Wpisy archiwalne w miesiącu
Maj, 2022
Dystans całkowity: | 210.87 km (w terenie 85.50 km; 40.55%) |
Czas w ruchu: | 29:38 |
Średnia prędkość: | 7.12 km/h |
Maksymalna prędkość: | 35.30 km/h |
Suma podjazdów: | 3633 m |
Maks. tętno maksymalne: | 195 (96 %) |
Maks. tętno średnie: | 185 (91 %) |
Suma kalorii: | 16550 kcal |
Liczba aktywności: | 21 |
Średnio na aktywność: | 10.04 km i 1h 24m |
Więcej statystyk |
AktywnośćBieganie
Dystans8.44 km
Czas w ruchu01:00
Vśrednia7:06 min/km
VMAX6:07 min/km
Podjazdy108 m
Schön, aber etwas kühl
Pewnie już pisałem niejeden raz, że czasem ludzie myślą, że jadąc na delegację człowiek ma mnóstwo czasu na zwiedzanie. Najczęściej jednak widzi autostradę, hotel i ew. fabrykę klienta. W moim przypadku jedyna okazja żeby coś zobaczyć to... wstać wcześnie rano i iść pobiegać mając nadzieję, że natrafi się na coś interesującego.
Tym razem po raz kolejnym jestem w okolicach Stuttgartu jednak na tyle daleko od centrum, że nawet się nie łudzę, że tam zajrzę.
Sindelfingen - miasto, o którym wcześniej nawet nie słyszałem, wieczorem przed snem szybki rzut oka w Google i wyznaczam sobie trasę tak aby udało się zobaczyć coś interesującego.
Najpierw dziwna wieża (ciśnień?)

Potem rzut oka na miasto z góry.

Malunki na ścianach sugerują, że jest tu i stara część.

Biegnę przez parki.

Po drodze interesujące tory. Chyba kolejki dla dzieci, bo dość wąskie, niestety ze względu na wczesną porę wagoniki chyba pochowane.

W końcu trafiam na budynki w klimacie jaki lubię :-)

Kościółek


Stary ratusz
Chwilę krążę po miasteczku.



Dobrze, że nie mam rozpisane treningu tylko po prostu chcę pobiegać i pozwiedzać.


I coś w stylu ryneczku.

Niestety pora wracać na śniadanie i do pracy.
Tym razem po raz kolejnym jestem w okolicach Stuttgartu jednak na tyle daleko od centrum, że nawet się nie łudzę, że tam zajrzę.
Sindelfingen - miasto, o którym wcześniej nawet nie słyszałem, wieczorem przed snem szybki rzut oka w Google i wyznaczam sobie trasę tak aby udało się zobaczyć coś interesującego.
Najpierw dziwna wieża (ciśnień?)

Wieża ciśnień?© djk71
Potem rzut oka na miasto z góry.

Sindelfingen z góry© djk71
Malunki na ścianach sugerują, że jest tu i stara część.

Tam muszę pobiec© djk71
Biegnę przez parki.

W parku© djk71
Po drodze interesujące tory. Chyba kolejki dla dzieci, bo dość wąskie, niestety ze względu na wczesną porę wagoniki chyba pochowane.

Ciekawe tory© djk71
W końcu trafiam na budynki w klimacie jaki lubię :-)

Taki klimat lubię© djk71
Kościółek

Kościół© djk71

Przed kościołem© djk71
Stary ratusz

Stary Ratusz© djk71

Lubię ten klimat© djk71

Gdyby nie te kosze na śmieci© djk71

Chce się oglądać© djk71
Dobrze, że nie mam rozpisane treningu tylko po prostu chcę pobiegać i pozwiedzać.

Trochę sztuki© djk71

Pięknie© djk71
I coś w stylu ryneczku.

Miejsce na kawę, piwo... idealne© djk71
Niestety pora wracać na śniadanie i do pracy.
AktywnośćBieganie
Dystans13.01 km
W terenie13.00 km
Czas w ruchu01:47
Vśrednia8:13 min/km
VMAX6:11 min/km
Podjazdy128 m
Bez siły
Potruchtane w "swoim" lesie.

