Wpisy archiwalne w kategorii

Polska niezwykła

Dystans całkowity:7855.14 km (w terenie 1617.14 km; 20.59%)
Czas w ruchu:463:10
Średnia prędkość:16.96 km/h
Maksymalna prędkość:64.15 km/h
Suma podjazdów:2938 m
Maks. tętno maksymalne:193 (137 %)
Maks. tętno średnie:175 (89 %)
Suma kalorii:10637 kcal
Liczba aktywności:125
Średnio na aktywność:62.84 km i 3h 42m
Więcej statystyk

Krótko z żoną na Jurze, pieszo...

Niedziela, 11 kwietnia 2021 · Komentarze(2)
Nie potrafię sobie przypomnieć kiedy ostatni raz byłem na Jurze... pieszo. Dziś niespodziewanie się udało.

Na szlaku © djk71

Chcieliśmy z Żoną pospacerować gdzieś z dala od domu. I padł pomysł Jury, niby blisko, a jakoś nie składa nam się żeby tam pojechać. Ja zwykle bywam tam rowerem, a i to zbyt rzadko.
Szybki plan i wybór pada na okolice Morska. Z doświadczeń sprzed dwóch lat wiem, że szlaków tam mnóstwo. To samo potwierdza Darek do którego dzwonię chwilę przed wyjazdem.
Planuję trasę w kształcie ósemki, wgrywam do zegarka i jedziemy.

Parkujemy i ruszamy. Od razu pierwsze zdziwienie - trasa, którą dwa lata temu dojeżdżaliśmy do mety teraz już w pełni asfaltowa. Szok.

Asfaltowa Jura © djk71

Kawałek trasy pokonujemy wzdłuż drogi z samochodami... na co od razu zwraca uwagę moja małżonka ;-) Ale to tylko dlatego, że chciałem jej pokazać sanktuarium w Skarżycach.

Sanktuarium w Skarżycach © djk71

Ciekawe miejsce, choć nie wszystko zrozumiałem...

Kosztem fabrykantów? © djk71

Chwilę później idziemy w stronę Okiennika Wielkiego. Tu też rowerówka wyasfaltowana.

Okiennik Wielki © djk71

Kawałek dalej już jest las i teren.

Nie boją się... © djk71

Mimo wiatru jest ciepło. Sporo ludzi na szlakach.

Tędy... © djk71

Docieramy do ruin zamku Bąkowiec.

Ruiny zamku Bąkowiec © djk71

Pierwsza część pętli za nami. Mimo, że pewnie dalibyśmy radę więcej decydujemy się na tym dziś skończyć. Jest super, ale co za dużo to niezdrowo :-)

Jeszcze tu wrócimy ;-)


100-lecie Traktatu Wersalskiego

Piątek, 28 czerwca 2019 · Komentarze(0)
Po porannym Żółwiu i siłowni po pracy powinienem odpoczywać. Nie mogłem sobie jednak odmówić krótkiego wypadu do Rept.
Dziś 100-lecie podpisania Traktatu Wersalskiego kończącego I wojnę Światową. Musiałem podjechać i pstryknąć fotkę. :-)

Dawny słup graniczny © djk71

Jura - objazd trasy

Sobota, 1 czerwca 2019 · Komentarze(0)
Wyjazd firmowy za tydzień, a trasa jeszcze jest modyfikowana. Niby drobne zmiany, ale wolałbym mieć to sprawdzone w terenie.
Rzucam hasło kilku osobom, ale nikomu nie pasuje (a przynajmniej tak się tłumaczą ;-) ). Trudno jadę sam. Sobota więc pociągi jeżdżą rzadziej, muszę do Katowic dostać się w inny sposób. Wstaję przed czwartą i na skróty docieram na katowicki dworzec. Dwie godziny w pociągu i melduję się w Krakowie.

Tradycyjnie przejazd przez Rynek.


W przelocie przez Rynek © djk71

Kawałek drogi nad Wisłą zamknięty, nie wiem, czy sprzątają, czy jakaś impreza, ale po chwili udaje się wrócić na Wiślaną Trasę Rowerową.

