Wpisy archiwalne w miesiącu
Wrzesień, 2021
Dystans całkowity: | 215.24 km (w terenie 8.00 km; 3.72%) |
Czas w ruchu: | 19:32 |
Średnia prędkość: | 11.02 km/h |
Maksymalna prędkość: | 44.64 km/h |
Suma podjazdów: | 3469 m |
Maks. tętno maksymalne: | 192 (94 %) |
Maks. tętno średnie: | 181 (89 %) |
Suma kalorii: | 12514 kcal |
Liczba aktywności: | 15 |
Średnio na aktywność: | 14.35 km i 1h 18m |
Więcej statystyk |
AktywnośćBieganie
Dystans4.80 km
Czas w ruchu00:30
Vśrednia6:15 min/km
VMAX4:52 min/km
Podjazdy 35 m
W16D4-Easy Run, przedostatni trening. Pakiety odebrane
W16D4-Easy Run
• Run in Z2, easy pace, 30 minutes.
• Cool down, 5 to 10 minutes.
• Stretch.
Dziś przedostatni trening. Wcześniej odebrany pakiet na Silesia Marathon. Póki co nastrój pogodny :-)

Potem jeszcze niespodziewany prezent od żony :-) Też biegowy ;-)
I w końcu wieczorem trening. Chłodno. Nawet bardzo. Ubrany cieplej niż zwykle. Spokojny bieg.
A propos temperatury to trochę martwi mnie prognoza 11C na starcie, 21C na mecie... Najpierw trochę za chłodno, potem trochę za ciepło.
• Run in Z2, easy pace, 30 minutes.
• Cool down, 5 to 10 minutes.
• Stretch.
Dziś przedostatni trening. Wcześniej odebrany pakiet na Silesia Marathon. Póki co nastrój pogodny :-)

Po czym poznać prawdziwego maratończyka© djk71
Potem jeszcze niespodziewany prezent od żony :-) Też biegowy ;-)
I w końcu wieczorem trening. Chłodno. Nawet bardzo. Ubrany cieplej niż zwykle. Spokojny bieg.
A propos temperatury to trochę martwi mnie prognoza 11C na starcie, 21C na mecie... Najpierw trochę za chłodno, potem trochę za ciepło.
AktywnośćBieganie
Dystans3.64 km
Czas w ruchu00:22
Vśrednia6:02 min/km
VMAX4:50 min/km
Podjazdy 14 m
W16D2-Intervals, czyli ostatni tydzień treningów
W16D2-Intervals
• Warm up, 10 minutes.
• Run in Z4, threshold pace, 5 minutes. Recovery run, 1 minute. Repeat 2 times.
• Cool down, 10 minutes.
• Stretch.
Krótki trening, bo po pierwsze krótki był w planie, a po drugie po pracy zasnąłem i wyruszyłem dopiero wieczorem.
Mimo stosunkowo szybkiego tempa było mi... chłodno. Kiedy wróciłem do domu lało się ze mnie jak po nie wiem jak długim treningu.
Dobrze, że wróciłem, głupio byłoby się rozchorować na kilka dni przed maratonem :-)
• Warm up, 10 minutes.
• Run in Z4, threshold pace, 5 minutes. Recovery run, 1 minute. Repeat 2 times.
• Cool down, 10 minutes.
• Stretch.
Krótki trening, bo po pierwsze krótki był w planie, a po drugie po pracy zasnąłem i wyruszyłem dopiero wieczorem.
Mimo stosunkowo szybkiego tempa było mi... chłodno. Kiedy wróciłem do domu lało się ze mnie jak po nie wiem jak długim treningu.
Dobrze, że wróciłem, głupio byłoby się rozchorować na kilka dni przed maratonem :-)
AktywnośćBieganie
Dystans11.13 km
Czas w ruchu01:15
Vśrednia6:44 min/km
VMAX5:15 min/km
Podjazdy1717 m
W15D7-Long Run, czyli za gorąco mimo jesieni
W15D7-LONG RUN
• Run in Z2, easy pace, 10 minutes.
• Run in Z3, marathon pace, 50 minutes.
• Run in Z2, easy pace, 10 minutes.
• Cool down, 5 to 10 minutes.
• Stretch.
Wczoraj miało być lekkie pół godziny w Z2, niestety cały dzień był aktywny, ale mam nadzieję, że zrobione szybkim marszem 5-6 km po Krakowie można zaliczyć jako trening :-)
Dziś już nie było wytłumaczenia. Przed meczem ruszyłem zrobić bieg kończący 15-ty tydzień treningów przygotowujących do przyszłotygodniowego maratonu.
Ciepło.

