Ostatni mój wpis (i jednocześnie aktywność) nosił tytuł: "Początek długiego weekendu" i był datowany na ostatni dzień kwietnia. Weekend okazał się być rzeczywiście długi i... bezproduktywny ;-( Trwał do wczoraj - piętnaście dni :( Nie lubię weekendów.
Treningi biegowe skończyły się miesiąc wcześniej, pod koniec marca. Były jeszcze dwie krótkie próby powrotu, ale bez sukcesu. :( Szkoda aktywnie przepracowanej zimy, planów na ten rok, ale tak wyszło. Odwołane zawody też nie pomagały w motywacji.
Ciężkie dwa tygodnie maja za mną. Żona już chyba nie potrafi tego wytrzymać, poskarżyła się nawet wśród znajomych. Efekt był szybki. Dostaję wczoraj telefon z zaproszeniem do pobiegania po górach. Od razu odmawiam. Żeby biegać po górach to trzeba mieć naprawdę dobrą kondycję... Łatwo nie jest. Odmowa nie została przyjęta. Piszę do Adama czy nie wybrałby się z nami. Mówi, że ma nockę. Uff... udało się... Ale... o szóstej może jechać, dodaje. Nikomu nie można ufać ;-)
Na szczęście ekipa chce wyjechać z domu o trzeciej nad ranem, do tego w planach mają ponad pięćdziesiąt kilometrów. Odpuszczam definitywnie. I nie chodzi o godzinę :-)
Za to Adam nie odpuszcza. Chwila rozmowy i jesteśmy umówieni na ósmą rano (musi się chwilę przespać). Przygotowuję ślad trasy w oparciu o trasę Toporka (taki bieg), wgrywam do zegarka i wysyłam Adamowi. Może i dobrze. W końcu się ruszę. Wieczorem pakuję się, walczę chwilę z nowymi kijami i idę spać.
Kiedy wstaję rano to pomysł nie wydaje się już taki zajefajny. No ale nie ma już wyboru. Jadę po Adama i ruszamy do Rzyk koło Andrychowa.
Na starcie w Rzykach
© djk71
Przed startem jeszcze sklep, przebieranie się, ostatecznie ruszamy dobrze po dziesiątej.
Zaraz będę gotów
© djk71
Od samego początku ostre podejście.
Pierwsze podejście, jeszcze asfaltowe
© djk71
Podejście bo decydujemy się zacząć spokojnie :-) Tętno i tak znacznie przekracza 180.
Dziarsko do przodu
© djk71
Po chwili okazuje się, że moja nawigacja w zegarku przestaje działać. Dziwne, pierwszy raz. A jeszcze na starcie wszystko wydawało się ok. Na szczęście Adam działa. W odwodzie był jeszcze telefon, ale to już nie jest takie wygodne rozwiązanie. Będę musiał sprawdzić w domu o co chodzi.
Wspinamy się pod górkę. Jest ostro.
Nachylenie daje w kość
© djk71
Kiedy choć trochę się wypłaszcza biegniemy, zamiast podbiegów mamy głównie podejścia. Dość szybko wyciągam kije. Mimo, że to mój debiut to jest zdecydowanie łatwiej. Biorąc pod uwagę, że póki co czeka nas głównie wspinaczka to nie chowam ich tylko biegnę z nimi w rękach. Nie jest najgorzej.
Wciąż pod górę
© djk71
Mijamy Gancarz.
Ślicznie
© djk71
Gancarz - Krzyż
© djk71
Pod Gancarzem, spotkana trójka młodych ludzi podziwia nas mówiąc jak dobrze wyglądamy mimo biegu w porównaniu z nimi. +10 do ego ;-)
I jest okazja skorzystać z neta - Tree WiFi
Tree WiFi
© djk71
Wspinamy się dalej. Łatwo nie jest.
I jeszcze przeszkody
© djk71
W końcu docieramy do Leskowca.
Nie tylko my dotarliśmy na Leskowiec
© djk71
Chwilę wcześniej rzut oka na kaplicę i okolicę.
Jan Paweł II przy kaplicy na Leskowcu
© djk71
Na górze trochę ludzi więc robimy szybkie zdjęcia i biegniemy dalej.
Na Babiej śnieg
© djk71
Selfie musi być
© djk71
Po drodze jest pięknie. W słońcu ciepło, ale chłodny wiaterek co jakiś czas przypomina, że to jeszcze nie lato.
Ślicznie tu
© djk71
Lubię takie klimaty
© djk71
Skończyły się strome podejścia więc coraz więcej udaje się biec.
Czasem jednak trzeba odpocząć.
Chwila odpoczynku
© djk71
Adam kontroluje trasę, ale chyba nie tylko :-)
Coś muszę sprawdzić
© djk71
Zbliżamy się do Potrójnej.
Ciekawe co to za domki
© djk71
Tu pora na chwilę odpoczynku
Przerwa obok Potrójnej
© djk71
I zjedzenia czegoś.
Trzeba coś zjeść
© djk71
Po chwili ruszamy. Teraz większość powinna być w dół - co wcale nie musi oznaczać, że będzie łatwiej :-)
I znowu podbieg
© djk71
Zbiegając udaje nam się tak zagadać, że schodzimy z trasy i w rezultacie may 1,5 km gratis :-)
Nie szkodzi, przy okazji nawiązujemy znajomość z młodym kolarzem i podziwiamy okoliczną zabudowę.
Ktoś lubi kwiaty
© djk71
Napisałem, że nie szkodzi, ale... czuję już zmęczenie. Czuję ból w nogach... Ale to już końcówka.
Niby niewielka rzeczka
© djk71
Strach nie pozwala mi przejść po pniu. i idziemy po dwóch stronach rzeczki :-)
Na szczęście po chwili drogi się schodzą na moście. Jest okazja się napić.
Jest i studnia
© djk71
Teraz już do końca asfaltem. Zaskakuje nas graffiti przy drodze :-)
I wszystko jasne
© djk71
Mijamy rzeczkę jeszcze w jednym miejscu.
Znów rzeczka
© djk71
I po chwili możemy już z parkingu obserwować góry.
Tam gdzieś byliśmy...
© djk71
Było super, ale czuję się potwornie zmęczony. Ale zadowolony. Niestety widać brak treningu.
W tytule było coś o cenzurze. Szkoda gadać. Wieczorem wysłałem znajomym info o zwycięstwie Kazika na Liście Przebojów Programu III - info ze strony Polskiego Radia. Rano już było Error 404 :-( Przed południem szukaliśmy słynnego rapu Adriana i też zniknął - choć ten wieczorem już znowu był. Źle się dzieje w państwie polskim... :-(
Dzięki Adam za super towarzystwo. Dzięki Marek za pomysł trasy. No i podziękowania dla Anetki, bo od niej to się zaczęło. :-)
*