Bez sił jakoś.

Ważne jednak, że się zmusiłem.

Piękna pogoda© djk71
Bez sił jakoś.

W cieniu© djk71
Ważne jednak, że się zmusiłem.
AktywnośćBieganie
Dystans7.03 km
Czas w ruchu00:46
Vśrednia6:32 min/km
VMAX5:05 min/km
Podjazdy 83 m
Uda się w końcu wrócić do regularnych treningów?
Ciężko ostatnio wrócić do treningów.
Póki co bez planu, ot żeby tylko wrócić do regularności.
Całkiem przyjemnie wieczorkiem.
Póki co bez planu, ot żeby tylko wrócić do regularności.
Całkiem przyjemnie wieczorkiem.
AktywnośćWędrówka
Dystans12.03 km
W terenie12.00 km
Czas w ruchu03:28
Vśrednia3.47 km/h
VMAX12.35 km/h
Podjazdy642 m
#KGP02 - Biskupia Kopa - pierwszy raz z żoną
Choć na Biskupiej Kopie byłem już kilkukrotnie to zawsze bez żony i zawsze biegowo. Tym razem postanowiliśmy w końcu wybrać się razem. Zaparkowaliśmy na parking w Cichej Dolinie i mimo zapowiadanych przelotnych deszczów ruszyliśmy przed siebie. Najpierw po płaskim w okolice dawnej skoczni narciarskiej. I tu zamiast iść dalej prosto postanowiliśmy skręcić w prawo i zacząć się wspinać bo dość rzadko uczęszczanej ścieżce.

Było stromo.
Na szczęście po chwili byliśmy już znów na szerokiej drodze o dużo mniejszym nachyleniu.
Znów szliśmy sami, bez ludzi, tak jak lubimy.


Momentami chmury mocno straszyły. I to tuż przed wejściem na otartą przestrzeń.

W oddali nasz dzisiejszy cel - Biskupia Kopa z charakterystyczną wieżą.
Mieliśmy jednak szczęście i na Srebrnej Kopie było już lepiej.

Idziemy dalej, znów pusto. Mijamy tylko kilka osób na całej trasie.

Srebrna Kopa już za nami.

Ostatnie dziś podejście.



Już prawie na górze.


Postanawiamy skorzystać z okazji i wejść na wieżę żeby podziwiać widoki z góry.


Pora wracać. Tym razem bardziej uczęszczaną trasą. Krótki postój w schronisku.


I schodzimy dalej.
Matematyka na trasie :-)

I czosnek niedźwiedzi.

W drodze w dół już mniej widoków, ścieżka mocno zalesiona, ale swoje już zobaczyliśmy wcześniej.
Jeszcze wizyta w Piekiełku :-)

I na koniec niespodzianka dla mojej żony. Gwarkowa Perć i zejście pod stromej drabince :-)

Daliśmy radę :-)

Piękny spacer, piękny teren.

Chyba niezbyt uczęszczana ścieżka© djk71
Było stromo.
Na szczęście po chwili byliśmy już znów na szerokiej drodze o dużo mniejszym nachyleniu.
Znów szliśmy sami, bez ludzi, tak jak lubimy.

W górę© djk71

Iść, czy robić zdjęcia?© djk71
Momentami chmury mocno straszyły. I to tuż przed wejściem na otartą przestrzeń.

Chmurzy się mocno© djk71
W oddali nasz dzisiejszy cel - Biskupia Kopa z charakterystyczną wieżą.
Mieliśmy jednak szczęście i na Srebrnej Kopie było już lepiej.

Na Srebrnej Kopie© djk71
Idziemy dalej, znów pusto. Mijamy tylko kilka osób na całej trasie.

Idziemy dalej© djk71
Srebrna Kopa już za nami.

Srebrna Kopa już za nami© djk71
Ostatnie dziś podejście.

Jeszcze trochę w górę© djk71

Przeszkody na trasie© djk71

Kolorowo© djk71
Już prawie na górze.

