Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2013

Dystans całkowity:191.31 km (w terenie 22.00 km; 11.50%)
Czas w ruchu:10:58
Średnia prędkość:17.44 km/h
Maksymalna prędkość:45.34 km/h
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:47.83 km i 2h 44m
Więcej statystyk

KoRNO III – W pogoni za wiosną

Piątek, 22 marca 2013 · Komentarze(10)
Uczestnicy
KoRNO III – W pogoni za wiosną
Równo tydzień temu wczesnym rankiem wróciłem z synem z Nocnego Rajdu na Orientację KoRNO III – W pogoni za wiosną. Minął tydzień więc wypadałoby zrobić choć krótką relację... Niestety wcześniej nie było kiedy...

Miał z nami jeszcze jechać Amiga, ale w ostatniej chwili zmienił zdanie. Za to dołączył do nas Dynio. Wspólnie docieramy do bazy w Łośniu.

Biuro © djk71


Mamy jeszcze trochę czasu więc w spokoju raczymy się herbatką i przygotowujemy sprzęt. Chwila wątpliwości jak się ubrać, bo wszystko wskazuje, że zgodnie z zapowiedziami temperatura rzeczywiście spadnie do minus 10/11 stopni.

Czas na odprawę, gdzie dowiadujemy się, że ze względu na panujące warunki czas zostaje wydłużony o godzinę, czyli rajd kończy się o 3 nad ranem.

Słowo na drogę... © djk71


Dołącza do nas jeszcze Wudz i Łukasz. Pojedziemy więc większą grupką. Rozdanie map, szybkie zaznaczenie planowanej trasy i... w drogę :-)

PK12 - Nam strzelać nie kazano
Opis punktu nie budzi wątpliwości, pewnie będzie obok pomnika. Jako, że jest to blisko bazy to docieramy tam równocześnie z kilkoma innymi zawodnikami. Spisujemy kod na kartę startową i jedziemy dalej.

PK02 - Kryjówka Zimy
Zaznaczyliśmy dojazd do punktu asfaltem jednak po drodze kusi nas droga na skróty. Decydujemy się wjechać na polną drogę i zmagając się z pierwszymi zmrożonymi koleinami docieramy w pobliże punktu, mijając wcześniej roześmianych Ghostów. I tu zonk :-( Mimo, że punkt wydaje się być precyzyjnie oznaczony na mapie to nigdzie go nie ma. Szukamy go wraz z piechurami i echo :-( Tracimy sporo czasu i... odjeżdżamy bez punktu :-( Po drodze ucieka mi przednie koło i rower przyjmuje pozycję horyzontalną. Na szczęście to upadek kontrolowany.

PK01 - Kopalnia pomysłów
Znów kawałek asfaltem i... mijamy nieco właściwy zjazd ale równoległą drogą wdrapujemy się na wzniesienie, by po chwili mijając cmentarz znaleźć się obok kopalni. Chwila poszukiwań i jest punkt.

PK07 - Gra w kółko i krzyżyk
Długi odcinek przez leśne zmrożone koleiny. Co chwilę czujemy się jak lodołamacze, gdy pod kołami pęka nam lód i przejeżdżamy przez mniej lub bardziej głębokie kałuże. Ostatni kilkusetmetrowy odcinek przed punktem oznacza... pchanie rowerów. To jest to czego nie lubię. Nie lubię wychodzić z psem na spacer, a co dopiero spacer z rowerem. Daje nam w kość. Punkt odnaleziony bez problemów.

PK03 - Cmentarne hieny
Kolejne koleiny... kolejne miejsca, gdzie można się zmęczyć... W testach opon można wyczytać, które są dobre na piasek, które na błoto, ale nigdzie nie było opisanych takich warunków.
Dojeżdżamy do cmentarza i przedostajemy się na jego drugi koniec. Ja dookoła, a chłopcy przez środek. Ich wersja była szybsza. Mamy kolejny punkt.
Temperatura rzeczywiście minus dziesięć.
Wiku decyduje się na powrót do bazy. I dobrze, w końcu dopiero co spędził kilka dni w łóżku.

