Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2012

Dystans całkowity:149.64 km (w terenie 66.00 km; 44.11%)
Czas w ruchu:10:29
Średnia prędkość:14.27 km/h
Maksymalna prędkość:57.66 km/h
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:49.88 km i 3h 29m
Więcej statystyk

Odyseja 2012 - dzień drugi

Niedziela, 7 października 2012 · Komentarze(24)
Odyseja 2012 - dzień drugi
Po wczorajszym pierwszym dniu Odysei szybko usnąłem. Dawno tak się w nocy nie męczyłem. Choć usnąłem natychmiast po wejściu do śpiwora, to budzę się wielokrotnie w nocy. To zmęczenie. Kiedyś nie znałem tego uczucia. Wydawało mi się, że jak ktoś jest zmęczony to śpi jak zabity. Od jakiegoś czasu już wiem, jak człowiek się może męczyć w nocy będąc zmęczony.

Poranek budzi nas niską temperaturą i deszczem. Oj, będzie się działo. Dowiadujemy się, że trasa zostanie skrócona. Ponoć większość tak chciała. Ciekawe, że wczoraj rozmawiałem tylko z mniejszością...

Nic to, mapy w rękę, szybki plan i ruszamy z Amigą na nierówną wojną z błotem i chłodem.

PK2 - Skrzyżowanie dróg leśnych
Ruszamy wraz z dużą grupą zawodników, jednak za torami większość skręca w prawo, a my w lewo w kierunku Bramy Zwierzynieckiej.

Brama Zwierzyniecka © djk71


Dojeżdżamy do kopalni i zonk :-( Wybrana przez nas droga zupełnie zarośnięta. Parę minut straconych na szukanie rozwiązania, kilka kolejnych na objazd. Nieźle się zaczyna. Do tego na zjeździe już nic nie widzę, okulary nie dość, że ociekają wodą to jeszcze parują. Nic nie widzę. Jakimś cudem zjeżdżam, by po chwili dotrzeć do punktu. Okulary lądują w kieszeni, co oznacza, że znów widzę mniej niż powinienem.

PK1 - Skrzyżowanie ścieżek
Tu docieramy bez przygód.

PK4 - Rów
Wieczorem znajomi namawiali mnie na Harpagana. Pa jedzeniu i kąpieli nawet zaczęły mi krążyć po głowie takie myśli. Teraz jednak widzę, że musiałem być bardzo zmęczony biorąc pod uwagę udział w kolejnych zawodach. Dziś na każdym podjeździe prawie umieram. Masakryczna kondycja. :-(
Punkt odnaleziony bez problemu.

PK5 - Szczyt jaru
Tu podjazd daje mi strasznie w tyłek. U góry popas i szybka decyzja o rezygnacji z PK8 - w moim tempie i tak nie zdążymy zaliczyć wszystkiego.

PK6 - Róg lasu, ścieżka
Jedziemy na azymut, po wyjeździe na asfalt lekka dezorientacja. Tablice miejscowości wcale nam nie pomagają, ale po chwili odnajdujemy się i bez problemu docieramy do szóstki. To bufet. Dobre ciacha, tylko kawy nie podawali :)

Bufet © djk71


PK9 - Drzewa na miedzy
Szybko asfaltem, tylko przed samym punktem mała ślizgawka.

PK7 - Pod skałą, wschodnia ściana
Choć szlak niebieski zaprasza by podjechać nim pod punkt, my decydujemy się dojechać tam od strony autostrady. Wybór dobry, tylko punktu nie widać. Efekt podobny jak dzień wcześniej. Szukamy nie przy tej skale co potrzeba. Tracimy mnóstwo czasu.

