Wpisy archiwalne w miesiącu
Wrzesień, 2019
Dystans całkowity: | 152.65 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 22:25 |
Średnia prędkość: | 9.71 km/h |
Maksymalna prędkość: | 43.50 km/h |
Suma podjazdów: | 1489 m |
Maks. tętno maksymalne: | 199 (98 %) |
Maks. tętno średnie: | 184 (90 %) |
Suma kalorii: | 14700 kcal |
Liczba aktywności: | 19 |
Średnio na aktywność: | 10.90 km i 1h 10m |
Więcej statystyk |
AktywnośćCiężary
Czas w ruchu01:29
Tętnośr.115
TętnoMAX163
Kalorie 501 kcal
Obijanie się na siłowni
Po powrocie z roweru syn zapytał, czy idziemy na siłownię. Co było robić. Poszedłem :-)
Ogólnie bez szaleństw, więcej obserwowałem poczynania Igora niż sam ćwiczyłem, ale zgodnie z zaleceniami nie chciałem eksperymentować z nowymi ćwiczeniami na tydzień przed maratonem.
Ogólnie bez szaleństw, więcej obserwowałem poczynania Igora niż sam ćwiczyłem, ale zgodnie z zaleceniami nie chciałem eksperymentować z nowymi ćwiczeniami na tydzień przed maratonem.
AktywnośćJazda na rowerze
Dystans23.08 km
Czas w ruchu01:27
Vśrednia15.92 km/h
VMAX43.50 km/h
Podjazdy275 m
Rower przed obiadem
Wczoraj był intensywny dzień. Najpierw bieg w Bytomiu. Potem pasjonujący pojedynek z Młynarzem w FIFA 20 :-)
W końcu emocje na wieczornym (niestety przegranym) meczu Górnika. Po powrocie padłem. Spałem 10,5h!!!
Rano śniadanko i chwila zastanowienia się co dalej... Tym razem wybór padł na rower. Dawno nie kręciłem. Aż wstyd. Poza tym od dwóch dni czuję jakiś niepokój w nogach. Myślałem, że wczoraj to rozbiegam. Niestety, w trakcie biegu nawet tego nie czułem, ale po powrocie wciąż czułem. Postanowiłem więc zrobić coś innego niż bieganie. Do przyszłotygodniowego startu już i tak już nic nie poprawię ;-)
Ruszam do lasu. Na początku łatwo, już się nawet zacząłem łudzić, że mi się kondycja poprawiła, ale podjazdy szybko pokazały mi, że nic się nie zmieniło ;-) Dziś na szczęście nie było w planach żadnego treningu, więc mogłem sobie pojeździć na luzie.

I było fajnie :-) Odwiedziłem stare miejsca. DSD, Segiet, hałdę popłuczkową... Kiedyś tu było więcej drzew...



W końcu trafiam do parku w Reptach. Tu też wycinka, choć mniejsza.


Niektóre drzewa same się przewróciły, ale wciąż widać tu życie...

Jesień już przyszła.

Trzeba wrócić do jeżdżenia. Takiego dla przyjemności.

Było super, tylko wiatr trochę przeszkadzał i mimo 16-17 stopni, pod koniec założyłem wiatrówkę.

W końcu emocje na wieczornym (niestety przegranym) meczu Górnika. Po powrocie padłem. Spałem 10,5h!!!
Rano śniadanko i chwila zastanowienia się co dalej... Tym razem wybór padł na rower. Dawno nie kręciłem. Aż wstyd. Poza tym od dwóch dni czuję jakiś niepokój w nogach. Myślałem, że wczoraj to rozbiegam. Niestety, w trakcie biegu nawet tego nie czułem, ale po powrocie wciąż czułem. Postanowiłem więc zrobić coś innego niż bieganie. Do przyszłotygodniowego startu już i tak już nic nie poprawię ;-)
Ruszam do lasu. Na początku łatwo, już się nawet zacząłem łudzić, że mi się kondycja poprawiła, ale podjazdy szybko pokazały mi, że nic się nie zmieniło ;-) Dziś na szczęście nie było w planach żadnego treningu, więc mogłem sobie pojeździć na luzie.

