Wpisy archiwalne w kategorii

Holandia

Dystans całkowity:62.33 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:06:58
Średnia prędkość:8.95 km/h
Maksymalna prędkość:19.08 km/h
Suma podjazdów:25 m
Maks. tętno maksymalne:197 (97 %)
Maks. tętno średnie:175 (86 %)
Suma kalorii:1234 kcal
Liczba aktywności:7
Średnio na aktywność:8.90 km i 0h 59m
Więcej statystyk

Spacer i bieganie

Czwartek, 11 kwietnia 2019 · Komentarze(3)
Wczoraj po szkoleniu zaliczyliśmy spacer po Nijmegen. Fajne miejsce, ciekawy klimat, ale zdecydowanie bardziej podobało nam się kilka kilometrów dalej, w Wijchen, gdzie nocujemy. Choć i tu były ciekawe miejsca.

Ciekawe co to? © djk71
Która godzina? © djk71
Piękne budynki i rowery © djk71

Z widokiem na rzekę © djk71

Okruchy historii © djk71

Akcent rowerowy © djk71

Ładna zabudowa © djk71

W parku © djk71

Kolejna wieża © djk71

Noc jakaś niespokojna, czułem zmęczenie, zastanawiałem się czy rano będzie mi się chciało wstać. Chciało się :-)
Dziś pobiegłem bez zaplanowanej wcześniej trasy. po prostu na azymut. I... trochę zły kąt obrałem, bo wbiegłem w ulicę równoległą do tej, o której myślałem i ta wyprowadziła mnie do lasu... Niespecjalnie się tym jednak przejmowałem, mimo, że wracałem tą samą drogę, a zwykle tego nie lubię... W Holandii jestem w stanie biegać nawet w ten sposób :-) Szkoda, że trzeba już wracać. Już, to znaczy po szkoleniu, czyli... w nocy...

Holenderskie truchtanie

Środa, 10 kwietnia 2019 · Komentarze(0)
Kolejna wizyta w Holandii. Kolejne piękne miasteczko. Czy ja kiedyś pisałem, że chciałbym tu mieszkać?

Wiatrak musi być © djk71

A może ETISOFT Netherlands?

Uroczy zamek © djk71

Wczoraj wieczorem długi spacer, dziś przed szkoleniem bieganie. Nikt nie chce iść ze mną. Trudno. Idę sam. Jak zawsze spokojne tempo, dziś bez żadnego bólu. No nie licząc chłodu. Szczególnie w drodze powrotnej, gdzie do niskiej temperatury dochodzi silny wiatr. Mimo to jestem zadowolony. Czas do pracy.

Posłuchać morza, czyli Freedom Forward

Środa, 21 listopada 2018 · Komentarze(3)
Kolejny raz w Holandii, kolejny raz w tym samym miejscu. Zawsze sobie obiecywałem, że będąc tu pobiegnę nad Morze Północne. Zawsze coś przeszkadzało, to bieg na azymut nie wyszedł z powodu miliona kanałów, to za późno ruszyłem...

Tym razem też nie wyglądało, że się uda, bo... zimno, ciemno, dawno takiego dystansu nie przebiegłem i oczywiście od rana zajęcia... Do tego były jakieś problemy z wgraniem trasy, ale ostatecznie wieczorem się udało.

Nastawiłem budzik i wstałem o 5:15. Ciemno, zimno ale postanawiam spróbować. Zobaczymy najwyżej zawrócę. Nie ma czasu na śniadanie, ani picie. Wlewam tylko trochę wody do bukłaka.

Zapomniałem czołówki i odblasków, ale większość dróg, którymi biegnę jest dość dobrze oświetlonych.

Wszyscy jeszcze śpią © djk71

Niestety wschód słońca jest tu godzinę później niż u nas więc kiedy dobiegam do morza jest zupełnie ciemno. Do tego wieje. Słychać szum fal. I to musi mi wystarczyć. Nawet nie myślę żeby chociaż dotknąć wody.

W pobliżu ciekawy pomnik.

Freedom Forward © djk71


Zwracami po chwili nawigacja kieruje mnie w stronę lasu. Nie ma mowy, po ciemku tam nie biegnę. Ruszam na azymut choć w pamięci mam kanały.


Czerwone światło pod mostem © djk71

Szczęśliwie udaje się wrócić na drogę, którą tu przybiegłem. 


Biegnę nią prawie do hotelu. Końcówka lekko zmieniona i... kończy się zamkniętą drogą. Z tej strony udaje się obiec, ale z drugiej płotek. Na szczęście niezbyt wysoki :)

Wracam idealnie żeby się szybko wykąpać, zjeść śniadanie, wymeldować i wypić kawę już na sali. 


Lubię tu biegać. Czy dlatego, że jest płasko? Czy może jednak dlatego, że mi się tu podoba?