Wiślana trasa rowerowa © djk71

Można się chwilę porozglądać wokół.

Kościół kamedułów © djk71

W końcu dojeżdżam na miejsce sobotniego startu. Dostrzegam ciekawy śmietnik.

Ciekawy śmietnik © djk71

Ruszam i od razu stacja serwisowa. To na wypadek jakby ktoś nie oddał roweru do serwisu przed weekendem?


Nie potrzebowałem © djk71

Wjeżdżam do Doliny Mnikowskiej.

Średnia ta droga © djk71

Nie pamiętam tego drzewa z poprzedniego wyjazdu.

Czasem trzeba zejść z roweru © djk71

Za to obraz pamiętam doskonale.


Obraz w skale © djk71

Mimo soboty nie spotkałem tu ani jednej osoby. Wyjeżdżam na asfalt i... niedobrze. Przejechałem ledwie 30 km i boli mnie tyłek. A przede mną jeszcze ponad 100 ;-(

Po drodze tablica pasująca do naszej firmowej gazetki.

Zdjęcie do Nawoju © djk71

Jadę dalej. Jest lepiej niż ostatnio, co nie znaczy, że łatwo.

Niby podjazd, ale jak ładnie © djk71

Docieram do Doliny Będkowskiej. Tu już więcej ludzi, ale nic dziwnego, dziś Dzień Dziecka i organizują tu jakieś imprezy.

W trakcie poprzedniej wizyty przy wyjeździe z doliny trafiliśmy na paskudny błotny podjazd. Chciałem sprawdzić alternatywę, ale nie wyszło.

Tędy nie pojedziemy © djk71

Amiga, który dziś też krąży w tych okolicach sprawdził to z drugiej strony i wygląda jeszcze gorzej.
Wybieram trzecią opcję, czyli.... długi ostry podjazd. Nie pokochają nas za to. Ale chociaż błota nie ma.

Widok jak z gór © djk71

Tylko końcówka po trawie i to niezbyt równej.

Nie podoba mi się ten zjazd © djk71

W końcu docieram do Ojcowa. Tu też sporo ludzi i aut.

Brama Krakowska © djk71
Skały w Ojcowie © djk71

Jest mi ciepło. Za ciepło. Tradycyjnie problem z buffem pod kaskiem. Jak go mam to za ciepło. Jak go nie mam to szansa na opaleniznę w plamki.

Do tego zaczynam być mocno głodny. Niestety knajpka gdzie chciałem się zatrzymać dziś nieczynna. Jadę dalej.

Maczuga z zamkiem w tle © djk71

Jestem coraz bardziej zmęczony. Zatrzymuję się na jakimś przystanku i wcinam bułkę. Po drodze zaliczam sklep - jest cola.
Dojeżdżam do Rabsztyna, a tam też jakaś impreza w knajpie :-(

Rabsztyn w remoncie © djk71

Trudno jadę dalej. Już coraz bliżej. Tuż przed pustynią zaczyna padać zakładam kurtkę. Na punkcie widokowym ją ściągam. Przestało padać.

Rzut oka na pustynię © djk71

Mijam Ryczów.

Śliczna studnia © djk71

Bardzo zmęczony docieram do Ogrodzieńca. Tylko rzut oka na zamek i jadę dalej. Jeszcze tylko 15 km do Morska.

Ruiny w Ogrodzieńcu © djk71

Trochę zmieniona trasa, prawie przy samym Wielkim Okienniku.

Wielki Okiennik © djk71

W końcu docieram do Morska.

Ruiny w Morsku © djk71

Proszę o piwo dla miłośników dwóch kółek, ale chyba się nie zrozumieliśmy :-)

Ciekawe czy będzie też rowerowe © djk71

Sprawdzam, o której mam pociąg i trzeba ruszać. Uświadamiam sobie, że tego kawałka nie mam w nawigacji. Na szczęście z pamięcią jeszcze nie jest tak źle i udaje się bez problemu trafić do dworca. Niestety czasu zbyt mało na Marlenkę.
Zamawiam w sklepiku obok hot-doga i kawę. Potrzebowałem tego.

