Wpisy archiwalne w miesiącu
Maj, 2012
Dystans całkowity: | 549.37 km (w terenie 218.60 km; 39.79%) |
Czas w ruchu: | 31:23 |
Średnia prędkość: | 17.51 km/h |
Maksymalna prędkość: | 63.30 km/h |
Liczba aktywności: | 13 |
Średnio na aktywność: | 42.26 km i 2h 24m |
Więcej statystyk |
AktywnośćJazda na rowerze
Dystans7.67 km
W terenie7.50 km
Czas w ruchu00:39
Vśrednia11.80 km/h
VMAX34.95 km/h
Temp.16.0 °C
SprzętSuperior 929
Po korzeniach
Po korzeniach
Szybka próba regulacji przerzutek Igorka i jedziemy sprawdzić, czy działają. Oczywiście las i podjazdy i zjazdy... po korzeniach...

Oczywiście dla Igorka to żadne wyzwania, przejeżdża wszystko ;-)

Niestety wieczorem aparat nie daje rady... :-(
Szybka próba regulacji przerzutek Igorka i jedziemy sprawdzić, czy działają. Oczywiście las i podjazdy i zjazdy... po korzeniach...

Korzonki... te w terenie nie bolą© djk71
Oczywiście dla Igorka to żadne wyzwania, przejeżdża wszystko ;-)

Z górki...© djk71
Niestety wieczorem aparat nie daje rady... :-(
AktywnośćJazda na rowerze
Dystans21.92 km
W terenie15.00 km
Czas w ruchu01:43
Vśrednia12.77 km/h
VMAX34.95 km/h
Temp.22.0 °C
SprzętSuperior 929
Ból, wstyd i zmęczenie
Ból, wstyd i zmęczenie
Kolejny ciężki tydzień. Powinienem siedzieć do wieczora w pracy, ale nie mogę, nie potrafię... Jestem zmęczony pracą. Muszę odreagować, to już staje się normą :-( Już wiem, że będzie rower. Pytanie czy sam, czy z Igorkiem? Oczywiście, że z Igorkiem. Jedziemy do Rept, bo tam w niedzielę zawody. Trzeba zrobić objazd trasy. Nie wiem, czy zdążymy, bo już późno, ale spróbujemy.
Jedziemy przez Stolarzowice odkrytą niedawno z Amigą ścieżką.

Spokojnym tempem, bo Igor wydaje się być zmęczony. Dojeżdżamy do parku i przy mostku spotykamy zawodników, którzy prawdopodobnie robią to, co my chcemy zrobić. Przy okazji naprowadzają nas na ścieżkę, którą nigdy wcześniej nie jechałem, a która jest… fantastyczna. Wąska ścieżka pełna zjazdów, podjazdów, zakrętów….

Momentami wcale nie takich prostych - jak dla mnie. Dla mnie, bo kiedy przed jednym ze zjazdów zatrzymuję się żeby powiedzieć Igorkowi, że tu sprowadzimy rowery, On - zjeżdża i podjeżdża czekając na mnie po drugiej stronie. Powinienem się wstydzić...

Nie pozostaje nic innego jak również zjechać. Trochę asekurancko, ale po chwili jestem tuż za Igorkiem. Świetna trasa, ale czas na powrót.
Nie objeżdżamy całości, tylko spod bramy parku wracamy trasą, którą tu przybyliśmy. Trzeba uważać na korzenie i inne niespodzianki, ale jedzie się świetnie. Igor nawet kiedy upada robi to profesjonalnie :-)

Pod koniec Igorkowi zaczynają szaleć przerzutki. Próba korekty tylko połowicznie udana :-( Spokojnym tempem wracamy.

Denerwują mnie znów piszczące hamulce, nawet w trakcie jazdy, kiedy nie hamuję.
Bardziej jednak niepokoi mnie lekki ból kolan. Mam dziwne wrażenie, że chyba jednak siedzę zbyt z przodu, tylko, że siodełka chyba już się nie da cofnąć, musze to sprawdzić, bo nie podoba mi się to ;-( Bardzo mi się nie poodoba.
Dziękuję Igorku za towarzystwo i pokazanie mi jak się jeździ ;-) To rzeczywiście Twój rekordowy dystans na nowym rowerze, ale myślę, że bardzo szybko go pobijesz ;-)
Kolejny ciężki tydzień. Powinienem siedzieć do wieczora w pracy, ale nie mogę, nie potrafię... Jestem zmęczony pracą. Muszę odreagować, to już staje się normą :-( Już wiem, że będzie rower. Pytanie czy sam, czy z Igorkiem? Oczywiście, że z Igorkiem. Jedziemy do Rept, bo tam w niedzielę zawody. Trzeba zrobić objazd trasy. Nie wiem, czy zdążymy, bo już późno, ale spróbujemy.
Jedziemy przez Stolarzowice odkrytą niedawno z Amigą ścieżką.

