Wpisy archiwalne w miesiącu
Grudzień, 2019
Dystans całkowity: | 145.87 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 19:55 |
Średnia prędkość: | 10.61 km/h |
Maksymalna prędkość: | 37.49 km/h |
Suma podjazdów: | 861 m |
Maks. tętno maksymalne: | 192 (94 %) |
Maks. tętno średnie: | 182 (89 %) |
Suma kalorii: | 12152 kcal |
Liczba aktywności: | 20 |
Średnio na aktywność: | 10.42 km i 0h 59m |
Więcej statystyk |
AktywnośćRower wirtualny
Czas w ruchu02:02
Sylwestrowy spinning i podsumowanie roku 2019
Dziś od rana aktywnie. Najpierw odebrałem Flasha z dworca, potem wspólnie do Reshape'a. W końcu tu trafiłem. Najpierw krótki trening obwodowy pod okiem trenera, a potem spinning z Pawłem. Sylwestrowy klimat, ale spocić się trzeba było :-)
Może pora na powrót do kręcenia w miejscu? :-)

Potem jeszcze z Tomkiem do Mysłowic na sylwestrowy bieg charytatywny. Tomek wygrał, ja już odpuściłem, byłoby za dużo przed jutrem :-)
A teraz czas na podsumowanie roku 2019. Działo się, i to całkiem sporo.
Styczeń
Styczeń dobrze rozpoczęty, bo mimo choroby udało się w Nowy Rok zaliczyć trzy kółka (czyli dystans półmaratonu) na Biegu Cyborga w Chorzowie.
Niestety później 10 dni chorobowego :-(
Ale trzeba było zmartwychwstać bo przecież był Bieg dla WOŚP :-)
Luty
Kolejny miesiąc to siłownia, ale też i zawody.
Dużą ekipą start na pieszej trasie 25 km na orientację w Silesia Race.


I dalej Parkowe Hercklekoty :)


Marzec
W marcu w końcu jakiś rower, ale w sumie to tylko symbolicznie.
Start w Biegu Wiosennym.


oraz start w Półmaratonie Warszawskim.


Kwiecień
Kolejny miesiąc to następne sporadyczne przejażdżki rowerem i czas na bieżni.
Maj
Początek maja to zwycięstwo w kategorii rodzinnej na Dębowym Włóczykiju.


Dwa dni później poprawienie wyniku na Wings For Life World Run.

Tydzień później start na Mistrzostwach Polski w duathlonie w Czempiniu.


Kolejny weekend to nocna walka na Tropicielu.


Jeszcze nie zdążyłem odpocząć, a już trzeba było pojechać na objazd trasy wycieczki firmowej. Było super choć bardzo ciężko.


Potem była Orient Akcja...

I dzień później dokończenie objazdu trasy do Morska

Czerwiec
Na rozpoczęcie miesiąca objechałem całą trasę sam. Ciepło było :-)


Potem już wyjazd integracyjny z całą firmową ekipą.

Następnego dnia powrót z Morska i pierwsza w życiu joga :-)


Po rowerowaniu przyszedł czas na bieganie.
Najpierw Nocny Półmaraton we Wrocławiu. Mimo deszczu (a może właśnie dzięki niemu) było pięknie.


Kilka dni później tradycyjny już start w Biegu dla Słonia.

I zaraz potem trzecia nocna impreza biegowa w ciągu tygodnia, czyli Bieg Świetlika w Miechowicach.


I na koniec miesiąca jeszcze Żółwik Run 2019 ;-)

Lipiec
Pierwszy miesiąc wakacji aktywny, ale głównie treningowo pod kątem październikowego maratonu. Bieganie w różnych nowych miejscach:
Piła

Hałda w Sośnicy

Kołobrzeg

i wreszcie na koniec urlopu start w Biegu ku Słońcu.

Sierpień
Początek miesiąca to urlop praktycznie bez aktywności. Trochę siłowni i super wyjazd do Czech z dawno nie widzianymi kolegami, czyli Železná cyklotrasa.

Udaje się jeszcze raz pojechać rowerem. Tym razem w góry. Skrzyczne.

Były też nowe doświadczenia w kriokomorze :-)

Ostatni dzień sierpnia to biegowe zawody w terenie, czyli miechowicki Cross-MOL.

Wrzesień
Wrzesień dobrze rozpoczęty na Festiwalu Biegowym w Krynicy.
Najpierw życiówka na Życiowej Dziesiątce

Później debiut na biegu górskim Runek Run 22 km - podobało mi się :-)

Po życiówce na 10 km przyszła pora na zupełnie niespodziewaną życiówkę w półmaratonie w Bytomiu.