Dobra kawa to podstawa © djk71

Cieszę się, że super spędziłem dzień. Cieszę się, że dojechałem, Cieszę się, że zrobiłem kolejny trening.
Martwi mnie jednak kondycja, a raczej jej brak. Mam nadzieję, że za tydzień koledzy będą w lepszej formie niż ja dzisiaj i ostatnio.

Rekonesans trasy na Jurze cd.

Niedziela, 26 maja 2019 · Komentarze(4)
Walcząc wczoraj na Orient Akcji wiedziałem jedno - w niedzielę nigdzie nie jadę. Tak było do wieczora, potem krótka rozmowa z Amigą i plany się zmieniły. We wtorek objechaliśmy cześć trasy na firmowy wyjazd, ale deszcz nad wygonił z Rabsztyna do domu. Trzeba dokończyć objazd. Na popołudnie co prawda zapowiedziane opady, ale do objechania stosunkowo krótki odcinek trasy. Jakieś 40-45 km. Darek co prawda sugeruje przejechanie tego w dwie strony, ale na to się nie piszę.

Wstaję znów wcześnie i o szóstej ruszam do Zabrza na dworzec.

O poranku © djk71

Pociąg przyjeżdża punktualnie dojeżdżam do Katowic i przesiadam się na pociąg do Olkusza. 

Rower jeszcze samotny © djk71

Po chwili dociera Darek. Ruszamy i pociąg staje na pół godziny w Szopienicach. Jest okazja pozwiedzać pociąg :)

I co by tu zepsuć? © djk71

Miłe udogodnienia.

Nowe wkracza do pociągów © djk71

Do Olkusza przyjeżdżamy z opóźnieniem. Zdążyłem zgłodnieć, marzę o espresso i drożdżówce. Pamiętam, że blisko dworca były chyba jakieś cukiernie, niestety wszystko jest zamknięte :(
Jedziemy do Rabsztyna.

Rabsztyn w remoncie © djk71

Ciepło, są podjazdy, ale też i zjazdy.

Piękny zjazd przed nami © djk71

Super trasy po drodze.

Aż chce się jechać © djk71

Niby widoki skał nie są nam obce, ale ich widok wciąż nas cieszy.

Skałek dziś było wiele © djk71

Podjeżdżamy na punkt widokowy na Pustynię Błędowską. 
Trzeba było wybrać, czy taki gdzie można pochodzić po piasku, czy taki gdzie dobrze widać. Wybieramy drugą opcję, tym bardziej, że jest bardziej po drodze.

Przed nami pustynia © djk71

Lubię ten widok.

Nie ma, nie ma wody na pustyni... © djk71

Po wyjeździe trafiamy na ruchliwą drogę. Szybko z niej uciekamy. Za to gratis znów podjazdy.

Zjazd to czy podjazd? © djk71

Koło miejsca pamięci AK skręcamy w las. Niestety droga pełna piachu. 

Miejsce pamięci © djk71

Wycofujemy się. Wiemy, że i tak nas zabiją za trasę, ale może dzięki tej zmianie wybiorą łagodną śmierć 

I kolejna piękna droga © djk71

Jedziemy dalej.

I jeszce jedna droga © djk71

Jest pięknie, choć momentami mam dość. Wczorajszy dzień dał mi w kość. 

Widoki piękne © djk71

Docieramy do Ogrodzieńca.

Wielbłąd? © djk71

Darek kontroluje cały czas trasę. 

I gdzie teraz? © djk71

Szukamy miejsca żeby coś zjeść. Albo nie ma miejsca na rowery, albo nie wygląda zachęcająco. W końcu wybierany knajpę. Reklama zachęca, ale powinien zastanowić brak ludzi.

Mimo to wchodzimy. Zamawiany obiad. Jest dobry bo.... Jest. I tyle w temacie. 