Aż chce się jeździć© djk71
I było fajnie :-) Odwiedziłem stare miejsca. DSD, Segiet, hałdę popłuczkową... Kiedyś tu było więcej drzew...

Kiedyś tu były drzewa© djk71

Widok z hałdy© djk71

Jesienne kolory© djk71
W końcu trafiam do parku w Reptach. Tu też wycinka, choć mniejsza.

W poziomie© djk71

Ile miało lat?© djk71
Niektóre drzewa same się przewróciły, ale wciąż widać tu życie...

A życie się toczy...© djk71
Jesień już przyszła.

Listek, czy motylek?© djk71
Trzeba wrócić do jeżdżenia. Takiego dla przyjemności.

Stęskniony rower© djk71
Było super, tylko wiatr trochę przeszkadzał i mimo 16-17 stopni, pod koniec założyłem wiatrówkę.

Jeden z moich ulubionych kościołów w okolicy© djk71
AktywnośćBieganie
Dystans4.70 km
Czas w ruchu00:27
Vśrednia5:44 min/km
VMAX3:58 min/km
Podjazdy 38 m
IV Bytomski Bieg Trzeźwości
Dziś kolejny bieg. Tym razem krótki dystans - 5km. Ale głównym celem był nie sam bieg, a udział w imprezie organizowanej przez bytomski Dom Nadziei.
Bieg charytatywny wspomagający młodych ludzi, którzy pogubili się w życiu. Bieg mający też na celu zwrócenie uwagi ludziom, że takie rzeczy się zdarzają... Że mogą zdarzyć się każdemu, nam, naszym bliskim, naszym sąsiadom... każdemu... Że każdy może pobłądzić... Że choć łatwo jest oceniać innych, że choć łatwo jest krytykować, czasem wyśmiewać to...
... to łatwo jest też pomagać... Że każdy może...

Tym razem Anetka musiała zostać w domu, za to Igorowi i mi towarzyszy Piotr z Kori.
Na miejscu spotykamy jeszcze Agę. Rejestracja, chwila oczekiwania na rozgrzewkę.

Pamiątkowe selfie...

I ruszamy. Dwa kółka. Pierwsze nawet mocno, w drugim niestety już daje o sobie znać wysoki puls i biegnę o minutę wolniej.Mimo wszystko jestem zadowolony. Poza tym jak pisałem wcześniej, nie wynik był dziś najważniejszy.

Bieg charytatywny wspomagający młodych ludzi, którzy pogubili się w życiu. Bieg mający też na celu zwrócenie uwagi ludziom, że takie rzeczy się zdarzają... Że mogą zdarzyć się każdemu, nam, naszym bliskim, naszym sąsiadom... każdemu... Że każdy może pobłądzić... Że choć łatwo jest oceniać innych, że choć łatwo jest krytykować, czasem wyśmiewać to...
... to łatwo jest też pomagać... Że każdy może...

Mam siłę zmieniać świat© djk71
Tym razem Anetka musiała zostać w domu, za to Igorowi i mi towarzyszy Piotr z Kori.
Na miejscu spotykamy jeszcze Agę. Rejestracja, chwila oczekiwania na rozgrzewkę.

A rozciągać trzeba się tak© djk71
Pamiątkowe selfie...

Zielony - kolor nadziei© djk71
I ruszamy. Dwa kółka. Pierwsze nawet mocno, w drugim niestety już daje o sobie znać wysoki puls i biegnę o minutę wolniej.Mimo wszystko jestem zadowolony. Poza tym jak pisałem wcześniej, nie wynik był dziś najważniejszy.

