Wpisy archiwalne w miesiącu
Luty, 2015
Dystans całkowity: | 320.10 km (w terenie 35.00 km; 10.93%) |
Czas w ruchu: | 31:33 |
Średnia prędkość: | 13.34 km/h |
Maksymalna prędkość: | 175.00 km/h |
Suma podjazdów: | 137 m |
Maks. tętno maksymalne: | 186 (102 %) |
Maks. tętno średnie: | 171 (93 %) |
Liczba aktywności: | 22 |
Średnio na aktywność: | 22.86 km i 1h 26m |
Więcej statystyk |
AktywnośćJazda na rowerze
Czas w ruchu01:12
Tętnośr.146
TętnoMAX182
10-dniowy tydzień
Kolejny spinning. Chyba powinienem ściągać okulary, bo dziś, podobnie jak wczoraj miałem całe zalane potem.
Dawno nie biegałem. Czas nadrobić zaległości. Tydzień jest za krótki. powinien mieć 10 dni. Oczywiście te dodatkowe dni powinny być weekendowe ;)
Dawno nie biegałem. Czas nadrobić zaległości. Tydzień jest za krótki. powinien mieć 10 dni. Oczywiście te dodatkowe dni powinny być weekendowe ;)
AktywnośćJazda na rowerze
Czas w ruchu01:15
Tętnośr.141
TętnoMAX181
Wytrzymałość na spinningu
Niezły wycisk dostałem. Ale przecież sam sobie podkręcałem opór. Taki rodzaj masochizmu?
AktywnośćPływanie
Dystans0.85 km
Czas w ruchu01:15
Vśrednia0.68 km/h
Basen - zmęczone nogi
Dziś mocniej nogi pracowały. W końcu zmęczone.
Rano miała być siłownia, ale nie wyszło :-(
Rano miała być siłownia, ale nie wyszło :-(
AktywnośćJazda na rowerze
Czas w ruchu00:58
Tętnośr.142
TętnoMAX178
Spinning - brakowało mi tego
Nie sądziłem, że do tego kiedyś dojdzie, ale brakowało mi spinningu. Dwa tygodnie przerwy i już chciałem pokręcić w miejscu. Spocić się. Dziś był to świetny rozjazd po wczorajszej wycieczce. Intensywnie, ale tego potrzebowałem. Mokry i zadowolony wracam do domu.
AktywnośćJazda na rowerze
Dystans121.88 km
W terenie25.50 km
Czas w ruchu05:49
Vśrednia20.95 km/h
VMAX43.95 km/h
Lodowa Rajza
Zapowiadała się ładna pogoda więc w planie był wyjazd na Ankę. Na FB pojawił się jednak pomysł wyjazdu Leśnej Rajzy. Wymiana kilku komentarzy z Adamem, Wojtkiem i Marcinem i jesteśmy umówieni.
Start o ósmej rano i jadę do Świerklańca, gdzie mam się spotkać z Adamem. Dojeżdżamy prawie równocześnie. Od razu dostaję w swoje ręce jego nowego rumaka. Robi wrażenie. Boję się jednak bardziej go przetestować bo przy wjeździe do parku jest lodowisko, może potem spróbuję jeszcze raz. Ale nawet ta chwila pozwala poczuć przyjemność jazdy na fullu. Jeszcze takim czystym :-)
Chwilę potem spotykamy Wojtka, a kilkanaście km dalej Marcina.
Ruszamy do Pniowca, po drodze zauważmy nie zauważony wcześniej pomnik.
W Pniowcu ruszamy w teren. Niestety po kilkuset metrach wycofujemy się. lodowisko takie, że nie ma szans jechać.
Zmieniamy kierunek - Boruszowice. Tu droga niewiele lepsza.Kolejne metry to walka o to, aby nie zaliczyć gleby. W końcu jest asfalt. Długą prostą dojeżdżamy do Bruśka gdzie spotykamy ekipę jadącą z Kalet.
Powitanie i... wjazd w teren. Kolejne km-y po śniegu i lodzie. Po drodze kilka upadków, ale na szczęście wszystko się dobrze kończy.
Krótki postój i zastanawianie się jak przekroczyć Małą Panew :-)
W Kokotku krótka wizyta w OW Silesiana. PRL rządzi
Choć bywają tu ciekawe imprezy...
Ale widoki piękne...
Dojeżdżamy do Piłki. Ktoś ma ciekawy zbiór w ogródku.
Pora coś zjeść...
Niektórzy wybrali picie... Reklama zadziałała...
Na miejscu więcej rowerów...
Ale są czystsze niż nasze...
Trochę to trwa, ale w końcu wszyscy jesteśmy najedzeni i ruszamy w drogę powrotną. Znów ślisko. W sumie nic dziwnego zważywszy gdzie jesteśmy...
Jako, że już późno rozstajemy się z częścią ekipy i ruszamy w stronę Koszęcina. Tam już asfaltem na Tworóg i Boruszowice. Następny kawałek znaną drogą, teraz trochę więcej wody ale wciąż ślisko.
W Pniowcu Marcin łapie gumę. Ilu facetów potrzeba do załatania dziury?
Trzech... i fotograf ;-)
Chwilę później żegnamy się z Wojtkiem i Marcinem i wraz z Adamem mkniemy w stronę domu. Mojego domu. Krótki postój przy pałacu w Rybnej i w Wilkowicach i po chwili jesteśmy już na miejscu.
Ja ruszam na obiad, a Adamowi zostaje jeszcze trochę km-ów do domu.
Świetna wycieczka. Fajnie spędzony dzień w ekstra towarzystwie. Lodowisko dało w kość, ale teraz się je już mile wspomina. Tylko rowery trzeba jeszcze umyć :-)
Kadencja: 73
Start o ósmej rano i jadę do Świerklańca, gdzie mam się spotkać z Adamem. Dojeżdżamy prawie równocześnie. Od razu dostaję w swoje ręce jego nowego rumaka. Robi wrażenie. Boję się jednak bardziej go przetestować bo przy wjeździe do parku jest lodowisko, może potem spróbuję jeszcze raz. Ale nawet ta chwila pozwala poczuć przyjemność jazdy na fullu. Jeszcze takim czystym :-)
Chwilę potem spotykamy Wojtka, a kilkanaście km dalej Marcina.
Ruszamy do Pniowca, po drodze zauważmy nie zauważony wcześniej pomnik.