Jeszcze tylko kawa i trzeba jechać....

Kawa po polsku © djk71

Jeszcze rzut oka na ruiny zamku.

Ogrodzieniec © djk71

Nie podjeżdżamy bliżej, bo tłok.

Tylko ludzi za dużo © djk71

I znów w drodze.

Uciekamy od ludzi © djk71

Po drodze rzut oka na źródła Czarnej Przemszy. 

Źródła Czarnej Przemszy © djk71


Zbiornik przy źródłach © djk71

I ostatni odcinek.

I znów droga, skała.... © djk71

A może odpocząć?

Ciekawa wiata © djk71

Nie, jedziemy.

Były już skały dziś? © djk71

Żeby nie było za mało ruin....

Miały być ruiny to i są © djk71

Po drodze kolejny podjazd, ale w nagrodę widok na piękny okiennik.


Piękny okiennik © djk71

Jest też śliczne sanktuarium.

Śliczne sanktuarium © djk71
I kilka kilometrów później docieramy do Morska. 

Zamek Bąkowiec © djk71

Chwila przerwy i ruszamy do Zawiercia. 

Podjazd na koniec © djk71

Kupujemy bilety na pociąg i mamy prawie godzinę czasu. Krótki objazd okolicy w poszukiwaniu kawiarni, ale albo nic nie ma, albo nie ma miejsc. Wracamy na dworzec i siadamy w ogródku tutejszej restauracji. 
Kelnerka sugeruje ciasto i... Ma rację. Czekałem na to od rana. 


Ech Marlenka... © djk71

Jeszcze tylko powrót z Zabrza do domu. Jestem zmęczony.
Zmęczony i zadowolony. Myślałem, że nie dam rady, ale dałem. 
Udany dzień za mną. Udany tydzień.

Powrót do Jaworzna

Czwartek, 2 maja 2019 · Komentarze(2)
Kiedy trzy miesiące temu ukończyliśmy zawody Silesia Race w Jaworznie wiedziałem, że jeszcze tu wrócę. Nie wiedziałem kiedy i jak, ale byłem tego pewien. Niemniej jednak nie spodziewałem się, że samochodem, ale tak wyszło. Nie było pomysłu co dziś zrobić z sobą, tym bardziej, że mimo iż pierwszy raz wstałem ok. 3:30 to finalnie wybraliśmy się z domu chyba już po dwunastej. Bywa.

Ruszyliśmy i od początku wiedziałem, że mam ochotę pojechać tam gdzie nie będzie ludzi, lub będzie ich mało. Czy tak miało być w Jaworznie mieliśmy się przekonać na miejscu. Dojechaliśmy, zaparkowaliśmy i ruszyliśmy na spacer. Już na pierwszym rozwidleniu ścieżek wybraliśmy tę mniej uczęszczaną, czyli... niewłaściwą :-) Zupełnie nam to nie przeszkadzało. Szliśmy sobie na azymut. W końcu i tak dotarliśmy tam gdzie chcieliśmy. A w sumie nigdzie nam się nie spieszyło.

Kolorowo tu :) © djk71

W oddali kolejny zbiornik © djk71

Selfie z małżonką © djk71

Pochodziliśmy po okolicy. Powspominałem sobie zawody i... poczułem zmęczenie.

Stromo tu © djk71

To nie najdłuższe schody w tej okolicy © djk71

Czułem je już jak wyjeżdżaliśmy. Chyba trochę przegiąłem na siłowni w ostatnich dniach, a miał to być tydzień odpoczynku. Do tego na spacerze doszło słońce i brak picia. Super profesjonalne przygotowanie przed Wingsem. Brawo.

Oczywiście plany na jutro również wpisują się idealnie w plan treningowy do zawodów. Po prostu idealny zawodnik ze mnie....  :-)

Po spacerze całkiem niezły obiadek i jeszcze rundka po centrum miasta.