Parking?© djk71

Przed nami wieża© djk71
Postanawiamy skorzystać z okazji i wejść na wieżę żeby podziwiać widoki z góry.

Widok z Biskupiej Kopy© djk71

Widok z Biskupiej Kopy© djk71
Pora wracać. Tym razem bardziej uczęszczaną trasą. Krótki postój w schronisku.

Przy schronisku© djk71

Schronisko© djk71
I schodzimy dalej.
Matematyka na trasie :-)

Hmmm :-)© djk71
I czosnek niedźwiedzi.

Czosnek niedźwiedzi© djk71
W drodze w dół już mniej widoków, ścieżka mocno zalesiona, ale swoje już zobaczyliśmy wcześniej.
Jeszcze wizyta w Piekiełku :-)

Piekiełko© djk71
I na koniec niespodzianka dla mojej żony. Gwarkowa Perć i zejście pod stromej drabince :-)

Drabinka - Gwarkowa Perć© djk71
Daliśmy radę :-)

Już na dole© djk71
Piękny spacer, piękny teren.
AktywnośćWędrówka
Dystans12.23 km
W terenie12.00 km
Czas w ruchu02:28
Vśrednia4.96 km/h
VMAX6.20 km/h
Podjazdy307 m
Niespodziewana piesza końcówka
Jak powiedzieliśmy tak zrobiliśmy. Resztę trasy zamiast przebiec przemaszerowaliśmy.
I wierzcie, wcale nie było łatwo. Szczególnie pierwsze podejście dało mi nieźle w kość.
Potem już było łatwiej.
Było nawet gdzie odpocząć i się napić.

Co oglądać.

Z kim pogadać (i nie to, że Piotrek nic nie mówił, ale po prostu byłą odmiana :-) ).

I było czym cieszyć oczy.

Mimo zmiany treningu wróciliśmy zadowoleni.

I co ciekawe, na całe trasie zero, dosłownie zero ludzi :-)
I wierzcie, wcale nie było łatwo. Szczególnie pierwsze podejście dało mi nieźle w kość.
Potem już było łatwiej.
Było nawet gdzie odpocząć i się napić.

Źródełko© djk71
Co oglądać.

Kapliczka© djk71
Z kim pogadać (i nie to, że Piotrek nic nie mówił, ale po prostu byłą odmiana :-) ).

Czego tu?© djk71
I było czym cieszyć oczy.

Pięknie© djk71
Mimo zmiany treningu wróciliśmy zadowoleni.

Widoczek© djk71
I co ciekawe, na całe trasie zero, dosłownie zero ludzi :-)
AktywnośćBieganie
Dystans15.65 km
W terenie10.00 km
Czas w ruchu02:10
Vśrednia8:18 min/km
VMAX5:00 min/km
Podjazdy378 m
Pięknie choć przerwane w połowie
Dziś znów Górach Opawskich. Piotrek namówił mnie na zrobienie trzydziestki. Chwilę się wahałem, ale tylko krótką chwilę :) Będzie okazja zrobić test czy dystans na SGS został właściwie wybrany, bo coś czuję, że nie. Mieliśmy wystartować bladym świtem, ostatecznie ruszamy przed trzynastą. Słońce nie będzie nam pomagało.

Ruszamy znaną trasą na Górę Chrobrego. Powoli, przyjemnie cały czas rozmawiając.
Na górze znany mi już kościółek.

Choć trzeba patrzeć pod nogi to nie mogę przestać się za nim oglądać.

Póki co wydaję się być zadowolony.

Kawałek dalej Piotr przygotował mi niespodziankę. Mijamy tory.

I przed mną (przed nami) 300 schodków (czytałem, że w rzeczywistości jest ich 315).

Bardzo niewygodne do wbiegania, a chyba jeszcze mniej do zbiegania.
Wbiegamy do czeskich Mikulovic.

Pustka na ulicach.

Podobnie zresztą jak na całej dzisiejszej trasie.

Nie wiemy czemu nie ma ludzi, ale nie przeszkadza nam to.

