Wpisy archiwalne w miesiącu
Wrzesień, 2012
Dystans całkowity: | 353.37 km (w terenie 179.80 km; 50.88%) |
Czas w ruchu: | 21:08 |
Średnia prędkość: | 16.72 km/h |
Maksymalna prędkość: | 55.92 km/h |
Liczba aktywności: | 10 |
Średnio na aktywność: | 35.34 km i 2h 06m |
Więcej statystyk |
AktywnośćJazda na rowerze
Dystans15.85 km
Czas w ruchu00:45
Vśrednia21.13 km/h
VMAX48.86 km/h
Temp.17.0 °C
SprzętSuperior 929
Ja i zawody szosowe?
Ja i zawody szosowe?
Po wczorajszym dniu pełnym wrażeń dziś... XII Zabrzańskie Szosowe Wyścigi Rowerowe Niezrzeszonych w Zabrzu.
Część ekipy rusza wcześniej rowerami, my musimy dojechać samochodem.
Na miejscu od razu spotykamy znajomych, chwila rozmowy i czas na rejestrację. Myślałem, że pojadą tylko chłopcy, ale skoro wszyscy wzięli numerki to... ja też. Trochę bez sensu, po przecież się nie ścigam, a już na pewno nie na szosie, gdzie większość nie dość, że na co dzień się ściga, to jeszcze przyjechali na szosówkach. Ale co tam, bawmy się...
Pierwszy z naszej ekipy startuje Igorek... Dziś ma trudniej, bo sporo zawodników starszych od niego...

Mimo to dzielnie walczy z całkiem niezłym wynikiem dociera do mety.
Po nim Wiku

Mimo sporej konkurencji ładnie pojechał. Brawo.
W tej samej grupie pojechała też Aniuta wygrywając swoją kategorię.
Chwila przerwy i startuje reszta naszej ekipy...

Wszyscy dzielnie walczą, a Monika nie daje szans konkurencji...
Na koniec pora na mnie... Start i próbuję się trzymać prowadzącej grupy. Udaje się, ale tylko dlatego, że to starzy wyjadacze i wiedzą, że na atak przyjedzie jeszcze czas. Do pierwszego nawrotu jadę z nimi. Wtedy ktoś z tyłu decyduje się na atak. Oczywiście nie ma szans, grupa po chwili go dogania, ale tym samym ucieka mi o jakieś 10m. Tak już jest do końca okrążenia. Na kolejnym nawrocie uciekają mi bardziej i już wiem, że ich nie dogonię. Mimo to jadę tak szybko jak potrafię starając się nie dopuścić do tego, żeby ktoś z tyłu mnie dogonił. Udaje się. Wjeżdżam na metę jako 11-ty.
W płucach ogień. Jestem zadowolony, że dojechałem dając z siebie wszystko. Czy pojadę następnym razem? Nie wiem. Na pewno nie są to zawody dla mnie. Nie bawi mnie to, ja wolę jednak zwiedzać, oglądać to co wokół, a nie tylko patrzeć w asfalt, w koła tych co przede mną...
Mimo to imprezę uważam, za udaną. Rodzinny start, spotkania ze znajomymi. Świetna zabawa. Dodatkową atrakcją było losowanie nagród pocieszenia przez zawodników - nikt nie wrócił z pustymi rękoma.
Trochę stracha nam napędziła Aniuta, ale na szczęście wszystko skończyło się dobrze.
Po wczorajszym dniu pełnym wrażeń dziś... XII Zabrzańskie Szosowe Wyścigi Rowerowe Niezrzeszonych w Zabrzu.
Część ekipy rusza wcześniej rowerami, my musimy dojechać samochodem.
Na miejscu od razu spotykamy znajomych, chwila rozmowy i czas na rejestrację. Myślałem, że pojadą tylko chłopcy, ale skoro wszyscy wzięli numerki to... ja też. Trochę bez sensu, po przecież się nie ścigam, a już na pewno nie na szosie, gdzie większość nie dość, że na co dzień się ściga, to jeszcze przyjechali na szosówkach. Ale co tam, bawmy się...
Pierwszy z naszej ekipy startuje Igorek... Dziś ma trudniej, bo sporo zawodników starszych od niego...

Skupienie na starcie© djk71
Mimo to dzielnie walczy z całkiem niezłym wynikiem dociera do mety.
Po nim Wiku

Napieram© djk71
Mimo sporej konkurencji ładnie pojechał. Brawo.
W tej samej grupie pojechała też Aniuta wygrywając swoją kategorię.
Chwila przerwy i startuje reszta naszej ekipy...

Dużo nas...© djk71
Wszyscy dzielnie walczą, a Monika nie daje szans konkurencji...
Na koniec pora na mnie... Start i próbuję się trzymać prowadzącej grupy. Udaje się, ale tylko dlatego, że to starzy wyjadacze i wiedzą, że na atak przyjedzie jeszcze czas. Do pierwszego nawrotu jadę z nimi. Wtedy ktoś z tyłu decyduje się na atak. Oczywiście nie ma szans, grupa po chwili go dogania, ale tym samym ucieka mi o jakieś 10m. Tak już jest do końca okrążenia. Na kolejnym nawrocie uciekają mi bardziej i już wiem, że ich nie dogonię. Mimo to jadę tak szybko jak potrafię starając się nie dopuścić do tego, żeby ktoś z tyłu mnie dogonił. Udaje się. Wjeżdżam na metę jako 11-ty.
W płucach ogień. Jestem zadowolony, że dojechałem dając z siebie wszystko. Czy pojadę następnym razem? Nie wiem. Na pewno nie są to zawody dla mnie. Nie bawi mnie to, ja wolę jednak zwiedzać, oglądać to co wokół, a nie tylko patrzeć w asfalt, w koła tych co przede mną...
Mimo to imprezę uważam, za udaną. Rodzinny start, spotkania ze znajomymi. Świetna zabawa. Dodatkową atrakcją było losowanie nagród pocieszenia przez zawodników - nikt nie wrócił z pustymi rękoma.
Trochę stracha nam napędziła Aniuta, ale na szczęście wszystko skończyło się dobrze.
AktywnośćJazda na rowerze
Dystans83.43 km
W terenie35.00 km
Czas w ruchu04:59
Vśrednia16.74 km/h
VMAX45.75 km/h
Temp.20.0 °C
SprzętSuperior 929
Zabrze ma 90 lat!
Zabrze ma 90 lat!
Dziwne to miasto. Niby stare, a prawa miejskie ma raptem od 90 lat. Wcześniej było największą wsią w Europie.

