Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2011

Dystans całkowity:360.55 km (w terenie 103.00 km; 28.57%)
Czas w ruchu:19:44
Średnia prędkość:18.27 km/h
Maksymalna prędkość:57.29 km/h
Liczba aktywności:7
Średnio na aktywność:51.51 km i 2h 49m
Więcej statystyk

Po Trudach...

Niedziela, 25 września 2011 · Komentarze(4)
Po Trudach...
Po wczorajszych zawodach dziś pobudka przed świtem i powrót do domu żeby zdążyć choć na koniec II Rowerowego Pleneru Zabrze 2011. W ramach imprezy odbył się Finał AZS MTB CUP 2011 oraz Akademickiego Pucharu Polski 2011, Dziecięce Wyścigi Rowerowe, Mistrzostwa Zabrza Uczniów w Kolarstwie Górskim 2011 oraz Amatorskie Mistrzostwa w Kolarstwie Górskim Zabrze 2011. Dużo :-) Dużo i chyba wprowadziło to trochę zamieszania. Chyba, bo słyszałem tylko z relacji, gdyż przyjechaliśmy już pod koniec imprezy. Niemniej jednak fajnie, że takie imprezy są, bo zarówno moja rodzinka, jak i wiele innych osób mogło spędzić czas w klimacie rowerowym.

Szkoda tylko, że w tym samym czasie odbywały się XI Zabrzańskie Szosowe Wyścigi Rowerowe Niezrzeszonych. Szkoda, bo w zeszłym roku można było startować w obu imprezach, w tym trzeba było wybierać.

Dzień wcześniej odbył się III Rajd Rowerowy Towarzystwa Miłośników Rokitnicy. Ponoć też było fajnie.

Szkoda tylko, że mimo iż patronem wszystkich imprez był UM nie udało się tego podzielić np. na 3 kolejne weekendy. Może w przyszłym roku...

Po wczorajszej imprezie czułem wszystkie mięśnie ale Igorek i tak wymógł na mnie przebranie się, wyciągnięcie roweru z auta i przejechanie z nim jeszcze raz trasy wyścigu ;-)

Jesienne Trudy 2011 czyli matematyka, czepiak i cztery litery...

Sobota, 24 września 2011 · Komentarze(13)
Jesienne Trudy 2011 czyli matematyka, czepiak i cztery litery...

Cieszyno w powiecie łobeskim (zachodniopomorskie) - kolejna impreza na orientację. Daleko. Dojeżdżamy z Kosmą w piątek przed dwudziestą trzecią. Szybka rejestracja, kilka słów ze znajomymi, ugaszenie pragnienia i nocleg w zimnej sali. Zmarzłem.

Rano z trudem (w końcu to Trudy) się zbieram i przygotowuję. Do startu. Zimno.
Dostajemy mapy i szybka kalkulacja. Tym razem punkty liczone są wagowo więc trzeba dobrze przemyśleć co warto zaliczać, a na co szkoda czasu. Chwilę trwa zanim dochodzimy do porozumienia ale w końcu ruszamy.

PK6 - skrzyżowanie drogi ze strumykiem
W drodze do punktu przypomina mi się teoria mojego syna, który twierdzi, że człowiek pochodzi od małpy, a jego ojciec od czepiaka… Ale czy to ja się czepiam?

Młode potomstwo czepiaka na Czepiaku ;-) © kosma100


Punkt odnaleziony o 8:09.
Baterie padły w aparacie więc dziś tylko zdjęcia zapożyczone od Moniki.

PK9 – skrzyżowanie dróg (przy znaku „dojazd pożarowy”).
Punkt odnaleziony bez szybko i bez problemów o 8:57.

PK7 – rozwidlenie dróg
Chyba najdłuższy odcinek terenem, dziś głównie asfalty rządzą i tu wygrywają, ci co są szybcy na szosie.
9:41

PK11 - skraj lasu, w pobliżu znaku „dojazd pożarowy”
Chwilę wcześniej tablica Teren Wojskowy - wstęp wzbroniony, ale nie dotyczyło to chyba szosy ;-)
10:36 jesteśmy na punkcie. W końcu synchronizujemy tempo jazdy. Wcześniej było rożnie.