Ambona na stawie?© djk71
Spokojnym tempem, bo Igor wydaje się być zmęczony. Dojeżdżamy do parku i przy mostku spotykamy zawodników, którzy prawdopodobnie robią to, co my chcemy zrobić. Przy okazji naprowadzają nas na ścieżkę, którą nigdy wcześniej nie jechałem, a która jest… fantastyczna. Wąska ścieżka pełna zjazdów, podjazdów, zakrętów….

Ten mur widzę po raz pierwszy© djk71
Momentami wcale nie takich prostych - jak dla mnie. Dla mnie, bo kiedy przed jednym ze zjazdów zatrzymuję się żeby powiedzieć Igorkowi, że tu sprowadzimy rowery, On - zjeżdża i podjeżdża czekając na mnie po drugiej stronie. Powinienem się wstydzić...

Igor już tam?© djk71
Nie pozostaje nic innego jak również zjechać. Trochę asekurancko, ale po chwili jestem tuż za Igorkiem. Świetna trasa, ale czas na powrót.
Nie objeżdżamy całości, tylko spod bramy parku wracamy trasą, którą tu przybyliśmy. Trzeba uważać na korzenie i inne niespodzianki, ale jedzie się świetnie. Igor nawet kiedy upada robi to profesjonalnie :-)

Upadać też trzeba umieć© djk71
Pod koniec Igorkowi zaczynają szaleć przerzutki. Próba korekty tylko połowicznie udana :-( Spokojnym tempem wracamy.

Czas wracać© djk71
Denerwują mnie znów piszczące hamulce, nawet w trakcie jazdy, kiedy nie hamuję.
Bardziej jednak niepokoi mnie lekki ból kolan. Mam dziwne wrażenie, że chyba jednak siedzę zbyt z przodu, tylko, że siodełka chyba już się nie da cofnąć, musze to sprawdzić, bo nie podoba mi się to ;-( Bardzo mi się nie poodoba.
Dziękuję Igorku za towarzystwo i pokazanie mi jak się jeździ ;-) To rzeczywiście Twój rekordowy dystans na nowym rowerze, ale myślę, że bardzo szybko go pobijesz ;-)
AktywnośćJazda na rowerze
Dystans64.29 km
W terenie40.00 km
Czas w ruchu03:24
Vśrednia18.91 km/h
VMAX46.17 km/h
Temp.18.0 °C
SprzętSuperior 929
Najlepszy Polak i zabytki
Najlepszy Polak i zabytki
Działo się...

... ale po kolei...
Po wczorajszej przejażdżce i nocnym reżyserowaniu dziś rano wyjazd na kolejne zawody z cyklu Grand Prix Euroregionu Silesia 2012. Startuje tylko Igorek. Rejestracja, numerek na rower, chwila skupienia...

I ruszamy z Igorkiem oraz Amigą na objazd trasy. No cóż, miałem nadzieję na zrobienie kilku zdjęć ale nie było na to czasu. Wąskie ścieżki, zjazdy takie, że pewnie gdybym był na wycieczce to z kilku bym sprowadził rower, a tu... Igor zjeżdża... więc trzeba gnać za nim ;-)
Niezbyt łatwa trasa, mało miejsc do wyprzedzania...
Oczekiwanie na start. Dziadek z Darkiem zostają na starcie, a ja idę na podjazd, który na początku pokonał Igorka, ale po chwili już był zaliczony.
Jadą. Część wprowadza, Igorek jedzie...

Po chwili inni tarasują drogę i już też trzeba prowadzić.

Do końca walczymy.

W efekcie... 4 miejsce, przed nim 3 Czechów. Czyli... najlepszy z Polski ;-)
Wracamy do domu.
Obiad i jedziemy z Darkiem do Chudowa. Trochę później niż planowaliśmy. Dołącza do nas Olek. Skoro jest Olek to oczywiście nie jedziemy najkrótszą drogą tylko... Zabrzańską Trasą Rowerową :-)
Przed Chudowem wiatr i deszcz, który skutecznie wypłoszył część wystawców, jak i sporo zwiedzających. Dobrze. Mniejszy tłum. Źle, bo nie udało się spotkać z kilkoma znajomymi.
Za to kilka ciekawych autek :-)




Są też motory


Niektórzy ich mocno pilnują:

A chłopaki zastanawiają się czym ja się tak podniecam...

Czas wracać. Wskazaną przez Amigę trasą docieramy szybko do Makoszów. Stamtąd już chyba najkrótszą (z dala od głównych dróg) trasą na północ.
Fajny rowerowy dzień.
Działo się...

Piękny dzióbek...© djk71
... ale po kolei...
Po wczorajszej przejażdżce i nocnym reżyserowaniu dziś rano wyjazd na kolejne zawody z cyklu Grand Prix Euroregionu Silesia 2012. Startuje tylko Igorek. Rejestracja, numerek na rower, chwila skupienia...

