Wpisy archiwalne w miesiącu
Luty, 2011
Dystans całkowity: | 221.93 km (w terenie 22.00 km; 9.91%) |
Czas w ruchu: | 12:35 |
Średnia prędkość: | 17.64 km/h |
Maksymalna prędkość: | 47.00 km/h |
Liczba aktywności: | 7 |
Średnio na aktywność: | 31.70 km i 1h 47m |
Więcej statystyk |
AktywnośćJazda na rowerze
Dystans44.77 km
Czas w ruchu02:30
Vśrednia17.91 km/h
VMAX45.77 km/h
Temp.-1.0 °C
SprzętRock Machine Flash
Nad wodę
Nad wodę
Dziś znów słonecznie. Grzech tego nie wykorzystać. Ruszam tam gdzie chciałem pojechać wczoraj. Na północ. Chechło lub Świerklaniec. Chwila zamyślenia nad codziennymi problemami i problem sam się rozwiązał. Jestem już w Radzionkowie więc kierunek Świerklaniec. Dawno tu nie byłem. Zaraz przy wjeździe (gdzie kiedyś wydawało mi się że widzę inwazję łodzi podwodnych ;) ) tym razem spotykam miłośników wędkarstwa i… nart. Narciarze trochę leniwi bo szukają wspomagaczy :-)

Wędkarze się tym nie przejmują i robią swoje. Jak co roku przeraża mnie ten widok. Oczyma wyobraźni widzę pękający lód..

Mija mnie jakiś rowerzysta. To już drugi dziś. Wczoraj kilku też spotkałem. Fajnie, że ludziom chce się jeździć :-)
Po chwili się z nim zrównuję. Zaczynamy rozmawiać i dalej jedziemy razem. Mijamy park w Świerklańcu i kierujemy się w stronę Chechła. Jedziemy na azymut gawędząc o rowerach, o jeździe, o pracy. Fajnie, jakbyśmy jeździli wspólnie już od dawna.
Nad Chechłem musimy się pożegnać. Tomek spieszy się do domu, a na mnie już też pora.

Jeszcze tylko rundka wokół jeziora i wyjazd na asfalt. Nie cierpię tej drogi, straszny tu ruch. Szybko uciekam w pierwszą drogę w las. Dojeżdżam do torów, potem wzdłuż nich, tędy jeszcze nie jechałem. Fajna droga.

W końcu Tarnowskie Góry. Tradycyjnie równolegle do DK88 między domkami żeby uniknąć samochodów. I znów kawałek terenu - zielony odcinek BTR. Przed Stolarzowicami zaczyna się błoto. Było już dziś wcześniej ale tu jest ślisko i głęboko. Rower zaczyna tańczyć i po chwili postanawia się położyć. Mnie udaje się zeskoczyć.
Jeszcze chwila i jestem w domu. Fajnie było. Bardzo fajnie. Tomek, dzięki za towarzystwo, może jeszcze uda się razem pojeździć.
Dziś znów słonecznie. Grzech tego nie wykorzystać. Ruszam tam gdzie chciałem pojechać wczoraj. Na północ. Chechło lub Świerklaniec. Chwila zamyślenia nad codziennymi problemami i problem sam się rozwiązał. Jestem już w Radzionkowie więc kierunek Świerklaniec. Dawno tu nie byłem. Zaraz przy wjeździe (gdzie kiedyś wydawało mi się że widzę inwazję łodzi podwodnych ;) ) tym razem spotykam miłośników wędkarstwa i… nart. Narciarze trochę leniwi bo szukają wspomagaczy :-)

Woda, lód, narty, latwiec...© djk71
Wędkarze się tym nie przejmują i robią swoje. Jak co roku przeraża mnie ten widok. Oczyma wyobraźni widzę pękający lód..

Nie wiem co o ty myśleć© djk71
Mija mnie jakiś rowerzysta. To już drugi dziś. Wczoraj kilku też spotkałem. Fajnie, że ludziom chce się jeździć :-)
Po chwili się z nim zrównuję. Zaczynamy rozmawiać i dalej jedziemy razem. Mijamy park w Świerklańcu i kierujemy się w stronę Chechła. Jedziemy na azymut gawędząc o rowerach, o jeździe, o pracy. Fajnie, jakbyśmy jeździli wspólnie już od dawna.
Nad Chechłem musimy się pożegnać. Tomek spieszy się do domu, a na mnie już też pora.

