Wpisy archiwalne w miesiącu
Grudzień, 2022
Dystans całkowity: | 13.63 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 01:55 |
Średnia prędkość: | 8.26 km/h |
Maksymalna prędkość: | 12.20 km/h |
Suma podjazdów: | 21 m |
Maks. tętno maksymalne: | 193 (95 %) |
Maks. tętno średnie: | 172 (84 %) |
Suma kalorii: | 1372 kcal |
Liczba aktywności: | 4 |
Średnio na aktywność: | 4.54 km i 0h 28m |
Więcej statystyk |
Podsumowanie 2022
Dziwny był to rok. Zaczął się mocno i pięknie (pod kątem aktywności) i tak trwał do połowy roku. A potem... miało być lepiej... Miał być rozwój... Był plan rozwojowy... I choć miał mi dodać skrzydeł... skutecznie je podciął...
Choć niewiele miało to wspólnego z samym sportem to przełożyło się na wszystkie aspekty życia. Wydawało mi się, że po wielu doświadczeniach życiowych jestem odporny na takie z pozoru nieznaczące rzeczy, działania, a jednak... potrafiły mnie strasznie zdołować. Nie spodziewałem się, że aż tak... :-(
Jak będzie w przyszłym roku? Nie wiem jeszcze. To pierwszy, od kilkunastu chyba lat, rok gdy... nie mam żadnych planów sportowych, żadnych celów... Nie licząc jutrzejszego rozpoczęcia roku i Wingsa w maju (w tym roku z założenia w wersji wirtualnej) nie ma w kalendarzu NIC. ZUPEŁNIE NIC!!!. A to nie wróży dobrze, bo ja potrzebuję do działania celów, cyferek...
A tak było w mijającym roku...
styczeń
Jak od kilku lat co roku zaczynamy na Biegu Cyborga.
Zaraz potem rozpoczynam kolejny plan treningowy do zawodów na Kopę Biskupią.
W połowie miesiąca zaliczamy z Piotrem trasę 31 km na Ultramaratonie Annogórskim.
Regularne treningi sprawiają, że decyduję się po kilku latach zrobić ponownie badania wydolnościowe ;-)
Pod koniec miesiąca jeszcze kilka biegów charytatywnych.
Najpierw dla Stasia.
Potem "Policz się z Cukrzycą" - w tym roku na bieżni.
I w końcu tradycyjnie WOŚP - tym razem w Zabrzu.
Styczeń kończę niesamowitą jak na mnie liczbą kilometrów: 300 km!!!
luty
Luty to dalszy ciąg treningów - do połowy miesiąca idzie dobrze, a potem kryzys. Prawie dwa tygodnie - tylko sporadyczne biegi. W sumie i tak wyszło nieźle, bo ok 160 km, czyli ok. 40 km na tydzień. Pod koniec miesiąca jedyne zawody - pierwszy bieg górski w zimie - Gorce Ultra Trail - Którędy na Lubań. Było ciężko.
Ale pięknie.
marzec
Marzec był wyjątkowo leniwy.
Mimo to udało się zrobić trening w górach podczas pobytu na szkoleniu w Wiśle.
Oraz wystartować w Biegu Wiosennym.
kwiecień
W kwietniu udało się kilka razy spotkać z ekipą ETISOFT RUNNING TEAM i pobiegać w parku w Gliwicach.
Udało się też trochę pokręcić żeby objeździć nowe trasy RowerOn-u. Zarówno te bliżej Gliwic...
Jak i te trochę dalej...
Udało się też pobiec na zawodach 3xKopa w Górach Opawskich...
maj
Maj choć treningowo słabo to mocno aktywny. Były rodzinne wyjazdy jak ten nad nasze lokalne Malediwy
I z żoną w góry. Rozpoczynając zdobywanie Korony Gór Polski na Czuplu
I potem na Kopie Biskupiej.
Było też bieganie z Piotrem w Górach Opawskich
I samotnie.
W górach - na Klimczok.
I w Niemczech
Były też dwa starty.
Najpierw Duathlon w Czempiniu.
I dzień później Wings For Life w Poznaniu.
czerwiec
W czerwcu trochę rożnych biegów.
Najcięższym był chyba Półmaraton Dorotki z plusem (dużym).
Potem Bieg dla Słonia.
I Bieg Bohaterów.
... połączony ze zwiedzaniem Muzeum Śląskiego
I w końcu Supermaraton Gór Stołowych - niestety wbrew wcześniejszym planom tylko półmaraton.
lipiec
Początek miesiąca to start w Śmierdzącym Leniu i... koniec startów biegowych na jakiś czas.
I tyle z aktywności.
Było co prawda szukanie słoneczników w Zabrzu...
Był festiwal w Jarocinie.
I tylko siłownia. I w końcu wyjazd na urlop nad morze.
sierpień
I niestety w sierpniu z aktywności tylko krótkie biegania nad morzem
Niestety odnowiła się kontuzja i przerwa w bieganiu.
wrzesień
We wrześniu udało się trochę wrócić do różnych aktywności: siłownia, schody i... trochę biegania na delegacjach poza granicami Polski :-)
W Czechach...
W Niemczech...
We Francji...
W Hiszpanii...
I znów we Francji...
październik
W październiku udało się jedynie pochodzić z Bratem po bieszczadzkich połoninach
i raz z chłopakami wybrać na rower.
listopad
W listopadzie zero ruchu. Nawet nie pobiegłem w Święto Niepodległości jak co roku :-(
Za to było trochę kultury. Przeróżnej :-)



