Wpisy archiwalne w miesiącu
Grudzień, 2020
Dystans całkowity: | 124.97 km (w terenie 64.67 km; 51.75%) |
Czas w ruchu: | 15:10 |
Średnia prędkość: | 8.24 km/h |
Maksymalna prędkość: | 92.52 km/h |
Suma podjazdów: | 1239 m |
Maks. tętno maksymalne: | 201 (99 %) |
Maks. tętno średnie: | 179 (88 %) |
Suma kalorii: | 8316 kcal |
Liczba aktywności: | 8 |
Średnio na aktywność: | 15.62 km i 1h 53m |
Więcej statystyk |
AktywnośćJazda na rowerze
Dystans20.54 km
W terenie20.00 km
Czas w ruchu01:21
Vśrednia15.21 km/h
VMAX36.30 km/h
Podjazdy183 m
Podsumowanie roku 2020
Zakończenie roku jak zawsze (chyba) aktywne ;-) Mimo, że dzień spędziłem w pracy to po powrocie udało się wyskoczyć na chwilkę pokręcić. Chłodno, mokro, a na końcu ciemno. Do tego cały czas mgliście. Ale warto było.
No i czas na tradycyjne podsumowanie roku. Roku innego bo z wielką wyrwą na koronawirusa, a co za tym idzie przerwą jeśli chodzi o starty w zawodach.
styczeń
Tradycyjnie już powitanie nowego roku na Biegu Cyborga.
Potem dość aktywnie na bieżni, spinningu (test FTP), ale też w terenie na rowerze.
I start w biegu dla WOŚP.
Niestety zaraz potem plecy uziemiły mnie na kilka tygodni.
Zaraz jak tylko zacząłem się ruszać wróciłem na siłownię i... na schody... bo wcześniej, wijąc się z bólu, podjąłem decyzję o starcie... w 24 godzinnym chodzeniu po schodach :-)
luty
Świeżo po kontuzji zacząłem od jednego z najdziwniejszych biegów w jakich brałem udział: Everest Run;-)
Dalej start w Parkowych Hercklekotach.
marzec
Marzec to debiut na nartach :-)
Wizyta Młynarza u nas i rowerowanie po Śląsku :-)
A potem tylko krótkie biegania i rowerek bo pandemia koronawirusa sprawiła, że musieliśmy pozmieniać wszystkie plany.
kwiecień
Izolacji społecznej ciąg dalszy. Na przekór wszystkiemu zaczynam dojeżdżać do pracy rowerem.
Trochę więcej roweru, w tym mi.in. testowanie naszych firmowych maseczek w towarzystwie Adama z aparatem :-)
maj
Pierwsza połowa maja to zupełny kryzys psychiczny i zero ruchu.
W końcu Anetka mnie prawie siłą wyrzuca żebym pobiegał z Adamem w górach. Było świetnie :)
czerwiec
W czerwcu, zainspirowany jedną z krótkich wycieczek po mieście żeby zmusić się do kręcenia wymyślam projekt ARBUZ - Alfabetyczne Rowerowe Błądzenie Ulicami Zabrza

Zaczynam kręcić, wracam siłownię i próbuję trochę biegać, choć to trochę za późno.
Za późno jak na przygotowanie się do największego wyzwania w tym miesiącu, czyli do debiutu na Festiwalu Rzeźnika w Bieszczadach, czyli do Rzeźniczka.
Szczęśliwie udaje się ukończyć bieg.
Choć łatwo nie było :-)
lipiec
Lipiec to głównie odkrywanie miasta w ramach ARBUZA.
Oraz piękny urlop w Górnej Austrii.
sierpień
To fantastyczny wypad z Piotrkiem w Góry Stołowe (po lekkiej korekcie planów).
Mimo braku treningów udało się również wystartować na odbywającej się w ramach Ultra Janosika Zbójnickiej Ślebodzie, czyli jak dotychczas najdłuższym moim dystansie w górach.
I oczywiście ARBUZa ciąg dalszy :-)
wrzesień
Powrót do treningów biegowych i oczywiście kontynuacja ARBUZa.
Pierwsze treningi z ReShape Runners.
Wyjazd rowerowy na Jurę.
Bieganie w Górach Opawskich.
październik
Po raz kolejny Silesia Marathon, choć w tym roku tylko na dystansie półmaratonu. I było fajnie, wystarczająco.
Był też niespodziewany wyjazd w Bieszczady...
... oraz start w Ultramaratonie Bieszczadzkim.
Były też Mistrzostwa Świata w Półmaratonie, które pobiegłem sam na bieżni, czyli 53 x 400m.
listopad
Listopad, czyli druga fala pandemii, do tego ciemno, zimno i nic mi się nie chciało. W każdym razie w kwestii aktywności...
Pozytywnym akcentem były II Mistrzostwa Świata w biegu 48h na bieżni mechanicznej - udało się pobiec w sztafecie razem z ReShape Runners.
i symbolicznie uczcić 11 listopada...
grudzień
W grudniu próba powrotu do biegania z Adamem. Bez szału, ale udało się ruszyć i kilka razy odwiedzić DSD.
Ale był też rower na zakończenie roku :-)