Chechło też zamarzło© djk71
Jeszcze tylko rundka wokół jeziora i wyjazd na asfalt. Nie cierpię tej drogi, straszny tu ruch. Szybko uciekam w pierwszą drogę w las. Dojeżdżam do torów, potem wzdłuż nich, tędy jeszcze nie jechałem. Fajna droga.

Lasem...© djk71
W końcu Tarnowskie Góry. Tradycyjnie równolegle do DK88 między domkami żeby uniknąć samochodów. I znów kawałek terenu - zielony odcinek BTR. Przed Stolarzowicami zaczyna się błoto. Było już dziś wcześniej ale tu jest ślisko i głęboko. Rower zaczyna tańczyć i po chwili postanawia się położyć. Mnie udaje się zeskoczyć.
Jeszcze chwila i jestem w domu. Fajnie było. Bardzo fajnie. Tomek, dzięki za towarzystwo, może jeszcze uda się razem pojeździć.
AktywnośćJazda na rowerze
Dystans43.69 km
W terenie8.00 km
Czas w ruchu02:19
Vśrednia18.86 km/h
VMAX47.00 km/h
Temp.-4.0 °C
SprzętRock Machine Flash
Po Zabrzu
Po Zabrzu
Ciężki tydzień za mną. Ciężki przede mną. Chyba.
Tym bardziej trzeba wykorzystać chwilę wolnego i słońce. Po zakupach i obiedzie ruszam na rower. Miało być w drugą stronę ale z pewnych względów jadę w stronę Zabrza. Z rowerówki zjeżdżam na budowaną ulicę Dojazdową.

Nawet da się przejechać choć rower lekko ubłocony.

Jeszcze tylko przeskok przez przeszkodę...

I już jestem po drugiej stronie


Biskupice.

Osiedle Młodego Górnika wciąż mnie zadziwia, a czasem przeraża.

Z jakiegoś powodu lubię pociągi.

I te śląskie klimaty.

Podjeżdżam do często ostatnio fotografowanej przeze mnie koksowni.

Jak na życzenie zaczyna pracować.

W końcu wiem skąd się biorą chmury.
Jadę na Zabrza zobaczyć jak przygotowuje się do sezonu drużyna bikestats :-)


Momentami jest ciężko ale dają radę.

Chłodno kiedy się człowiek nie rusza więc jadę dalej. Przez Janek, Makoszowy do Kończyc. Po drodze przyglądają mi się sarenki :-)

W Makoszowach rzut oka na tamtejszy kościół. Dziwny.

Jeszcze pomnik poświęcony poległym w walce o wyzwolenie narodowe i społeczne ziemi śląskiej.

I wracam do domu zerkając po drodze jak postępy na lodowisku. Jest lepiej :-)
BTW: W ten weekend wznowiony rozgrywki ekstraklasy. Na Janku to widać.


Fajnie było. Wróciłem zmęczony ale BARDZO zadowolony.
Ciężki tydzień za mną. Ciężki przede mną. Chyba.
Tym bardziej trzeba wykorzystać chwilę wolnego i słońce. Po zakupach i obiedzie ruszam na rower. Miało być w drugą stronę ale z pewnych względów jadę w stronę Zabrza. Z rowerówki zjeżdżam na budowaną ulicę Dojazdową.

Budowa nowej drogi© djk71
Nawet da się przejechać choć rower lekko ubłocony.

Droga już wytyczona© djk71
Jeszcze tylko przeskok przez przeszkodę...

A to co?© djk71
I już jestem po drugiej stronie

Po drugiej stronie© djk71

Przerażają mnie takie suche drzewa© djk71
Biskupice.

Tamtędy© djk71
Osiedle Młodego Górnika wciąż mnie zadziwia, a czasem przeraża.

Straszne są te baraki© djk71
Z jakiegoś powodu lubię pociągi.

Lubię kolej - czyżbym chciał gdzieś uciec?© djk71
I te śląskie klimaty.

Kopalnia© djk71
Podjeżdżam do często ostatnio fotografowanej przeze mnie koksowni.

Jeszcze cicho... zaraz się zacznie...© djk71
Jak na życzenie zaczyna pracować.

Fabryka chmur© djk71
W końcu wiem skąd się biorą chmury.
Jadę na Zabrza zobaczyć jak przygotowuje się do sezonu drużyna bikestats :-)

Na lodowisku© djk71

Na lodowisku© djk71
Momentami jest ciężko ale dają radę.