Ktoś mi zasłania widok na Rynek © djk71

Która godzina? © djk71

Na koniec jeszcze kilka km w sklepie, ale tego już tu nie doliczałem ;-)

W sumie wszystko mnie boli, nie mam sił... nie wiem jak to będzie jutro...


Wietrzna Rajza

Niedziela, 17 marca 2019 · Komentarze(4)
Znów wahanie czy bieganie, czy rower. Oczywiście najchętniej jedno i drugie, ale aż takiej kondycji nie mam. Za kilka dni zawody rowerowe więc... rower. Długo się zbieram. Dłużej niż powinienem. W końcu ruszam. Na pytanie żony za ile wrócę mówię za godzinę lub sześć. Po prostu nie wiem. Nie wiem jak mi się będzie jechało, nie wiem jaki będzie wiatr, nie wiem, czy krótkie spodenki w zimie to dobry pomysł, nie wiem na ile będę chciał się wyżyć...

Wiedziałem tylko, że ruszam w stronę Chechła, choć to chyba w taką pogodę najgorszy pomysł.
W Segiecie jeszcze jesień.

W lesie jeszcze jesień © djk71

Przy kopalni Srebra wiosna.

Przy Kopalni Srebra wiosna © djk71

W Bobrownikach ktoś nowy. Tylko kto?

A to kto? © djk71

Jadę dalej do Nakła Śląskiego. Nową drogą, ale chyba lepszą niż zwykle. Niestety pałac wciąż wymaga renowacji.

W Nakle wciąż czekamy na remont © djk71

O dziwo chyba pierwszy raz trafiam na otwartą bramę. Zawsze przeciskam się furtką.

Dziś brama otwarta © djk71

Zatrzymuję się na chwilę przy kościele po drugiej stronie ulicy.

Z tej strony jeszcze nie widziałem tego kościoła © djk71

Oglądam okolicę

Baranek © djk71

Zasłużyli na pamięć © djk71

Dojeżdżam do Chechła

Znów nad Chechłem © djk71

Tu pusto, ale na alejkach już tłoczno. Zresztą wszędzie sporo ludzi spaceruje, biega, jeździ na rowerach... lub... kąpie się :-)

Niektórzy już się kąpią © djk71

Wyjeżdżam kawałek dalej i już nie jest tak ładnie.

Mokro tu i brzydko © djk71
Tu też mokro © djk71

Na szczęście na ścieżkach w większości sucho.

Droga sucha © djk71

Jadę dalej Leśną Rajzą i... znów mnie szlag trafia, bo nie wziąłem mapy a tu mimo oznaczeń znów nie wiem gdzie jadę.

Uzupełniony znak © djk71

Czasem szlak jest jasno oznaczony

Nic tylko wybierać © djk71

A czasem trudno się połapać. Szczególnie jak z jednej strony pokazuje jedno, a z drugiej coś innego.

I weź tu się połap © djk71

W pewnym momencie zupełnie nie wiem gdzie jestem i dokąd jadę. Wszędzie wycinka drzew.

Wszędzie wycinka © djk71

Potrzebuję chwili odpoczynku.

Chwila odpoczynku © djk71

Wszędzie pełno motyli. Tyle, że trudno je sfocić...

Kto widzi motyla © djk71

Ruszam dalej i wiem gdzie jestem. Jednak jadę w stronę Zielonej, choć już straciłem nadzieję. Chociaż tu był chyba mostek

Tu był chyba mostek © djk71

Teraz jest kawałek dalej.

Nowy mostek kawałek dalej © djk71

Mijam go i... znów jadę nie tam gdzie chciałem. Po chwili coś mi się nie podoba i wracam. Ostatecznie trafiam nad jezioro.

Zielona - jezioro © djk71

Chwilę rozglądam się wokół.

Pałac w Zielonej © djk71

Tu był kiedyś PK © djk71

Na szczęscie nie musiałem korzystać © djk71

Ruszam dalej. Teraz już pora wracać do domu. Czuję się zmęczony. Do tego coraz bardziej wieje. A może po prostu zacząłem jechać w przeciwną stronę.

