Świąteczna poziomka
11.11 o 11:11 spotykanie w WPKiW „pod żyrafą”. Ruszam z domu i… strasznie ciężko się jedzie. Nie wiem, czy to zmęczenie, czy silny wiatr wiejący w twarz, czy niezbyt nasmarowany łańcuch... pewnie wszystko razem. Przy wyjeździe z centrum Chorzowa jakiś idiota z linii nr 6 przyciska mnie do krawężnika, jeszcze kilka centymetrów i leżałbym pod jego kołami.
Dojeżdżam na miejsce kilka minut przed czasem, po chwili dociera art75 na swojej poziomce, a zaraz potem dariusz79, który specjalnie dla nas skrócił swój weekendowy wyjazd. Jeszcze chwila i są dziewczyny: jahoo81 i kosma100. Ku naszemu zdziwieniu dołącza do nas jeszcze jeden niezapowiedziany gość - Adamuso. Oby częściej nas tak inni bikerzy zaskakiwali.
Nie możemy się z Kosmą oprzeć i przymierzamy się do poziomki. Wierzcie mi, że to nie takie proste. Największy problem dla mnie to start. W końcu udaje mi się nawet kawałek przejechać, ale po chwili znów mam problemy.
Jako, że dziś Święto Odzyskania Niepodległości jedziemy…do Siemianowic na cmentarz żołnierzy niemieckich. Po drodze mijamy pola golfowe, sporo ludzi, nie miałem pojęcia, że coś takiego tu istnieje.
Chwila zadumy na cmentarzu.
I ruszamy dalej, przez Dąbrówkę Małą, Szopienice do Katowic. Chwila postoju w Dolinie Trzech Stawów. Cały czas podziwiam Artura jak sobie świetnie daje radę na tym dziwnym wehikule (tylko jedna glebka ;-) ). Dalej jedziemy pod Urząd Wojewódzki. Ładna pogoda zwabiła tu tłum ludzi. Myślę, że nie żałowali, uroczystości nie przypominają pogrzebu jak to zwykło bywać w naszym kraju, a bardziej zbliżone są do 4 lipca w USA.
Widać uśmiechy na twarzach ludzi, jedynie przelot F16 nie był chyba tym na co wszyscy czekali. Bez żadnej zapowiedzi usłyszeliśmy huk i kątem oka zdążyliśmy zauważyć nad naszymi głowami dwie srebrne maszyny. Większość oczekiwała, że po chwili pojawią się tu przynajmniej jeszcze raz, ale to nie nastąpiło. Całość trwała krócej niż walka Gołoty…
Jako, że czas nas nieco gonił postanowiliśmy wracać, pierwszy uciekł Dariusz79, szkoda, że tak szybko, bo nawet nie było kiedy porozmawiać, może następnym razem… Następnie w Chorzowie Batorym pożegnał nas Adamuso, a w Świętochłowicach art75. Już tylko w trójkę (z Kosmą i Asicą) robimy sobie krótką przerwę na bytomskim rynku. Mieliśmy ochotę na rurki ze śmietaną ale nie udało nam się takiego specjału nigdzie znaleźć.
Około 16-tej docieramy na Helenkę. Fajny dzionek w fajnym towarzystwie.