Wpisy archiwalne w kategorii
Hiiszpania
Dystans całkowity: | 483.74 km (w terenie 15.00 km; 3.10%) |
Czas w ruchu: | 29:28 |
Średnia prędkość: | 16.42 km/h |
Maksymalna prędkość: | 59.59 km/h |
Suma podjazdów: | 329 m |
Maks. tętno maksymalne: | 199 (98 %) |
Maks. tętno średnie: | 183 (90 %) |
Suma kalorii: | 2163 kcal |
Liczba aktywności: | 13 |
Średnio na aktywność: | 37.21 km i 2h 16m |
Więcej statystyk |
AktywnośćBieganie
Dystans4.26 km
Czas w ruchu00:31
Vśrednia7:16 min/km
VMAX5:49 min/km
Podjazdy 47 m
Hiszpania - między meczem z Barceloną, a śniadaniem
W hotelu około północy. Padamy.
Rano szybkie bieganie. Nawet mi się nie chce kombinować z trasą. Po najbliższej, już znanej okolicy na obrzeżach Barcelony.

Potem szybkie śniadanie i do klienta. Kto wymyślił tak wczesną porę spotkania? :-)
Rano szybkie bieganie. Nawet mi się nie chce kombinować z trasą. Po najbliższej, już znanej okolicy na obrzeżach Barcelony.

Na obrzeżach Barcelony© djk71
Potem szybkie śniadanie i do klienta. Kto wymyślił tak wczesną porę spotkania? :-)
Dystans3.73 km
Czas w ruchu00:44
Vśrednia11:47 min/km
VMAX8:00 min/km
Podjazdy101 m
Tętnośr.139
TętnoMAX160
Kalorie 429 kcal
Temp.24.0 °C
Spacerek
Spacerkiem od klienta do hotelu.
Wieczorem kolejny spacer, ale już nie rejestrowany, bo... nawet nie było czasu o tym myśleć. W drodze na mecz piłkarzy ręcznych w ramach Ligi Mistrzów - Barcelona - Łomża Kielce.
Dobrze, że udało się wcisnąć burgera przed meczem, bo byśmy umarli z głodu.

Jedyna atrakcja w trakcie wyjazdu. Mecz, nie burger :-)
Wieczorem kolejny spacer, ale już nie rejestrowany, bo... nawet nie było czasu o tym myśleć. W drodze na mecz piłkarzy ręcznych w ramach Ligi Mistrzów - Barcelona - Łomża Kielce.
Dobrze, że udało się wcisnąć burgera przed meczem, bo byśmy umarli z głodu.

Burger Champions League© djk71
Jedyna atrakcja w trakcie wyjazdu. Mecz, nie burger :-)
AktywnośćBieganie
Dystans9.31 km
Czas w ruchu01:06
Vśrednia7:05 min/km
VMAX4:15 min/km
Podjazdy144 m
Przed pracą, czyli znów po ciemku. Całkiem płasko to nie jest :)
Dziś też po ciemku. Też z rana.

Trochę inną trasą.

Mniej ruchliwą, ale bardziej pagórkowatą.

Do tej pory wydawało mi się, że jest tu zdecydowanie bardziej płasko.

Dobrze, że choć wszystko oświetlone.

Można choć trochę pooglądać.

Na tradycyjne pokazy się nie załapaliśmy więc dobre i to.


Centrum wystawiennicze, Barcelona© djk71
Trochę inną trasą.

Fira Barcelona© djk71
Mniej ruchliwą, ale bardziej pagórkowatą.

Pod górkę, po schodach© djk71
Do tej pory wydawało mi się, że jest tu zdecydowanie bardziej płasko.

Tu też było pod górkę© djk71
Dobrze, że choć wszystko oświetlone.

Montjuïc Communications Tower, Barcelona© djk71
Można choć trochę pooglądać.

Barcelona po ciemku© djk71
Na tradycyjne pokazy się nie załapaliśmy więc dobre i to.

