Wpisy archiwalne w miesiącu
Lipiec, 2020
Dystans całkowity: | 199.07 km (w terenie 22.00 km; 11.05%) |
Czas w ruchu: | 23:23 |
Średnia prędkość: | 13.05 km/h |
Maksymalna prędkość: | 38.63 km/h |
Suma podjazdów: | 1053 m |
Maks. tętno maksymalne: | 194 (95 %) |
Maks. tętno średnie: | 178 (87 %) |
Suma kalorii: | 13107 kcal |
Liczba aktywności: | 26 |
Średnio na aktywność: | 14.22 km i 1h 01m |
Więcej statystyk |
AktywnośćBieganie
Dystans10.65 km
Czas w ruchu01:24
Vśrednia7:53 min/km
VMAX2:41 min/km
Podjazdy228 m
Tętnośr.172
TętnoMAX185
Kalorie 1142 kcal
Temp.27.0 °C
Leżeć czy biegać w upale? Biegać :-)
Ekipa
stwierdziła, że mieszkając nad jeziorem wypadałoby w końcu skorzystać z
tego dobrodziejstwa i trochę poleżeć i popluskać się.
Jak wiecie ja nie lubię słońca więc stojąc przed wyborem: leżeć czy biegać wybrałem opcję mniej męczącą: bieganie ;-)
Pobiegłem z drugiej strony jeziora, wzdłuż torów co dawało nadzieję na w miarę płaski bieg.

O jakże się myliłem... Podbiegi był takie, że nawet niektórzy rowerzyści (ci niedzielni) zsiadali z rowerów (nie dot. elektryków, których tu pełno).
Musiałem zamienić kilka podbiegów w podejścia.

Zaliczam mostek, który kiedyś widziałem ze statku.

Nie do końca wiem, czy mogę tu biegać bo trochę się rusza.


Dyszka zaliczona w prawie 30 stopniach.
Potem krótka wizyta nad innym jeziorem - Gosausee, ale chyba wolę "nasze".


Tam, mimo, że byliśmy wieczorem zdecydowanie zbyt dużo ludzi :-)



Jak wiecie ja nie lubię słońca więc stojąc przed wyborem: leżeć czy biegać wybrałem opcję mniej męczącą: bieganie ;-)
Pobiegłem z drugiej strony jeziora, wzdłuż torów co dawało nadzieję na w miarę płaski bieg.

Miało być łatwo wzdłuż jeziora i torów© djk71
O jakże się myliłem... Podbiegi był takie, że nawet niektórzy rowerzyści (ci niedzielni) zsiadali z rowerów (nie dot. elektryków, których tu pełno).
Musiałem zamienić kilka podbiegów w podejścia.

Trochę w górę, trochę w dół© djk71
Zaliczam mostek, który kiedyś widziałem ze statku.

Kolejny ciekawy mostek© djk71
Nie do końca wiem, czy mogę tu biegać bo trochę się rusza.

Trochę huśta na tym mostku© djk71

Mostek w drodze powrotnej© djk71
Dyszka zaliczona w prawie 30 stopniach.
Potem krótka wizyta nad innym jeziorem - Gosausee, ale chyba wolę "nasze".

Gosausee© djk71

Gosausee© djk71
Tam, mimo, że byliśmy wieczorem zdecydowanie zbyt dużo ludzi :-)

W oddali Dachstein© djk71

Gosausee© djk71

Nad Gosausee© djk71
AktywnośćWędrówka
Dystans7.00 km
Temp.30.0 °C
Lodowiec Dachstein
Po porannym bieganiu ruszamy do Ramsau żeby wjechać na lodowiec Dachstein.
Tu wjeżdżamy kolejką na wysokość 2700 m n.p.m.
Tu oprócz wspaniałych widoków czeka nas przeprawa przez najwyżej położony w Austrii wiszący most z pięknymi widokami na alpejskie szczyty i widokiem na położone 400 m niżej skały...
Mimo obaw wszyscy przeszli by na końcu wejść jeszcze na" schody do nicości".
U góry widoki piękne
Dalej wizyta w lodowym pałacu
Po wyjściu na zewnątrz chwila wahania co dalej i... wybieramy niespodziewany 7 km spacer po śniegu.



Jest co maszerować...