======================================
Podsumowanie statystyczne
Rower - 58 razy - 1802,52 km (103:20 h)
Bieganie - 73 razy - 682,07 km (89:59 h) - w tym na bieżni: 33 razy - 234,80 km (25:45 h) - połowa tego co w roku ubiegłym.
Pływanie - 0 razy - 0 km (00:00 h) - porażka :-(
Siłownia - 63 razy - 43:03 h (nie licząc czasu na bieżni)
Jak dobrze policzyłem to tylko 9 razy udział w zawodach i to tylko biegowych. Rok temu było 26!!!
W sumie wszystkich aktywności: 236:22 h, czyli średnio raptem ok. 38,75 minut dziennie :-) Mało prawda?
W porównaniu do ubiegłego roku mniej biegania, dzięki ARBUZowi trochę więcej roweru, siłownia podobnie, za to zero pływania, niestety :-(
Mimo to jestem zadowolony, że w roku pandemii i tak udało się utrzymać aktywność fizyczną na jako takim poziomie.
Jak będzie w przyszłym roku? Strach planować :-)
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!

Jezioro krokodyli?© djk71

Jezioro krokodyli?© djk71

Klimatycznie© djk71
No i czas na tradycyjne podsumowanie roku. Roku innego bo z wielką wyrwą na koronawirusa, a co za tym idzie przerwą jeśli chodzi o starty w zawodach.

2020 w pigułce© djk71
styczeń
Tradycyjnie już powitanie nowego roku na Biegu Cyborga.

Medal Cyborga© djk71
Potem dość aktywnie na bieżni, spinningu (test FTP), ale też w terenie na rowerze.
I start w biegu dla WOŚP.

ETISOFT RUNNING TEAM dla WOŚP© djk71
Niestety zaraz potem plecy uziemiły mnie na kilka tygodni.

Ciąg dalszy kuracji :(© djk71
Zaraz jak tylko zacząłem się ruszać wróciłem na siłownię i... na schody... bo wcześniej, wijąc się z bólu, podjąłem decyzję o starcie... w 24 godzinnym chodzeniu po schodach :-)
luty
Świeżo po kontuzji zacząłem od jednego z najdziwniejszych biegów w jakich brałem udział: Everest Run;-)

Zrobiliśmy to! Powyżej oczekiwań!© djk71

Z medalami i certyfikatami© djk71
Dalej start w Parkowych Hercklekotach.

Z medalami na szyjach© djk71
marzec
Marzec to debiut na nartach :-)

Łatwo nie jest© djk71
Wizyta Młynarza u nas i rowerowanie po Śląsku :-)

Zostaw Go!!!© djk71
A potem tylko krótkie biegania i rowerek bo pandemia koronawirusa sprawiła, że musieliśmy pozmieniać wszystkie plany.
kwiecień
Izolacji społecznej ciąg dalszy. Na przekór wszystkiemu zaczynam dojeżdżać do pracy rowerem.