Na mecie, a twardziele mają jeszcze siłę© djk71
AktywnośćCiężary
Czas w ruchu01:48
Tętnośr.115
TętnoMAX187
Kalorie 575 kcal
Z trenerem na siłowni
Tym razem trening z trenerem.
Warsztaty z martwego ciągu i wyciskania na ławeczce :-)
Warsztaty z martwego ciągu i wyciskania na ławeczce :-)

AktywnośćBieganie
Dystans10.03 km
Czas w ruchu01:07
Vśrednia6:40 min/km
VMAX5:51 min/km
Tętnośr.167
TętnoMAX180
Kalorie 930 kcal
1000+ w tym roku przebiegnięte :)
Dziś znów bieganie w kinie. Tym razem: Kong. Wyspa czaszki. Całkiem fajne. Dyszka przebiegnięta, a w tym roku, w ciągu pierwszych 9 miesięcy w sumie: 1000+ km :-)
1000+ - jak ktoś na fejsie zauważył to prawie jak hasło przed wyborami ;-)
1000+ to dużo. Dużo jak na mnie, nigdy się nie spodziewałem, że tyle przebiegnę.
Pierwsze 1000 km na rowerze przejechałem w ciągu dokładnie dwóch miesięcy od kupna roweru ponad 11 lat temu. Jestem w szoku, że tak szybko mi to wtedy poszło - aż odszukałem ten wpis. Wstyd, że w tym roku mam w sumie mniej niż 1400 :-(
1000+ - czy to wystarczy, żeby przebiec maraton? Zobaczymy. Dwa lata temu udało się go pokonać, niestety częściowo maszerując.

W tym roku chciałbym go w całości przebiec. Czy się uda? Pewnie głowa o tym zadecyduje...
1000+ - jak ktoś na fejsie zauważył to prawie jak hasło przed wyborami ;-)
1000+ to dużo. Dużo jak na mnie, nigdy się nie spodziewałem, że tyle przebiegnę.
Pierwsze 1000 km na rowerze przejechałem w ciągu dokładnie dwóch miesięcy od kupna roweru ponad 11 lat temu. Jestem w szoku, że tak szybko mi to wtedy poszło - aż odszukałem ten wpis. Wstyd, że w tym roku mam w sumie mniej niż 1400 :-(
1000+ - czy to wystarczy, żeby przebiec maraton? Zobaczymy. Dwa lata temu udało się go pokonać, niestety częściowo maszerując.

Jest medal ;)© djk71
W tym roku chciałbym go w całości przebiec. Czy się uda? Pewnie głowa o tym zadecyduje...
AktywnośćBieganie
Dystans3.02 km
Czas w ruchu00:18
Vśrednia5:57 min/km
VMAX5:44 min/km
Tętnośr.160
TętnoMAX173
Kalorie 250 kcal
AktywnośćBieganie
Dystans14.61 km
Czas w ruchu01:39
Vśrednia6:46 min/km
VMAX5:05 min/km
Podjazdy168 m
Jestem w lesie...
Wczoraj zamiast długiego wybiegania była wycieczka na targi rowerowe. Dziś rano miała być siłownia, ale syn ogłosił dzień lenia. Jako, że byłem tuż po śniadaniu więc musiałem chwilę odczekać, a popołudniu miał być mecz, to czasu zostało tylko na kilkanaście kilometrów.
Kilkanaście kilometrów po lesie, z podbiegami. W sumie fajnie, pilnując tempa, w miarę spokojnie. Ogólnie jestem zadowolony.
Jednak po lesie biega się fajnie. Nawet kusiło mnie żeby zapisać się na cykl biegów City Trail w Katowicach. Już założyłem konto, już prawie się zapisałem, po czym doszedłem do wniosku, że przecież las mam pod domem, biegać mogę kiedy chcę... A jak policzę czas dojazdu to u siebie zrobię połówkę, zamiast piątek tam. Odpuściłem. I chyba słusznie. Trzeba trenować do takich biegów jak Runek Run. Ostatnio kolega mnie wypatrzył jeszcze na zdjęciu z tamtej imprezy ;-)

