Wpisy archiwalne w miesiącu
Kwiecień, 2022
Dystans całkowity: | 165.41 km (w terenie 91.26 km; 55.17%) |
Czas w ruchu: | 15:38 |
Średnia prędkość: | 10.91 km/h |
Maksymalna prędkość: | 36.08 km/h |
Suma podjazdów: | 2118 m |
Maks. tętno maksymalne: | 187 (92 %) |
Maks. tętno średnie: | 177 (87 %) |
Suma kalorii: | 10535 kcal |
Liczba aktywności: | 14 |
Średnio na aktywność: | 13.78 km i 1h 07m |
Więcej statystyk |
AktywnośćJazda na rowerze
Dystans43.15 km
W terenie35.00 km
Czas w ruchu02:41
Vśrednia16.08 km/h
VMAX34.40 km/h
Podjazdy253 m
Rowerowy początek majówki
Początek majówki. Dziś w planie goście, ale przedtem udaje się do południa chwilę pokręcić w okolicach Dzierżna i Pławniowic.
Sporo mostów dziś po drodze mijam.



Wcześnie więc ludzi mało, ale tak naprawdę to jeziorka mijam dziś tylko przez chwilę i bez zamiaru kąpieli.


Nie chcę się zresztą zatrzymywać na dłużej i zostawiać roweru bez opieki, bo mógłby skończyć jak np. te...w czyimś ogródku...

Na trochę dłużej zatrzymuję się w parku w Pławniowicach.



Okolica też jest interesująca.


Niestety nie lubią tam miłośników jednośladów.

Jadę dalej.

Co do niektórych wskazówek napotkanych po drodze nie jestem przekonany

W Rudzińcu chciałem coś zjeść, ale chyba zamknięte jeszcze było.

Więc pozwiedzałem zespół pałacowo-parkowy.
Zaniedbany, ale z potencjałem.





Pojechałem dalej.

I trafiłem na pustynię.

Szkoda, że taka mała, ale okolica ciekawa.

W pewnym momencie prawie mi się w głowie zakręciło od takich widoków... Wierzcie mi, w ruchu wygląda to dziwnie...

Postanowiłem wracać. Oczywiście cały czas rozglądając się wokoło.

W Taciszowie chciałem zaczekać na pociąg.

Ale w końcu udało się otworzyć zapory i pojechać dalej :-) Warto mieć stoper przy sobie na takiej wycieczce :-)

Udane przedpołudnie.
Sporo mostów dziś po drodze mijam.

Most kolejowy© djk71

A pociągu nie widać© djk71

Kolorowy most© djk71
Wcześnie więc ludzi mało, ale tak naprawdę to jeziorka mijam dziś tylko przez chwilę i bez zamiaru kąpieli.

Jezioro Pławniowice© djk71

Jezioro Pławniowice© djk71
Nie chcę się zresztą zatrzymywać na dłużej i zostawiać roweru bez opieki, bo mógłby skończyć jak np. te...w czyimś ogródku...

Kolorowe rowerki© djk71
Na trochę dłużej zatrzymuję się w parku w Pławniowicach.

Coś mi zasłoniło pałac© djk71

Pałac w Pławniowicach© djk71

Pałac w Pławniowicach© djk71
Okolica też jest interesująca.

A to kto?© djk71

Spichlerz© djk71
Niestety nie lubią tam miłośników jednośladów.

Nie lubią jednośladów© djk71
Jadę dalej.

Chce się jechać© djk71
Co do niektórych wskazówek napotkanych po drodze nie jestem przekonany

Szansa? Cmentarz?© djk71
W Rudzińcu chciałem coś zjeść, ale chyba zamknięte jeszcze było.

Kawałek Hameryki...© djk71
Więc pozwiedzałem zespół pałacowo-parkowy.
Zaniedbany, ale z potencjałem.

Pałac w Rudzińcu© djk71

W rudzińskim parku© djk71

Park w Rudzińcu© djk71

Grób© djk71

Trochę historii© djk71
Pojechałem dalej.

Droga© djk71
I trafiłem na pustynię.

Pustynia łączańska© djk71
Szkoda, że taka mała, ale okolica ciekawa.