Do lasu nie wolno© djk71
Trochę więcej roweru, w tym mi.in. testowanie naszych firmowych maseczek w towarzystwie Adama z aparatem :-)

Na zakręcie© djk71
maj
Pierwsza połowa maja to zupełny kryzys psychiczny i zero ruchu.
W końcu Anetka mnie prawie siłą wyrzuca żebym pobiegał z Adamem w górach. Było świetnie :)

I wszystko jasne© djk71

Selfie musi być© djk71
czerwiec
W czerwcu, zainspirowany jedną z krótkich wycieczek po mieście żeby zmusić się do kręcenia wymyślam projekt ARBUZ - Alfabetyczne Rowerowe Błądzenie Ulicami Zabrza

Dziś jest nawet lokomotywa© djk71

Zaczynam kręcić, wracam siłownię i próbuję trochę biegać, choć to trochę za późno.
Za późno jak na przygotowanie się do największego wyzwania w tym miesiącu, czyli do debiutu na Festiwalu Rzeźnika w Bieszczadach, czyli do Rzeźniczka.
Szczęśliwie udaje się ukończyć bieg.

Zrobiłem to!© djk71
Choć łatwo nie było :-)

Jaki kolor miały buty?© djk71

Jest i medal :-)© djk71
lipiec
Lipiec to głównie odkrywanie miasta w ramach ARBUZA.

Kto nie zgasił światła?© djk71
Oraz piękny urlop w Górnej Austrii.

Jak tu po niemiecku zagadać?© djk71

Ślicznie tu© djk71
sierpień
To fantastyczny wypad z Piotrkiem w Góry Stołowe (po lekkiej korekcie planów).

Ślicznie tu© djk71

Chwila odpoczynku© djk71
Mimo braku treningów udało się również wystartować na odbywającej się w ramach Ultra Janosika Zbójnickiej Ślebodzie, czyli jak dotychczas najdłuższym moim dystansie w górach.

Zaraz ruszamy© djk71

Zmęczony na Janosiku© Walusza Fotografia
I oczywiście ARBUZa ciąg dalszy :-)

Ładny domek przy ul. Boboli© djk71

Tekla otwarta© djk71

Ktoś znów mnie śledzi© djk71
wrzesień
Powrót do treningów biegowych i oczywiście kontynuacja ARBUZa.

Banda Osiedlowa© djk71
Pierwsze treningi z ReShape Runners.

Zabrzańskie graffiti© djk71
Wyjazd rowerowy na Jurę.

Zamek w Smoleniu© djk71

Czyli po naszemu: Ordnung muß sein© djk71
Bieganie w Górach Opawskich.

Na Biskupiej Kopie© djk71
październik
Po raz kolejny Silesia Marathon, choć w tym roku tylko na dystansie półmaratonu. I było fajnie, wystarczająco.

Już na stadionie© djk71
Był też niespodziewany wyjazd w Bieszczady...

Piękny poranek© djk71

Idziemy© djk71
... oraz start w Ultramaratonie Bieszczadzkim.

Dałem radę :-)© djk71

W górach, na szlaku, na "streecie"© djk71
Były też Mistrzostwa Świata w Półmaratonie, które pobiegłem sam na bieżni, czyli 53 x 400m.

Medal z Mistrzostw Świata© djk71
listopad
Listopad, czyli druga fala pandemii, do tego ciemno, zimno i nic mi się nie chciało. W każdym razie w kwestii aktywności...
Pozytywnym akcentem były II Mistrzostwa Świata w biegu 48h na bieżni mechanicznej - udało się pobiec w sztafecie razem z ReShape Runners.

Dwie bieżnie dalej biegnie Patrycja B...© djk71
i symbolicznie uczcić 11 listopada...

11.11© djk71
grudzień
W grudniu próba powrotu do biegania z Adamem. Bez szału, ale udało się ruszyć i kilka razy odwiedzić DSD.

I co robię w takiej pozycji?© djk71
Ale był też rower na zakończenie roku :-)