Po dotarciu na górę chwila przerwy na jedzenie i picie.



I czas wracać żeby zdążyć na powrotną kolejkę.






Warto było...

Cały czas w górę© djk71
Tu wjeżdżamy kolejką na wysokość 2700 m n.p.m.

Wjeżdżamy kolejką© djk71
Tu oprócz wspaniałych widoków czeka nas przeprawa przez najwyżej położony w Austrii wiszący most z pięknymi widokami na alpejskie szczyty i widokiem na położone 400 m niżej skały...

Most robi wrażenie© djk71
Mimo obaw wszyscy przeszli by na końcu wejść jeszcze na" schody do nicości".

Schody do nicości© djk71

Schody do nicości© djk71

Na krawędzi© djk71
U góry widoki piękne

Piękne widoki© djk71

Góry© djk71
Dalej wizyta w lodowym pałacu

Lodowa żarówka© djk71

Zamarznięta lokomotywa© djk71
Po wyjściu na zewnątrz chwila wahania co dalej i... wybieramy niespodziewany 7 km spacer po śniegu.

Wędrówka po śniegu© djk71

Synowi też się podoba© djk71

Z żoną© djk71
Jest co maszerować...

Długa droga przed nami© djk71

Piękne skały© djk71

Cały czas w górę© djk71
Po dotarciu na górę chwila przerwy na jedzenie i picie.

Nasz cel© djk71

Najwyższy dziś punkt© djk71

Czas na obiad i bezalkoholowe© djk71
I czas wracać żeby zdążyć na powrotną kolejkę.

Droga w dół© djk71

Ten ma łatwiej© djk71

Czas wracać bo już pusto© djk71

Ślicznie tu© djk71

Już blisko© djk71

Wracamy© djk71
Warto było...
AktywnośćBieganie
Dystans12.53 km
Czas w ruchu01:30
Vśrednia7:10 min/km
Podjazdy 92 m
Tętnośr.157
TętnoMAX175
Kalorie 1159 kcal
Temp.20.0 °C
Hallstatt o poranku
Wczorajsza wizyta w Hallstatt tak mnie zauroczyła, że dziś o świcie postanowiłem zajrzeć tam raz jeszcze.
Kiedy przybiegam do miasteczka jest cicho i spokojnie.

Tak bardzo, że momentami aż mam wyrzuty, że może za głośno uderzam butami o bruk.

Jest cudownie.

Cisza, spokój, mogę sobie spokojnie pooglądać miasteczko.



Co prawda ja cały czas truchtam, ale i tak jest spokojnie :-)

Co prawda mam wrażenie, że ktoś mnie cały czas obserwuje, ale to chyba tylko wrażenie...

Czas jednak wracać, przed nami kolejny aktywny dzień.

Kiedy przybiegam do miasteczka jest cicho i spokojnie.

Pusty rynek© djk71
Tak bardzo, że momentami aż mam wyrzuty, że może za głośno uderzam butami o bruk.

Góry w tle© djk71
Jest cudownie.

Hallstatt - przepięknie :-)© djk71
Cisza, spokój, mogę sobie spokojnie pooglądać miasteczko.

Hallstatt - przepięknie :-)© djk71

Musi być selfie© djk71

Jaki tu spokój© djk71
Co prawda ja cały czas truchtam, ale i tak jest spokojnie :-)

Pięknie© djk71
Co prawda mam wrażenie, że ktoś mnie cały czas obserwuje, ale to chyba tylko wrażenie...

Ktoś mnie obserwuje© djk71
Czas jednak wracać, przed nami kolejny aktywny dzień.

I powrót do domu© djk71
AktywnośćWędrówka
Dystans15.00 km
Temp.26.0 °C
Najstarsza kopalnia soli, Hallstatt i Hände hoch
Dziś z rana lekki deszczyk więc ruszamy nieco później.
Żeby nie było, że bajeruję z tym deszczem...

Postanawiamy do Hallstatt dotrzeć drogą wodną.