Jaki będzie ten maraton? Zupełnie nie mam pojęcia. Z jednej strony z małymi wyjątkami za mną długi cykl treningowy. Cieszyła regularność i widoczne postępy. Z drugiej brakło mi dłuższych wybiegań, na niektórych zamiast trzymać się Z2 lub Z3 ja sobie biegłem półmaratony. Ostatni testowy półmaraton zamiast pobiec trzymając się Z3 pobiegłem w Z4...
Jak w takim razie wyjdzie Silesia Marathon? Zupełnie nie mam pojęcia. Niby jestem mądrzejszy o dwa poprzednie, ale czy znów się zrobię jakiejś głupoty? Zobaczymy.
Mam tylko nadzieję, że nie będzie tak ciepło jak dziś. Ja naprawdę nie lubię słońca... szczególnie gdy biegam.
• Run in Z2, easy pace, 10 minutes.
• Run in Z3, marathon pace, 50 minutes.
• Run in Z2, easy pace, 10 minutes.
• Cool down, 5 to 10 minutes.
• Stretch.
Wczoraj miało być lekkie pół godziny w Z2, niestety cały dzień był aktywny, ale mam nadzieję, że zrobione szybkim marszem 5-6 km po Krakowie można zaliczyć jako trening :-)
Dziś już nie było wytłumaczenia. Przed meczem ruszyłem zrobić bieg kończący 15-ty tydzień treningów przygotowujących do przyszłotygodniowego maratonu.
Ciepło.

Jesień zaczyna być widać© djk71
Jaki będzie ten maraton? Zupełnie nie mam pojęcia. Z jednej strony z małymi wyjątkami za mną długi cykl treningowy. Cieszyła regularność i widoczne postępy. Z drugiej brakło mi dłuższych wybiegań, na niektórych zamiast trzymać się Z2 lub Z3 ja sobie biegłem półmaratony. Ostatni testowy półmaraton zamiast pobiec trzymając się Z3 pobiegłem w Z4...
Jak w takim razie wyjdzie Silesia Marathon? Zupełnie nie mam pojęcia. Niby jestem mądrzejszy o dwa poprzednie, ale czy znów się zrobię jakiejś głupoty? Zobaczymy.
Mam tylko nadzieję, że nie będzie tak ciepło jak dziś. Ja naprawdę nie lubię słońca... szczególnie gdy biegam.
AktywnośćBieganie
Dystans10.79 km
Czas w ruchu01:16
Vśrednia7:02 min/km
VMAX5:12 min/km
Wczorajszy trening W15D4-Threshold Run
W15D4-THRESHOLD RUN
• Run in Z2, easy pace, 25 minutes.
• Run in Z4, threshold pace, 25 minutes.
• Run in Z2, easy pace, 25 minutes.
• Cool down, 5 to 10 minutes.
• Stretch.
Trening miał być wczoraj, ale po powrocie z delegacji czułem się fatalnie. Wziąłem coś na przeziębienie i zaległem.
Dziś było już lepiej więc postanowiłem odrobić zaległy trening. Na siłowni.
Tym bardziej skoro dostaję od syna takie przesłanie...

Na bieżni ku memu zdziwieniu spotykam dawno nie widzianego kumpla. Też trochę biega obok mnie.
Uczciwy trening tylko znów nie jestem w stanie zejść z czwartego zakresu tętna do drugiego. Musiałbym chyba zamiast biec zacząć spacerować.
• Run in Z2, easy pace, 25 minutes.
• Run in Z4, threshold pace, 25 minutes.
• Run in Z2, easy pace, 25 minutes.
• Cool down, 5 to 10 minutes.
• Stretch.
Trening miał być wczoraj, ale po powrocie z delegacji czułem się fatalnie. Wziąłem coś na przeziębienie i zaległem.
Dziś było już lepiej więc postanowiłem odrobić zaległy trening. Na siłowni.
Tym bardziej skoro dostaję od syna takie przesłanie...

Zrób cokolwiek...© djk71
Na bieżni ku memu zdziwieniu spotykam dawno nie widzianego kumpla. Też trochę biega obok mnie.
Uczciwy trening tylko znów nie jestem w stanie zejść z czwartego zakresu tętna do drugiego. Musiałbym chyba zamiast biec zacząć spacerować.
AktywnośćBieganie
Dystans8.14 km
Czas w ruchu00:51
Vśrednia6:15 min/km
VMAX5:12 min/km
W15D2-Intervals na siłowni
W15D2-Intervals
• Warm up, 10 minutes.
• Run in Z4, threshold pace, 5 minutes. Recovery run, 1 minute. Repeat 6 times.
• Cool down, 10 minutes.
• Stretch.
Wydaje się, ze odpocząłem po sobotnim półmaratonie. Wczoraj naładowałem baterie pozytywnymi wibracjami na spotkaniu ze znajomymi.
Dziś interwały. Pogoda nie zachęca do biegania więc wybieram siłownię.
Łatwo ne jest, ale ostatecznie udaje się całość przebiec w miarę równym tempie.
Koszulka oczywiście zupełnie mokra.