I na zakończenie miesiąca udział w Biegu Trzeźwości.

Październik
Początek października to drugie podejście do maratonu. Znów Silesia Marathon i kolejna w tym roku życiówka poprawiona ;-)


Listopad
Początek listopada to Bieg Niepodległości w stolicy.

Lokalny półmaraton to porażka, chyba najcięższe (dla mnie) zawody w tym roku.


Grudzień
Grudzień to święta i świąteczne klimaty więc na początek Bieg Mikołajkowy.

A potem oczywiście Bieg po Moczkę i Makówki.

I w końcu Bieg Sylwestrowy :-)

Podsumowanie statystyczne
Rower - 33 razy - 1510,55 km (86:57 h)
Bieganie - 163 razy - 1337,31 km (160:17 h) - w tym na bieżni: 93 razy - 553,15 km (62:54 h)
Pływanie - 13 razy - 5,62 km (04:09 h)
Siłownia - 65 razy - 48:11 h (nie licząc czasu na bieżni)
Jak dobrze policzyłem to 26 razy udział w zawodach, w tym tylko 3 na rowerze, reszta biegiem.
W sumie wszystkich aktywności: 289:33 h, czyli średnio raptem ok. 48 minut dziennie :-) Mało prawda?
Cieszy bieganie, martwi rower i pływanie, a siłownia mogła być bardziej efektywna. Ogólnie jednak jest nieźle ;-)
I to by było na tyle. Czas pomyśleć o kolejnym roku :-)
Oby udało się Wam spełnić, choć niektóre z marzeń jakie macie, albo jakie pojawią się w Waszych głowach w nadchodzącym roku. Wszystkiego dobrego!
Może pora na powrót do kręcenia w miejscu? :-)

Sylwestrowy spinning© djk71
Potem jeszcze z Tomkiem do Mysłowic na sylwestrowy bieg charytatywny. Tomek wygrał, ja już odpuściłem, byłoby za dużo przed jutrem :-)
A teraz czas na podsumowanie roku 2019. Działo się, i to całkiem sporo.
Styczeń
Styczeń dobrze rozpoczęty, bo mimo choroby udało się w Nowy Rok zaliczyć trzy kółka (czyli dystans półmaratonu) na Biegu Cyborga w Chorzowie.

Z Tomkiem przodem© djk71

Zrobiłem to :-)© djk71
Niestety później 10 dni chorobowego :-(
Ale trzeba było zmartwychwstać bo przecież był Bieg dla WOŚP :-)

ETISOFT RUNNING TEAM gotowy :-)© djk71
Luty
Kolejny miesiąc to siłownia, ale też i zawody.
Dużą ekipą start na pieszej trasie 25 km na orientację w Silesia Race.

Etisoft Running Team przed startem w bazie© djk71

Przez pola...© djk71
I dalej Parkowe Hercklekoty :)

Motto musi być© djk71

Parkowe Hercklekoty© djk71
Marzec
W marcu w końcu jakiś rower, ale w sumie to tylko symbolicznie.
Start w Biegu Wiosennym.

Po biegu z medalami© djk71

Mamy to! Kolejny do kolekcji© djk71
oraz start w Półmaratonie Warszawskim.

Silna (oby) grupa :-)© djk71

Znów to zrobiłem :-)© djk71
Kwiecień
Kolejny miesiąc to następne sporadyczne przejażdżki rowerem i czas na bieżni.
Maj
Początek maja to zwycięstwo w kategorii rodzinnej na Dębowym Włóczykiju.

Mamy pierwsze miejsce :-)© djk71

Jesteśmy na podium© djk71
Dwa dni później poprawienie wyniku na Wings For Life World Run.

Piękny cel, piękny bieg© djk71
Tydzień później start na Mistrzostwach Polski w duathlonie w Czempiniu.

Mamy medal z Mistrzostw Polski© djk71

ETISOFT startuje w Mistrzostwach Polski© djk71
Kolejny weekend to nocna walka na Tropicielu.

Jest i brązowa odznaka© djk71

I gdzie teraz?© djk71
Jeszcze nie zdążyłem odpocząć, a już trzeba było pojechać na objazd trasy wycieczki firmowej. Było super choć bardzo ciężko.

Uroczy kościółek na wodzie© djk71

W Rabsztynie© djk71
Potem była Orient Akcja...