Dziś miasto świętuje więc jedziemy z Wiktorem zobaczyć co się dzieje...
Wjeżdżamy w samą porę... Kawalkada dociera do parku... Prowadzą samochody z naszego muzeum...

Zaraz potem orkiestra górnicza...

Za nimi oczywiście Skarbnik...

W międzyczasie dostajemy osobiste pozdrowienia od pracowników Urzędu Miejskiego ;-)
I prezentacje przedszkoli i szkół...

W tym "nasza" szkoła wioząca tort na konkurs ;-)

Można dowiedzieć się, kto znany urodził się w Zabrzu...

Zobaczyć, że można tu spotkać różne kultury...

Spotkać innych rowerzystów...


Były i eksponaty z nowego muzeum techniki wojskowej...

Pohałasowały też inne jednoślady...

A całość kończyła kawalkada tramwajów...

Nie wiem tylko czemu nie skręciły do parku ;-)
Musieliśmy jechać za nimi to zajezdni, gdzie były dni otwarte...

Podobało nam się...

Widać było upływ czasu...

Takich ławek już nie pamiętam...

Pokrążyliśmy jeszcze trochę po Zabrzu i wróciliśmy do domu żeby... powitać Amigę, który do nas właśnie dojeżdżał.
Szybki obiadek, Wiku zostaje w domu, a my z Amigą jedziemy przywitać Kosmę i Tomka. Ciemno, ale na pytanie, czy jedziemy do domu, czy pojeździć, odpowiadają że... jedziemy. Las, czy miasto? Obojętnie... :-) Ok... Więc las... Mając w pamięci ostatnią nocną wycieczkę... wiem, że będzie fajnie. Krążymy po lesie miechowickim i po DSD. Na początku niektórzy lekko marudzą, ale w sumie wracają chyba zadowoleni.
Dziwne to miasto. Niby stare, a prawa miejskie ma raptem od 90 lat. Wcześniej było największą wsią w Europie.

Miasto świętuje© djk71
Dziś miasto świętuje więc jedziemy z Wiktorem zobaczyć co się dzieje...
Wjeżdżamy w samą porę... Kawalkada dociera do parku... Prowadzą samochody z naszego muzeum...

Starych samochodów czar...© djk71
Zaraz potem orkiestra górnicza...

Górnicza orkiestra musi być© djk71
Za nimi oczywiście Skarbnik...

Skarbnik© djk71
W międzyczasie dostajemy osobiste pozdrowienia od pracowników Urzędu Miejskiego ;-)
I prezentacje przedszkoli i szkół...

Z wysoka© djk71
W tym "nasza" szkoła wioząca tort na konkurs ;-)

Tort, czy kopalnia© djk71
Można dowiedzieć się, kto znany urodził się w Zabrzu...

Zabrzanie© djk71
Zobaczyć, że można tu spotkać różne kultury...

Wschodnia kultura© djk71
Spotkać innych rowerzystów...

Rowerkiem..© djk71

Można i razem© djk71
Były i eksponaty z nowego muzeum techniki wojskowej...

Robi wrażenie© djk71
Pohałasowały też inne jednoślady...

Inne jednoślady© djk71
A całość kończyła kawalkada tramwajów...

Staruszek© djk71
Nie wiem tylko czemu nie skręciły do parku ;-)
Musieliśmy jechać za nimi to zajezdni, gdzie były dni otwarte...

Ciężki sprzęt tramwajowy© djk71
Podobało nam się...

Kabriolet?© djk71
Widać było upływ czasu...

Czas mija...© djk71
Takich ławek już nie pamiętam...

Ławeczki© djk71
Pokrążyliśmy jeszcze trochę po Zabrzu i wróciliśmy do domu żeby... powitać Amigę, który do nas właśnie dojeżdżał.
Szybki obiadek, Wiku zostaje w domu, a my z Amigą jedziemy przywitać Kosmę i Tomka. Ciemno, ale na pytanie, czy jedziemy do domu, czy pojeździć, odpowiadają że... jedziemy. Las, czy miasto? Obojętnie... :-) Ok... Więc las... Mając w pamięci ostatnią nocną wycieczkę... wiem, że będzie fajnie. Krążymy po lesie miechowickim i po DSD. Na początku niektórzy lekko marudzą, ale w sumie wracają chyba zadowoleni.
AktywnośćJazda na rowerze
Dystans50.37 km
W terenie35.00 km
Czas w ruchu02:56
Vśrednia17.17 km/h
VMAX50.32 km/h
Temp.18.0 °C
SprzętSuperior 929
Nocna włóczęga
Nocna włóczęga
Rano pada w pracy pomysł nocnej przejażdżki po okolicy, trzeba wykorzystać prognozy wyjątkowo ciepłej nocy. Jakoś nie bardzo chce mi się wierzyć, ze się uda, ale zobaczymy. Pod koniec dnia temat wciąż aktualny.
Powrót do domu, zebranie w szkole, późny obiad i ruszam - kierunek Żerniki. Na dzień dobry, a raczej dobry wieczór, problemy z mocowaniem czołówki, do tego świadomość, że baterie nie są do końca naładowane. Dodatkowo jest już późno, a ostatnio niewiele miałem czasu na wspólne chwile z rodziną - i nie zapowiada się, że będzie lepiej. Wszystko to sprawia, że najchętniej bym wrócił. Ostatnia próba montażu lampki do kasku - jeśli się będzie trzymała jadę, w przeciwnym razie wracam.
Trzyma się. Zdzwaniam się z Andrzejem, a po chwili spotykamy Darka, Tomka i Piotrka. Pierwsza przerwa - montaż lampek. Chwilę to trwa, jedziemy. Dziś prowadzi Piotrek na swoim nowym twentynajnerze - rewanż za poprzedni wypad?
Po chwili kolejna przerwa - Andrzej zgubił licznik - wraca go szukać.
W końcu wjeżdżamy w las. Trzeba uważać, trzeba przywyknąć do sztucznego oświetlenia. Fajne ścieżki. Krążymy wśród drzew, by w końcu zrobić dłuższy postój na Czechowicach. Gadki, śmiechy, ale nie ma lekko, trzeba jechać dalej. Kierunek hałda. Byłem tu :-) Kiedy pada hasło o zjeździe i podjeździe spodziewam się, że to będzie to:

Na szczęście nie jest. Mimo to i tak nie podjeżdżamy.
W drodze do Wieszowy ginie nam Tomek. Na szczęście okazuje się, że jedzie, tylko... wybrał pole....
Ciepło, mam wrażenie, że nawet w lecie noce były chłodniejsze.
Czas coś przekąsić - wybór pada na Orlen. Potem jeszcze krótka chwila na podziwianie budowy A1 :-) I... późno. Trzeba wracać do domu. Fajna przejażdżka w świetnym towarzystwie.
Dzięki Piotrek za prowadzenie - poproszę o ślad GPS. Dzięki Panowie za towarzystwo - poproszę o więcej/częściej.
Dziś rano kiedy moja małżonka zapytała: Jak było? Błysk w oku wystarczył za odpowiedź. Znów poczułeś ten zew - stwierdziła :-)
Rano pada w pracy pomysł nocnej przejażdżki po okolicy, trzeba wykorzystać prognozy wyjątkowo ciepłej nocy. Jakoś nie bardzo chce mi się wierzyć, ze się uda, ale zobaczymy. Pod koniec dnia temat wciąż aktualny.
Powrót do domu, zebranie w szkole, późny obiad i ruszam - kierunek Żerniki. Na dzień dobry, a raczej dobry wieczór, problemy z mocowaniem czołówki, do tego świadomość, że baterie nie są do końca naładowane. Dodatkowo jest już późno, a ostatnio niewiele miałem czasu na wspólne chwile z rodziną - i nie zapowiada się, że będzie lepiej. Wszystko to sprawia, że najchętniej bym wrócił. Ostatnia próba montażu lampki do kasku - jeśli się będzie trzymała jadę, w przeciwnym razie wracam.
Trzyma się. Zdzwaniam się z Andrzejem, a po chwili spotykamy Darka, Tomka i Piotrka. Pierwsza przerwa - montaż lampek. Chwilę to trwa, jedziemy. Dziś prowadzi Piotrek na swoim nowym twentynajnerze - rewanż za poprzedni wypad?
Po chwili kolejna przerwa - Andrzej zgubił licznik - wraca go szukać.
W końcu wjeżdżamy w las. Trzeba uważać, trzeba przywyknąć do sztucznego oświetlenia. Fajne ścieżki. Krążymy wśród drzew, by w końcu zrobić dłuższy postój na Czechowicach. Gadki, śmiechy, ale nie ma lekko, trzeba jechać dalej. Kierunek hałda. Byłem tu :-) Kiedy pada hasło o zjeździe i podjeździe spodziewam się, że to będzie to:

Stromo...© djk71
Na szczęście nie jest. Mimo to i tak nie podjeżdżamy.
W drodze do Wieszowy ginie nam Tomek. Na szczęście okazuje się, że jedzie, tylko... wybrał pole....
Ciepło, mam wrażenie, że nawet w lecie noce były chłodniejsze.
Czas coś przekąsić - wybór pada na Orlen. Potem jeszcze krótka chwila na podziwianie budowy A1 :-) I... późno. Trzeba wracać do domu. Fajna przejażdżka w świetnym towarzystwie.
Dzięki Piotrek za prowadzenie - poproszę o ślad GPS. Dzięki Panowie za towarzystwo - poproszę o więcej/częściej.
Dziś rano kiedy moja małżonka zapytała: Jak było? Błysk w oku wystarczył za odpowiedź. Znów poczułeś ten zew - stwierdziła :-)
AktywnośćJazda na rowerze
Dystans11.11 km
W terenie7.00 km
Czas w ruchu01:00
Vśrednia11.11 km/h
VMAX39.19 km/h
Temp.18.0 °C
SprzętSuperior 929
Morze
Morze
Morze... Choć zawsze twierdzę, że morze mnie nie rusza, że wolę góry, lasy... to... jednak kiedy się tam jest, kiedy człowiek patrzy na fale to coś go porusza... Porusza, a może uspokaja... Czasem mam wrażenie, że można by tak siedzieć i patrzeć w dal, słuchać szumu fal... długo, bez końca... I za każdym razem jest inaczej...

Nawet wtedy kiedy człowiek otwiera laptopa, siedzi i pracuje, rozwiązuje problemy... to jest jakoś inaczej...
Szkoda, że jak zwykle nie było czasu zamoczyć nóg, wypożyczyć choć na chwilę roweru i zrobić przynajmniej kilka kilometrów. Niestety, nie byłem tam dla przyjemności...
Dziś dopiero udało się znaleźć chwilę żeby pojeździć. Wiku postanowił mi pokazać trasę niedzielnych zawodów. Niestety nie mogłem chłopakom towarzyszyć...
A trasa... łatwa nie była, musiałem kilka razy zejść z roweru...