Chwila zadumy© djk71
I ruszamy z Igorkiem oraz Amigą na objazd trasy. No cóż, miałem nadzieję na zrobienie kilku zdjęć ale nie było na to czasu. Wąskie ścieżki, zjazdy takie, że pewnie gdybym był na wycieczce to z kilku bym sprowadził rower, a tu... Igor zjeżdża... więc trzeba gnać za nim ;-)
Niezbyt łatwa trasa, mało miejsc do wyprzedzania...
Oczekiwanie na start. Dziadek z Darkiem zostają na starcie, a ja idę na podjazd, który na początku pokonał Igorka, ale po chwili już był zaliczony.
Jadą. Część wprowadza, Igorek jedzie...

Oni prowadzą, ja jadę© djk71
Po chwili inni tarasują drogę i już też trzeba prowadzić.

Jakby mi nie zajechali drogi to bym wjechał© djk71
Do końca walczymy.

Jeszcze kawałek do mety© djk71
W efekcie... 4 miejsce, przed nim 3 Czechów. Czyli... najlepszy z Polski ;-)
Wracamy do domu.
Obiad i jedziemy z Darkiem do Chudowa. Trochę później niż planowaliśmy. Dołącza do nas Olek. Skoro jest Olek to oczywiście nie jedziemy najkrótszą drogą tylko... Zabrzańską Trasą Rowerową :-)
Przed Chudowem wiatr i deszcz, który skutecznie wypłoszył część wystawców, jak i sporo zwiedzających. Dobrze. Mniejszy tłum. Źle, bo nie udało się spotkać z kilkoma znajomymi.
Za to kilka ciekawych autek :-)

Królowa w wersji milicyjnej© djk71

W życiu piękne są tylko chwile© djk71

Octawia Kombi© djk71

Piękne© djk71
Są też motory

Zagraniczne© djk71

Plamiasty© djk71
Niektórzy ich mocno pilnują:

Ostrzeżenie© djk71
A chłopaki zastanawiają się czym ja się tak podniecam...

Długo jeszcze?© djk71
Czas wracać. Wskazaną przez Amigę trasą docieramy szybko do Makoszów. Stamtąd już chyba najkrótszą (z dala od głównych dróg) trasą na północ.
Fajny rowerowy dzień.
AktywnośćJazda na rowerze
Dystans30.81 km
W terenie25.00 km
Czas w ruchu01:50
Vśrednia16.81 km/h
VMAX40.71 km/h
Temp.17.0 °C
SprzętSuperior 929
Pogadać...
Pogadać...
Kolejny weekend kiedy ciężko zorganizować czas na rower. Może nie byłoby ciężko, gdybym wstał rano, ale ostatnio nie chce mi się. Zwykle sypiałem po 4-5 godzin, czasem mniej, a ostatnio sypiam po 7-8, a i tak nie chce mi się wstać z łóżka. Dziś podobnie. Do tego w środku dnia pogrzeb… Ludzie szybko odchodzą…
Późnym popołudniem przyjeżdża Amiga. Jedziemy gdzieś. Gdzieś w teren. Kolejne nowe ścieżki w miechowickim lesie - fajne ;-)
Tunel pod autostradą już przejezdny, ciekawe jak będzie wyglądał po deszczach.
Amiga prawie mija mur, mimo że na drzewie strzałka wskazuje gdzie patrzeć należy.

Kiedy Darek foci napisy, ja próbuję robić zdjęcia komórką, bo nie mogłem znaleźć aparatu w domu.

Słyszę jakieś słowa: reumatyzm, pokrzywy… No cóż, ktoś tu chyba nie wie, że za chwilę poprowadzę w drogę, która zniknie i będzie nas czekało kilkaset metrów pieszo po pokrzywach… :-)
DSD - gdzie nie wiem, czy Darek się kładzie, czy klęka…

Przypadkowo odkryty pomnik powstańców w Reptach

I w końcu park w Reptach, gdzie kończymy małą nasiadówką w Leśniczówce.
W drodze powrotnej kolejna nowa ścieżka i… konie w Stolarzowicach… No tego się nie spodziewałem. Niestety mój "aparat" nie zdąża złapać ostrości kiedy konik tarza się na plecach…

W sumie fajnych kilka nowych dróżek w okolicy, sympatyczny klimat w Leśniczówce i trochę niełatwych rozmów, niestety bez cudownych rozwiązań, ale nie spodziewałem się takich. Dobrze było się jednak trochę wygadać. A teraz przed nami wieczór reżyserski...
Kolejny weekend kiedy ciężko zorganizować czas na rower. Może nie byłoby ciężko, gdybym wstał rano, ale ostatnio nie chce mi się. Zwykle sypiałem po 4-5 godzin, czasem mniej, a ostatnio sypiam po 7-8, a i tak nie chce mi się wstać z łóżka. Dziś podobnie. Do tego w środku dnia pogrzeb… Ludzie szybko odchodzą…
Późnym popołudniem przyjeżdża Amiga. Jedziemy gdzieś. Gdzieś w teren. Kolejne nowe ścieżki w miechowickim lesie - fajne ;-)
Tunel pod autostradą już przejezdny, ciekawe jak będzie wyglądał po deszczach.
Amiga prawie mija mur, mimo że na drzewie strzałka wskazuje gdzie patrzeć należy.