Orient Akcja© djk71
I dzień później dokończenie objazdu trasy do Morska

Piękny okiennik© djk71
Czerwiec
Na rozpoczęcie miesiąca objechałem całą trasę sam. Ciepło było :-)

Maczuga z zamkiem w tle© djk71

Dobra kawa to podstawa© djk71
Potem już wyjazd integracyjny z całą firmową ekipą.

Etisoft Bike Team gotowy do startu :-)© djk71
Następnego dnia powrót z Morska i pierwsza w życiu joga :-)

Mój pierwszy raz na jodze© djk71

Czas ruszać© djk71
Po rowerowaniu przyszedł czas na bieganie.
Najpierw Nocny Półmaraton we Wrocławiu. Mimo deszczu (a może właśnie dzięki niemu) było pięknie.

Gotowi do startu© djk71

Śliczne są te medale© djk71
Kilka dni później tradycyjny już start w Biegu dla Słonia.

I jak zawsze unikalny medal© djk71
I zaraz potem trzecia nocna impreza biegowa w ciągu tygodnia, czyli Bieg Świetlika w Miechowicach.

Pięknie podświetlony start© djk71

Śliczny medal© djk71
I na koniec miesiąca jeszcze Żółwik Run 2019 ;-)

No To Żółwik Run 2019© djk71
Lipiec
Pierwszy miesiąc wakacji aktywny, ale głównie treningowo pod kątem październikowego maratonu. Bieganie w różnych nowych miejscach:
Piła

Fontanna o poranku© djk71
Hałda w Sośnicy

Ładnie to wygląda z oddali© djk71
Kołobrzeg

A może na ryby© djk71
i wreszcie na koniec urlopu start w Biegu ku Słońcu.

Z żona na mecie© djk71
Sierpień
Początek miesiąca to urlop praktycznie bez aktywności. Trochę siłowni i super wyjazd do Czech z dawno nie widzianymi kolegami, czyli Železná cyklotrasa.

Zbyszek wciąż żywy© djk71
Udaje się jeszcze raz pojechać rowerem. Tym razem w góry. Skrzyczne.

No i dotarliśmy na szczyt© djk71
Były też nowe doświadczenia w kriokomorze :-)

W komorze :-)© djk71
Ostatni dzień sierpnia to biegowe zawody w terenie, czyli miechowicki Cross-MOL.

Piękny medal© djk71
Wrzesień
Wrzesień dobrze rozpoczęty na Festiwalu Biegowym w Krynicy.
Najpierw życiówka na Życiowej Dziesiątce

Mam życiówkę© djk71
Później debiut na biegu górskim Runek Run 22 km - podobało mi się :-)

Na szczycie pochmurno i mgliście© djk71
Po życiówce na 10 km przyszła pora na zupełnie niespodziewaną życiówkę w półmaratonie w Bytomiu.

Któryś będzie mój© djk71

Ruszam na drugie kółko© djk71
I na zakończenie miesiąca udział w Biegu Trzeźwości.

Na mecie, a twardziele mają jeszcze siłę© djk71
Październik
Początek października to drugie podejście do maratonu. Znów Silesia Marathon i kolejna w tym roku życiówka poprawiona ;-)

Medal z maratonu© djk71

Żona kazała się cieszyć© djk71
Listopad
Początek listopada to Bieg Niepodległości w stolicy.

Medal z 31. Biegu Niepodległości w Warszawie© djk71

Szczęśliwy mogę wracać do domu© djk71

II Kanclerz Zabrze Półmaraton© djk71

Odpadłem po biegu© djk71
Grudzień
Grudzień to święta i świąteczne klimaty więc na początek Bieg Mikołajkowy.

Sesja na ściance© djk71
A potem oczywiście Bieg po Moczkę i Makówki.

Tak się bawi ETISOFT© djk71
I w końcu Bieg Sylwestrowy :-)

Jak Sylwester to szampan musi być© djk71
Podsumowanie statystyczne
Rower - 33 razy - 1510,55 km (86:57 h)
Bieganie - 163 razy - 1337,31 km (160:17 h) - w tym na bieżni: 93 razy - 553,15 km (62:54 h)
Pływanie - 13 razy - 5,62 km (04:09 h)
Siłownia - 65 razy - 48:11 h (nie licząc czasu na bieżni)
Jak dobrze policzyłem to 26 razy udział w zawodach, w tym tylko 3 na rowerze, reszta biegiem.
W sumie wszystkich aktywności: 289:33 h, czyli średnio raptem ok. 48 minut dziennie :-) Mało prawda?
Cieszy bieganie, martwi rower i pływanie, a siłownia mogła być bardziej efektywna. Ogólnie jednak jest nieźle ;-)
I to by było na tyle. Czas pomyśleć o kolejnym roku :-)
Oby udało się Wam spełnić, choć niektóre z marzeń jakie macie, albo jakie pojawią się w Waszych głowach w nadchodzącym roku. Wszystkiego dobrego!
AktywnośćBieganie
Dystans4.88 km
Czas w ruchu00:29
Vśrednia5:56 min/km
VMAX4:44 min/km
Podjazdy 30 m
Bieg sylwestrowy
Choć sylwester dopiero pojutrze spora grupa biegaczy świętowała go już dziś :-) W Siemianowicach Śląskich odbywał się bowiem organizowany przez MK Team III Charytatywny Bieg Sylwestrowy.

