Wpisy archiwalne w kategorii
Muzyka i nie tylko
Dystans całkowity: | 1474.58 km (w terenie 299.16 km; 20.29%) |
Czas w ruchu: | 95:45 |
Średnia prędkość: | 15.80 km/h |
Maksymalna prędkość: | 67.33 km/h |
Suma podjazdów: | 1343 m |
Maks. tętno maksymalne: | 200 (107 %) |
Maks. tętno średnie: | 185 (94 %) |
Suma kalorii: | 17961 kcal |
Liczba aktywności: | 68 |
Średnio na aktywność: | 22.69 km i 1h 24m |
Więcej statystyk |
AktywnośćBieganie
Dystans8.09 km
Czas w ruchu01:03
Vśrednia7:47 min/km
VMAX5:54 min/km
Pod dachem z Steve 'N' Seagulls
Tym razem godzinna bieżnia. W dobrym towarzystwie :-)
Niedawno odkryta kapela Steve'n'Seagulls :)
Potrafią chłopaki się bawić muzyką.
Uwaga: Nie dla ortodoksyjnych miłośników Iron Maiden, AC/DC, Guns'n'Roses i innych cięższych brzmień :-)
Niedawno odkryta kapela Steve'n'Seagulls :)
Potrafią chłopaki się bawić muzyką.
Uwaga: Nie dla ortodoksyjnych miłośników Iron Maiden, AC/DC, Guns'n'Roses i innych cięższych brzmień :-)
AktywnośćBieganie
Dystans9.64 km
Czas w ruchu01:05
Vśrednia6:44 min/km
VMAX5:17 min/km
W03D6b-Hills na bieżni :)
W03D6B-HILLS
• Run in Z2, easy, 10 minutes.
• Run in Z4, moderate to hard pace, 8 minutes. Run in Z2, recovery, 2 minutes. Repeat 4 times.
• Run up hills if possible.
• Run in Z2, easy, 10 minutes.
• Cool down, 5-10 minutes.
• Stretch.
Po porannym treningu rundka po sklepach, głownie sportowych, a potem drugi trening. Interwały z podbiegami - idealne na siłownie i bieżnię :-)
Na początku myślałem, że nie dam rady ale dobra, energiczna muza robi swoje :-)
Leniwiec - mogliby się w tym roku pojawić na Czochraj Bobre Fest :-)
• Run in Z2, easy, 10 minutes.
• Run in Z4, moderate to hard pace, 8 minutes. Run in Z2, recovery, 2 minutes. Repeat 4 times.
• Run up hills if possible.
• Run in Z2, easy, 10 minutes.
• Cool down, 5-10 minutes.
• Stretch.
Po porannym treningu rundka po sklepach, głownie sportowych, a potem drugi trening. Interwały z podbiegami - idealne na siłownie i bieżnię :-)
Na początku myślałem, że nie dam rady ale dobra, energiczna muza robi swoje :-)
Leniwiec - mogliby się w tym roku pojawić na Czochraj Bobre Fest :-)
AktywnośćBieganie
Dystans8.09 km
Czas w ruchu00:50
Vśrednia6:10 min/km
VMAX4:52 min/km
Podjazdy 11 m
W05D6-Intervals - po festiwalowych zmaganiach
W05D6-Intervals
• Warm up, 10 minutes.
• Run in Z4, threshold pace, 5 minutes. Recovery run, 1 minute. Repeat 6 times.
• Cool down, 5 to 10 minutes.
• Stretch.
Mimo zmęczenia po kilku godzinach na festiwalu i późnego lądowania w łóżku udaje się bez problemu wstać i zrobić trening.
Wczorajszy koncert był świetny, grali:

Trening też udany. Fajna czysta okolica.

