Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2015

Dystans całkowity:67.45 km (w terenie 23.50 km; 34.84%)
Czas w ruchu:03:09
Średnia prędkość:21.41 km/h
Maksymalna prędkość:45.76 km/h
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:16.86 km i 0h 47m
Więcej statystyk

Powiedz Bogu o swych planach

Sobota, 16 maja 2015 · Komentarze(16)
I po zawodach. Dziś miało być DyMnO, okazało się, że nie pojadę. Miał być zwykły wyjazd na rower, też nie wyszedł. Jak wszystko ostatnio.

A rok zapowiadał się tak świetnie. Już pod koniec ubiegłego ustalone cele, niektóre zwariowane, ale wszystkie wydawały się do osiągnięcia. Ciężkie kilka pierwszych miesięcy treningów. Ciężkich, ale sprawiających niesamowitą radość. Siłownia, bieganie, basen, spinning... Udało się nawet załapać na badania wydolnościowe...

Od początku roku żyłem głównie tym co będzie się działo przez najbliższe miesiące...

Opony czekają © djk71


Wzbogaciłem się o kilka rzeczy kupionych z myślą o wyjazdach... Może zostaną na kiedyś... Może...

Miał się nawet w domu pojawić nowy rower (przy pełnej akceptacji małżonki). Była wybrana w necie przełajówka, była stojąca w sklepie, z kartką z moim nazwiskiem, szosa... Wszystko miało być...

Nie będzie. Nie będzie MRDP Góry, a to był główny cel w tym roku... Nie będzie Maratonu Podróżnika, choć już zapłacony... Nie będzie maratonów na orientacje, choć kilka pierwszych tak fajnie poszło... Może będzie Śnieżka, bo to tylko kilka godzin... Może, choć jak wszystko ostatnio nie na pewno...

Jestem wściekły. Wszystkie plany legły w gruzach... Żeby to jeszcze była moja wina, żebym miał na to jakiś wpływ... A tu nic, na nic nie mam wpływu...

Co więcej mimo, myślę, że rezygnacja ze startów też niczego nie zmieni...

Powinienem wrzucić tu teraz wiązankę przekleństw... Ale może wystarczą te, które co chwilę wylewają się z moich ust... Mam dość...



Na piwo

Sobota, 9 maja 2015 · Komentarze(8)
Kolejny weekend do d... Tak jak poprzedni, długi...
Dziś miała być praca. I była. Nawet trening był w planie. Tylko krótko.

Potem życie wymierza kolejnego kopniaka. Przez jakiś czas próbuję jeszcze pracować, ale to nie ma sensu. Żadnego. Znów nie potrafię się skupić. Wracam do domu. Ręce mi opadają. Ale podejmuję decyzję. Bolesną. Ale czasem tak trzeba. Kiedyś mi się wydawało, że pewne rzeczy dzieją się tylko w filmach. Kiedyś mi się wydawało, że będę w stanie racjonalnie myśleć w każdej sytuacji. Wydawało mi się...

Obiad i rower. Ale nie trening. Podobnie jak wczoraj. Bez celu. Na początku. Po kilku kilometrach cel jest.

Piwko © djk71

W pierwszej knajpce rezerwacja, ale druga jest otwarta. Rzadko mam ostatnio ochotę na picie, tym bardziej w samotności, czy na rowerze, ale dziś jest ten dzień. Mimo, że będę wracał do domu lasem to rozsądek podpowiada, że jedno i dość. Na więcej będzie okazja wieczorem w domu, przy meczu... Może choć wtedy na 1,5 godziny będzie można wyłączyć myślenie... Może...

Kadencja: 83

Złe emocje

Piątek, 8 maja 2015 · Komentarze(5)
Niby rozładować emocje, których ostatnio gromadzi się zbyt wiele. Negatywne emocje... Ale w sumie po wyjeździe, ani nie wybieram terenu, gdzie mógłbym się wyżyć, ani bocznych asfaltów, gdzie mógłbym popędzić ile sił, tylko... jadę do miasta... zupełnie nie wiedzieć po co. Może nie do samego centrum, ale krążę gdzieś bez celu po osiedlach. Miejscami jest ciekawie... No cóż początek weekendu...

Weekendu, który miał być wyzwaniem... Miał... Nie będzie... Zamiast tego będzie praca... I kolejne emocje...

Kadencja: 87

Jak to jest biegać?

Wtorek, 5 maja 2015 · Komentarze(7)
Z serwisu wracam biegiem. Już zapomniałem jak to się robi. W pierwszej chwili miało być asfaltem, ale... las kusi...
Ciepło. Jeszcze nigdy nie biegałem przy takiej temperaturze. To zresztą chyba nie ma dużego znaczenia. Po takiej przerwie to i tak jakby od początku. Efekt widać od razu. Spocony i zasapany, mimo, że tempo niewiele szybsze od marszu.

Do tego po chwili mam pełno robactwa we włosach...

Pod koniec pot zalewa mi oczy. Piecze straszliwie. No tak nie wziąłem buffa... Pod koniec już nic nie widzę...

Do serwisu, czyli nie tak to miało być

Wtorek, 5 maja 2015 · Komentarze(2)
Amiga mnie w pracy mało nie opieprzył, że jeszcze nie oddałem roweru do serwisu. Niby nic mu nie jest, ale może faktycznie przed weekendem (o ile będzie, bo długiego nie było :-( ) wypadałoby go przejrzeć...
Wracając z pracy szybka wizyta w Galerii i... ciężko... tyle rowerów w serwisie. Jednak udaje się załatwić, że mogę podrzucić sprzęt. Może nie będzie na jutro... ale na czwartek na pewno.

Powrót do domu i szybko wkładam... ciuchy do biegania... Do serwisu jest z górki, a przecież nie będę wracał pieszo. Tzn. może być na nogach, ale biegiem. Wypadałoby...

Po świetnym przełomie roku... dwa miesiące przerwy w treningach. Czyli wszystko co zrobiłem wcześniej - szlag trafił... :-( Nie tak to miało być... Wiele rzeczy miało być inaczej... Ale nie jest :-(

Za to jest... świetnym wytłumaczeniem dla mojego lenistwa... Bo przecież dałbym radę... ćwiczyć... Wystarczyło nie przejmować się... Przecież to i tak nic daje... Szczególnie jak Ci, o których człowiek się martwi mają to gdzieś...

Ale wytłumaczenie było... i dzięki temu dwa miesiące w plecy i trzy kilo do przodu... :-(