Jednak to nie mój klimat, za stary jestem, psycha nie ta... Może powinienem już siedzieć tylko na tyłku i patrzeć w morze...
Morze... Choć zawsze twierdzę, że morze mnie nie rusza, że wolę góry, lasy... to... jednak kiedy się tam jest, kiedy człowiek patrzy na fale to coś go porusza... Porusza, a może uspokaja... Czasem mam wrażenie, że można by tak siedzieć i patrzeć w dal, słuchać szumu fal... długo, bez końca... I za każdym razem jest inaczej...

Morze, nasze morze...© djk71
Nawet wtedy kiedy człowiek otwiera laptopa, siedzi i pracuje, rozwiązuje problemy... to jest jakoś inaczej...
Szkoda, że jak zwykle nie było czasu zamoczyć nóg, wypożyczyć choć na chwilę roweru i zrobić przynajmniej kilka kilometrów. Niestety, nie byłem tam dla przyjemności...
Dziś dopiero udało się znaleźć chwilę żeby pojeździć. Wiku postanowił mi pokazać trasę niedzielnych zawodów. Niestety nie mogłem chłopakom towarzyszyć...
A trasa... łatwa nie była, musiałem kilka razy zejść z roweru...

Zejść trudno, a co dopiero zjechać...© djk71
Jednak to nie mój klimat, za stary jestem, psycha nie ta... Może powinienem już siedzieć tylko na tyłku i patrzeć w morze...

Coś się kończy, czy zaczyna?© djk71
AktywnośćJazda na rowerze
Dystans73.72 km
W terenie37.00 km
Czas w ruchu05:04
Vśrednia14.55 km/h
VMAX55.92 km/h
Temp.17.0 °C
SprzętSuperior 929
BSOrient 2012
BSOrient 2012
Wczoraj dotarliśmy na EuroCamping w Błędowie. Zakwaterowanie w świetnych domkach, trochę później dotrą nasi współmieszkańcy - Artur z synami. Wieczorna integracja z fantastycznym towarzystwem. Miło było spotkać dawno nie widzianych znajomych.
Część uczestników, w tym kolejni niesamowici znajomi docierają rano, tuż przed startem. Odprawa, rozdanie map i ruszamy w drogę. Wybieram z chłopakami trasę rekreacyjną -100km to jeszcze wciąż za dużo dla Igorka, chociaż kto wie czy by tego nie przejechał.
Dołącza do nas Ela z Piotrkiem oraz Marian. Ku zaskoczeniu nas wszystkich na wspólną jazdę z nami decyduje się też Karolina. Świetnie, będzie wesoła gromadka :-)
PK 03 - Skrzyżowanie dróg imienia Igorka i Wiktorka
Wybieramy dłuższy wariant asfaltem. Mamy czas. Jedziemy rekreacyjnie. Efekt - na punkcie jesteśmy przed tymi, którzy wybrali teren ;-)

PK 01 - Okolice Młyna Młynarza - na drzewie.
Wiem gdzie to, do tego lampion przyczepiony jest taśmą wokół drzewa, co ułatwia jego znalezienie.

PK 02 - Skrzyżowanie ścieżek imienia Dejotka i Anetki
Wybieramy czerwony szlak, z czego nie wszyscy są chyba zadowoleni, ale wszyscy dają radę. Problem z tym, że nie ma punktu. "Mojego" punktu. Mijamy się z Tomalosem, Mavikiem i innymi krążąc we wszystkie strony.
W końcu nauczony doświadczeniem dzwonię do Organizatora. Trafiony. Zapomniano powiedzieć na odprawie, że punkt jest ponad 1km dalej :-)
Teraz już trafiamy bez pudła.

PK 06 -Kapliczka pod wezwaniem Boskiego Blase'a - niestety Błażej nie zaliczył "swojego" punktu.

Docieramy bez problemu. Humory dopisują. Pogoda też, choć nie do końca wiadomo jak się ubrać, raz jest za ciepło, raz czuć wiatr. Najważniejsze, że nie pada i nie jest gorąco.
PK 09 - Mostek AniK - zdejmujemy buty!
Gdy dojeżdżamy, Wiktor już czeka ze zdobytym hasłem. Mimo to Ela decyduje się ściągnąć buty i po chwili znika pod mostkiem, Hasło brzmi: JAHOO

Na szczęście Ela jest przygotowana na taką przygodę i… wyciąga z plecaka ręcznik

PK 05 - Kryjówka Wudza
Na punk docieramy bez problemu, ale punkt się mocno ukrył . Po długich poszukiwaniach jest :-)
PK 08 - Wielbłąd Mariantrucka
Chwila na popas pod wielbłądem w centrum Chechła.

PK 04 - Tablica informacyjna przy Pustyni Mavika
Był wielbłąd, musi być pustynia. I jest. Spotkany wcześniej dobry duch pustyni sprawia, że nie mamy problemu z odnalezieniem punktu, który znajduje się w nieco innym miejscu niż mógłby wskazywać opis. Chwila zabawy na piasku Pustyni Błędowskiej i czas jechać dalej.


PK 07 - Pomnik Utatu i Astra75
Przed nami ostatni punkt. Nawigacyjnie prosty. Miejsce zadumy jakich wiele na polskiej ziemi.

Czas wracać. Chodzi mi po głowie teren, ale zostaję przegłosowany i jedziemy w stronę Niegowonic, gdzie chcemy zobaczyć dwór modrzewiowy. Niestety jest ogrodzony i oddalony od drogi więc niewiele widzimy. Szybkie zakupy w sklepie i wracamy.
Na miejscu czeka na nas wspaniały makaron z mięskiem i warzywami.

Choć zdążyłem się już przebrać, Karolina sugeruje… wypad na rower. No tak, za nami dopiero około 46km, a reszta zawodników jeszcze na trasie. Mamy czas. Dołącza do nas Marian.
Jedziemy do Sławkowa. Pierwsze drogowskazy doprowadzają nas do… brzegu rzeki. Trzeba się wrócić.