Tam jest mur© djk71
Kiedy Darek foci napisy, ja próbuję robić zdjęcia komórką, bo nie mogłem znaleźć aparatu w domu.

Cel odległy jest...© djk71
Słyszę jakieś słowa: reumatyzm, pokrzywy… No cóż, ktoś tu chyba nie wie, że za chwilę poprowadzę w drogę, która zniknie i będzie nas czekało kilkaset metrów pieszo po pokrzywach… :-)
DSD - gdzie nie wiem, czy Darek się kładzie, czy klęka…

Siąść, klęknąć czy się położyć...© djk71
Przypadkowo odkryty pomnik powstańców w Reptach

Pomnik powstańców© djk71
I w końcu park w Reptach, gdzie kończymy małą nasiadówką w Leśniczówce.
W drodze powrotnej kolejna nowa ścieżka i… konie w Stolarzowicach… No tego się nie spodziewałem. Niestety mój "aparat" nie zdąża złapać ostrości kiedy konik tarza się na plecach…

Koń uciekł wraz z ostrością...© djk71
W sumie fajnych kilka nowych dróżek w okolicy, sympatyczny klimat w Leśniczówce i trochę niełatwych rozmów, niestety bez cudownych rozwiązań, ale nie spodziewałem się takich. Dobrze było się jednak trochę wygadać. A teraz przed nami wieczór reżyserski...
AktywnośćJazda na rowerze
Dystans11.83 km
W terenie2.60 km
Czas w ruchu00:51
Vśrednia13.92 km/h
VMAX41.94 km/h
Temp.18.0 °C
SprzętSuperior 929
Miny
Miny
Dziś miałem nadzieję, że Igorek będzie zmęczony i nie będzie chciał jeździć... I będę mógł spędzić wieczór w łóżku przed telewizorem... Niestety nie udało się. Zaraz po powrocie z kościoła znów mnie wyciągnął...
Dziś chciał asfalt więc rowerówką do Rokitnicy, a potem w stronę Osiedla Młodego Górnika. Tam pytanie: powrót asfaltem, czy lasem? odpowiedź jedyna słuszna: lasem ;-) Po drodze trafiamy na... miny... końskie...
Igorkowi się nie podobały :-) Trafił na nie. Ale cóż... to tak jak w życiu... Człowiek też napotyka miny... czasem rzadziej, czasem częściej... a czasem mam wrażenie, że... sam sobie je podkłada...
Ostatnio mam wrażenie, że nie dość, że biegam po polu minowym, to cały czas ktoś nie dość, że podkłada nowe miny to jeszcze z ukrycia do mnie strzela...
Na jednym z przystanków zdjęcie budynku, który mijam dość często, a prawdę mówiąc nie wiem co w nim kiedyś było...

Mam nadzieję, że zaraz mi ktoś podpowie :-)
Dziś miałem nadzieję, że Igorek będzie zmęczony i nie będzie chciał jeździć... I będę mógł spędzić wieczór w łóżku przed telewizorem... Niestety nie udało się. Zaraz po powrocie z kościoła znów mnie wyciągnął...
Dziś chciał asfalt więc rowerówką do Rokitnicy, a potem w stronę Osiedla Młodego Górnika. Tam pytanie: powrót asfaltem, czy lasem? odpowiedź jedyna słuszna: lasem ;-) Po drodze trafiamy na... miny... końskie...
Igorkowi się nie podobały :-) Trafił na nie. Ale cóż... to tak jak w życiu... Człowiek też napotyka miny... czasem rzadziej, czasem częściej... a czasem mam wrażenie, że... sam sobie je podkłada...
Ostatnio mam wrażenie, że nie dość, że biegam po polu minowym, to cały czas ktoś nie dość, że podkłada nowe miny to jeszcze z ukrycia do mnie strzela...
Na jednym z przystanków zdjęcie budynku, który mijam dość często, a prawdę mówiąc nie wiem co w nim kiedyś było...

Zburzą czy ktoś z tym coś zrobi....© djk71
Mam nadzieję, że zaraz mi ktoś podpowie :-)

Ładne...© djk71
AktywnośćJazda na rowerze
Dystans10.78 km
W terenie7.00 km
Czas w ruchu00:51
Vśrednia12.68 km/h
VMAX39.56 km/h
Temp.25.0 °C
SprzętSuperior 929
Ucieczka
Ucieczka
Ucieczka przed pracą i wszystkim wokół. W sen. Powrót z pracy, obiad i... sen. Głęboki. Bardzo głęboki. Żeby nie myśleć, o tym co było, co jest, co będzie... za chwilę... jutro rano... pojutrze... za tydzień, za miesiąc...
Budzi mnie Igorek wracający z kościoła... Minuta i jest już w stroju rowerowym. Nie mam wyboru. Znów las miechowicki, Rokitnica, staw na Helence. Spokojnie ale można się zmęczyć. Niestety krótko bo robi się ciemno.