Kręcić?© djk71
======================================
Podsumowanie statystyczne
Rower - 58 razy - 1802,52 km (103:20 h)
Bieganie - 73 razy - 682,07 km (89:59 h) - w tym na bieżni: 33 razy - 234,80 km (25:45 h) - połowa tego co w roku ubiegłym.
Pływanie - 0 razy - 0 km (00:00 h) - porażka :-(
Siłownia - 63 razy - 43:03 h (nie licząc czasu na bieżni)
Jak dobrze policzyłem to tylko 9 razy udział w zawodach i to tylko biegowych. Rok temu było 26!!!
W sumie wszystkich aktywności: 236:22 h, czyli średnio raptem ok. 38,75 minut dziennie :-) Mało prawda?
W porównaniu do ubiegłego roku mniej biegania, dzięki ARBUZowi trochę więcej roweru, siłownia podobnie, za to zero pływania, niestety :-(
Mimo to jestem zadowolony, że w roku pandemii i tak udało się utrzymać aktywność fizyczną na jako takim poziomie.
Jak będzie w przyszłym roku? Strach planować :-)
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!
AktywnośćBieganie
Dystans5.39 km
Czas w ruchu00:38
Vśrednia7:03 min/km
VMAX5:07 min/km
Podjazdy 25 m
Ostatni bieg... w tym roku. Czas na rower?
W poniedziałek ja dałem ciała zapominając ciuchów do biegania, dziś niewiele brakło, a Adaś by mnie zostawił samego. Na szczęście udało się Go zmobilizować i kolejny dzień potruchtać. Mimo deszczu piątka zaliczona. Oddechu wciąż brakuje.
To ostatni bieg w tym roku. W sumie przebiegłem 682,07 km w 90 godzin (bez 52 sekund). To połowa tego co przebiegłem w ubiegłym roku. Oczywiście wszystko zrzucę na pandemię, a nie na lenistwo :-)
Teraz trzeba się zastanowić co dalej.
Biegać?

Czy jeździć na rowerze?

A może jedno i drugie? :)
To ostatni bieg w tym roku. W sumie przebiegłem 682,07 km w 90 godzin (bez 52 sekund). To połowa tego co przebiegłem w ubiegłym roku. Oczywiście wszystko zrzucę na pandemię, a nie na lenistwo :-)
Teraz trzeba się zastanowić co dalej.
Biegać?

Biegać?© djk71
Czy jeździć na rowerze?

Kręcić?© djk71
A może jedno i drugie? :)
AktywnośćBieganie
Dystans5.33 km
Czas w ruchu00:39
Vśrednia7:19 min/km
VMAX2:49 min/km
Podjazdy 28 m
Tętnośr.172
TętnoMAX187
Kalorie 534 kcal
Temp.15.0 °C
Nie wiedziałem co czytać to poszedłem pobiegać
Wczoraj umówiłem się z Adamem na bieganie po pracy. Adam przyjechał pod firmę. Ja też wyszedłem o czasie i... okazało się, że... zapomniałem zabrać z domu torby z ciuchami. Adam poszedł biegać, a ja wróciłem do domu :-(
Dziś powtórka z rozrywki, znów się umówiliśmy. Tym razem jednak torba zabrana. Choć przyznaję, że bieganie konkurowało z książkami, które dostałem. Ale ponieważ nie bardzo wiedziałem od czego zacząć, to poszedłem potruchtać... :)

Zapomniałem koszulki, rękawiczek, ale w sumie nie było tak źle. Przynajmniej jeśli chodzi o ciepło. Bo kondycyjnie to słabiutko. Niby tylko piątka, a ledwo oddech łapałem.
Ważne jednak, że udało się ruszyć.
Dziś powtórka z rozrywki, znów się umówiliśmy. Tym razem jednak torba zabrana. Choć przyznaję, że bieganie konkurowało z książkami, które dostałem. Ale ponieważ nie bardzo wiedziałem od czego zacząć, to poszedłem potruchtać... :)

I co wybrać?© djk71
Zapomniałem koszulki, rękawiczek, ale w sumie nie było tak źle. Przynajmniej jeśli chodzi o ciepło. Bo kondycyjnie to słabiutko. Niby tylko piątka, a ledwo oddech łapałem.
Ważne jednak, że udało się ruszyć.
AktywnośćWędrówka
Dystans6.79 km
W terenie6.79 km
Czas w ruchu02:04
Vśrednia3.29 km/h
VMAX92.52 km/h
Podjazdy191 m
Spacer w miłym towarzystwie
Święta, święta i po świętach... Za to dziś odwiedziny Amigi, który już wieki u nas nie był. Zamiast siedzieć przy stole postanawiamy podjechać do DSD i spalić trochę kalorii spacerując.
Na dzień doby niespodzianka, nie ma gdzie zaparkować. Szczęśliwie udaje się znaleźć kawałek wolnego miejsce i ruszamy. Stok nieczynny, ale dzieciaków na sankach mnóstwo.
Na szczęście kilka kroków dalej już pusto.
Szczególnie kiedy wybieramy wyjątkowo rzadko uczęszczaną ścieżkę.
Po drodze trochę niespodzianek i ciekawostek...