PK12 - przy jeziorze w pobliżu narożnika płotu
Prosty dojazd. Spotykamy Pawła C. , z którym będziemy się jeszcze kilkukrotnie mijać na trasie.

PK8 - rozwidlenie dróg (przy pieńku)
Szukamy, szukamy, a punktu nie ma. Kiedy już chcę dzwonić do organizatora rzucam okiem po raz kolejny na mapę i… punkt pewnie jest przy następnym rozwidleniu. Oczywiście. :-) 11:54. Nie jest źle z czasem.

PK10 - skraj lasu (w pobliżu ruin domu)
Do punktu docieramy w towarzystwie tomalosa. Spociliśmy się nieco ;)
12:27.

Odjeżdżamy od punktu i trzeba zaplanować resztę trasy. Nie do końca wiedząc w jakiej będziemy formie zaplanowaliśmy tylko część na starcie. Minęło 5:30h (pozostało 9:30h), mamy 7 z 16 punktów (180 z 400 pkt przeliczeniowych). Jest… dobrze ;-)

PK15 - skrzyżowanie drogi ze strumykiem
Spokojnie, bez przygód. 14:06. Tylko po drodze wizyta w sklepie. Jedna z kilku dziś. Dużo pijemy.

PK14 - rozwidlenie dróg
Punkt wydaje się być prosty jednak zamiast wylądować na skraju lasu lądujemy w jego głębi. Chwila szukania i… rezygnujemy. Szkoda bo to dość "ciężki" punkt, ale już przerabialiśmy na innych imprezach kręcenie się wokół punktu i tracenie czasu.

PK16 - skrzyżowanie drogi ze strumykiem
Uchodzi ze mnie powietrze. Zmęczenie + nieodnaleziony punkt robią swoje. W jednej z kolejnych wiosek (Maszewo?) zarządzam postój. Kładę się na trawie i nie chce mi się ruszyć. Co więcej chyba nawet na 1-2 min. zamyka mi się oko. Potrzebowałem tego. Dostaję kopa i ruszamy dalej. Punkt odnaleziony o 16:31.

PK13 - skrzyżowanie drogi ze strumykiem
Bolą mnie plecy i… trochę poniżej… Coraz częściej nie mogę znaleźć sobie właściwej pozycji na siodełku.
Na punkcie jesteśmy o 17:07

PK5 - rozwidlenie dróg w pobliżu strumyka.
Blisko i prosto. Jedyny punkt, na którym nie ma perforatora. Komuś się przydał. 17:48.

PK4 - przy jeziorze tablica informacyjna.
Od tego punktu mieliśmy zacząć, bo teraz nadrabiamy kup kilometrów. Jego odpuszczenie na początku było wynikiem błędnej kalkulacji. :( Jesteśmy na punkcie o 18:43. To ostatni punkt dla wielu osób. Dla nas ostatni… przy świetle słonecznym.

Na PK 4 - Jesienne Trudy © kosma100


PK3 - stary przystanek kolei wąskotorowej.
Punktu szukamy po ciemku, jest trudniej niż za dnia, ale po chwili jest ;-) 19:54. Tutejsze miasteczka mają swój klimat w ciągu dnia. W nocy… hmmm… to trzeba zobaczyć/ przeżyć… :-)

PK1 - skrzyżowanie drogi ze strumykiem.
Do punktu dojeżdżamy bez problemu o 20:15. I to chyba koniec. W sumie można by jeszcze próbować szukać dwójki, którą również przekalkulowaliśmy, bo powinniśmy ją zaliczyć dużo wcześniej, odpuszczamy jednak. Ryzykowne, za dnia pewnie pojechalibyśmy, teraz mogłoby się okazać, że nie zdążymy dojechać na metę na czas. Musielibyśmy dołożyć jakieś 16km

Na mecie jesteśmy o 21:05. Zupka, kąpiel i wieczorne pogaduchy. W międzyczasie dowiadujemy się, że Monika jest druga. Ładnie. Ja niestety gorzej mimo tlu punktów. Większość zaliczyła wszystkie :-( Dekoracja nastąpi za chwila, a nie rano jak było zapowiedziane. To dobrze, będzie można wcześniej wrócić do domu.