Choć po wyjściu z siłowni wydaje mi się, że jestem "tylko" zmęczony to wieczorem okaże się, że jestem padnięty. Zasypiam i budzę się kilka razy jeszcze przed faktycznym pójściem spać. Momentami mam wrażenie, że mam podwyższoną temperaturę, ale to tylko złudzenie.
• Warm up, 10 minutes.
• Run in Z4, threshold pace, 5 minutes. Recovery run, 1 minute. Repeat 6 times.
• Cool down, 10 minutes.
• Stretch.
Wydaje się, ze odpocząłem po sobotnim półmaratonie. Wczoraj naładowałem baterie pozytywnymi wibracjami na spotkaniu ze znajomymi.
Dziś interwały. Pogoda nie zachęca do biegania więc wybieram siłownię.
Łatwo ne jest, ale ostatecznie udaje się całość przebiec w miarę równym tempie.
Koszulka oczywiście zupełnie mokra.

Cyferki© djk71
Choć po wyjściu z siłowni wydaje mi się, że jestem "tylko" zmęczony to wieczorem okaże się, że jestem padnięty. Zasypiam i budzę się kilka razy jeszcze przed faktycznym pójściem spać. Momentami mam wrażenie, że mam podwyższoną temperaturę, ale to tylko złudzenie.
AktywnośćJazda na rowerze
Dystans42.19 km
Czas w ruchu02:55
Vśrednia14.47 km/h
VMAX41.40 km/h
Podjazdy343 m
RowerON - Trasa Morska
Po Żorach i Jastrzębiu dziś trzeci wyjazd na trasy RowerON. O ile poprzednio udawało się zrobić po dwie trasy to dziś czas pozwolił tylko na jedną. Wybraliśmy z Darkiem Trasę Morską. Dziś dołączył do nas jeszcze Piotr, choć On tylko towarzysko - my żeby zaliczyć piątą z dziesięciu tras - czyli wymagane minimum do zaliczenia RowerONu.
Spotykamy się na jednym z parkingów w pobliżu Rynku, wyciągamy rowery i... zimno, około 8 stopni.
Szybko ruszamy że by choć trochę się rozgrzać.
Pierwsza niespodzianka na trasie to tężnia.
Później wjeżdżamy w las i.. jest pięknie. Fajne, puste leśne ścieżki, kręci się super. Nawet nie zauważamy kiedy docieramy do ośrodka w Kamieniu.
Przez chwilę zastanawiamy się czy nie porzucić rowerów na rzecz piłki...
Ale ostatecznie jedziemy dalej, na piłkę przyjdzie czas za kilka godzin ;-)
Kręcimy szutrowymi drogami lub bocznymi asfaltami. Dziś trasa naprawdę nam się podoba. Chyba najprzyjemniejsza z tych, które zaliczyliśmy. Docieramy nad Jezioro (zalew, zbiornik...) Rybnickie.
Obowiązkowe zdjęcia.
Objeżdżamy cały zbiornik wokół.
Cały czas albo droga rowerowa albo szuter. Jest dobrze.
Wracamy. Kiedy wydaje nam się, że najciekawsze za nami okazuje się, że myliliśmy się.
Jadąc nad rzeką dostrzegamy coś płynącego nią, a nie będącego kaczką.
Chwilę zastanawiamy się co to.
Kiedy padają różne znane nam nazwy żyjątek pojawia się ich coraz więcej.
O dziwo nie boją się.
Okazuje się, że to nutrie amerykańskie, których są tu dziesiątki, o ile nie setki...
Kończymy sesję i jedziemy dalej.
Po chwili znów się zatrzymujemy i chłopaki przypominają sobie prawa fizyki w parku tematycznym.
Chwilę później bawimy się na trasach rowerowych.
Myślimy nawet o ściganiu się ale Darek chyba pobił rekord i pomiar czasu się zawiesił.
W końcu docieramy na Rynek. 5/10 zaliczone. Minimum.
Żegnamy się z Darkiem i wraz z Piotrem ruszam jeszcze chwilę pokręcić po Rybniku.

Trafiamy na kolejne ciekawe miejsca.

Myślę że jest tu co robić. I rowerowo, i biegowo...
Spotykamy się na jednym z parkingów w pobliżu Rynku, wyciągamy rowery i... zimno, około 8 stopni.
Szybko ruszamy że by choć trochę się rozgrzać.
Pierwsza niespodzianka na trasie to tężnia.

Tężnia w Rybniku© djk71

Obok tężni w Rybniku© djk71
Później wjeżdżamy w las i.. jest pięknie. Fajne, puste leśne ścieżki, kręci się super. Nawet nie zauważamy kiedy docieramy do ośrodka w Kamieniu.

Plaża w Kamieniu© djk71
Przez chwilę zastanawiamy się czy nie porzucić rowerów na rzecz piłki...

Jak to rozmiar?© djk71

No to gramy© djk71
Ale ostatecznie jedziemy dalej, na piłkę przyjdzie czas za kilka godzin ;-)

Na stadionie© djk71
Kręcimy szutrowymi drogami lub bocznymi asfaltami. Dziś trasa naprawdę nam się podoba. Chyba najprzyjemniejsza z tych, które zaliczyliśmy. Docieramy nad Jezioro (zalew, zbiornik...) Rybnickie.

To stąd te chmury?© djk71
Obowiązkowe zdjęcia.

Chce się jechać© djk71
Objeżdżamy cały zbiornik wokół.