I sporo miejsc gdzie po błotku wcale łatwo się nie idzie :-)

Mimo to dajemy radę.

Odwiedzamy kapliczkę św. Barbary, a potem Red Rocka skąd wynosimy parę kilo gliny -) Pewnie kolejką dałoby się wywieźć więcej, ale ta chyba teraz nie jeździ...

Wracamy przez Segiet. Jest pięknie.

Kalorie spalone :-)
Na dzień doby niespodzianka, nie ma gdzie zaparkować. Szczęśliwie udaje się znaleźć kawałek wolnego miejsce i ruszamy. Stok nieczynny, ale dzieciaków na sankach mnóstwo.

Ludzi tłum© djk71
Na szczęście kilka kroków dalej już pusto.

Skałki w DSD© djk71
Szczególnie kiedy wybieramy wyjątkowo rzadko uczęszczaną ścieżkę.

A tu już spokojnie© djk71
Po drodze trochę niespodzianek i ciekawostek...

Hmmm... co tam za kabel się ciągnie?© djk71
I sporo miejsc gdzie po błotku wcale łatwo się nie idzie :-)

I pod górkę© djk71
Mimo to dajemy radę.

Klimaty DSD© djk71
Odwiedzamy kapliczkę św. Barbary, a potem Red Rocka skąd wynosimy parę kilo gliny -) Pewnie kolejką dałoby się wywieźć więcej, ale ta chyba teraz nie jeździ...

Kolejka ma już chyba wolne© djk71
Wracamy przez Segiet. Jest pięknie.

W Segiecie© djk71
Kalorie spalone :-)
AktywnośćBieganie
Dystans14.88 km
W terenie14.88 km
Czas w ruchu01:47
Vśrednia7:11 min/km
VMAX5:24 min/km
Podjazdy103 m
Spalanie z chemią, filozofią i telewizja w tle
Święta mało aktywne, ale dziś udaje się nadrobić.
Umawiamy się z Adasiem ponownie w DSD. Co prawda kiedy spotykamy się na miejscu mam wrażenie, że Adam jest nieco zdziwiony, że jednak będziemy biegać :-)
Z nieba lekko prószy, zakładam kurtkę. Spokojnie truchtamy, niestety Adamowi odzywa się łydka, a mnie... jednak jest zbyt ciepło. rozbieram się.
Biegniemy dalej. Po drodze Adamowi przychodzi chęć pooglądać telewizję... Mówi i ma...

Dobiegamy do Miechowic. Rzut oka na staw.

Kawałek dalej przypomina się mur z filozoficznymi (i nie tylko) napisami. Postanawiam sprawdzić, czy jeszcze stoi.

Oprócz tekstów dających do myślenia jest też powtórka ze szkoły.

Pamiętacie jeszcze coś z tego?

Kończymy czytanie zastanawiając się czy ostatni tekst dotyczy biegaczy?

Biegniemy do mety. Piętnaście za nami. Zmęczeni, ale zadowoleni.
Umawiamy się z Adasiem ponownie w DSD. Co prawda kiedy spotykamy się na miejscu mam wrażenie, że Adam jest nieco zdziwiony, że jednak będziemy biegać :-)

To jednak biegamy?© djk71
Biegniemy dalej. Po drodze Adamowi przychodzi chęć pooglądać telewizję... Mówi i ma...

Biegam, ale mam parcie na szkło© djk71
Dobiegamy do Miechowic. Rzut oka na staw.

Nad stawem© djk71
Kawałek dalej przypomina się mur z filozoficznymi (i nie tylko) napisami. Postanawiam sprawdzić, czy jeszcze stoi.

Filozoficznie© djk71
Oprócz tekstów dających do myślenia jest też powtórka ze szkoły.

Powtórka z pierwiastków© djk71
Pamiętacie jeszcze coś z tego?

Pamiętacie?© djk71
Kończymy czytanie zastanawiając się czy ostatni tekst dotyczy biegaczy?

Każdy jest głupi?© djk71
Biegniemy do mety. Piętnaście za nami. Zmęczeni, ale zadowoleni.
AktywnośćBieganie
Dystans11.21 km
W terenie7.00 km
Czas w ruchu01:24
Vśrednia7:29 min/km
VMAX4:00 min/km
Podjazdy 77 m
Galloway prawie w lesie
Wczoraj tak nam się spodobało bieganie z Adamem, że postanowiliśmy dziś powtórzyć.
I to nic, że miało być 5 km, a wyszło ponad 11 km. I to nic, że miał być las, a było pole, asfalt, asfalt w lesie... no dobra, trochę lasu też było :-) I to nic, że bieg był metodą Gallowaya....

