Wpisy archiwalne w miesiącu
Styczeń, 2020
Dystans całkowity: | 119.34 km (w terenie 22.00 km; 18.43%) |
Czas w ruchu: | 21:09 |
Średnia prędkość: | 10.97 km/h |
Maksymalna prędkość: | 38.76 km/h |
Suma podjazdów: | 454 m |
Maks. tętno maksymalne: | 193 (95 %) |
Maks. tętno średnie: | 174 (85 %) |
Suma kalorii: | 12932 kcal |
Liczba aktywności: | 21 |
Średnio na aktywność: | 11.93 km i 1h 00m |
Więcej statystyk |
AktywnośćĆwiczenia
Czas w ruchu00:27
Tętnośr.163
TętnoMAX192
Kalorie 379 kcal
126 pięter
Po biegu na bieżni idziemy na schody. Chwilę czekamy aż zwolnią się dwa urządzenia obok siebie. Mam wrażenie, że mój towarzysz najchętniej by już poszedł do domu - nic dziwnego ostatnio zrobił ostre treningi. Ostatecznie zalicza jednak 42 piętra, mnie udaje się trzy razy tyle.

Fajnie, że udało się wzajemnie sprowokować do ruchu, bo tak nie wiadomo czy, którykolwiek z nas by się ruszył :-)

Jak w grze© djk71
Fajnie, że udało się wzajemnie sprowokować do ruchu, bo tak nie wiadomo czy, którykolwiek z nas by się ruszył :-)
AktywnośćBieganie
Dystans5.41 km
Czas w ruchu00:36
Vśrednia6:39 min/km
VMAX6:10 min/km
Delikatnie na bieżni
W pracy spotkałem się z Adamem. Nie do końca byłem pewien, czy dziś uda się poruszać, bo po pracy zebranie w szkole. Ale żeby nie wyszło, że się obijam to coś tam zagaduję, że może wieczorem pójdę na siłkę. Adam podchwycił temat i... nie ma wyjścia. W takim razie w drodze do szkoły wcinam dwa Big Mac'i - ot dieta sportowca, ale co zrobić potem już nie będzie kiedy.
Zebranie szybko się kończy i dzwonię do Adasia. Nie zmienił zdania. .. Krótko potem widzimy się w ReShape - Dla Adama to debiut tutaj. Miałem w planach tylko schody, ale pada pomysł żeby wcześniej choć trochę pobiegać. Zaliczam wiem piątkę po plaży. Spokojnym truchtem, ale to pierwszy bieg od 18 dni :-(
Zebranie szybko się kończy i dzwonię do Adasia. Nie zmienił zdania. .. Krótko potem widzimy się w ReShape - Dla Adama to debiut tutaj. Miałem w planach tylko schody, ale pada pomysł żeby wcześniej choć trochę pobiegać. Zaliczam wiem piątkę po plaży. Spokojnym truchtem, ale to pierwszy bieg od 18 dni :-(
AktywnośćĆwiczenia
Czas w ruchu00:40
Tętnośr.173
TętnoMAX193
Kalorie 593 kcal
Temp.30.0 °C
3360 schodów / 210 pięter
Dziś kolejne schody. Tym razem sam.

Dziś 210 pięter (3360 schodków). Było mokro :-)

Kolejne schody przetestowane© djk71
Dziś 210 pięter (3360 schodków). Było mokro :-)
AktywnośćĆwiczenia
Czas w ruchu00:56
Po schodach
Dziś z synem najpierw powrót do ping ponga (jeszcze potrafię), a potem wspinaczka po schodach.
Łatwo nie było. Spociłem się nieźle.


166 pięter i 2631 kroków. Dużo i mało :-)
Łatwo nie było. Spociłem się nieźle.