Ciś na kole© djk71

Czegoś tu brakuje© djk71
Cały czas albo droga rowerowa albo szuter. Jest dobrze.
Wracamy. Kiedy wydaje nam się, że najciekawsze za nami okazuje się, że myliliśmy się.
Jadąc nad rzeką dostrzegamy coś płynącego nią, a nie będącego kaczką.

Coś tam płynie© djk71
Chwilę zastanawiamy się co to.

Coś na nas patrzy© djk71
Kiedy padają różne znane nam nazwy żyjątek pojawia się ich coraz więcej.

Nie boją się© djk71
O dziwo nie boją się.

Pozują© djk71
Okazuje się, że to nutrie amerykańskie, których są tu dziesiątki, o ile nie setki...
Kończymy sesję i jedziemy dalej.

Mostek zakochanych?© djk71
Po chwili znów się zatrzymujemy i chłopaki przypominają sobie prawa fizyki w parku tematycznym.

Jak to działa?© djk71
Chwilę później bawimy się na trasach rowerowych.

No to jazda© djk71
Myślimy nawet o ściganiu się ale Darek chyba pobił rekord i pomiar czasu się zawiesił.

Pierwszy!© djk71
W końcu docieramy na Rynek. 5/10 zaliczone. Minimum.

Na rybnickim Rynku© djk71
Żegnamy się z Darkiem i wraz z Piotrem ruszam jeszcze chwilę pokręcić po Rybniku.

Kobiety© djk71
Trafiamy na kolejne ciekawe miejsca.

Na rowerze do nieba?© djk71
Myślę że jest tu co robić. I rowerowo, i biegowo...
AktywnośćBieganie
Dystans21.10 km
Czas w ruchu02:08
Vśrednia6:04 min/km
VMAX5:00 min/km
Podjazdy200 m
Półmaraton bytomski zamiast treningu.
Miałem już nie biegać po asfalcie, ale co zrobić jak pozostały jeszcze opłacone jeszcze przed pandemią zawody jak te w Rybniku - czas netto 2:13:57.
Potem spasował mi się z treningami nocny półmaraton w Piekarach, a dodatkowo chciałem jeszcze żonie wygrać wycieczkę . Wycieczki nie wygrałem ale czas poprawiłem: 2:11:39.
Oba te półmaratony są częścią Korony Półmaratonów Śląskich wiec pojawił się pomysł wystartowania w trzecim - w Bytomiu. Żeby zdobyć koronę trzeba zaliczyć cztery z pięciu.
Tak więc trzeba było pojawić się przed bytomską Plejadą. Niby uśmiechnięty.

Ale jednak gdzieś nieobecny, zamyślony...

Nawet na zdjęciach widać jakbym częściowo był gdzie indziej... Chociaż tu raczej rąk brakuje, a nie głowy :-)

Może po prostu myślałem jak pobiec. Na jaki czas?

A może wg tętna. W sumie tak powinienem skoro miał to być bieg zamiast treningu. Czyli połowa w drugiej strefie, a połowa w trzeciej.
Tak powinno być, chociaż dla sprawdzenia jak mi to wyjdzie za dwa tygodnie na maratonie.
I ruszyliśmy. I oczywiście jak już wiele razy za mocno. I fajnie mi się biegło, ale... w Z4! Od początku. W tym momencie już wiedziałem znając swój organizm, że ciężko będzie mi zejść do trzeciej strefy, nie mówiąc o drugiej. I niestety obawiałem się, że w Z4 to 21km nie przebiegnę chyba...
Trudno, jak się nie myśli od początku to trzeba będzie ponieść konsekwencje. Postanowiłem pobiec już tak ile dam radę, a najwyżej do końca... dojdę... lub doczołgam się.
O dziwo pierwsza pętla (były dwie) poszła całkiem sprawnie i po 10,5 km miałem czas 1:03:00. I jeszcze trochę sił.

Na drugiej pętli małe zaskoczenie, bo... na bufetach zabrakło... kubeczków. Na pierwszym tylko przemyłem ręce i twarz.
Na kolejnym dopiero skorzystałem z picia ze... złożonych dłoni :-) Na szczęście własnych :-)
Zmęczenie zaczęło dawać znać o sobie i czułem, że biegnę wolniej ale gdzie tylko się dało cisnąłem z całych sił z myślą że najwyżej padnę na mecie.

I warto było. Choć nie było życiówki to był najlepszy czas w tym roku: netto 2:08:24 o 3:15 min lepszy niż w Piekarach i o 5:33 lepszy niż w Rybniku.

W sumie mam mieszane uczucia. Z jednej strony jestem zadowolony z czasu, z drugiej trochę zły, że nie trzymałem się założeń. Ale ogólnie raczej pozytyw.
Fajnie też było zobaczyć trochę znajomych na trasie. Brawa dla super kibiców w Miechowicach! Naprawdę było ich sporo i byli super.
Szkoda tylko, że na końcu nie wygrałem auta i... że tak długo trwało zakończenie...

