Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2014

Dystans całkowity:108.16 km (w terenie 13.68 km; 12.65%)
Czas w ruchu:25:27
Średnia prędkość:12.34 km/h
Maksymalna prędkość:43.87 km/h
Maks. tętno maksymalne:193 (106 %)
Maks. tętno średnie:175 (96 %)
Liczba aktywności:25
Średnio na aktywność:9.01 km i 1h 01m
Więcej statystyk

Eksperymenty w bieganiu i podsumowanie 2014

Środa, 31 grudnia 2014 · Komentarze(7)
Eksperymenty w bieganiu i podsumowanie 2014

Dzisiejsze poranne bieganie mocno eksperymentalne.

- Po raz pierwszy wyłamałem się nieco z planu i był ciągły bieg. Dałem radę, choć na prędkość średnią to mocno nie wpłynęło... czyli wciąż truchtam - 6.32 min/km - 9,19 km/h

- Po ostatnich uślizgach na lodzie kupiłem w Decathlonie najtańsze buty z bieżnikiem. Uślizgów brak, ale też nie było tak ślisko jak ostatnio. Mniejsza amortyzacja i miejscami lekkie niepokoje w nogach, których w A6ach nie czułem, ale ogólnie nie mogę narzekać. Poza tym na nogach leżą idealnie.

- Pierwszy raz przy -10 stopniach :-)

- Zamiast softshella wiatrówka rowerowa - spoko, dalej się pocę, ale kurtka nie jest tak mokra w środku jak softshell.

- Zmienione skarpety i zapominamy o otarciach :-)

- Doczytałem, że w bieganiu też jest kadencja! Ściągnąłem trochę utworów i biegłem z słuchawkami na uszach. Niestety wpasowanie się w rytm było ciężkie. Albo za wysoki bpm sobie wybrałem, albo, co bardziej prawdopodobne, w bieganiu też wychodzi, że słoń mi na ucho nadepnął :-)

2x15B-3M - tak miało być, a było 1x38B

Podsumowanie 2014

A teraz w związku z tym, że rok się kończy to wypadałoby zrobić podsumowanie.

Mimo wielu niezbyt miłych niespodzianek na zawodach, ogólnie był to rowerowo rok bardzo udany.
Przede wszystkim rekordowy dystans, prawie 7500 km, czyli ponad 1,5 tysiąca więcej niż w dotychczas najlepszym 2008 roku. Do tego jazda ze znacznie wyższą kadencją i szybkością. Mocno poprawiony wynik na Śnieżce i rekordowy dystans w ciągu doby (337,76km). Widać efekty całorocznego treningu (choć wciąż jeszcze nie tak regularnego jak bym chciał).

Trudno wymienić wszystko co się wydarzyło w ciągu roku więc w telegraficznym skrócie co się działo.

Styczeń

Kilka fajnych wycieczek (w tym m.in. w świetnym towarzystwie Wojtka i innych nowo poznanych kolegów) i niestety odesłanie roweru do producenta. Na szczęście reklamacja uznana i po miesiącu wraca z nową ramą.

Pęknięcie © djk71

Luty

Złoto dla Zuchwałych - złota nie udało się zdobyć, ale zabawa była przednia.

Mokro, ale klimatycznie © djk71

Marzec

Kilka bardzo fajnych wycieczek po okolicy i całkiem udany start w Jurajskim KoRNO

Ciekawe jak tu było kiedyś © djk71

Kwiecień

Fantastyczna Odyseja Miechowska, start naszych koleżanek w rajdzie w Katowicach oraz Bike Orient i nowe doświadczenia w szukaniu punktów. Oj działo się :-)



Maj

Maj powitał nas śniegiem i porażką pogodową na Rudawskiej Wyrypie. Do dziś mam opór przed wyjściem na rower kiedy jest chłodno.
Potem świetny rajd rodzinny i ZaDyMnO.

Głęboko © djk71

Czerwiec

Ten miesiąc to cała masa imprez: fantastyczna Ciupaga Orient, podziemny Grassor...