166 pięter© djk71

2631 kroków© djk71
166 pięter i 2631 kroków. Dużo i mało :-)
AktywnośćĆwiczenia
Czas w ruchu00:51
Tętnośr.140
TętnoMAX192
Kalorie 454 kcal
Rehabilitacja cd.
Dziś żona kupiła mi nowe buty. Więc trzeba było się znów poruszać.

Póki co jeszcze wewnątrz, ale powoli trzeba wracać do żywych... :-)

Nowe buty do biegania© djk71
Póki co jeszcze wewnątrz, ale powoli trzeba wracać do żywych... :-)
AktywnośćĆwiczenia
Czas w ruchu01:08
Tętnośr.125
TętnoMAX145
Kalorie 474 kcal
Ćwiczenia rehabilitacyjne
Pierwsze próby ruszania się po prawie dwóch tygodniach bólu. Przy dużym wsparciu żony :-)
Ból minął tylko częściowo. Ale w sumie od początku mogę się ruszać, nie mogę siedzieć i leżeć. Teraz tabletki trochę zadziałały. Zobaczymy co będzie dalej. Przede mną jeszcze badania. Chciałbym przede wszystkim znać przyczynę bólu.
Ból minął tylko częściowo. Ale w sumie od początku mogę się ruszać, nie mogę siedzieć i leżeć. Teraz tabletki trochę zadziałały. Zobaczymy co będzie dalej. Przede mną jeszcze badania. Chciałbym przede wszystkim znać przyczynę bólu.
Sinusoida
To nie tak miało być...
Kończy się drugi tydzień walki z bólem, a ja dostaję nowy zestaw leków, skierowania itp... Są chwile kiedy jest lepiej, a potem znów ciężko założyć skarpetkę... I jak tu ćwiczyć, trenować? Jedenasty dzień bez aktywności... to też boli... psychicznie...
Chyba się uzależniłem... od ruchu...

I co dalej? Leżeć i poddać się? Czekać cierpliwie, aż przejdzie? Ruszać się mimo wszystko?
Pytania o tyle zasadne, że od początku najlepiej jest kiedy chodzę lub ewentualnie stoję. Czyli jak się ruszam jest ok, gorzej kiedy leżę, a przede wszystkim siedzę....
Kończy się drugi tydzień walki z bólem, a ja dostaję nowy zestaw leków, skierowania itp... Są chwile kiedy jest lepiej, a potem znów ciężko założyć skarpetkę... I jak tu ćwiczyć, trenować? Jedenasty dzień bez aktywności... to też boli... psychicznie...
Chyba się uzależniłem... od ruchu...

Ciąg dalszy kuracji :(© djk71
I co dalej? Leżeć i poddać się? Czekać cierpliwie, aż przejdzie? Ruszać się mimo wszystko?
Pytania o tyle zasadne, że od początku najlepiej jest kiedy chodzę lub ewentualnie stoję. Czyli jak się ruszam jest ok, gorzej kiedy leżę, a przede wszystkim siedzę....
Ciąg dalszy L4
Drugi tydzień na L4 :-(
Jest lepiej, ale wciąż mam największe problemy z siedzeniem, trochę też wciąż z leżeniem.
Nie ma problemu ze staniem i chodzeniem. Czyli zasadniczo ćwiczyć mógłbym... ale się boję... Nie chcę przegiąć... Nie chcę wracać do lekarza... bo to wciąż inny świat... począwszy od tego, że niby wszędzie kolejki, a na korytarzach pusto... Że niby mam numer pierwszy, a wchodzę jako piąty lub szósty... Że... za dużo mnie to już kosztowało... czasu, bólu i pieniędzy...

