Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2018

Dystans całkowity:553.98 km (w terenie 78.00 km; 14.08%)
Czas w ruchu:36:55
Średnia prędkość:15.01 km/h
Maksymalna prędkość:63.15 km/h
Maks. tętno maksymalne:196 (96 %)
Maks. tętno średnie:183 (90 %)
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:36.93 km i 2h 27m
Więcej statystyk

Na grubo... 2,80 :)

Sobota, 30 czerwca 2018 · Komentarze(2)
Dziś próba jazdy na kołach 27,5x2,80. Szermierze byliby ze mnie dumni :-)

Przed wyjściem trochę zabawy przy zmianie ustawień i nowe doświadczenia przy zamianie kół na mniejsze, ale grubsze. Ruszam i... po chwili wiem, że bidon został w domu. Trudno, już mi się nie chce wracać... Do tego chmurzy się więc nie wiadomo czy nie trzeba będzie wrócić.


Chmurzy się © djk71

Najpierw rundka po ścieżkach w Ostoi Miechowickiej, później ruszam w stronę Segietu. Jedzie się bardzo pewnie.
W Segiecie trafiam na ślad jakiś zawodów, puszczam się tymi samymi ścieżkami.

Tu były zawody © djk71

Jest super. Wszystko podjeżdżam i zjeżdżam.

Lubię to miejsce © djk71

Do czasu. Są jednak miejsca gdzie nie daję rady. Nawet na szerokich gumach...

Szeroko... © djk71

W sumie to zastanawiam się czy jadę zgodnie z kierunkiem zawodów, czy w drugą stronę... Zakładam, że w drugą i tylko dlatego czasem mam problem :-)

Tu chyba też była trasa © djk71

Mało mi więc ruszam jeszcze w stronę Rept. Tam również świetnie się bawię.

Super zabawa  :-)

Z jedną zębatką

Środa, 27 czerwca 2018 · Komentarze(5)
Pierwszy raz z jedną zębatką z przodu. Czy to wystarczy. Na lokalnych podjazdach spokojnie. Na długich prostych? Może być za mało. Trzeba będzie zwiększyć kadencję? Tylko do ilu? :-)

Póki co w terenie, po lesie jest super, choć palec szuka czegoś na kierownicy :-)


Czy to wystarczy? © djk71

Głęboki sen

Sobota, 23 czerwca 2018 · Komentarze(2)
Po nocnym Biegu dla Słonia padłem jak zabity. Najlepiej to widać na wykresie snu.

Głęboki sen © djk71

Kiedy już wstałem trzeba było odwiedzić firmę, zeszło dłużej niż planowałem i... czasu na rower zostało niewiele.

Nie miałem ochoty na asfalt więc do lasu. Przypomniałem sobie stare ścieżki, którymi dawno już nie jeździłem. Zjazdy, podjazdy, kamienie, korzenie, przewrócone drzewa... Czy zawsze tu tak było? Zmęczyłem się. Podejrzewam, że to jeszcze efekt biegu, ale może po prostu dawno już nie jeździłem w ten sposób...

Chmurzy się © djk71


Dawno też nie widziałem dzików w lesie... a jednak są :-) Mimo zmęczenia podobało mi się. Trzeba będzie to powtórzyć.

Bieg dla Słonia 2018

Sobota, 23 czerwca 2018 · Komentarze(0)
W zeszłym roku trochę przypadkiem dowiedziałem się o Biegu dla Słonia - wystartowaliśmy z Igorem i... wiedzieliśmy, że w tym roku będzie powtórka z rozrywki ;-)
Przyjeżdżamy do Chorzowa w towarzystwie dziadków, którzy podobnie jak w roku ubiegłym, mimo późnej pory (start o 22:00) postanawiają nam kibicować. Odbieramy również Anetkę, która dziś miała zakończenie kolejnych studiów.... I znów na piątkę ;-) Gratulacje :-)

Rejestrujemy się, krótki spacer i trzeba się przygotować. Dołącza do nas Adam.