Teraz czas na śniadanie i ruszamy na drugi dzień koncertów. O jak bardzo ich potrzebowałem.
• Warm up, 10 minutes.
• Run in Z4, threshold pace, 5 minutes. Recovery run, 1 minute. Repeat 6 times.
• Cool down, 5 to 10 minutes.
• Stretch.
Mimo zmęczenia po kilku godzinach na festiwalu i późnego lądowania w łóżku udaje się bez problemu wstać i zrobić trening.
Wczorajszy koncert był świetny, grali:
DESERTRAIN - słuchany głównie w kolejce do wejścia, ale nas nie ujął.
GARBATE ANIOŁKI - kawał dobrego punka z ostrym pazurem.
PRAWDA - sama prawda
Punks not dead!

FARBEN LEHRE - jak zawsze na swoim poziomie
Bo wyżej się już nie da 


PODWÓRKOWI CHULIGANI - My jesteśmy ta epoka co szaleństwa zna. Tak słuchało się punk rocka....k...
HABAKUK - dobry zespół, umieją grać, ale reggae na zakończenie dnia nas przerosło.
Ogólnie było super 


Punks not dead© djk71
Trening też udany. Fajna czysta okolica.

W Żabińcu© djk71
Teraz czas na śniadanie i ruszamy na drugi dzień koncertów. O jak bardzo ich potrzebowałem.
AktywnośćBieganie
Dystans6.40 km
Czas w ruchu00:44
Vśrednia6:52 min/km
VMAX4:48 min/km
Podjazdy 73 m
W02D6 - Intervals w 50 urodziny
W02D6-Intervals
• Warm up, 10 minutes.
• Run in Z4, moderate to hard pace, 5 minutes. Recovery run, 2 minutes. Repeat 4 times.
• Run up hills if possible.
• Cool down, 5 to 10 minutes.
• Stretch.
Urodziny, czy nie ale trening musi być. Co prawda wczoraj też miał być ale burze i grad skutecznie mnie przed tym powstrzymały. Na szczęście to miął być tylko lekki Recovery Run. Dziś za to interwały. I do tego pod górkę. Chwilę się zastanawiałem gdzie taką mam, ale przypomniał mi się podjazd z Rokitnicy. No tak, przecież tu też można biegać. :-)
Temperatura niższa niż w ciągu ostatnich dni, ale i tak dostałem w kość. Wróciłem zadowolony. Można się napić piwa. Wciąż bezalkoholowego. Dziś sam.
• Warm up, 10 minutes.
• Run in Z4, moderate to hard pace, 5 minutes. Recovery run, 2 minutes. Repeat 4 times.
• Run up hills if possible.
• Cool down, 5 to 10 minutes.
• Stretch.
Urodziny, czy nie ale trening musi być. Co prawda wczoraj też miał być ale burze i grad skutecznie mnie przed tym powstrzymały. Na szczęście to miął być tylko lekki Recovery Run. Dziś za to interwały. I do tego pod górkę. Chwilę się zastanawiałem gdzie taką mam, ale przypomniał mi się podjazd z Rokitnicy. No tak, przecież tu też można biegać. :-)
Temperatura niższa niż w ciągu ostatnich dni, ale i tak dostałem w kość. Wróciłem zadowolony. Można się napić piwa. Wciąż bezalkoholowego. Dziś sam.
AktywnośćCiężary
Czas w ruchu00:39
Tętnośr.103
TętnoMAX132
Kalorie 185 kcal
Rozciąganie w... teatrze :)
Dziś postanowiliśmy pójść z żoną do teatru. Do Studio Buffo. Na ulubiony spektakl moje żony... Metro.
Artyści postanowili wykonać specjalną wersję z okazji 30 lecia musicalu. Niestety w związku z obecną sytuacją było to możliwe tylko online.
Kupiliśmy bilety, stół zastawili kawą, owocami i czymś słodkim i... spędziliśmy kulturalny wieczór.

Jako, że za długie siedzenie nieco mnie męczyło postanowiłem się przy okazji trochę... porozciągać :-)
Pierwszy raz to robiłem w teatrze, ale jak widać da się :-)
Artyści postanowili wykonać specjalną wersję z okazji 30 lecia musicalu. Niestety w związku z obecną sytuacją było to możliwe tylko online.
Kupiliśmy bilety, stół zastawili kawą, owocami i czymś słodkim i... spędziliśmy kulturalny wieczór.