Szkoda. Szkoda, że nie ma więcej czasu... na rower... na pracę... na życie...
Ucieczka przed pracą i wszystkim wokół. W sen. Powrót z pracy, obiad i... sen. Głęboki. Bardzo głęboki. Żeby nie myśleć, o tym co było, co jest, co będzie... za chwilę... jutro rano... pojutrze... za tydzień, za miesiąc...
Budzi mnie Igorek wracający z kościoła... Minuta i jest już w stroju rowerowym. Nie mam wyboru. Znów las miechowicki, Rokitnica, staw na Helence. Spokojnie ale można się zmęczyć. Niestety krótko bo robi się ciemno.

Zaraz kolejny podjazd... i co z tego...© djk71
Szkoda. Szkoda, że nie ma więcej czasu... na rower... na pracę... na życie...
AktywnośćJazda na rowerze
Dystans12.62 km
W terenie9.00 km
Czas w ruchu01:05
Vśrednia11.65 km/h
VMAX32.26 km/h
Temp.25.0 °C
SprzętSuperior 929
Z komunistą
Z komunistą
Wczoraj miałem pojeździć... Sam... Z synem... Nic nie wyszło... A szkoda bo miałem nadzieję rozładować emocje... Emocje negatywne, emocje których ostatnio gromadzi się zbyt wiele... O dziwo komunia, której się bardzo bałem przeszła w nad wyraz świetnej atmosferze... Do tego wieczorne after party... Było świetnie...
Niestety wczoraj wszystko co złe wróciło. Dziś praca, która dobija ostatnio bardziej niż wszystko inne... Szkoda... bo nie tak to miało być...
Mimo to wychodzę w miarę normalnie i kiedy tylko Igorek wraca z kościoła... ruszamy :-)
Najpierw rowerówką do Rokitnicy - znów pełno pieszych... ja udaję, że ich nie zauważam... im udaje im się uciekać na trawę... :-)
Potem trening w lesie... Delikatnie żeby Igorka nie zmęczyć ale żeby jednak miał okazję sprawdzić się na zjazdach, podjazdach i zakrętach...

Daje radę... dwie glebki na prostej, za to zjazdy i podjazdy jego ;)
Bałem się, że będzie trudniej ale dawał radę. W niedzielę zawody, mało czasu na trening ale może się uda skoro już jest nieźle...
Wczoraj miałem pojeździć... Sam... Z synem... Nic nie wyszło... A szkoda bo miałem nadzieję rozładować emocje... Emocje negatywne, emocje których ostatnio gromadzi się zbyt wiele... O dziwo komunia, której się bardzo bałem przeszła w nad wyraz świetnej atmosferze... Do tego wieczorne after party... Było świetnie...
Niestety wczoraj wszystko co złe wróciło. Dziś praca, która dobija ostatnio bardziej niż wszystko inne... Szkoda... bo nie tak to miało być...
Mimo to wychodzę w miarę normalnie i kiedy tylko Igorek wraca z kościoła... ruszamy :-)
Najpierw rowerówką do Rokitnicy - znów pełno pieszych... ja udaję, że ich nie zauważam... im udaje im się uciekać na trawę... :-)
Potem trening w lesie... Delikatnie żeby Igorka nie zmęczyć ale żeby jednak miał okazję sprawdzić się na zjazdach, podjazdach i zakrętach...

:)© djk71
Daje radę... dwie glebki na prostej, za to zjazdy i podjazdy jego ;)
Bałem się, że będzie trudniej ale dawał radę. W niedzielę zawody, mało czasu na trening ale może się uda skoro już jest nieźle...
AktywnośćJazda na rowerze
Dystans46.60 km
W terenie30.00 km
Czas w ruchu02:31
Vśrednia18.52 km/h
VMAX43.38 km/h
Temp.18.0 °C
SprzętSuperior 929
Po przerwie... po hałdzie...
Po przerwie... po hałdzie...
Tydzień bez roweru... I obawiam się, że tak będzie coraz częściej. I nic nie zapowiada, że będzie lepiej...
Postanowiłem, że rano wstanę wcześnie i poszaleję trochę. Wstałem o piątej i... mimo, że byłem wstępnie umówiony z Olkiem... nic z tego nie wyszło :-(
Po południu w końcu się udaje. Co więcej nawet udaje się pojechać z Olkiem.
Na dzień dobry scysja z pieszymi na rowerówce. Pomimo tego, że sprowokowali mnie do zawrócenia i zatrzymania się... niewiele do nich trafiło, ani próba wyjaśnienia, że pędzące z prędkością 40-50km/h ponad 100kg może zrobić jakąś krzywdę ich malutkiej pociesze, ani to, że dwa dni temu Straż Miejska w końcu zaczęła wlepiać pieszym mandaty...
Jedziemy nową dla mnie drogą w Wieszowej by w końcu wylądować na hałdzie przed Czechowicami.