Okazuje się, że nagradzane są… tylko pierwsze miejsca. Szkoda. Nawet dyplom za drugie i trzecie miejsca byłby miły.

Ogólnie fajna impreza. Kameralnie, sympatyczni organizatorzy (choć nie wiem czemu się Zabrza czepiali… :-), fajne tereny i pogoda, która była świetna jak na koniec września.

Co do trasy to prosta nawigacyjnie i szybka. Szczerze mówiąc ja wolę chyba punkty bardziej pochowane i mniej asfaltu, ale to już tylko moja opinia. Organizacyjnie można by się było przyczepić do paru rzeczy (numerki (ich brak), karty bez laminacji, bufet dopiero na mecie…) ale chłopaki nadrabiali dobrymi humorami i uśmiechem więc można to było wybaczyć, szczególnie, że udostępnili publicznie swoje prysznice ;-)

Ledwie chodzę. Dawno mnie tak nie bolały nogi, plecy i... sami się domyślcie...

Umyty

Czwartek, 22 września 2011 · Komentarze(6)
Kategoria Samotnie, śląskie
Umyty
W końcu rower umyty po ostatnim wyjeździe :-) Wcześniej nie było czasu ani na mycie, ani na jeżdżenie. Dziś wypadało. W końcu dzień bez samochodu ;-) Po myciu sprawdzenie, czy jeszcze działa i jutro w drogę. Przed nami Jesienne Trudy :-)

Żeby jechać...

Sobota, 10 września 2011 · Komentarze(7)
Żeby jechać...

Na początku zagadka. Co to? :-)

Co to? © djk71


Ech, od poniedziałku miał być rower i każdego dnia coś przeszkadzało. Nie udało się nawet pojeździć z Młynarzem :-( A szkoda. Dziś też było ciężko ale nie wytrzymałem i na chwilę wyszedłem, bo od jutra Poznań więc znów nici z roweru :-(

Jadę. Bez kombinacji. Do lasu. Do Miechowic. Do Segietu. Żeby jechać i nie myśleć. Albo myśleć. Tylko o czym? O 29 calach? Przecież i tak cały czas o nich myślę :-) Myślę, czytam, przymierzam, porównuję... Raz jest bliżej, raz dalej... już rezerwuję, już wybieram, a potem znów coś nie tak. Kiedy znajduję to co chcę okazuje się, że będzie w... marcu, kwietniu...

W Segiecie wszystko psują...

A było tak cicho i pięknie © djk71


Ale błoto wciąż to samo... (to odpowiedź na zagadkę) :-)

Błotko © djk71


Za krótko. Chciałbym jeszcze. Niestety trzeba wracać. Znów trudniejszy przejazd przez autostradę. Fajnie, że widać postępy.

A1 - Maciejów - Pyrzowice © djk71


Oby moje postępy w zakupach też tak było widać :-)

Intensywnie

Poniedziałek, 5 września 2011 · Komentarze(7)
Intensywnie
Mało czasu, ma padać i ściemniać się będzie wkrótce. Nie szkodzi. Potrzebuję.

Potrzebuję rozładować emocje. Emocje, których ostatnio dużo. Za dużo. Za dużo takich. Choć są i przyjemne chwile, i sympatyczni ludzie... i to w pracy. Ma się zmienić. Wiele. Oby zmieniło się pozytywnie. Tak jak to widzę. Ale czuję, że może być ciężko. Choć może wszyscy już dorośliśmy? A może po prostu trzeba najpierw pójść na wódkę i powiedzieć sobie parę słów prosto w oczy? Czy się da? Nie wiem.