Bieg dla większości stanowiący symboliczne zakończenie sezonu. Symboliczne bo pewnie wielu pójdzie biegać jutro i pojutrze, a w środę rozpocznie biegowo nowy sezon. My zresztą też po biegu pojechaliśmy do Parku Śląskiego odebrać pakiet startowy na noworoczny Bieg Cyborga :-)
Dzisiejszy bieg był też szczególny z innego powodu. Był to kolejny bieg charytatywny. Tym razem staraliśmy się choć trochę pomóc maleńkiej Helence... - Musiałem tu być, to imię zobowiązuje :-) Poza tym rok temu też tu byłem i podobało mi się :-)

Bieg inny bo bez pomiaru czasu, bo każdy miał numer startowy z jakiegoś innego biegu, mnie trafił się z biegu dla dzieci ;-) Inny bo medal można było sobie wybrać spośród kilku różnych medali z biegów, które odbyły się kiedyś... W sumie to nawet nie wiem, czy byli nagradzani zwycięzcy, ale nie to było chyba dziś najważniejsze. Najważniejsza była Helenka, spotkanie ze znajomymi i dobra zabawa.

Zebrała się całkiem spora grupa uśmiechniętych biegaczy, po krótkiej rozgrzewce prowadzonej jak zawsze na imprezach MK Team przez Beti, ekipa zaczęła ustawiać się na starcie. Ja też :-)



Mimo chłodu biegło się całkiem przyjemnie, trasa bez niespodzianek, zero błota, lodu, śniegu. Idealnie. Jedna pętla - 5 km.
Momentami niebezpiecznie :-)

Dobiegam zupełnie spokojnie, choć trochę się bałem, że poranny rower to nie był najlepszy pomysł przed biegiem :-)

Na mecie gorąca herbatka. I nie tylko :-)

Sympatyczne zakończenie biegowego roku.


Sylwestrowy klimat© djk71
Bieg dla większości stanowiący symboliczne zakończenie sezonu. Symboliczne bo pewnie wielu pójdzie biegać jutro i pojutrze, a w środę rozpocznie biegowo nowy sezon. My zresztą też po biegu pojechaliśmy do Parku Śląskiego odebrać pakiet startowy na noworoczny Bieg Cyborga :-)
Dzisiejszy bieg był też szczególny z innego powodu. Był to kolejny bieg charytatywny. Tym razem staraliśmy się choć trochę pomóc maleńkiej Helence... - Musiałem tu być, to imię zobowiązuje :-) Poza tym rok temu też tu byłem i podobało mi się :-)

Pomagamy Helence© djk71
Bieg inny bo bez pomiaru czasu, bo każdy miał numer startowy z jakiegoś innego biegu, mnie trafił się z biegu dla dzieci ;-) Inny bo medal można było sobie wybrać spośród kilku różnych medali z biegów, które odbyły się kiedyś... W sumie to nawet nie wiem, czy byli nagradzani zwycięzcy, ale nie to było chyba dziś najważniejsze. Najważniejsza była Helenka, spotkanie ze znajomymi i dobra zabawa.

Słowko od organizatora© djk71
Zebrała się całkiem spora grupa uśmiechniętych biegaczy, po krótkiej rozgrzewce prowadzonej jak zawsze na imprezach MK Team przez Beti, ekipa zaczęła ustawiać się na starcie. Ja też :-)

Chwila zadumy przed startem© djk71

Jeszcze selfie z najwierniejszą kibicką :-)© djk71

Startujemy© djk71
Mimo chłodu biegło się całkiem przyjemnie, trasa bez niespodzianek, zero błota, lodu, śniegu. Idealnie. Jedna pętla - 5 km.

Trochę nas jest© djk71

Polują na biegaczy?© djk71
Dobiegam zupełnie spokojnie, choć trochę się bałem, że poranny rower to nie był najlepszy pomysł przed biegiem :-)

Zaraz meta© djk71
Na mecie gorąca herbatka. I nie tylko :-)

Jak Sylwester to szampan musi być© djk71
Sympatyczne zakończenie biegowego roku.

