Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2012

Dystans całkowity:383.48 km (w terenie 158.24 km; 41.26%)
Czas w ruchu:21:59
Średnia prędkość:17.44 km/h
Maksymalna prędkość:57.56 km/h
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:34.86 km i 1h 59m
Więcej statystyk

Góra-Dół

Środa, 29 sierpnia 2012 · Komentarze(3)
Góra-Dół
Dziś mało czasu, ale udało się na chwilę podjechać z Igorkiem na Krajszynę żeby poćwiczyć podjazdy przed sobotnimi finałami. Szło różnie, łącznie z glebką, ale wjeżdżał. Ja też :-)

W połowie zauważyłem, że wjeżdża na środkowej tarczy. Z kogo on czerpie wzorce? Z Amigi? Trudno go było przekonać żeby zrzucił łańcuch na najmniejszą tarczę. Kiedy to zrobił wjazd był już pestką. 10 razy w górę i w dół. Ja kilka dodatkowych. Zobaczymy jak będzie w sobotę. Mam nadzieję, że będzie zadowolony z siebie.

Dziura

Wtorek, 28 sierpnia 2012 · Komentarze(7)
Dziura

Nic ostatnio nie układa się tak jak powinno. Nawet wyjście na szybki rower jest z problemami.

W końcu ruszam. Niby ciepło, ale jakby chłodno. Dobrze, trzeba będzie jechać szybko. Do lasu i… Nawrotka, bo… dziki.

Nie chce mi się z nimi dyskutować. Ostatnio z nikim nie chce mi się dyskutować. Drażnią mnie wszyscy i wszystko.

Uwielbiam te ścieżki gdzie nie ma nikogo, niestety robi się późno. Lato się kończy i wieczór nadchodzi coraz szybciej. Zbyt szybko. Tak samo jako nowe tematy w pracy, w domu, w życiu…

Kiedy zaczyna być fajnie (nawet kiedy jest ciężko) nagle jest… dup… i człowiek widzi, że wszystko o czym myślał przed chwilą, z czego był zadowolony, przestaje mieć znaczenie, bo jest mnóstwo nowych tematów, nowych problemów… Szlag by to trafił…

Dziura © djk71


Dziura jakaś w głowie, pustka, nie wiadomo co robić, choć chciałby się wiele...

Rodzinnie w Kampinosie

Sobota, 25 sierpnia 2012 · Komentarze(9)
Rodzinnie w Kampinosie

Przepraszam, w Puszczy Kampinoskiej, bo Brat, który dziś do nas dołączył, zaraz zacznie się czepiać...

Męska część drużyny K. w komplecie :-)

Męska część drużyny K. © djk71


Jednak w teren ruszyliśmy tylko w trójkę. Działo się. Damian prawie doganiał Igorka na podjazdach.

Ach te podjazdy © djk71


Wróciliśmy zmęczeni, ale zadowoleni.

Zmęczony czy szczęśliwy? © djk71


Choć brakło kilku kilometrów… Jakoś tak bardzo mało rowerowo wyszedł ten urlop. Krótki w tym roku urlop. Chyba potrzebowałbym dłuższego, rowerowego, z dala od wszystkiego, od wszystkich... Tylko ja, rower, góry i... internet :-) Tydzień, dwa, a może i trzy... A może miesiąc, dwa, trzy... Rok, dwa, trzy...

Po starych ścieżkach w Kampinosie...

Piątek, 24 sierpnia 2012 · Komentarze(5)
Po starych ścieżkach w Kampinosie...

Krótki urlop w Kampinosie.

Wczoraj nie miałem ani chęci odpoczywać, ani pracować, ani jeździć… A może chciałem robić to wszystko tylko nic nie wyszło… Nie wiem… W każdym razie nie był to typowy dzień urlopowy.

Dziś też nie udało mi się zebrać rano, a potem już było tylko gorzej. W końcu przed południem zdecydowaliśmy się ruszyć z Wiktorem przez puszczę w stronę Wisły. Niestety piachy zrobiły swoje…

Plażowanie... © djk71


W związku z tym dotarliśmy tylko do Zamczyska. Gdy wróciliśmy czekało na nas dwóch kolejnych bikerów. Ciężko było gonić całą trójkę, szczególnie gdy Marcel prowadził.

Oglądam tylko ich plecy © djk71


Na koniec jeszcze rundka z Igorkiem. Choć dzielnie walczył z piachem, to ten też mu dał w kość.

Dam radę.. © djk71


W lesie dziwna kapliczka. Musi być stara, bo o kątach prostych to jak ją budowali to jeszcze nie słyszeli…

Kto znajdzie kąt prosty? © djk71


Niby fajnie ale czuję jakiś niedosyt… Jakoś nie poszalałem, choć miałem chęć…

Za to fajnie było jechać z założonym na dłoń kompasem. Zaglądać do mapy… Co prawda lepiej by było mieć ją na mapniku, ale zawsze to coś... Brakuje mi zawodów... Chciałbym do tego wrócić...