Potem spasował mi się z treningami nocny półmaraton w Piekarach, a dodatkowo chciałem jeszcze żonie wygrać wycieczkę . Wycieczki nie wygrałem ale czas poprawiłem: 2:11:39.
Oba te półmaratony są częścią Korony Półmaratonów Śląskich wiec pojawił się pomysł wystartowania w trzecim - w Bytomiu. Żeby zdobyć koronę trzeba zaliczyć cztery z pięciu.
Tak więc trzeba było pojawić się przed bytomską Plejadą. Niby uśmiechnięty.

I jak tu pobiec?© djk71
Ale jednak gdzieś nieobecny, zamyślony...

Zamyślony© djk71
Nawet na zdjęciach widać jakbym częściowo był gdzie indziej... Chociaż tu raczej rąk brakuje, a nie głowy :-)

Czegoś mi tu brakuje...© djk71
Może po prostu myślałem jak pobiec. Na jaki czas?

Na jaki czas pobiec?© djk71
A może wg tętna. W sumie tak powinienem skoro miał to być bieg zamiast treningu. Czyli połowa w drugiej strefie, a połowa w trzeciej.
Tak powinno być, chociaż dla sprawdzenia jak mi to wyjdzie za dwa tygodnie na maratonie.
I ruszyliśmy. I oczywiście jak już wiele razy za mocno. I fajnie mi się biegło, ale... w Z4! Od początku. W tym momencie już wiedziałem znając swój organizm, że ciężko będzie mi zejść do trzeciej strefy, nie mówiąc o drugiej. I niestety obawiałem się, że w Z4 to 21km nie przebiegnę chyba...
Trudno, jak się nie myśli od początku to trzeba będzie ponieść konsekwencje. Postanowiłem pobiec już tak ile dam radę, a najwyżej do końca... dojdę... lub doczołgam się.
O dziwo pierwsza pętla (były dwie) poszła całkiem sprawnie i po 10,5 km miałem czas 1:03:00. I jeszcze trochę sił.

Jeszcze jedno kółko© djk71
Na drugiej pętli małe zaskoczenie, bo... na bufetach zabrakło... kubeczków. Na pierwszym tylko przemyłem ręce i twarz.
Na kolejnym dopiero skorzystałem z picia ze... złożonych dłoni :-) Na szczęście własnych :-)
Zmęczenie zaczęło dawać znać o sobie i czułem, że biegnę wolniej ale gdzie tylko się dało cisnąłem z całych sił z myślą że najwyżej padnę na mecie.

Zatrzymać zegarek© djk71
I warto było. Choć nie było życiówki to był najlepszy czas w tym roku: netto 2:08:24 o 3:15 min lepszy niż w Piekarach i o 5:33 lepszy niż w Rybniku.

Na mecie© djk71
W sumie mam mieszane uczucia. Z jednej strony jestem zadowolony z czasu, z drugiej trochę zły, że nie trzymałem się założeń. Ale ogólnie raczej pozytyw.
Fajnie też było zobaczyć trochę znajomych na trasie. Brawa dla super kibiców w Miechowicach! Naprawdę było ich sporo i byli super.
Szkoda tylko, że na końcu nie wygrałem auta i... że tak długo trwało zakończenie...

Kolejny do kolekcji© djk71
AktywnośćBieganie
Dystans6.50 km
Czas w ruchu00:46
Vśrednia7:04 min/km
VMAX5:18 min/km
Podjazdy178 m
W14D2-Easy Run - jakby dzików i saren było mało
W14D2-Easy Run
• Run in Z2, easy pace, 45 minutes.
• Cool down, 5 to 10 minutes.
• Stretch.
Wstępnie miało być bieganie na siłowni, ale ostatecznie wyszło, że na dworze. Tyle, że po powrocie do domu usnąłem, a potem... bardzo mi się nie chciało.
W takich chwilach cieszę się, że jest ten ustalony plan i próbuję się go trzymać. Inaczej na pewno bym już nigdzie nie poszedł, bo ciemno, bo chłodno, bo... lisy pod domem...

Od kilku dni się pojawia... i... nie boi się...
Oswojony, czy... wściekły?
Ostatecznie jednak pobiegłem. I biegło mi się całkiem przyjemnie i lekko. Oby tak dalej. Zobaczymy jak się pobiegnie w sobotę w Bytomiu...
• Run in Z2, easy pace, 45 minutes.
• Cool down, 5 to 10 minutes.
• Stretch.
Wstępnie miało być bieganie na siłowni, ale ostatecznie wyszło, że na dworze. Tyle, że po powrocie do domu usnąłem, a potem... bardzo mi się nie chciało.
W takich chwilach cieszę się, że jest ten ustalony plan i próbuję się go trzymać. Inaczej na pewno bym już nigdzie nie poszedł, bo ciemno, bo chłodno, bo... lisy pod domem...