Tym razem już bez większych problemów trafiamy na lepszą drogę. Za Okradzionowem ścieżka rowerowa rodem zza naszej niemieckiej granicy.
Piękne widoki.


W Sławkowie wystarcza na czasu tylko na rzut okiem na Rynek…

... i ruiny Zamku Biskupów Krakowskich.

Wracamy przez lasy błędowskie. Humory nas nie opuszczają. Jesteśmy na czas. W przeciwieństwie do niektórych zawodników, którzy jeszcze nie wrócili z trasy, choć już dawno po czasie.
Okazuje się, że Wiktorek zdobywa 1 miejsce w kategorii Junior, a Igorek jest tuż za nim.
Ja dostaję medal za II miejsce :-)
Reszta naszego zespołu dostaje medal za III miejsce. Mnie udało się być wcześniej na mecie, bo… musiałem gonić Igorka, który na ostatnich kilometrach pokazał jak należy jeździć na zawodach ;-)
Po chwili zapłonęło ognisko i rozległ się zapach kiełbaski. Dołączyła do nas Ewcia :-) Niestety nie mogliśmy zostać na noc żeby wziąć udział w niedzielnym rajdzie rekreacyjnym.
Dziękuję organizatorom za świetnie przygotowaną imprezę. Dziękuję wszystkim za fantastyczne towarzystwo, za rozmowy te krótkie i te dłuższe. Niestety zawsze jest tak, że w świetnym towarzystwie tego czasu na pogawędki jest za mało. Ale może to i dobrze, znów z niecierpliwością będziemy czekali no możliwość kolejnego spotkania, kolejnej imprezy…
Mimo, że tym razem była to trasa rekreacyjna, to fajnie było poczuć znów ten klimat szukania punktów, mierzenia odległości, sprawdzania kierunku, przedzierania się przez krzaki… Brakuje mi tego... Bardzo..
Wczoraj dotarliśmy na EuroCamping w Błędowie. Zakwaterowanie w świetnych domkach, trochę później dotrą nasi współmieszkańcy - Artur z synami. Wieczorna integracja z fantastycznym towarzystwem. Miło było spotkać dawno nie widzianych znajomych.
Część uczestników, w tym kolejni niesamowici znajomi docierają rano, tuż przed startem. Odprawa, rozdanie map i ruszamy w drogę. Wybieram z chłopakami trasę rekreacyjną -100km to jeszcze wciąż za dużo dla Igorka, chociaż kto wie czy by tego nie przejechał.
Dołącza do nas Ela z Piotrkiem oraz Marian. Ku zaskoczeniu nas wszystkich na wspólną jazdę z nami decyduje się też Karolina. Świetnie, będzie wesoła gromadka :-)
PK 03 - Skrzyżowanie dróg imienia Igorka i Wiktorka
Wybieramy dłuższy wariant asfaltem. Mamy czas. Jedziemy rekreacyjnie. Efekt - na punkcie jesteśmy przed tymi, którzy wybrali teren ;-)

Mój pierwszy punkt :-)© djk71
PK 01 - Okolice Młyna Młynarza - na drzewie.
Wiem gdzie to, do tego lampion przyczepiony jest taśmą wokół drzewa, co ułatwia jego znalezienie.

Przy młynie© djk71
PK 02 - Skrzyżowanie ścieżek imienia Dejotka i Anetki
Wybieramy czerwony szlak, z czego nie wszyscy są chyba zadowoleni, ale wszyscy dają radę. Problem z tym, że nie ma punktu. "Mojego" punktu. Mijamy się z Tomalosem, Mavikiem i innymi krążąc we wszystkie strony.
W końcu nauczony doświadczeniem dzwonię do Organizatora. Trafiony. Zapomniano powiedzieć na odprawie, że punkt jest ponad 1km dalej :-)
Teraz już trafiamy bez pudła.

Wdrapujemy się© djk71
PK 06 -Kapliczka pod wezwaniem Boskiego Blase'a - niestety Błażej nie zaliczył "swojego" punktu.

Kapliczka© djk71
Docieramy bez problemu. Humory dopisują. Pogoda też, choć nie do końca wiadomo jak się ubrać, raz jest za ciepło, raz czuć wiatr. Najważniejsze, że nie pada i nie jest gorąco.
PK 09 - Mostek AniK - zdejmujemy buty!
Gdy dojeżdżamy, Wiktor już czeka ze zdobytym hasłem. Mimo to Ela decyduje się ściągnąć buty i po chwili znika pod mostkiem, Hasło brzmi: JAHOO

Łatwo nie jest© djk71
Na szczęście Ela jest przygotowana na taką przygodę i… wyciąga z plecaka ręcznik

Na szczęscie mam ręcznik© djk71
PK 05 - Kryjówka Wudza
Na punk docieramy bez problemu, ale punkt się mocno ukrył . Po długich poszukiwaniach jest :-)
PK 08 - Wielbłąd Mariantrucka
Chwila na popas pod wielbłądem w centrum Chechła.

Pustynia już blisko© djk71
PK 04 - Tablica informacyjna przy Pustyni Mavika
Był wielbłąd, musi być pustynia. I jest. Spotkany wcześniej dobry duch pustyni sprawia, że nie mamy problemu z odnalezieniem punktu, który znajduje się w nieco innym miejscu niż mógłby wskazywać opis. Chwila zabawy na piasku Pustyni Błędowskiej i czas jechać dalej.

Na pustyni© djk71

Kolorowy murek© djk71
PK 07 - Pomnik Utatu i Astra75
Przed nami ostatni punkt. Nawigacyjnie prosty. Miejsce zadumy jakich wiele na polskiej ziemi.