Tak też bywa© djk71
Chłodno kiedy się człowiek nie rusza więc jadę dalej. Przez Janek, Makoszowy do Kończyc. Po drodze przyglądają mi się sarenki :-)

Z daleka© djk71
W Makoszowach rzut oka na tamtejszy kościół. Dziwny.

Nie podoba mi się ten kościół© djk71
Jeszcze pomnik poświęcony poległym w walce o wyzwolenie narodowe i społeczne ziemi śląskiej.

Tu też ktoś walczył...© djk71
I wracam do domu zerkając po drodze jak postępy na lodowisku. Jest lepiej :-)
BTW: W ten weekend wznowiony rozgrywki ekstraklasy. Na Janku to widać.

Kolejne dzieło fanów Górnika© djk71

Fani czy fanatycy© djk71
Fajnie było. Wróciłem zmęczony ale BARDZO zadowolony.
AktywnośćJazda na rowerze
Dystans19.14 km
W terenie2.00 km
Czas w ruchu00:56
Vśrednia20.51 km/h
VMAX42.17 km/h
Temp.-2.0 °C
SprzętRock Machine Flash
Kilka prawd rowerowych
Kilka prawd rowerowych
Wczoraj wróciłem zmęczony i padłem. Po raz kolejny ostatnimi czasy zdarza mi się wcześnie zasypiać. Starość? Może, w każdym razie potrzebowałem się wyspać, choć w planach miałem jeszcze pracę.
Rano też się nie spieszę do pracy. I tak pewnie zostanę dłużej. Najpierw rower.
Trasą podobną jak ostatnio tylko w odwrotnym kierunku (helenka - Stolarzowice - Górniki - Repty - Ptakowice - Zbrosławice - Ptakowice -Górniki - Stolarzowice -Helenka). W czasie jazdy odkrywam/przypominam sobie kilka rowerowych prawd.
Pierwsza prawda pojawia się w mojej głowie bardzo szybko:
Z górki rowerem jedzie się łatwiej i szybciej (dotyczy w szczególności osób o kiepskiej kondycji).
Druga, zaraz po wyjeździe na DK78:
Ruch o poranku na krajówce każdego roboczego dnia jest taki sam. Lub większy.
Uciekam w teren i kolejna prawda:
Jeśli początek drogi terenowej wygląda źle (koleiny, lód, itp) to dalej nie będzie lepiej.
Nie było. W Zbrosławicach zaczyna mnie denerwować hałas:
Z czystym i nasmarowanym łańcuchem jeździ się łatwiej i ciszej. I nie ma obciachu jak się obok kogoś przejeżdża.
W końcu dom.

Mimo wszystko:
Warto czasem ruszyć tyłek z domu zamiast leżeć w łóżku lub siedzieć przed telewizorem. Zamiast czasem powinno być chyba: zawsze
Wczoraj wróciłem zmęczony i padłem. Po raz kolejny ostatnimi czasy zdarza mi się wcześnie zasypiać. Starość? Może, w każdym razie potrzebowałem się wyspać, choć w planach miałem jeszcze pracę.
Rano też się nie spieszę do pracy. I tak pewnie zostanę dłużej. Najpierw rower.
Trasą podobną jak ostatnio tylko w odwrotnym kierunku (helenka - Stolarzowice - Górniki - Repty - Ptakowice - Zbrosławice - Ptakowice -Górniki - Stolarzowice -Helenka). W czasie jazdy odkrywam/przypominam sobie kilka rowerowych prawd.
Pierwsza prawda pojawia się w mojej głowie bardzo szybko:
Z górki rowerem jedzie się łatwiej i szybciej (dotyczy w szczególności osób o kiepskiej kondycji).
Druga, zaraz po wyjeździe na DK78:
Ruch o poranku na krajówce każdego roboczego dnia jest taki sam. Lub większy.
Uciekam w teren i kolejna prawda:
Jeśli początek drogi terenowej wygląda źle (koleiny, lód, itp) to dalej nie będzie lepiej.
Nie było. W Zbrosławicach zaczyna mnie denerwować hałas:
Z czystym i nasmarowanym łańcuchem jeździ się łatwiej i ciszej. I nie ma obciachu jak się obok kogoś przejeżdża.
W końcu dom.