Niestety sił starcza mi tylko na niecałe 16 km.

Piotr proponuje powrót marszem.
Próbuję jeszcze chwilę biec, ale po chwili odpuszczam. I tak było pięknie.


Startujemy sprzed kościoła© djk71
Ruszamy znaną trasą na Górę Chrobrego. Powoli, przyjemnie cały czas rozmawiając.
Na górze znany mi już kościółek.

Kościółek na Górze Chrobrego© djk71
Choć trzeba patrzeć pod nogi to nie mogę przestać się za nim oglądać.

Z górki© djk71
Póki co wydaję się być zadowolony.

Zadowolony© djk71
Kawałek dalej Piotr przygotował mi niespodziankę. Mijamy tory.

Lubię tory© djk71
I przed mną (przed nami) 300 schodków (czytałem, że w rzeczywistości jest ich 315).

© djk71
Bardzo niewygodne do wbiegania, a chyba jeszcze mniej do zbiegania.
Wbiegamy do czeskich Mikulovic.

W Mikulovicach pusto© djk71
Pustka na ulicach.

W Czechach© djk71
Podobnie zresztą jak na całej dzisiejszej trasie.

Puste ścieżki© djk71
Nie wiemy czemu nie ma ludzi, ale nie przeszkadza nam to.

Chce się biec© djk71
Niestety sił starcza mi tylko na niecałe 16 km.

Piotrek przede mną© djk71
Piotr proponuje powrót marszem.
Próbuję jeszcze chwilę biec, ale po chwili odpuszczam. I tak było pięknie.

Jest pięknie© djk71
AktywnośćĆwiczenia
Dystans1.91 km
Czas w ruchu00:47
Vśrednia2.44 km/h
Ping pong
Dziś siłownia z synem. Organizacyjnie nie do końca dopracowane.
Wchodzimy z dużym opóźnieniem. Ostatecznie udaje się tylko pograć przez trzy kwadranse w tenisa stołowego.
Coś jeszcze pamiętam. Wygrałem chyba 10:2 :-)
Wchodzimy z dużym opóźnieniem. Ostatecznie udaje się tylko pograć przez trzy kwadranse w tenisa stołowego.
Coś jeszcze pamiętam. Wygrałem chyba 10:2 :-)
AktywnośćBieganie
Dystans23.64 km
W terenie23.00 km
Czas w ruchu04:26
Vśrednia11:15 min/km
VMAX5:42 min/km
Podjazdy1005 m
Potruchtane solo w górach: Wapienica - Szyndzielnia - Klimczok - Blatnia - Wapienica
Miał być spacer w górach z żoną, było zaproszenie na żelazny szlak rowerem ze znajomymi, a ostatecznie wyszło bieganie solo w górach.
Wieczorem szybki wybór trasy. Beskidy.

Wczesna pobudka i jadę do Bielska Wapienicy. Parkuję i... idę spać. Czuję zmęczenie. Chwila drzemki, wstaję, pakuję nową kamizelkę biegową. Zobaczymy jak się dogadamy ze sobą :-) Biorę dwa softlaski, za to zostawiam bukłak. Chwila wahania, czy wziąć kije, ale ostatecznie zostają w aucie.
Ruszam. Ciepło. Zupełnie na krótko, nawet rękawków nie zakładam. Póki co pusto, pojedynczy biegacze, kilku rowerzystów i kilka par pieszo.

Biegnę powoli, spokojnie. To nie z góry przemyślana strategia. To po prostu moje obecne możliwości :-)
Dobiegam do dolnej stacji kolejki na Szyndzielnię. Na dole pomnik starej kolejki.

Mijam stację i wgrany ślad taki trochę niejednoznaczny, a może to mi już pot zalewa oczy. W efekcie po chwili ląduję poza kursem. Oczywiście mógłbym wrócić, ale prawdziwy facet nie wraca tą samą drogą więc przedzieram się na azymut do zgubionej drogi. Łatwo nie było, ale jakoś się udało.
Podbieg zacny daje w kość. Chwila przerwy przy schronisku na Szyndzielni.