Oprócz dzików i saren teraz nowy sąsiad© djk71
Od kilku dni się pojawia... i... nie boi się...
Oswojony, czy... wściekły?
Ostatecznie jednak pobiegłem. I biegło mi się całkiem przyjemnie i lekko. Oby tak dalej. Zobaczymy jak się pobiegnie w sobotę w Bytomiu...
AktywnośćBieganie
Dystans20.03 km
Czas w ruchu02:41
Vśrednia8:02 min/km
VMAX5:52 min/km
Podjazdy207 m
W13D7-Long Run, czyli strasznie ciężkie nogi po wczorajszym
W13D7-LONG RUN,
• Run in Z2, easy pace, 90 minutes.
• Run in Z3, marathon pace, 60 minutes.
• Cool down, 5 to 10 minutes.
• Stretch.
Po wczorajszym rowerze wydawało mi się, że dzisiejszy bieg nie będzie jakoś wyjątkowo trudny. Wydawało mi się.
Żeby utrzymać przez 1,5h tętno w drugim zakresie musiałem naprawdę wolno truchtać. I nie wiem czy to nie było najbardziej męczące.
Z każdą chwilą coraz cięższe też nogi były.
Kiedy przyszło zmienić strefę puls na Z3 to... brakło sił. To znaczy udało się i całość treningu zrobiona choć tempo wciąż żółwie. I zaczynam się zastanawiać czy to prognoza tempa na maraton? Niedobrze to wygląda.
• Run in Z2, easy pace, 90 minutes.
• Run in Z3, marathon pace, 60 minutes.
• Cool down, 5 to 10 minutes.
• Stretch.
Po wczorajszym rowerze wydawało mi się, że dzisiejszy bieg nie będzie jakoś wyjątkowo trudny. Wydawało mi się.
Żeby utrzymać przez 1,5h tętno w drugim zakresie musiałem naprawdę wolno truchtać. I nie wiem czy to nie było najbardziej męczące.
Z każdą chwilą coraz cięższe też nogi były.
Kiedy przyszło zmienić strefę puls na Z3 to... brakło sił. To znaczy udało się i całość treningu zrobiona choć tempo wciąż żółwie. I zaczynam się zastanawiać czy to prognoza tempa na maraton? Niedobrze to wygląda.
AktywnośćJazda na rowerze
Dystans56.27 km
W terenie8.00 km
Czas w ruchu03:13
Vśrednia17.49 km/h
VMAX44.64 km/h
Podjazdy640 m
RowerON - Trasa Górnicza i Żelazna zamiast półgodzinnego W13D6-Easy Run
W13D6-EASY RUN
• Run in Z2, easy pace, 30 minutes.
• Cool down, 5 to 10 minutes.
• Stretch.
Powyżej plan jaki miał być na dziś, czyli lekka przebieżka przed jutrzejszym długim wybieganiem. Zamiast tego był rower. Początkowo nawet myślałem, że po powrocie do domu zobaczę mecz, trochę odpocznę i się przebiegnę, ale kręcenie dało nam nieźle w kość i stwierdziłem, że nogi są już wystarczająco rozruszane.
Nam, bo dziś wyjazd z Darkiem Cz. na kolejny etap RowerOnu. :-) Kiedy prawie trzy miesiące temu odbieraliśmy pakiety startowe wydawało nam się, że mamy sporo czasu na objechanie 10 tras. Biorąc pod uwagę, że trasy niezbyt długie, ale do miejsc startów trochę daleko (godzinka samochodem) to postanowiliśmy je połączyć i za każdym razem robić po dwie. W praktyce miało to oznaczać 5 niezbyt długich wyjazdów. Czyli do zrobienia bez żadnego problemu.
Tak miało być. Niestety urlopy, nie zawsze sprzyjająca pogoda, moje treningi biegowe i chęć wspólnej jazdy, a co za tym idzie konieczność synchronizacji czasu wolnego dwóch osób sprawiły, że udało nam się zorganizować jeden wyjazd zaliczyć zaledwie dwie trasy w Żorach - Bajkową i Westernową.
Plan był taki żeby zaliczyć 10/10, a tu wygląda, że nawet minimum, czyli 5/10 może być trudno. Ostatecznie udało się umówić dziś na kolejne dwa odcinki.
Żeby nie było zbyt łatwo to wczoraj wróciłem późno do domu i już nie miałem siły na nic oprócz tego, że... zobaczyłem kapcie w dwóch rowerach :-( No tak jak się nie jeździ to nawet rowery potrafią się obrazić. Rano wczesna pobudka i wymiana dętki, wybór tras, synchronizacja plików GPS i w drogę. O ósmej melduję się u Darka i ruszamy do Jastrzębia Zdroju.
Parkujemy obok dworca autobusowego i po chwili ruszamy na pierwszą trasę.
Trasa Górnicza
Podobnie jak w Żorach po chwili się okazuje, że ruszyliśmy pod prąd, ale wydaje się, że nie ma to znaczenia. Przejeżdżając obok Maca Darek mówi, że po skończeniu pierwszej pętli możemy tu wpaść. Mówię ok, choć tak sobie myślę, że po co, przecież to raptem 30 km. Jedziemy.
Najpierw zahaczamy o Park Zdrojowy, co nieco nas zaskakuje, bo stąd miała startować druga trasa. Bardzo fajne miejsce.