I znów udało się wrócić© djk71
Mimo wszystko:
Warto czasem ruszyć tyłek z domu zamiast leżeć w łóżku lub siedzieć przed telewizorem. Zamiast czasem powinno być chyba: zawsze
39 i... trochę więcej niż pół
39 i... trochę więcej niż pół
Dziś miał być kolejny poranny wyjazd. Nie było, nie ma. Może dlatego, że termometr wskazuje -10C (odczuwalna -15C). Może dlatego, że mam dużo pracy i muszę być wcześnie w firmie. A może z zupełnie innego powodu. Jakiś powód zawsze się znajdzie.
Wydawało mi się, że mając na karku prawie 40 lat (40 lat - pamiętam gdy jako dziecko oglądałem tego starego faceta w Czterdziestolatku - szok) - wydawało mi się, że naprawdę wiele rozumiem i niewiele potrafi mnie zaskoczyć. Wydawało mi się, że niektóre rzeczy, niektóre zachowania nie potrafią mnie już poruszyć, zdenerwować. Wydawało mi się, że inni też dorastają, też potrafią wyciągać wnioski... Wydawało mi się...
Tu powinna być piosenka ilustrująca mój nastrój, to co czuję. Tylko nie potrafię takiej znaleźć, choć wydawać by się mogło, że znam ich tyle.
A może jednak jedna jest, stara ale...
<object height="350" width="425"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/QzNTc7zlKPI"> <embed src="http://www.youtube.com/v/QzNTc7zlKPI" type="application/x-shockwave-flash" wmode="transparent" height="350" width="425"></embed></object><lt>
A propos wczorajszych Walentynek to przypomniał mi się tekst, który pewnie niektórzy znają, który może nawet był publikowany na bikestats, może nawet sam go już kiedyś wkleiłem, ale co tam, najwyżej się powtórzę... Jest taki życiowy...
Na świecie istnieje tylko jedna zasada - musisz uszczęśliwiać kobiety!
- Zrób coś, co ona lubi, a nabijesz za to punkty
- Zrób coś, czego ona nie lubi, a stracisz punkty
- Zrób coś, co ona lubi i oczekuje tego od ciebie - a nie dostaniesz za to żadnych punktów
Zacznijmy od podziałki systemu punktowego - wygląda to następująco:
Proste obowiązki
Ścielisz łóżko: +1
Ścielisz łóżko, ale zapominasz ułożyć na nim ozdobnych poduszeczek: 0
Po prostu rzucasz kołdrę na pogniecione prześcieradło: -1
Idziesz jej kupić extra cienkie podpaski ze skrzydełkami: +5
Robisz to samo w burzę śnieżną: +8
Wracasz z tych zakupów, ale z piwem: -5
Wracasz z wyprawy po podpaski - z piwem, ale bez podpasek: -25
Nocami sprawdzasz szelesty, które wydają się jej podejrzane: 0
Nie dostrzegasz niczego niepokojącego: 0
Jeżeli coś znajdziesz: +5
Zabijasz to kijem do golfa: +10
Jeśli to był jej kot: -40
Zobowiązania socjalne
Przez całe party zostajesz u jej boku: 0
Zostajesz chwilę u jej boku, a potem idziesz do:
- kolegi: -1
- kolega ma na imię Agnieszka: -4
- Agnieszka jest tancerką: -6
- Agnieszka ma duży biust: -18
Na jej urodziny zabierasz ją na niezłe jedzenie: 0
Nie jest to bar szybkiej obsługi: +1
Jest to bar szybkiej obsługi: -2
Jest to knajpa z ekranem do transmisji sportowych: -3
Ta sama knajpa z transmisjami "live": -10
Wcześniej pomalowałeś twarz w barwy klubowe: -50
Idziesz z nią do kina: 0
Na film, który jej się podoba: +1
Na film, którego ty nienawidzisz: +5
Na film, który tobie się podoba: -2
Na film, w którym cyborgi pożerają ludzi: -9
Wcześniej ją okłamujesz i mówisz, że będzie to film o miłości: -15
Twój wygląd
Rośnie ci widoczny brzuch: -10
To samo, ale trenujesz, by się go pozbyć: +8
Zaczynasz nosić hawajskie koszule, które go zakryją: -35
Mówisz "nic nie szkodzi", bo ona ma podobny: -800
Pytania kłopotliwe
Ona: Czy jestem za gruba?
Zwlekasz z odpowiedzią: -10
Pytasz: "gdzie?": -35
Każda inna odpowiedź?: -20
Komunikacja
Słuchasz jej: 0
Próbujesz wyglądać na skoncentrowanego: -10
Ponad 30 minut: +5
Ponad 30 minut podczas transmisji meczu w telewizji: +12
Robisz to samo, nie spoglądając ani razu na ekran: +100
Robisz to samo, ale ona odkrywa, że zasnąłeś: -200
Uwaga: punkty dodatnie przepadają po 2 dniach, punkty ujemne nigdy nie tracą ważności!
