Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2021

Dystans całkowity:73.70 km (w terenie 41.21 km; 55.92%)
Czas w ruchu:07:59
Średnia prędkość:10.92 km/h
Maksymalna prędkość:39.20 km/h
Suma podjazdów:830 m
Maks. tętno maksymalne:197 (97 %)
Maks. tętno średnie:185 (91 %)
Suma kalorii:5482 kcal
Liczba aktywności:10
Średnio na aktywność:10.53 km i 0h 47m
Więcej statystyk

Z synem testowanie SPD

Wtorek, 30 marca 2021 · Komentarze(2)
Dziś krótka, bo późna przejażdżka z synem. Z konieczności postanowił przetestować jazdę w SPD. Chyba nie do końca była to Jego bajka.

Rower rowerem, ale telefon ważny jest ;-) © djk71

Fajnie, że spróbował, fajnie, że znowu udało się choć chwilę wspólnie pokręcić. 
Słońce niestety szybko zaszło i trzeba było wracać.

Ciemność nadchodzi © djk71


Na krótko, ale wciąż bez sił...

Sobota, 27 marca 2021 · Komentarze(0)
Kolejny tydzień bez (prawie) ruchu. 
Czemu więc potem się dziwię, że wychodząc biegać nie mam siły? 

Dziś ciepło, aż za bardzo. Wybiegając na Krajszynę muszę ściągnąć to co mam po koszulką. Niewiele to pomaga. 
Tak samo niewiele pomaga zatrzymywanie się na zdjęcia. 

Grüner Schlund © djk71

Robię kilka i wracam do domu.

Rosen Bank 1888 © djk71

Niby biegiem, ale pod koniec to już marszobieg. 

Nad stawem © djk71

Dobrze, że choć tyle się udało.   

Kwestia wyobraźni © djk71

Walcząc z głową i lasem

Niedziela, 21 marca 2021 · Komentarze(0)
Kolejny dzień bronię się przed wyjściem z domu, ale dziś jakby słabiej. Ostatecznie udaje się wyjść. Założenie jest takie żeby biec tak wolno jak się da. Szybko okazuje się, że mimo iż wydaje mi się, że jest już bardzo wolno to i tak zaczynam się pocić. Na szczęście głowa się nie buntuje.

Nie wiem, czy to kwestia słuchanej książki, czy tego, że mam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje...

Wszędzie te zdjęcia robią © djk71

Tak, czy owak biegnę.

Nie wiem, czy przez brak okularów, czy rzeczywiście przez książkę, ale zauważam, że biegnę jakimiś nieoczywistymi ścieżkami.
Oczywiście kończy się tak jak można się było tego spodziewać. Końcem ścieżek.

Lekko mocząc buty i płosząc stado saren, na azymut docieram do znajomej ścieżki. Teraz już prosto do domu.
Wyszło więcej niż chciałem, ale to dobrze.

W domu można założyć suche skarpety.

Zakładamy kolorowe skarpetki © djk71

Trochę siły z rana

Sobota, 20 marca 2021 · Komentarze(0)
Wczesna pobudka i całkiem fajny i mocny trening.
Niestety później znalazłem mnóstwo wymówek żeby nie kręcić, ani nie biegać...

Jak bardzo tego chcę?

Środa, 17 marca 2021 · Komentarze(2)
No właśnie. Jak bardzo tego chcę?
A może bardziej odpowiednim pytaniem byłoby: Czy tego chcę?
Albo jeszcze precyzyjniej: Czego chcę?

Koszmar. Nie ma znaczenia pogoda. Były przecież ciepłe dni. Nie ma znaczenia czas. Były weekendy. Ostatnio znów home office więc też można było coś zrobić przed lub po pracy - bez wymówki, że trzeba jeszcze dojechać do/z pracy...
Nie ma chyba (tutaj zostawię znak zapytania) znaczenia to co się dzieje wokół. Bo mimo odwoływanych co rusz imprez kilka jest w planie. Dwie największe wciąż są w planie... Tyle, że plan się już dawno posypał...