Oczko wodne© djk71
W pewnym momencie prawie mi się w głowie zakręciło od takich widoków... Wierzcie mi, w ruchu wygląda to dziwnie...

Oczopląsu można dostać© djk71
Postanowiłem wracać. Oczywiście cały czas rozglądając się wokoło.

Na kapliczce© djk71
W Taciszowie chciałem zaczekać na pociąg.

Taciszów© djk71
Ale w końcu udało się otworzyć zapory i pojechać dalej :-) Warto mieć stoper przy sobie na takiej wycieczce :-)

Nie zdążyłem nacisnąć© djk71
Udane przedpołudnie.
AktywnośćBieganie
Dystans5.02 km
Czas w ruchu00:29
Vśrednia5:46 min/km
VMAX3:20 min/km
Podjazdy 42 m
Tętnośr.177
TętnoMAX187
Kalorie 412 kcal
Temp.20.0 °C
Szybka piątka przed imprezą
Dziś szybka przebieżka przed imprezą pożegnalną Marka.
Przy okazji rozbieganie butów bez dziur :)
Przy okazji rozbieganie butów bez dziur :)
AktywnośćBieganie
Dystans6.03 km
Czas w ruchu00:44
Vśrednia7:17 min/km
VMAX6:15 min/km
Podjazdy 28 m
ETISOFT Running Team spotkanie
Kolejny trening z ETISOFT RUNNING TEAM - Kolejny raz Nordic Walking oraz Slow Jogging.
I kolejny raz wybieram spokojny bieg solo :-)

Spokojnie bez pośpiechu.
I kolejny raz wybieram spokojny bieg solo :-)

ETISOFT RUNNING TEAM© djk71
Spokojnie bez pośpiechu.
AktywnośćBieganie
Dystans19.27 km
W terenie18.00 km
Czas w ruchu03:13
Vśrednia10:00 min/km
VMAX5:02 min/km
Podjazdy1104 m
Od Putina do Lubańskiego, czyli jak to na Biskupskiej Kupie było...
Po czesku Biskupská Kupa, a po polsku Biskupia Kopa (chyba ładniej). Piękne miejsce w Górach Opawskich, ale nie do końca rozumiem czym się znajomi tak emocjonują mówiąc o biegu 3xKopa. Pobiegłem sobie tam jakieś półtora roku temu i był to wysiłek, ale przecież biegałem trudniejsze biegi. W zeszłym roku byłem z Piotrkiem na Srebrnej i Biskupiej i była to po prostu miła przebieżka. Noc strasznego, czemu więc znajomi tacy przerażeni?
Zastanawiając się przed zapisami nad dystansem alternatywą były dwie lub trzy pętle (42 lub 63 km). Rozsądek mówił, że dystans maratonu będzie wystarczający. Po dobrym początku roku i przebiegnięciu 300km w styczniu, niestety luty i marzec to kryzys i choroba, ostatecznie zmieniam dystans na jedną pętlę. To jest do zrobienia bez żadnego problemu. Tak mi się przynajmniej wydaje przed startem.
Do Pokrzywnej przyjeżdżamy wcześnie rano w sobotę. Gdyby nie piątkowe mecze Górnika Zabrze w ręczną, a potem w kopaną to pewnie bylibyśmy tu już wczoraj, a tak trzeba było wstawać o czwartej rano (rano?) :-) Wita nas... podobizna Putina...

Jak się potem okaże nie tylko na plakacie, ale i na bluzach organizatorów i wysoko w górach. Chętni mogą też pobrać kotyliony w ukraińskich barwach narodowych. Ja swój przypinam do plecaka (a ściślej mówić robi to moja żona). Swoją drogą ciekawe czy biegli z nami ukraińscy koledzy...
Po odebraniu pakietu (piękna czapeczka w zestawie) witam się ze znajomymi i po krótkiej rozmowie idę do auta się przebrać.

Łatwo nie jest, prognozy mówią, że będzie chłodno, słońce grzeje jak oszalałe, a biegacze też nie pomagają - jedni na krótko, inni w trzech warstwach. Ostatecznie decyduję się na bieliznę termoaktywną i kurtkę. Już na starcie wiem, że kurtka to zły wybór. Słońce grzeje niesamowicie. Za późno by pobiec do auta po koszulkę, a w samym Brubecku chyba za chłodno - przede mną jednak góry.

