Leśno Rajza

Sobota, 7 września 2013 · Komentarze(20)
Uczestnicy
Leśno Rajza

W planach były zawody, ale dostaliśmy info od szczypiorizki, że 7 września w Kaletach jest organizowany rajd otwierający nowy szlak rowerowy o sympatycznej nazwie Leśno Rajza. Długość szlaku około 100km. Zdecydowaliśmy z Amigą, że wybierzemy w ten weekend wariant turystyczny. Tym bardziej, że to bliskie okolice, a niezbyt znane.

Leśno Rajza © djk71


Wstajemy wcześnie, bo start o siódmej rano, a dojazd to około 30km, o ile nie pomylimy leśnych ścieżek :-) 5:30 jesteśmy w Stolarzowicach gdzie ma dołączyć do nas kolega z pracy - Witek jadący z Gliwic. Krótki telefon, ma małe opóźnienie więc spotkamy się w Tarnowskich Górach gdzie mamy jeszcze coś do załatwienia.

Na Rynku jak zwykle pustka. Wbrew napisom, które widzimy.

Masa ludzi © djk71


Dojeżdża Witek.

Już jestem © djk71


Nie ma czasu na odpoczynek, bo już 6:20. Jedziemy. W lesie popełniam mały błąd, ale nie kombinujemy tylko wracamy i wjeżdżamy tym razem już na prawidłową ścieżkę. W okolicach Głębokiego Dołu czuję, że mam potwornie zmarznięte dłonie. Po chwili wszystko się wyjaśnia. Kiedy wyjeżdżaliśmy było 11 stopni, tu jest około 3 stopni.

Lekko spóźnieni docieramy na miejsce startu. Kilkadziesiąt osób, większość w rajdowych koszulkach.

Gotowi do startu © djk71


Wśród nich jeszcze jeden kolega z pracy, Maciek, który dojechał tu samochodem wraz z Bogusią.

Jest i Maciek © djk71


Odczytują nasze nazwiska (więc zdążyliśmy), odbieramy koszulki, gadżety, wśród nich schematyczna mapa trasy oraz bardzo interesujący film DVD - Leśno Rajza, czyli podróż po zielonych zakątkach Śląska.

Biorąc pod uwagę, że wśród nas są ludzie w różnym wieku, na bardzo różnych rowerach nie spodziewamy się zbyt szybkiego tempa.

Trasę można objechać nie tylko na sportowym rowerze © djk71


Mylimy się. Jedziemy szybko, w stronę Miasteczka Śląskiego, tak szybko, że peleton się rozrywa i powstaje kilka małych grupek. Nie do końca jestem pewien, czy wszyscy wiedzą jak jechać, pomysłów jest dużo, ale w końcu udaje nam się spotkać wszystkim (chyba) nad Chechłem. Krótkie spotkanie z burmistrzem, kolejne gadżety i jedziemy dalej. Mijamy bokiem Świerklaniec, myślałem, ze zahaczymy o park lub zalew, ale nie.

Brynica, Bibiela... tu byłem przekonany, że zaliczymy Pasieki i zalaną kopalnię, niestety mijamy je z boku. Trochę zbaczając z trasy (żeby nie jechać dwa razy tym samym kawałkiem) dojeżdżamy do kolejnej gminy. W Wożnikach czeka na nas pani burmistrz z wodą, wafelkami i informacjami o ciekawostkach w gminie.

Czas się rozebrać, ciepło...

W Woźnikach © djk71


Kończymy przerwę i jedziemy dalej. Kilka osób nadaje ostre tempo, jedziemy z nimi. Mijamy zalew Zielona. Miejscami jest interesująco.

Mijamy kilka takich tabliczek © djk71


Zdjęcie obowiązkowe...

Przed nami ciekawy odcinek © djk71


Robiąc zdjęcia zostajemy sami na szlaku, na szczęście tu jest świetnie oznakowany. Spoglądamy na wszelki wypadek na mapę i okazuje się, że przegapiliśmy postój w Kaletach. Jak się potem okaże ekipa zjechała ze szlaku i pojechała na... grochówkę.

Nie martwimy się tym specjalnie, bo zatrzymujemy się w ośrodku sportowo-rekreacyjnym w Koszęcinie. Dziwnie pusto tu przy takiej pogodzie.

A gdzie ludzie? © djk71


Zakładamy, ze mamy około godziny przewagi więc pozwalamy obie na chwilę relaksu. Schabowy i zimne piwko to to czego nam było potrzeba. Jest też czas na drobny serwis.