Wąsko, ciemno © djk71

... i pechowy Bike Orient na Jurze Wieluńskiej

Balon © djk71

Przede wszystkim jednak firmowy wyjazd i 29 osób, które pokonały ponad 75km (łącznie 2191km :-)) głównie terenem w bardzo dobrym tempie.
Jeszcze raz dzięki wszystkim, którzy pojechali i tym którzy sprawili, że wyjazd był tak udany. Szkoda, że nie udało się tego powtórzyć, choć plany były, ale mam nadzieję, że w przyszłym roku jeszcze pokażemy co potrafimy :-)




Lipiec

Najpierw była Szaga...

Prom jest, a gdzie obsługa © djk71

... a potem... licznik pokazał 337,76km przejechane w ciągu 21 godzin, w tym czystej jazdy 14,5h.
Zrobiliśmy to wraz z Amigą. Dzięki Darku raz jeszcze.

Na zdjęciu nie widać jaki jest piękny © djk71
Łabędzie się chłodzą © djk71

Sierpień

Początek urlopu w Juszczynie i eksploracja nowych terenów, a potem...

Śnieżka silną ekipą, czyli mocne poprawienie wyniku z poprzedniego roku i przygoda z łańcuchem

W komplecie © djk71
... a dzień później wjazd na Przełęcz Karkonoską...

Chwila przerwy w schronisku © djk71

Dalej pechowa dla Amigi Izerska Wyrypa

Koło się już nie kręci © djk71

i bardzo szybkie KoRNO

Widok z punktu © djk71

Wrzesień

Kaczawska Wyrypa
dała mi w kość

I jak tu na szybko zrobić zdjęcie? © djk71

A na Mordowniku udało mi się tylko wyjechać na trasę i musiałem wrócić.

Napisy w innych językach niż u nas © djk71

Udał się za to Rajd Szlakiem Górnośląskich Rezydencji.

Pamiątkowa koszulka © djk71

Październik

Dwudniowa Galicja Orient
rozpoczęła imprezowy miesiąc.

Pierwszy fat bike jaki widziałem na zawodach © djk71

Dalej niesamowity Harpagan w doborowym towarzystwie...

Jest punkt, jest wesoło © djk71

I świetna zabawa na ostatnim w tym roku Bike Oriencie

Perforatory na słupkach © djk71

Listopad

Powrót na siłownię, ale były też akcenty rowerowe

Naleśnik, czy Pancake? © djk71

Grudzień

Grudzień to mnóstwo aktywności, ale mało przejechanych kilometrów... I wcale nie jest mi z tym źle :-)
Najważniejsze to odkrycie spinningu i... rozpoczęcie biegania...

Rozdziewiczone © djk71

Plany na przyszły rok

Plany właściwie już gotowe, ale to nie temat na ten wpis. Na pewno nie są tak ambitne... chociaż...  :)

Brzmi nieźle :-) © djk71

To by było na tyle.

Dziękuję wszystkim, którym w jakimś stopniu przyczynili się do tego, że to się udało. W kolejności zupełnie przypadkowej:
- Amidze - za znoszenie mojego towarzystwa i humorów na trasach,
- trenerowi - za wsparcie i cierpliwość,
- firmie i kolegom z pracy - za wsparcie z nadzieją, że podobnie będzie w kolejnym roku :-),
- wszystkim czytelnikom tego bloga - Wasze komentarze i świadomość tego, że tu wpadacie bardzo pomaga i motywuje :-)
- i przede wszystkim Anetce i chłopakom - za wsparcie i dużą wyrozumiałość :)

Oby przyszły rok był jeszcze lepszy, tak rowerowo, jak i przede wszystkim życiowo... czego sobie i Wam życzę :-)




Krótka siłownia

Wtorek, 30 grudnia 2014 · Komentarze(0)
Krótka siłownia

Trochę późniejsze wyjście z domu i w efekcie krótszy pobyt na siłowni. Głównie nogi. Wystarczająco jednak by się zmęczyć.
I porównania pulsów z Łukaszem, On w trakcie kręcenia nie potrafi wejść na taki jak ja mam w przerwach między ćwiczeniami :-)


Ostatni spinning

Poniedziałek, 29 grudnia 2014 · Komentarze(0)
Ostatni spinning

Ostatni spinning w tym roku za mną. Myślałem, że wraz z każdym kolejnym będę się mniej pocił, a tu jest wręcz odwrotnie. Nie wiem, czy jestem coraz słabszy, czy coraz mocniej wykonuję ćwiczenia. Brakuje mi tu jakiegoś dodatkowego odnośnika (stopień oporu, kadencja), sam puls nie wystarcza na porównanie tego co robiłem z tym co robię.