Mniej zadowolony jestem z tego, że nie udało się w tym roku zrobić żadnego dłuższego wybiegania. W sumie 9 biegów po ok. 21 km i to wszystko. Dobrze, że sześć z tych biegów w ciągu ostatnich trzech miesięcy, ale to wciąż tylko połówki. Za dwa tygodnie będę musiał zrobić dwie, pod rząd, a dokładniej w jednym ciągu... I to już ciężko widzę.... Jestem w głębokim lesie z zaplanowanymi treningami... I to już się nie zmieni. Już nie ma na to czasu...
Kilkanaście kilometrów po lesie, z podbiegami. W sumie fajnie, pilnując tempa, w miarę spokojnie. Ogólnie jestem zadowolony.
Jednak po lesie biega się fajnie. Nawet kusiło mnie żeby zapisać się na cykl biegów City Trail w Katowicach. Już założyłem konto, już prawie się zapisałem, po czym doszedłem do wniosku, że przecież las mam pod domem, biegać mogę kiedy chcę... A jak policzę czas dojazdu to u siebie zrobię połówkę, zamiast piątek tam. Odpuściłem. I chyba słusznie. Trzeba trenować do takich biegów jak Runek Run. Ostatnio kolega mnie wypatrzył jeszcze na zdjęciu z tamtej imprezy ;-)

Mniej zadowolony jestem z tego, że nie udało się w tym roku zrobić żadnego dłuższego wybiegania. W sumie 9 biegów po ok. 21 km i to wszystko. Dobrze, że sześć z tych biegów w ciągu ostatnich trzech miesięcy, ale to wciąż tylko połówki. Za dwa tygodnie będę musiał zrobić dwie, pod rząd, a dokładniej w jednym ciągu... I to już ciężko widzę.... Jestem w głębokim lesie z zaplanowanymi treningami... I to już się nie zmieni. Już nie ma na to czasu...
Czas na elektryka?
Ostatnio tylko bieganie i bieganie... Dziś w końcu akcent rowerowy. Nie, nie jeździłem... a właściwie jeździłem... ale bez Endomondo więc się nie liczy ;-) Ale o tym potem.
Wczoraj wieczorem padł pomysł wyjazdu do Kielc na targi rowerowe. Jak dla mnie w pierwszej chwili niezbyt interesujący, bo przecież ani ostatnio nie jeżdżę, ani niczego nie szukam, ani nawet nie potrzebuję... No dobra, z tym ostatnim przesadziłem... zawsze coś by się znalazło... :-) Mimo to po konsultacjach w domu decyduję się pojechać. Mam wrażenie, że żona zgodziła się, ale z jakimś takim lekkim niepokojem... co ja knuję... :-)
Do Kielc docieramy z Wojtkiem tuż po otwarciu targów. Ludzi mniej niż się spodziewaliśmy, co nie znaczy, że jest pusto...
Oglądamy kilka pierwszych stoisk i szok... Wszędzie królują elektryki. I to nie przesada. Bez względu na fakt jaki to typ roweru elektryki są wszędzie. Jak się dobrze przyjrzeć i poszukać to da się znaleźć również "zwykłe" rowery, ale mamy wrażenie, że to gatunek wymierający.

Choć to zupełnie nie nasza bajka to staramy się nie zamykać na nowości i patrzeć szerzej. Próbujemy znaleźć powody do jazdy ze wspomaganiem. Klucząc między stoiskami udaje nam się ich znaleźć coraz więcej.
To wszystko uzasadnia obecność tak wielu elektryków zarówno wśród rowerów miejskich, składaków, rowerów turystycznych jak i górali, czy nawet przełajówek. Tyle tylko, że nas to wciąż nie przekonuje. To nie dla nas.

Podziwiamy mniej i bardziej ciekawe rowery.

Sporo składaków

W tym też takie cuda:

Zaczynają się pojawiać zamienniki standardowych łańcuchów.

Niektóre rowery to dzieła sztuki.



Najlepsze w tym jest to, że to polska produkcja :-)

A autor tworzył rowery m.in. dla Slasha i jego dziewczyny.

A jak ktoś lubi błyskotki to twórca przygotował nawet złoty rower :-)

Są też akcesoria.
Niektóre nietypowe, ale budzące nasz zainteresowanie.

Lampek, miliony, ale nas zaintrygowały te z funkcją STOP.
Wydaje się, że to może stać się wkrótce standardem...
To też ciekawe rozwiązanie dla zapominalskich:

Dla tych którym wąskie siodełka nie odpowiadają jest alternatywa:

Interesujące było też podejście do lusterek rowerowych.