Fontanny po ciemku© djk71
AktywnośćBieganie
Dystans6.01 km
Czas w ruchu00:36
Vśrednia5:59 min/km
VMAX4:08 min/km
Podjazdy 37 m
Bagaż odnaleziony więc można pobiegać przed pracą
Miało być bieganie wczoraj, w ciągu dnia podziwiając Barcelonę. Niestety opóźniony samolot z Krakowa do Frankfurtu sprawił, że na lot do Barcelony musieliśmy biec (dosłownie). Zdążyliśmy. Niestety, mój bagaż nie :-( Dotarł dopiero 24h później. Przy okazji okazało się, że wczoraj odbywał się półmaraton w Barcelonie. Dobrze, że nie wiedziałem wcześniej bo bym się pewnie zapisał. Nawet sprawdzałem w domu, czy akurat nie ma maratonu, ale o połówce nie pomyślałem. I dobrze, bo gdybym nie miał w czym pobiec to byłbym nieco zły.
Zamiast zwiedzania był krótki bieg o poranku, a właściwie to przed świtem. Po ciemku, przy głównych drogach. Ale za to ciepło :-)

Zamiast zwiedzania był krótki bieg o poranku, a właściwie to przed świtem. Po ciemku, przy głównych drogach. Ale za to ciepło :-)

Ciemno© djk71
AktywnośćBieganie
Dystans5.01 km
Czas w ruchu00:31
Vśrednia6:11 min/km
VMAX5:36 min/km
Hiszpania - ostatni akcent
Koniec urlopu. Wstajemy przed wschodem słońca żeby choć chwilę pobiegać i zerknąć ostatni raz na morze.
Spokojnym tempem, kilka symbolicznych kilometrów. Chce się żyć... :)
Spokojnym tempem, kilka symbolicznych kilometrów. Chce się żyć... :)

O wschodzie słońca© djk71
AktywnośćJazda na rowerze
Dystans32.03 km
Czas w ruchu01:50
Vśrednia17.47 km/h
VMAX53.17 km/h
Hiszpania - ostatni rower
Dziś ostatni raz rower w trakcie naszego pobytu w Hiszpanii. Dopiero po obiedzie, bo wcześniej pada.
Dziś krótko, ale mocno. I tak zaczyna być od początku. Mimo, że po płaskim to jedziemy pod ostry wiatr. Chyba jeszcze ten wczorajszy. Daje nieźle w kość. Zastanawiamy się, czy będzie tak samo odczuwalny w górach.
Zaczyna się podjazd i jest wiatr. Momentami mocno odczuwalny, ale jednak nie przeszkadza tak jak na płaskim.
Zjeżdżałem już tędy i pamiętam, że widoki były piękne.
I tak jest.
Momentami ostro do góry, ale chce się jechać.
Pomagają widoki...
... i napisy na drodze...
U góry zimno. Przez kilka minut walczę z... wiatrówką... Nie jest łatwo ją założyć... W końcu się udaje i zaczyna się zjazd.
Jedziemy jednak ostrożnie, raz, że wieje, dwa, że na drodze pojawiają się niespodzianki. Na jednej z nich rower mi nieco ujeżdża ale zachowuję równowagę.
Wyjazd dziś w sam raz na pożegnanie. Niezbyt daleko, ale intensywnie i z pięknymi widokami.
Sorry za zdjęcia z tych ostatnich dni. Strasznie monotematyczne... asfalt, niebo, góry, morze...
Dziś krótko, ale mocno. I tak zaczyna być od początku. Mimo, że po płaskim to jedziemy pod ostry wiatr. Chyba jeszcze ten wczorajszy. Daje nieźle w kość. Zastanawiamy się, czy będzie tak samo odczuwalny w górach.

No to zaczynamy podjazd© djk71
Zaczyna się podjazd i jest wiatr. Momentami mocno odczuwalny, ale jednak nie przeszkadza tak jak na płaskim.