Lepiej biec niż iść

Poniedziałek, 29 grudnia 2014 · Komentarze(0)
Lepiej biec niż iść

O  świcie, czy raczej przed świtem... Kiedy wychodzę jest ciemno. znów nasypało. Większość chodników biała. Ślisko. Bieg cały czas w napięciu. W wielu miejscach zostawiam pierwsze ślady na dziewiczym śniegu. To jest chyba to co czują Ci, co biegają na nartach zakładając ślad... Tyle tylko, że mój zostanie zaraz zadeptany...

Jasno tylko pod latarnią, a ślady tylko samochodów © djk71

Kolejne wydłużenie czasu biegu w stosunku do marszu. Pod koniec drugiej pętli czuję to..

Kiedy wracam jest wciąż ciemno. Jednak idąc człowiek bardziej się ślizga niż kiedy biegnie.
Wczoraj pisałem, że mnie buty ocierają, chyba jednak to nie była prawda, to raczej skarpety.

2x15B-3M

Bieganie po śniegu, czyli ślisko

Niedziela, 28 grudnia 2014 · Komentarze(3)
Bieganie po śniegu, czyli ślisko

Miał być rower, znów nie wyszło. Zamiast tego bieg. Może nie zamiast, bo bieganie też miało być.

Wychodzę i jest koszmarnie ślisko na chodnikach. Ruszam w stronę lasu. Tam niestety też nie lepiej. Wcale tego nie widać, a jednak każdy krok to strach w oczach. W sumie to łatwiej biegać, w trakcie marszu jest jeszcze gorzej.

Niby tylko trochę śniegu, a ślisko jak diabli © djk71

W sklepie mieli rację, buty na asfalt nie nadają się na bieganie po lodzie. No, ale przecież nie kupię kolejnych...

Wracam tradycyjnie cały mokry, do tego zauważyłem, że mnie lekko ocierają buty w okolicach kostki, a właściwie w kostce. Niedobrze.

3x10B-3M

88,8 czyli spinning poświąteczny

Sobota, 27 grudnia 2014 · Komentarze(3)
88,8 czyli spinning poświąteczny

Poranna waga: 88,8 - masakra.
Na spinningu mokro i ciężko. Były momenty, że po haśle: Podkręć opór - nawet mi ręka nie drgnęła. Nie byłem już w stanie podkręcić. Świąteczne obżarstwo, czy leniwy (sportowo) tydzień?

Świąteczne spalanie kalorii

Czwartek, 25 grudnia 2014 · Komentarze(4)
Świąteczne spalanie kalorii

Okres przedświąteczny to okres, którego szczególnie nie lubię. Za świętami też nie przepadam, ale tam myślę, że w dużym stopniu ma to wpływ ten okres "przed". W sumie to zmarnowany pod każdym względem tydzień czasu, wydane bez sensu tysiące złotych i... ech dużo by można było pisać... W Wigilię usiadłem sobie na ławeczce w pewnym centrum handlowym (bo miałem dość) i zacząłem obserwować ludzi. Wyjątkiem byli Ci uśmiechnięci. Reszta była zdenerwowana, czasem wściekła, kłócąca się... porażka...

Jeśli chodzi o treningi to też kiepsko. Pomimo ładnej pogody wczoraj i dziś zero jazdy, ani wczoraj, ani dziś. Nie było też siłowni, ani spinningu. Wieczorem, po powrocie z kolejnego obżarstwa. decyduję się pójść pobiegać. Trudno zresztą byłoby zostać w domu kiedy wśród prezentów m.in. taka pozycja:

I jak tu nie trenować? © djk71

Kolejny marszobieg, który sprawia mi przyjemność, mimo iż po drodze łapie mnie deszcz ze śniegiem. Muszę tylko chyba poeksperymentować z ubraniem, bo to chyba softshell sprawia, że mimo, iż nie jestem grubo ubrany to wracam totalnie mokry.

3x10B-3M

Kolejny tydzień biegania...

Wtorek, 23 grudnia 2014 · Komentarze(0)
Kolejny tydzień biegania...

