Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2017

Dystans całkowity:245.52 km (w terenie 19.00 km; 7.74%)
Czas w ruchu:20:15
Średnia prędkość:12.12 km/h
Maksymalna prędkość:51.87 km/h
Maks. tętno maksymalne:197 (97 %)
Maks. tętno średnie:177 (87 %)
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:14.44 km i 1h 11m
Więcej statystyk

Podsumowanie za maj

Wtorek, 30 maja 2017 · Komentarze(0)
Spokojne, krótkie poranne rozbieganie. Dobrze, że rano, bo już ciepło, a strach pomyśleć co będzie potem.

Tradycyjnie podsumowanie miesiąca w drodze do maratonu. Maj wyglądał tak:

- rower - 2 wyjazdy - 123,23 km -Słabiutko, ale czerwiec zapowiada się znacznie lepiej ;-)
- bieganie - 15 razy - 122,28 km - jak w ubiegłym miesiącu - zgodnie z planem, regularnie. I wciąż mnie to cieszy ;-)
- pływanie - 0 razy - 0 km - Jak w poprzednim miesiącu - nie było kiedy. Mam nadzieję powrócić do tego kiedyś.
- VO2 max wzrost z 39 do 43 - jest dobrze
- waga: -1,9 kg (-8,9 kg od początku) - Wciąż powoli w dół.

W sumie tylko biegowo jest ok, reszta do poprawy.

Bieganie w maju © djk71

Teraz czas rozpocząć rowerowy czerwiec, tylko jak w to wpleść bieganie?

Wyjść poza strefę komfortu

Wtorek, 30 maja 2017 · Komentarze(0)
Ciężki trening. Szczególnie początek. Poranne poddenerwowanie, wysoka temperatura już przed szóstą rano i nietypowy plan treningu sprawiły, że początek był ciężki.

Przy mocniejszych elementach treningu gdzieś podświadomie organizm się buntował jeszcze przed początkiem - nie, to za mocno! Bardzo nie chciał robić niczego, co wykraczało poza strefę komfortu, choć nie wiem, czy strefą komfortu można nazwać bieganie 6:30 min/km przy pulsie 170-175 :-)

Od połowy już było lepiej. To znaczy psychicznie, bo fizycznie prosto nie było. Ale podobało mi się :-)

Do Żywca

Niedziela, 28 maja 2017 · Komentarze(7)
Uczestnicy
Wczoraj był jak dotychczas najdłuższy trening biegowy więc dziś postanowiłem odpocząć. Odpocząć i posiedzieć. Na siodełku rowerowym. :)

Dawno tego nie robiłem. Jako, że firmowy wyjazd do Zakopanego zbliża się wielkim krokami to trzeba było objechać ostatni nie sprawdzony odcinek trasy. Pierwotnie w planach był wyjazd tylko z Amigą, ale udaje namówić się jeszcze Waldka, z którym wkrótce zamierzamy trochę więcej pokręcić.

Nie ma czasu żeby zrobić całość trasy rowerem więc ruszamy autem do Goczałkowic. Tam już przesiadka na rowery i ruszamy. Ruszamy i... szok. Jest pięknie. Tak dawno nie kręciłem, że jestem po prostu zachwycony samym faktem jazdy. Do tego w tak pięknych okolicznościach przyrody.

Siadamy na rowery i od razu przed nami góry © djk71
I nasze "morze" © djk71

Góry, woda, las... droga... pięknie...

Niektóre odcinki trasy korygujemy na bieżąco, inne skorygujemy w drodze powrotnej.
Przejeżdżamy przez Bielsko...

Kościołów po drodze wiele © djk71
Dziś stadion pusty, Podbeskidzie gra w Zabrzu © djk71

Zaglądamy oczywiście do knajpki gdzie czekać ma na nas obiad...

Dziś tu pusto © djk71

Po drodze podjazdy i zjazdy.

I kolejny kościół © djk71

I lądujemy w Żywcu.

Centrum Kultury © djk71

Przed samym Rynkiem upewniam się czy jadę właściwą drogą wołając do chłopaków: Tędy? Tak, tędy - odpowiadają mi nieznani ludzie. Okazuje się, że jesteśmy na trasie triathlonu i wzięto nas za zawodników :-)

Spóźniliśmy się na start © djk71
Na Rynku tłumy © djk71

Krótka wizyta w parku.

Mam nadzieję, że żona nie będzie zazdrosna © djk71
Chiński domek © djk71
Kaczki pozują © djk71


I obiad w knajpce, w której gościliśmy 5 lat temu po pamiętnym podjeździe na Hrobaczą Łąkę ;-)

Czas goni, trzeba wracać.

Chce się jechać © djk71

Powrotna droga wydaje się być dużo ciekawsza.

Był już dziś kościół? © djk71

Po powrocie trzeba będzie poskładać ostateczną wersję śladu trasy do Zakopca.

Widoki wynagradzają wysiłek © djk71


Kolejny piękny dzień. Tylko słońce mnie spaliło nieco zbyt mocno.