I znów się udało© djk71
AktywnośćJazda na rowerze
Dystans27.22 km
Czas w ruchu01:52
Vśrednia14.58 km/h
VMAX32.62 km/h
Podjazdy274 m
Szukając zimy
Drugi raz z rzędu udało się umówić z Markiem na rower w niedzielny poranek. Oby tak dalej.
Gdy wyjeżdżam z domu czuję chłód. Miejscami ślady śniegu, ale nie jest ślisko.

Nad Brandką czuję jak drętwieją mi palce mimo cieplejszych rękawic.

Jestem wcześniej więc wyjeżdżam Markowi naprzeciwko, ale gdzieś się mijamy. Na szczęście zawracam i po chwili kręcimy już wspólnie. Bez konkretnego celu, po lesie... W końcu docieramy do DSD. Tu niespodzianka.

Robią zimę ;-)

Rundka wkoło i trzeba wracać. Przed nami jeszcze długi dzień i kolejne plany.
Uff.. rower dziś czyściutki :-) Nie to co ostatnio.
Gdy wyjeżdżam z domu czuję chłód. Miejscami ślady śniegu, ale nie jest ślisko.

Ślady śniegu są© djk71
Nad Brandką czuję jak drętwieją mi palce mimo cieplejszych rękawic.

Widok na Miechowice© djk71
Jestem wcześniej więc wyjeżdżam Markowi naprzeciwko, ale gdzieś się mijamy. Na szczęście zawracam i po chwili kręcimy już wspólnie. Bez konkretnego celu, po lesie... W końcu docieramy do DSD. Tu niespodzianka.

Będzie biało© djk71
Robią zimę ;-)

Pełną parą© djk71
Rundka wkoło i trzeba wracać. Przed nami jeszcze długi dzień i kolejne plany.
Uff.. rower dziś czyściutki :-) Nie to co ostatnio.
AktywnośćCiężary
Czas w ruchu01:11
Tętnośr.120
TętnoMAX157
Kalorie 407 kcal
Wieczorna siłownia
Wieczorna siłownia. Najpierw kilometr na bieżni, potem pingpong i w końcu trochę ćwiczeń.
AktywnośćBieganie
Dystans5.02 km
Czas w ruchu00:32
Vśrednia6:22 min/km
VMAX6:05 min/km
Plany i plany
Sezon 2020 zaplanowany.
W tej łatwiejszej chyba części. Starty zaplanowane. Częściowo nawet opłacone.
Teraz pozostało "tylko" się do nich przygotować. Czyli trzeba zaplanować treningi. I to już jest trudniejsze. A potem jeszcze te plany treningowe zrealizować. I to już jest bardzo trudne. Co najmniej tak jak powstrzymanie się przed zjedzeniem makowca, makówek i innych smakołyków, które stoją na stole i wołają: zjedz mnie... :-)
No ale cóż, trzeba uwierzyć... że można wygrać :-)

W tej łatwiejszej chyba części. Starty zaplanowane. Częściowo nawet opłacone.
Teraz pozostało "tylko" się do nich przygotować. Czyli trzeba zaplanować treningi. I to już jest trudniejsze. A potem jeszcze te plany treningowe zrealizować. I to już jest bardzo trudne. Co najmniej tak jak powstrzymanie się przed zjedzeniem makowca, makówek i innych smakołyków, które stoją na stole i wołają: zjedz mnie... :-)
No ale cóż, trzeba uwierzyć... że można wygrać :-)