Dziś miał być kolejny poranny wyjazd. Nie było, nie ma. Może dlatego, że termometr wskazuje -10C (odczuwalna -15C). Może dlatego, że mam dużo pracy i muszę być wcześnie w firmie. A może z zupełnie innego powodu. Jakiś powód zawsze się znajdzie.
Wydawało mi się, że mając na karku prawie 40 lat (40 lat - pamiętam gdy jako dziecko oglądałem tego starego faceta w Czterdziestolatku - szok) - wydawało mi się, że naprawdę wiele rozumiem i niewiele potrafi mnie zaskoczyć. Wydawało mi się, że niektóre rzeczy, niektóre zachowania nie potrafią mnie już poruszyć, zdenerwować. Wydawało mi się, że inni też dorastają, też potrafią wyciągać wnioski... Wydawało mi się...
Tu powinna być piosenka ilustrująca mój nastrój, to co czuję. Tylko nie potrafię takiej znaleźć, choć wydawać by się mogło, że znam ich tyle.
A może jednak jedna jest, stara ale...
<object height="350" width="425"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/QzNTc7zlKPI"> <embed src="http://www.youtube.com/v/QzNTc7zlKPI" type="application/x-shockwave-flash" wmode="transparent" height="350" width="425"></embed></object><lt>
A propos wczorajszych Walentynek to przypomniał mi się tekst, który pewnie niektórzy znają, który może nawet był publikowany na bikestats, może nawet sam go już kiedyś wkleiłem, ale co tam, najwyżej się powtórzę... Jest taki życiowy...
Na świecie istnieje tylko jedna zasada - musisz uszczęśliwiać kobiety!
- Zrób coś, co ona lubi, a nabijesz za to punkty
- Zrób coś, czego ona nie lubi, a stracisz punkty
- Zrób coś, co ona lubi i oczekuje tego od ciebie - a nie dostaniesz za to żadnych punktów
Zacznijmy od podziałki systemu punktowego - wygląda to następująco:
Proste obowiązki
Ścielisz łóżko: +1
Ścielisz łóżko, ale zapominasz ułożyć na nim ozdobnych poduszeczek: 0
Po prostu rzucasz kołdrę na pogniecione prześcieradło: -1
Idziesz jej kupić extra cienkie podpaski ze skrzydełkami: +5
Robisz to samo w burzę śnieżną: +8
Wracasz z tych zakupów, ale z piwem: -5
Wracasz z wyprawy po podpaski - z piwem, ale bez podpasek: -25
Nocami sprawdzasz szelesty, które wydają się jej podejrzane: 0
Nie dostrzegasz niczego niepokojącego: 0
Jeżeli coś znajdziesz: +5
Zabijasz to kijem do golfa: +10
Jeśli to był jej kot: -40
Zobowiązania socjalne
Przez całe party zostajesz u jej boku: 0
Zostajesz chwilę u jej boku, a potem idziesz do:
- kolegi: -1
- kolega ma na imię Agnieszka: -4
- Agnieszka jest tancerką: -6
- Agnieszka ma duży biust: -18
Na jej urodziny zabierasz ją na niezłe jedzenie: 0
Nie jest to bar szybkiej obsługi: +1
Jest to bar szybkiej obsługi: -2
Jest to knajpa z ekranem do transmisji sportowych: -3
Ta sama knajpa z transmisjami "live": -10
Wcześniej pomalowałeś twarz w barwy klubowe: -50
Idziesz z nią do kina: 0
Na film, który jej się podoba: +1
Na film, którego ty nienawidzisz: +5
Na film, który tobie się podoba: -2
Na film, w którym cyborgi pożerają ludzi: -9
Wcześniej ją okłamujesz i mówisz, że będzie to film o miłości: -15
Twój wygląd
Rośnie ci widoczny brzuch: -10
To samo, ale trenujesz, by się go pozbyć: +8
Zaczynasz nosić hawajskie koszule, które go zakryją: -35
Mówisz "nic nie szkodzi", bo ona ma podobny: -800
Pytania kłopotliwe
Ona: Czy jestem za gruba?
Zwlekasz z odpowiedzią: -10
Pytasz: "gdzie?": -35
Każda inna odpowiedź?: -20
Komunikacja
Słuchasz jej: 0
Próbujesz wyglądać na skoncentrowanego: -10
Ponad 30 minut: +5
Ponad 30 minut podczas transmisji meczu w telewizji: +12
Robisz to samo, nie spoglądając ani razu na ekran: +100
Robisz to samo, ale ona odkrywa, że zasnąłeś: -200
Uwaga: punkty dodatnie przepadają po 2 dniach, punkty ujemne nigdy nie tracą ważności!
AktywnośćJazda na rowerze
Dystans14.47 km
Czas w ruchu00:44
Vśrednia19.73 km/h
VMAX38.23 km/h
Temp.-6.0 °C
SprzętRock Machine Flash
Różowy
Różowy
Wczorajszą przejażdżkę sponsorował kolor pomarańczowy. Dzisiejszą - różowy. Dziwne zdjęcia wyszły. Nie tknąłem ich żadnym programem, a mam wrażenie jakby się ktoś długo nad nimi znęcał. I to nieudolnie.