Niestety ja muszę jeździć w okularach korekcyjnych więc muszę znaleźć inne rozwiązanie.
Z innych rzeczy są też buty za tysiąc złotych albo dwa.

Kaski w podobnej cenie.

Mnóstwo sprzętu do turystyki.

Jest na czym oko zawiesić.

Jest w co się spakować...

Trafiam na Norco, czyli kanadyjskiego producenta, którego przełajówkę od jakiegoś czasu ujeżdżam. Obsługujący stoisko Czesi informują nas, że w końcu marka wchodzi na rynek wschodnioeuropejski. To cieszy. Po krótkiej pogawędce dostajemy nawet czeskie piwo... wolelibyśmy rowery, ale dobre i to :-)

Mieliśmy okazję również powspominać. Ja nawet po latach zobaczyłem rower, na którym szalałem na początku podstawówki ;-)

Zatrzymaliśmy się również na chwilę przy konstrukcjach... nie tylko dla osób niepełnosprawnych, ale też dla tych, którzy nie boją się innego spojrzenia na rower...

Było kilka modeli, ale ten mnie zachwycił. Musiałem się przymierzyć.

Wygodny :-) Tylko... nieprzyzwoicie drogi...
Przypomniał mi się mój debiut na poziomce ;-)
Zdziwienie nasze budzi fakt, że nie ma wielu marek, w tym Krossa i Rometa - dziwne i szkoda. Naprawdę, bo wg nas targi fajnie zorganizowane i wydaje się to być dobre miejsce zarówno dla zrobienia biznesu, jak i... do nacieszenia oczu przez potencjalnych kupców. Znów jest po co żyć i na co zarabiać :-)

Zacząłem tekst od elektryków i wypadałoby na nich skończyć. Oprócz samych rowerów były również zestawy do konwersji standardowych rowerów w wersje elektryczne. Rozwiązania były przeróżne, podobnie jak ceny. Producenci chwalili się bezinwazyjnym montażem do standardowych rowerów zajmujących w najprostszym przypadku godzinę czasu, po bardziej zaawansowane systemu kosztujące również kilka raz więcej. Najtańsze zestawy kosztowały o ile pamiętam ok. 1,5 tysiąca złotych.
Jednemu z dystrybutorów udało się nawet namówić mnie na przejażdżkę.

I wiecie co? Wojtek nie był w stanie zrobić mi zdjęcia - tak szybko jechałem - to powyżej to jak się prawie zatrzymałem :-)
To jest niesamowite! Lekkie naciśnięcie na pedały i rower rusza przyśpiesza szybciej niż samochód. Magia. Mimo cywilnych ciuchów nakręciłem tam sporo kółek i... wcale się nie spociłem. To naprawdę działa. I... może się podobać. Próbowałem jazdy na dwóch modelach (alu i carbon) z trochę wyższej półki (oba w cenie ok. 30 tys PLN) i szok. Trochę potem żałowałem, że nie spróbowałem czegoś tańszego żeby zobaczyć różnicę, ale może uda się przy innej okazji.
Nie wierzę, że to mówię, ale to może się podobać. To może działać. To może kusić!!!
Wciąż może pozostać radość z cichego przemieszczania się po bezdrożach, z obcowania z przyrodą, z możliwości budowania kondycji (moc wspomagania można przecież regulować), z adrenaliny... a jednocześnie jest możliwość odpoczynku, jest bezpieczeństwo, że nawet jak opadniemy z sił to będziemy w stanie dotrzeć do mety na wspomaganiu.... To naprawdę ma sens!!!
Nie wierzę, że to napisałem!!!
P.S. 1: Nie, nie zamierzam póki co kupować elektryka.
Wciąż mam jakieś takie poczucie, że to jest jakieś oszustwo, że to jest nie fair. To trochę jak w moim debiucie w biegu górskim - czułem, że coś jest nie tak wtedy kiedy podchodziłem (podobnie zresztą jak setki innych zawodników) zamiast podbiegać - przecież to ma być bieg. Mimo wszystko pod koniec biegu już mi się podobało. Co więcej zapisałem się już na jeden bieg górski w przyszłym roku, mimo, że tam pewnie ludzie też podchodzą...
Czy to oznacza, że zaakceptuję również rower ze wspomaganiem elektrycznym? Przed targami powiedziałbym z pełnym przekonaniem, że na pewno nie. Dziś...? Chyba już taki pewny bym nie był. Choć wciąż w głowie mam myśl,że byłaby to jakaś porażka... Ale niczego uciąć bym sobie nie dał...
P.S. 2: Żona nadal chyba patrzy na mnie podejrzliwie, bo... niczego nie kupiłem... czyli... widocznie się zastanawia co zamierzam kupić... ;)
Wczoraj wieczorem padł pomysł wyjazdu do Kielc na targi rowerowe. Jak dla mnie w pierwszej chwili niezbyt interesujący, bo przecież ani ostatnio nie jeżdżę, ani niczego nie szukam, ani nawet nie potrzebuję... No dobra, z tym ostatnim przesadziłem... zawsze coś by się znalazło... :-) Mimo to po konsultacjach w domu decyduję się pojechać. Mam wrażenie, że żona zgodziła się, ale z jakimś takim lekkim niepokojem... co ja knuję... :-)
Do Kielc docieramy z Wojtkiem tuż po otwarciu targów. Ludzi mniej niż się spodziewaliśmy, co nie znaczy, że jest pusto...
Oglądamy kilka pierwszych stoisk i szok... Wszędzie królują elektryki. I to nie przesada. Bez względu na fakt jaki to typ roweru elektryki są wszędzie. Jak się dobrze przyjrzeć i poszukać to da się znaleźć również "zwykłe" rowery, ale mamy wrażenie, że to gatunek wymierający.