Ruszamy - wraz z Piotrem, który decyduje się pobiec pierwszą (i dla mnie jedyną) pętlę wraz ze mną. Czy pobiegnie drugą to zależy od telefonu ze szpitala :-).

Początek asfaltem, po chwili skręcamy w teren. Biegniemy w stronę Olszaka. Znam to miejsce. Ciepło. Kurtka ląduje w plecaku. Wąskie ścieżki i przechodzący na jeszcze łatwych podbiegach do marszu zawodnicy powodują, że my też maszerujemy i... nie przeszkadza nam to zbytnio. Nie wróży to dobrze, przecież to są odcinki, które powinniśmy przebiec bez problemu. Za to jest okazja porozmawiać, to znaczy głównie mówi Piotr :-) - gdyby to określić w piłkarskiej terminologii - posiadanie piłki (głosu) 80-20 dla Piotra :-)

Trasa jest przepiękna. Wąskie, kręte ścieżki. Olszak, Żabie Oczko, Krzyżówka. Super klimat Fajny doping na trasie. :-)
Przebiegamy na drugą stronę jezdni i zaczynają się podbieg, a właściwie podejście. Nawet nie próbuję biec. Przed nami Skały Karliki i Bukowa Góra.


Tego odcinka nie znałem. Na zbiegu Piotr dostaje pozytywną wiadomość, co oznacza, że będzie razem ze mną kończył bieg po pierwszej pętli. Nie bardzo się tym martwi :-)

Bufet, pomarańcza, cola i ruszamy na Biskupią Kopę.

Nie jest łatwo. Nie wiem, czy to efekt temperatury, czy szalonego i bardzo męczącego tygodnia, czy po prostu braku kondycji, ale chyba większość odcinka to podejście, a nie bieg. :-(

Oczywiście pod sam szczyt podbiegamy - na wypadek gdyby ktoś tam robił zdjęcia :-)


Teraz już powinno być łatwiej. Powinno :-) Zaczynamy od stromego zbiegu.

O ile ostatnio biegając w tych okolicach to Piotr trzymał się za mną, to dziś ja oglądam jego plecy.

Odcinek na Srebrną Kopą jest piękny. Super widoki. Łapię drugi oddech i jakoś udaje się go pokonać.

Potem kolejny zbieg. Czuję mocno łydki, a dwójki i czwórki też zaczynają dawać znać o sobie. Dziwne, zwykle po prostu brakuje mi sił. oddechu, ale nie ból nóg... Dziwne.


Na przełęczy po Zamkową Górą siedzące tam dziewczyny wołają do nas: "Zapraszamy w krzaki" :-) Milion myśli przechodzi nam przez głowy, ale okazuje się, że to wolontariuszki wskazujące nam kierunek biegu ;-)

Za nami 18 km i tracę zupełnie siły. Piotr biegnie już sam, a ja już marzę o mecie. Nie wiem, że przede mną jeszcze trochę błotka. Choć cała trasa była suchutka to tu jest nieco mokro. Na szczęście tylko na tyle żeby ubrudzić buty, bo nijak się to ma do błotka jakie spotykamy np. w Bieszczadach ;-) Co by nie mówić to pogoda nam dopisała :-)
Zbieram resztki sił i próbując nie dać po sobie poznać, że prawie umieram pokonuję ostatnią prostą do mety. Słyszę głos spikera: "Brawo Dariusz. Zabrze. Górnik Zabrze! Górnik Zabrze!". Muszę przyznać, że przy takim dopingu jeszcze nie wbiegałem na metę :-) Ostatni raz takie wrażenie zrobił na mnie dobiegający z mety głos: "Dariusz Kawecki. Poland" - ale to było we Włoszech na rowerowym GRAN FONDO STELVIO SANTINI 2016. Jeszcze krótka rozmowa ze spikerem o Włdzimierzu Lubańskim i mogę odebrać medal :-)

Dziś też, podobnie jak na Stelvio mogę powiedzieć: I did it!.