Uwielbiam ścieżki w naszym lesie. Pokręcone, z podjazdami i zjazdami. Nie są to góry, ale można się zmęczyć, można się wywrócić, można też się ucieszyć gdy widzi się postępy w stosunku do tego co było. I widać ile jeszcze można poprawić, ile jeszcze jest do zrobienia.

Tylko trzeba się za to poważnie wziąć. Czy można osiągnąć sukces? Pewnie tak. Tak samo jak w pracy. Tylko trzeba robić swoje nie zważając na innych. Albo trzeba im pomóc, trzeba to zrobić razem...

Zobaczymy. Musi się udać. Tak jak na rowerze. Drobnymi krokami... Uda się...

Rajd Rowerowy ścieżkami rowerowymi miasta Katowice

Sobota, 3 września 2011 · Komentarze(16)
Rajd Rowerowy ścieżkami rowerowymi miasta Katowice
Wczoraj Wiku zapytał co jutro robię, bo ma ochotę na rower. Oczywiście nie mógłbym odmówić. Nieopatrznie wspomniałem coś o Rajdzie Rowerowym w Katowicach. Wiktor podchwycił i jedziemy. Po przeczytaniu zasad rajdu sugerowałem co prawdę zmianę planów i ruszenie gdzieś w teren ale nic z tego nie wyszło.

Jedziemy do Katowic. Opłotkami żeby uniknąć ruchu. Najpierw Łagiewnicka.

Oby wszędzie tak było... © djk71


Potem trafiamy na fajną miejscówkę między blokami. Zdjęcia tego nie oddają, ale ktoś się postarał. Oby więcej takich miejsc.

Ładnie © djk71


Tu można odpocząć... © djk71


Dojeżdżamy na Osiedle Tysiąclecie. Zapisy i ruszamy. Niestety rajd miał pokazać ścieżki rowerowe miasta, a ogólnie to jedziemy (albo idziemy) po chodnikach lub ulicach. Porażka.

Koniec końców dojeżdżamy do kepmingu 215 znanego mi z pieszego rajdu :-)

Na miejscu kiełbaska, woda, losowanie nagród, niestety nie wygraliśmy ani roweru, ani telewizora. Spotkaliśmy za to dawno nie widzianego Hose :) Zmienił rower?

Po mieście taki wystarcza... © djk71


Powrót przez centrum Katowic.

Odnowiony spodek © djk71


Końcówka przez las miechowicki.

W sumie się zmęczyłem. Nie wiem czemu. Czyżby to ciepło? Ale i tak było fajnie.

Po przerwie

Piątek, 2 września 2011 · Komentarze(7)
Po przerwie
Dwutygodniowa przerwa w jeżdżeniu spowodowana... Przede wszystkim pracą... dużo... za dużo... Za dużo pracy, za dużo przemyśleń... za dużo zmian... Zmęczyły mnie te dni..., niestety to nie koniec... I nie wiem czy mi się to wszystko podoba co się wokół dzieje :(

Do tego cały czas po głowie chodzi mi zmiana roweru... Pytanie po co, jak nie mam kiedy jeździć? ;-) Ale myślę wciąż... bardzo... Ktoś mnie zaraził i od kilku miesięcy jestem coraz bliżej... Właściwie to po paru testach, po wędrówkach po sklepach, pewnie bym już kupił, gdyby nie... gdyby nie brat... :) A teraz... zobaczymy... :-)

Do tego jeszcze inne tematy zwaliły się na głowę..., które też mi się nie podobają... :(

W efekcie dziś już nie wytrzymałem. Wyszedłem z pracy kilkadziesiąt minut wcześniej żeby choć chwilę pojeździć. Chwilę bo potem goście...

Szybko w las, teren, teren...

Ktoś wie co to było? © djk71


..., DSD, Segiet.. Fajnie i szybko,, tylko te myśli... :-)

Może jutro też się uda wyjść choć na chwilę...