Wiernym Synom Ojczyzny© djk71
W Pniowcu ruszamy w teren. Niestety po kilkuset metrach wycofujemy się. lodowisko takie, że nie ma szans jechać.

Śłisko© djk71
Zmieniamy kierunek - Boruszowice. Tu droga niewiele lepsza.Kolejne metry to walka o to, aby nie zaliczyć gleby. W końcu jest asfalt. Długą prostą dojeżdżamy do Bruśka gdzie spotykamy ekipę jadącą z Kalet.
Powitanie i... wjazd w teren. Kolejne km-y po śniegu i lodzie. Po drodze kilka upadków, ale na szczęście wszystko się dobrze kończy.
Krótki postój i zastanawianie się jak przekroczyć Małą Panew :-)

Mała Panew© djk71
W Kokotku krótka wizyta w OW Silesiana. PRL rządzi

Pięknie tu było© djk71
Choć bywają tu ciekawe imprezy...

Słuszne imprezy© djk71

Zdjęcia z imprez© djk71
Ale widoki piękne...

Widok jak nad morzem prawie© djk71

A co to?© djk71
Dojeżdżamy do Piłki. Ktoś ma ciekawy zbiór w ogródku.

Muzeum?© djk71

Ciekawe© djk71
Pora coś zjeść...

Nie ma jak reklama© djk71
Niektórzy wybrali picie... Reklama zadziałała...

I jak tu nie pić?© djk71
Na miejscu więcej rowerów...

Tandem© djk71
Ale są czystsze niż nasze...

Czarny Rzeźnik już nie jest taki czysty© djk71
Trochę to trwa, ale w końcu wszyscy jesteśmy najedzeni i ruszamy w drogę powrotną. Znów ślisko. W sumie nic dziwnego zważywszy gdzie jesteśmy...

Szlak Maratonu Komandosa© djk71
Jako, że już późno rozstajemy się z częścią ekipy i ruszamy w stronę Koszęcina. Tam już asfaltem na Tworóg i Boruszowice. Następny kawałek znaną drogą, teraz trochę więcej wody ale wciąż ślisko.
W Pniowcu Marcin łapie gumę. Ilu facetów potrzeba do załatania dziury?