Czas na dłuższą przerwę © djk71


W końcu ruszamy na spotkanie reszty grupy. Spotykamy kilka osób, wszyscy narzekają na kamienie, które zostały rozsypane w celu utwardzenia ścieżki ale w żaden sposób nie da się po nich jechać.

Znów zniknęły oznaczenia szlaków, krótka konsultacja z GPS-em i po chwili spotykamy się z resztą grupy, niestety już bez Maćka i Bogusi.

Tu też jest pięknie © djk71


Decydujemy się przystanąć na kawę w Piłce.

Zaspokoiwszy głód i pragnienie ruszamy dalej. Mijamy Pomsyk i lądujemy w Kokotku. Kawałek wzdłuż DK11 i wjeżdżamy do lasu. Niestety następuje jakieś nieporozumienie organizacyjne i jesteśmy nie na tej ścieżce. Dowiadujemy się o tym już po kilkuset metrach. Pada hasło: wracamy, ale na myśl o piachach, przez które właśnie przebrnęliśmy wszyscy chcą jechać dalej i dojechać do szlaku z drugiej strony. Niestety tu też są piachy.

Już późno, Darkowi się spieszy więc rusza w stronę Katowic, a my po chwili spotykamy oznaczenie szlaku. Teraz już prawie bez problemów docieramy do pałacu w Brynku. Możliwość uzupełnienia wody. Samochód techniczny czeka tu na nas.

Wóz techniczny © djk71


Prawie, bo oznaczenia, które są na drzewach potrafią wprowadzać w błąd. Bo co na przykład oznacza taki znak?

Prosto czy w lewo? © djk71


Zwykle skręt, ale nie tu, tu czasem oznacza dalej prosto... Do korekty.

Ostatnia przerwa na uzupełnienie wody w Brynku i jedziemy w stronę Boruszowic. Stamtąd już głównie asfaltem, na szczęście mało uczęszczanym i w lesie jedziemy w stronę Mikołeski i Kalet.

W Kaletach czeka na nas zastępca burmistrza, który pewnie nasłuchał się sporo narzekań, na piach, na oznaczenia itp, że sprawiał wrażenie nieco zakłopotanego.

Prawda jednak jest taka, że wszyscy byli uśmiechnięci, że nikt tak naprawdę chyba nie narzeka. Mamy uwagi, ale jesteśmy zadowoleni.

Biorąc pod uwagę, że udało się poprowadzić 100km szlak prawie tylko i wyłącznie w terenie, w lesie, że udało się to zrobić przez sześć gmin, to powiem tylko pełen szacun. Taki sam jak dla wszystkich uczestników, którzy w niezłym tempie, z uśmiechem na ustach pokonali cała trasę.

Na koniec czeka na nas kiełbaska z grilla i pora się żegnać. Przed nami jeszcze kilkadziesiąt kilometrów do domu. Robi się już ciemno więc nie kombinujemy tylko poranną trasą wracamy do domu. Mimo paru kilometrów już w nogach wraca się całkiem spokojnie. W sumie zastanawiam się czy nie odwieźć Witka do Gliwic wtedy wyszłoby w sumie ponad 200km, ale decyduję się jednak wrócić do domu. Już wieczór, a syn sam w domu :-)

Podsumowując, fajnie spędzony dzień, miłe towarzystwo, nowe ścieżki...

Nie byłbym sobą gdybym się czegoś nie czepiał, ale to tylko po to, aby w przyszłości było lepiej. To była inauguracja trasy więc zrozumiałe, że jeszcze nie wszystko jest dograne.

Co bym zmienił
:
1. Poprawa oznaczeń
- wyraźne zaznaczenia skrętów
- likwidacja (lub zmiana) mylących strzałek, gdy trasa wiedzie prosto
- potwierdzenie szlaku zaraz za skrzyżowaniem, bo czasem był zakręt,a potem przez kilkaset metrów żadnego oznakowania
- dodanie literek LR, tam gdzie częścią Leśnej Rajzy są inne już istniejące szlaki (jak w Miasteczku).
2. Tabliczki z kierunkami odległościami, żeby było wiadomo dokąd można w danym kierunku dojechać
3. Schematyczne mapki pokazujące przebieg całego szlaku jak np. tutaj
4. Tabliczki informujące o atrakcjach w pobliżu szlaku
5. I oczywiście czekamy na porządną mapę z zaznaczonym i opisanym szlakiem

I jeszcze jedno, ale to już u siebie... Aparat w plecaku to porażka. Nie zawsze jest czas na zatrzymanie się i wyciąganie aparatu. Aparat musi być w kieszonce na plecach. Musi być więc mały!!!