Skręcam w stronę Alei Dębów i przez chwilę zaczynam się zastanawiać czy nią nie pojechać. Ale nie, najkrócej będzie na południe.

Mostek przy Alei Dębów © djk71

Dojeżdżam od tyłu do huty w Miasteczku Śląskim i zastanawiam się co dalej. Nie chcę wyjeżdżać na główną drogę, skręcam w prawo. Dojeżdżam do torów. Dalej powinna być droga, ale widać, że jest... budowa drogi. Znów chwila wątpliwości co dalej.

Na torach © djk71

Jadę wzdłuż torów. Droga się kończy. Przechodzę przez tory, ale tam też droga wiedzie tylko przez chwilę. Potem jadę nasypem.

Średnia droga do jazdy © djk71

Jedzie się mało ciekawie, do tego coś się mnie czepia cały czas, jestem podrapany, ale bardziej się boję, że jakiś kolec wbije się w oponę. Mijam Wodę Graniczną, na szczęście przy torach da się ją pokonać.

Woda graniczna © djk71

W końcu docieram do znanych kocich łbów obok torów.

Sporo tych torów © djk71

Ciekawe gdzie jedzie © djk71

Po chwili zamknięty przejazd więc znów jest czas na foto i... odpoczynek. Zmęczony jestem.

Samotny biały żagiel... tzn wagon, i nie biały © djk71

Teraz już tylko minąć Tarnowskie Góry i prosto do domu.

Rzut oka na Rynek w TG © djk71

Tylko 70 km, a zmęczony jestem bardzo. Potrzebowałem tego jednak.

O mój Śląsku!

Niedziela, 3 marca 2019 · Komentarze(6)
W piątek umówiliśmy się ze znajomymi z pracy na niedzielną przejażdżkę. Niby proste, ale każdy mieszka gdzie indziej. Kiedy wrzuciłem nasze lokalizacje na mapę wyszło, że środek jest... na moim osiedlu :-)
No trudno, przyjąłem to na klatę. Niestety, w sobotni wieczór okazało się, że jeden z kolegów nie jedzie i... umówiliśmy się w gdzieś w Rudzie... Godula, Orzegów... Jak dla mnie wszystko jedno i tak nigdy do końca nie wiem co jest gdzie w tym mieście :-)

Ruszam z domu kilka minut później niż planowałem. Google podpowiadało dwie drogi, ja wybieram trzecią :-) Bez mapy więc na azymut. Osiedle Młodego Górnika, Biskupice, Rudzka Kuźnica... I co dalej? No właśnie nie wiem, czy w prawo, czy w lewo. W prawo chyba krócej ale nie znam drogi, w lewo dalej, ale znam drogę, a czasu coraz mniej. Trudno jadę przez Bobrek i Szombierki.
Dojeżdżam na miejsce chyba tuż po Marku i Oldze. 9:01 - tylko minuta spóźnienia :-)

Okazuje się, że nikt nie ma pomysłu i patrzą na mnie :-) Super :-) Sami tego chcieli :)

Ruszamy w takim razie w stronę Kolonii Zgorzelec ;-) Nie robię zdjęć bo aparat na plecach, muszę na przyszłość założyć torebkę do przodu żeby było wygodniej. Za to mogę podziwiać ich radość na podjeździe :-)

Jedziemy przez Łagiewniki... Iście śląskie klimaty... Ludzie też... widać, że miejscowi... :-)
Właściwie to aparat powinien być cały czas w ręce bo co rusz to coś ciekawego...

Uwielbiam takie rzeczy © djk71

Ale raz, że to niewygodne i niebezpieczne, a dwa, że nieco ryzykowne na niektórych ulicach ;-)

W końcu dojeżdżamy do Żabich Dołów. Nieważne ile razy tu jestem, zawsze mogę pstrykać zdjęcia...

Pod skrzydłami łabędzia © djk71
Żabie Doły © djk71

 A jak ktoś jest pierwszy raz to dopiero ma parcie na szkło :-)

I kto jest piękniejszy? © djk71

Jedziemy dalej. Kolejny cel to Siemianowice i staw Rzęsa.