Dalej już trasa nie do końca nam się podoba, bo mimo, że jest tu trochę dróg rowerowych to jednak im dalej centrum tym częściej trzeba zjechać na ulicę. Szybko okazuje się, że opinie o tutejszych kierowcach nie wzięły się znikąd. Kilkukrotnie wyprzedzają nas na przysłowiową gazetę. Mimo to staramy się jechać z uśmiechem na ustach.
Są jednak miejsca i terenowe.

Trochę nam brakuje widoków, miejsc do podziwiania ale staramy się zwracać uwagę nawet na drobiazgi.

W jednym z miejsc natrafimy na dziwne taśmy. W pierwszej chwili skojarzyło mi, że może jakiś gaz, albo wykopy, ale po chwili dowiadujemy się, że to trasa Rajdu Śląskiego. Na początku nie bardzo kojarzymy o co chodzi, najbardziej nam przychodzi do głowy wyścig rowerowy. Dopiero później dociera do nas, że to rajd samochodowy.

Wtedy jesteśmy już dawno poza trasą. Jak się później dowiemy rajd został przerwany w związku z wypadkiem i śmiercią jednej z pilotek :-(
Czasem to drobiazgi same zwracają na siebie uwagę, jak np. fabryka przypraw... trudno jej nie zauważyć, a dokładniej mówiąc nie poczuć.
Czasem trafiamy na dziwne przeszkody.

Okazuje się, że trasa jest mocno pofałdowana - i oczywiście jak zwykle wydaje się, że podjazdów jest więcej niż zjazdów :-)

Obok kopalnia Borynia-Zofiówka przez chwilę zastanawiamy się gdzie jest punkt, przy którym powinniśmy zrobić kontrolne zdjęcie, ale po analizie okazuje się, że jeszcze trochę przed nami.

Odnajdujemy go i teraz już tylko powrót na metę. Nie bez przeszkód.

Trasa taka sobie, nie zachwyciła nas specjalnie.
Trasa Żelazna
Jadąc do Parku Zdrojowego zatrzymujemy się przy Macu. Choć wcześniej miałem wątpliwości to teraz chętnie coś zjem, podjazdy dały nieco w kość szczególnie jak się przez dwa miesiące nie jeździło na rowerze.
Jedziemy dalej. Tym razem jest nieco przyjemniej. Zdecydowanie więcej bocznych dróg, terenu, miejsc bez samochodów.
Choć jesteśmy bardziej zmęczeni to podoba nam się o wiele bardziej.
Zaliczamy punkt kontrolny.

Kręcimy dalej. Oczywiście napotykamy na oznaczenia Żelaznego Szlaku Rowerowego.

Wiele bardzo ładnie przygotowanych odcinków.


Można odpocząć.

Ta trasa zdecydowanie nam się podoba. Choć i tu podjazdy się zdarzają :-)
Ogólnie jednak bardziej płaska niż poprzednia....

Docieramy do hali MOSiR w Jastrzębiu - stąd już blisko do auta. Oczywiście znów pojechaliśmy pod prąd :-(

Z małymi modyfikacjami tej drugiej, kolejne dwie trasy zaliczone, czyli mamy 4/10. Mało, a tu jeszcze trzeba będzie choć jedną zaliczyć. O sześciu kolejnych to już raczej nie ma co marzyć. Co nie znaczy, że nie zaliczymy ich w innym terminie. ;)
• Run in Z2, easy pace, 30 minutes.
• Cool down, 5 to 10 minutes.
• Stretch.
Powyżej plan jaki miał być na dziś, czyli lekka przebieżka przed jutrzejszym długim wybieganiem. Zamiast tego był rower. Początkowo nawet myślałem, że po powrocie do domu zobaczę mecz, trochę odpocznę i się przebiegnę, ale kręcenie dało nam nieźle w kość i stwierdziłem, że nogi są już wystarczająco rozruszane.
Nam, bo dziś wyjazd z Darkiem Cz. na kolejny etap RowerOnu. :-) Kiedy prawie trzy miesiące temu odbieraliśmy pakiety startowe wydawało nam się, że mamy sporo czasu na objechanie 10 tras. Biorąc pod uwagę, że trasy niezbyt długie, ale do miejsc startów trochę daleko (godzinka samochodem) to postanowiliśmy je połączyć i za każdym razem robić po dwie. W praktyce miało to oznaczać 5 niezbyt długich wyjazdów. Czyli do zrobienia bez żadnego problemu.
Tak miało być. Niestety urlopy, nie zawsze sprzyjająca pogoda, moje treningi biegowe i chęć wspólnej jazdy, a co za tym idzie konieczność synchronizacji czasu wolnego dwóch osób sprawiły, że udało nam się zorganizować jeden wyjazd zaliczyć zaledwie dwie trasy w Żorach - Bajkową i Westernową.
Plan był taki żeby zaliczyć 10/10, a tu wygląda, że nawet minimum, czyli 5/10 może być trudno. Ostatecznie udało się umówić dziś na kolejne dwa odcinki.
Żeby nie było zbyt łatwo to wczoraj wróciłem późno do domu i już nie miałem siły na nic oprócz tego, że... zobaczyłem kapcie w dwóch rowerach :-( No tak jak się nie jeździ to nawet rowery potrafią się obrazić. Rano wczesna pobudka i wymiana dętki, wybór tras, synchronizacja plików GPS i w drogę. O ósmej melduję się u Darka i ruszamy do Jastrzębia Zdroju.
Parkujemy obok dworca autobusowego i po chwili ruszamy na pierwszą trasę.
Trasa Górnicza
Podobnie jak w Żorach po chwili się okazuje, że ruszyliśmy pod prąd, ale wydaje się, że nie ma to znaczenia. Przejeżdżając obok Maca Darek mówi, że po skończeniu pierwszej pętli możemy tu wpaść. Mówię ok, choć tak sobie myślę, że po co, przecież to raptem 30 km. Jedziemy.
Najpierw zahaczamy o Park Zdrojowy, co nieco nas zaskakuje, bo stąd miała startować druga trasa. Bardzo fajne miejsce.

