Półmaraton Dorotki z Plusem. Dużym plusem i w upale.

Sobota, 11 czerwca 2022 · Komentarze(0)

Półmaraton Dorotki z plusem. Nie wiedziałem tylko, że plus oznacza dziesięć km więcej (łącznie 31,5 km), prawie 800 m w górę i do tego jeszcze mocno na plusie w powietrzu. Zero chmurek, pełna lampa, a Ci którzy mnie znają wiedzą jaki mam stosunek do słońca ? No dobra, oprócz tego słońca to wiedziałem na co się piszę, bo czytam regulaminy. Ale w połączeniu ze słońcem zabiło mnie. Pięć godzin, w tym 1/3 trasy głową, a nie nogami. Dostałem nieźle w kość. Gdyby nie to, że Anetka czekała na mecie to nie wiem czy bym nie zrezygnował w trakcie.

Tradycyjnie na ściance © djk71

Ale po kolei.

Nie wiem kto, czy co sprawiło, że zapisałem się na Biegi w Rogoźniku. Pewnie duży wpływ miało to, że to nie asfalt, tylko biegi w terenie. Do tego duży wybór dystansów i jeszcze w pobliżu. I wpisowe - 50 zł. Więc po prostu musiałem. 11 km to za krótko. Maraton 7 Jezior to już sporo, o ultramaratonie (100+) nie wspomnę. Pozostał więc naturalny wybór - półmaraton. W nazwie jest plus. Sprawdziłem i wyszło, że duży plus, dystans to ok. 30 km. Może być. I przewyższenia ok. 900m. Jakoś nie do końca w to uwierzyłem - gdzie? tutaj? Niemożliwe. No, możliwe, ale jakoś do mnie nie do końca dotarło. Z drugiej strony nawet jeśli to i tak nie przerażało, przecież miałem już być w gazie :-) Tak się zanosiło w styczniu, ale życie zweryfikowało plany i jestem tu gdzie jestem :-(

Kiedy wychodzimy z żoną z domu ewidentnie nie jestem w nastroju do startu. Na niebie zero chmurek, a ja nie cierpię słońca. Świadomość trasy, braku kondycji i upału nie nastraja mnie zbyt optymistycznie. Meldujemy się w amfiteatrze w Rogoźniku i... w cieniu czekamy na start.

I co ja robię tu? © djk71
W końcu ruszamy.

Ruszamy © djk71

Od początku biegnę spokojnie, celem jest tylko dobiec do mety. od początku teren. Na szczęście nie jest tak mokro jak zapowiadali organizatorzy. Może mogłem wybrać inne buty na start, teraz już nic z tym nie zrobię.

Trochę w cieniu, więcej w słońcu. 

Ładnie © djk71

Trasa dobrze oznaczona, choć organizator wspominał, że jakiś delikatnie mówić dowcipniś poprzewiązywał szarfy, którymi m.in. jest oznaczona trasa. 
Nie brakuje podbiegów. W zamian dostajemy piękne widoki na okolice. 

Widoki z trasy © djk71

Jesteśmy w okolicach Góry Siewierskiej. Jest strasznie gorąco. To będzie ciężki dzień. 

Kolejny podbieg... © djk71

Na górze jeszcze wymuszony uśmiech, bo się jakieś laski z aparatami ustawiły :-) 
Chwila oddechu. 

Znów widoczek z góry © djk71

Jeszcze biegnę w towarzystwie. Mocno rozciągniętym, ale wciąż są tacy co podobnie jak ja ledwo powłóczą  nogami :-) 
Mimo, że na trasie jest kilka miejsc gdzie można zaliczyć glebę to ja mało nie wywalam się obok (chyba) magazynów Lidla, na asfalcie. Na szczęście udaje się utrzymać pion. 

Przede mną ostatni duży podbieg - tytułowa Dorotka.

Przed nami Dorotka © djk71

Nigdy tu nie byłem, choć tyle razy o niej rozmawialiśmy, tyle razy przejeżdżałem obok. Gdyby nie zmęczenie to pewnie zachwycałbym się widokami. 

Już prawie u góy © djk71

A tak ledwo docieram na szczyt. 

Kościółek na Górze św. Doroty © djk71

Mijam kościółek i dostaję wiadro (a może butelkę) wody na głowę. O jak dobrze :-) 
Cola, arbuz i.... nie pomidorowej nie tknę, choć pewnie byłaby pyszna. 

Biegnę dalej. Kilka trudniejszych zbiegów, na szczęście bardzo krótkich. Zegarek podpowiada, że na mecie będę na styk z limitem czasu. 
Będę o ile będę biegł w takim samym tempie. Niestety coraz częściej przechodzę do marszu. Ledwo żyję.

Jeszcze kawałek trasy © djk71

Jest ciężko. Bardzo. Kiedy zegarek mówi, że skończę kilka minut po limicie - nie pomaga. Przeliczam w głowie pozostały czas, pozostały dystans i rzeczywiście spóźnię się  jakieś 3-5 minut. Biegnę ale wiem, że nie jestem już w stanie tego nadrobić. 

Resztką sił wbiegam na metę © djk71

Wbiegam z czasem 05:04:26. Na szczęście jestem klasyfikowany. 
Dostaję medal i idę coś zjeść. Okazuje się, że nawet na to nie mam siły. 

Jest i medal © djk71

Masakrycznie zmęczony. Ale zadowolony, że pobiegłem. Brak treningów i słońce mnie zabiły. 

Zmęczony na mecie © djk71


Ale chyba tu jeszcze wrócę :-) 


Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa ruchy

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]