Nie dość, że w górę to jeszcze wieje© djk71
Zjeżdżałem już tędy i pamiętam, że widoki były piękne.

Widoki sprawiają, że chce się jechać© djk71
I tak jest.

Trochę już za nami© djk71
Momentami ostro do góry, ale chce się jechać.

A trochę przed© djk71
Pomagają widoki...

Znów asfalt© djk71
... i napisy na drodze...

A gdzie Kawecki?© djk71
U góry zimno. Przez kilka minut walczę z... wiatrówką... Nie jest łatwo ją założyć... W końcu się udaje i zaczyna się zjazd.
Jedziemy jednak ostrożnie, raz, że wieje, dwa, że na drodze pojawiają się niespodzianki. Na jednej z nich rower mi nieco ujeżdża ale zachowuję równowagę.
Wyjazd dziś w sam raz na pożegnanie. Niezbyt daleko, ale intensywnie i z pięknymi widokami.

I znów morze© djk71
Sorry za zdjęcia z tych ostatnich dni. Strasznie monotematyczne... asfalt, niebo, góry, morze...
AktywnośćJazda na rowerze
Dystans101.07 km
Czas w ruchu05:08
Vśrednia19.69 km/h
VMAX48.57 km/h
Hiszpania - brak słów na tytuł
Chciałem zatytułować dzisiejszy wpis po łacinie, bo język ten pojawił się dziś kilkukrotnie w trakcie opisywania przez nas rzeczywistości. Niestety nie znam na tyle łaciny, a słownikowi Goggle'a do końca nie ufam. Trudno będzie po polsku i kulturalnie...
Dziś śpimy do oporu, trzeba odpocząć po wczorajszej setce i późniejszych emocjach około sportowych. Czekamy też, aż pokaże się słoneczko, choć to wychodzi zza chmur szybciej niż się chyba spodziewaliśmy.
Ruszamy po raz kolejny w stronę Torre del Mar, póki co nie czujemy zbyt dużego zmęczenia po wczorajszym. Ale też jak na razie jest po płaskim. Kawałek dalej zaczyna się podjazd.
I od razu pierwsze niespodzianki. Tuż przed nami osuwa się ziemia.
Całą drogę będziemy gdzieś kątem oka spoglądali na mijane skały...
Choć z drugiej strony wzrok leci w drugą stronę.
Widoki robią wrażenie. Co prawda zjeżdżaliśmy już tędy, ale wtedy człowiek musi bardziej skupiać się na trasie i zakrętach.
Dziś można się rozglądać, robić zdjęcia...
W końcu, po ok. 20 km ciągłego podjazdu dojeżdżamy do Compety. W znajomej kafejce siadamy na kawę... i coś słodkiego. Zasłużyliśmy :)
U góry orientuję się, że zapomniałem wiatrówki. Słabo, mam na sobie tylko koszulkę z krótkim rękawem i rękawki, Na zjeździe może być chłodno.
Teraz przed nami zjazd z kolejnymi widokami. Fantastyczne, gdy wspinasz się na 600m n.p.m. i wciąż widzisz morze ;-)
Zjazd i... kolejny podjazd przed nami. Kiedy na liczniku w polu: Nachylenie pojawia się liczba 13, Piotr zaskakuje nas swoją znajomością języków obcych (szczególnie łaciny), wspomina też coś kilkukrotnie o marce osprzętu konkurującej z Shimano i zawraca...
Może i dobrze, bo nachylenie jeszcze kilka razy będzie pokazywało 13, 15, a nawet 18...
Kiedy w końcu wydaje mi się, że jesteśmy na górze czeka nas niespodzianka...
Brak przejazdu...
Ale co to dla nas... co prawda koleś na MTB odpuścił, ale ja mam przełajówkę, a Damian szosę więc nie rezygnujemy...
Kawałek dalej brat musi odpocząć, a ja zamiast kurtki zakładam folię NRC. W końcu się na coś przydała.
Zaczyna się zjazd i... dopada nas ulewa... Niedobrze. Cienkie koła tego nie lubią, no dobra, ja tego nie lubię...
Na szczęście po chwili przestaje, ale i tak trzeba uważać. Można za to się napawać widokami.
Teraz ja co chwilę używam łaciny... mamy chyba zbyt ubogie słownictwo żeby wypowiedzieć co czuję widzą takie widoki.
Chyba najpiękniejsza z wszystkich dotychczasowych tras. Super początek, potem wymagający podjazd, a na koniec super zjazd. I przez cały czas fantastyczne widoki.
Chciałbym zrobić milion zdjęć, ale musiałbym prowadzić rower... dlatego sorry.... musicie przyjechać i sami to zobaczyć.
Zjeżdżamy i teraz już tylko ostatnie dwadzieścia km do domu. Tylko.... tylko, że wieje jak diabli... Wczoraj ten odcinek pokonywaliśmy ze średnią 35+, dziś ledwo utrzymuję ok. 15 km.h.
Strasznie mnie zmęczył ten odcinek. Mimo to kiedy orientuję się, że na liczniku jest PRAWIE 100km... postanawiam dokręcić do setki jakieś 1,5 km. Dawno tego nie robiłem, ale dziś chciałem... a kto mi zabroni.
Po dzisiejszym dniu przyszły mi do głowy dwa pomysły... nauczyć się hiszpańskiego (nie będzie łatwo, bo już parę razy zaczynałem) i namówić prezesa na otwarcie Etisoft Spain, a może Etisoft Andaluzja... :)
Dziś śpimy do oporu, trzeba odpocząć po wczorajszej setce i późniejszych emocjach około sportowych. Czekamy też, aż pokaże się słoneczko, choć to wychodzi zza chmur szybciej niż się chyba spodziewaliśmy.
Ruszamy po raz kolejny w stronę Torre del Mar, póki co nie czujemy zbyt dużego zmęczenia po wczorajszym. Ale też jak na razie jest po płaskim. Kawałek dalej zaczyna się podjazd.