PK10 - Smętarz dla ludzi
Mijamy piękny kościół i skręcamy w stronę cmentarza. Jest punkt z narysowaną mapką informującą o kolejnym, nie zaznaczonym wcześniej na mapie, dodatkowym punkcie.

Punkt mylny © djk71


Ale moment! Na mapie punkt powinien być z drugiej strony cmentarza. Coś tu nie pasuje. Obchód cmentarza i jest! Czyli ten, na który wjechaliśmy na początku był... punktem mylnym. Dobrze, że nie daliśmy się nabrać, bo nie dość, ze nie mielibyśmy zaliczonego punktu, to dostalibyśmy minus i... szukali dodatkowego punktu w błędnym miejscu. Sukces cieszy.

PK16 - Kryjówka Wiosny
Jedziemy do punktu, którego wcześniej nie było na mapie. Niestety droga nam się kończy i trzeba przebić się przez pola. Może być ciężko. Decydujemy się wrócić kawałek i zaatakować z drugiej strony, gdzie... też przebijamy się przez pola tylko trochę dłużej ;-(
Jedziemy (próbujemy jechać) wzdłuż torów, ciężko, ale da się. Po chwili widzimy ekipę po drugiej stronie torów, która też narzeka, ze ciężko, ale jedzie szybciej. Przechodzimy przez tory i droga o niebo lepsza. Dominik miał od początku rację że tam powinna być droga.
Punkt odnaleziony bez problemów.

Ostrożnie... można spaść... © djk71


PK06 - Pomnik
Decydujemy się nadłożyć trochę drogi, ale wracać asfaltem, a nie tym co za nami. Pierwszy odcinek mnie bardzo męczy, co chwili podpieram się, żeby nie upaść. Z jednej strony ślisko, z drugiej boję, się, że zahaczę pedałem o koleiny.
W końcu asfalt, fajnie, ale nie oznacza to, że jest łatwiej... jest... bardzo ślisko. Docieramy do punktu.

Bohaterom Armii Czerwonej © djk71


Dość blisko jest PK11, ale czasu coraz mniej, a zmęczenie daje znać o sobie. Podejmujemy decyzję o powrocie do bazy.

Zostało nam jeszcze trochę punktów do odnalezienia, ale nie martwimy się tym. Wszyscy wydają się być zadowoleni. Nie zrobiliśmy setki kilometrów, zmęczyliśmy się porządnie, nie będziemy na podium, a mimo to wracamy w świetnych humorach, zastanawiając się kiedy następna impreza.

Wariaci! Tak, to prawda, ale pojawiła się tu w tak mroźną noc prawie pięćdziesiątka takich wariatów z latarkami, czołówkami i... dobrym humorem.

I to wszystko dzięki (przez)... Monikę i Tomka, którzy zorganizowali tak fajną imprezę.

Na mecie czeka na nas do wyboru grochówka lub fasolka, ognisko, można usmażyć sobie kiełbaskę i oczywiście kawa lub herbata.

Zakończenie, dekoracja zwycięzców (skończyliśmy na 6 miejscu) i... loteria... Wygrywam kubek z oferty Rowerowej Norki ;-)



A, jeszcze jedno... Pod koniec trasy orientujemy się, że wszystkie punkty mają dwa opisy...

PK12 - Nam strzelać nie kazano - Pomnik Żołnierzy
PK02 - Kryjówka Zimy - Rura
PK01 - Kopalnia pomysłów - Ogrodzenie kopalni dolomitów
PK07 - Gra w kółko i krzyżyk - Krzyż na skrzyżowaniu dróg
PK03 - Cmentarne hieny - Słupek na rogu ogrodzenia
PK10 - Smętarz dla ludzi - Róg ogrodzenia
PK06 - Pomnik - Pomnik bohaterom Armii Czerwonej

No cóż, nie wiem jak to się stało, że nie zauważyliśmy tego wcześniej. Pewnie wtedy PK02 odnaleźlibyśmy bez problemu, bo oczywiście rurę widzieliśmy, ale szukaliśmy też wszędzie wokół, a tak skupilibyśmy się tylko na niej... Życie...