Może nie tak jak bym chciał, może nie tyle ile bym chciał, ale zrobiłem to :-) I wiecie co Wam powiem? Ja tu jeszcze wrócę! Po więcej! Macie to jak w banku.
Na mecie jeszcze wywiad dla Radio Opole i można wracać. Choć prawdę mówiąc chętnie zostałbym tu dłużej.

W drodze do auta wszystko mnie boli. Teraz już wiem czemu słyszałem w głosach znajomych obawę przed tym biegiem. Dostałem w kość. Dostałem kopa... do dalszych treningów.
Jeszcze tu wrócę. I czuję, że niejeden raz. Mam sobie coś do udowodnienia. :-)
A czy jestem, zadowolony? Tak. Bo pobiegłem, bo było pięknie, bo... co tu dużo mówić... To trzeba samemu przeżyć.
I jeszcze jedno: Brawa dla organizatorów, uśmiechniętych wolontariuszy i kibiców na trasie. Było pięknie dzięki Wam!
#3xkopa_2022
Zastanawiając się przed zapisami nad dystansem alternatywą były dwie lub trzy pętle (42 lub 63 km). Rozsądek mówił, że dystans maratonu będzie wystarczający. Po dobrym początku roku i przebiegnięciu 300km w styczniu, niestety luty i marzec to kryzys i choroba, ostatecznie zmieniam dystans na jedną pętlę. To jest do zrobienia bez żadnego problemu. Tak mi się przynajmniej wydaje przed startem.
Do Pokrzywnej przyjeżdżamy wcześnie rano w sobotę. Gdyby nie piątkowe mecze Górnika Zabrze w ręczną, a potem w kopaną to pewnie bylibyśmy tu już wczoraj, a tak trzeba było wstawać o czwartej rano (rano?) :-) Wita nas... podobizna Putina...

***** putina© djk71
Jak się potem okaże nie tylko na plakacie, ale i na bluzach organizatorów i wysoko w górach. Chętni mogą też pobrać kotyliony w ukraińskich barwach narodowych. Ja swój przypinam do plecaka (a ściślej mówić robi to moja żona). Swoją drogą ciekawe czy biegli z nami ukraińscy koledzy...
Po odebraniu pakietu (piękna czapeczka w zestawie) witam się ze znajomymi i po krótkiej rozmowie idę do auta się przebrać.

Z pakietem© djk71
Łatwo nie jest, prognozy mówią, że będzie chłodno, słońce grzeje jak oszalałe, a biegacze też nie pomagają - jedni na krótko, inni w trzech warstwach. Ostatecznie decyduję się na bieliznę termoaktywną i kurtkę. Już na starcie wiem, że kurtka to zły wybór. Słońce grzeje niesamowicie. Za późno by pobiec do auta po koszulkę, a w samym Brubecku chyba za chłodno - przede mną jednak góry.

Ustalanie taktyki© djk71
Ruszamy - wraz z Piotrem, który decyduje się pobiec pierwszą (i dla mnie jedyną) pętlę wraz ze mną. Czy pobiegnie drugą to zależy od telefonu ze szpitala :-).

Start© djk71
Początek asfaltem, po chwili skręcamy w teren. Biegniemy w stronę Olszaka. Znam to miejsce. Ciepło. Kurtka ląduje w plecaku. Wąskie ścieżki i przechodzący na jeszcze łatwych podbiegach do marszu zawodnicy powodują, że my też maszerujemy i... nie przeszkadza nam to zbytnio. Nie wróży to dobrze, przecież to są odcinki, które powinniśmy przebiec bez problemu. Za to jest okazja porozmawiać, to znaczy głównie mówi Piotr :-) - gdyby to określić w piłkarskiej terminologii - posiadanie piłki (głosu) 80-20 dla Piotra :-)

Piotr zadowolony© djk71
Trasa jest przepiękna. Wąskie, kręte ścieżki. Olszak, Żabie Oczko, Krzyżówka. Super klimat Fajny doping na trasie. :-)
Przebiegamy na drugą stronę jezdni i zaczynają się podbieg, a właściwie podejście. Nawet nie próbuję biec. Przed nami Skały Karliki i Bukowa Góra.