Piękna pogoda, można jechać© djk71
I od razu pierwsze niespodzianki. Tuż przed nami osuwa się ziemia.

Na szczęście nie spadło na nas© djk71
Całą drogę będziemy gdzieś kątem oka spoglądali na mijane skały...
Choć z drugiej strony wzrok leci w drugą stronę.

Jest pięknie© djk71
Widoki robią wrażenie. Co prawda zjeżdżaliśmy już tędy, ale wtedy człowiek musi bardziej skupiać się na trasie i zakrętach.

Znów w górę© djk71

Dogoniłem ekipę© djk71
Dziś można się rozglądać, robić zdjęcia...

Dziwne budowle przy drodze© djk71
W końcu, po ok. 20 km ciągłego podjazdu dojeżdżamy do Compety. W znajomej kafejce siadamy na kawę... i coś słodkiego. Zasłużyliśmy :)

Zasłużona kawa i deser© djk71
U góry orientuję się, że zapomniałem wiatrówki. Słabo, mam na sobie tylko koszulkę z krótkim rękawem i rękawki, Na zjeździe może być chłodno.
Teraz przed nami zjazd z kolejnymi widokami. Fantastyczne, gdy wspinasz się na 600m n.p.m. i wciąż widzisz morze ;-)

Wciąż widać morze© djk71
Zjazd i... kolejny podjazd przed nami. Kiedy na liczniku w polu: Nachylenie pojawia się liczba 13, Piotr zaskakuje nas swoją znajomością języków obcych (szczególnie łaciny), wspomina też coś kilkukrotnie o marce osprzętu konkurującej z Shimano i zawraca...