W końcu przemyślałem to wszystko spacerując :)

I postanowiłem rzucić sport i zostać artystą.

Z tym pierwszym się jeszcze waham :-)
grudzień
Kolejny miesiąc prawie bez ruchu, za to z jedzeniem. I efekty są.
Forma rośnie. Ta brzuszna.

======================================
Podsumowanie statystyczne
Rower - 14(!!!) razy - 314,81 km (18:56 h) - bez komentarza :-( - prawie 60% mniej niż rok wcześniej kiedy i tak było koszmarnie. Średnio raz na miesiąc mniej niż 30 km - porażka.
Bieganie - 113 razy - 937,88 km (116:33 h) - w tym na bieżni: 38 razy - 259,10 km (28:46 h) - Zapowiadało się świetnie. 300 km w styczniu, a potem pół roku nic. W efekcie 1/4 mniej niż rok wcześniej.
Pływanie - 0 razy - 0 km (00:00 h) - Tu przynajmniej nie jest gorzej...
Siłownia - 61 razy - 29:10 h (nie licząc czasu na bieżni) - W sumie jedyny postęp, jakieś 20% więcej.
Jak dobrze policzyłem to 13 razy udział w zawodach i to tylko biegowych (nie licząc duathlonu).
W sumie wszystkich aktywności: 201:30 h, czyli średnio raptem ok. 33:07 minut dziennie :-) 20% mniej niż rok wcześniej.
Rok temu przerażał mnie brak pływania, w tym roku doszedł brak roweru i... przerwane bieganie :-(
Jak będzie w przyszłym roku? Po praz pierwszy zero planów więc nie wróży to najlepiej :-(
Dziękuję wszystkim, którzy pośrednio lub bezpośrednio przyczynili się do tego, że tyle udało się zrobić :-) I motywowali wtedy gdy mi się nie chciało. Choć jak było widać w ostatnich miesiącach byłem oporny bardzo.
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!
Choć niewiele miało to wspólnego z samym sportem to przełożyło się na wszystkie aspekty życia. Wydawało mi się, że po wielu doświadczeniach życiowych jestem odporny na takie z pozoru nieznaczące rzeczy, działania, a jednak... potrafiły mnie strasznie zdołować. Nie spodziewałem się, że aż tak... :-(
Jak będzie w przyszłym roku? Nie wiem jeszcze. To pierwszy, od kilkunastu chyba lat, rok gdy... nie mam żadnych planów sportowych, żadnych celów... Nie licząc jutrzejszego rozpoczęcia roku i Wingsa w maju (w tym roku z założenia w wersji wirtualnej) nie ma w kalendarzu NIC. ZUPEŁNIE NIC!!!. A to nie wróży dobrze, bo ja potrzebuję do działania celów, cyferek...
A tak było w mijającym roku...
styczeń
Jak od kilku lat co roku zaczynamy na Biegu Cyborga.

Bieg Cyborga© djk71

Z Kosmą i Tomkiem© djk71

Z Agą© djk71
Zaraz potem rozpoczynam kolejny plan treningowy do zawodów na Kopę Biskupią.
W połowie miesiąca zaliczamy z Piotrem trasę 31 km na Ultramaratonie Annogórskim.

Do przodu© djk71

Na mecie© djk71
Regularne treningi sprawiają, że decyduję się po kilku latach zrobić ponownie badania wydolnościowe ;-)

W maseczce© djk71
Pod koniec miesiąca jeszcze kilka biegów charytatywnych.
Najpierw dla Stasia.

Na mecie© djk71
Potem "Policz się z Cukrzycą" - w tym roku na bieżni.

Policz się z cukrzycą© djk71
I w końcu tradycyjnie WOŚP - tym razem w Zabrzu.

Przed startem© djk71
Styczeń kończę niesamowitą jak na mnie liczbą kilometrów: 300 km!!!