Podejście© djk71

W górę© djk71
Tego odcinka nie znałem. Na zbiegu Piotr dostaje pozytywną wiadomość, co oznacza, że będzie razem ze mną kończył bieg po pierwszej pętli. Nie bardzo się tym martwi :-)

Piękne widoki© djk71
Bufet, pomarańcza, cola i ruszamy na Biskupią Kopę.

Kierunek znam© djk71
Nie jest łatwo. Nie wiem, czy to efekt temperatury, czy szalonego i bardzo męczącego tygodnia, czy po prostu braku kondycji, ale chyba większość odcinka to podejście, a nie bieg. :-(

Dajemy© djk71
Oczywiście pod sam szczyt podbiegamy - na wypadek gdyby ktoś tam robił zdjęcia :-)

Piotr u góry© djk71

Jest i Biskupia Kopa© djk71
Teraz już powinno być łatwiej. Powinno :-) Zaczynamy od stromego zbiegu.

W dół© djk71
O ile ostatnio biegając w tych okolicach to Piotr trzymał się za mną, to dziś ja oglądam jego plecy.

Jak tu pięknie© djk71
Odcinek na Srebrną Kopą jest piękny. Super widoki. Łapię drugi oddech i jakoś udaje się go pokonać.

Srebrna Kopa© djk71
Potem kolejny zbieg. Czuję mocno łydki, a dwójki i czwórki też zaczynają dawać znać o sobie. Dziwne, zwykle po prostu brakuje mi sił. oddechu, ale nie ból nóg... Dziwne.

Biegniemy© djk71

Jest cudownie© djk71
Na przełęczy po Zamkową Górą siedzące tam dziewczyny wołają do nas: "Zapraszamy w krzaki" :-) Milion myśli przechodzi nam przez głowy, ale okazuje się, że to wolontariuszki wskazujące nam kierunek biegu ;-)

Lecimy© djk71
Za nami 18 km i tracę zupełnie siły. Piotr biegnie już sam, a ja już marzę o mecie. Nie wiem, że przede mną jeszcze trochę błotka. Choć cała trasa była suchutka to tu jest nieco mokro. Na szczęście tylko na tyle żeby ubrudzić buty, bo nijak się to ma do błotka jakie spotykamy np. w Bieszczadach ;-) Co by nie mówić to pogoda nam dopisała :-)
Zbieram resztki sił i próbując nie dać po sobie poznać, że prawie umieram pokonuję ostatnią prostą do mety. Słyszę głos spikera: "Brawo Dariusz. Zabrze. Górnik Zabrze! Górnik Zabrze!". Muszę przyznać, że przy takim dopingu jeszcze nie wbiegałem na metę :-) Ostatni raz takie wrażenie zrobił na mnie dobiegający z mety głos: "Dariusz Kawecki. Poland" - ale to było we Włoszech na rowerowym GRAN FONDO STELVIO SANTINI 2016. Jeszcze krótka rozmowa ze spikerem o Włdzimierzu Lubańskim i mogę odebrać medal :-)

I did it!© djk71
Dziś też, podobnie jak na Stelvio mogę powiedzieć: I did it!.

Mam to!© djk71
Może nie tak jak bym chciał, może nie tyle ile bym chciał, ale zrobiłem to :-) I wiecie co Wam powiem? Ja tu jeszcze wrócę! Po więcej! Macie to jak w banku.
Na mecie jeszcze wywiad dla Radio Opole i można wracać. Choć prawdę mówiąc chętnie zostałbym tu dłużej.

Wywiad :-)© djk71
W drodze do auta wszystko mnie boli. Teraz już wiem czemu słyszałem w głosach znajomych obawę przed tym biegiem. Dostałem w kość. Dostałem kopa... do dalszych treningów.
Jeszcze tu wrócę. I czuję, że niejeden raz. Mam sobie coś do udowodnienia. :-)
A czy jestem, zadowolony? Tak. Bo pobiegłem, bo było pięknie, bo... co tu dużo mówić... To trzeba samemu przeżyć.
I jeszcze jedno: Brawa dla organizatorów, uśmiechniętych wolontariuszy i kibiców na trasie. Było pięknie dzięki Wam!
#3xkopa_2022
AktywnośćBieganie
Dystans6.26 km
W terenie6.26 km
Czas w ruchu00:47
Vśrednia7:30 min/km
VMAX6:35 min/km
Podjazdy 29 m
Nie wiedziałem co wybrać
Dziś kolejny organizowany przez nasze koleżanki trening Nordic Walking i Slow Jogging.