Fajnie. Nagle ostry zjazd. Za ostry dla mnie.

Jedziemy dalej.

Tak lubię...

Na miejscu jeszcze pusto ale dla mnie i tak za dużo ludzi.

Miejscami trudno zapomnieć, że to Polska...

Wracając robimy kilka kółek po hałdzie :-) Czasem nie wskakują przerzutki i wtedy... :-)

Czas wracać... pod autostradą A1...

Jeszcze rzut oka na oznaczenie zabrzańskiego szlaku rowerowego i wracamy do domu.

Olek chciał zdjęcie strusia ale ten miał nas...

W Rokitnicy pod dawną stacją paliw wchodzi mi pod koła cała rodzinka z dzieckiem... Mam miejsce żeby ich ominąć ale wybieram hamowanie z piskiem opon... Może jak mama z babcią będą miały pełne gacie to coś im zostanie na przyszłość w pamięci. Sami się zorientowali co zrobili.
Może moje dzisiejsze zachowania nie były najładniejsze (choć nikogo nie obraziłem) ale traktuję to jak misję edukacyjną... W sumie to chyba podobnie jak TVP powinienem pobierać za to jakiś abonament... ;-)
Tydzień bez roweru... I obawiam się, że tak będzie coraz częściej. I nic nie zapowiada, że będzie lepiej...
Postanowiłem, że rano wstanę wcześnie i poszaleję trochę. Wstałem o piątej i... mimo, że byłem wstępnie umówiony z Olkiem... nic z tego nie wyszło :-(
Po południu w końcu się udaje. Co więcej nawet udaje się pojechać z Olkiem.
Na dzień dobry scysja z pieszymi na rowerówce. Pomimo tego, że sprowokowali mnie do zawrócenia i zatrzymania się... niewiele do nich trafiło, ani próba wyjaśnienia, że pędzące z prędkością 40-50km/h ponad 100kg może zrobić jakąś krzywdę ich malutkiej pociesze, ani to, że dwa dni temu Straż Miejska w końcu zaczęła wlepiać pieszym mandaty...
Jedziemy nową dla mnie drogą w Wieszowej by w końcu wylądować na hałdzie przed Czechowicami.

Śląskie klimaty© djk71
Fajnie. Nagle ostry zjazd. Za ostry dla mnie.

Stromo...© djk71
Jedziemy dalej.

Nowy mostek...© djk71
Tak lubię...

Woda...© djk71
Na miejscu jeszcze pusto ale dla mnie i tak za dużo ludzi.

Niby pusto, a za pełno© djk71
Miejscami trudno zapomnieć, że to Polska...

Jaki zakaz?© djk71
Wracając robimy kilka kółek po hałdzie :-) Czasem nie wskakują przerzutki i wtedy... :-)

Zbyt stromo?© djk71
Czas wracać... pod autostradą A1...

Od dołu© djk71
Jeszcze rzut oka na oznaczenie zabrzańskiego szlaku rowerowego i wracamy do domu.

A to co?© djk71
Olek chciał zdjęcie strusia ale ten miał nas...

struś© djk71
W Rokitnicy pod dawną stacją paliw wchodzi mi pod koła cała rodzinka z dzieckiem... Mam miejsce żeby ich ominąć ale wybieram hamowanie z piskiem opon... Może jak mama z babcią będą miały pełne gacie to coś im zostanie na przyszłość w pamięci. Sami się zorientowali co zrobili.
Może moje dzisiejsze zachowania nie były najładniejsze (choć nikogo nie obraziłem) ale traktuję to jak misję edukacyjną... W sumie to chyba podobnie jak TVP powinienem pobierać za to jakiś abonament... ;-)
AktywnośćJazda na rowerze
Dystans20.01 km
W terenie18.50 km
Czas w ruchu01:03
Vśrednia19.06 km/h
Temp.8.0 °C
SprzętSuperior 929
Mur i zmęczenie
Mur i zmęczenie
Wczoraj rower trafił do serwisu na przegląd. W końcu już parę km na nim zrobiłem od dnia zakupu. Po serwisie krótka jazda kontrolna (zapomniałem wpisu zrobić więc mam 1km w plecy w statystykach) i niestety... na więcej nie było czasu. Wieczorem przyszło mi do głowy, że wstanę o 4-tej rano i do 10-tej pokręcę w samotności. Niestety zmęczenie ostatnim okresem dało znać o sobie i pierwszy raz o dawna przespałem... 11 godzin! Wstałem po dziesiątej, śniadanie i... choć na chwilę do lasu. Bardzo tego ostatnio potrzebuję. Kręcić i nie myśleć albo kręcić i pomyśleć...
Jako, że wczoraj padało, postanowiłem założyć błotniki. Przed dojazdem do Krajszyny niepokojący stukot. Tylni błotnik się poluzował. Korekta i jadę.
Jadę niby bez celu ale wiem gdzie wyląduję...