Jeśli nie uwierzysz...© djk71
AktywnośćBieganie
Dystans1.52 km
Czas w ruchu00:09
Vśrednia5:55 min/km
VMAX4:48 min/km
AktywnośćCiężary
Czas w ruchu00:30
Tętnośr.133
TętnoMAX145
Kalorie 272 kcal
Wigilia na siłce
Święta świętami, ale trzeba się trochę poruszać. Po porannych zakupach wizyta z synem w Smarcie.
Dziś przy stole wróciłem do formy ;-)
Dziś przy stole wróciłem do formy ;-)
AktywnośćCiężary
Czas w ruchu00:47
Tętnośr.123
TętnoMAX153
Kalorie 340 kcal
Znowu wtopa
Ledwo zdążyłem wrócić z roweru, wykąpać się, a już syn czekał żeby pojechać na siłownię.
Tradycyjnie na początku kilka setów w tenisa stołowego, mniej tradycyjnie: znów przegrałem 5:6. A może to nowa świecka tradycja? Co ja mówię... Jeszcze się odegram :-)
Tradycyjnie na początku kilka setów w tenisa stołowego, mniej tradycyjnie: znów przegrałem 5:6. A może to nowa świecka tradycja? Co ja mówię... Jeszcze się odegram :-)
AktywnośćJazda na rowerze
Dystans26.80 km
Czas w ruchu01:46
Vśrednia15.17 km/h
VMAX37.49 km/h
Podjazdy226 m
Mokro i błotniście ale fajnie :)
Umówiliśmy się z Markiem na poranną niedzielną przejażdzkę. W sobotę wieczorem okazuje się, że czasu za wiele nie mamy, ale spróbujemy wykorzystać co się da. Wychodzę z domu trochę wcześniej żeby się nie gonić, nie spocić, poza tym dawno nie kręciłem więc nie wiem jak tam kondycja.
Wychodzę i... pada :-( A jeszcze przed chwilą było sucho. Hmmm... mam tylko nadzieję, że za chwilę nie dostanę SMS-a, że Marek się rozmyślił ;-) Jadę. Przypominają mi się dawne czasy, gdy pogoda nie była żadną wymówką, bez względu na to czy to był trening, zawody, czy zwykła przejażdżka. I...dziś już też nie przeszkadza ;)

Pusto w lesie, pusto na autostradzie...

Dojeżdżam nad Brandkę.

Chwila oczekiwania i jest Marek.

Ruszamy. Właściwie nie ma znaczenia gdzie. Żeby tylko pojeździć. Trochę żałujemy, że nie wizęliśmy błotników :-)
Przed nami DSD. NIe wiem czemu daję się markowi namówić na Red Rocka. Przecież wiem jak tam jest po deszczu. I rzeczywiście, na szczycie opony nabierają wagi, szerokości i charakteru ;-)

Krótki postój i ruszamy w drogę powrotną. Końcówkę jadę asfaltem, niech błoto odpadnie choć trochę z opon. Resztę i tak trzeba będzie czyścić.
Jak się potem okaże czyszczenie zajęło mi prawie tyle ile jazda. Ale warto było :-)
Wychodzę i... pada :-( A jeszcze przed chwilą było sucho. Hmmm... mam tylko nadzieję, że za chwilę nie dostanę SMS-a, że Marek się rozmyślił ;-) Jadę. Przypominają mi się dawne czasy, gdy pogoda nie była żadną wymówką, bez względu na to czy to był trening, zawody, czy zwykła przejażdżka. I...dziś już też nie przeszkadza ;)

Pochmurno i mgliście© djk71
Pusto w lesie, pusto na autostradzie...

Na autobanie też pusto© djk71
Dojeżdżam nad Brandkę.

Tam gdzieś się umówiłem© djk71
Chwila oczekiwania i jest Marek.

W oczekiwaniu© djk71
Ruszamy. Właściwie nie ma znaczenia gdzie. Żeby tylko pojeździć. Trochę żałujemy, że nie wizęliśmy błotników :-)
Przed nami DSD. NIe wiem czemu daję się markowi namówić na Red Rocka. Przecież wiem jak tam jest po deszczu. I rzeczywiście, na szczycie opony nabierają wagi, szerokości i charakteru ;-)