Przyjeżdżam towarzysko z żoną.

Ona wybiera kijki, a ja nie chcąc zrobić przykrości żadnej z koleżanek wybieram opcję biegu solo. Slow ale po swojemu :-)

Dziś sam. Powoli, ale przyjemnie.

Druga część trasy trochę inna niż ostatnio.

Na treningu© djk71
Przyjeżdżam towarzysko z żoną.

Rozgrzewka© djk71
Ona wybiera kijki, a ja nie chcąc zrobić przykrości żadnej z koleżanek wybieram opcję biegu solo. Slow ale po swojemu :-)

Slow?© djk71
Dziś sam. Powoli, ale przyjemnie.

No właśnie© djk71
Druga część trasy trochę inna niż ostatnio.
AktywnośćĆwiczenia
Czas w ruchu00:12
Tętnośr. 90
TętnoMAX110
Kalorie 53 kcal
Chwila rozciągania
Chwila rozciągania.
AktywnośćBieganie
Dystans6.81 km
Czas w ruchu00:45
Vśrednia6:36 min/km
VMAX5:52 min/km
Podjazdy 62 m
Przed śniadaniem - Spokojnych Świąt!
Przed wielkanocnym śniadaniem krótka przebieżka. Głównie asfaltem choć i trochę terenu się znalazło.


Staw© djk71
Niby spokojnie, a spociłem się bardziej niż wczoraj na rowerze. Ale warto było.
AktywnośćJazda na rowerze
Dystans46.25 km
W terenie17.00 km
Czas w ruchu02:58
Vśrednia15.59 km/h
VMAX32.49 km/h
Podjazdy352 m
Powoli po powiecie gliwickim
Żeby za bardzo nie przeszkadzać żonie w pracach przedświątecznych postanowiłem chwilę pokręcić. Jako, że był jeszcze dodatkowy cel to podjechałem sobie do Gliwic i stamtąd zrobiłem rundkę po dawno nie widzianych terenach.
Radiostację co prawda widzę prawie codziennie ale lubię to miejsce.

Potem prawie samymi drogami rowerowymi lub ścieżkami, z dala od ruchu.

Jestem w szoku jak wiele km można zrobić tu w bezpieczny sposób.
W centrum znajome miejsca.

Tak przyszło mi do głowy, że może teraz zrobić Kwietnik Orient biegowo, ale chyba by wyszło zbyt dużo km.

Ładnie tu...

i ciekawie...

Za centrum piękne polne trasy.


Kościółek w Ostropie.

Potem przejazd przez Wilcze Gardło. Czy tylko ja mam wrażenie, że tu zaraz się pojawią niemieccy żółnierze?

Pamiątkowy głaz w Smolnicy.

Znów gdzieś w polach...

Zniszczona stacja w Nieborowicach...

Kolejny kościół, tym razem w Żernicy

Powrót obok lotniska.

Przez Nowe Gliwice.

Niespodzianka na Trynku.

Jeszcze chwila w Parku Chopina.

Zastanawiam się czy nie usiąść i nie poczytać chwilę...

A może posłuchać muzyki?

Ostatecznie jednak decyduję się wracać.

Piękna przejażdżka. I pogoda dopisała :-)
Spokojnych Świąt dla wszystkich.
Radiostację co prawda widzę prawie codziennie ale lubię to miejsce.

Symbol (?) Gliwic© djk71
Potem prawie samymi drogami rowerowymi lub ścieżkami, z dala od ruchu.

Kolorowo© djk71
Jestem w szoku jak wiele km można zrobić tu w bezpieczny sposób.
W centrum znajome miejsca.