Metro... online© djk71
Jako, że za długie siedzenie nieco mnie męczyło postanowiłem się przy okazji trochę... porozciągać :-)
Pierwszy raz to robiłem w teatrze, ale jak widać da się :-)
AktywnośćCiężary
Czas w ruchu00:41
Tętnośr.108
TętnoMAX166
Kalorie 220 kcal
Temp.30.0 °C
KW_011... z Renatką w tle :-)
Aż się nie chciało kończyć, choć z drugiej strony trochę Renatka rozpraszała :-)


Renatka online© djk71
AktywnośćBieganie
Dystans6.05 km
Czas w ruchu00:33
Vśrednia5:27 min/km
VMAX3:47 min/km
W skinowskich rytmach
Rozgrzewka była wyjątkowo mocno, skoro już po niej zegarek zaproponował mi kilka godzin odpoczynku :-)
Na bieżni włączyłem muzyczkę w... łysych klimatach i... poleciałem. Widać bit był dobry, bo i tempo było niezłe :-)
Może trzeba coś takiego sobie przygotować na najbliższe zawody?
Co prawda nie wszystkie kawałki były bardzo szybkie... Niektóre były wolniejsze, ale za to pasujące to dzisiejszego dnia...
Na bieżni włączyłem muzyczkę w... łysych klimatach i... poleciałem. Widać bit był dobry, bo i tempo było niezłe :-)
Może trzeba coś takiego sobie przygotować na najbliższe zawody?
Co prawda nie wszystkie kawałki były bardzo szybkie... Niektóre były wolniejsze, ale za to pasujące to dzisiejszego dnia...
AktywnośćBieganie
Dystans24.43 km
W terenie22.00 km
Czas w ruchu05:21
Vśrednia13:08 min/km
VMAX5:03 min/km
Podjazdy988 m
Leskowiec i Potrójna w cieniu cenzury
Ostatni mój wpis (i jednocześnie aktywność) nosił tytuł: "Początek długiego weekendu" i był datowany na ostatni dzień kwietnia. Weekend okazał się być rzeczywiście długi i... bezproduktywny ;-( Trwał do wczoraj - piętnaście dni :( Nie lubię weekendów.
Treningi biegowe skończyły się miesiąc wcześniej, pod koniec marca. Były jeszcze dwie krótkie próby powrotu, ale bez sukcesu. :( Szkoda aktywnie przepracowanej zimy, planów na ten rok, ale tak wyszło. Odwołane zawody też nie pomagały w motywacji.
Ciężkie dwa tygodnie maja za mną. Żona już chyba nie potrafi tego wytrzymać, poskarżyła się nawet wśród znajomych. Efekt był szybki. Dostaję wczoraj telefon z zaproszeniem do pobiegania po górach. Od razu odmawiam. Żeby biegać po górach to trzeba mieć naprawdę dobrą kondycję... Łatwo nie jest. Odmowa nie została przyjęta. Piszę do Adama czy nie wybrałby się z nami. Mówi, że ma nockę. Uff... udało się... Ale... o szóstej może jechać, dodaje. Nikomu nie można ufać ;-)
Na szczęście ekipa chce wyjechać z domu o trzeciej nad ranem, do tego w planach mają ponad pięćdziesiąt kilometrów. Odpuszczam definitywnie. I nie chodzi o godzinę :-)
Za to Adam nie odpuszcza. Chwila rozmowy i jesteśmy umówieni na ósmą rano (musi się chwilę przespać). Przygotowuję ślad trasy w oparciu o trasę Toporka (taki bieg), wgrywam do zegarka i wysyłam Adamowi. Może i dobrze. W końcu się ruszę. Wieczorem pakuję się, walczę chwilę z nowymi kijami i idę spać.
Kiedy wstaję rano to pomysł nie wydaje się już taki zajefajny. No ale nie ma już wyboru. Jadę po Adama i ruszamy do Rzyk koło Andrychowa.
Przed startem jeszcze sklep, przebieranie się, ostatecznie ruszamy dobrze po dziesiątej.
Od samego początku ostre podejście.
Podejście bo decydujemy się zacząć spokojnie :-) Tętno i tak znacznie przekracza 180.
Po chwili okazuje się, że moja nawigacja w zegarku przestaje działać. Dziwne, pierwszy raz. A jeszcze na starcie wszystko wydawało się ok. Na szczęście Adam działa. W odwodzie był jeszcze telefon, ale to już nie jest takie wygodne rozwiązanie. Będę musiał sprawdzić w domu o co chodzi.
Wspinamy się pod górkę. Jest ostro.
Kiedy choć trochę się wypłaszcza biegniemy, zamiast podbiegów mamy głównie podejścia. Dość szybko wyciągam kije. Mimo, że to mój debiut to jest zdecydowanie łatwiej. Biorąc pod uwagę, że póki co czeka nas głównie wspinaczka to nie chowam ich tylko biegnę z nimi w rękach. Nie jest najgorzej.
Mijamy Gancarz.
Pod Gancarzem, spotkana trójka młodych ludzi podziwia nas mówiąc jak dobrze wyglądamy mimo biegu w porównaniu z nimi. +10 do ego ;-)
I jest okazja skorzystać z neta - Tree WiFi
Wspinamy się dalej. Łatwo nie jest.
W końcu docieramy do Leskowca.

