Dwie przełęcze
Zostawiamy z Darkiem auto pod hotelem w Łodygowicach i ruszamy w trasę.
Przed hotelem© djk71
Początek swobodnie, podziwiamy ciekawostki przy drodze...
Wapiennik przy drodze?© djk71
Podjazdy i widoki cieszą...
Jest pięknie© djk71
Rajcza, Ujsoły... po drodze coraz więcej szosowców, chyba dziś jakieś zawody. Nachylenie coraz większe. Ciepło.
Kiedy wydaje nam się, że największy podjazd mamy za sobą pojawia się znak o... stromym podjeździe...
Wydawało nam się, że podjazd już był© djk71
Teraz jest naprawdę jest stromo. Na szczęście to tylko jakieś 1,5 km :)
Jesteśmy na Słowacji.
W końcu na Słowacji© djk71
Krótki odpoczynek i rzut oka na peleton.
Road marathon© djk71
Nie czekamy aż wszyscy przejadą i dołączamy do grupy. Dzięki temu co kawałek dostajemy brawa :-)
Zaczynają mnie boleć uda. Dziwne, tego uczucia zwykle nie znam. Bolą i to coraz bardziej. Zmieniam wysokość siodełka, ale pomaga tylko chwilowo. Za nami jakieś 70 km, czyli dopiero połowa drogi. A jeszcze trzeba wrócić do Polski :-(
W Namestovie postój. Trzeba coś wyciągnąć z plecaka.
Śniadanie mistrzów© djk71
Darek zastanawia się, czy nie wybrać innych rowerków.
A może na taki rowerek?© djk71
Zaczyna się chmurzyć. Niedobrze. Trzeba ruszać. Niezbyt szybko, ale jedziemy.
Przy jednym ze sklepów postój - potrzebuję Coli. Na szczęście jest i jakieś Euro w kieszeni również :-)
Podjazd na przełęcz w Korbielowie nie jest trudny, ale jest długi. Licznik pokazuje mi równo 100 km na granicy.
Znów w Polsce© djk71
Zjazd sporo szybszy niż podjazd ;-) W Jeleśni postój na obiad. Wybieramy pizzę i to jest wybór super. Tylko albo była tak wielka, albo byliśmy tak zmęczeni, że chyba po raz pierwszy nie jesteśmy w stanie zjeść całej...
Pizza Bacy© djk71
Do samochodu jeszcze jakieś 25 km. Po obiedzie dostaję kopa... ale chyba głownie dlatego, że jest dalej z górki :-)
Ciężki dzień. Na szczęście udany, pogoda wytrzymała, trasa sprawdzona... a że zmęczenie... no cóż.. brak treningów robi swoje...