Super wyglądają te miasteczka© djk71

Można pstrykać i pstrykać© djk71
Może i dobrze, bo nachylenie jeszcze kilka razy będzie pokazywało 13, 15, a nawet 18...

A potem znów do góry© djk71
Kiedy w końcu wydaje mi się, że jesteśmy na górze czeka nas niespodzianka...

I co teraz?© djk71
Brak przejazdu...
Ale co to dla nas... co prawda koleś na MTB odpuścił, ale ja mam przełajówkę, a Damian szosę więc nie rezygnujemy...

Damy radę© djk71
Kawałek dalej brat musi odpocząć, a ja zamiast kurtki zakładam folię NRC. W końcu się na coś przydała.

Odpoczynek© djk71

Folia NRC się przydała dziś© djk71
Zaczyna się zjazd i... dopada nas ulewa... Niedobrze. Cienkie koła tego nie lubią, no dobra, ja tego nie lubię...

Na zjazdach też jest pięknie© djk71
Na szczęście po chwili przestaje, ale i tak trzeba uważać. Można za to się napawać widokami.

Mówiłem, że jest pięknie© djk71
Teraz ja co chwilę używam łaciny... mamy chyba zbyt ubogie słownictwo żeby wypowiedzieć co czuję widzą takie widoki.

Brak słów© djk71
Chyba najpiękniejsza z wszystkich dotychczasowych tras. Super początek, potem wymagający podjazd, a na koniec super zjazd. I przez cały czas fantastyczne widoki.

I zjazd przed nami© djk71
Chciałbym zrobić milion zdjęć, ale musiałbym prowadzić rower... dlatego sorry.... musicie przyjechać i sami to zobaczyć.

I jeszcze zdjęcie© djk71
Zjeżdżamy i teraz już tylko ostatnie dwadzieścia km do domu. Tylko.... tylko, że wieje jak diabli... Wczoraj ten odcinek pokonywaliśmy ze średnią 35+, dziś ledwo utrzymuję ok. 15 km.h.
Strasznie mnie zmęczył ten odcinek. Mimo to kiedy orientuję się, że na liczniku jest PRAWIE 100km... postanawiam dokręcić do setki jakieś 1,5 km. Dawno tego nie robiłem, ale dziś chciałem... a kto mi zabroni.

Mógłbym tu mieszkać© djk71
Po dzisiejszym dniu przyszły mi do głowy dwa pomysły... nauczyć się hiszpańskiego (nie będzie łatwo, bo już parę razy zaczynałem) i namówić prezesa na otwarcie Etisoft Spain, a może Etisoft Andaluzja... :)
AktywnośćJazda na rowerze
Dystans102.06 km
Czas w ruchu04:15
Vśrednia24.01 km/h
VMAX59.42 km/h
Waty, czy zdjęcia na godzinę?
Wczoraj był dzień odpoczynku wymuszony pogodą. za to była okazja spotkać się ze znajomymi. Skoro nie ma okazji na Śląsku, to trzeba w Andaluzji.
Dziś do południa ma nie padać, więc wstajemy rano, szybkie śniadanie i ruszamy.
Jedziemy w stronę Torre del Mar, szybko, jak dla mnie. Mijamy miasteczko i kawałek dalej czuję, że nie będzie łatwo. Ciężkie nogi. Informuję chłopaków, że chyba zaraz wrócę.
Ale jedziemy, póki co jest ładna pogoda i widoki sprawiają, że dostaję dodatkowy zastrzyk energii.
Jadę jednak swoim tempem. Chłopaków już nie widzę, nie szkodzi, nie przeszkadza mi samotna jazda.
Momentami widać, że tu wczoraj też padało.
Może być niebezpiecznie na zjazdach.
Widać, że wiosna idzie :-)
Spotykam ponownie chłopaków, też zdecydowali zmienić nieco trasę. Jedziemy więc chwilę razem. Zaraz jednak jest zjazd więc znów każdy w swoim tempie. Ja mam czas na robienie zdjęć.
W Torre del Mar stajemy na kawę. chłopaki dyskutują nad watami na godzinę, ja się na tym nie znam, więc dodaję tylko ile ja mogę zrobić.... zdjęć na godzinę :)
Wracamy do domu. Ostatnio te kilkanaście km nie byłem w stanie jechać 20 km/h, dziś jedziemy ponad 35 km/h.
Kiedy docieramy do domu zaczyna lać. Idealny timing, super trening.
Dziś do południa ma nie padać, więc wstajemy rano, szybkie śniadanie i ruszamy.
Jedziemy w stronę Torre del Mar, szybko, jak dla mnie. Mijamy miasteczko i kawałek dalej czuję, że nie będzie łatwo. Ciężkie nogi. Informuję chłopaków, że chyba zaraz wrócę.