Komentarze (20)

Leśno Rajza to bardzo przyjemny, rekreacyjny szlak rowerowy, który prowadzi po malowniczych terenach leśnych i który pozwala oderwać się od zgiełku miasta. Bardzo dobre leśne drogi i w większości brak ruchu samochodowego czyni Leśną Rajzę przyjazną dla dzieci oraz mniej zaawansowanych rowerzystów. Oczywiście szlak ma też swoje wady, ale są one przygaszone urokami okolicy przez które jest on poprowadzony.
Zapraszam też na Leśno Rajza gdzie dokładnie wszystko opisałem...

Rowerem Po Śląsku 11:38 sobota, 2 grudnia 2017

amiga
Opolskie, ale co to szkodzi...
madraghora
Jakoś nie trafiłem na smartfona, który by mnie ujął. Nie lubię jak aparat robi sam zdjęcia... jak nie mam na nic wpływu, albo jak muszę się przedzierać przez menu żeby cokolwiek ustawić.
Lustrzanka kusi, ale poczekam aż zacznie się mieścić w kieszonce na plecach... :-)

djk71 19:24 wtorek, 10 września 2013

Do codziennego focenia na trasie sprawdza się zwykły smartfon. Niektóre mają naprawdę fajne aparaty, chociaż do lustrzanki się to oczywiście nie umywa... czasami (na urlopach) wozimy lustrzankę w specjalnej torbie na kierownicę, ale też trzeba się zatrzymać, rozpakować, zrobić focię, zapakować.... Tylko na lajtowe przejazdy.

mandraghora 19:19 wtorek, 10 września 2013

Nie wiem czy Zawadzkie to już nie większy problem bo to Opolskie. Z drugiej strony nie mam nic przeciwko temu... Może przy okazji uda się pojechać wzdłuż małej Panwi... bo takie coś też chciałbym zaliczyć, w tym roku pewnie już się nie uda.

amiga 07:14 wtorek, 10 września 2013

amiga
Trasa jest rozwojowa... oby starczyło chęci... to i o Zawadzkie można by zahaczyć... :-)
jakubiszon
Dzięki...

djk71 20:18 poniedziałek, 9 września 2013

nie za duży :) - Canon Power Shot SX220 HS. Zapraszam na mojego bikeloga - tam widać owe etui/pokrowiec :)

jakubiszon 19:47 poniedziałek, 9 września 2013

genialne było to, że w zasadzie rawie całość dało się przejechać lasami..., nie przypominam sobie innej tak długiej trasy w okolicy prowadzącej wśród zieleni. Fajnie by było zrobić dodatkowy warany który zahaczyłby jeszcze o Lubliniec. Poza kilkoma drobnymi niedociągnięciami o których wspominasz było rewelacyjnie :) Kolejna edycja w czerwcu ;)

amiga 18:25 poniedziałek, 9 września 2013

k4r3l
Tu inwestycja wydaje się być przemyślana, tylko brakuje jeszcze dopracowania szczegółów. Widząc entuzjazm pomysłodawców wierzę, że będzie to dokończone.
Duży aparat ma w tym pokrowcu?
marusia
Dobre zdjęcia wymagają przede wszystkim dobrego fotografa :-)
Nie mam lustrzanki, choć przymierzałem się do niej, to rezygnowałem właśnie z powodu gabarytów. Mam hybrydę, która choć pozwala na trochę, to też jest duża. A mały Panas to po prostu małpka i zbyt często nie wystarcza. Tak więc kusi mnie coś małego, ale jednak z jakimiś możliwościami.
biber
Kiedyś, przed wyjazdem w Bieszczady, kupiłem torbę na kierownicę, ale nie sprawdziła się, ciężko ją było nawet zamontować wśród wystających linek.
A ja jestem profesjonalistą? Nie rozśmieszaj mnie... :-)
Wojciech
Tego mi też brakowało. Oby na mapie pojawiły się opisy tych miejsc... Do zobaczenia.
jakubiszon
Duży aparat w nim mieścisz? Masz gdzieś zdjęcie tego pokrowca?

djk71 17:35 poniedziałek, 9 września 2013

ano mam aparata a dokładnie etui/pokrowiec zainstalowany do mostka i powiem, że daję radę!!! Nie jeżdżę tylko po asfaltach ale też po ostrych szlakach - hehe kto jeździł kiedyś po Beskidach to zna temat. W końcu od czegoś się wzięło hasło "rąbanka beskidzka" :)

jakubiszon 15:25 poniedziałek, 9 września 2013

było super mimo tego, że w 80% znam te tereny, szkoda , że nie można było pooglądać niektórych wspaniałych miejsc, a naprawdę dużo ich tam jest.
Do zobaczenia na szlaku.