Bez treningów staram się wypełnić czas lekturą oraz nadrabianiem zaległości filmowych. Jeśli chodzi o książki to po części sportowe, a po części inne klimaty (w tym m.in. kolejne tomy Mroza). Chociaż, czy można mówić o tomach, o lekturze, gdy w grę wchodzą audiobooki? Czy słuchając książek zwiększam poziom czytelnictwa w kraju?
Oprócz tego okazało się jaki jestem "łatwy". Mimo kontuzji znajomym udało się mnie namówić na kolejne sportowe szaleństwo. Myślałem, że chociaż żona zaoponuje, a Ona wręcz przeciwnie - namówiła mnie na start... Nie jestem normalny, no, ale co zrobić... całe życie z wariatami...
Marzę już o bieganiu...
Jest lepiej, ale wciąż mam największe problemy z siedzeniem, trochę też wciąż z leżeniem.
Nie ma problemu ze staniem i chodzeniem. Czyli zasadniczo ćwiczyć mógłbym... ale się boję... Nie chcę przegiąć... Nie chcę wracać do lekarza... bo to wciąż inny świat... począwszy od tego, że niby wszędzie kolejki, a na korytarzach pusto... Że niby mam numer pierwszy, a wchodzę jako piąty lub szósty... Że... za dużo mnie to już kosztowało... czasu, bólu i pieniędzy...

Niby kolejki, a pusto© djk71
Bez treningów staram się wypełnić czas lekturą oraz nadrabianiem zaległości filmowych. Jeśli chodzi o książki to po części sportowe, a po części inne klimaty (w tym m.in. kolejne tomy Mroza). Chociaż, czy można mówić o tomach, o lekturze, gdy w grę wchodzą audiobooki? Czy słuchając książek zwiększam poziom czytelnictwa w kraju?
Oprócz tego okazało się jaki jestem "łatwy". Mimo kontuzji znajomym udało się mnie namówić na kolejne sportowe szaleństwo. Myślałem, że chociaż żona zaoponuje, a Ona wręcz przeciwnie - namówiła mnie na start... Nie jestem normalny, no, ale co zrobić... całe życie z wariatami...
Marzę już o bieganiu...
Czas na... łóżko...
Od kilkunastu dni bolały mnie plecy. Najpierw lekko, potem mocniej, ale tylko co jakiś czas. Co ciekawe nie bolały mnie w trakcie aktywności: biegania, kręcenia... Tylko jak siadałem i nic nie robiłem. Weekend aktywny, w sobotę 15 km biegania na bieżni, potem Bal Sportowców, a w niedzielę bieg dla WOŚP i... tu zaczęło być poważnie... W trakcie rozgrzewki coś poczułem, a startując myślałem, że nie pobiegnę. Tak było jednak tylko przez pierwsze kilka metrów, potem już biegło mi się dobrze.
10 km tuptania z Anią wokół Areny bez żadnych problemów. Dopiero wchodząc do auta znów odezwały się plecy. I tak już było do wieczora. Noc z kilkoma przerwami... rano nie potrafiłem wstać z łóżka. Do lekarza udało się dostać na jutro, a dziś od razu do Centrum Rehabilitacji. Powtórka z rozrywki, jak kilkanaście miesięcy wcześniej - wtedy też było po rundce z Anką - tyle, że wtedy rowerową. Przypadek? ;)
Co teraz? Miał być wyjazd na ferie, miał być ciąg dalszy regularnych treningów, a tu czas na odpoczynek...

Mam nadzieję, że szybko postawią mnie na nogi...
Chyba jestem uzależniony, bo mimo bólu już dziś brakowało mi ruchu...
10 km tuptania z Anią wokół Areny bez żadnych problemów. Dopiero wchodząc do auta znów odezwały się plecy. I tak już było do wieczora. Noc z kilkoma przerwami... rano nie potrafiłem wstać z łóżka. Do lekarza udało się dostać na jutro, a dziś od razu do Centrum Rehabilitacji. Powtórka z rozrywki, jak kilkanaście miesięcy wcześniej - wtedy też było po rundce z Anką - tyle, że wtedy rowerową. Przypadek? ;)
Co teraz? Miał być wyjazd na ferie, miał być ciąg dalszy regularnych treningów, a tu czas na odpoczynek...