Chwilę wcześniej rzut oka na kaplicę i okolicę.

Na górze trochę ludzi więc robimy szybkie zdjęcia i biegniemy dalej.


Po drodze jest pięknie. W słońcu ciepło, ale chłodny wiaterek co jakiś czas przypomina, że to jeszcze nie lato.


Skończyły się strome podejścia więc coraz więcej udaje się biec.
Czasem jednak trzeba odpocząć.

Adam kontroluje trasę, ale chyba nie tylko :-)

Zbliżamy się do Potrójnej.

Tu pora na chwilę odpoczynku

I zjedzenia czegoś.

Po chwili ruszamy. Teraz większość powinna być w dół - co wcale nie musi oznaczać, że będzie łatwiej :-)

Zbiegając udaje nam się tak zagadać, że schodzimy z trasy i w rezultacie may 1,5 km gratis :-)
Nie szkodzi, przy okazji nawiązujemy znajomość z młodym kolarzem i podziwiamy okoliczną zabudowę.

Napisałem, że nie szkodzi, ale... czuję już zmęczenie. Czuję ból w nogach... Ale to już końcówka.

Strach nie pozwala mi przejść po pniu. i idziemy po dwóch stronach rzeczki :-)
Na szczęście po chwili drogi się schodzą na moście. Jest okazja się napić.

Teraz już do końca asfaltem. Zaskakuje nas graffiti przy drodze :-)

Mijamy rzeczkę jeszcze w jednym miejscu.

I po chwili możemy już z parkingu obserwować góry.

Było super, ale czuję się potwornie zmęczony. Ale zadowolony. Niestety widać brak treningu.
W tytule było coś o cenzurze. Szkoda gadać. Wieczorem wysłałem znajomym info o zwycięstwie Kazika na Liście Przebojów Programu III - info ze strony Polskiego Radia. Rano już było Error 404 :-( Przed południem szukaliśmy słynnego rapu Adriana i też zniknął - choć ten wieczorem już znowu był. Źle się dzieje w państwie polskim... :-(
Dzięki Adam za super towarzystwo. Dzięki Marek za pomysł trasy. No i podziękowania dla Anetki, bo od niej to się zaczęło. :-)
*
Treningi biegowe skończyły się miesiąc wcześniej, pod koniec marca. Były jeszcze dwie krótkie próby powrotu, ale bez sukcesu. :( Szkoda aktywnie przepracowanej zimy, planów na ten rok, ale tak wyszło. Odwołane zawody też nie pomagały w motywacji.
Ciężkie dwa tygodnie maja za mną. Żona już chyba nie potrafi tego wytrzymać, poskarżyła się nawet wśród znajomych. Efekt był szybki. Dostaję wczoraj telefon z zaproszeniem do pobiegania po górach. Od razu odmawiam. Żeby biegać po górach to trzeba mieć naprawdę dobrą kondycję... Łatwo nie jest. Odmowa nie została przyjęta. Piszę do Adama czy nie wybrałby się z nami. Mówi, że ma nockę. Uff... udało się... Ale... o szóstej może jechać, dodaje. Nikomu nie można ufać ;-)
Na szczęście ekipa chce wyjechać z domu o trzeciej nad ranem, do tego w planach mają ponad pięćdziesiąt kilometrów. Odpuszczam definitywnie. I nie chodzi o godzinę :-)
Za to Adam nie odpuszcza. Chwila rozmowy i jesteśmy umówieni na ósmą rano (musi się chwilę przespać). Przygotowuję ślad trasy w oparciu o trasę Toporka (taki bieg), wgrywam do zegarka i wysyłam Adamowi. Może i dobrze. W końcu się ruszę. Wieczorem pakuję się, walczę chwilę z nowymi kijami i idę spać.
Kiedy wstaję rano to pomysł nie wydaje się już taki zajefajny. No ale nie ma już wyboru. Jadę po Adama i ruszamy do Rzyk koło Andrychowa.