Nie jest to łatwe, ale w końcu się udaje załapać na statek.
Chwilę wcześniej gdy czekamy na łódkę, na którą ostatecznie się nie załapaliśmy mieliśmy chwilę ubawu.
Na pomoście czekała grupka ludzi (łącznie z nami). Podpływa łódź i człowiek, który nią przypłynął woła głośno: Hände hoch!
Większość osób na pomoście podnosi ręce jak na wojennych filmach. :-)
Na szczęście nie strzela. Chciał tylko podnieść barierkę i ostrzegł ludzi żeby ich nie skaleczyć :-) Wszyscy wybuchają śmiechem.

Oglądamy Hallstatt z jeziora.

Po drugiej stronie jeziora mostek, który muszę jeszcze odwiedzić

Zbliżamy się do miasteczka.



Zdjęć można by pstrykać w nieskończoność. :-)


Przybijamy do brzegu i postanawiamy najpierw ruszyć w górę do najstarszej na świecie kopalni soli. Ponoć sól wydobywano tu już 7000 lat temu.
Podejście to niekończące się serpentyny. Po każdym kolejnym podejściu wyłania się wspaniały widok sprawiający, że szybko zapominamy o zmęczeniu.

Trafiamy też na śliczny wodospad.

W końcu docieramy do kopalni.
Dostajemy robocze ciuchy i czas na szychtę.

Kiedy wchodzimy w tych strojach do kopalni obaj z kolegą mamy podobne odczucie... czy to na pewno jest wycieczka, czy nas tu nie wzięli do jakiegoś obozu?
W środku trafiamy na sympatyczną przewodniczkę, która nie tylko opowiada mnóstwo ciekawostek, ale też zapewnia wiele atrakcji, jak zjeżdżania na... czterech literach ;-)

W środku jest naprawdę interesująco. Wychodzimy zadowoleni.

Droga powrotna mimo, że w dół daje nam trochę w kość.

Ale kolejne widoki znów sprawiają, że o tym zapominamy.




Zwiedzamy malownicze miasteczko.

Oprócz budynków wrażenie robią drzewa będące jakby ich integralną częścią.

I gruszki :-)

Miasteczko jest tak cudowne, że kilka (a może kilkanaście) lat temu Chińczycy postanowili je... skopiować... i zrobili jego replikę u siebie :-)



Czasem nie wiadomo co właściciel danego domu miał za hobby, ale.. jest ciekawie...

Są też i takie ciekawostki...


Wracamy do Obertraun pieszo... Kolejny udany dzień.
Żeby nie było, że bajeruję z tym deszczem...

Jak to działa?© djk71
Postanawiamy do Hallstatt dotrzeć drogą wodną.

Mostek© djk71
Nie jest to łatwe, ale w końcu się udaje załapać na statek.
Chwilę wcześniej gdy czekamy na łódkę, na którą ostatecznie się nie załapaliśmy mieliśmy chwilę ubawu.
Na pomoście czekała grupka ludzi (łącznie z nami). Podpływa łódź i człowiek, który nią przypłynął woła głośno: Hände hoch!
Większość osób na pomoście podnosi ręce jak na wojennych filmach. :-)
Na szczęście nie strzela. Chciał tylko podnieść barierkę i ostrzegł ludzi żeby ich nie skaleczyć :-) Wszyscy wybuchają śmiechem.

Ruszamy z przystani© djk71
Oglądamy Hallstatt z jeziora.

Hallstatt z jeziora© djk71
Po drugiej stronie jeziora mostek, który muszę jeszcze odwiedzić

Ten mostek muszę odwiedzić© djk71
Zbliżamy się do miasteczka.

Cudowne domki© djk71

Kościółek widziany z wody© djk71

Cudowny klimat© djk71
Zdjęć można by pstrykać w nieskończoność. :-)

Hallstatt© djk71

Hallstatt© djk71
Przybijamy do brzegu i postanawiamy najpierw ruszyć w górę do najstarszej na świecie kopalni soli. Ponoć sól wydobywano tu już 7000 lat temu.
Podejście to niekończące się serpentyny. Po każdym kolejnym podejściu wyłania się wspaniały widok sprawiający, że szybko zapominamy o zmęczeniu.

Widok z góry na jezioro© djk71
Trafiamy też na śliczny wodospad.

Przerwa obok wodospadu© djk71
W końcu docieramy do kopalni.
Dostajemy robocze ciuchy i czas na szychtę.