Pod skałą © djk71


PK3 - Pd-wsch róg polany
Jeszcze tylko jeden punkt i koniec.
Punkt wydaje się być prosty, ale zmęczenie sprawia, że mijamy skręt do lasu. Po chwili wracamy, ale nie zauważamy, że wjeżdżamy do niego inną ścieżką niż nam się wydaje. Szukamy punktu, a jego nie ma. Nagle orientujemy się, że zostało nam mało czasu, a meta jeszcze daleko. Wiemy już jaki zrobiliśmy błąd i może warto by było się cofnąć i tym razem znaleźć punkt, ale moja kondycja podpowiada mi, że może liczyć się każda minuta. Wracamy.

Dogania nas ekipa, z którą szukaliśmy trójki. Znaleźli ją, ale oni mają więcej sił niż ja. Jedziemy razem w stronę mety, ale ja robię to już resztkami sił. Do tego zamknięty przejazd kolejowy, przeciskanie się między zaporami... szaleństwo. Na metę docieramy na pięć minut przed zamknięciem. Jesteśmy sklasyfikowani na siódmym miejscu. Słabo, ale czego można było wymagać jak się nie ma siły.

Grunt, że zabawa była świetna. Dzięki Darku za towarzystwo, sorry za zamulanie, ale więcej nie byłem w stanie dać z siebie w ten weekend.
Dzięki organizatorom za świetną organizację i fantastyczną atmosferę. O ciasteczkach nie wspomnę :-)
Dzięki wszystkim, z którymi miałem okazję zamienić choć parę słów, czy to w bazie, czy na trasie... Fajnie Was było spotkać...

Po przyjeździe do domu odstawienie roweru, szybka kąpiel, obiad, garnitury do auta i kierunek Poznań. Jeszcze tylko szybkie czyszczenie roweru i... niespodzianka...

Dał radę... © djk71


Dobrze, że dojechałem do mety, bo nie byłoby już czasu na skucie łańcucha.

Odyseja 2012 - dzień pierwszy

Sobota, 6 października 2012 · Komentarze(9)
Odyseja 2012 - dzień pierwszy

Po wczorajszej rozgrzewce mam mieszane myśli, co do dzisiejszej trasy. Obawiam się, że będzie ślisko, niebezpiecznie, stromo. Zobaczymy. Mimo to nastroje wesołe. Fajnie zobaczyć wielu dawno niewidzianych znajomych, fajnie było spotkać tych, których do tej pory znało się tylko z sieci.

Niestety rano nie ma czasu na dłuższe pogawędki. Odprawa, rozdanie map i… czas zacząć zabawę. Szybka analiza mapy i ruszamy z Amigą w drogę.

PK25 - Krzyż
Nie myliliśmy się z podjazdami. Są :-) Jedziemy spotykając innych zawodników, jednak po zjeździe w teren większość wybiera inny, objazdowy wariant. My przez pole. Jakoś się jedzie tylko… krzyża nie ma. Wydaje nam się, że odmierzyliśmy dobrze odległość. Cofamy się nieco i próbujemy na przełaj.

Znajdziemy go... © djk71


Efekt- podrapane ręce i nogi. W końcu jest. Była droga w lewo ale… kilkadziesiąt metrów za zakrętem. Nasz błąd? Pewnie tak. Mamy pierwszy punkt.

Amiga dziękuje za odnalezienie punktu? © djk71


PK21 - Skrzyżowanie dróg
Jest ciepło. Około 20 stopni, dobrze, że ubrałem się "na krótko". Punkt odnaleziony bez problemów.

Obok punktu © djk71


PK20 - Skrzyżowanie dróg
Tak mocno się skupiam na szukaniu dalszej drogi, że o mały włos nie ominąłbym punktu w Płokach. Na szczęście Darek czuwał.

PK19 - Źródło
Tu chwila zagubienia, mapa swoje, drogi swoje, a my swoje. W końcu ruszamy zgodnie ze wskazaniami szlaku rowerowego. Jest punkt. Jeszcze tylko trzeba do niego… dojść… :-) Jest tam co prawda szlak rowerowy, ale nie przekonał nas do zjazdu…

Zielony szlak rowerowy © djk71


PK18 - Skrzyżowanie dróg
Jako, że na poprzednim skrzyżowaniu mieliśmy problem z uzgodnieniem mapy i terenu decydujemy się pojechać do punktu mieszczącego się przy dawnej Pustyni Starczynowskiej asfaltem przez Żuradę. Jak się potem okaże, to był dobry pomysł - inni brnęli po ośki w piachu.