Pod pomnikiem© djk71
Czas wracać. Chodzi mi po głowie teren, ale zostaję przegłosowany i jedziemy w stronę Niegowonic, gdzie chcemy zobaczyć dwór modrzewiowy. Niestety jest ogrodzony i oddalony od drogi więc niewiele widzimy. Szybkie zakupy w sklepie i wracamy.
Na miejscu czeka na nas wspaniały makaron z mięskiem i warzywami.

Na mecie© djk71
Choć zdążyłem się już przebrać, Karolina sugeruje… wypad na rower. No tak, za nami dopiero około 46km, a reszta zawodników jeszcze na trasie. Mamy czas. Dołącza do nas Marian.
Jedziemy do Sławkowa. Pierwsze drogowskazy doprowadzają nas do… brzegu rzeki. Trzeba się wrócić.

Koniec szlaku?© djk71
Tym razem już bez większych problemów trafiamy na lepszą drogę. Za Okradzionowem ścieżka rowerowa rodem zza naszej niemieckiej granicy.
Piękne widoki.

A droga wije się© djk71

Jedzie się© djk71
W Sławkowie wystarcza na czasu tylko na rzut okiem na Rynek…

W tle zabytkowa karczma© djk71
... i ruiny Zamku Biskupów Krakowskich.

Niewiele zostało© djk71
Wracamy przez lasy błędowskie. Humory nas nie opuszczają. Jesteśmy na czas. W przeciwieństwie do niektórych zawodników, którzy jeszcze nie wrócili z trasy, choć już dawno po czasie.
Okazuje się, że Wiktorek zdobywa 1 miejsce w kategorii Junior, a Igorek jest tuż za nim.
Ja dostaję medal za II miejsce :-)
Reszta naszego zespołu dostaje medal za III miejsce. Mnie udało się być wcześniej na mecie, bo… musiałem gonić Igorka, który na ostatnich kilometrach pokazał jak należy jeździć na zawodach ;-)
Po chwili zapłonęło ognisko i rozległ się zapach kiełbaski. Dołączyła do nas Ewcia :-) Niestety nie mogliśmy zostać na noc żeby wziąć udział w niedzielnym rajdzie rekreacyjnym.
Dziękuję organizatorom za świetnie przygotowaną imprezę. Dziękuję wszystkim za fantastyczne towarzystwo, za rozmowy te krótkie i te dłuższe. Niestety zawsze jest tak, że w świetnym towarzystwie tego czasu na pogawędki jest za mało. Ale może to i dobrze, znów z niecierpliwością będziemy czekali no możliwość kolejnego spotkania, kolejnej imprezy…
Mimo, że tym razem była to trasa rekreacyjna, to fajnie było poczuć znów ten klimat szukania punktów, mierzenia odległości, sprawdzania kierunku, przedzierania się przez krzaki… Brakuje mi tego... Bardzo..
AktywnośćJazda na rowerze
Dystans18.44 km
W terenie15.00 km
Czas w ruchu00:57
Vśrednia19.41 km/h
VMAX37.78 km/h
Temp.24.0 °C
SprzętSuperior 929
Na krawędzi...
Na krawędzi...
Kolejny dzień pełen emocji, zadań, problemów… Kolejny dzień pełen… Ostatnio wiele takich dni, tygodni, miesięcy… Dochodzi 18-ta, jest jeszcze co robić, ale wychodzę… Wychodzę, bo chcę choć na chwilę wyjść pojeździć… Potrzebuję tego… Nie tylko dziś… Codziennie… Niby wiedziałem o tym, a dałem się po raz kolejny pokonać pracy… Wmówić sobie, że jak będę dłużej pracował to zrobię więcej i będę miał więcej czasu… Co za bzdura!
Pół roku poszło się… Maratony na orientację poszły się… Praca… Zamiast robić to co powinienem, robiłem wszystko i nic, zamiast skupić się na rzeczach najważniejszych… Ucierpiała na tym, praca, rodzina, a przede wszystkim ja sam…
Musiałem pójść pojeździć… Bo starych trasach… Po znanych trasach… Byle do przodu…
Byle nie spaść...

Kolejny dzień pełen emocji, zadań, problemów… Kolejny dzień pełen… Ostatnio wiele takich dni, tygodni, miesięcy… Dochodzi 18-ta, jest jeszcze co robić, ale wychodzę… Wychodzę, bo chcę choć na chwilę wyjść pojeździć… Potrzebuję tego… Nie tylko dziś… Codziennie… Niby wiedziałem o tym, a dałem się po raz kolejny pokonać pracy… Wmówić sobie, że jak będę dłużej pracował to zrobię więcej i będę miał więcej czasu… Co za bzdura!
Pół roku poszło się… Maratony na orientację poszły się… Praca… Zamiast robić to co powinienem, robiłem wszystko i nic, zamiast skupić się na rzeczach najważniejszych… Ucierpiała na tym, praca, rodzina, a przede wszystkim ja sam…
Musiałem pójść pojeździć… Bo starych trasach… Po znanych trasach… Byle do przodu…
Byle nie spaść...

Na krawędzi© djk71
AktywnośćJazda na rowerze
Dystans11.05 km
Czas w ruchu00:41
Vśrednia16.17 km/h
VMAX41.11 km/h
Temp.18.0 °C
SprzętSuperior 929
Usuwając trzaski
Usuwając trzaski
Zamiast spędzić weekend na rowerze ja... się po prostu leniłem... Nie licząc wczorajszego rajdu przygodowego nie zrobiłem nic rowerowego. Mało tego, nie zrobiłem też nic nierowerowego ;-(
Prawie nic. Wieczorem rozkręciłem częściowo rower żeby sprawdzić źródło trzasków, które co jakiś czas się pojawiały. Wieczorny krótki test wypadł pozytywnie więc chyba jednak stery. Przy okazji lekko obniżyłem kierownicę.
Dziś moja małżonka wspomniała o... tandemie... Czyżbyśmy mieli kupić nowy rower?
Jeden już jest, dostałem od Moniki i Tomka na urodziny :-)