Gotowy na szychtę© djk71
Kiedy wchodzimy w tych strojach do kopalni obaj z kolegą mamy podobne odczucie... czy to na pewno jest wycieczka, czy nas tu nie wzięli do jakiegoś obozu?
W środku trafiamy na sympatyczną przewodniczkę, która nie tylko opowiada mnóstwo ciekawostek, ale też zapewnia wiele atrakcji, jak zjeżdżania na... czterech literach ;-)

I jazda w dół© djk71
W środku jest naprawdę interesująco. Wychodzimy zadowoleni.

Sól© djk71
Droga powrotna mimo, że w dół daje nam trochę w kość.

W drodze na dół© djk71
Ale kolejne widoki znów sprawiają, że o tym zapominamy.

A w tle jeziorko© djk71

Tam mieszkamy© djk71

Z góry Hallstatt też wygląda uroczo© djk71

Z góry Hallstatt też wygląda uroczo© djk71
Zwiedzamy malownicze miasteczko.

Górnik?© djk71
Oprócz budynków wrażenie robią drzewa będące jakby ich integralną częścią.

Drzewo wrosło w dom?© djk71
I gruszki :-)

I jakie piękne gruszki© djk71
Miasteczko jest tak cudowne, że kilka (a może kilkanaście) lat temu Chińczycy postanowili je... skopiować... i zrobili jego replikę u siebie :-)

Ta część też jest śliczna© djk71

Kolejne drzewo w domu© djk71

I znów gruszki© djk71
Czasem nie wiadomo co właściciel danego domu miał za hobby, ale.. jest ciekawie...

Ciekawe wyposażenie© djk71
Są też i takie ciekawostki...

Schody© djk71

Samo się kręci?© djk71
Wracamy do Obertraun pieszo... Kolejny udany dzień.
AktywnośćWędrówka
Dystans15.00 km
W terenie12.00 km
Temp.30.0 °C
Dachstein Krippenstein
Zupełnym (prawie) przypadkiem wylądowaliśmy na urlopie w Górnej Austrii, w Obertaun nad jeziorem Hallstättersee (miały być Bieszczady). Okazało się, że w okolicy jest mnóstwo niesamowitych atrakcji. Po porannym bieganiu wybraliśmy się na Dachstein Krippenstein.
Już po drodze jest pięknie.



Najpierw spacer obok ośrodka sportowego dla piłkarzy...

... potem obok toru dla rowerzystów, by wreszcie dotrzeć do stacji kolejki. Kilka opcji biletów, ale najbardziej sensowna wydaje się All inclusive obejmująca kolejki, jaskinie, platformy widokowe.
Wjeżdżamy na stację pośrednią. Widoki przepiękne.
Obsługa kieruje nas do jaskini lodowej, a potem do mamuciej. Wydaje nam się, że mamy mnóstwo czasu. Potem okaże się, że wszystko jest tu perfekcyjnie wyliczone.
Wchodzimy do jaskini.


Przed nami 50 minut spaceru pod ziemią w lodowym klimacie. Z 30 stopni temperatura spada momentami do 0.

Jesteśmy pod sporym wrażeniem.


Mamy nawet krótki koncert.

Jaskinia warta zobaczenia.
Widoki po wyjściu jeszcze piękniejsze.


Jaskinia mamucia choć olbrzymia już nie jest tak efektowna, ale oczywiście ją zaliczamy.

Następnie wjazd na ponad 2000 m.

Kolejne niesamowite widoki.


I trochę spaceru na platformy widokowe.



Najpierw Wetelbespirle


A potem ta najbardziej znana, czyli 5 Fingers. Nie wszyscy dobrze się tu czują, ale my oczywiście robimy sesję.

Po drodze mijamy też ślizgawkę na śniegu, czego oczywiście dzieci nie omijają.

W oczekiwaniu na kolejkę powrotną ktoś nam zwraca uwagę, że nasze maski niezbyt dokładnie zakrywają nosy. Poprawiamy. Fakt, tu wszyscy tego pilnują. I tu u góry, i na dole w sklepach...
Wracamy do domu wieczorem. Było pięknie. Kończymy w pizzerii gdzie zastaje nas oberwanie chmury. Choć do domu niedaleko wracamy przemoczeni. Nie szkodzi :-)
Już po drodze jest pięknie.