Da się wolniej?

Poniedziałek, 20 sierpnia 2012 · Komentarze(5)
Da się wolniej?
Po weekendzie u Młynarzy przyszedł czas powrotu do pracy. Wciąż nie wiem co myśleć o wielu rzeczach... Po powrocie... upał... Nic się nie chce... Igor jednak woła mnie na rower... Trudno.... trzeba iść.

W kwiatach... © djk71


Całodzienny upał dał mu się jednak we znaki... Mimo to walczył dzielnie z Krajszyną. Po wjeździe jednak chciał od razu wracać. Kiedy jednak zobaczył naszego single-tracka nie popuścił :-) Trzymałem się go jednak zbyt blisko i kiedy na jednej z górek utknął zaliczyłem potężne uderzenie pedałem w kolano. Ciekawe, czy mocno do jutra zsinieje.

Po powrocie jeszcze z misją do ciotki.

Nad wodę

Niedziela, 19 sierpnia 2012 · Komentarze(3)
Nad wodę
W trakcie wczorajszej setki było ciepło, dziś jest gorąco ;) Szybka rundka z chłopakami nad jeziorko.

Jak dla mnie za tłoczno.

Za tłoczno © djk71


Pogaduchy z Piotrkiem na brzegu w oczekiwaniu, aż Igorek z Wiktorem zmęczą się w wodzie. Prawdę mówiąc nie wiem kto się bardziej zmęczył ;)

Kierunek Gubin

Sobota, 18 sierpnia 2012 · Komentarze(7)
Kierunek Gubin
Ostatnio przejażdżki rowerowe mają miejsce tylko w weekendy. Po ubiegłotygodniowej Śnieżce dziś… kierunek Niemcy. Wczoraj wieczorem przybiliśmy odwiedzić naszych przyjaciół w Lubsku. Po długim wieczorze dziś długo zbieramy się do wyjazdu ale jechać trzeba. Cel - Gubin i odbiór podgrzewacza do butelek dla Kornelci :-) Około południa w towarzystwie naszego gospodarza - Młynarza - ruszamy wraz z Wiktorem w drogę…

Po drodze mały, wiejski kościółek… Lubię takie...

Kościółek © djk71


Ciepło… więc z chęcią korzystamy z chwili odpoczynku w lesie… Jaka tu cisza...

Jaki tu spokój... © djk71


W Gubinie szybki posiłek, rzut oka na stojące w samym centrum ruiny kościoła farnego…

Kościół farny w Gubinie © djk71


Ciekawe czy tak już zostanie...

A gdzie dach? © djk71


I ruszamy po podgrzewacz. Ładnie wyremontowany blok mieszkalny, pod każdą klatką stojak na rowery... To już prawie Niemcy...

Stojak przed każdą klatką © djk71


Przejazd przez Wyspę Teatralną…

Czekamy na przedstawienie © djk71


Jedziemy na stronę niemiecką i przed nami kilkadziesiąt kilometrów z dala od samochodów, czyli Oder-Neiße-Radweg. Ech… pięknie się jedzie.

Chce się jechać... © djk71


Mimo weekendu ruchu wielkiego nie ma. Co jakiś czas ktoś na kolarce chce nam pokazać co potrafi, ale dziś nie ma z nami szans. Chwile odpoczynku nad rzeką…

Widok z ławeczki przy drodze © djk71


Nad mostem, którego nie ma…

Tu był most © djk71


Ciepło...

W cieniu © djk71


I niestety czas wracać…

Mimo, że jechaliśmy dość szybkim tempem, to pogaduchy na postojach sprawiają, że do domu docieramy pod wieczór. Na licznikach 101km. Pięknie było… a wieczór się dopiero zaczyna… :-)

Śnieżka 2012

Niedziela, 12 sierpnia 2012 · Komentarze(15)
Śnieżka 2012

Kiedy rok temu zjechałem ze Śnieżki wiedziałem, że jeszcze tu wrócę. W tym roku zapisaliśmy się razem z Amigą i dotarliśmy tam :-)

Zdobywcy Snieżki 2012 © djk71


Ale po kolei...

Do końca nie byłem pewien, czy to dobry pomysł biorąc fakt, że w tym roku nie ma kiedy jeździć… Wjazd na Hrobaczą Łąkę tylko mnie w tym utwierdzał.