I kto będzie czyścił rower?© djk71
Krótki postój i ruszamy w drogę powrotną. Końcówkę jadę asfaltem, niech błoto odpadnie choć trochę z opon. Resztę i tak trzeba będzie czyścić.
Jak się potem okaże czyszczenie zajęło mi prawie tyle ile jazda. Ale warto było :-)
AktywnośćBieganie
Dystans9.99 km
Czas w ruchu01:01
Vśrednia6:06 min/km
VMAX4:53 min/km
Podjazdy276 m
Bieg po Moczkę i Makówki
Po debiucie rok temu, byłem pewien, ze jeśli tylko uda mi się zapisać to w tym roku również wystartuję. Udało się, udało się też namówić Tereskę.
Ten bieg jest inny niż wszystkie. Wtedy gdy wszyscy biegają w przedświątecznej gorączce, tutaj ludzie świętują biegając :-) Biegając jedni kończą sezon, inni już zaczynają nowy... Ale wszyscy uśmiechają się do siebie, jeszcze bardziej i częściej niż zwykle. Zresztą trudno się nie uśmiechać patrząc na siebie. :)
Rok temu byłem zaskoczony, że trzeba (a właściwie wypada, bo obowiązku nie ma) się przebrać, dzięki pomocy żony w ostatniej chwili udało się zostać choinką, nawet świecącą ;-) W tym roku było kilka pomysłów, a w końcu wybór padł na... pidżamę syna :-)
Wybór wydawał się dobry... tylko... pogoda się nie spisała. Było ciepło. Nawet bardzo :-)
Robimy zdjęcia
Mnóstwo zdjęć
Trudno wybrać, które zamieścić, tyle ich jest.
Nie tylko ja robię zdjęcia...
Uwagę przykuwają nie tylko stroje.
Pojawia się Tereska więc musi być i ścianka.
Niektórym się chyba święta pomyliły.
Sprawdźmy co tam w koszyczku...
O mały włos nie popsułem jednego przebrania. Wchodząc na salę zauważyłem jakiś stół i chciałem sobie na nim przycupnąć... Powstrzymałem się w ostatniej chwili...
Ale od tyłu naprawdę nie wiedziałem co (kto) to ;-)
Pojawiły się i znane postacie:
Przed startem jeszcze czas na kawę. Naprawdę można było dostać kawę, a dzieciaki bombony...
W końcu pora wyjść na zewnątrz.., a tam równie ciekawie...
I jakie towarzystwo...
Rozgrzewka i idziemy na start.
Po chwili odliczanie i ruszamy. Przed nami cztery pętle. Dwie dłuższe i dwie nieco krótsze. W sumie 10 km, przy czym to od startującego zależy ile pobiegnie.
Moja żona z mężem Tereski robią zdjęcia :-)
Maszyna na kawę puszcza "Wodzionkę" :-)
Brawa dla zawodników za pomysły, za poczucie humoru, ale również, a może przede wszystkim na organizatorów za danie nam szansy na wzięcie udziału w takiej imprezie.

Biegniemy. Jest ciepło, nawet bardzo. Tereska postanawia zmienić garderobę. Sam nie wiem, czy to z powodu ciepła, czy tylko taka kobieca wymówka żeby pokazać się też w innym stroju ;-)

Nie do końca wiem, czy niektórzy naprawdę się przebrali, czy po prostu próbują wmieszać się w tłum. Szczególnie, że na widok policjantów reagują dość nerwowo. W sumie to też nie wiem, czy to byli prawdziwi policjanci, czy może przebierańcy.

Inni uciekają chyba przed paparazzi...

Jest ciepło. nawet bardzo. Strój nie pomaga. Nie pomaga też, że cały czas gadamy z Tereską. Choć tak rzadko mamy na to okazję, że szkoda tracić okazję. Niestety puls od drugiego kilometra ponad 180. Na szczęście można liczyć na pomoc.

Kiedy wyprzedzamy samochód wiem, że biegnę za szybko w takich warunkach.

Mówię Teresce, że chyba skończę na trzecim okrążeniu. Nie do końca pamiętam co powiedziała, ale pobiegłem i czwarte :-)

W sumie to wstyd by było rezygnować jak niektórzy biegli w pampersie i boso...

W końcu jest meta. Ponoć biegnę mocno czerwony.

A na mecie słodki medal :-)

Do tego jajka...

I miłość... wylosowana... (bo ta prawdziwa była przecież za mną, zdjęcia robiła)....

Nie zabrakło oczywiście degustacji tytułowej moczki i makówek. Były świetne :-)
Nie wspomniałem, że w pakiecie startowym był... nietypowo... ręcznik okolicznościowy ;-)

Podsumowując: super impreza, super klimat, super towarzystwo... A i jeszcze na trasie... super kibice.. Wielkie brawa dla nich.
Super impreza!!!!
Ten bieg jest inny niż wszystkie. Wtedy gdy wszyscy biegają w przedświątecznej gorączce, tutaj ludzie świętują biegając :-) Biegając jedni kończą sezon, inni już zaczynają nowy... Ale wszyscy uśmiechają się do siebie, jeszcze bardziej i częściej niż zwykle. Zresztą trudno się nie uśmiechać patrząc na siebie. :)
Rok temu byłem zaskoczony, że trzeba (a właściwie wypada, bo obowiązku nie ma) się przebrać, dzięki pomocy żony w ostatniej chwili udało się zostać choinką, nawet świecącą ;-) W tym roku było kilka pomysłów, a w końcu wybór padł na... pidżamę syna :-)

Gotowy do biegu© djk71
Wybór wydawał się dobry... tylko... pogoda się nie spisała. Było ciepło. Nawet bardzo :-)
Robimy zdjęcia

Zapowiada się ciekawie© djk71
Mnóstwo zdjęć

Ale słodko© djk71
Trudno wybrać, które zamieścić, tyle ich jest.