Było świetnie, a najważniejsze, że udało się znów wspólnie ruszyć w teren.
W sumie to dziwne. Dziwne jak na mnie. Bo przecież ja lubię mieć wszystko poukładane, nie lubię jak coś idzie nie tak, jak coś mi przeszkadza, jak zmienia mi plany w ostatniej chwili. A tu zupełnie nic mi nie przeszkadzało. W sumie na tym etapie jedyny cel to wrócić do regularnego ruchu. Na konkretne treningi przyjdzie jeszcze czas. Co prawda pewnie będzie to szybko, bo czasu coraz mniej, ale ten etap to powrót do biegania.
I to nic, że miało być 5 km, a wyszło ponad 11 km. I to nic, że miał być las, a było pole, asfalt, asfalt w lesie... no dobra, trochę lasu też było :-) I to nic, że bieg był metodą Gallowaya....

Wyprowadziłem nas w pole© djk71
Było świetnie, a najważniejsze, że udało się znów wspólnie ruszyć w teren.
W sumie to dziwne. Dziwne jak na mnie. Bo przecież ja lubię mieć wszystko poukładane, nie lubię jak coś idzie nie tak, jak coś mi przeszkadza, jak zmienia mi plany w ostatniej chwili. A tu zupełnie nic mi nie przeszkadzało. W sumie na tym etapie jedyny cel to wrócić do regularnego ruchu. Na konkretne treningi przyjdzie jeszcze czas. Co prawda pewnie będzie to szybko, bo czasu coraz mniej, ale ten etap to powrót do biegania.
AktywnośćBieganie
Dystans10.55 km
W terenie10.50 km
Czas w ruchu01:18
Vśrednia7:23 min/km
VMAX5:18 min/km
Podjazdy178 m
Po miesiącu przerwy z Adasiem
Zapisałem się na ambitne zawody. I... postanowiłem odpocząć... przez miesiąc. Brawo! Mistrz!
Ciemno, zimno, zakazy, nakazy... milion wymówek... W tym jestem mistrzem.
W końcu udało się umówić na czwartek i... nie wyszło. Dziś znów się umówiliśmy z Adasiem i... na pół godziny przed spotkaniem potwierdził, że jedzie. No to nie ma wyboru. Też jadę. Do DSD - Sportowej Doliny. Na miejscu sporo ludzi. Nic dziwnego... stok jeszcze czynny.

Ruszamy. Biegamy po pagórkach, terenie. Adaś zalicza glebę na szczęście bez większych konsekwencji.

Jest pięknie, ale widać brak treningu. Nawet truchtanie przychodzi mi z trudem. Szczególnie, że płasko nie jest. Ale mimo zmęczenia chyba właśnie te podbiegi z biegi sprawiają nam największą radość.

Biegniemy przez ścieżkę, którą pamiętamy z maseczkowej sesji :-)

Po sześciu km pytam Adam co dalej, biegniemy do auta, czy jeszcze kawałek. Nie pozwala odpuścić i dzięki temu udaje się zrobić dyszkę.
Po drodze jest nawet czas na...

No właśnie na co?
Było super. Tylko oby to był nowy początek, a nie jednokrotny wybryk. Obaj mamy już coraz mniej czasu do startu.
Ciemno, zimno, zakazy, nakazy... milion wymówek... W tym jestem mistrzem.
W końcu udało się umówić na czwartek i... nie wyszło. Dziś znów się umówiliśmy z Adasiem i... na pół godziny przed spotkaniem potwierdził, że jedzie. No to nie ma wyboru. Też jadę. Do DSD - Sportowej Doliny. Na miejscu sporo ludzi. Nic dziwnego... stok jeszcze czynny.

Stok jeszcze czynny© djk71
Ruszamy. Biegamy po pagórkach, terenie. Adaś zalicza glebę na szczęście bez większych konsekwencji.