Czołówki muszą być © djk71

Krótka sesja zdjęciowa :-)

To na co jeszcze czekamy? © djk71
Ja jestem gotów © djk71

I dołącza Ala, Ola i Tomek.

Super towarzystwo © djk71

Chwilę później stoimy na starcie. Na rozgrzewce i tuż przed startem  ulewa. Na szczęście krótka ;-) Pozdrowienia od Słonia?

Gasną światła. Włączamy czołówki i brawami również pozdrawiamy Słonia - Artrura Hajzera.

Światła zgasły, ale ciemno nie jest © djk71

Ruszamy. Najpierw rundka wokół boiska, z którego startujemy, już tu widać, że jest nas sporo.

A to i tak nie wszyscy © djk71

Potem biegniemy przez Stadion Śląski - to już trzeci raz kiedy tedy biegnę i znów jest pięknie, choć dziś nie ma tu kibiców i bieg dopiero zaczynamy, a nie kończymy. Super widać rzekę świateł wylewającą się z tunelu. Choć niektórzy tego nie widzieli - nie oglądali się za siebie :-)

Dalej biegniemy jak w roku ubiegłym, podbieg pod zoo, tu również fantastyczny widok za plecami. Adam zatrzymuje się robić zdjęcia, ja niestety zostawiłem telefon u żony.

Chłodno, ale do biegu idealnie. W takich temperaturach mógłbym biegać codziennie :-)

Dziś nie ma pomiaru czasu (co najwyżej każdy mierzy czas sobie), ale nie to jest dziś najważniejsze... dziś biegniemy, żeby biec i... to widać i słychać. Wszyscy uśmiechnięci, zadowoleni... Super klimat.

Po chwili słyszymy spikera, to znaczy, że już koniec. Szkoda, bo dziwnie szybko to minęło.

Przed końcem, Igor mnie zostawia i biegnie już swoim tempem, oczywiście jest szybciej na mecie.

Mam to :-) © djk71
I kto jest najlepszy? © djk71

Ale zaraz potem jesteśmy i my z Adamem.

No i jesteśmy na mecie © djk71

Chyba mi okulary zaparowały.

Nic nie widzę © djk71

Mimo niskiej temperatury jesteśmy mokrzy .

Uff, wszystko mokre © djk71

Na szczęście z trybun leci ręcznik ;-)

Leci ręcznik © djk71

Krótkie rozmowy po biegu i każdy rusza w swoją stronę.

Fajnie było, tylko czemu już koniec? © djk71

Część do domu, my jeszcze po autograf do autora biografii Słonia.

W kolejce po autograf © djk71

Jeszcze zostajemy na losowaniu, niestety w tym roku bez powodzenia ;-) Trudno, za to jedziemy na lody ;-) I co z tego, że już po północy ;-)

Każdy medal nieco inny © djk71

Truchtać, czy biegać?

Środa, 20 czerwca 2018 · Komentarze(2)
Jednak treningi o poranku są najlepsze. Po pierwsze (z reguły) jak już człowiek wstanie to nic i nikt nie przeszkadza, nic nie wypada nagle, a po drugie czas jest zwykle ograniczony więc trzeba trzeba go wykorzystać jak najlepiej i można np. biegać szybciej.

I nie chodzi o to, że dziś biegłem jakoś nadzwyczaj szybciej, raczej wręcz przeciwnie, ale kilka mocniejszych akcentów było i... okazało się, że da się... Tylko czemu zwykle truchtam, a nie biegam? Bo na dłuższych dystansach bym nie dał rady biec szybciej, bo się boję, że za szybko się zagotuję, bo.... nie chce mi się spróbować...

A może jednak warto popracować na siłą i szybkością, a nie tylko ciągle robić to samo i udawać, że niby jakieś tam interwały, czy podbiegi były...

W szerokich laciach

Wtorek, 19 czerwca 2018 · Komentarze(3)
Po meczu z Senegalem trzeba było odreagować. Do tego chciałem przetestować prezent ;-) Działa :-)

Dawno nie jeździłem na góralu i... nie wiem czemu. Jednak to inna jazda. Amiga dziś to samo potwierdził.