Elektryki rządzą© djk71
Choć to zupełnie nie nasza bajka to staramy się nie zamykać na nowości i patrzeć szerzej. Próbujemy znaleźć powody do jazdy ze wspomaganiem. Klucząc między stoiskami udaje nam się ich znaleźć coraz więcej.
- Pierwsza myśl to dla leniwych. Są tacy i będą, nic nam do tego.
- Dla osób, które chcą dojechać do pracy, a nie chcą się spocić.
- Dla tych, którzy chętnie by pojeździli z partnerami, ze znajomymi, a z różnych powodów nie są w stanie im dotrzymać tempa.
- Dla tych, którzy lubią jeździć po górach, lubią zjeżdżać, ale nie bawi ich męczarnia na podjazdach.
- Dla tych, którzy lubią turystykę, przyrodę, lubią podziwiać świat z wysokości siodełka, ale nie mają odpowiedniej kondycji.
- Dla tych, którzy mają siłę, ale są takie dni, że im się nie chce, że czują się zmęczeni, a jednak ruszyliby się z domu...
- Dla... pewnie było jeszcze kilka pomysłów, ale gdzieś mi umknęły...
To wszystko uzasadnia obecność tak wielu elektryków zarówno wśród rowerów miejskich, składaków, rowerów turystycznych jak i górali, czy nawet przełajówek. Tyle tylko, że nas to wciąż nie przekonuje. To nie dla nas.

Czy to jeszcze rower?© djk71
Podziwiamy mniej i bardziej ciekawe rowery.

Niektóre mają długie łańcuchy© djk71
Sporo składaków

Niektóre konstrukcje ciekawe© djk71
W tym też takie cuda:

Elektryczny składak fat bike...© djk71
Zaczynają się pojawiać zamienniki standardowych łańcuchów.

Carbon drive© djk71
Niektóre rowery to dzieła sztuki.

To trzeba zobaczyć© djk71

Można się bawić kształtami© djk71

Dla każdego coś....© djk71
Najlepsze w tym jest to, że to polska produkcja :-)

Ech... chciałoby się mieć :-)© djk71
A autor tworzył rowery m.in. dla Slasha i jego dziewczyny.

A o to i sam autor© djk71
A jak ktoś lubi błyskotki to twórca przygotował nawet złoty rower :-)

A może złoty rower?© djk71
Są też akcesoria.
Niektóre nietypowe, ale budzące nasz zainteresowanie.