Dzisiejszy poranek też mroźny. Niestety w najbliższym czasie nie widać szans na jazdę o innej porze dnia. Trzeba poczytać poradniki fotograficzne jak robić zdjęcia o poranku i... ćwiczyć... :-)
Wczorajszą przejażdżkę sponsorował kolor pomarańczowy. Dzisiejszą - różowy. Dziwne zdjęcia wyszły. Nie tknąłem ich żadnym programem, a mam wrażenie jakby się ktoś długo nad nimi znęcał. I to nieudolnie.

Jaki w końcu ma kolor Śląsk© djk71
Dzisiejszy poranek też mroźny. Niestety w najbliższym czasie nie widać szans na jazdę o innej porze dnia. Trzeba poczytać poradniki fotograficzne jak robić zdjęcia o poranku i... ćwiczyć... :-)
AktywnośćJazda na rowerze
Dystans17.25 km
Czas w ruchu00:58
Vśrednia17.84 km/h
VMAX35.81 km/h
Temp.-8.0 °C
SprzętRock Machine Flash
Mroźny poranek
Mroźny poranek
Wczoraj żona sprawiła mi niespodziankę (czyżby to z okazji Walentynek) i umyła mój rower po zeszłotygodniowej zabawie w błocie. Nie mogłem tego nie wykorzystać. Tym bardziej, że Kosma przywiozła rower i chciało jej się rano wstać żeby pojechać ze mną przed pracą.
Ruszamy po wpół do siódmej. Zimno. Szczególnie na zjeździe do Rokitnicy. Marznie mi broda, uda i palce u rąk. W Mikulczycach słonce wskazuje nam kierunek :-)


Takie widoki sprawiają, że robi się cieplej choć na termometrze około -8C.
W Biskupicach zaczyna być jednak znów zimno. Szybkie fotki koksowni i trzeba wracać.

Lubię ten widok. Sam nie wiem czemu.

Wyjątkowo nie jestem zmęczony, spocony, jedynie trochę zmarznięty. Warto było wstać. Teraz pora na pracę.
Wczoraj żona sprawiła mi niespodziankę (czyżby to z okazji Walentynek) i umyła mój rower po zeszłotygodniowej zabawie w błocie. Nie mogłem tego nie wykorzystać. Tym bardziej, że Kosma przywiozła rower i chciało jej się rano wstać żeby pojechać ze mną przed pracą.
Ruszamy po wpół do siódmej. Zimno. Szczególnie na zjeździe do Rokitnicy. Marznie mi broda, uda i palce u rąk. W Mikulczycach słonce wskazuje nam kierunek :-)

Bo nowy dzień wstaje...© djk71

Pociąg do słońca© djk71
Takie widoki sprawiają, że robi się cieplej choć na termometrze około -8C.
W Biskupicach zaczyna być jednak znów zimno. Szybkie fotki koksowni i trzeba wracać.

Koksownia o poranku© djk71
Lubię ten widok. Sam nie wiem czemu.