Skoro się jednak powiedziało: A to trzeba było powiedzieć: B. Praktycznie do piątku nie było pewne jak, kiedy i w jakim gronie pojedziemy. Był plan połączenia wyjazdu z urlopem, z weekendem… Wyszło na to, że wczoraj pojechaliśmy z Darkiem sami rano żeby jeszcze mieć czas pojeździć chwilę po okolicy. Niestety pogoda, droga, problemy z noclegiem sprawiły, że udało się tylko zrobić dwa kółka serwisowe w pobliżu kwatery. Szkoda, bo tereny tu piękne do jazdy, do chodzenia, do odpoczynku…

Dziś spokojnie, porządne śniadanko, pakowanie i ruszamy na start. Po drodze, korzystając z chwili przejrzystego nieba sprawdzamy gdzie mamy dziś dotrzeć...

Tam dziś wjedziemy... © djk71


Na miejscu już trochę ludzi. Zarejestrowaliśmy się już wczoraj więc dziś nie musimy czekać w kolejce. Jako, że jesteśmy już przebrani ruszamy na krótką rozgrzewkę. Ciepło. Chyba jednak wybiorę wariant krótki. Na zjeździe już chłodniej, kiedy się stoi też. Na dole jest około 13 stopni, na szczycie około 5. Decyduję się jechać w krótkich spodenkach, i koszulce z krótkim rękawem, pod którą jednak wkładam długi rękawek :-) Reszta ciuchów zostanie zawieziona na górę wozem technicznym.

Szybkie spotkania ze znajomymi i ruszamy.

Gotowy do startu © djk71


Do Wangu pierwsze 4km asfaltem. Czołówka pewnie już walczy, ja jadę swoim tempem, wiem, że najgorsze zacznie się po zjeździe z asfaltu. Po drodze dołącza do nas pies, który… dobiegnie do szczytu i wróci również z nami.
Podjazd pod Wang i już pierwsze odpoczynki, pierwsze podprowadzenia. Jadę.

Na punkcie pomiarowym Darek ma nade mną około 30 sek. przewagi.

Odcinek za świątynią, który w zeszłym roku musiałem prowadzić, teraz przejeżdżam, choć nie powiem, że bez wysiłku.

Niestety, daje to znać o sobie po chwili. Odcięcie prądu. Jadę, ale nie mam siły. O ile wcześniej zdarzyło mi się kogoś wyprzedzać to teraz wszyscy wyprzedzają mnie.

Mimo to jadę. Drugie miejsce, które w ubiegłym roku mnie pokonało to okolice Strzechy i… choć walczę dzielnie to… zaczynam odczuwać ból lewej nogi, ścięgno (czy co to tam jest) pod kolanem. To dobry powód żeby usprawiedliwić sobie zejście z roweru. Człowiek tylko szuka takich przyczyn, wytłumaczeń… W życiu też... Szkoda. Nie uda się wjechać bez zsiadania z roweru :-( Tu Amiga ma już ponad 3 min. przewagi nade mną.

Prowadzę trochę w ślimaczym tempie. Nie, tak nie można. Siadam i jadę. Ciężko ale jadę. Jest coraz chłodniej ale na razie to nie przeszkadza. Mijam Śląski Dom i wiem, że to już blisko. Ciekawe czy dam radę podjechać? W zeszłym roku mnie zwiało i na metę wszedłem. Teraz jadę. Mijam feralne miejsce, ale przed samym końcem zatrzymuję się. Podprowadzam jakieś 20 metrów i… nie… wjadę… Muszę… Wjeżdżam :-)

Wjechałem ;-) © organizatorzy Uphilu


Czas 01:48:06. Ponad 8 minut lepiej niż w zeszłym roku. M4: 50/61, Open: 311/384. Szału nie ma. Wynik lepszy niż w zeszłym roku, dwa zejścia z roweru zamiast trzech i przejazd przez linię mety zamiast przejścia. W sumie powinienem być zadowolony ale czuję jakiś niedosyt.

Na mecie Darek uciekł mi ponad 10 minut. Ładnie pojechał.

Jestem... © djk71


Herbatka, założenie cieplejszych ciuchów i pamiątkowe zdjęcia, gdy choć na chwilę chmury na to pozwalają. Oczekiwanie na zjazd. Im dłużej stoimy tym zimno staje się bardziej odczuwalne. W końcu ruszamy. Jedziemy oczywiście za samochodem żeby ludzie nie szaleli, co kilka kilometrów zatrzymując się w oczekiwaniu na tych, którzy jadę na końcu. Momentami postoje są zbyt długie. Chłodno.

Gdzie reszta? © djk71


W końcu stadion.