Na uchwycie magnetycznym© djk71
Lampek, miliony, ale nas zaintrygowały te z funkcją STOP.

Lampki z czujnikiem hamowania© djk71
To też ciekawe rozwiązanie dla zapominalskich:

Lampek się nie zapomni© djk71
Dla tych którym wąskie siodełka nie odpowiadają jest alternatywa:

Kawał siodełka© djk71
Interesujące było też podejście do lusterek rowerowych.

Lustereczko powiedz przecie...© djk71
Niestety ja muszę jeździć w okularach korekcyjnych więc muszę znaleźć inne rozwiązanie.
Z innych rzeczy są też buty za tysiąc złotych albo dwa.

Ładne ale i drogie© djk71
Kaski w podobnej cenie.

A może pełny kask© djk71
Mnóstwo sprzętu do turystyki.

Extrawheel to już nie tylko same przyczepki© djk71
Jest na czym oko zawiesić.

Ten kolor wciąż mnie kręci© djk71
Jest w co się spakować...

Jest w co się spakować© djk71
Trafiam na Norco, czyli kanadyjskiego producenta, którego przełajówkę od jakiegoś czasu ujeżdżam. Obsługujący stoisko Czesi informują nas, że w końcu marka wchodzi na rynek wschodnioeuropejski. To cieszy. Po krótkiej pogawędce dostajemy nawet czeskie piwo... wolelibyśmy rowery, ale dobre i to :-)

Norco w końcu w Polsce i okolicy?© djk71
Mieliśmy okazję również powspominać. Ja nawet po latach zobaczyłem rower, na którym szalałem na początku podstawówki ;-)

Mój był niebieski... pelikan...© djk71
Zatrzymaliśmy się również na chwilę przy konstrukcjach... nie tylko dla osób niepełnosprawnych, ale też dla tych, którzy nie boją się innego spojrzenia na rower...

Kiedy to zoabczyłem musiałem spróbować© djk71
Było kilka modeli, ale ten mnie zachwycił. Musiałem się przymierzyć.

Kto wie... może na starość...© djk71
Wygodny :-) Tylko... nieprzyzwoicie drogi...
Przypomniał mi się mój debiut na poziomce ;-)
Zdziwienie nasze budzi fakt, że nie ma wielu marek, w tym Krossa i Rometa - dziwne i szkoda. Naprawdę, bo wg nas targi fajnie zorganizowane i wydaje się to być dobre miejsce zarówno dla zrobienia biznesu, jak i... do nacieszenia oczu przez potencjalnych kupców. Znów jest po co żyć i na co zarabiać :-)

Żal było wracać© djk71
Zacząłem tekst od elektryków i wypadałoby na nich skończyć. Oprócz samych rowerów były również zestawy do konwersji standardowych rowerów w wersje elektryczne. Rozwiązania były przeróżne, podobnie jak ceny. Producenci chwalili się bezinwazyjnym montażem do standardowych rowerów zajmujących w najprostszym przypadku godzinę czasu, po bardziej zaawansowane systemu kosztujące również kilka raz więcej. Najtańsze zestawy kosztowały o ile pamiętam ok. 1,5 tysiąca złotych.
Jednemu z dystrybutorów udało się nawet namówić mnie na przejażdżkę.

