Wpisy archiwalne w miesiącu
Grudzień, 2016
Dystans całkowity: | 80.29 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 07:23 |
Średnia prędkość: | 10.87 km/h |
Maksymalna prędkość: | 35.37 km/h |
Maks. tętno maksymalne: | 197 (101 %) |
Maks. tętno średnie: | 185 (94 %) |
Liczba aktywności: | 7 |
Średnio na aktywność: | 11.47 km i 1h 03m |
Więcej statystyk |
AktywnośćJazda na rowerze
Dystans56.68 km
Czas w ruchu03:39
Vśrednia15.53 km/h
VMAX35.37 km/h
Sylwestrowy Rajd i Podsumowanie 2016
Zwykle w ostatnim dniu roku jest tu tylko podsumowanie, dziś jednak nie sposób choć w dwóch słowach nie wspomnieć o Rajdzie Sylwestrowym, na który jakimś cudem się załapałem :-)
Start przy minus pięciu, rześko. Z Rokitnicy jedzie nas już siódemka, a na miejsce startu docieramy w piętnastoosobowej grupie. Na miejscu czeka już spora grupa, a z każdą minutą docierają kolejni rowerzyści. W sumie zbiera się nas 65 osób. Fajnie zobaczyć dawno niewidziane twarze, choć większość osób jest mi obcych.
Pamiątkowe zdjęcie pod pomnikiem przed kopalnią Makoszowy.
Kopalnią, która po 110 latach wczoraj wydobyła ostatnią tonę węgla. Szkoda :-(
Ruszamy spokojnym tempem w kierunku naszego dzisiejszego celu jakim jest Rybaczówka.
Na miejscu już czeka Amiga.
Pieczemy kiełbaski...
... leje się szampan bezalkoholowy ;) Chyba, bo niektórym po nim przyszła chęć na polowanie...
Jest czas rzucić okiem na stojące i leżące rowery...
Niektórzy przyjechali chyba na niezbyt kompletnych ;)
Nie tylko rowery były odświętne :-)
W końcu czas wracać.
Po drodze jeszcze rzut oka na bunkier Obszaru Warownego Śląsk.
I wracamy do domu. Co rusz, to ktoś skręca w stronę domu. My żegnamy się w Rokitnicy. Mam wrażenie, że nikomu się nie chce rozstawać... To był miło fajnie spędzony dzień. Dobrze zakończony rok.
A teraz czas na podsumowanie tego co się działo w całym roku.
Podsumowanie roku 2016
"Nie tak to miało wyglądać... Oby przyszły rok był choć trochę lepszy. Czego sobie i Wam życzę!
Mam nadzieję, że do zobaczenia, tak tu, jak i gdzieś na trasie."
Powyższym zdaniem zakończyłem ubiegłoroczne podsumowanie roku. Tym samym mogę też zakończyć tegoroczne. Nic się nie zmieniło, żeby nie powiedzieć, że było gorzej.
Styczeń
Nic się nie działo pozytywnego. Klika przejażdżek po okolicy.
Luty
Pustka... zero aktywności... jakiejkolwiek...
Marzec
Jak w styczniu, klika krótkich przejażdżek. Zerwany hak... Wszystko się rwie, sypie...
Kwiecień
Prawie 600km, szaleństwo...
W tym firmowy wyjazd na Nikiszowiec
oraz ciężki start w Nadwiślańskim Maratonie na Orientację
Maj
Najbardziej aktywny miesiąc w roku.
Testowanie trasy i firmowy wyjazd do Wisły (57 osób na ponad 100-km trasie) oraz powrót.
Fajny start na Orient Akcji.
I wreszcie niesamowity wyjazd do włoskiego Bormio.
Czerwiec
Początek czerwca to ciąg dalszy włoskiej przygody, w tym mi.in. objazd Lago di Garda.
... i przede wszystkim wjazd na Passo dello Stelvio ;-)
Był też fatalny start w upale na Bike Oriencie.
Lipiec
Kolejny miesiąc to poszukiwanie punktu G na Tropicelu :-)
Sierpień
Przełom lipca i sierpnia to urlop nad morzem.
i fatalny start na KoRNO
Wrzesień
Powrót na basen i jedna dłuższa wycieczka treningowa przed zawodami z Alicją.
Październik
Ciąg dalszy walki z pływaniem
Start dla zabawy na Bike Oriencie
Fajna zabawa na trasie przygodowej Silesia Race
I ambitna walka na kolejnym Tropicielu
Listopad
Cały miesiąc to właściwie jeden weekend w Żarach, a tam drugi w życiu bieg (?) na 10km
I przejażdżka w świetnym towarzystwie po Zielonym Lesie :-)
Grudzień
Ostatni miesiąc roku to zasadniczo kolejna próba powrotu do biegania, dalsza walka z pływaniem i dzisiejsza wycieczka.
"Nie tak to miało wyglądać... Oby przyszły rok był choć trochę lepszy. Czego sobie i Wam życzę!
Mam nadzieję, że do zobaczenia, tak tu, jak i gdzieś na trasie."
Start przy minus pięciu, rześko. Z Rokitnicy jedzie nas już siódemka, a na miejsce startu docieramy w piętnastoosobowej grupie. Na miejscu czeka już spora grupa, a z każdą minutą docierają kolejni rowerzyści. W sumie zbiera się nas 65 osób. Fajnie zobaczyć dawno niewidziane twarze, choć większość osób jest mi obcych.
Pamiątkowe zdjęcie pod pomnikiem przed kopalnią Makoszowy.