Wciągam galaretkę i ruszam dalej.

Dobiegam/dochodzę na siodło pod Klimczokiem. Chwila zawahania co dalej i ruszam pod schronisko, a nawet dalej kawałek za budynek GOPR.


Po chwili zbieg i... podbieg/podejście na Klimczok.

Po drodze chwila przerwy :)


Można usiąść (chyba)


Widok z góry.

Można poczuć się przez chwilę jak król.
Dużo prawd życiowych na Klimczoku można wyczytać :-)






Teraz już powinno być łatwiej. Przede mną Błatnia. Przede mną to tak optymistycznie powiedziane - pięć kilometrów przede mną :-)


Chwilę przed szczytem muszę usiąść i odpocząć - łydki palą.

Nie szkodzi, jest okazja podziwiać widoki.

Mijam wierzchołek i już tylko zbieg.

I znów słowo tylko nie oddaje tego co przede mną.
Ostry zbieg z kamieniami. Może nawet nie taki ostry, ale dla mnie dziś już bardzo ciężki.

Męczy mnie mocno, już co chwilę spoglądam na zegarek ile zostało do końca.

W końcu jestem na dole. Rzut oka na zbiornik wodny.

I biegnę do auta.
Kamizelka sprawdziła się idealnie. Za to czuję zmęczone nogi, stopy... Nie wiem, czy coś mnie otarło, czy coś innego, mam nadzieję że to jednorazowe.
Zmęczony, ale zadowolony. :-) Było pięknie. Tylko ta kondycja ;_)
Wieczorem szybki wybór trasy. Beskidy.

Beskid© djk71
Wczesna pobudka i jadę do Bielska Wapienicy. Parkuję i... idę spać. Czuję zmęczenie. Chwila drzemki, wstaję, pakuję nową kamizelkę biegową. Zobaczymy jak się dogadamy ze sobą :-) Biorę dwa softlaski, za to zostawiam bukłak. Chwila wahania, czy wziąć kije, ale ostatecznie zostają w aucie.
Ruszam. Ciepło. Zupełnie na krótko, nawet rękawków nie zakładam. Póki co pusto, pojedynczy biegacze, kilku rowerzystów i kilka par pieszo.

Tak chce się biec© djk71
Biegnę powoli, spokojnie. To nie z góry przemyślana strategia. To po prostu moje obecne możliwości :-)
Dobiegam do dolnej stacji kolejki na Szyndzielnię. Na dole pomnik starej kolejki.

Stary wagonik kolejki© djk71
Mijam stację i wgrany ślad taki trochę niejednoznaczny, a może to mi już pot zalewa oczy. W efekcie po chwili ląduję poza kursem. Oczywiście mógłbym wrócić, ale prawdziwy facet nie wraca tą samą drogą więc przedzieram się na azymut do zgubionej drogi. Łatwo nie było, ale jakoś się udało.
Podbieg zacny daje w kość. Chwila przerwy przy schronisku na Szyndzielni.

Szyndzielnia© djk71

Widok z Szyndzielni© djk71
Wciągam galaretkę i ruszam dalej.

Biegnę dalej© djk71
Dobiegam/dochodzę na siodło pod Klimczokiem. Chwila zawahania co dalej i ruszam pod schronisko, a nawet dalej kawałek za budynek GOPR.

Beskidy© djk71

Dalej, czy wracać?© djk71
Po chwili zbieg i... podbieg/podejście na Klimczok.

Będzie trzeba się wspinać© djk71
Po drodze chwila przerwy :)

Wstęp wzbroniony© djk71

Kto gdzie był?© djk71
Można usiąść (chyba)

Ciekawie© djk71

Czyś z Warszawy....© djk71
Widok z góry.

Widok z góry© djk71
Można poczuć się przez chwilę jak król.