Od rana pracuje...© djk71
Wyjątkowo nie jestem zmęczony, spocony, jedynie trochę zmarznięty. Warto było wstać. Teraz pora na pracę.
AktywnośćJazda na rowerze
Dystans36.09 km
W terenie7.00 km
Czas w ruchu02:28
Vśrednia14.63 km/h
VMAX40.65 km/h
Temp.8.0 °C
SprzętRock Machine Flash
Taplanie się w błocie
Taplanie się w błocie
Gdy wstałem rano... ciężko było się podnieść po wczorajszym. Bolały mnie o dziwo… kolana. Czyżby efekt za niskiego siodełka. No tak, zapomniałem je podnieść wczoraj. I ramiona mnie bolą.
Mimo to pojadę. Chyba… :-) Kiedy okazuje się, że będę miał towarzystwo… nie mam wyboru :)
Ruszamy i nie jest najgorzej. Decydujemy się przejechać kawałkiem Zabrzańskiego Szlaku Rowerowego. Kiedy jesienią jechałem jeszcze nieoznaczoną trasą miałem trochę wątpliwości. Zobaczymy czy coś się zmieniło. Widać już pierwsze znaki szlaku, choć mam nadzieję, że są jeszcze niekompletne, bo… dość łatwo zgubić drogę. Póki jedziemy asfaltem jest spoko. Na Traktorzystów zaczyna się błotko i pierwsze podpórki. Do tego resztki lodu.
Z Grzybowic wyjeżdżamy krótkim ale błotnistym skrótem. Na granicy z Czekanowem (Świętoszowicami) podziwiamy mały samolot (widać, że dziś też wieje).

Chwilę później wprawiam w zdumienie moją towarzyszkę prosząc aby pojechała wg oznakowania. Jest chyba w szoku kiedy pokazuję jej którędy należy wjechać na ścieżkę obok torów.
Kawałek dalej zaskakuje nas przyroda. Tym razem pozytywnie ;)

Leśna i… lód. Decydujemy się pojechać skrótem. Znów błotnym. Na przemian jazda i spacer, czyli taplanie się w błocie. W końcu cywilizacja… przez kilka metrów. Teraz dopiero zaczyna się taplanie w błocie. Odcinek 1,5 km pokonujemy w jakieś 40 minut. Koszmar. Nogi dostały w kość.

Pora wracać. Oczywiście nie najkrótszą drogą. Mijamy staw w Mikulczycach i dojeżdżamy do Biskupic.

Od koksowni zaczyna się masakra. Znów opadam z sił. Dojazd do domu z postojami. I nie przez Rokitnicę (podjazd na Helenkę mnie przeraża) tylko przez Miechowice i las.
Padnięty ale zadowolony. Dobrze, że miałem motywację.
Gdy wstałem rano... ciężko było się podnieść po wczorajszym. Bolały mnie o dziwo… kolana. Czyżby efekt za niskiego siodełka. No tak, zapomniałem je podnieść wczoraj. I ramiona mnie bolą.
Mimo to pojadę. Chyba… :-) Kiedy okazuje się, że będę miał towarzystwo… nie mam wyboru :)
Ruszamy i nie jest najgorzej. Decydujemy się przejechać kawałkiem Zabrzańskiego Szlaku Rowerowego. Kiedy jesienią jechałem jeszcze nieoznaczoną trasą miałem trochę wątpliwości. Zobaczymy czy coś się zmieniło. Widać już pierwsze znaki szlaku, choć mam nadzieję, że są jeszcze niekompletne, bo… dość łatwo zgubić drogę. Póki jedziemy asfaltem jest spoko. Na Traktorzystów zaczyna się błotko i pierwsze podpórki. Do tego resztki lodu.
Z Grzybowic wyjeżdżamy krótkim ale błotnistym skrótem. Na granicy z Czekanowem (Świętoszowicami) podziwiamy mały samolot (widać, że dziś też wieje).

Szybko leci© djk71
Chwilę później wprawiam w zdumienie moją towarzyszkę prosząc aby pojechała wg oznakowania. Jest chyba w szoku kiedy pokazuję jej którędy należy wjechać na ścieżkę obok torów.
Kawałek dalej zaskakuje nas przyroda. Tym razem pozytywnie ;)

Czyżby....?© djk71
Leśna i… lód. Decydujemy się pojechać skrótem. Znów błotnym. Na przemian jazda i spacer, czyli taplanie się w błocie. W końcu cywilizacja… przez kilka metrów. Teraz dopiero zaczyna się taplanie w błocie. Odcinek 1,5 km pokonujemy w jakieś 40 minut. Koszmar. Nogi dostały w kość.

Mokro...© djk71
Pora wracać. Oczywiście nie najkrótszą drogą. Mijamy staw w Mikulczycach i dojeżdżamy do Biskupic.