Krzywo, ale tak wyszło :-)© djk71
Kopalnią, która po 110 latach wczoraj wydobyła ostatnią tonę węgla. Szkoda :-(

To już koniec kopalni© djk71
Ruszamy spokojnym tempem w kierunku naszego dzisiejszego celu jakim jest Rybaczówka.
Na miejscu już czeka Amiga.

Z kiełbaskami© djk71
Pieczemy kiełbaski...

Jest ogień, są kiełbaski© djk71
... leje się szampan bezalkoholowy ;) Chyba, bo niektórym po nim przyszła chęć na polowanie...

Mięsko?© djk71
Jest czas rzucić okiem na stojące i leżące rowery...

Jest wesoło, nawet rowery się uśmiechają© djk71

Wiosna idzie© djk71

Niektórym rowerom było zimno© djk71

Rower odświętny© djk71
Niektórzy przyjechali chyba na niezbyt kompletnych ;)

Czego tu brakuje?© djk71
Nie tylko rowery były odświętne :-)

Jak Sylwester to Sylwester© djk71
W końcu czas wracać.
Po drodze jeszcze rzut oka na bunkier Obszaru Warownego Śląsk.

Przez okienko© djk71
I wracamy do domu. Co rusz, to ktoś skręca w stronę domu. My żegnamy się w Rokitnicy. Mam wrażenie, że nikomu się nie chce rozstawać... To był miło fajnie spędzony dzień. Dobrze zakończony rok.
A teraz czas na podsumowanie tego co się działo w całym roku.
Podsumowanie roku 2016
"Nie tak to miało wyglądać... Oby przyszły rok był choć trochę lepszy. Czego sobie i Wam życzę!
Mam nadzieję, że do zobaczenia, tak tu, jak i gdzieś na trasie."
Powyższym zdaniem zakończyłem ubiegłoroczne podsumowanie roku. Tym samym mogę też zakończyć tegoroczne. Nic się nie zmieniło, żeby nie powiedzieć, że było gorzej.
Styczeń
Nic się nie działo pozytywnego. Klika przejażdżek po okolicy.

Misiu na lodowisku© djk71
Luty
Pustka... zero aktywności... jakiejkolwiek...
Marzec
Jak w styczniu, klika krótkich przejażdżek. Zerwany hak... Wszystko się rwie, sypie...

I po haku :-(© djk71
Kwiecień
Prawie 600km, szaleństwo...
W tym firmowy wyjazd na Nikiszowiec

I w drogę© djk71
oraz ciężki start w Nadwiślańskim Maratonie na Orientację

U góry jest asfalt© djk71
Maj
Najbardziej aktywny miesiąc w roku.
Testowanie trasy i firmowy wyjazd do Wisły (57 osób na ponad 100-km trasie) oraz powrót.

Pamiątkowe zdjęcie© djk71
Fajny start na Orient Akcji.

Głaz© djk71
I wreszcie niesamowity wyjazd do włoskiego Bormio.