Lubię te klimaty © djk71



Znów bieganie w Holandii

Czwartek, 26 kwietnia 2018 · Komentarze(0)
Ten rok miał być pełen treningów, do tego trochę startów w różnych zawodach. Póki co taki był styczeń. Kolejne trzy miesiące... to porażka... Poza wyjazdem urlopowym do Holandii... wszystko się sypie...

Teraz kolejne dni w delegacji... Limit bagażu w samolocie... 8kg, buty do biegania na szczęście się zmieściły.

Pobudka kiedy jeszcze ciemno... Nie chce mi się... drzemka i... prawie godzinę później, o szóstej... nie ma wyboru... o 8:30 najpóźniej muszę się wymeldować z hotelu. A gdzie jeszcze kąpiel, śniadanie, pakowanie... Idę...

Zastanawiałem się, czy przy ośmiu stopniach potrzebuję coś więcej niż koszulkę... Na szczęście wziąłem wiatrówkę... I dobrze... bo wieje. Strasznie...

Biegnę, ale czuję, że wolno... bardzo... Nic to, ważne, że daję radę, a nie tak jak w Tychach.

Biegnę i podziwiam miasteczka... Tu mógłbym mieszkać... Ale nie będę :-(

Ja biegam, on siedzi © djk71


Robię dyszkę i wracam do hotelu, a chwilę później do pracy... Dziś długi dzień przede mną. Dobrze, że tak go zacząłem...

Zakochany

Czwartek, 23 marca 2017 · Komentarze(10)
Dziś miała być przerwa, ale po wczorajszej kolacji nie było wyjścia - trzeba się ruszyć. I znów miało być krócej, ale nie wyszło. Tu można biegać bez końca. Nie tylko dlatego, że płasko, ale po prostu urzeka mnie klimat tych miejsc, uliczek, parków... Aż żałuję, że nie miałem w trakcie biegania aparatu. Żałuję też, że brakło czasu na zwiedzanie, ale do tego już przywykłem na wyjazdach służbowych :(

I gdzie tu iść © djk71


Ale zakochałem się w tym mieście, choć pewnie takich miast jest tu dziesiątki, albo setki... Ale jest pięknie. Tu mógłbym się przeprowadzić :-)

Pięknie tu wszędzie © djk71


W drodze na szkolenie kolejna niespodzianka :-) Nie wystarczy, że most jest :-) Musi jeszcze być opuszczony :)

Most jest, ale jechać się nie da © djk71


Znów po płaskim :-)

Wtorek, 21 marca 2017 · Komentarze(0)
Kolejne bieganie po płaskim, choć dziś więcej metrów w górę, bo nad kanałami były wiadukty ;)
Wczorajsza pogoda nie zapowiadała nic dobrego, ale rano już nie padało, na termometrze 7C więc jest ok. Tylko znów labirynt między kanałami. Pomny doświadczeń już nie próbowałem wbiegać w ślepe uliczki. Rankiem jeszcze mało rowerów więc zupełnie spokojne biegnie, co nie znaczy, że się nie zgrzałem. Jutro w planie wolne, ale aż kusi żeby znów rano wcześniej wstać. Zobaczymy :-)

Z hotelowego okna © djk71

Ale kanał :)

Wtorek, 14 marca 2017 · Komentarze(5)
Delegacja. I problem, uda się zmieścić buty do biegania między koszulami, czy nie? Niestety limity bagażu w samolotach to czasem porażka. Dobra, sweter, krawaty i inne rzeczy zostają w domu... przecież oprócz butów muszą się zmieścić ciuchy do biegania i inne akcesoria :-)

Wieczorem padnięty próbuję rzucić okiem na mapę. W sumie niedaleko jest do Morza Północnego, ale... zbyt daleko jak na plan treningowy. Może jednak warto spróbować... Nie udaje mi się jednak zaplanować i wgrać trasy. Zmęczony zasypiam. Rano budzę się i... jest ciemno... Słońce tu wstaje nieco później... Biegać po ciemku w nieznanym miejscu, bez lampki... średni pomysł. Chwilę później jednak się ubieram i ruszam przed siebie. Tzn. tak chciałbym, ale co chwilę znak informujący o ślepej drodze. Na początku próbuję tam pobiec, przecież pieszo jakoś się przecisnę między domami. I prawie się udaje gdyby nie.. kanał.... A właściwie kanały, sieć kanałów....
 I co chwilę droga bez przejazdu, w kolejne nawet się nie zapuszczam... Trudno nie będzie morza, nie ma czasu na eksperymenty, zaraz śniadanie i do pracy...

Ogólnie bardzo fajnie mi się biegło, do tego stopnia, że co prawda z słuchawkami na uszach, ale z wyłączoną muzyką. Napawałem się widokami. Pięknie tu jest :-)

Nie trudnio zgadnąć gdzie to :-) © djk71