Dzięki wielkie towarzyszom za wspólną jazdę, pozostałym za współzawodnictwo i świetną atmosferę, a organizatorom, za pomysł (i realizację) imprezy.

Zaliczając gminy z Łukaszem

Niedziela, 17 marca 2013 · Komentarze(10)
Uczestnicy
Zaliczając gminy z Łukaszem

Wieczorem dzwoni Amiga, mówiąc że w nasze strony przyjechał lukasz78 i od rana zamierza kontynuować wycieczkę po śląskich gminach. Krótka wymiana zdań i jesteśmy umówieni na 9 rano w Makoszowach żeby służyć za przewodników.

Budzę się i termometr wskazuje -8 stopni. Nie ma mowy, nie jadę, w tym roku jakoś nie jest mi po drodze z mrozem. Po chwili jednak wstaję, śniadanko i jest -6. Jadę.

Przed dziewiątą spotykam Darka przed kopalnią. Po chwili dojeżdża Łukasz.

Podtrzymuje tablicę? © djk71


Krótkie powitanie, ustalenie kierunku jazdy i mkniemy w stronę Katowic.

Łukasz opowiada o zaliczaniu gmin, a my opowieściami próbujemy go zachęcić do trochę bardziej szczegółowego zwiedzania mijanych miejsc. W sumie co kto lubi, ale mnie byłoby jednak żal mijać tak blisko tyle fantastycznych miejsc i nie zatrzymania się koło nich.

Mijamy Rudę. Na chwilę przystajemy w Świętochłowicach przy bramie byłego obozu najpierw niemieckiego, a potem komunistycznego.

Za bramą było strasznie... © djk71


Chwilę później docieramy do Chorzowa i pod Stadionem Śląskim spotykamy się z limitem. Rzut oka na budowę...

Kiedy zakończą? © djk71


... przygotowania do pamiątkowego zdjęcia...

Mój statyw był za niski... © djk71


... i jedziemy dalej.

Jeszcze krótki przystanek przed Planetarium...

Planetarium © djk71


... i wjeżdżamy do Siemianowic. Jeszcze próbuję zachęcić kolegów do odwiedzenia cmentarza żołnierzy niemieckich, ale widzę że Łukasz chce jak najszybciej dotrzeć do Mysłowic. Wobec tego zaliczyliśmy tylko małą pętlę po mieście i... pora się rozstać. Z żalem się żegnamy, ale niestety musimy wrócić do Zabrza, a reszta ekipy udaje się w przeciwnym kierunku.

Jako, że Darek nie był jeszcze na siemianowickim cmentarzu wracamy. Bez problemu trafiamy na miejsce. Za każdym razem kiedy tu przyjeżdżam jestem pod wrażeniem.

Tu spoczywają.... © djk71


Krótkie ładowanie baterii na stacji Lotosu i szybka wizyta w Żabich Dołach. W południe, w zimie to miejsce nie robi takiego wrażenia, jak np. wiosną, czy jesienią, o świcie... Dziś podziwiamy tylko spacerującego po cienkim lodzie łabędzia.

Ten w lustrze to ja? © djk71


Jeszcze chwilowy postój w parku w Bytomiu...

Spotkanie? © djk71


Drewniany most w parku © djk71


... i pora wracać do domu. W Miechowicach postanawiamy zobaczyć jak wyglądają drogi w lesie. Na początku jest w miarę, ale po chwili wiemy, że bez mycia rowerów się nie obejdzie :-)

Fajnie spędzone przedpołudnie. Oby częściej trafiały się takie wyjazdy w świetnym towarzystwie.

Wiosno przyjdź!

Sobota, 16 marca 2013 · Komentarze(9)
Wiosno przyjdź!

Już zapomniałem prawie jak to jest wyjść sobie tak po prostu pokręcić. Bez żadnego celu. Dziś patrząc na niebo nie potrafiłem się oprzeć. Czasu mało, ale choć na chwilę musiałem.