Pobiegane w styczniu :)© djk71
luty
Luty to dalszy ciąg treningów - do połowy miesiąca idzie dobrze, a potem kryzys. Prawie dwa tygodnie - tylko sporadyczne biegi. W sumie i tak wyszło nieźle, bo ok 160 km, czyli ok. 40 km na tydzień. Pod koniec miesiąca jedyne zawody - pierwszy bieg górski w zimie - Gorce Ultra Trail - Którędy na Lubań. Było ciężko.

Mam dość© djk71
Ale pięknie.

Z żoną na mecie© djk71
marzec
Marzec był wyjątkowo leniwy.
Mimo to udało się zrobić trening w górach podczas pobytu na szkoleniu w Wiśle.

Śnieg jest ale nie przeszkadza© djk71
Oraz wystartować w Biegu Wiosennym.

Zrobiłem to!© djk71
kwiecień
W kwietniu udało się kilka razy spotkać z ekipą ETISOFT RUNNING TEAM i pobiegać w parku w Gliwicach.

Przed startem© djk71
Udało się też trochę pokręcić żeby objeździć nowe trasy RowerOn-u. Zarówno te bliżej Gliwic...

W Ostropie© djk71
Jak i te trochę dalej...

Na kapliczce© djk71
Udało się też pobiec na zawodach 3xKopa w Górach Opawskich...

***** putina© djk71

Jest i Biskupia Kopa© djk71
maj
Maj choć treningowo słabo to mocno aktywny. Były rodzinne wyjazdy jak ten nad nasze lokalne Malediwy

Park Gródek© djk71
I z żoną w góry. Rozpoczynając zdobywanie Korony Gór Polski na Czuplu

Są i pieczątki© djk71
I potem na Kopie Biskupiej.

Na Srebrnej Kopie© djk71
Było też bieganie z Piotrem w Górach Opawskich

Piotrek przede mną© djk71

Zadowolony© djk71
I samotnie.
W górach - na Klimczok.

Będzie trzeba się wspinać© djk71

Dla samotnych panienek© djk71
I w Niemczech

Pięknie© djk71
Były też dwa starty.
Najpierw Duathlon w Czempiniu.

Duathlon w Czempiniu - zdjęcie by Maratomania© djk71

Meta!© djk71

Pamiątki z duathlonu© djk71
I dzień później Wings For Life w Poznaniu.

Wings For Life© djk71

Z Marcinem w strefie© djk71

Firmowa koszulka odróżnia się :-)© djk71

Pamiątka z Wingsa© djk71
czerwiec
W czerwcu trochę rożnych biegów.
Najcięższym był chyba Półmaraton Dorotki z plusem (dużym).

Kościółek na Górze św. Doroty© djk71
Potem Bieg dla Słonia.

Poszli!© djk71
I Bieg Bohaterów.

Na mecie© djk71
... połączony ze zwiedzaniem Muzeum Śląskiego

Z przyjaciółmi© djk71
I w końcu Supermaraton Gór Stołowych - niestety wbrew wcześniejszym planom tylko półmaraton.

Próbuję jeszcze biec© djk71

Ukończone© djk71
lipiec
Początek miesiąca to start w Śmierdzącym Leniu i... koniec startów biegowych na jakiś czas.

Buteleczka z...© djk71
Było co prawda szukanie słoneczników w Zabrzu...

Słoneczniki© djk71
Był festiwal w Jarocinie.

Przy glanie© djk71
I tylko siłownia. I w końcu wyjazd na urlop nad morze.

Krzywy Las© djk71
sierpień
I niestety w sierpniu z aktywności tylko krótkie biegania nad morzem

Słońce wschodzi© djk71
Niestety odnowiła się kontuzja i przerwa w bieganiu.

Bateria...© djk71
wrzesień
We wrześniu udało się trochę wrócić do różnych aktywności: siłownia, schody i... trochę biegania na delegacjach poza granicami Polski :-)
W Czechach...

Beroun© djk71
W Niemczech...

Walldorf© djk71
We Francji...

Néris-les-Bains© djk71
W Hiszpanii...

Na obrzeżach Barcelony© djk71
I znów we Francji...

Carcassonne© djk71
październik
W październiku udało się jedynie pochodzić z Bratem po bieszczadzkich połoninach

Bieszczady© djk71
i raz z chłopakami wybrać na rower.

Po Segiecie© djk71
listopad
W listopadzie zero ruchu. Nawet nie pobiegłem w Święto Niepodległości jak co roku :-(
Za to było trochę kultury. Przeróżnej :-)



W końcu przemyślałem to wszystko spacerując :)

I postanowiłem rzucić sport i zostać artystą.

Z tym pierwszym się jeszcze waham :-)
grudzień
Kolejny miesiąc prawie bez ruchu, za to z jedzeniem. I efekty są.
Forma rośnie. Ta brzuszna.