Gemeinde Obertraun© djk71

W drodze do kolejki© djk71

Rzeczka po drodze© djk71
Najpierw spacer obok ośrodka sportowego dla piłkarzy...

Ośrodek piłkarski© djk71
... potem obok toru dla rowerzystów, by wreszcie dotrzeć do stacji kolejki. Kilka opcji biletów, ale najbardziej sensowna wydaje się All inclusive obejmująca kolejki, jaskinie, platformy widokowe.
Wjeżdżamy na stację pośrednią. Widoki przepiękne.
Obsługa kieruje nas do jaskini lodowej, a potem do mamuciej. Wydaje nam się, że mamy mnóstwo czasu. Potem okaże się, że wszystko jest tu perfekcyjnie wyliczone.
Wchodzimy do jaskini.

W lodowej jaskini, szczątki misia© djk71

Lodowe fantazje© djk71
Przed nami 50 minut spaceru pod ziemią w lodowym klimacie. Z 30 stopni temperatura spada momentami do 0.

Trzydzieści stopni chłodniej niż przed chwilą© djk71
Jesteśmy pod sporym wrażeniem.

Śliczny mostek© djk71

Mostek (można obejść bokiem)© djk71
Mamy nawet krótki koncert.

W trakcie koncertu© djk71
Jaskinia warta zobaczenia.
Widoki po wyjściu jeszcze piękniejsze.

I znów na powierzchni© djk71

Ślicznie tu© djk71
Jaskinia mamucia choć olbrzymia już nie jest tak efektowna, ale oczywiście ją zaliczamy.

W jaskini mamuciej© djk71
Następnie wjazd na ponad 2000 m.

U góry© djk71
Kolejne niesamowite widoki.

Piękne góry© djk71

Rodzinnie© djk71
I trochę spaceru na platformy widokowe.

Super widoki© djk71

Góry© djk71

Góry© djk71
Najpierw Wetelbespirle

I znów góry© djk71

Wszędzie wokół góry© djk71
A potem ta najbardziej znana, czyli 5 Fingers. Nie wszyscy dobrze się tu czują, ale my oczywiście robimy sesję.

Chłopak jak z obrazka© djk71
Po drodze mijamy też ślizgawkę na śniegu, czego oczywiście dzieci nie omijają.

Tam w dole widać nasze miasteczko© djk71
W oczekiwaniu na kolejkę powrotną ktoś nam zwraca uwagę, że nasze maski niezbyt dokładnie zakrywają nosy. Poprawiamy. Fakt, tu wszyscy tego pilnują. I tu u góry, i na dole w sklepach...
Wracamy do domu wieczorem. Było pięknie. Kończymy w pizzerii gdzie zastaje nas oberwanie chmury. Choć do domu niedaleko wracamy przemoczeni. Nie szkodzi :-)
AktywnośćBieganie
Dystans7.07 km
Czas w ruchu00:49
Vśrednia6:55 min/km
VMAX4:25 min/km
Podjazdy 34 m
Tętnośr.171
TętnoMAX181
Kalorie 115 kcal
Temp.19.0 °C
W pięknych okolicznościach przyrody
Pobudka nieco później niż planowałem, ale trzeba było odpocząć po wczorajszym dnu pełnym wrażeń.
Ruszam pobiegać, pierwszy raz od Rzeźniczka (nie licząc bieżni na siłowni to pierwszy raz od półtora miesiąca). Mimo późniejszego startu jest jeszcze pusto.


Pusto i pięknie.

Dla takich widoków warto było wstać.

Nie mam kondycji, ale widoki rekompensują zmęczenie.

Ruszam pobiegać, pierwszy raz od Rzeźniczka (nie licząc bieżni na siłowni to pierwszy raz od półtora miesiąca). Mimo późniejszego startu jest jeszcze pusto.

Hallstatt i okolice© djk71

Hallstatt i okolice© djk71
Pusto i pięknie.

Hallstatt i okolice© djk71
Dla takich widoków warto było wstać.

Hallstatt i okolice© djk71
Nie mam kondycji, ale widoki rekompensują zmęczenie.