Wiosna? © djk71


Bez celu po okolicy, po szosach. Próbowałem wjechać na chwilę w teren, ale wszechobecne błoto skutecznie mnie przekonało, że nie jest to jeszcze najlepszy pomysł.

Mam nadzieję, że już wkrótce uda się częściej pojeździć i w końcu poszaleć po terenie. Kto wie, czy nie zdarzy się to szybciej niż przypuszczam... Znając Kosmę... może to być już za tydzień :-)

Pałacowo....

Sobota, 9 marca 2013 · Komentarze(18)
Uczestnicy
Pałacowo

Nie wiem co się stało, ale mój wpis zniknął. Nie jestem w stanie go odtworzyć więc kopiuję (mam nadzieję, że się nie gniewasz Darku) wpis Amigi, z którym jechałem.


Jestem już w domu, czuję zmęczenie, czuję te przejechane kilometry, pewnie pogoda też odcisnęła na mnie swoje piętno. Pomimo tego jestem zadowolony z wycieczki, z towarzystwa z mile spędzonego dnia.. było rewelacyjnie, Dzięki Darku :) i Rodzino wielkiego K:)

Wróćmy jednak do początku.

Mamy piątek wieczór, zadekowałem się w domu Darka, pierwotny plan nie wypalił, w weekend miał być wypad w okolice Bydgoszczy, później zmieniliśmy go na wyprawę na Anaberg, była opcja wycieczki śladami Janosza, jednak kolejne propozycje diabli brali, najwięcej w tym wszystkim namieszała pogoda i prognozy zmieniające się z dnia na dzień.... W sobotę też miało lać, jednak.... ok 22:00 w prognozach pojawiło się okienko od ok 10:00 w sobotę, więc jednak jest szansa na jakiś krótki wypad rowerowy po okolicy..., tylko gdzie.... teren raczej odpada, to jeszcze nie ta pora, to jeszcze nie ten czas...
Darek proponuje objazd kilku pobliskich zamków, pałaców..., w okolicy jest tego „trochę”, specjalnie nie namyślając się nad tym zgadzam się, W okolicach północy, jest szkic w.... głowie Darka, pozostało tylko pójść spać i rano wsiąść na rowery...

O poranku zaczynamy się powoli zbierać, spacer z Bajką, śniadanie, odszukanie ubrań rowerowych, krótki przegląd sprzętu i możemy ruszać...

Jak zakładaliśmy na początku jedziemy szosami, mijamy Ptakowice, Zbrosławice, docieramy do Kamieńca i naszego pierwszego PK – neobarokowego pałacu w którym obecnie znajduje się Ośrodek Leczniczo-Rehabilitacyjny dla Dzieci, rozglądamy się dookoła budowli i ruszamy dalej.

Ośrodek Leczniczo-Rehabilitacyjny dla Dzieci © amiga

widok z drugiej strony © amiga


Kolejny pałac do odwiedzenia znajduje się w Kopaninach, jadąc przez Księży Las, na kilka min zatrzymujemy się w pobliżu kościoła, ciężko focić to miejsce jeżeli wydać, że trwa ceremonia pogrzebowa..., to nie jest dobra chwila na sesję zdjęciową.


Kościół św. Michała w Księżym Lesie
© amiga

Pewnie będzie jeszcze niejedna okazja aby odwiedzić to miejsce...

Kilka km dalej zatrzymujemy się przy sklepie, musimy uzupełnić zapasy, w zasadzie to zaopatrzyć w się w cokolwiek, po dłuższym okresie bez wycieczek rowerowych, zapomnieliśmy do czego służą bidony, że warto mieć ze sobą coś do jedzenia :). Jeżdżąc na trasie dom-praca-dom zapominam o takim szczególe. Jednak dzisiejsza wyprawa ma być dłuższa, nie możemy liczyć na szczęście. Chwila na posiłek i pora ruszyć dalej.

