Na pierogi i nie tylko
Czwartek, 31 maja 2018
· Komentarze(3)
Kategoria od 100 do 200km, śląskie, W towarzystwie, Z kamerą wśród..., Z Tadeuszem
Dzień wolny w pracy więc jest okazja pokręcić. Umawiamy się z Olkiem na siódmą rano pod firmą. Przyjeżdżam i czekając na kolegę ucinam sobie pogawędkę o starych czasach z portierem. Przy okazji lustruję okolicę.
Wieżę widuję prawie codziennie, ale mam jakąś słabość do takich budowli.
W końcu jest Olo. Rowery przygotowane, każdy trochę inny, ale to nie ma znaczenia.
O 7:20 ruszamy. Znajome okolice, choć i tu trochę zmian. Mijamy zamek w Chudowie, ale dziś nie ma czasu na postoje po drodze.
W drodze do Bujakowa widzę, że sposób łatania dziur w asfalcie się nie zmienił.
Jedziemy dalej, cały czas analizując, czy to na pewno najlepsza trasa na przyszłotygodniowy wyjazd.
Łatwo nie jest wytyczyć trasę - najlepiej żeby była najkrótsza, z najmniejszą ilością przewyższeń, bez ruchu i widokowa.
A do tego każdy ma inny gust. Mnie się np. podobają widoki przemysłowe jak wyżej, inni nawet na to nie spojrzą.
Dojeżdżamy do Kobióra. Niestety dość ruchliwą drogą. Za to tutaj jest pięknie...
Krótki postój na uzupełnienie paliwa. W międzyczasie wskakuję na tory. Je też lubię...
Jakaś tęsknota za podróżami?
Przed Pszczyną musimy się na chwilę zatrzymać. Idzie procesja, a droga wąska.
W parku obserwujemy chwilę jak ptasia rodzinka chroni przed obcymi swoje potomstwo.
Szybkie zdjęcie pałacu. Już chyba setne w życiu.
Oczywiście nad Zbiornikiem Goczałkowickim zdjęcie też musi być.
Póki co jest ciepło, ale słońce jest często przysłonięte chmurami. Na szczęście.
Niestety wczorajsze prace konserwacyjne na Gpsies.com sprawiły, że przy tworzeniu ślady trasy musiałem skorzystać z innego serwisu. A ten, jak ostatnio coraz więcej aplikacji chciał mi pomóc i być inteligentniejszym ode mnie. W efekcie przejeżdżamy przez Bielsko chyba nieco inaczej niż chciałem. A na pewno inaczej niż pojedziemy za tydzień.
Długi podjazd, spory ruch samochodowy i słońce, który już przestało się wstydzić, sprawiają, że jedzie nam się coraz gorzej.
Na szczęście dojeżdżamy do mety przy hotelu. Chwila zastanowienia się co dalej, ale wątpliwości nie ma. Na dziś to wszystko i wracamy pociągiem do domu.
Trafiamy do knajpki po kuchennych rewolucjach. Mimo braku rezerwacji udaje nam się dostać stolik bez kolejki - zresztą nazwa lokalu zobowiązuje - Twoja Kolejka ;-)
Jedzonko... pyszne. Najpierw rosół na wołowinie z prawdziwkami, a potem... pierogi. Zgadniecie z czym?
Choć w Łodygowicach też jest stacja, postanawiamy pokręcić jeszcze do Żywca. Kupujemy bilety i kiedy wchodzimy na peron zaczyna grzmieć... Kiedy wchodzimy do pociągu zaczyna padać... Mieliśmy szczęście ;-)
Udany dzień za nami :-)
Czekając na Olka© djk71
Wieżę widuję prawie codziennie, ale mam jakąś słabość do takich budowli.
W końcu jest Olo. Rowery przygotowane, każdy trochę inny, ale to nie ma znaczenia.
Na ciężko© djk71
Na trochę lżej© djk71
W drodze do Bujakowa widzę, że sposób łatania dziur w asfalcie się nie zmienił.
Dziwny sposób łatania dziur© djk71
Jedziemy dalej, cały czas analizując, czy to na pewno najlepsza trasa na przyszłotygodniowy wyjazd.
Łatwo nie jest wytyczyć trasę - najlepiej żeby była najkrótsza, z najmniejszą ilością przewyższeń, bez ruchu i widokowa.
Po drodze, przy drodze© djk71
A do tego każdy ma inny gust. Mnie się np. podobają widoki przemysłowe jak wyżej, inni nawet na to nie spojrzą.
Dojeżdżamy do Kobióra. Niestety dość ruchliwą drogą. Za to tutaj jest pięknie...
Ładny mostek pod mostem© djk71
Krótki postój na uzupełnienie paliwa. W międzyczasie wskakuję na tory. Je też lubię...
Lubię tory© djk71
Jakaś tęsknota za podróżami?
Przed Pszczyną musimy się na chwilę zatrzymać. Idzie procesja, a droga wąska.
Dziś wszędzie takie drogi© djk71
W parku obserwujemy chwilę jak ptasia rodzinka chroni przed obcymi swoje potomstwo.
Co ja widzę?© djk71
Szybkie zdjęcie pałacu. Już chyba setne w życiu.
Pszczyna po raz n-ty© djk71
Oczywiście nad Zbiornikiem Goczałkowickim zdjęcie też musi być.
I tu też jak zwykle zdjęcie musi być© djk71
Póki co jest ciepło, ale słońce jest często przysłonięte chmurami. Na szczęście.
Niestety wczorajsze prace konserwacyjne na Gpsies.com sprawiły, że przy tworzeniu ślady trasy musiałem skorzystać z innego serwisu. A ten, jak ostatnio coraz więcej aplikacji chciał mi pomóc i być inteligentniejszym ode mnie. W efekcie przejeżdżamy przez Bielsko chyba nieco inaczej niż chciałem. A na pewno inaczej niż pojedziemy za tydzień.
Długi podjazd, spory ruch samochodowy i słońce, który już przestało się wstydzić, sprawiają, że jedzie nam się coraz gorzej.
Na szczęście dojeżdżamy do mety przy hotelu. Chwila zastanowienia się co dalej, ale wątpliwości nie ma. Na dziś to wszystko i wracamy pociągiem do domu.
Trafiamy do knajpki po kuchennych rewolucjach. Mimo braku rezerwacji udaje nam się dostać stolik bez kolejki - zresztą nazwa lokalu zobowiązuje - Twoja Kolejka ;-)
Jedzonko... pyszne. Najpierw rosół na wołowinie z prawdziwkami, a potem... pierogi. Zgadniecie z czym?
Obiad, smaczny....© djk71
Choć w Łodygowicach też jest stacja, postanawiamy pokręcić jeszcze do Żywca. Kupujemy bilety i kiedy wchodzimy na peron zaczyna grzmieć... Kiedy wchodzimy do pociągu zaczyna padać... Mieliśmy szczęście ;-)
No i znów się udało z pogodą© djk71
Udany dzień za nami :-)