Na starcie w Rzykach© djk71
Przed startem jeszcze sklep, przebieranie się, ostatecznie ruszamy dobrze po dziesiątej.

Zaraz będę gotów© djk71
Od samego początku ostre podejście.

Pierwsze podejście, jeszcze asfaltowe© djk71
Podejście bo decydujemy się zacząć spokojnie :-) Tętno i tak znacznie przekracza 180.

Dziarsko do przodu© djk71
Po chwili okazuje się, że moja nawigacja w zegarku przestaje działać. Dziwne, pierwszy raz. A jeszcze na starcie wszystko wydawało się ok. Na szczęście Adam działa. W odwodzie był jeszcze telefon, ale to już nie jest takie wygodne rozwiązanie. Będę musiał sprawdzić w domu o co chodzi.
Wspinamy się pod górkę. Jest ostro.

Nachylenie daje w kość© djk71
Kiedy choć trochę się wypłaszcza biegniemy, zamiast podbiegów mamy głównie podejścia. Dość szybko wyciągam kije. Mimo, że to mój debiut to jest zdecydowanie łatwiej. Biorąc pod uwagę, że póki co czeka nas głównie wspinaczka to nie chowam ich tylko biegnę z nimi w rękach. Nie jest najgorzej.

Wciąż pod górę© djk71
Mijamy Gancarz.

Ślicznie© djk71

Gancarz - Krzyż© djk71
I jest okazja skorzystać z neta - Tree WiFi

Tree WiFi© djk71
Wspinamy się dalej. Łatwo nie jest.

I jeszcze przeszkody© djk71
W końcu docieramy do Leskowca.

Nie tylko my dotarliśmy na Leskowiec© djk71
Chwilę wcześniej rzut oka na kaplicę i okolicę.

Jan Paweł II przy kaplicy na Leskowcu© djk71
Na górze trochę ludzi więc robimy szybkie zdjęcia i biegniemy dalej.

Na Babiej śnieg© djk71

Selfie musi być© djk71
Po drodze jest pięknie. W słońcu ciepło, ale chłodny wiaterek co jakiś czas przypomina, że to jeszcze nie lato.

Ślicznie tu© djk71

Lubię takie klimaty© djk71
Skończyły się strome podejścia więc coraz więcej udaje się biec.
Czasem jednak trzeba odpocząć.

Chwila odpoczynku© djk71
Adam kontroluje trasę, ale chyba nie tylko :-)

Coś muszę sprawdzić© djk71
Zbliżamy się do Potrójnej.

Ciekawe co to za domki© djk71
Tu pora na chwilę odpoczynku

Przerwa obok Potrójnej© djk71
I zjedzenia czegoś.

Trzeba coś zjeść© djk71
Po chwili ruszamy. Teraz większość powinna być w dół - co wcale nie musi oznaczać, że będzie łatwiej :-)

I znowu podbieg© djk71
Zbiegając udaje nam się tak zagadać, że schodzimy z trasy i w rezultacie may 1,5 km gratis :-)
Nie szkodzi, przy okazji nawiązujemy znajomość z młodym kolarzem i podziwiamy okoliczną zabudowę.