Przebieramy się, jemy coś na szybko i czekamy na dekorację. A na podium staje również… Amiga :-)

Jednak podium ;-) © djk71


Drugie miejsce Amigi © djk71


Fajnie było, ale szkoda, że nie udało się połączyć tego wyjazdu z dłuższym pobytem tu. Szkoda, ze nie udało się lepiej pojechać, ale tu cudów nie ma… Dobrze, że… było sucho, bo gdyby lało jak wczoraj…

Czy jeszcze tu wrócę? Chyba tak… Chyba, bo nie chcę niczego planować… Tegoroczne plany ktoś tam na górze wyśmiał, więc…

Urodzinowa ZMK i Śnieżka

Piątek, 10 sierpnia 2012 · Komentarze(9)
Urodzinowa ZMK i Śnieżka
W ostatniej chwili wyjazd na urodzinową Zabrzańską Masę Krytyczną. Dojeżdżamy dwie minuty przed startem.


Zdjęcie zapożyczone od niejakiego Janka :-)

Start i po kilkuset metrach policja każe nam zjechać na parking gazowni. Będą sprawdzali rachunki, czy trzeźwość?


Okazuje się, że... wypuszczają nas w grupach po kilkanaście osób. Dziwnie... (wiem, że zgodnie z przepisami).

W Mikulczycach na skrzyżowaniu grupy ponownie się łączą. Stąd bez większych problemów - nie licząc chwili kiedy Wiku atakuje krzaki - rowerówką docieramy do campusu w Rokitnicy :-)

Tu czeka na nas herbatka, napoje, kiełbaski, książki, serduszka... Sympatycznie. Na nasze oko przyjechało koło setki luda :-)

Po konsumpcji i krótkich rozmowach ruszamy jeszcze z Amigą na chwilę do lasu. Niestety szybko się robi ciemno i trzeba powoli wracać...

Jutro wyjazd do Karpacza i w niedzielę kolejny atak na... Śnieżkę :-) Czy będzie szybciej niż w zeszłym roku, czy uda się wjechać bez podprowadzania? Wątpię, ale spróbuję. Trzymajcie kciuki.

Miała być Anka...

Niedziela, 5 sierpnia 2012 · Komentarze(5)
Miała być Anka...

Dinuś © djk71


Po wczorajszej wycieczce w okolicach Imielina, dziś w planach tereny opolskie i w końcu Anka :-) Z tej strony jeszcze tu nie jechałem.

Ruszamy samochodami później niż planowaliśmy i... lądujemy w opolskim zoo. Niestety, nie wpuszczą nas tu z rowerami ;-( Chwila wahania, czy opuszczamy resztę ekipy i sami zwiedzamy okolicę na siodełku, czy jednak zwiedzanie? Decydujemy się schować rowery do auta i wraz z resztą ekipy pooglądać zwierzątka.

Niby tylko małpka © djk71


Trafiamy na karmienie…

Kulturalna małpka... © djk71


Musimy oczywiście zrobić sobie zdjęcie koło zeberek :-)

Paski... © djk71


Bo…

Kto się opiekuje zebrą? © djk71


Piękny ogród, tylko pogoda nie dla mnie. Powoli umieram. Chyba dziś nie dotrę na Annaberg, nie mam siły. Spędzamy tu więcej czasu niż planowaliśmy… Pora coś zjeść. Cel - naleśniki w Opolu. Dawno tu nie byłem, ale wtopy nie ma. Wciąż dobrze dają tu zjeść. Posiłek umila nam Ewa Uryga ;-)

Bywały lepsze sceny... © djk71


Krótki spacer po mieście i jedziemy do Krasiejowa. Trochę późno ale dzieci chcą ;-)

Pięknie © djk71


Ekipa wchodzi do parku, a my z Darkiem ruszamy na krótki objazd okolicy. Chciałem dojechać tylko do Ozimka, ale znaki pokazały, że do Jeziora Turawskiego wiedzie szlak i mamy tam raptem tylko 3km z Ozimka. Jedziemy. Chcemy zobaczyć jezioro i wrócić, bo czas mamy ograniczony.

Szlak jest piękny ale… wiedzie nas cały czas wzdłuż, a nie przy jeziorze. W końcu próbujemy "na czuja" go poprawić, ale i to nie pomaga. Dojeżdżamy do Rzędowa. Rzut oka na zegarek i… chyba nie zdążymy wrócić na czas. Niedaleko jest Turawa, ale to wydłużyłoby drogę więc decydujemy się wrócić tak jak przyjechaliśmy. Niestety, jeden zakręt w lewo i jedziemy inną trasą. W efekcie mała pętelka - jadąc przez Turawę, czyli wokół jeziora pewnie wyszłoby na to samo ;-)

W Ozimku rzut oka na most

Najstarszy żelazy most wiszący na kontynencie europejskim... © djk71


I wracamy do reszty towarzystwa. W samą porę.

Nie było Góry św. Anny ale i tak było za… tzn. bardzo fajnie :-)