Daniel opisał to miejsce tak niesamowicie, że musiałem tu przyjechać.
Niby blisko, a wcześniej tu nie trafiłem. Ile jeszcze tajemnic kryje nasz las?
Mur w lesie pełen zapisków. Zapisków tworzonych na bieżąco przez... człowieka, który...

Właśnie... który co?
Zwariował?

Zmądrzał?

Ma już dość wszystkiego wokół?

A może po prostu jest szczęśliwy...?

Wygląda na wykształconego, starannego, dokładnego..., a jednak coś w jego życiu sprawiło, że spędza czas w środku lasu chcąc coś przekazać...
Coś złego, czy dobrego?
I czemu robi to tutaj? W lesie, nawet nie przy głównej ścieżce... Ma pewnie świadomość, że przeczyta to zaledwie garstka ludzi... Że przyjdą młodzi, znudzeni i zamalują to hasłem, że ten czy inny jest taki lub owaki... A może komuś przyjdzie do głowy uporządkować las i... mur runie...
Zastanawiam się ilu z nas skończy tak samo. Świat jest coraz bardziej zwariowany. My sami wariujemy coraz bardziej. Praca - dzięki której mieliśmy zarobić na życie, na przyjemności, na lepsze życie - coraz bardzie nami rządzi... Coraz więcej moich znajomych, podobnie jak ja sam, spędza coraz więcej czasu pracując, co nie przekłada się w żaden sposób ani na ich sytuację finansową, ani zadowolenie, ani na nic pozytywnego. Co więcej, sa coraz mniej zadowoleni z tego robią, bo nie mają już czasu robić tego tak jak by chcieli, bo mają tej pracy więcej i więcej...
Może trzeba inaczej, jak niektórzy inni... 8-16 i do widzenia. Odpowiedzi dla klientów krótkie: Tak, nie, nie ma... I co z tego, że klient będzie niezadowolony lub nie będzie sprzedaży... Praca wykonana. Byle jak ale wykonana. A jeśli ktoś się czepi to przecież nie ich wina, to inni nie pomogli...

Ciekawe czy powodem działań autora tych tekstów też była praca... Czy to ona go zmęczyła, czy coś innego? A może wręcz przeciwnie, wcale nie jest zmęczony... Nie wiem...
Ja w każdym razie jestem bardzo zmęczony... wszystkim...
BTW; Polecam opis tego miejsca i spotkania z tym człowiekiem na blogu Daniela
Wczoraj rower trafił do serwisu na przegląd. W końcu już parę km na nim zrobiłem od dnia zakupu. Po serwisie krótka jazda kontrolna (zapomniałem wpisu zrobić więc mam 1km w plecy w statystykach) i niestety... na więcej nie było czasu. Wieczorem przyszło mi do głowy, że wstanę o 4-tej rano i do 10-tej pokręcę w samotności. Niestety zmęczenie ostatnim okresem dało znać o sobie i pierwszy raz o dawna przespałem... 11 godzin! Wstałem po dziesiątej, śniadanie i... choć na chwilę do lasu. Bardzo tego ostatnio potrzebuję. Kręcić i nie myśleć albo kręcić i pomyśleć...
Jako, że wczoraj padało, postanowiłem założyć błotniki. Przed dojazdem do Krajszyny niepokojący stukot. Tylni błotnik się poluzował. Korekta i jadę.
Jadę niby bez celu ale wiem gdzie wyląduję...

Wcale nie takim drobnym maczkiem...© djk71
Daniel opisał to miejsce tak niesamowicie, że musiałem tu przyjechać.
Niby blisko, a wcześniej tu nie trafiłem. Ile jeszcze tajemnic kryje nasz las?
Mur w lesie pełen zapisków. Zapisków tworzonych na bieżąco przez... człowieka, który...

Nowy tekst© djk71
Właśnie... który co?
Zwariował?

A to po co?© djk71
Zmądrzał?

Chemik?© djk71
Ma już dość wszystkiego wokół?

Zagadka© djk71
A może po prostu jest szczęśliwy...?