Biegniemy© djk71
Jest pięknie, ale widać brak treningu. Nawet truchtanie przychodzi mi z trudem. Szczególnie, że płasko nie jest. Ale mimo zmęczenia chyba właśnie te podbiegi z biegi sprawiają nam największą radość.

Widok z Red Rocka© djk71
Biegniemy przez ścieżkę, którą pamiętamy z maseczkowej sesji :-)

W Segiecie© djk71
Po sześciu km pytam Adam co dalej, biegniemy do auta, czy jeszcze kawałek. Nie pozwala odpuścić i dzięki temu udaje się zrobić dyszkę.
Po drodze jest nawet czas na...

I co robię w takiej pozycji?© djk71
No właśnie na co?
Było super. Tylko oby to był nowy początek, a nie jednokrotny wybryk. Obaj mamy już coraz mniej czasu do startu.
AktywnośćJazda na rowerze
Dystans50.28 km
W terenie5.50 km
Czas w ruchu05:59
Vśrednia8.40 km/h
VMAX40.50 km/h
Podjazdy454 m
ARBUZ #029 i Bielszowice Trails
Ponad miesiąc bez roweru. W tym czasie tylko dwa razy bieganie na bieżni i dwa razy w lesie. Ostatni raz... trzy tygodnie temu. Wstyd. Ale tym razem to nie tak, że się nudziłem, leniłem... Udało się być aktywnym w kilku innych dziedzinach. Choć oczywiście żal braku ruchu. Ten żal mi najbardziej wychodzi... na wadze :-)
Wczoraj przed wyjściem z pracy udaje się umówić z Markiem na poranny rower. Wieczorem jeszcze zapisuję się na kolejną imprezę biegową - wybór dystansu nie wydaje się być najmądrzejszy, ale ponoć cele powinny być ambitne :-) Jak coś pójdzie nie tak to mam na liście kilka osób, które nie tylko mnie przed tym nie powstrzymały, ale wręcz zachęcały do tego. Będzie na kim odreagować :-)
Umawiamy się z Markiem przy Macu, na granicy Zabrza i Rudy Śl. Postanawiam wstać trochę wcześniej żeby zaliczyć choć kilka ulic w ramach ARBUZa. Jednak lekko przysypiam. Rano szybka akcja - jedną ręką jem kanapkę, drugą dopompowuję powietrze w oponach :-) Udaje się ruszyć na tyle wcześnie, że z planowanych pięciu ulic odpuszczam tylko jedną.
ul. Jana Keplera
Kopernik. Jedna z wielu podobnych ulic. Bloki, bloki, bloki...

ul. Jana Kilińskiego
W pobliżu, blisko Gdańskiej. Krótka, ślepa uliczka domków, zupełnie niczym się nie wyróżniająca. Pewnie szybko wyleci mi z głowy.

Jadąc przez centrum widzę, że miasto już gotowe na święta.

ul. Czesława Klimasa
Uliczka biegnąca od kina Roma do kościoła ewangelickiego.
Tylko kilka budynków, ale niektóre ładne (szkoda, że na zdjęciach tak to nie wyszło)...



...i intrygujące, szczególnie ta boczna ściana.

ul. Klonowa
Ulica łącząca Roosevelta z Matejki. Bloki, wieżowce, sklepy... kolejna z uliczek bez wyrazu. Fajnie, że choć miejscami pojawiają kolory...

... lub takie elementy...

Niby drobiazg, ale mnie się podoba...
Tyle ARBUZa na dziś. Chwilę później docieram na miejsce spotkania.
Trochę na azymut, trochę posiłkując się mapą docieramy do celu dzisiejszej wycieczki: Bielszowice Trails.

To nie moja bajka, choć rower powinien się tu dobrze czuć.

I pewnie tak by było gdyby nie moje bariery w głowie.

Przejeżdżamy wszystkie trasy żeby zobaczyć czym to się je.

Niestety, choć trasy nie wyglądają na zbyt trudne i nie są zbyt długie to... u mnie najintensywniej działały hamulce.
Pewnie za drugim, trzecim razem będzie lepiej, ale wielkich szaleństw bym się nie spodziewał :-) Ale chętnie tu wrócę.
Wracamy przez Ficinus, który chcę pokazać Markowi. To miejsce wciąż robi na mnie wrażenie.

W drodze powrotnej jadę zobaczyć jak wygląda gotowy kawałek rowerówki w okolicach hałdy w Biskupicach.