Nad wodą na szerokim laciu © djk71

To chyba krasnoludki

Wtorek, 19 czerwca 2018 · Komentarze(3)
Miał być rano basen, ale za późno wstałem więc było bieganie. Najwyższa pora zacząć regularne treningi przed październikowym maratonem. Co więcej, przejrzałem kalendarz i okazało się, że w jakimś porywie szaleństwa już na początku roku zapisałem się na jeszcze na... 4 półmaratony... i festiwal w Krynicy. Jednak nie jestem normalny. Szczególnie, że większość tego będzie pewnie w upale..., którego nienawidzę.

Oj Kawecki... A może to nie ja się zapisałem tylko... zrobiły to za mnie... krasnoludki... W końcu jednego już w sobotę (a właściwie już w niedzielę) złapałem ;-)

Krasnoludki są na świecie © djk71

Śląskie Święto Rowerzysty 2018

Niedziela, 17 czerwca 2018 · Komentarze(4)
Trzy godziny temu wróciłem z Nocnego Półmaratonu we Wrocławiu. Przespałem się dwie godziny, wykąpałem, zrobiłem wpis na blogu, zjadłem śniadanie i... poszedłem na rower. To nie jest normalne :-) Na szczęście dziś zupełnie rekreacyjnie. Prawie. Wyjazd na  Śląskie Święto Rowerzysty 2018. Wiedziałem o tym wcześniej, ale jakoś nie planowałem, jednak wracając z Wrocka od słowa do słowa dogadaliśmy się z Adamem i trzeba było jechać.

Mogłem dołączyć w Zabrzu, ale postanowiłem pojechać na start do Gliwic. Tu niespodzianka. Jest nas kilkanaście osób z Etisoft Bike Team :-)

Nasi już są © djk71

Super. Chwila rozmowy i jedziemy. Powoli, bardzo powoli, ale o tym wiedziałem i to jest chyba idealne dla moich mięśni.

Tak jest, tyle, że jest ciepło i to już mniej mi służy. Zbieramy kolejne grupy z Zabrza, Rudy, Świętochłowic.

Przerwa w Rudzie © djk71

Po drodze udaje się spotkać trochę dawno nie widzianych znajomych. Z niektórymi udaje się zamienić kilka słów. Miło. Jest nas wszystkich naprawdę dużo.

Sporo nas przed nami © djk71

Za nami też © djk71

Dojeżdżamy do Parku w Chorzowie. Tu z nieznanego mi powodu objeżdżamy Stadion Śląski. Chyba, żeby po to, aby grupa bytomska do nas dołączyła. Kończymy rundkę w skansenie.

I jesteśmy na miejscu © djk71

Tu również spotykam sporo znajomych, kilka osób mi tylko mignęło, nie umiałem ich potem znaleźć. Kupuję espresso i... ekipa EBT jedzie sobie gdzieś usiąść w parku, a ja decyduję się wrócić do domu, bo w końcu płacę czynsz i trzeba choć chwilę pomieszkać :-)

Samotna podróż nieco męczy, do tego mam tylko trochę izotonika, nie bardzo jest gdzie co kupić, bo albo wszystko zamknięte, albo... strach zostawić rower przed sklepem. Za to podziwiam okolicę.

Historia na rondzie © djk71

W parku w Bytomiu jeszcze spotykam Ewę, zamieniamy kilka słów, dołącza Iza, nie zatrzymuję dziewczyn, one dopiero zaczynają wycieczkę, ja już kończę.

Miło było pokręcić i spotkać tylu znajomych. Ale teraz pora odpocząć.