O taką Polskę walczymy?© djk71
Wygląda na wykształconego, starannego, dokładnego..., a jednak coś w jego życiu sprawiło, że spędza czas w środku lasu chcąc coś przekazać...
Coś złego, czy dobrego?
I czemu robi to tutaj? W lesie, nawet nie przy głównej ścieżce... Ma pewnie świadomość, że przeczyta to zaledwie garstka ludzi... Że przyjdą młodzi, znudzeni i zamalują to hasłem, że ten czy inny jest taki lub owaki... A może komuś przyjdzie do głowy uporządkować las i... mur runie...
Zastanawiam się ilu z nas skończy tak samo. Świat jest coraz bardziej zwariowany. My sami wariujemy coraz bardziej. Praca - dzięki której mieliśmy zarobić na życie, na przyjemności, na lepsze życie - coraz bardzie nami rządzi... Coraz więcej moich znajomych, podobnie jak ja sam, spędza coraz więcej czasu pracując, co nie przekłada się w żaden sposób ani na ich sytuację finansową, ani zadowolenie, ani na nic pozytywnego. Co więcej, sa coraz mniej zadowoleni z tego robią, bo nie mają już czasu robić tego tak jak by chcieli, bo mają tej pracy więcej i więcej...
Może trzeba inaczej, jak niektórzy inni... 8-16 i do widzenia. Odpowiedzi dla klientów krótkie: Tak, nie, nie ma... I co z tego, że klient będzie niezadowolony lub nie będzie sprzedaży... Praca wykonana. Byle jak ale wykonana. A jeśli ktoś się czepi to przecież nie ich wina, to inni nie pomogli...

Reforma emerytalna© djk71
Ciekawe czy powodem działań autora tych tekstów też była praca... Czy to ona go zmęczyła, czy coś innego? A może wręcz przeciwnie, wcale nie jest zmęczony... Nie wiem...
Ja w każdym razie jestem bardzo zmęczony... wszystkim...
BTW; Polecam opis tego miejsca i spotkania z tym człowiekiem na blogu Daniela
AktywnośćJazda na rowerze
Dystans35.98 km
W terenie6.00 km
Czas w ruchu02:26
Vśrednia14.79 km/h
VMAX41.11 km/h
Temp.25.0 °C
SprzętSuperior 929
Debiut na masie...
Debiut na masie...
... Zabrzańskiej :-) Wstyd ale wcześniej nie udało mi się trafić na masę w rodzinnym mieście. Zawsze była praca, wyjazdy albo po prostu brak nastroju. Dziś mimo nawału pracy wyszedłem z firmy o 16-tej. Jestem zmęczony. Bardzo. A w takim stanie ciężko się pracuje...
Zastanawiałem się czy jechać na masę, czy do lasu, ale ponieważ wcześniej zagadał o masie Dynio to jadę do Zabrza. Spotkamy się w Rokitnicy, wraz z Jackiem czeka Iza i Marcin.
Spokojnym tempem dojeżdżamy do centrum. Sporo znajomych... wielu od dawna nie widziałem. Ruszamy.

Patrolowym tempem objeżdżamy trochę miasta. Ładna pogoda, świetna atmosfera, spokojne tempo... sielanka...
Kończymy masę przy bibliotece bo dzisiejsza masa połączona jest z akcją Odjazdowy Bibliotekarz :-)

Poczęstunek, losowanie książek, rozmowy, zdjęcia i pora wracać.
Dla odmiany jedziemy przez Biskupice.

Na Osiedlu Młodego Górnika wjeżdżamy w las i lądujemy w Miechowicach. Żegnamy się i już trochę szybszym tempem przez las docieram do domu.
Sympatyczna przejażdżka - chwila oddechu od pracy.
Dzięki za wyciągnięcie mnie i miłe towarzystwo :-) Do następnego razu.
... Zabrzańskiej :-) Wstyd ale wcześniej nie udało mi się trafić na masę w rodzinnym mieście. Zawsze była praca, wyjazdy albo po prostu brak nastroju. Dziś mimo nawału pracy wyszedłem z firmy o 16-tej. Jestem zmęczony. Bardzo. A w takim stanie ciężko się pracuje...
Zastanawiałem się czy jechać na masę, czy do lasu, ale ponieważ wcześniej zagadał o masie Dynio to jadę do Zabrza. Spotkamy się w Rokitnicy, wraz z Jackiem czeka Iza i Marcin.
Spokojnym tempem dojeżdżamy do centrum. Sporo znajomych... wielu od dawna nie widziałem. Ruszamy.

Znajome twarze...© djk71
Patrolowym tempem objeżdżamy trochę miasta. Ładna pogoda, świetna atmosfera, spokojne tempo... sielanka...
Kończymy masę przy bibliotece bo dzisiejsza masa połączona jest z akcją Odjazdowy Bibliotekarz :-)

Pod biblioteką© djk71
Poczęstunek, losowanie książek, rozmowy, zdjęcia i pora wracać.
Dla odmiany jedziemy przez Biskupice.

Dzień się kończy© djk71
Na Osiedlu Młodego Górnika wjeżdżamy w las i lądujemy w Miechowicach. Żegnamy się i już trochę szybszym tempem przez las docieram do domu.
Sympatyczna przejażdżka - chwila oddechu od pracy.
Dzięki za wyciągnięcie mnie i miłe towarzystwo :-) Do następnego razu.