Słonecznie© djk71
Ale jedziemy, póki co jest ładna pogoda i widoki sprawiają, że dostaję dodatkowy zastrzyk energii.

Chce się jechać© djk71
Jadę jednak swoim tempem. Chłopaków już nie widzę, nie szkodzi, nie przeszkadza mi samotna jazda.

Kręte drogi© djk71

Miasteczko w górach© djk71
Momentami widać, że tu wczoraj też padało.

Efekt deszczu© djk71
Może być niebezpiecznie na zjazdach.
Widać, że wiosna idzie :-)

Wiosna idzie© djk71
Spotykam ponownie chłopaków, też zdecydowali zmienić nieco trasę. Jedziemy więc chwilę razem. Zaraz jednak jest zjazd więc znów każdy w swoim tempie. Ja mam czas na robienie zdjęć.

Tu, nad jeziorem mieliśmy mieszkać© djk71

Też ładnie© djk71

W końcu widzę, że ten znak nie kłamie© djk71
W Torre del Mar stajemy na kawę. chłopaki dyskutują nad watami na godzinę, ja się na tym nie znam, więc dodaję tylko ile ja mogę zrobić.... zdjęć na godzinę :)
Wracamy do domu. Ostatnio te kilkanaście km nie byłem w stanie jechać 20 km/h, dziś jedziemy ponad 35 km/h.
Kiedy docieramy do domu zaczyna lać. Idealny timing, super trening.
AktywnośćBieganie
Dystans10.01 km
Czas w ruchu01:04
Vśrednia6:23 min/km
VMAX5:05 min/km
Hiszpania - bieganie pod wiatr
Dziś od rana leje. Momentami nawet grzmi. Kiedy w końcu przestaje, zastanawiamy się co robić: rower, czy bieganie, a może kąpiel w morzu... Ostatecznie wybieramy z bratem bieg. Wychodzimy z domu i łeb chce urwać. Decydujemy się biec na zachód, pod wiatr, będzie łatwiejszy powrót.
Niestety po kilometrze pod wiatr dobiegamy do tunelu, który... został dziś zamknięty przez lokalną policję. Czyżby z powodu pogody?
Trudno, wracamy. Teraz biegnie się łatwiej. Jest ciepło, nawet zbyt ciepło.
Biegnie się super choć jeszcze chwilę temu przeszła mi przez głowę myśl żeby wrócić. Zbyt mocno zacząłem, szczególnie, że pod wiatr.
Teraz mógłbym biec bez końca... na szczęście rozum podpowiada, że powrót będzie pod wiatr, silny wiatr.
Zawracam i to był właściwy wybór. Czeka mnie kilka km walki z wiatrem. Ciężko, ale jestem zadowolony. Warto było.
Niestety po kilometrze pod wiatr dobiegamy do tunelu, który... został dziś zamknięty przez lokalną policję. Czyżby z powodu pogody?
Trudno, wracamy. Teraz biegnie się łatwiej. Jest ciepło, nawet zbyt ciepło.
Biegnie się super choć jeszcze chwilę temu przeszła mi przez głowę myśl żeby wrócić. Zbyt mocno zacząłem, szczególnie, że pod wiatr.
Teraz mógłbym biec bez końca... na szczęście rozum podpowiada, że powrót będzie pod wiatr, silny wiatr.
Zawracam i to był właściwy wybór. Czeka mnie kilka km walki z wiatrem. Ciężko, ale jestem zadowolony. Warto było.