Tylko gdzie następny się zmieści w naszym domu?
Zamiast spędzić weekend na rowerze ja... się po prostu leniłem... Nie licząc wczorajszego rajdu przygodowego nie zrobiłem nic rowerowego. Mało tego, nie zrobiłem też nic nierowerowego ;-(
Prawie nic. Wieczorem rozkręciłem częściowo rower żeby sprawdzić źródło trzasków, które co jakiś czas się pojawiały. Wieczorny krótki test wypadł pozytywnie więc chyba jednak stery. Przy okazji lekko obniżyłem kierownicę.
Dziś moja małżonka wspomniała o... tandemie... Czyżbyśmy mieli kupić nowy rower?
Jeden już jest, dostałem od Moniki i Tomka na urodziny :-)

A może rodzinnie© djk71
Tylko gdzie następny się zmieści w naszym domu?
AktywnośćJazda na rowerze
Dystans14.86 km
Czas w ruchu00:50
Vśrednia17.83 km/h
VMAX39.56 km/h
Temp.17.0 °C
SprzętSuperior 929
Na kole przez Katowice
Na kole przez Katowice

"W 1893 roku stwierdzono całkowite wyginięcie ryb w rzece Rawie. Wielu głowiło
się co było przyczyną wyginięcia ryb... czy może rozwój miasta, może przemysł, a może... ktoś pomógł rzece stać się tym czym jest do dziś? Może stało się coś o czym wiedzą tylko nieliczni?
Tak są DoWody!"
I te właśnie DoWody mieliśmy dziś odnaleźć na rowerowej grze miejskiej organizowanej przez PFEE. Wraz z Wiktorem i Darkiem stworzyliśmy grupę Rock&Rower; :-)
Jerzy Ziętek odczytał zasady...

I ruszyliśmy do boju. Było ciężko, bo niektórzy wyglądali jakby umieli latać...

Inni ćwiczyli naszą pamięć. Dziad leśny sprawdzał naszą znajomość ryb... a skąd mieliśmy je znać, kiedy wszystkie już tak dawno wyginęły...
Pod wieżą spadochronową ćwiczyliśmy połowy...

... by w końcu dotrzeć w okolice urzędu skarbowego i kościoła garnizonowego

Tam spotkaliśmy zwariowanego studenta, który zmusił nas do pochwalenia się naszym talentem plastycznym.

Pod katedrą zamiast pokusić o chwilę rozważań próbowano nas zmusić do zabawy z freezby. Nie daliśmy się. Zbojkotowaliśmy takie zabawy w takim miejscu.
W końcu dotarliśmy do mety, które mieściła się w Kinoteatrze Rialto. Tam okazało się, że musieliśmy na kartach startowych wpisać DoWody, które jakoś w trakcie gry nam mocno umknęły... Szczególnie spinacz i aspiryna...
W oczekiwaniu na wyniki podziwialiśmy stojące w okolicy rowery. Były prototypy...

... i rowery z marsa...

Nie znaleźliśmy się wśród laureatów, ale dobrze się bawiliśmy. Szkoda tylko, że trasa była tak krótka i panowało wrażenie lekkiego chaosu organizacyjnego. Biorąc jednak pod uwagę fantastyczną atmosferę, zaangażowanie i humor organizatorów będę się z dużą uwagą przyglądał następnym imprezom organizowanym przez tych ludzi :-)
My wróciliśmy do domu, choć w programie jeszcze przez cały weekend było kilka imprez, w tym między Przegląd Filmów Rowerowych Kino na Kole.

Śląski rower© djk71
"W 1893 roku stwierdzono całkowite wyginięcie ryb w rzece Rawie. Wielu głowiło
się co było przyczyną wyginięcia ryb... czy może rozwój miasta, może przemysł, a może... ktoś pomógł rzece stać się tym czym jest do dziś? Może stało się coś o czym wiedzą tylko nieliczni?
Tak są DoWody!"
I te właśnie DoWody mieliśmy dziś odnaleźć na rowerowej grze miejskiej organizowanej przez PFEE. Wraz z Wiktorem i Darkiem stworzyliśmy grupę Rock&Rower; :-)
Jerzy Ziętek odczytał zasady...

Zasady gry są takie...© djk71
I ruszyliśmy do boju. Było ciężko, bo niektórzy wyglądali jakby umieli latać...

Konkurencja była duża© djk71
Inni ćwiczyli naszą pamięć. Dziad leśny sprawdzał naszą znajomość ryb... a skąd mieliśmy je znać, kiedy wszystkie już tak dawno wyginęły...
Pod wieżą spadochronową ćwiczyliśmy połowy...

Myślałem, że będziemy musieli się tam wspiąć...© djk71
... by w końcu dotrzeć w okolice urzędu skarbowego i kościoła garnizonowego

Kościół garnizonowy© djk71
Tam spotkaliśmy zwariowanego studenta, który zmusił nas do pochwalenia się naszym talentem plastycznym.

Ciekawi ludzie...© djk71
Pod katedrą zamiast pokusić o chwilę rozważań próbowano nas zmusić do zabawy z freezby. Nie daliśmy się. Zbojkotowaliśmy takie zabawy w takim miejscu.
W końcu dotarliśmy do mety, które mieściła się w Kinoteatrze Rialto. Tam okazało się, że musieliśmy na kartach startowych wpisać DoWody, które jakoś w trakcie gry nam mocno umknęły... Szczególnie spinacz i aspiryna...
W oczekiwaniu na wyniki podziwialiśmy stojące w okolicy rowery. Były prototypy...

Prototyp© djk71
... i rowery z marsa...