Uwielbiam te kościoły© djk71

Tak wysoko jeszcze nie byłem© djk71
Czerwiec
Początek czerwca to ciąg dalszy włoskiej przygody, w tym mi.in. objazd Lago di Garda.

Droga wije się© djk71

Tu też ładnie© djk71
... i przede wszystkim wjazd na Passo dello Stelvio ;-)

I jeszcze serpentyny© djk71

Zrobiłem to!© djk71
Był też fatalny start w upale na Bike Oriencie.

Jak wyznaczyć trasę© djk71

Były miejsca gdzie było płyciej :-)© djk71
Lipiec
Kolejny miesiąc to poszukiwanie punktu G na Tropicelu :-)

Łatwo nie będzie© djk71
Sierpień
Przełom lipca i sierpnia to urlop nad morzem.

Jestem nad morzem© djk71
i fatalny start na KoRNO

Tak będę leżał© djk71
Wrzesień
Powrót na basen i jedna dłuższa wycieczka treningowa przed zawodami z Alicją.

Wóz strażacki© djk71
Październik
Ciąg dalszy walki z pływaniem

Analiza wideo© djk71
Start dla zabawy na Bike Oriencie

Punkt pod skałą w Mirowie© djk71
Fajna zabawa na trasie przygodowej Silesia Race

Ale fajnie© djk71
I ambitna walka na kolejnym Tropicielu

Pamiątkowe zdjęcie przed startem© djk71

I znów jakiś obcy teren© djk71
Listopad
Cały miesiąc to właściwie jeden weekend w Żarach, a tam drugi w życiu bieg (?) na 10km

Na mecie© djk71
I przejażdżka w świetnym towarzystwie po Zielonym Lesie :-)

Piec?© djk71
Grudzień
Ostatni miesiąc roku to zasadniczo kolejna próba powrotu do biegania, dalsza walka z pływaniem i dzisiejsza wycieczka.

Płonie ognisko© djk71
"Nie tak to miało wyglądać... Oby przyszły rok był choć trochę lepszy. Czego sobie i Wam życzę!
Mam nadzieję, że do zobaczenia, tak tu, jak i gdzieś na trasie."
AktywnośćPływanie
Dystans0.80 km
Czas w ruchu00:51
Vśrednia0.94 km/h
Jednak się nie nauczę... :-(
No i się nie nauczę. Myślałem, że poprzednie porażki to efekt zmęczenia, zarówno fizycznego, jak i psychicznego. Ale tak nie jest, dziś, gdy wydawało mi się, że przyszedłem z zupełnie świeżą głową, było podobnie. Nie potrafię oddychać w wodzie!!!
Zaczynam myśleć, że to nie ma sensu. Bo wciąż nie sprawia mi to przyjemności. Jestem zmęczony i nie widzę żadnych postępów :-(
Muszę przemyśleć czy ma sens dalej z tym walczyć. Może po prostu jestem stworzony do życia na lądzie...
Zaczynam myśleć, że to nie ma sensu. Bo wciąż nie sprawia mi to przyjemności. Jestem zmęczony i nie widzę żadnych postępów :-(
Muszę przemyśleć czy ma sens dalej z tym walczyć. Może po prostu jestem stworzony do życia na lądzie...
AktywnośćBieganie
Dystans3.42 km
Czas w ruchu00:23
Vśrednia6:43 min/km
VMAX5:09 min/km
Krótko i Preisner
Czasu mało, ale się udało. W innym wypadku pewnie znalazłbym powody, aby nie biegać jutro, pojutrze i tak dalej.
Na dworze rześko, ale przyjemnie. O dziwo nawet nie czuć było domowych palenisk.
Tymczasem w muzyce... Dobra zmiana...
Na dworze rześko, ale przyjemnie. O dziwo nawet nie czuć było domowych palenisk.
Tymczasem w muzyce... Dobra zmiana...
AktywnośćBieganie
Dystans3.68 km
Czas w ruchu00:26
Vśrednia7:03 min/km
VMAX5:13 min/km
367 kroków i Last Christmas
Tyle zrobiłem przez cały wczorajszy dzień. Łóżko - kuchnia - łazienka - łóżko. Brawo Ty!!!
A ta złośliwa waga nie omieszkała mi o tym dziś rano przypomnieć .
Więc przed obiadem (wiem, powinno być zamiast ;-) ) znów chwilę pobiegać. Po wigilijnym biegu czułem (czuję) uda, dziś dość szybko zacząłem czuć piszczele. Ale udało się dobiec bez przerw do końca.
Trzeba szybko (póki mi się jeszcze chce) znaleźć jakieś cele. Biegowe, bo rowerowe już się krystalizują.
Choć z tym planowaniem to wiadomo jak jest. Kto by jeszcze wczoraj pomyślał, że to będą prawdziwe Last Christmas...
Nie był to mój ulubiony artysta, ale są postacie, których trudno nie doceniać...
Chciałem tu wrzucić jakiś cover, jakąś specjalną wersję (metalową, punkową, celtycką... ), ale choć niektóre są naprawdę niezłe to... jednak żadna nie jest godna by ją dziś słuchać...
A ta złośliwa waga nie omieszkała mi o tym dziś rano przypomnieć .
Więc przed obiadem (wiem, powinno być zamiast ;-) ) znów chwilę pobiegać. Po wigilijnym biegu czułem (czuję) uda, dziś dość szybko zacząłem czuć piszczele. Ale udało się dobiec bez przerw do końca.
Trzeba szybko (póki mi się jeszcze chce) znaleźć jakieś cele. Biegowe, bo rowerowe już się krystalizują.
Choć z tym planowaniem to wiadomo jak jest. Kto by jeszcze wczoraj pomyślał, że to będą prawdziwe Last Christmas...