No i mój pierwszy raz...© djk71
I wiecie co? Wojtek nie był w stanie zrobić mi zdjęcia - tak szybko jechałem - to powyżej to jak się prawie zatrzymałem :-)
To jest niesamowite! Lekkie naciśnięcie na pedały i rower rusza przyśpiesza szybciej niż samochód. Magia. Mimo cywilnych ciuchów nakręciłem tam sporo kółek i... wcale się nie spociłem. To naprawdę działa. I... może się podobać. Próbowałem jazdy na dwóch modelach (alu i carbon) z trochę wyższej półki (oba w cenie ok. 30 tys PLN) i szok. Trochę potem żałowałem, że nie spróbowałem czegoś tańszego żeby zobaczyć różnicę, ale może uda się przy innej okazji.
Nie wierzę, że to mówię, ale to może się podobać. To może działać. To może kusić!!!
Wciąż może pozostać radość z cichego przemieszczania się po bezdrożach, z obcowania z przyrodą, z możliwości budowania kondycji (moc wspomagania można przecież regulować), z adrenaliny... a jednocześnie jest możliwość odpoczynku, jest bezpieczeństwo, że nawet jak opadniemy z sił to będziemy w stanie dotrzeć do mety na wspomaganiu.... To naprawdę ma sens!!!
Nie wierzę, że to napisałem!!!
P.S. 1: Nie, nie zamierzam póki co kupować elektryka.
Wciąż mam jakieś takie poczucie, że to jest jakieś oszustwo, że to jest nie fair. To trochę jak w moim debiucie w biegu górskim - czułem, że coś jest nie tak wtedy kiedy podchodziłem (podobnie zresztą jak setki innych zawodników) zamiast podbiegać - przecież to ma być bieg. Mimo wszystko pod koniec biegu już mi się podobało. Co więcej zapisałem się już na jeden bieg górski w przyszłym roku, mimo, że tam pewnie ludzie też podchodzą...
Czy to oznacza, że zaakceptuję również rower ze wspomaganiem elektrycznym? Przed targami powiedziałbym z pełnym przekonaniem, że na pewno nie. Dziś...? Chyba już taki pewny bym nie był. Choć wciąż w głowie mam myśl,że byłaby to jakaś porażka... Ale niczego uciąć bym sobie nie dał...
P.S. 2: Żona nadal chyba patrzy na mnie podejrzliwie, bo... niczego nie kupiłem... czyli... widocznie się zastanawia co zamierzam kupić... ;)
AktywnośćCiężary
Czas w ruchu02:00
Tętnośr.122
TętnoMAX154
Kalorie 717 kcal
Czas się porozciągać
Lubię chodzić z synem na siłownię.
Nie dość, że jest towarzystwo, że można pogadać to jeszcze dodatkowo motywuje mnie do ćwiczeń, których pewnie bym sam nie próbował nawet. Dobrze. Trzeba się wziąć w końcu za siebie. :-)
Nie dość, że jest towarzystwo, że można pogadać to jeszcze dodatkowo motywuje mnie do ćwiczeń, których pewnie bym sam nie próbował nawet. Dobrze. Trzeba się wziąć w końcu za siebie. :-)
AktywnośćBieganie
Dystans12.03 km
Czas w ruchu01:19
Vśrednia6:34 min/km
VMAX5:34 min/km
BIeżnia o poranku
Ostatnie dwa dni to odpoczynek. Przedwczoraj zamierzony. Wczoraj jakoś wszystko się przesuwało w czasie i przesunęło się na dzisiejszy poranek.
Kwadrans po szóstej na siłowni. jak zwykle o tej porze, pusto. W sumie może kilkanaście osób. Bieżnia. Na dworze chłodno, ale tu w sumie też niezbyt ciepło. Do tego z każdym kolejnym kilometrem robię się coraz bardziej mokry. Niby wysiłek, ale zamiast się rozgrzewać to marznę. Udaje się jednak potruchtać dwanaście kilometrów... nie ruszając się z miejsca :-)

Pod prysznicem ciepło. Mógłbym tam zostać dłużej :-) Niestety trzeba iść do pracy... Choć z drugiej strony chcą mnie na urlop wygonić... Jednak idę... Robota sama się nie zrobi... Podobnie jak trening...
Kwadrans po szóstej na siłowni. jak zwykle o tej porze, pusto. W sumie może kilkanaście osób. Bieżnia. Na dworze chłodno, ale tu w sumie też niezbyt ciepło. Do tego z każdym kolejnym kilometrem robię się coraz bardziej mokry. Niby wysiłek, ale zamiast się rozgrzewać to marznę. Udaje się jednak potruchtać dwanaście kilometrów... nie ruszając się z miejsca :-)

O tej porze ludzie w pracy© djk71
Pod prysznicem ciepło. Mógłbym tam zostać dłużej :-) Niestety trzeba iść do pracy... Choć z drugiej strony chcą mnie na urlop wygonić... Jednak idę... Robota sama się nie zrobi... Podobnie jak trening...