Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2021

Dystans całkowity:215.24 km (w terenie 8.00 km; 3.72%)
Czas w ruchu:19:32
Średnia prędkość:11.02 km/h
Maksymalna prędkość:44.64 km/h
Suma podjazdów:3469 m
Maks. tętno maksymalne:192 (94 %)
Maks. tętno średnie:181 (89 %)
Suma kalorii:12514 kcal
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:14.35 km i 1h 18m
Więcej statystyk

W13D4-Threshold Run znów stacjonarnie

Czwartek, 9 września 2021 · Komentarze(0)
W13D4-THRESHOLD RUN
• Run in Z2, easy pace, 25 minutes.
• Run in Z4, threshold pace, 20 minutes.
• Run in Z2, easy pace, 25 minutes.
• Cool down, 5 to 10 minutes.
• Stretch.


Dziś też trening na bieżni mechanicznej. I znów udany :-) 
Ciekawe, że wiele osób nie potrafi sobie wyobrazić dłuższego biegania w miejscu. 

W13D2-Intervals stacjonarnie

Wtorek, 7 września 2021 · Komentarze(0)
W13D2-INTERVALS
• Warm up, 15 minutes. • Run in Z4, 10K effort, 1K. Recovery run, 90 seconds. Repeat 3 times.
• Recovery run, 3 minutes.
• Run in Z4, 10K effort, 1K. Recovery run, 90 seconds. Repeat 3 times.
• Cool down, 15 minutes.
• Stretch

Trzynasty tydzień treningów. Dziś interwały. Nie wiem jak by się to skończyło ale musiałem odwieźć syna na siłownię i sam też zostałem. 
Udało się zrobić fajny trening w miejscu :-) 

W12D7-Long Run - niedokończony

Niedziela, 5 września 2021 · Komentarze(0)
W12D7-LONG RUN
• Run in Z2, easy pace, 135 minutes.
• Run in Z3, marathon pace, 45 minutes.
• Cool down, 5 to 10 minutes.
• Stretch.


Po południowym wbieganiu na wieżę, wróciłem do domu, zjedliśmy obiad i przyjechaliśmy na memoriał lekkoatletyczny do Chorzowa. 
To znaczy rodzinka na memoriał, a ja pobiegać w tym czasie. 

Niestety jeszcze przed startem rozpoczęły się problemy żołądkowe, które towarzyszyły mi przez całą pierwszą i jak się potem okazało ostatnią pętlę. 
Pod koniec doszła jeszcze kolka i odpuściłem. 

Niedobrze, bo to drugie długie wybieganie, którego nie zrobiłem w całości. Dobrze, że się ruszyłem po kryzysie. 

Ciśniemy na wieżę

Niedziela, 5 września 2021 · Komentarze(0)
Piątkowe interwały i sobotni lekki bieg też poszły w odstawkę. Brak chęci. Dół. 

Dopiero dziś udało się pobiegać, bo... były zawody... i był to... najdroższy bieg w życiu (w przeliczeniu) :) 

Zwykle za godzinę biegu płacę około 25-100zł, za dzisiejszy (w przeliczeniu) wyszło mi 1700 zł !!!

Ładna koszulka (i wieża) © djk71

Ale co to był za bieg... Ciśniemy na wieżę - ciśniesz z nami? - jako jednym z pierwszych udało nam się odwiedzić wyremontowaną wieżę ciśnień przy Zamoyskiego. Brawo dla Miasto Zabrze!

Odnowiona wieża © djk71

Mamy kolejne atrakcyjne miejsce na mapie miasta. Jeszcze chwilę trzeba poczekać na oficjalne otwarcie, ale zapowiada się, że warto.

Zabrze © djk71

Pod wieżą © djk71

A sam bieg? Super zorganizowany.

Zaraz start © djk71

I najkrótszy w jakim brałem udział - 168 schodów - czas 00:01:03.51 - Byli szybsi, ale byli też wolniejsi :)

Biegnę © djk71

Ja jestem zadowolony choć chyba trochę zbyt asekurancko pobiegłem - nie potrafiłem wyczuć tempa i bałem się, że zbyt szybko mnie odetnie, a tu zbyt szybko się skończyło.

Zrobiłem to! © djk71

Chyba za bardzo w pamięci miałem Everest Run - gdzie przez 24h biegaliśmy po 42 piętra ? - http://djk71.bikestats.pl/1824465,Everest-Run-czy...

Na balkonie © djk71

Mimo to zabawa przednia, a miejsce zapowiada się wspaniale.

Medal © djk71

A skąd te 1700 zł? Za godzinę!
No, cóż 30 zł wpisowe, czas biegu niewiele ponad minutę więc po przemnożeniu tyle wychodzi ;-) 


Chęci gdzieś zniknęły :(

Środa, 1 września 2021 · Komentarze(0)
Za miesiąc maraton, a tu... kryzys... ?
Niby wiedziałem, że nastąpi, a jednak jestem zaskoczony - nie tym, że nadszedł, ale tym, że nie potrafię sobie z nim poradzić.

Niektórzy wiedzą, że wybrałem sobie jeden z 16-tygodniowych planów przygotowawczych Garmina, który miał mi pomóc w treningach. I rzeczywiście pomógł... 11 z 16 tygodni to uczciwe, regularne treningi - czy miały się przełożyć na lepszą formę to finalnie by się okazało na maratonie. Póki co biegało mi się coraz lepiej i lżej... No właśnie biegało...
Zakończenie 11. tygodnia to długie trzygodzinne wybieganie, które zbiegło się z intensywnym weekendem, bezsennymi nocami i w efekcie zakończyło się niespełna dwugodzinnym biegiem i przerwanym treningiem. Niby nic takiego, przecież to i tak plan ogólny, a nie personalizowany pode mnie i pod każdy kolejny tydzień, a jednak coś pękło...
Pękło tylko nie do końca wiem gdzie.

Poniedziałek przerwa, wtorek trening zakończony zaparkowaniem pod siłownią i powrotem do domu, w środę udało się nawet zaplanować powtórkę niedzieli i rozpocząć bieg na bieżni tylko, że... zszedłem z niej po 13 minutach...

Dzień później nawet nie myślałem o treningu. To znaczy myślałem, ale nie w sensie żeby coś w tej kwestii zrobić ?

Czy to zmęczenie, czy coś innego? Sam nie wiem, może kumulacja wszystkiego...

Powrót demonów.... I to nie tych wielkich, strasznych, których mógłbym się obawiać, spodziewać, tylko innych, tych z którymi nie potrafię się zmierzyć, bo... są zbyt małe, zbyt niezauważalne, pojawiające się znikające znienacka... i atakujące hurtem...
To słowa lub ich brak, to ludzkie zachowania, na które wydaje mi się, że już jestem odporny, a potem znów okazuje się, że nie...
To moje działania lub... ich brak...

A może to urlop, a dokładniej mówiąc powrót z urlopu i zderzenie się z rzeczywistością? Na urlopie podobał mi się spokój jaki w wielu miejscach miałem okazję zaobserwować. Brak pośpiechu, czas dla siebie, czas dla innych... Znów miałem czas żeby spojrzeć na wiele rzeczy z dystansu, znów miałem czas żeby usiąść przy kawie i... przypomnieć sobie jak to jest przyglądać się innym.... zastanawiając się kim są, co robią... jak kiedyś.... dawno temu...
A tu znów pośpiech, gonitwa, walka z wiatrakami...

Nie wiem... nagle zniknęła chęć do biegania... i nie tylko do tego...
Czy wróci? Oby.... Trzymajcie kciuki.