Hallstatt i okolice© djk71
Poysdorf i nie tylko
Przejeżdząjąc przez Austrię kilkukrotnie mijałem miasteczko Poysdorf. Zawsze obiecywałem sobie, że kiedyś tu się zatrzymam i nigdy się nie udawało.
Tym razem los sprawił, że musieliśmy tu zrobić przerwę i była okazja na krótki spacer. Sympatyczne miasteczko, wszystko kręci się wokół wina... Choć widziałem też drogowskazy do oldmobile muzeum... więc atrakcji jest pewnie więcej.
Poniżej kilka zdjęć z miasteczka.


Można poznać nowych ludzi...

Chwila refleksji


Ślicznie tu




Jedziemy dalej.

W końcu dojeżdżamy do Górnej Austrii. Do Obertraun.

Super lokalizacja.

Mam nadzieję, że cały urlop będzie piękny ;-)
Tym razem los sprawił, że musieliśmy tu zrobić przerwę i była okazja na krótki spacer. Sympatyczne miasteczko, wszystko kręci się wokół wina... Choć widziałem też drogowskazy do oldmobile muzeum... więc atrakcji jest pewnie więcej.
Poniżej kilka zdjęć z miasteczka.

Miasto wina© djk71

Oryginalne© djk71
Można poznać nowych ludzi...

Jak tu po niemiecku zagadać?© djk71
Chwila refleksji

Można się dogadać? Można© djk71

Czyżby ktoś próbował zniszczyć?© djk71
Ślicznie tu

Urocza uliczka© djk71

Numeracja domów?© djk71

I wszystko jasne© djk71

Chciało by się zerwać© djk71
Jedziemy dalej.

Pięknie© djk71
W końcu dojeżdżamy do Górnej Austrii. Do Obertraun.

Tu mieszkamy© djk71
Super lokalizacja.

Taki mamy widok z okna© djk71
Mam nadzieję, że cały urlop będzie piękny ;-)
AktywnośćĆwiczenia
Czas w ruchu00:37
Tętnośr.128
TętnoMAX144
Kalorie 301 kcal
6:4 :)
W tzw. międzyczasie udało się dziś jeszcze wyskoczyć na siłownię. Igor dociera tam z basenu i... szybki pojedynek przy stole. Tym razem ja wygrywam 6:4.
A wieczorem, kiedy wydawało mi się, że na dworze jest już zupełnie ciemno... spoglądam za okno, a tam... czerwono. Przynajmniej częściowo.

A wieczorem, kiedy wydawało mi się, że na dworze jest już zupełnie ciemno... spoglądam za okno, a tam... czerwono. Przynajmniej częściowo.

Co się stało na niebie?© djk71
AktywnośćJazda na rowerze
Dystans37.54 km
W terenie1.00 km
Czas w ruchu02:12
Vśrednia17.06 km/h
VMAX38.63 km/h
Podjazdy259 m
ARBUZ #006, czyli uliczki, których prawie nie ma
Czas na kolejną cześć ARBUZA.
W Rokitnicy zatrzymują mnie światła więc rozglądam się wokół.

Ciekawe jak to będzie wyglądało od strony kibiców w tym roku...
ul. Bankowa
Bardzo krótka uliczka w centrum Zabrza między pl. Krakowskim i Warszawskim. Dwa albo trzy budynki.


ul. św. Barbary
To jedna z tych ulic, gdzie zastanawiałem się, czy uwzględniać ja na literę: b, czy: ś. Z uwagi na fakt, że nawet na budynkach jest napis: ulica Barbary został ten pierwszy wariant.

Ścisłe centrum Zabrza, między deptakiem na ul. Wolności, a dworcem autobusowym.

Z daleka widoczne, charakterystyczne wieżowce.

ul. Norberta Barlickiego
Zaborze. Jedna ulica, a jakby dwie i dwa światy.
Starsza część:



I nowsza część:


ul. Bażantów
To ulica, której nie widzą jeszcze mapy Googla. Ale jest. W wykazie, na OSM-ie...
W praktyce są tu póki co dopiero garaże...

ul. prof. Roberta Bednorza
Krótka, "ślepa" uliczka domków w Grzybowicach. Imię tego śląskiego rzeźbiarza nosi pobliska szkoła.

ul. gen. Józefa Bema
Czasem zastanawiam się kto i czym się kierował nadając patronów ulicom.
Bo wydaje mi się, że postać taka jak generał Józef Zachariasz (kto wiedział. że tak miał na drugie imię?) Bem zasługuje na coś więcej niż niecałe 50m szutru dojazdowego do działek.
Co więcej te kilkadziesiąt metrów jest boczną uliczki o prawie takiej samej długości.
Gdyby nie mapa to bym nawet się nie domyślił, że to oddzielna uliczka.