Ktoś lubi kwiaty© djk71
Napisałem, że nie szkodzi, ale... czuję już zmęczenie. Czuję ból w nogach... Ale to już końcówka.

Niby niewielka rzeczka© djk71
Strach nie pozwala mi przejść po pniu. i idziemy po dwóch stronach rzeczki :-)
Na szczęście po chwili drogi się schodzą na moście. Jest okazja się napić.

Jest i studnia© djk71
Teraz już do końca asfaltem. Zaskakuje nas graffiti przy drodze :-)

I wszystko jasne© djk71
Mijamy rzeczkę jeszcze w jednym miejscu.

Znów rzeczka© djk71
I po chwili możemy już z parkingu obserwować góry.

Tam gdzieś byliśmy...© djk71
Było super, ale czuję się potwornie zmęczony. Ale zadowolony. Niestety widać brak treningu.
W tytule było coś o cenzurze. Szkoda gadać. Wieczorem wysłałem znajomym info o zwycięstwie Kazika na Liście Przebojów Programu III - info ze strony Polskiego Radia. Rano już było Error 404 :-( Przed południem szukaliśmy słynnego rapu Adriana i też zniknął - choć ten wieczorem już znowu był. Źle się dzieje w państwie polskim... :-(
Dzięki Adam za super towarzystwo. Dzięki Marek za pomysł trasy. No i podziękowania dla Anetki, bo od niej to się zaczęło. :-)
*
AktywnośćBieganie
Dystans10.03 km
Czas w ruchu00:58
Vśrednia5:46 min/km
VMAX5:12 min/km
Poza strefą komfortu
Dziś poranny bieg na bieżni z trochę większą prędkością niż zwykle. I co najważniejsze na dłuższym dystansie, bo ok. 9 km w tempie ok. 5:46. Oczywiście głowa kilkukrotnie sugerowała zmniejszenie tempa, ale dziś udało się jej nie słuchać. Póki nogi podawały i czas pozwalał to się nie poddawałem. Puls wysoki, ale przy takim tempie to już nic dziwnego, do maksimum jednak nawet się nie zbliżył :-)
Żal trochę przerwy spowodowanej styczniową kontuzją, ale na to się nie ma wpływu. Trudno, trzeba dalej robić swoje.
Na siłowni pustka o świcie, w sumie może z dwadzieścia-trzydzieści osób się przewinęło. Cisza, spokój. Na ekranie koncert Analogsów z Przystanku Woodstock, a potem początek koncertu The Bill. Wciąż nie wiem, czy to czego słucham mam jakikolwiek wpływ na tempo biegania.
Żal trochę przerwy spowodowanej styczniową kontuzją, ale na to się nie ma wpływu. Trudno, trzeba dalej robić swoje.
Na siłowni pustka o świcie, w sumie może z dwadzieścia-trzydzieści osób się przewinęło. Cisza, spokój. Na ekranie koncert Analogsów z Przystanku Woodstock, a potem początek koncertu The Bill. Wciąż nie wiem, czy to czego słucham mam jakikolwiek wpływ na tempo biegania.
AktywnośćBieganie
Dystans13.51 km
Czas w ruchu01:26
Vśrednia6:21 min/km
VMAX5:57 min/km
Na bieżni z DTH
Wieczorny trening na bieżni. Najpierw chwila z synem, podglądnąłem jego rozgrzewkę, a potem już bieżnia. postanowiłem coś pooglądać, ale nie bardzo wiedziałem co więc... sentymentalnie Die Toten Hosen. O dziwo trafiło się kilka teledysków, albo wersji piosenek, których wcześniej nie słyszałem.


Np. taka, która się nijak miała do treningu, bo i noga podawała i bieżnia była na prąd... a piosenka ohne Strom... :-)

Niby w miejscu, a kaemy lecą© djk71

Dziś teledyski© djk71
Np. taka, która się nijak miała do treningu, bo i noga podawała i bieżnia była na prąd... a piosenka ohne Strom... :-)