Tron© djk71

Worki pod oczami© djk71

Dla samotnych panienek© djk71

Hemoroidy© djk71

Stara pierdoła© djk71

Starość© djk71

Ruchanie© djk71
Teraz już powinno być łatwiej. Przede mną Błatnia. Przede mną to tak optymistycznie powiedziane - pięć kilometrów przede mną :-)

Biegnę dalej© djk71

Jest pięknie© djk71
Chwilę przed szczytem muszę usiąść i odpocząć - łydki palą.

Jest pięknie© djk71
Nie szkodzi, jest okazja podziwiać widoki.

Odpoczynek z widokiem na góry© djk71
Mijam wierzchołek i już tylko zbieg.

Błatnia© djk71
I znów słowo tylko nie oddaje tego co przede mną.
Ostry zbieg z kamieniami. Może nawet nie taki ostry, ale dla mnie dziś już bardzo ciężki.

Gdzieś po drodze© djk71
Męczy mnie mocno, już co chwilę spoglądam na zegarek ile zostało do końca.

Zbieg© djk71
W końcu jestem na dole. Rzut oka na zbiornik wodny.

Zbiornik Wielka Łąka© djk71
I biegnę do auta.
Kamizelka sprawdziła się idealnie. Za to czuję zmęczone nogi, stopy... Nie wiem, czy coś mnie otarło, czy coś innego, mam nadzieję że to jednorazowe.
Zmęczony, ale zadowolony. :-) Było pięknie. Tylko ta kondycja ;_)
AktywnośćBieganie
Dystans6.08 km
Czas w ruchu00:43
Vśrednia7:04 min/km
VMAX5:36 min/km
Podjazdy 45 m
Wciąż zmęczony po duathlonie
Chyba się starzeję. Kiedyś słuchając rozmów o regeneracji po zawodach zastanawiałem się o czym ludzie mówią.
Zasadniczo zwykle następnego dnia byłem gotów do kolejnych aktywności.
Tym razem jest inaczej. Trzeci dzień po weekendzie, a ja wciąż czuję się zmęczony. Czyli nadeszła starość? A może po prostu zawsze się obijałem, a tym razem dałem z siebie więcej?
W końcu po sobotnim duathlonie zegarek zasugerował 4 dni odpoczynku. A ja mu na to odpowiedziałem: To się jutro zdziwisz! I pobiegłem w Poznaniu.
Tak to musi być ta druga opcja :-)
BTW: dziś trafiło do mnie zdjęcie z soboty - Ci którzy czytali relację to pamiętają być może miejscówkę gdzie Adam chciał zrobić zdjęcie i przeszkodził mu inny fotograf.
To było chyba tu :-)
Zasadniczo zwykle następnego dnia byłem gotów do kolejnych aktywności.
Tym razem jest inaczej. Trzeci dzień po weekendzie, a ja wciąż czuję się zmęczony. Czyli nadeszła starość? A może po prostu zawsze się obijałem, a tym razem dałem z siebie więcej?
W końcu po sobotnim duathlonie zegarek zasugerował 4 dni odpoczynku. A ja mu na to odpowiedziałem: To się jutro zdziwisz! I pobiegłem w Poznaniu.
Tak to musi być ta druga opcja :-)
BTW: dziś trafiło do mnie zdjęcie z soboty - Ci którzy czytali relację to pamiętają być może miejscówkę gdzie Adam chciał zrobić zdjęcie i przeszkodził mu inny fotograf.
To było chyba tu :-)

Duathlon w Czempiniu - zdjęcie by Maratomania
AktywnośćBieganie
Dystans4.07 km
Czas w ruchu00:27
Vśrednia6:38 min/km
VMAX5:24 min/km
Podjazdy 25 m
Krótkie rozbieganie po weekendzie
Krótkie wieczorne rozbieganie po weekendowym szaleństwie.
Dziś w koszulce z Wingsa (ale bez medalu ;) ).

A w domu jeszcze jedna, choć chyba nie do biegania.

Dziś w koszulce z Wingsa (ale bez medalu ;) ).

Pamiątka z Wingsa© djk71
A w domu jeszcze jedna, choć chyba nie do biegania.

Pamiątki z duathlonu© djk71