... rozpoczęty. Trochę się bałem jak będzie przy wydłużonym czasie biegu, ale spoko. O dziwo zupełnie nie mam z tym problemu. Choć oczywiście to wciąż wolne truchtanie, ale tak ma być.

Niestety wczorajszy spinning i poranna siłownia nie wypaliły... życie..

3x10B-3M

W końcu na rowerze i magia świąt

Niedziela, 21 grudnia 2014 · Komentarze(13)
W końcu na rowerze i magia świąt

Ostatni raz byłem na rowerze...hmmm... 4 tygodnie temu... Masakra... zakładam, że to najdłuższa przerwa w tym roku, choć był to chyba najaktywniejszy sportowo okres. Była siłownia, spinning, bieganie... I to całkiem sporo. I mimo, że mi się to podoba to jakoś brakuje kręcenia na zewnątrz. Wieczorem rzucam hasło na FB, że rano mam ochotę na rower. Odzew szybki. Umawiamy się na 9:00 w Świerklańcu.

Rano niestety dostaję info od dwóch osób, że w obliczu wiatru i deszczu ze śniegiem odpuszczają. U mnie spokój, ruszam więc mimo wszystko na umówione miejsce spotkania, może jednak ktoś się skusi.

Do Stroszka jest spokojnie. W Radzionkowie zaczyna padać. W Świerklańcu tnie po twarzy śnieg, czy grad,  w każdym razie efekt jest taki jakby ktoś wbijał mi setki cienkich igiełek w twarz. Pewnie niejedno SPA mogłoby pozazdrościć takiego masażu.

W Świerklańcu oczywiście nikogo nie ma, ale jak wykorzystuję chwilę i chroniąc się na przystanku dopompowuje powietrze z przodu. Zapomniałem, że w trakcie ostatnich zabaw z rowerem popsułem pompkę stacjonarną i nie skończyłem wtedy pompować. Chyba czas kupić nową. Jakieś sugestie?

Wjeżdżam na chwilę do parku, ale jest nieprzyjemnie. Decyduję się wracać w swoje okolice, może dalej nie pada. W okolicach Orzecha zaczynają mi drętwieć przemoczone i zmarznięte dłonie. Efekt identyczny jak w maju. :( Dobrze, że wziąłem zapasowe rękawice, ale one też niewiele pomagają.

Krótki postój w Radzionkowie przy wagonie upamiętniającym wywózkę mieszkańców Górnego Śląska do Związku Sowieckiego w 1945 roku.

Takim wagonami wywozili ludzi na wschód © djk71

Na Stroszku przestaje padać. Decyduję się jechać jeszcze w okolice Rept. Widząc jednak błoto na leśnych ścieżkach wybieram, jak mi się wydaje, trochę bardziej czyste ścieżki wokół Segietu. Rzeczywiście jest spoko do... wyjazdu na ulicę Żeromskiego, gdzie zerwali asfalt i kładą kanalizację. Błotna maź.

Najbrudniej... na ulicy © djk71

Mijam Repty podziwiając początek kalendarzowej zimy...

Początek zimy © djk71

I jeszcze nieco okrężnie zaczynam zmierzać w stronę domu.
Wieszowa rondo i jakiś dupek prawie mnie potrąca wjeżdżając na rondo, mimo że jestem dokładnie przed jego maską. Dobrze, że było szeroko i zdążyłem odskoczyć. Nawet mi się nie chciało prowadzić kampanii edukacyjnej... Po prostu opadły mi ręce... Gdyby nie to, że z założenia nie ufam kierowcom to pewnie zostałbym tam leżeć...

W Rokitnicy krótki postój, aby opłukać choć trochę rower.

W sumie fajnie, że pojechałem, szkoda, że nie udało się spotkać ze znajomymi, szkoda, że pogoda nie dopisała.

W tytule była Magia Świąt... Czemu? Bo przypomniał mi się jeden utwór i szukając go trafiłem na swój wpis sprzed czterech lat... Nic dodać nic ująć... :( Nic się nie zmieniło.

Kadencja: 85

Bieg w deszczu

Sobota, 20 grudnia 2014 · Komentarze(0)
Bieg w deszczu

Na szczęście gorzej wyglądało przez okno. W sumie jak wyszedłem to już nie było tak źle. Tylko ten slalom między kałużami... no bo wiadomo, buty jeszcze czyste :-)


3x7B-3M