Wings For Life 2022
Niedziela, 8 maja 2022
· Komentarze(0)
Kategoria Bieganie, W towarzystwie, wielkopolskie, Z kamerą wśród..., Zawody
Wings For Life - myślę, że o tym wydarzeniu słyszeli nie tylko biegacze.
Formuła biegu się nie zmienia więc powtórzę to co już pisałem w relacjach z poprzednich edycji:
W Wings for Life World Run wszyscy uczestnicy startują w tym samym czasie na całym świecie. Nie ważne, czy jesteś zawodowym sportowcem, trenującym amatorem, czy totalnym świeżakiem. Nie ma linii mety. Zamiast niej, 30 minut po starcie, na trasę wyrusza Samochód Pościgowy i wyprzedza biegaczy oraz uczestników na wózkach, doganiając każdego po kolei. Najlepsze jest to, że 100% wpisowego i wszystkich datków trafia bezpośrednio na badania nad rdzeniem kręgowym, aby w przyszłości pomóc w leczeniu jego urazów.
Można biegać samemu lub w grupie jak ja w roku ubiegłym - tzw. bieg z aplikacją. Ale można też spróbować zapisać się na jeden z biegów masowych, które jednocześnie odbywają się w kilkunastu lokalizacjach na całym świecie. Mnie udało się to w 2018 roku oraz w 2019. Biegła nas tam wówczas zacna ekipa.
W tym roku w Poznaniu spotykam tylko Marcina.
Oczywiście jest też ze mną Anetka i Adam, którzy robią nam zdjęcia przed startem, na trasie i na mecie :-)
Kiedy jechaliśmy z Czempinia do Poznania po drodze kropiło. Czekając na start też jest jeszcze przyjemnie (czytaj: słońce się chowa za chmurami). Niestety tuż przed startem, zgodnie z naszymi obawami chmury znikają i zaczyna się lampa :(
Mimo, że stoimy na początku trzeciej strefy to kilka minut mija zanim ruszamy. Pierwsze kilkaset metrów w wielkim tłoku (8000 ludzi) dopiero chyba po 1 km biegnie się luźniej.
Pierwsze 4-5 km biegnie mi się ciężko. Czuję w nogach wczorajszy duathlon.
Słońce też nie pomaga. Zapomniałem wziąć z samochodu słuchawek więc słyszę, że ciepło daje w kość też wszystkim wokół.
Zastanawiałem się czy wziąć ze sobą coś do picia skoro co 5 km będą bufety. Dobrze, że posłuchałem Adama i wziąłem softflaska. Przydał się.
Po pierwszym bufecie siły wracają. Nie znaczy to, że biegnę szybciej, ale uczucie zmęczenia jakby słabnie i głowa też przestaje przeszkadzać.
Gdzieś przed 10 km spotykam Anetkę i Adama.
Jest dobrze. Biegnę dalej. W tym roku zmieniona trasa. Pierwsze 13 km przez miasto dzięki temu mamy wspaniałe wsparcie kibiców. To bardzo pomaga.
Miałem nadzieję pobiec ponad 13 km, ale po tempie widzę, że nie ma na to szans. Jednak nogi ciężkie po wczorajszym.
Adam Małysz nadjeżdża zupełnie niepodziewanie. Dogania mnie jeszcze przed 12 km (11,79).
Nie ma to znaczenia. Jestem, jak chyba wszyscy wokół szczęśliwy i uśmiechnięty.
Teraz pozostanie tylko dojść na przystanek i wrócić tramwajem na teren targów - dopiero tam na mojej szyi zawiśnie medal.
Formuła biegu się nie zmienia więc powtórzę to co już pisałem w relacjach z poprzednich edycji:
W Wings for Life World Run wszyscy uczestnicy startują w tym samym czasie na całym świecie. Nie ważne, czy jesteś zawodowym sportowcem, trenującym amatorem, czy totalnym świeżakiem. Nie ma linii mety. Zamiast niej, 30 minut po starcie, na trasę wyrusza Samochód Pościgowy i wyprzedza biegaczy oraz uczestników na wózkach, doganiając każdego po kolei. Najlepsze jest to, że 100% wpisowego i wszystkich datków trafia bezpośrednio na badania nad rdzeniem kręgowym, aby w przyszłości pomóc w leczeniu jego urazów.
Wings For Life© adam j
Skrzydła rządzą© adam j
Można biegać samemu lub w grupie jak ja w roku ubiegłym - tzw. bieg z aplikacją. Ale można też spróbować zapisać się na jeden z biegów masowych, które jednocześnie odbywają się w kilkunastu lokalizacjach na całym świecie. Mnie udało się to w 2018 roku oraz w 2019. Biegła nas tam wówczas zacna ekipa.
W tym roku w Poznaniu spotykam tylko Marcina.
Z Marcinem w strefie© adam j
Oczywiście jest też ze mną Anetka i Adam, którzy robią nam zdjęcia przed startem, na trasie i na mecie :-)
Z Anetką przed startem© djk71
Kiedy jechaliśmy z Czempinia do Poznania po drodze kropiło. Czekając na start też jest jeszcze przyjemnie (czytaj: słońce się chowa za chmurami). Niestety tuż przed startem, zgodnie z naszymi obawami chmury znikają i zaczyna się lampa :(
Mimo, że stoimy na początku trzeciej strefy to kilka minut mija zanim ruszamy. Pierwsze kilkaset metrów w wielkim tłoku (8000 ludzi) dopiero chyba po 1 km biegnie się luźniej.
Firmowa koszulka odróżnia się :-)© djk71
Pierwsze 4-5 km biegnie mi się ciężko. Czuję w nogach wczorajszy duathlon.
Słońce też nie pomaga. Zapomniałem wziąć z samochodu słuchawek więc słyszę, że ciepło daje w kość też wszystkim wokół.
Zastanawiałem się czy wziąć ze sobą coś do picia skoro co 5 km będą bufety. Dobrze, że posłuchałem Adama i wziąłem softflaska. Przydał się.
Po pierwszym bufecie siły wracają. Nie znaczy to, że biegnę szybciej, ale uczucie zmęczenia jakby słabnie i głowa też przestaje przeszkadzać.
Gdzieś przed 10 km spotykam Anetkę i Adama.
Gdzieś ok. 10 km© djk71
Jest dobrze. Biegnę dalej. W tym roku zmieniona trasa. Pierwsze 13 km przez miasto dzięki temu mamy wspaniałe wsparcie kibiców. To bardzo pomaga.
Miałem nadzieję pobiec ponad 13 km, ale po tempie widzę, że nie ma na to szans. Jednak nogi ciężkie po wczorajszym.
Adam Małysz nadjeżdża zupełnie niepodziewanie. Dogania mnie jeszcze przed 12 km (11,79).
No i po biegu© djk71
Nie ma to znaczenia. Jestem, jak chyba wszyscy wokół szczęśliwy i uśmiechnięty.
Teraz pozostanie tylko dojść na przystanek i wrócić tramwajem na teren targów - dopiero tam na mojej szyi zawiśnie medal.