Wciąż stoi© djk71
Tak przyszło mi do głowy, że może teraz zrobić Kwietnik Orient biegowo, ale chyba by wyszło zbyt dużo km.

Jeszcze nie kwitnie© djk71
Ładnie tu...

Szkoła muzyczna© djk71
i ciekawie...

Ciekawe...© djk71
Za centrum piękne polne trasy.

Gdzieś w polach© djk71

Tyle widać było...© djk71
Kościółek w Ostropie.

W Ostropie© djk71
Potem przejazd przez Wilcze Gardło. Czy tylko ja mam wrażenie, że tu zaraz się pojawią niemieccy żółnierze?

Wilcze Gardło© djk71
Pamiątkowy głaz w Smolnicy.

Ech ta historia...© djk71
Znów gdzieś w polach...

Gdzieś w polach© djk71
Zniszczona stacja w Nieborowicach...

Nieborowice© djk71
Kolejny kościół, tym razem w Żernicy

Żernica© djk71
Powrót obok lotniska.

Panorama Gliwic z zza lotniska© djk71
Przez Nowe Gliwice.

Nowe Gliwice© djk71
Niespodzianka na Trynku.

Trynek© djk71
Jeszcze chwila w Parku Chopina.

Wiosna© djk71
Zastanawiam się czy nie usiąść i nie poczytać chwilę...

A może poczytać?© djk71
A może posłuchać muzyki?

Chwila muzyki© djk71
Ostatecznie jednak decyduję się wracać.

Gliwice© djk71
Piękna przejażdżka. I pogoda dopisała :-)
Spokojnych Świąt dla wszystkich.
AktywnośćĆwiczenia
Czas w ruchu00:16
Tętnośr.107
TętnoMAX137
Kalorie 99 kcal
Rozprostować kości
Coś mnie rano plecy bolały. Trochę ćwiczeń pilates i żyję.
AktywnośćBieganie
Dystans6.49 km
Czas w ruchu00:45
Vśrednia6:56 min/km
VMAX4:07 min/km
Podjazdy 31 m
Powoli z ekipą ETISOFT Running Team
Postanowiliśmy zaktywizować naszych kolegów z pracy. Niestety po kilku aktywnych latach okres pandemiczny zabił prawie wszystko :-(
Jednym z pomysłów były spotkania treningowe zorganizowane przez Karolinę i Magdę. Nordic walking i slow jogging.
W pierwszym terminie nie udało mi się dołączyć z powodu choroby. Dziś dziewczyny nie chciały mi odpuścić.

Co prawda nie dałem się namówić na kijki (ale zostawiłem w zamian swoją przedstawicielkę) a slow jogging postanowiłem zrobić po swojemu wraz z drugą Magdą, ale ważne, że byliśmy.

Ten nasz slow jogging miał z oryginalnym tylko wspólne słówko slow :-) Ot po prostu potruchtaliśmy sobie po parku. I było fajnie. Bez pośpiechu, bez jakiegoś konkretnego celu.

Udało się zsynchronizować z dziewczynami idealnie doganiając je obok tężni.

Fajny wieczór w sympatycznym towarzystwie. I co ważne - spędzony aktywnie.
Jednym z pomysłów były spotkania treningowe zorganizowane przez Karolinę i Magdę. Nordic walking i slow jogging.
W pierwszym terminie nie udało mi się dołączyć z powodu choroby. Dziś dziewczyny nie chciały mi odpuścić.

Przed startem© djk71
Co prawda nie dałem się namówić na kijki (ale zostawiłem w zamian swoją przedstawicielkę) a slow jogging postanowiłem zrobić po swojemu wraz z drugą Magdą, ale ważne, że byliśmy.

No to ruszamy© djk71
Ten nasz slow jogging miał z oryginalnym tylko wspólne słówko slow :-) Ot po prostu potruchtaliśmy sobie po parku. I było fajnie. Bez pośpiechu, bez jakiegoś konkretnego celu.

Słońce zachodzi© djk71
Udało się zsynchronizować z dziewczynami idealnie doganiając je obok tężni.

Przy tężni© djk71
Fajny wieczór w sympatycznym towarzystwie. I co ważne - spędzony aktywnie.