W Parku Zdrojowym w Jastrzębiu© djk71

W Parku Zdrojowym w Jastrzębiu© djk71

W Parku Zdrojowym w Jastrzębiu© djk71
Dalej już trasa nie do końca nam się podoba, bo mimo, że jest tu trochę dróg rowerowych to jednak im dalej centrum tym częściej trzeba zjechać na ulicę. Szybko okazuje się, że opinie o tutejszych kierowcach nie wzięły się znikąd. Kilkukrotnie wyprzedzają nas na przysłowiową gazetę. Mimo to staramy się jechać z uśmiechem na ustach.
Są jednak miejsca i terenowe.

Sporo kukurydzy po drodze© djk71
Trochę nam brakuje widoków, miejsc do podziwiania ale staramy się zwracać uwagę nawet na drobiazgi.

Intrygujące© djk71
W jednym z miejsc natrafimy na dziwne taśmy. W pierwszej chwili skojarzyło mi, że może jakiś gaz, albo wykopy, ale po chwili dowiadujemy się, że to trasa Rajdu Śląskiego. Na początku nie bardzo kojarzymy o co chodzi, najbardziej nam przychodzi do głowy wyścig rowerowy. Dopiero później dociera do nas, że to rajd samochodowy.

Aż tak?© djk71
Wtedy jesteśmy już dawno poza trasą. Jak się później dowiemy rajd został przerwany w związku z wypadkiem i śmiercią jednej z pilotek :-(
Czasem to drobiazgi same zwracają na siebie uwagę, jak np. fabryka przypraw... trudno jej nie zauważyć, a dokładniej mówiąc nie poczuć.
Czasem trafiamy na dziwne przeszkody.

Zejść z roweru?© djk71
Okazuje się, że trasa jest mocno pofałdowana - i oczywiście jak zwykle wydaje się, że podjazdów jest więcej niż zjazdów :-)

Pod słońce© djk71
Obok kopalnia Borynia-Zofiówka przez chwilę zastanawiamy się gdzie jest punkt, przy którym powinniśmy zrobić kontrolne zdjęcie, ale po analizie okazuje się, że jeszcze trochę przed nami.

Mamy kolejny punkt RowerON© djk71
Odnajdujemy go i teraz już tylko powrót na metę. Nie bez przeszkód.

A może da się przejechać?© djk71
Trasa taka sobie, nie zachwyciła nas specjalnie.
Trasa Żelazna
Jadąc do Parku Zdrojowego zatrzymujemy się przy Macu. Choć wcześniej miałem wątpliwości to teraz chętnie coś zjem, podjazdy dały nieco w kość szczególnie jak się przez dwa miesiące nie jeździło na rowerze.
Jedziemy dalej. Tym razem jest nieco przyjemniej. Zdecydowanie więcej bocznych dróg, terenu, miejsc bez samochodów.
Choć jesteśmy bardziej zmęczeni to podoba nam się o wiele bardziej.
Zaliczamy punkt kontrolny.

Mamy kolejny punkt RowerON© djk71
Kręcimy dalej. Oczywiście napotykamy na oznaczenia Żelaznego Szlaku Rowerowego.

Żelazny Szlak© djk71
Wiele bardzo ładnie przygotowanych odcinków.

Chce się jechać© djk71

Szlak uczęszczany© djk71
Można odpocząć.

Jest gdzie odpocząć© djk71
Ta trasa zdecydowanie nam się podoba. Choć i tu podjazdy się zdarzają :-)
Ogólnie jednak bardziej płaska niż poprzednia....

Zielony most© djk71
Docieramy do hali MOSiR w Jastrzębiu - stąd już blisko do auta. Oczywiście znów pojechaliśmy pod prąd :-(

Hala w Jastrzębiu© djk71
Z małymi modyfikacjami tej drugiej, kolejne dwie trasy zaliczone, czyli mamy 4/10. Mało, a tu jeszcze trzeba będzie choć jedną zaliczyć. O sześciu kolejnych to już raczej nie ma co marzyć. Co nie znaczy, że nie zaliczymy ich w innym terminie. ;)