Jest ok, tylko.. szkoda, że to raptem... 300 metrów. Ciekawe czy i kiedy będzie można dojechać czysto do Janika...

Tam naprawdę niewiele brakuje...
Wracam zmęczony, ale zadowolony.
*) Co to jest ARBUZ? Poczytaj tutaj :-) Tam też trochę statystyk z wyzwania :-)
Wczoraj przed wyjściem z pracy udaje się umówić z Markiem na poranny rower. Wieczorem jeszcze zapisuję się na kolejną imprezę biegową - wybór dystansu nie wydaje się być najmądrzejszy, ale ponoć cele powinny być ambitne :-) Jak coś pójdzie nie tak to mam na liście kilka osób, które nie tylko mnie przed tym nie powstrzymały, ale wręcz zachęcały do tego. Będzie na kim odreagować :-)
Umawiamy się z Markiem przy Macu, na granicy Zabrza i Rudy Śl. Postanawiam wstać trochę wcześniej żeby zaliczyć choć kilka ulic w ramach ARBUZa. Jednak lekko przysypiam. Rano szybka akcja - jedną ręką jem kanapkę, drugą dopompowuję powietrze w oponach :-) Udaje się ruszyć na tyle wcześnie, że z planowanych pięciu ulic odpuszczam tylko jedną.
ul. Jana Keplera
Kopernik. Jedna z wielu podobnych ulic. Bloki, bloki, bloki...

Bloki przy Keplera© djk71
ul. Jana Kilińskiego
W pobliżu, blisko Gdańskiej. Krótka, ślepa uliczka domków, zupełnie niczym się nie wyróżniająca. Pewnie szybko wyleci mi z głowy.

Nijaka Kilińskiego© djk71
Jadąc przez centrum widzę, że miasto już gotowe na święta.

W centrum juz święta© djk71
ul. Czesława Klimasa
Uliczka biegnąca od kina Roma do kościoła ewangelickiego.
Tylko kilka budynków, ale niektóre ładne (szkoda, że na zdjęciach tak to nie wyszło)...

Ładnie przy Klimasa© djk71

Ładnie przy Klimasa© djk71

Kolejny budynem przy Klimasa© djk71
...i intrygujące, szczególnie ta boczna ściana.

Ciekawa ta ścianka© djk71
ul. Klonowa
Ulica łącząca Roosevelta z Matejki. Bloki, wieżowce, sklepy... kolejna z uliczek bez wyrazu. Fajnie, że choć miejscami pojawiają kolory...

Przedszkole przy Klonowej© djk71
... lub takie elementy...

Klonowa - z opcją dla tych, co czytać nie umieją :-)© djk71
Niby drobiazg, ale mnie się podoba...
Tyle ARBUZa na dziś. Chwilę później docieram na miejsce spotkania.
Trochę na azymut, trochę posiłkując się mapą docieramy do celu dzisiejszej wycieczki: Bielszowice Trails.

Bielszowice Trails© djk71
To nie moja bajka, choć rower powinien się tu dobrze czuć.

Nie tędy© djk71
I pewnie tak by było gdyby nie moje bariery w głowie.

Ride or Don't© djk71
Przejeżdżamy wszystkie trasy żeby zobaczyć czym to się je.

No to lecimy© djk71
Niestety, choć trasy nie wyglądają na zbyt trudne i nie są zbyt długie to... u mnie najintensywniej działały hamulce.
Pewnie za drugim, trzecim razem będzie lepiej, ale wielkich szaleństw bym się nie spodziewał :-) Ale chętnie tu wrócę.
Wracamy przez Ficinus, który chcę pokazać Markowi. To miejsce wciąż robi na mnie wrażenie.

Biblioteka na Ficinusie© djk71
W drodze powrotnej jadę zobaczyć jak wygląda gotowy kawałek rowerówki w okolicach hałdy w Biskupicach.

Nowa rowerówka, szkoda, że tu się kończy© djk71
Jest ok, tylko.. szkoda, że to raptem... 300 metrów. Ciekawe czy i kiedy będzie można dojechać czysto do Janika...

Oświetlenie też jest© djk71
Tam naprawdę niewiele brakuje...
Wracam zmęczony, ale zadowolony.
*) Co to jest ARBUZ? Poczytaj tutaj :-) Tam też trochę statystyk z wyzwania :-)