A fabryka dymi...© djk71
Od koksowni zaczyna się masakra. Znów opadam z sił. Dojazd do domu z postojami. I nie przez Rokitnicę (podjazd na Helenkę mnie przeraża) tylko przez Miechowice i las.
Padnięty ale zadowolony. Dobrze, że miałem motywację.
AktywnośćJazda na rowerze
Dystans46.52 km
W terenie5.00 km
Czas w ruchu02:40
Vśrednia17.45 km/h
VMAX38.23 km/h
Temp.7.0 °C
Po długiej przerwie...
Po długiej przerwie...
Dawno nie jeździłem. Bardzo dawno. Tradycyjnie: brak czasu, brzydka pogoda, brak chęci… i milion innych powodów. Ten weekend w domu, do tego brak śniegu i nie pada… kończą się wymówki.. Trzeba jechać.
Przed wyjściem rzut oka na łańcuch… masakra. Szybkie smarowanie i w drogę. Szybko. Dziwnie szybko. Czyżby aż tak bardzo mi tego brakowało?
W Zbrosławicach podjazd pod kapliczkę i… brak sił. Wkrótce się okaże, że każdy kolejny podjazd wygląda tak samo. Czyli źle.

Dalej polną drogą zobaczyć gdzie mnie zaprowadzi. Tak jak podejrzewałem, na drogę do Księżego Lasu. Tylko czemu była taka błotnista? Upaćkany od stóp do głów. Mimo to wolę polne i leśne drogi niż asfalt.

Księży Las. Wyjątkowo nie jadę pod kościół tylko skręcam w prawo. Już tamtędy jechałem ale nie pamiętam gdzie wiedzie ta droga. Po chwili się dowiaduję… Jasiona. Tylko gdzie dalej? W lewo. Łubie. Fajnie się jedzie tylko strasznie wieje. Docieram do Pyskowic. Nie wjeżdżam do centrum, tylko wracam w stronę domu, bo czas na obiad.
W Zbrosławicach kryzys. Nie mogę. Bolą mnie uda. Do tego średnie tempo około 10km/h. I postoje. Koszmarna końcówka. Częściowo na stojąco. Porażka.
W domu przeglądając RSS-y trafiam na wpis Lukaska:
"Niestety w drodze powrotnej ogromny wiatr dał mi popalić. Około 12 km przed końcem jechałem prędkością ~12 km/h. Wróciłem bardzo zmęczony, nie czułem nóg. Wszystko przed bardzo długą przerwę"
Jakbym czytał siebie. Jestem zmęczony ale cieszę się, ze pojeździłem.
Poza tym czemu się dziwię, ostatni raz "taki" dystans zrobiłem ponad 100 dni temu...
Dawno nie jeździłem. Bardzo dawno. Tradycyjnie: brak czasu, brzydka pogoda, brak chęci… i milion innych powodów. Ten weekend w domu, do tego brak śniegu i nie pada… kończą się wymówki.. Trzeba jechać.
Przed wyjściem rzut oka na łańcuch… masakra. Szybkie smarowanie i w drogę. Szybko. Dziwnie szybko. Czyżby aż tak bardzo mi tego brakowało?
W Zbrosławicach podjazd pod kapliczkę i… brak sił. Wkrótce się okaże, że każdy kolejny podjazd wygląda tak samo. Czyli źle.

Kapliczka w Zbrosławicach© djk71
Dalej polną drogą zobaczyć gdzie mnie zaprowadzi. Tak jak podejrzewałem, na drogę do Księżego Lasu. Tylko czemu była taka błotnista? Upaćkany od stóp do głów. Mimo to wolę polne i leśne drogi niż asfalt.

Byle nie po asfalcie© djk71
Księży Las. Wyjątkowo nie jadę pod kościół tylko skręcam w prawo. Już tamtędy jechałem ale nie pamiętam gdzie wiedzie ta droga. Po chwili się dowiaduję… Jasiona. Tylko gdzie dalej? W lewo. Łubie. Fajnie się jedzie tylko strasznie wieje. Docieram do Pyskowic. Nie wjeżdżam do centrum, tylko wracam w stronę domu, bo czas na obiad.
W Zbrosławicach kryzys. Nie mogę. Bolą mnie uda. Do tego średnie tempo około 10km/h. I postoje. Koszmarna końcówka. Częściowo na stojąco. Porażka.
W domu przeglądając RSS-y trafiam na wpis Lukaska:
"Niestety w drodze powrotnej ogromny wiatr dał mi popalić. Około 12 km przed końcem jechałem prędkością ~12 km/h. Wróciłem bardzo zmęczony, nie czułem nóg. Wszystko przed bardzo długą przerwę"
Jakbym czytał siebie. Jestem zmęczony ale cieszę się, ze pojeździłem.
Poza tym czemu się dziwię, ostatni raz "taki" dystans zrobiłem ponad 100 dni temu...