Wojciech 15:20 poniedziałek, 9 września 2013

Darek, a myślałeś o torbie na kierownicę? Aparat pod ręką, mapnik (lepszy czy gorszy zależy od torby) no i plecy nie pocą się dodatkowo pod plecakiem. Ja tak jeżdżę i nie narzekam. No ale ja to amator i w jeździe i w fotografii ;) Wiatru w plecy!

biber 11:48 poniedziałek, 9 września 2013

Ech... Gdybyż można było schować lustrzankę do kieszonki :] Niestety -dobre zdjęcia wymagają dobrego -czytaj: ciężkiego -pstrykadła. Do lustrzanki w plecaku można się przyzwyczaić i wyćwiczyć szybki gest wyjmowania jej z plecaka. U mnie się to sprawdza. Do spokojniejszej jazdy trekkingowej futerał na mostku to niegłupi pomysł. Do ostrej jazdy po górach- hmm... mam wątpliwości.

marusia 10:24 poniedziałek, 9 września 2013

Fajnie, że wciąż powstają nowe szlaki, szkoda, że nie zawsze to przemyślane inwestycje. Co do aparatu to kolega ma pokrowiec montowany na mostku i w ten sposób ma łatwy dostęp do cykadła, a że jeździ też po ostrych górkach śmiem twierdzić, że sprawdza się to dobrze ;)

k4r3l 07:43 poniedziałek, 9 września 2013

Dynio
Jak dobrze zrozumiałem, to od głównego szlaku odchodzą odnogi, które były inicjatywami poszczególnych gmin. Poczekajmy na oficjalną mapę i uzupełnienie oznakowań.
Jurek57
Będzie dobrze, bo widać było zaangażowanie organizatorów i dobrą wolę gmin, a to podstawa. Pomimo uwag jestem wciąż zachwycony międzygminnym działaniem.
szczypiorizka
Dałabyś radę. Było sporo przerw.
Odpowiedzi:
a) Na metę zjechaliśmy około 18-tej, przed 19-tą ruszyliśmy w drogę powrotną.
b) Dostaliśmy dokładnie to samo. Niestety druk właściwych map się opóźnił, ale mają być wkrótce dostępne w gminach.

djk71 17:43 niedziela, 8 września 2013

Tak czytając Twoją relację stwierdzam, że dobrze, że nie pojechałam, pewnie nie wytrzymałabym tempa. Na pewno się na nią wybiorę indywidualnie.
Pytania:
a) o której mniej więcej był koniec zabawy?
b) te mapki są rzeczywiście daremne? Na stronie Kalet jest coś takiego -> http://www.kalety.pl/upload/Mapa Lesno Rajza.pdf Dostaliście lepsze?

szczypiorizka 17:31 niedziela, 8 września 2013

Darek - "pierwsze śliwki robaczywki" !!! ale to i tak znacznie lepiej niż nasza reprezentacja profesjonalnych amatorów . :-)
Będzie dobrze !!!

Jurek57 16:52 niedziela, 8 września 2013

Coś nie gra między mapami a tym co jest w terenie. W Świerklańcu na pierwszym słupku wału na jeziorze jest oznaczenie początku tego szlaku który ciągnie się wzdłuż wału nazywanego Bulwarem i dalej wchodzi w obrzeża parku.
Na jednej z map informują że szlak wytyczony ale nieoznakowany. Oznakowanie do następnego sezony uzupełnią i będzie dobrze.

Dynio 16:49 niedziela, 8 września 2013

tak kombinowałem, ale nie byłem pewny ;)

surf-removed 13:03 niedziela, 8 września 2013

surf
Po prostu wycieczka (podróż) po lesie :-)

djk71 12:45 niedziela, 8 września 2013

A co to jest Leśno Rajza... w tłumaczeniu na język mazowiecki

surf-removed 12:41 niedziela, 8 września 2013
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa kaweg

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]