Ogień wciaż płonie© djk71
Nie był to mój ulubiony artysta, ale są postacie, których trudno nie doceniać...
Chciałem tu wrzucić jakiś cover, jakąś specjalną wersję (metalową, punkową, celtycką... ), ale choć niektóre są naprawdę niezłe to... jednak żadna nie jest godna by ją dziś słuchać...
AktywnośćBieganie
Dystans3.74 km
Czas w ruchu00:26
Vśrednia6:57 min/km
VMAX5:29 min/km
Jaka Wigilia taki cały rok, czyli Wesołych Świąt
Ponoć jaka Wigilia taki cały rok. Nie wierzę w przesądy, ale na wszelki wypadek wyszedłem choć chwilę potruchtać ;) Tym razem na strefie. Sucho i spokojnie. Niezbyt wiele, ale zawsze coś jest więc szansa, że cały rok będę biegał. Boję się tylko żeby to nie było bieganie po sklepach, bo te dziś jak zwykle też zaliczyłem...
No i jeśli ma być taki cały rok to nie wiem, czy mam się cieszyć, czy smucić, bo dzień zacząłem od pracy... Co prawda był to koniec wczorajszego dnia, ale zakończyłem go już dziś o 1:30. Na szczęście to nie była praca firmowa... :-)
A z akcentów rowerowych to tuż przed kolacją wigilijną dotarły w końcu zamówione 15 dni temu (!) opony.Lepiej późno niż wcale, ciekawe jak się sprawdzą.
Spokojnych Świąt Wam wszystkim życzę (i sobie też) :-)

Wesołych Świąt© djk71
No i jeśli ma być taki cały rok to nie wiem, czy mam się cieszyć, czy smucić, bo dzień zacząłem od pracy... Co prawda był to koniec wczorajszego dnia, ale zakończyłem go już dziś o 1:30. Na szczęście to nie była praca firmowa... :-)
A z akcentów rowerowych to tuż przed kolacją wigilijną dotarły w końcu zamówione 15 dni temu (!) opony.Lepiej późno niż wcale, ciekawe jak się sprawdzą.