6. PKO Nocny Wrocław Półmaraton

Sobota, 16 czerwca 2018 · Komentarze(0)
Od weekendu w Zakopanem minął już tydzień więc czas na kolejny wysiłek ;-) Tak naprawdę na ten półmaraton, podobnie jak ponad 11 tys. osób zapisałem się chyba w styczniu (może i wcześniej). Wypada jechać choć... ostatnio taki dystans przebiegłem prawie trzy miesiące temu na Półmaratonie Warszawskim. Nie liczę tu duathlonu w Czempiniu miesiąc temu, bo tam ten dystans był podzielony na dwa i przedzielony rowerem, do tego w połowie go przemaszerowałem. Innych treningów w międzyczasie dosłownie sześć i to samych piątek. Porażka. Rozsądek mówił: zostań w domu. Nikt jednak nie mówił, że jestem rozsądny... :-)

Kolejny półmaraton © djk71


Do Wrocławia wybrało nas się pięcioro z Etisoft Running Team. My z Adamem dojeżdżamy najwcześniej. Udaje nam się zaparkować prawie tuż pod stadionem. Ogarniamy pakiety startowe i ruszamy w miasto (korzystamy z tego,  że zawodnicy mają dziś darmowe przejazdy komunikacją miejską ;-), choć i tak wyjdzie nam ośmiokilometrowy spacer).

Najpierw idziemy na obiad do... Pracowni Makaronu :-) Jest super.

Super jedzenie © djk71

Dalej robimy spacer po mieście... oglądając i podziwiając co się da :-)

Most Tumski © djk71
Kłódek tu nie brakuje © djk71
Ciekawe ile związków przetrwało © djk71

Żal, że nie mamy aparatów, tylko komórki

Hala targowa © djk71

Szukamy kawy. W rożnych miejscach.

Ciekawe miejsce © djk71

Przypadek sprawia, że trafiamy do... Ambasady. Magiczne miejsce. Sprawia wrażenie jakby czas tu się zatrzymał i... o to chyba chodzi. Nam pasuje :-)

Proste menu w Ambasadzie © djk71

Pora wrócić w okolice stadionu. Odpoczynek w aucie (i obok). Obaj zaliczamy chyba krótką  drzemkę. W końcu dzwonią dziewczyny, że dojechały. Przebieramy się i idziemy. Czekamy jeszcze na Karolinę, która zjawia się dopiero tuż przed startem.

Czekamy na Karolinę © djk71

Niestety już po zdjęciu :-)

Przed startem © djk71

Kiedy my robimy foty Tereska już pewnie startuje z szybszego sektora.

Ruszamy po dwudziestu minutach. Biegnie się świetnie. Idealna temperatura (może trochę zbyt parno). Piękne widoki, super kibice na całej trasie. Wbrew moim obawom biegnę. 5 km, 10 km, 15 km. Jest ok, pewnie duża w tym zasługa Adama, który podtrzymuje rozmowę i sprawia, że nie myślę o zmęczeniu. W międzyczasie spotykamy ekipę Night Runners Gliwice, Night Runners Zabrze i Miechowicką Grupę Biegową. Coraz więcej osób na trasie rozpoznaje logo ETISOFT :)

Niestety na 17 km mam kryzys, przechodzę do marszu, próbuję biec, ale po chwili znów idę. Kilometr dalej jest bufet trochę pomaga i już truchtam do samej mety :-)


Wbiegamy razem © djk71

Dzięki Adam!

Mamy to! © djk71

Ania i Karolina już na nas czekają.

Są i dziewczyny © djk71

Tereska oczywiście już czeka na nas dawno w umówionym miejscu. Jej nie jesteśmy w stanie dogonić. Póki co :-)

Po drodze ginie nam Karolina, ale ją odnajdziemy obok Maca przy autostradzie ;-)

I znów bez Karoliny © djk71

Dzięki wszystkim za super dzień. Myślę, że jeszcze tu wrócimy :-)

Marszobieg

Wtorek, 12 czerwca 2018 · Komentarze(0)
Pierwsze od dwóch tygodni bieganie. W maju też go niewiele było. I efekt widać. Bo dwóch km łapie mnie kolka i przechodzę do marszu. Chwilę biegnę i znów marsz. Potem trochę nerwów i poszukiwanie mojego towarzysza. W końcu biegnę sam i spotkamy się na granicy osiedla. Nie tak to miało być. Słabo widzę sobotni półmaraton... I nie chodzi o wynik, a o to czy będę w stanie przebiec taki dystans.