Debiut na spinningu

Czwartek, 4 grudnia 2014 · Komentarze(7)
Uczestnicy
Debiut na spinningu

W końcu się wybrałem zobaczyć jak to jest. W sumie okazało się, że to ciąg dalszy pracy... Połowa osób to ludzie z firmy :-) Łącznie z prowadzącym :-)

Ciekawe doświadczenie. Spociłem się jak diabli. Sam sobie, czy to w domu, czy na siłowni, nie dałbym takiego wycisku. Nawet muzyka mi zbytnio nie przeszkadzała i pod koniec już mi się wydawało, że kręciłem w jej rytm. Choć nie ukrywam, że wolałbym swoją, też pełną energii... :-)

Jedyny minus to to, że skupiałem się jedynie na poprawnym kręceniu i przeżyciu :-) natomiast zupełnie nie byłem w stanie kontrolować pulsu.

Myślę, że tu jeszcze wrócę.

Komentarze (7)

:-) To trzeba było napisać, że zabijasz czas ;-) Postawiłbym jednak na szermierkę. Ciekawe i oryginalne.

limit 12:45 piątek, 5 grudnia 2014

limit, amiga
Nie wypowiadam się o efektach, bo trudno coś powiedzieć po pierwszym razie. Na 100% zgadzam się z Wami, że to na pewno coś zupełnie innego niż typowa jazda na rowerze. Też wolę teren. Ale chyba się trochę (a może nawet mocno) zestarzałem, bo jakoś mnie zupełnie nie ciągnie na rower kiedy jest zimno i ciemno, a na chwilę obecną tylko wtedy mam szansę (no i czasem w weekend). Więc postanowiłem sobie urozmaicić oczekiwanie na lepszą aurę. Jeśli przyniesie to jakiś efekt to dobrze, jeśli nie to kolejne doświadczenie będzie za mną :-)

djk71 11:57 piątek, 5 grudnia 2014

djk71: Sam tego nie uprawiałem ale jeździłem z ludźmi, którzy się katowali tym sposobem. W terenie się okazywało, że pierwsza lepsza górka i zaraz zawału dostaną. A i kondycji na długi dystans też nie mięli zbyt rewelacyjnej. Dlatego o spinningu mam raczej nędzne zdanie. Jazda rowerem w terenie to jazda rowerem w terenie. Nic tego nie zastąpi. Bierzesz wiatr na gębę, nogi muszą przekręcić w chłodzie, wodzie i pod górkę.

limit 08:53 piątek, 5 grudnia 2014

Ja i siłownia to pomyłka... zamiast dźwigać ciężary wolę rąbać drewno... czy zrzucać węgiel, przynajmniej coś z tego jest.... Jazda w miejscu mnie zabija... Profesjonalistą nigdy nie będę jest przynajmniej o 25 lat za późno... Muzyki i tak nie słyszę... przy wysiłku wyłączam się... i skupiam się na czymś zupełnie innym... Jedyne co mogę powiedzieć na plus to pierwszy raz od dawna zobaczyłem średni puls po godzinie na poziomie 155 i najwyższy w okolic 177.... Jednak dalej nie ujechałem ani centymetra...

Swoją drogą byłem i nie podobało mi się..., teraz nikt mi nie zarzuci że wypowiadam się przed sprawdzeniem... A w zimie zwykły rower też działa...

amiga 08:38 piątek, 5 grudnia 2014

limit
Łatwiznę? Wiesz co mówisz? ;)
amiga
Tam też kapało... :)
Mnie na szczęście się nie nudziło... Ale ja nie mam takiej kondycji jak Ty :)

djk71 08:21 piątek, 5 grudnia 2014

Byłem, przeżyłem i myślę, że więcej nie będę... wolę jechać w ulewie... 30km niż kręcić w miejscu...

amiga 08:09 piątek, 5 grudnia 2014

Nie podejrzewałem Cię o to, że pójdziesz na łatwiznę. Spinning? U takiego orientowego wyjadacza? :-(

limit 07:47 piątek, 5 grudnia 2014
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa atrza

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]