Damy radę© djk71
Trzech... i fotograf ;-)
Chwilę później żegnamy się z Wojtkiem i Marcinem i wraz z Adamem mkniemy w stronę domu. Mojego domu. Krótki postój przy pałacu w Rybnej i w Wilkowicach i po chwili jesteśmy już na miejscu.
Ja ruszam na obiad, a Adamowi zostaje jeszcze trochę km-ów do domu.
Świetna wycieczka. Fajnie spędzony dzień w ekstra towarzystwie. Lodowisko dało w kość, ale teraz się je już mile wspomina. Tylko rowery trzeba jeszcze umyć :-)
Kadencja: 73
AktywnośćPływanie
Dystans0.85 km
Czas w ruchu01:15
Vśrednia0.68 km/h
Na basenie, czyli słaby tydzień
Słaby ten tydzień. Praca, żołądek... i organizacja. Dziś też mimo ładnego dnia udało się tylko na szybko wskoczyć na basen.
Na basenie, trochę większe skupienie nad poprawnością wykonywania ćwiczeń. Łatwo nie było, ale mi się podobało.
Jutro na szczęście jest szansa na dłuższy rower.
Na basenie, trochę większe skupienie nad poprawnością wykonywania ćwiczeń. Łatwo nie było, ale mi się podobało.
Jutro na szczęście jest szansa na dłuższy rower.
AktywnośćBieganie
Dystans3.17 km
Czas w ruchu00:20
Vśrednia6:18 min/km
Przerwany bieg
W końcu udaje się wyjść pobiegać. Niestety żołądek po jednym kółku zawrócił mnie do domu. Ciężki tydzień :-(
AktywnośćPływanie
Dystans0.70 km
Czas w ruchu01:15
Vśrednia0.56 km/h
Basen - szkoda gadać
Pisać też się nie chce...
AktywnośćJazda na rowerze
Dystans80.14 km
Czas w ruchu03:10
Vśrednia25.31 km/h
VMAX43.95 km/h
Do Toszka
Po wczorajszym zmęczeniu w trakcie biegania i dzisiejszym basenie zastanawiałem się jak będzie na rowerze.
Pogoda dopisuje. Pamiętając jak wyglądał wczoraj las wybieram asfalt. Kierunek Wielowieś. Drogi suche i puste. Aż chce się jechać.
Wielowieś szybko osiągnięta więc kolejny cel to Toszek.
Nie jestem zbyt zmęczony więc tylko rzut oka na dziedziniec i ruszam dalej. Jeszcze mam chwilę czasu więc drogę przez Poniszowice.
W Bycinie uzupełniam bidon.
W Pyskowicach zaczynam czuć zmęczenie, ale bez problemu dokręcam do domu. Potrzebowałem tego.
Kadencja: 84
Pogoda dopisuje. Pamiętając jak wyglądał wczoraj las wybieram asfalt. Kierunek Wielowieś. Drogi suche i puste. Aż chce się jechać.

Chce się jechać© djk71
Wielowieś szybko osiągnięta więc kolejny cel to Toszek.

Na zamku© djk71
Nie jestem zbyt zmęczony więc tylko rzut oka na dziedziniec i ruszam dalej. Jeszcze mam chwilę czasu więc drogę przez Poniszowice.
W Bycinie uzupełniam bidon.
W Pyskowicach zaczynam czuć zmęczenie, ale bez problemu dokręcam do domu. Potrzebowałem tego.
Kadencja: 84
AktywnośćPływanie
Dystans0.25 km
Czas w ruchu01:00
Vśrednia0.25 km/h
99 czy 66?
Rano Igor obudził nas gorącą herbatką z sokiem. I pytaniem: Idziemy na basen? I jak tu odmówić :-)
Kierunek Tarnowskie Góry. Sporo ludzi jak na poranek. Do tego drożej niż w Zabrzu. Przebieram się i Igor mnie informuje, że szafka mu się nie zamyka. Sprawdzam i faktycznie. Nie kombinujemy tylko wrzucamy wszystko do mojej.
Większość czasu to wygłupy, pod koniec trochę pływania.
Oddając klucze okazuje się, szafka była prawdopodobnie działająca. Prawdopodobnie, bo sprawdzaliśmy tylko nr 99, a nie... nasz... 66 :-)
No cóż scena żywcem z Paddingtona, którego ostatnio oglądał :-)
Kierunek Tarnowskie Góry. Sporo ludzi jak na poranek. Do tego drożej niż w Zabrzu. Przebieram się i Igor mnie informuje, że szafka mu się nie zamyka. Sprawdzam i faktycznie. Nie kombinujemy tylko wrzucamy wszystko do mojej.
Większość czasu to wygłupy, pod koniec trochę pływania.
Oddając klucze okazuje się, szafka była prawdopodobnie działająca. Prawdopodobnie, bo sprawdzaliśmy tylko nr 99, a nie... nasz... 66 :-)
No cóż scena żywcem z Paddingtona, którego ostatnio oglądał :-)