Staw Rzęsa © djk71
Człowiek z rybą © djk71

Super miejscówka, gdzie każdy może odpocząć, ale też pobawić się jak dziecko ;-)

Nie widzi nas :-) © djk71
Dobrze mi tu © djk71

Obok Bażantarnia, pole golfowe (o dziwo pełne ludzi) oraz niesamowity Cmentarz Żołnierzy Niemieckich.

Z wielu miejsc tu dotarli © djk71

W planach mam jeszcze kilka miejsc, ale czas nam się kończy więc postanawiamy zawrócić. Oczywiście wracamy inną drogą "na czuja".

Niespodziewanie trafiamy na tyły Muzeum Miejskiego skąd... dobiegają piękne bluesowe dźwięki...

Co za budynek © djk71

Przejażdżka przez park i na azymut w stronę wieży telewizyjnej w Bytkowie.

Łatwo nie jest. Co chwilę pagórki. Robimy krótką przerwę na jedzenie.

Czy ta droga jest prosta? © djk71

Po chwili jest i siedziba Telewizji Katowice.

Telewizja Katowice © djk71

Wjeżdżamy do Parku Śląskiego. Czujemy już zmęczenie.

W Parku Śląskim © djk71

Przy stadionie zastanawiamy się, którędy teraz będzie najkrócej. Nieważne, że asfaltem, teraz już trzeba zmierzać do mety.

W Chorzowie na ścianie © djk71

Wiatr nie pomaga. To znaczy na początku może i pomagał, ale teraz ewidentnie dmucha w twarz.

W końcu docieramy do miejsca rannego spotkania z Olgą. Marek rusza do domu, mnie jeszcze Olga kawałek odprowadza między blokami, obok Burloch Areny żebym... się nie zgubił.

Żegnamy się i końcówkę już jadę sam. Nikt nie widzi jaki jestem zmęczony.
W końcu Biskupice...

Ot po prostu Śląsk © djk71

Czyli jestem prawie w domu. Jeszcze tylko jeden długi podjazd i będzie można odpocząć. :-)
Super wyjazd w fajnym towarzystwie, pokazujący ile trzeba jeszcze zrobić żeby wrócić do rowerowej formy.


Zakopane - dzień pieszy

Sobota, 3 czerwca 2017 · Komentarze(1)
Uczestnicy
Tatry nie są górami, które znam. Jakoś nigdy mnie tu ciągnęło, choć oczywiście parę razy tu byłem.
Dziś kolejny dzień spotkania integracyjnego. Wśród propozycji kilka wersji wycieczek pieszych. Wybieram Giewont.

Podjeżdżamy pod wyciąg kolejki, stamtąd na Kasprowy Wierch i dalej już na nogach.

Kasprowy Wierch © djk71

Tempo niezbyt szybkie, sporo postojów i opowieści przewodnika. Mimo to są momenty gdzie można się zmęczyć.

Widoczki w Tatrach © djk71

Do tego raz jest ciepło i sama koszulka wystarcza, a momentami (chyba głównie na postojach) trzeba założyć coś cieplejszego. Po chwili jednak człowiek się poci i znów jest rozbieranie.

Idziemy © djk71

Droga łatwa nie jest © djk71


Wędrujemy przez Kondracką Kopą podziwiając opalające się kozice. Wcześniej na Kasprowym obserwowaliśmy zabawy świstaka.


Za to my robimy tłok © djk71

Idziemy © djk71

Docieramy do Kondrackiej Przełęczy i zaczyna się wspinaczka na Giewont.

Giewont coraz bliżej © djk71
Tam będziemy © djk71
Widoki wokół piękne © djk71
Gdzie nie spojrzeć jest cudownie © djk71

Biorąc pod uwagę moje problemy z dłońmi trochę się obawiam łańcuchów, ale daję radę.

Jesteśmy © djk71


Oczywiście sesja zdjęciowa u góry i powrót. Jak zwykle wolę wchodzić niż schodzić.