Docieramy do pałacu w Kopaniach który od kilkudziesięciu lat służy jako Państwowy Dom Pomocy Społecznej. Może nie jest w stanie idealnym, jednak na tyle dobrym iż powinien przetrwać kolejne kilkadziesiąt lat...

Państwowy Dom Pomocy Społecznej w Kopaninach © amiga

Do kolejnego PK pałacu Warkoczów w Rybnej, mamy tylko kawałek, trasę pokonujemy dość szybko, standardowo objeżdżamy budynek dookoła, widać, że jest pięknie odrestaurowany, chociaż kilka elementów wyraźnie nie pasuje do tego miejsca, jakaś rozpadająca się lodówa, samochody.

Pałac Warkoczów w Rybnej © amiga

Obserwujemy osoby wychodzące ze środka, patrzymy po sobie i chyba pora się ewakuować, zdaje się, że nie pasujemy do tego towarzystwa w ubraniach supermenów... ;P

ciekawe co jest w środku? © amiga

Pora na wizytę w Brynku, jednak czeka nas jazda po dość paskudnej drodze, i nie chodzi mi o asfalt, tylko o pędzące samochody. Fakt, że kierowca ciężarówki zachował się całkiem nieźle, dając nam znać, że pędzi na nas, dzięki temu odbiliśmy nieco bardziej na pobocze, jednak mijając nas mógł troszkę zwolnić. Nie przepadam za takimi sytuacjami.

Gimnazjum w Brynku - ciekawą historię ma to miejsce © amiga


Tym tym razem oglądamy kilka budynków zaadoptowanych na szkoły - Gimnazjum Publiczne, kawałek dalej Technikum Leśne. O ile pierwszy prezentuje dość ciekawą zabudowę z czerwonej cegły, to ogrom tego drugiego powala.

Technikum Leśne w Brynku © amiga


Technikum leśne w Brynku od frontu © amiga

na podjeździe... © amiga

Chwila rozmowy i postanawiamy zaliczyć jeszcze jeden bonusowy PK w Tworogu, to tylko kilka km i grzechem byłoby nie zahaczyć o to miejsce, tym bardziej że kolejny pałac czeka na sesję :)

Tym razem trzeba się zastanowić jak wrócić, warianty, są 2 albo po śladach, albo na czuja... , gdzieś w kierunku na Świniowice, Darek podejrzewa istnienie kolejnego pałacu w Wielowsi, jakoś dziwnie bez błądzenia docieramy na miejsce znowu chwila postoju, czas na uzupełnienie energii i chyba najwyższa pora wracać do Zabrza, zaczyna nas gonić czas.

pałac w Wielowsi © amiga

Schody prowadzące do... ? © amiga

Z Google-a wynika, że trasa nie jest zbyt skomplikowana. Przez Wojska i Jasionę powinniśmy dotrzeć do Księżego Lasu, w tej drugiej miejscowości udaje nam się zauważyć ruinę w dość paskudnym stanie. Zastanawiają mnie 2 szczegóły, pierwszy to oznaczenie obiektu zabytkowego, drugi to data zupełnie nie pasująca tego co widzimy 1954. Już w domu zagadka zostaje wyjaśniona, data odnosi się do ostatniego remontu pałacu. 59 lat jakie minęły od chwili ostatniego remontu, nie obeszło się łagodnie z tym miejscem. Szkoda...

Czy to jeszcze ruina, czy już tylko stos cegieł © amiga

Zabudowania gospodarcze, też nie wyglądają najlepiej.... © amiga

Zbliża się 16:00. musimy wracać, bez większych przerw docieramy na Helenkę, uff, można chwilę odpocząć, coś zjeść, jednak pora na mnie... muszę wrócić do Katowic. Wieczorem jestem już umówiony, a od rana czeka mnie sporo pracy...

Wyjeżdżam do domu ok 18:00, czuję te wcześniejsze 75km, te zjazdy i podjazdy, na dokładkę czeka mnie droga przez centrum Zabrza a później opłotkami przez Rudę Śląską i Katowice.

Ps. Dzięki Darku za wycieczkę, nawet pogoda nie była w stanie nam jej zepsuć.