Zobaczymy jak się sprawdzi© djk71
Spokojnych Świąt Wam wszystkim życzę (i sobie też) :-)
AktywnośćJazda na rowerze
Dystans11.27 km
Czas w ruchu00:42
Vśrednia16.10 km/h
VMAX28.05 km/h
99,9 + 2,4 = Big Noise
Wczoraj waga pokazała 99,9kg :-( Co się dziwić skoro nic (oprócz jedzenia) nie robię. Nie jeżdżę, nie biegam, nie ćwiczę, prawie nie pływam... brak motywacji, brak planów... No dobra, wpisałem w kalendarz przyszłoroczne imprezy rowerowe, ale co z tego będzie nie wiadomo. Przydałby się też jakiś cykl imprez biegowych, gdzieś tu na Śląsku, ot tak żeby był powód do ćwiczeń.
No i wczoraj pojawił się jeszcze cel. Zupełnie niespodziewanie. Pojechałem spotkać się z chłopakami z Leśnej Rajzy, którzy zaplanowali spotkanie w sprawie przyszłorocznej wyprawy. Szczerze powiedziawszy nie w głowie mi była wyprawa, chciałem po prostu spotkać choć na chwilę kilka sympatycznych osób, których ostatnio rzadko mam okazję widzieć na rowerach. I nie chodzi o to, że oni nie jeżdżą... :-)
Miało być spotkanie, a wystarczyło 15 minut i w głowie się odezwał ten diabełek, który od razu zawołał: Jedziesz!!!
Nie będzie to takie proste, bo przeciwności jest sporo, ale zobaczymy, spróbuję. Błogosławieństwo żony jest :)
Dziś zmiana opony z tyłu i krótki wieczorny test, czy wszystko jest ok. Z tyłu tak. Z przodu niby też, ale X-King 2,4 na zmrożonym śniegu to porażka. Nie ślizga się, ale albo dawno nie jeździłem po śniegu, albo to jest najgłośniejsza opona jaką miałem. Nigdy nie słyszałem takiego hałasu. Jeśli pojadę w sobotę na Zimowe KoRNO, to... chyba ze słuchawkami, bo inaczej ogłuchnę. Po prostu szok.
Krótka rundka po okolicy. Rzut oka na pomnik górników. Ciekawe, czy kiedyś go odnowią.
I czas wracać do domu. Raz, że chłodno, dwa, że późno.
Chciałbym wrócić do treningów.
Z innej beczki, dziś dopiero zobaczyłem fragment koncertu, na którym Robert Brylewski się zabawił z organizatorami koncertu w Gdańsku :) Nie tylko słynne już koszulki, ale przede wszystkim idealnie dobrana setlista - szacun Robert!
No i wczoraj pojawił się jeszcze cel. Zupełnie niespodziewanie. Pojechałem spotkać się z chłopakami z Leśnej Rajzy, którzy zaplanowali spotkanie w sprawie przyszłorocznej wyprawy. Szczerze powiedziawszy nie w głowie mi była wyprawa, chciałem po prostu spotkać choć na chwilę kilka sympatycznych osób, których ostatnio rzadko mam okazję widzieć na rowerach. I nie chodzi o to, że oni nie jeżdżą... :-)
Miało być spotkanie, a wystarczyło 15 minut i w głowie się odezwał ten diabełek, który od razu zawołał: Jedziesz!!!
Nie będzie to takie proste, bo przeciwności jest sporo, ale zobaczymy, spróbuję. Błogosławieństwo żony jest :)
Dziś zmiana opony z tyłu i krótki wieczorny test, czy wszystko jest ok. Z tyłu tak. Z przodu niby też, ale X-King 2,4 na zmrożonym śniegu to porażka. Nie ślizga się, ale albo dawno nie jeździłem po śniegu, albo to jest najgłośniejsza opona jaką miałem. Nigdy nie słyszałem takiego hałasu. Jeśli pojadę w sobotę na Zimowe KoRNO, to... chyba ze słuchawkami, bo inaczej ogłuchnę. Po prostu szok.

Niby śniegu dużo nie ma, ale trzeba uważać© djk71
Krótka rundka po okolicy. Rzut oka na pomnik górników. Ciekawe, czy kiedyś go odnowią.

Pomnik wciąż zniszczony© djk71
I czas wracać do domu. Raz, że chłodno, dwa, że późno.
Chciałbym wrócić do treningów.
Z innej beczki, dziś dopiero zobaczyłem fragment koncertu, na którym Robert Brylewski się zabawił z organizatorami koncertu w Gdańsku :) Nie tylko słynne już koszulki, ale przede wszystkim idealnie dobrana setlista - szacun Robert!
AktywnośćPływanie
Dystans0.70 km
Czas w ruchu00:56
Vśrednia0.75 km/h
Bez efektów
No i bez zmian. Wczoraj zacząłem się zastanawiać, czy problemy z oddychaniem to nie wspomnienia z dzieciństwa. Może, ale jak się tego pozbyć? Nie mam pojęcia.