty. Znam ten odcinek i wiem, że nie rożni się niczym od tego co za mną, a za mną 45 km, które są jak u jednego z byłych kandydatów na prezydenta... Pokazują Zabrze, gdzie "nie ma niczego". Jest brzydko, brudno i niebezpiecznie.

Trzy lata temu po przejechaniu tego szlaku chodziło mi po głowie, że został stworzony na potrzeby ówczesnych wyborów. Miałem jednak nadzieję, że to początek czegoś, co się wkrótce rozwinie:

  • że tabliczki zaczną wskazywać interesujące w okolicy miejsca.
  • że trasa miejscami zostanie utwardzona
  • że zostanie nieco skorygowana (i to się stało, ale chyba na gorsze)
  • że powstaną dodatkowe odnogi wiodące do ciekawych miejsc
  • że powstaną miejsca odpoczynku jak np. na Bytomskich Trasach Rowerowych
  • że....

Niestety nic takiego się nie stało. Mam wrażenie, że jest jeszcze gorzej. W Mikulczycach skręciłem w stronę Rokitnicy żeby po drodze wyczyścić rower. Poza tym wolałem nie sprawdzać czy trasa wciąż wiedzie przez teren kaplicy cmentarnej, bo a nuż bym się nadział na nabożeństwo żałobne wprawiając w zakłopotanie nie tylko siebie, ale i ludzi tam zgromadzonych...

Nie wiem dla kogo jest ta trasa, bo:

  • Trasa nie jest dla niedzielnych rowerzystów, bo miejscami się nieźle spocą prowadząc rower,
  • Nie jest to trasa dla dzieci, bo jest na niej kilka niebezpiecznych miejsc, nie tylko jeśli chodzi o samą drogę,
  • Nie jest to trasa komunikacyjna, bo nie ułatwia dojazdu z dzielnicy do dzielnicy, robiąc bezsensowne pętle gdzie tylko się da,
  • Nie jest to trasa turystyczna, bo nie tylko nie pokazuje żadnych ciekawych miejsc, ale wręcz przeciwnie pokazuje same nieciekawe miejsca,
  • Nie... chce mi się więcej pisać..., bo jedyny cel jaki widzę to trasa mająca na celu zdobycie dotacji unijnych pokazując jak biedne, brzydkie i brudne jest miasto Zabrze.....

Szkoda, bo z całym szacunkiem dla tego co władze naszego miasta zrobiły i robią, ten szlak pozostanie w moich (a myślę, że nie tylko) oczach pomnikiem nieudolności... Tak brzydkiego szlaku rowerowego nie widziałem nigdzie w Polsce, a trochę już widziałem...

Kadencja: 80