Dziś wiało nad morzem© djk71
AktywnośćJazda na rowerze
Dystans50.46 km
Czas w ruchu02:54
Vśrednia17.40 km/h
VMAX51.22 km/h
Hiszpania - Przed deszczem
Wczoraj zamiast roweru było zwiedzanie oraz wieczorne bieganie, więc dziś znów rower. Tym bardziej, że zapowiadają od trzynastej deszcze...przez kilka kolejnych dni. Zaplanowane dwie trasy, próbujemy dłuższą. Ruszamy i po chwili zaczyna się podjazd. Już wiem, lekko dziś nie będzie. :)
Mimo to jadę, korekta siodełka po drodze i wspinamy się. Potem lekkie zjazdy i przed nami kolejny podjazd, którego prawie nie czuć. Nie wiem czemu tak jest, ale przyjemnie się jedzie...
Kolejny podjazd, zaczyna padać deszcz. Po chwili na rozjeździe decyduję się jechać dalej sam, niech Damian walczy z górkami, ja bym się dziś zajechał. Przestaje padać, ruszam swoim tempem, robiąc zdjęcia,ciesząc się dalej urlopem.
Super zjazd, piękne widoki.
Na dole jest mi mało, decyduję się jechać na zachód, w stronę Malagi.
Wjeżdżam na chwilę do miasta, ale jak dla mnie za duży ruch i za dużo ludzi.
Decyduję się wracać.
Niestety wymyśliłem sobie drogę wzdłuż morza i to nie był dobry wybór.
Na przemian albo deptaki pełne ludzi, albo szutrówka, Jedynie przez chwilę fajna rowerówka.
Jakoś docieram do domu. Jeszcze kółko po miasteczku i kilka fotek.
Chwilę po powrocie zaczyna padać. i tak teraz ma być :(
Mimo to jadę, korekta siodełka po drodze i wspinamy się. Potem lekkie zjazdy i przed nami kolejny podjazd, którego prawie nie czuć. Nie wiem czemu tak jest, ale przyjemnie się jedzie...

Wąskie drogi, ale puste© djk71
Kolejny podjazd, zaczyna padać deszcz. Po chwili na rozjeździe decyduję się jechać dalej sam, niech Damian walczy z górkami, ja bym się dziś zajechał. Przestaje padać, ruszam swoim tempem, robiąc zdjęcia,ciesząc się dalej urlopem.

Ot, kościółek przy drodze© djk71
Super zjazd, piękne widoki.

Jeszcze przed chwilą tam jechałem© djk71

Tak można mieszkać© djk71

Czas na lunch© djk71
Na dole jest mi mało, decyduję się jechać na zachód, w stronę Malagi.

Ruiny?© djk71

Ananas?© djk71
Wjeżdżam na chwilę do miasta, ale jak dla mnie za duży ruch i za dużo ludzi.

Ładny kościół© djk71

Pałac Kultury?© djk7
Decyduję się wracać.

W porcie© djk71
Niestety wymyśliłem sobie drogę wzdłuż morza i to nie był dobry wybór.

Wyspa© djk71
Na przemian albo deptaki pełne ludzi, albo szutrówka, Jedynie przez chwilę fajna rowerówka.
Jakoś docieram do domu. Jeszcze kółko po miasteczku i kilka fotek.

Nasze miasteczko© djk71

Dziwne te drzewa© djk71

Obok domu© djk71

Nie wiem o co chodzi, ale intrygujące© djk71
Chwilę po powrocie zaczyna padać. i tak teraz ma być :(