Powrót z imprezy integracyjnej
Niedziela, 9 czerwca 2019
· Komentarze(2)
Kategoria EBT, od 50 do 100km, śląskie, W towarzystwie, Z kamerą wśród...
Po wczorajszej trasie z Krakowa do Morska i wieczornej imprezie zastanawiałem się ile osób zdecyduje się na powrót rowerem.
Miałem nadzieję, że zregenerujemy się w wodzie, ale nie udało się.
Rano po śniadanku przejechaliśmy z hotelu do bazy gdzie czekały na nas kolejne atrakcje. Zjazd po stoku narciarskim bez kasku i z telefonem na tyłku lekko obudził każdego :-) Opuszczane siodełko w takich momentach się sprawdza :-)
Na miejscu część poszła się wspinać, część uprawiała smażing, a ja spróbowałem jogi. Podobało mi się. :-)
Po obiedzie ciężko było nam się zebrać, ale w końcu ośmiu najwytrwalszych stanęło na starcie :-)
Warto wspomnieć, że dwie osoby ruszyły wcześniej. Więc wariatów była dziesiątka :-)
Jako, że w pośpiechu nie zdążyłem w piątek zaplanować drogi powrotnej i wgrać jej do nawigacji to... dziś miałem wolne :-) Jechałem za Andrzejem, który coś przygotował. Niestety nawigację miał w telefonie, w kieszeni więc mieliśmy kilka korekt jak za bardzo się rozpędziliśmy.
Po drodze przypomniały mi się miejsca z jakiś zawodów.
Ciepło nie pomagało, ale dawaliśmy radę. Jak chłopcy się rozpędzili to nie było nawet czasu stanąć żeby zrobić zdjęcia, a przejeżdżaliśmy obok ciekawych punktów.
Trochę asfaltem, trochę terenem.
Podjazdów też nie brakowało.
Przed Pogorią zatrzymaliśmy uzupełnić płyny, a przy okazji wciągnęliśmy pierogi i naleśniki. Chwilę nam to zajęło.
Mieliśmy też okazję zobaczyć czym miejscowi przyjeżdżają po jedzenie.
Tuż po przerwie Andrzej łapie gumę. Marcin zostaje z nim, a my ruszamy dalej. Wiemy, że nas dogonią ;-)
Kolejny teren i kolejne podjazdy.
Po wczorajszej trasie to jednak żaden problem.
Ekipa podjeżdża z uśmiechem na ustach.
Wszyscy zadowoleni.
Coraz bliżej domu. Rogoźnik, Bobrowniki, Dobieszowice. Wieże Bazyliki Piekarskiej mówią, że już naprawdę blisko domu.
Jeszcze tylko krótki postój "Pod Dębem" na uzupełnienie płynów (tym razem wewnątrz, bo komary chcą zjeść żywcem).
I czas się powoli żegnać. Z Marcinem ruszamy drogą w stronę Helenki, a reszta lasami do Gliwic. Po chwili ja skręcam do domu, a mój towarzysz rusza na osatatni odcinek siebie.
Udany dzień, fajny powrót, kilka dróg i ścieżek, których wcześniej nie znałem, a mogą się przydać.
Miałem nadzieję, że zregenerujemy się w wodzie, ale nie udało się.
Nici z kąpieli© djk71
Rano po śniadanku przejechaliśmy z hotelu do bazy gdzie czekały na nas kolejne atrakcje. Zjazd po stoku narciarskim bez kasku i z telefonem na tyłku lekko obudził każdego :-) Opuszczane siodełko w takich momentach się sprawdza :-)
Na miejscu część poszła się wspinać, część uprawiała smażing, a ja spróbowałem jogi. Podobało mi się. :-)
Mój pierwszy raz na jodze© djk71
Po obiedzie ciężko było nam się zebrać, ale w końcu ośmiu najwytrwalszych stanęło na starcie :-)
Warto wspomnieć, że dwie osoby ruszyły wcześniej. Więc wariatów była dziesiątka :-)
Czas ruszać© djk71
Jako, że w pośpiechu nie zdążyłem w piątek zaplanować drogi powrotnej i wgrać jej do nawigacji to... dziś miałem wolne :-) Jechałem za Andrzejem, który coś przygotował. Niestety nawigację miał w telefonie, w kieszeni więc mieliśmy kilka korekt jak za bardzo się rozpędziliśmy.
Wszyscy są?© djk71
Po drodze przypomniały mi się miejsca z jakiś zawodów.
Już tu kiedyś byłem© djk71
Ciepło nie pomagało, ale dawaliśmy radę. Jak chłopcy się rozpędzili to nie było nawet czasu stanąć żeby zrobić zdjęcia, a przejeżdżaliśmy obok ciekawych punktów.
Źródła Warty© djk71
Trochę asfaltem, trochę terenem.
Z dala od asfaltu© djk71
Podjazdów też nie brakowało.
Chyba lekko pod górkę© djk71
Przed Pogorią zatrzymaliśmy uzupełnić płyny, a przy okazji wciągnęliśmy pierogi i naleśniki. Chwilę nam to zajęło.
Mieliśmy też okazję zobaczyć czym miejscowi przyjeżdżają po jedzenie.
A może takim zamiast roweru?© djk71
Tuż po przerwie Andrzej łapie gumę. Marcin zostaje z nim, a my ruszamy dalej. Wiemy, że nas dogonią ;-)
Jest i Pogoria© djk71
Kolejny teren i kolejne podjazdy.
W końcu jakiś podjazd© djk71
Po wczorajszej trasie to jednak żaden problem.
Co tam dla nas taki podjazd :-)© djk71
Ekipa podjeżdża z uśmiechem na ustach.
Z uśmiechem na twarzy© djk71
Wszyscy zadowoleni.
Jest ok :-)© djk71
Coraz bliżej domu. Rogoźnik, Bobrowniki, Dobieszowice. Wieże Bazyliki Piekarskiej mówią, że już naprawdę blisko domu.
Piekary, czyli do już blisko© djk71
Jeszcze tylko krótki postój "Pod Dębem" na uzupełnienie płynów (tym razem wewnątrz, bo komary chcą zjeść żywcem).
Do czego to służyło?© djk71
I czas się powoli żegnać. Z Marcinem ruszamy drogą w stronę Helenki, a reszta lasami do Gliwic. Po chwili ja skręcam do domu, a mój towarzysz rusza na osatatni odcinek siebie.
Udany dzień, fajny powrót, kilka dróg i ścieżek, których wcześniej nie znałem, a mogą się przydać.