Jeszcze tylko zejście © djk71


Ale co zrobić, trzeba iść. Mały posiłek na Hali Kondratowej i schodzimy do Kuźnic.

Niby dystans niezbyt długi, ale dało trochę w kość.. Widoki wspaniałe... Kolejny świetny dzień.

Wspomnienia z weekendu

Środa, 17 maja 2017 · Komentarze(1)
Wydawało mi się, że przedłużony weekend to był wypoczynek. I tak było. Spokojnie, rodzinnie, spacery, ogniska, kibicowanie na meczach, a jednak... po powrocie byłem totalnie zmęczony. Sen przychodził nagle i nie chciał odejść... Już się boję co będzie się działo w najbliższych tygodniach.

Mimo to wyjazd był tak udany, że zdecydowałem się nawet zrobić sobie selfie... (czy to jest na pewno selfie, bo się nie znam?)...

Czy to selfie? © djk71

Dziś rano ciężko było wstać, po pracy również padłem. Mimo wszystko wieczorem udaje się na chwilę wyjść. Nie wiem czemu ale ruszam zbyt szybko (jak na mnie) i efekt od razu widać. Oddech, puls... Zamiast zwolnić, biegnę dalej w podobnym tempie licząc chyba na cud. Ten się nie zdarza. Zaplanowane podbiegi kończę w połowie... Brak tchu, puls 190+. Wracam do domu. Dobrze, kolejna nauczka, pilnować tempa...

No i na koniec jeszcze kilka zdjęć z niedzielnego spaceru po Sandomierzu i okolicy.

Ruszamy w Góry Pieprzowe © djk71
Nisko, ale wspinać się trzeba © djk71
Wisła i starorzecze © djk71
Widok na Starówkę © djk71
I Wąwóz Królowej Jadwigi © djk71
W wąwozie © djk71

Dziwnie rosną te drzewa © djk71
Jedna z wielu wiewiórek © djk71
Zamek © djk71
Ratusz © djk71
Piękne tereny... :-)

327 > 325, czyli ruiny i niezwykła hodowla

Niedziela, 14 maja 2017 · Komentarze(2)
Kolejny dzień z dala od domu i kolejne bieganie. Wstaję wcześnie, ale czekam, aż obudzą się chłopcy. Może pobiegną choć kawałek trasy ze mną. Niestety, obaj wybierają łóżko. Gdybym wiedział, że tak będzie to pobiegłbym bladym świtem, a tak start w największym słońcu.

Na niebie prawie nie ma chmurek. Mogło być tak w trakcie wczorajszej wycieczki - zdjęcia by były ładniejsze.

Teren tu mocno pagórkowaty. Dziś biegnę w drugą stronę, ale łatwiej nie jest. Do tego ciepło. Chyba trzeba będzie robić treningi bladym świtem lub wieczorem. Żałuję, że nie wziąłem niczego do picia. Dziś by się przydało.

Rundka dłuższa niż wczoraj, ale krótsza nieco niż planowałem.

Ciekawostka: w tym roku mam przebiegnięte 327 km, a przejechane 325 km. Szok.

Przybiegam do domu. Woda i chwila zastanowienia, czy nie pobiec dalej... ale nie, czas na kąpiel, późne śniadanie i może dziś też uda się coś ciekawego zobaczyć.
Wczoraj było interesująco...


Z zewnątrz taki sobie widok © djk71
Zamek Krzyżtopór © djk71
Niby tylko ruiny © djk71
Można tu jednak chodzić i chodzić © djk71
Było tu ponoć 365 okien i warto w każde spojrzeć © djk71
Jest kilka tematycznych ścieżek do zwiedzania © djk71
Co wyjście to ciekawiej © djk71
Musiało tu być pięknie © djk71
Można się zgubić © djk71
Zielono, szkoda, że niebo nie było jeszcze błękitne © djk71
W Kurozwękach © djk71
To nie żubr! © djk71
Trzeba odpocząć po ciężkim dniu © djk71