Jest źle© djk71
======================================
Podsumowanie statystyczne
Rower - 14(!!!) razy - 314,81 km (18:56 h) - bez komentarza :-( - prawie 60% mniej niż rok wcześniej kiedy i tak było koszmarnie. Średnio raz na miesiąc mniej niż 30 km - porażka.
Bieganie - 113 razy - 937,88 km (116:33 h) - w tym na bieżni: 38 razy - 259,10 km (28:46 h) - Zapowiadało się świetnie. 300 km w styczniu, a potem pół roku nic. W efekcie 1/4 mniej niż rok wcześniej.
Pływanie - 0 razy - 0 km (00:00 h) - Tu przynajmniej nie jest gorzej...
Siłownia - 61 razy - 29:10 h (nie licząc czasu na bieżni) - W sumie jedyny postęp, jakieś 20% więcej.
Jak dobrze policzyłem to 13 razy udział w zawodach i to tylko biegowych (nie licząc duathlonu).
W sumie wszystkich aktywności: 201:30 h, czyli średnio raptem ok. 33:07 minut dziennie :-) 20% mniej niż rok wcześniej.
Rok temu przerażał mnie brak pływania, w tym roku doszedł brak roweru i... przerwane bieganie :-(
Jak będzie w przyszłym roku? Po praz pierwszy zero planów więc nie wróży to najlepiej :-(
Dziękuję wszystkim, którzy pośrednio lub bezpośrednio przyczynili się do tego, że tyle udało się zrobić :-) I motywowali wtedy gdy mi się nie chciało. Choć jak było widać w ostatnich miesiącach byłem oporny bardzo.
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!
AktywnośćCiężary
Czas w ruchu00:16
Tętnośr.112
TętnoMAX134
Kalorie 117 kcal
Skazany na biurko
Niestety jak chyba co roku, na przełomie roku strzelają... nie tylko z granatników w gabinetach, nie tylko fajerwerki w Sylwestra, ale też... moje plecy.
I kolejny raz się zastanawiam, czy to efekt kolejnej przerwy w treningach, czy może ma to jakiś związek ze stresem jaki co roku towarzyszy mi w tym okresie... Nie wiem... Efekt taki, że spędzam prawie tygodnie w łóżku.
Dziś pierwszy raz postanawiam się ruszyć. Nawet w głowie miałem bieganie, ale w efekcie tylko przez chwilę posprawdzałem jakie mięśnie jeszcze mam.
I wszedłem na wagę... tak koszmarnych wyników nie miałem od czterech lat, a niektóre po raz pierwszy widzę :-(
W sumie nic dziwnego, jeśli od pół roku nic nie robię :-(
I kolejny raz się zastanawiam, czy to efekt kolejnej przerwy w treningach, czy może ma to jakiś związek ze stresem jaki co roku towarzyszy mi w tym okresie... Nie wiem... Efekt taki, że spędzam prawie tygodnie w łóżku.
Dziś pierwszy raz postanawiam się ruszyć. Nawet w głowie miałem bieganie, ale w efekcie tylko przez chwilę posprawdzałem jakie mięśnie jeszcze mam.
I wszedłem na wagę... tak koszmarnych wyników nie miałem od czterech lat, a niektóre po raz pierwszy widzę :-(
W sumie nic dziwnego, jeśli od pół roku nic nie robię :-(

Jest źle© djk71
AktywnośćBieganie
Dystans5.00 km
Czas w ruchu00:36
Vśrednia7:12 min/km
VMAX6:03 min/km
Podjazdy 11 m
Przed warsztatami
Dziś miały być podbiegi i zbiegi, ale z uwagi na fakt, że jestem na dość intensywnych warsztatach poza domem to casu starcza na krótką przebieżkę przed śniadaniem. W towarzystwie Marcina.

Przed śniadaniem© djk71
AktywnośćBieganie
Dystans7.25 km
Czas w ruchu00:54
Vśrednia7:26 min/km
VMAX4:56 min/km
Za wcześnie, za mocno, zobaczymy co będzie dalej
Garmin wyznaczył plan. Ambitny.
Na bieżni wygląda na za ciężko jak na powrót do biegania, ale zobaczymy.
Na bieżni wygląda na za ciężko jak na powrót do biegania, ale zobaczymy.
AktywnośćBieganie
Dystans1.38 km
Czas w ruchu00:09
Vśrednia6:31 min/km
VMAX4:55 min/km
Podjazdy 10 m
Bieg wzorcowy
Ja jednak potrzebuję jakiegoś celu żeby coś robić regularnie.
Więc kolejny plan. I bieg wzorcowy.
Zimno jak diabli. Do tego kurzą z kominów. I brak siły.
Po powrocie w płucach paliło jeszcze chyba z godzinę.
Więc kolejny plan. I bieg wzorcowy.
Zimno jak diabli. Do tego kurzą z kominów. I brak siły.
Po powrocie w płucach paliło jeszcze chyba z godzinę.