Oj ciepło dziś było © djk71

Ale co tam, ważne, że w końcu pojeździłem. I to w świetnym towarzystwie, po fantastycznych terenach.


Zmęczony i szczęśliwy

Sobota, 27 maja 2017 · Komentarze(2)
Zmęczony, bo:
- dzień był długi i aktywny
- 4 godziny w busie z małą ilością miejsca na nogi
- kilka godzin kibicowania i emocji
- najdłuższy bieg w życiu

Szczęśliwy, bo:
- dzień był długi i aktywny
- kilka godzin spędzonych we wspaniałym towarzystwie
- kilka godzin kibicowania i emocji
- najdłuższy bieg w życiu

W czwartek cieszyliśmy się z Pucharu, który zdobył Górnik Zabrze w piłce ręcznej.
Dziś spędziliśmy dzień z naszą drużyną UKS 31 Rokitnica Zabrze na turnieju w Wieluniu, gdzie chłopaki po raz kolejny pokazali charakter i po emocjonujących meczach pokonali wszystkich rywali zdobywając pierwsze miejsce!

Mamy puchar © djk71

Pamiątkowe zdjęcie musi być © djk71


Wieczorem jeszcze trening. Dwie pętle po 8 km. Cieszy, że mimo, iż pętle kończyły się pod domem, ani prze chwilę nie przeszło mi przez myśl, aby przerwać trening.

Udany dzień :-)

Puchar jest nasz :-)

Piątek, 26 maja 2017 · Komentarze(0)
Wczoraj intensywny i bardzo długi dzień, bo zakończony meczem finałowym Pucharu PGNiG Superligi. Po nieco nerwowej pierwszej połowie, w drugie chłopaki nie dali szans drużynie Sandra SPA Pogoń Szczecin i pewnie wygrali zdobywając puchar. Nie wiem, czy bardziej cieszyli się zawodnicy, czy kibice, ale ciężko było opuścić halę.

Mamy puchar! © djk71

Każdy chciał zostać jak najdłużej rozmawiając z zawodnikami, robiąc sobie fotki i oczywiście chcąc dotknąć pucharu. Niektórym (jak Igorowi) się udało :-)

Z Patrykiem i pucharem © djk71

Noc krótka, ale rano nie ma zmiłuj... trzeba ćwiczyć. Fajna temperatura. Słoneczko... po prostu raj...

A teraz do pracy marsz...

Wolniej czyli szybciej

Środa, 24 maja 2017 · Komentarze(0)
Dziś wg planu rozbieganie więc:

Bieg w swobodnym, luźnym bardzo komfortowym tempie (trucht), podczas którego biegacz może spokojnie prowadzić rozmowę. Kieruj się głównie samopoczuciem. Jeśli dostajesz zadyszki – zwolnij. Jeśli samopoczucie masz dobre, możesz biec trochę szybciej niż zwykle, jeśli jesteś ociężały, zwolnij. Niech twoje ciało ci powie, jak szybko danego dnia może biec. W teorii biegania to bieg na poziomie ok. 65-75% własnego tętna maksymalnego (HRmax).


Biegnę więc starając się słuchać organizmu, a zegarek próbuje pilnować tętna, które oczywiście próbuje skakać powyżej założonego limitu. Próbuję zwalniać kiedy zaczyna mi brakować oddechu i tak sobie truchtam. Efekt - bez większego wysiłku biegnę nieco (takie małe nieco, ale zawsze to coś) szybciej niż zwykle. Czyli trzeba biec swoje, bez szarpania, bez szybkich początków...

Ech, pięknie jest móc sobie pobiegać... A tu trzeba się pakować na rowerowanie... Ciekawe na jakie noclegi uda nam się trafić na trasie... Takich jak w Sandomierzu już pewnie nie będzie...

Na Pogodnej © djk71

Kryzysowy tydzień

Wtorek, 23 maja 2017 · Komentarze(2)
Ostatni tydzień to kryzys. Kryzys w Opolu, kryzys u mnie. Zmęczenie, problemy i przerwa w treningu. Nie wiem, czy to efekt krótkiego urlopu i rozleniwienia (choć tam biegałem), czy przesilenia wiosennego...  A na urlopie było pięknie... Na zdjęciu sad leszczynowy jaki mieliśmy za naszą kwaterą...

Sad leszczynowy © djk71

Tak, czy owak, chciałbym o ubiegłym tygodniu zapomnieć. Trzeba wrócić do treningów. Przede mną intensywny okres rowerowy, a za nieco ponad 4 miesiące maraton. Im bliżej tym ciężej to widzę, ale wciąż wierzę, że dam radę. Muszę. Tym bardziej, że wczoraj organizatorzy maratonu poinformowali o zmianie trasy... Meta będzie... na bieżni Stadionu Śląskiego :-) To zobowiązuje :-)

Trzymajcie kciuki i motywujcie mnie. Potrzebuję tego. Naprawdę.