Na pustynię? © djk71


PK17 - Skrzyżowanie drogi i przecinki
Wracamy drogą, którą przyjechaliśmy i… mam odcięcie prądu :-( Lądujemy w sklepie, uzupełnienie zapasów i energii i jedziemy dalej. Zostaję też posądzony o przynależność do bractwa rycerskiego… Hmmm… Punkt odnaleziony bez problemu.

PK16 - Skrzyżowanie ścieżek
Dużo tych skrzyżowań. Tu zaskakuje nas asfaltowa droga zamiast ścieżki. Kompas, mapa, linijka i skręcamy. Dobrze. Po chwili jesteśmy na punkcie. W tym samym czasie dociera tu kilka innych osób.

Droga... © djk71


PK15 - Róg młodnika
Małe dylematy przy wyjeździe z poprzedniego punktu, a potem przy szukaniu skrętu w lewo. Na szczęście znów wybieramy dobrze. Punkt odnaleziony bez pudła. Na dole jakaś parka walczy z awarią ale nie potrzebują naszej pomocy.

Inni zgubili rowery...

Mnie rower nie potrzebny © djk71


A nam się tu podoba...

Jura © djk71


PK23 - Skała, Pd. Podnóże
Zjazd w dół, asfalt i… skręcamy inaczej niż reszta - pod górkę :-) Potem zielony szlak i skała. Skała jest, ale ponieważ podjeżdżamy od strony północnej to chwilę zajmuje nam odnalezienie lampionu.

Jest skała... Tylko gdzie punkt? © djk71


Tym bardziej, że jest on… przy następnej skale :-)

A to ta skała... © djk71


PK24 - Droga leśna
Mało czasu, jeszcze mniej sił (mówię o sobie) decydujemy się zaliczyć jeszcze tylko jeden punkt. Powinno był łatwo, przy żółtym szlaku. Przy źródełku koledzy życzą nam dobrej zabawy ostrzegając, że żółty szlak będzie bohaterem tego odcinka.

Zimna woda © djk71


Amiga zastanawia się czy wobec tego jest po co jechać dalej... ;-)

Jechać dalej? © djk71


I jest dziwnie. Szlak pojawia się i znika. W końcu trafiamy na miejsce, które pokrywa się z mapą! Co za odmiana na tym szlaku :-) Po chwili jest też punkt.

Jeszcze rzut oka na okolicę...

Plac zabaw © djk71


Fajne drogi © djk71


Czas wracać. Jestem tak zmęczony, że nawet mi nie w głowie zakupy, mam ochotę się tylko położyć.
Jednak tuż po wjeździe na metę nasz współspacz ratuje nas puszką złocistego napoju. Do tego jedzonko i jest lepiej. Są siły żeby troch ę posiedzieć z resztą. Trochę, bo jutro czeka mnie bardzo długi dzień, w związku z tym idę spać trochę wcześniej niż reszta.

Brakowało mi tego. Uwielbiam to, to wszystko: zawody, adrenalinę, zmęczenie, towarzystwo… Brakowało mi tego bardzo…

Krótko przed Odyseją

Piątek, 5 października 2012 · Komentarze(4)
Krótko przed Odyseja
Krótka przejażdżka przed jutrzejszą Odyseją. Krótka, ale wystarczająca żeby zobaczyć, ze łatwo nie będzie. Ani pod górę, ani z góry. Z góry najprościej na tyłku. Sprawdziłem :-) Na szczęście bezboleśnie. Po chwili Amiga tylko zapytał: Po czym my jedziemy? To jest kisiel?