Ale strasznie© djk71
Nie tylko ja robię zdjęcia...

Fotograf też musi mieć zdjęcie© djk71
Uwagę przykuwają nie tylko stroje.

Co to za jaja?© djk71
Pojawia się Tereska więc musi być i ścianka.

Tak się bawi ETISOFT© djk71

I kto tu jest biegaczem?© djk71
Niektórym się chyba święta pomyliły.

Wielkanoc czy Boże Narodzenie© djk71
Sprawdźmy co tam w koszyczku...

A co tam mamy w koszyczku?© djk71
O mały włos nie popsułem jednego przebrania. Wchodząc na salę zauważyłem jakiś stół i chciałem sobie na nim przycupnąć... Powstrzymałem się w ostatniej chwili...

Na latającym dywanie© djk71
Ale od tyłu naprawdę nie wiedziałem co (kto) to ;-)
Pojawiły się i znane postacie:

Jest wszędzie© djk71
Przed startem jeszcze czas na kawę. Naprawdę można było dostać kawę, a dzieciaki bombony...

Automat działał i biegał!!!© djk71
W końcu pora wyjść na zewnątrz.., a tam równie ciekawie...

Kosmiczne wózki© djk71
I jakie towarzystwo...

Galeria VIP-ów© djk71
Rozgrzewka i idziemy na start.

Pamiętamy o smogu© djk71

Mobilna galeria© djk71

Piękniejsza twarz Kościoła© djk71
Po chwili odliczanie i ruszamy. Przed nami cztery pętle. Dwie dłuższe i dwie nieco krótsze. W sumie 10 km, przy czym to od startującego zależy ile pobiegnie.

Czas start© djk71
Moja żona z mężem Tereski robią zdjęcia :-)

No to ruszamy© djk71
Maszyna na kawę puszcza "Wodzionkę" :-)

Gra, polewa kawę i biega© djk71

Jest i ciastek© djk71
Brawa dla zawodników za pomysły, za poczucie humoru, ale również, a może przede wszystkim na organizatorów za danie nam szansy na wzięcie udziału w takiej imprezie.

Ksiądz już biegnie po kolędzie© djk71
Biegniemy. Jest ciepło, nawet bardzo. Tereska postanawia zmienić garderobę. Sam nie wiem, czy to z powodu ciepła, czy tylko taka kobieca wymówka żeby pokazać się też w innym stroju ;-)

Tereska się przebiera© djk71
Nie do końca wiem, czy niektórzy naprawdę się przebrali, czy po prostu próbują wmieszać się w tłum. Szczególnie, że na widok policjantów reagują dość nerwowo. W sumie to też nie wiem, czy to byli prawdziwi policjanci, czy może przebierańcy.

Łapać ich...© djk71
Inni uciekają chyba przed paparazzi...

Biegamy z nie byle kim© djk71
Jest ciepło. nawet bardzo. Strój nie pomaga. Nie pomaga też, że cały czas gadamy z Tereską. Choć tak rzadko mamy na to okazję, że szkoda tracić okazję. Niestety puls od drugiego kilometra ponad 180. Na szczęście można liczyć na pomoc.

Pierwsza pomoc© djk71
Kiedy wyprzedzamy samochód wiem, że biegnę za szybko w takich warunkach.

Biegnie samochód© djk71
Mówię Teresce, że chyba skończę na trzecim okrążeniu. Nie do końca pamiętam co powiedziała, ale pobiegłem i czwarte :-)

Wciąż razem© djk71
W sumie to wstyd by było rezygnować jak niektórzy biegli w pampersie i boso...

W pampersie, na boso© djk71
W końcu jest meta. Ponoć biegnę mocno czerwony.

Ostatnie okrążenie© djk71
A na mecie słodki medal :-)

Z piernikowymi medalami© djk71
Do tego jajka...

Bieg z jajami© djk71
I miłość... wylosowana... (bo ta prawdziwa była przecież za mną, zdjęcia robiła)....

Dostałem w prezencie miłość© djk71
Nie zabrakło oczywiście degustacji tytułowej moczki i makówek. Były świetne :-)
Nie wspomniałem, że w pakiecie startowym był... nietypowo... ręcznik okolicznościowy ;-)

W zestawie startowym tym razem... ręcznik© djk71
Podsumowując: super impreza, super klimat, super towarzystwo... A i jeszcze na trasie... super kibice.. Wielkie brawa dla nich.
Super impreza!!!!