Kosmiczny rower© djk71
Nie znaleźliśmy się wśród laureatów, ale dobrze się bawiliśmy. Szkoda tylko, że trasa była tak krótka i panowało wrażenie lekkiego chaosu organizacyjnego. Biorąc jednak pod uwagę fantastyczną atmosferę, zaangażowanie i humor organizatorów będę się z dużą uwagą przyglądał następnym imprezom organizowanym przez tych ludzi :-)
My wróciliśmy do domu, choć w programie jeszcze przez cały weekend było kilka imprez, w tym między Przegląd Filmów Rowerowych Kino na Kole.
AktywnośćJazda na rowerze
Dystans67.35 km
W terenie45.00 km
Czas w ruchu03:20
Vśrednia20.20 km/h
VMAX41.52 km/h
Temp.17.0 °C
SprzętSuperior 929
Zalana kopalnia po raz kolejny
Zalana kopalnia po raz kolejny
Po wczorajszych zawodach Igorka nie udało nam się już wczoraj pojeździć. Dziś za to po 11-tej ruszyliśmy z Amigą… przed siebie. Gdziekolwiek, byle terenem… ;) Szybkie ścieżki po naszym lesie i lądujemy obok autostrady A1, a tu..

Ciekawe co to? Do tego obok leją asfalt…

Ciężko tu pracują...

Kolejne ścieżki w Segiecie. Kawałek asfaltu i zmierzamy w stronę Nakła Śląskiego. Jeszcze tylko mała przeszkoda…

… trochę mniej nowoczesna niż ta kiedyś…
… i mkniemy w stronę Chechła. Tu chwila na pogaduchy.

Następnie kierunek Bibiela, a dokładniej Pasieki i zalana kopalnia. Kiedyś już tam jechaliśmy, ale mimo, że byłem tam kilka razy wcześniej, to wtedy nie trafiliśmy. Tym razem trafiamy bez pudła.
Jedno z jeziorek to przerażający widok…

Za to kolejne jest fantastyczne…

Pusto tu dziś…

Czas wracać. Choć łatwo nie jest…

W Tarnowskich Górach chwila przerwy na telefony i rzut oka na budowę dworca.

Świetna wycieczka. Potrzebowałem jej, tak jak wczorajszego wieczoru… Potrzebuję jeszcze…
Po wczorajszych zawodach Igorka nie udało nam się już wczoraj pojeździć. Dziś za to po 11-tej ruszyliśmy z Amigą… przed siebie. Gdziekolwiek, byle terenem… ;) Szybkie ścieżki po naszym lesie i lądujemy obok autostrady A1, a tu..

A co to?© djk71
Ciekawe co to? Do tego obok leją asfalt…

Jedna droga, druga droga, trzecia...© djk71
Ciężko tu pracują...

Wypadło...© djk71
Kolejne ścieżki w Segiecie. Kawałek asfaltu i zmierzamy w stronę Nakła Śląskiego. Jeszcze tylko mała przeszkoda…

Dzwonek© djk71
… trochę mniej nowoczesna niż ta kiedyś…
… i mkniemy w stronę Chechła. Tu chwila na pogaduchy.

Jest o czym pogadać...© djk71
Następnie kierunek Bibiela, a dokładniej Pasieki i zalana kopalnia. Kiedyś już tam jechaliśmy, ale mimo, że byłem tam kilka razy wcześniej, to wtedy nie trafiliśmy. Tym razem trafiamy bez pudła.
Jedno z jeziorek to przerażający widok…

Czarne jeziorko© djk71
Za to kolejne jest fantastyczne…

Kolorowe jeziorko© djk71
Pusto tu dziś…

Sam jak palec© djk71
Czas wracać. Choć łatwo nie jest…

Znowu podjazd...© djk71
W Tarnowskich Górach chwila przerwy na telefony i rzut oka na budowę dworca.

Ciekawe kiedy skończą© djk71
Świetna wycieczka. Potrzebowałem jej, tak jak wczorajszego wieczoru… Potrzebuję jeszcze…
AktywnośćJazda na rowerze
Dystans7.19 km
W terenie5.80 km
Czas w ruchu00:36
Vśrednia11.98 km/h
VMAX34.09 km/h
Temp.16.0 °C
SprzętSuperior 929
Rydułtowy - finał
Rydułtowy - finał
Finał Grand Prix EuroRegionu Silesia 2012. Jedziemy całą rodzinką, by kibicować Igorkowi. Dołącza do nas Amiga. Wraz ze spotkanym na miejscu Michałem jedziemy na objazd trasy. Jeden ze zjazdów robi wrażenie, które potęguje owinięte materacem drzewo stojące na końcu zjazdu. Na szczęście na trasa Igorka tędy nie prowadzi :)
Start i od razu ostry podjazd, na który Igorek wjeżdża w przeciwieństwie do większości pozostałych zawodników.

Niestety upadek na końcowym odcinku sprawie, że na metę dociera jako piąty. Takie też miejsce zajmuje w klasyfikacji generalnej. Trzy pierwsze miejsca zajmują Czesi. Jest więc drugim Polakiem :-)
Nieźle jak na pierwszy rok startów :-) Wszyscy jesteśmy z Niego dumni.
Finał Grand Prix EuroRegionu Silesia 2012. Jedziemy całą rodzinką, by kibicować Igorkowi. Dołącza do nas Amiga. Wraz ze spotkanym na miejscu Michałem jedziemy na objazd trasy. Jeden ze zjazdów robi wrażenie, które potęguje owinięte materacem drzewo stojące na końcu zjazdu. Na szczęście na trasa Igorka tędy nie prowadzi :)
Start i od razu ostry podjazd, na który Igorek wjeżdża w przeciwieństwie do większości pozostałych zawodników.

Podjadę..© djk71
Niestety upadek na końcowym odcinku sprawie, że na metę dociera jako piąty. Takie też miejsce zajmuje w klasyfikacji generalnej. Trzy pierwsze miejsca zajmują Czesi. Jest więc drugim Polakiem :-)
Nieźle jak na pierwszy rok startów :-) Wszyscy jesteśmy z Niego dumni.