Wspomnienia z weekendu

Środa, 17 maja 2017 · Komentarze(1)
Wydawało mi się, że przedłużony weekend to był wypoczynek. I tak było. Spokojnie, rodzinnie, spacery, ogniska, kibicowanie na meczach, a jednak... po powrocie byłem totalnie zmęczony. Sen przychodził nagle i nie chciał odejść... Już się boję co będzie się działo w najbliższych tygodniach.

Mimo to wyjazd był tak udany, że zdecydowałem się nawet zrobić sobie selfie... (czy to jest na pewno selfie, bo się nie znam?)...

Czy to selfie? © djk71

Dziś rano ciężko było wstać, po pracy również padłem. Mimo wszystko wieczorem udaje się na chwilę wyjść. Nie wiem czemu ale ruszam zbyt szybko (jak na mnie) i efekt od razu widać. Oddech, puls... Zamiast zwolnić, biegnę dalej w podobnym tempie licząc chyba na cud. Ten się nie zdarza. Zaplanowane podbiegi kończę w połowie... Brak tchu, puls 190+. Wracam do domu. Dobrze, kolejna nauczka, pilnować tempa...

No i na koniec jeszcze kilka zdjęć z niedzielnego spaceru po Sandomierzu i okolicy.

Ruszamy w Góry Pieprzowe © djk71
Nisko, ale wspinać się trzeba © djk71
Wisła i starorzecze © djk71
Widok na Starówkę © djk71
I Wąwóz Królowej Jadwigi © djk71
W wąwozie © djk71

Dziwnie rosną te drzewa © djk71
Jedna z wielu wiewiórek © djk71
Zamek © djk71
Ratusz © djk71
Piękne tereny... :-)

327 > 325, czyli ruiny i niezwykła hodowla

Niedziela, 14 maja 2017 · Komentarze(2)
Kolejny dzień z dala od domu i kolejne bieganie. Wstaję wcześnie, ale czekam, aż obudzą się chłopcy. Może pobiegną choć kawałek trasy ze mną. Niestety, obaj wybierają łóżko. Gdybym wiedział, że tak będzie to pobiegłbym bladym świtem, a tak start w największym słońcu.

Na niebie prawie nie ma chmurek. Mogło być tak w trakcie wczorajszej wycieczki - zdjęcia by były ładniejsze.

Teren tu mocno pagórkowaty. Dziś biegnę w drugą stronę, ale łatwiej nie jest. Do tego ciepło. Chyba trzeba będzie robić treningi bladym świtem lub wieczorem. Żałuję, że nie wziąłem niczego do picia. Dziś by się przydało.

Rundka dłuższa niż wczoraj, ale krótsza nieco niż planowałem.

Ciekawostka: w tym roku mam przebiegnięte 327 km, a przejechane 325 km. Szok.

Przybiegam do domu. Woda i chwila zastanowienia, czy nie pobiec dalej... ale nie, czas na kąpiel, późne śniadanie i może dziś też uda się coś ciekawego zobaczyć.
Wczoraj było interesująco...


Z zewnątrz taki sobie widok © djk71
Zamek Krzyżtopór © djk71
Niby tylko ruiny © djk71
Można tu jednak chodzić i chodzić © djk71
Było tu ponoć 365 okien i warto w każde spojrzeć © djk71
Jest kilka tematycznych ścieżek do zwiedzania © djk71
Co wyjście to ciekawiej © djk71
Musiało tu być pięknie © djk71
Można się zgubić © djk71
Zielono, szkoda, że niebo nie było jeszcze błękitne © djk71
W Kurozwękach © djk71
To nie żubr! © djk71
Trzeba odpocząć po ciężkim dniu © djk71

Sandomierskie dróżki

Sobota, 13 maja 2017 · Komentarze(4)
Z konieczności trzy dni przerwy więc dziś nie ma przebacz. Wstajemy rano i wraz z Wiktorem ruszamy pobiegać. Wczoraj po zwiedzaniu zaplanowana trasy biegu - zobaczymy jak wyjdzie w praktyce. Wychodzi spoko, mała niespodzianka tam gdzie Google Street View pokazywało brak drogi - rzeczywiście jej nie było, ale była ścieżka ;-)

Potem jakieś 750m ładnego podbiegu. No cóż, zahaczamy właśnie o Góry Pieprzowe. Dało w kość, ale na szczęście biegliśmy sobie spokojnym tempem i jakoś się udało. Przydatne, bo wszyscy mnie straszą, że sobie strasznie trudny maraton wybrałem, że jest sporo łatwiejszych, bardziej płaskich. Trudno, zapisany więc nie ma wyboru i trzeba ćwiczyć podbiegi ;-)

Przebiegając bramę domu mamy 8 km, czyli tyle i chciałem dziś przebiec.

Kilka zdjęć z wczorajszego popołudnia.

W Opatowie © djk71
Brama Opatowska © djk71
Widok na miasto © djk71
Płynie WIsła, płynie © djk71
Rowerowy akcent © djk71
Jest i ratusz © djk71
Która godzina? © djk71
Ucho igielne © djk71
To jest szkoła - Collegium Gostomianum © djk71