Strasznie ciepło, niecałe czterdzieści kilometrów, a wracałem padnięty.
*) Co to jest ARBUZ? Poczytaj tutaj :-) Tam też trochę statystyk z wyzwania :-)
W Rokitnicy zatrzymują mnie światła więc rozglądam się wokół.

Już wkrótce© djk71
Ciekawe jak to będzie wyglądało od strony kibiców w tym roku...
ul. Bankowa
Bardzo krótka uliczka w centrum Zabrza między pl. Krakowskim i Warszawskim. Dwa albo trzy budynki.

Krótka uliczka Bankowa© djk71

ul. Bankowa, Zabrze© djk71
ul. św. Barbary
To jedna z tych ulic, gdzie zastanawiałem się, czy uwzględniać ja na literę: b, czy: ś. Z uwagi na fakt, że nawet na budynkach jest napis: ulica Barbary został ten pierwszy wariant.

Zabrze, ul. Barbary© djk71
Ścisłe centrum Zabrza, między deptakiem na ul. Wolności, a dworcem autobusowym.

Zabrze, ul. Barbary© djk71
Z daleka widoczne, charakterystyczne wieżowce.

Wieżowce przy ul. Barbary© djk71
ul. Norberta Barlickiego
Zaborze. Jedna ulica, a jakby dwie i dwa światy.
Starsza część:

Domki przy Barlickiego© djk71

Zabrze, ul. Barlickiego© djk71

Chyba czas na remont© djk71
I nowsza część:

Nowsza część Barlickiego© djk71

Co tu się stało?© djk71
ul. Bażantów
To ulica, której nie widzą jeszcze mapy Googla. Ale jest. W wykazie, na OSM-ie...
W praktyce są tu póki co dopiero garaże...

Zabrze ul. Bażantów (przyszła)© djk71
ul. prof. Roberta Bednorza
Krótka, "ślepa" uliczka domków w Grzybowicach. Imię tego śląskiego rzeźbiarza nosi pobliska szkoła.

Zabrze, ul. Bednorza© djk71
ul. gen. Józefa Bema
Czasem zastanawiam się kto i czym się kierował nadając patronów ulicom.
Bo wydaje mi się, że postać taka jak generał Józef Zachariasz (kto wiedział. że tak miał na drugie imię?) Bem zasługuje na coś więcej niż niecałe 50m szutru dojazdowego do działek.
Co więcej te kilkadziesiąt metrów jest boczną uliczki o prawie takiej samej długości.
Gdyby nie mapa to bym nawet się nie domyślił, że to oddzielna uliczka.

Ulica (??) Bema w Zabrzu© djk71
Strasznie ciepło, niecałe czterdzieści kilometrów, a wracałem padnięty.
*) Co to jest ARBUZ? Poczytaj tutaj :-) Tam też trochę statystyk z wyzwania :-)
AktywnośćĆwiczenia
Czas w ruchu01:08
Tętnośr.115
TętnoMAX132
Kalorie 392 kcal
Początek urlopu
Czas rozpocząć urlop. Wczorajsza wieczorna kawa została przerwana przez burzę i ulewę...
Czy to jakaś wróżba?


Oby nie...
Dziś z Igorem na siłowni głównie pojedynek przy stole. Wygrywałem, ale końcówka należała do syna. 7:8 :-)
Potem chwila treningu siłowego, zakupy i wizyta na sparingu chłopaków w Stolarzowicach. Wygrali 3:2 :-)
Czy to jakaś wróżba?

Chmury nad TG© djk71

Graffiti?© djk71
Oby nie...
Dziś z Igorem na siłowni głównie pojedynek przy stole. Wygrywałem, ale końcówka należała do syna. 7:8 :-)
Potem chwila treningu siłowego, zakupy i wizyta na sparingu chłopaków w Stolarzowicach. Wygrali 3:2 :-)