Czas na... odpoczynek?© djk71
Mam nadzieję, że szybko postawią mnie na nogi...
Chyba jestem uzależniony, bo mimo bólu już dziś brakowało mi ruchu...
AktywnośćBieganie
Dystans10.01 km
Czas w ruchu01:00
Vśrednia5:59 min/km
VMAX4:53 min/km
Podjazdy 77 m
WOŚP Bieg Orkiestrowy
Finał WOŚP, czyli coś czego nie można opuścić. Od wielu lat aktywnie, kiedyś rowerowo, ostatnio biegowo. W tym roku podobnie jak rok temu postanawiam pobiegać wokół gliwickiej Areny.
Mimo wiatru i chłodu gorąca atmosfera, wszyscy uśmiechnięci, mnóstwo osób przebranych.
Ja planowałem pobiec w mojej czarnej WOŚP-owej koszulce, ale gdzieś się zapodziała, ubieram więc naszą teamową. Na miejscu żona robi mi prezent i kupuje białą koszulkę WOŚP. Przebieram się :-) I znów parę złotych poszło na ten najpiękniejszy cel :)

Na miejscu najpierw spotykam Magdę z rodzinką.

Potem Anię ;)

I już tuż przed startem Agę, a na trasie Karolinę. Czyli reprezentacja Etisoft Running Team Jest obecna :-)
Najpierw ustawiamy się tradycyjnie w serduszko :-)

Potem rozgrzewka...

I zaraz ruszamy.

Wystarczy przebiec jedno kilkuset metrowe kółko, można więcej. Jedyne ograniczenie to 60 minut.


Udaje nam się przebiec kilkanaście kółek i zaliczyć orkiestrową dychę ;-)

Odbiór medali i pamiątkowe zdjęcie.

Trzeba uciekać do domu, bo strasznie wieje, a mimo że, jak mi się wydawało, biegłem w spokojnym tempie i całą drogę rozmawialiśmy to jestem cały mokry.
Jak zawsze super impreza w świetnym towarzystwie. I oby tak do końca świata i jeden dzień dłużej :)
Mimo wiatru i chłodu gorąca atmosfera, wszyscy uśmiechnięci, mnóstwo osób przebranych.
Ja planowałem pobiec w mojej czarnej WOŚP-owej koszulce, ale gdzieś się zapodziała, ubieram więc naszą teamową. Na miejscu żona robi mi prezent i kupuje białą koszulkę WOŚP. Przebieram się :-) I znów parę złotych poszło na ten najpiękniejszy cel :)

W nowej koszulce© djk71
Na miejscu najpierw spotykam Magdę z rodzinką.

Jest Magda :-)© djk71
Potem Anię ;)

Jest i Ania© djk71
I już tuż przed startem Agę, a na trasie Karolinę. Czyli reprezentacja Etisoft Running Team Jest obecna :-)
Najpierw ustawiamy się tradycyjnie w serduszko :-)

Tradycyjne serduszko© djk71
Potem rozgrzewka...

Czas na rozgrzewkę© djk71
I zaraz ruszamy.

Zaraz startujemy ;-)© djk71
Wystarczy przebiec jedno kilkuset metrowe kółko, można więcej. Jedyne ograniczenie to 60 minut.

Karola z kijkami© djk71

Aga z flagą :-)© djk71
Udaje nam się przebiec kilkanaście kółek i zaliczyć orkiestrową dychę ;-)

Kolejne kółko© djk71
Odbiór medali i pamiątkowe zdjęcie.

ETISOFT RUNNING TEAM dla WOŚP© djk71
Trzeba uciekać do domu, bo strasznie wieje, a mimo że, jak mi się wydawało, biegłem w spokojnym tempie i całą drogę rozmawialiśmy to jestem cały mokry.
Jak zawsze super impreza w świetnym towarzystwie. I oby tak do końca świata i jeden dzień dłużej :)