Ponoć jeśli plan nie działa to należy zmienić plan. Nie cel.
Tyle, że zmiana planu nie pomaga jeśli... nie realizuje się żadnego...

Zginęła gdzieś motywacja... Przeczytane kiedyś książki chyba już zapomniałem...

Jak bardzo tego chcę? © djk71

Niby teorię znam... teorię dotyczącą motywacji, treningu... I... dalej nic.

Nie pomaga pozytywna wizualizacja siebie na mecie, ani straszenie siebie umieraniem na trasie. Nie pomaga nic.

Dziś wyszedłem na chwilę pobiegać i po kilometrze straciłem chęć, a może siły. W efekcie kolejne 3 km przeszedłem próbując co prawda truchtać ale niewiele z tego wyszło.

Poprzednio, kilka dni temu ubrałem się do biegania, przygotowałem plecak, picie, muzykę i zostałem w domu. Jeszcze kilka dni wcześniej przebiegłem 700m i wróciłem do domu.

Z czego to wynika nie mam pojęcia.

Nie mam pojęcia co zrobić dalej, co zrobić żeby się chciało. Po prostu nie wiem. Może to w końcu ten prawdziwy kryzys wieku średniego, ta zbliżająca się 50-ka? Może potrzebuję jakieś zmiany, zrobienia czegoś innego? Tylko czego?

Rolowanie

Niedziela, 7 marca 2021 · Komentarze(0)
Po porannym bieganiu udało się nawet trochę porolować.
A miało być regularnie... :-(

Bieg Wiosenny

Niedziela, 7 marca 2021 · Komentarze(2)
Właściwie planowałem w tym roku jeden tylko bieg po asfalcie, w październiku. No dobra... dwa... bo jeszcze Cyborg, ale powitanie nowego roku jest poza wszelkimi planami, to już tradycja :-)
Kiedy jednak Aga zapytała czy biorę udział w Biegu Wiosennym od razu się zapisałem. Nie wiem co w tym jest, ale meta na bieżni Stadionu Śląskiego zawsze na mnie działa jak magnes. Szkoda, że w tym roku nie mogło być kibiców, bo to jeszcze bardziej dodaje energii na ostatnich metrach, ale i tak Kocioł Czarownic, to Kocioł Czarownic :-)

Rano pobudka, śniadanko i mimo, że ciuchy spakowane to jeszcze raz przemyślenia w co się ubrać... Na zewnątrz ma być słonecznie, ale tylko cztery stopnie. Na szczęście zegarek pokazuje, że nie ma czasu na długie zastanawianie się więc zapinam torbę i schodzę do auta.

Pół godziny później melduję się pod Stadionem Śląskim. Część zawodników już na trasie, mój planowany start jest o 10:45. Żeby zachować dystans społeczny startujemy falami. W praktyce nie ma startów równo co 15 minut, tylko jeśli jest się gotowym to można ruszać. Mądrze, bo to oznacza, że na starcie zero tłoku.

W drodze na start spotykam Agę i Anię idące jeszcze do samochodu. Umawiamy się, że ruszamy razem. Po chwili docierają na start wraz z Tomkiem i Tomaszem ;-)

Pamiątkowe zdjęcie i ruszamy.

Przed startem © djk71


Biegniemy z Tomkiem razem, chwilę rozmawiając, ale po czasie na pierwszym kilometrze orientujemy się, że ruszyliśmy za szybko, a rozmowa tylko dodatkowo nas męczy. Trochę zwalniamy, ale wciąż jak na nas jest szybko. Mówimy trochę mniej. Trochę bardzo mniej :-)

Obiegamy żyrafę, mijamy Wesołe Miasteczko i zaczyna się podbieg obok zoo. Puls już po kilometrze sięgnął 185 i wiem, że już nie spadnie. Sprawdzam co jakiś czas licząc na jakiś cud, ale ten się nie zdarza. Na piątym kilometrze bufet, Tomek łapie wodę (ja mam swoją) i zostaje lekko z tyłu. Zwalniam żeby mnie dogonił, ale wciąż jest z tyłu. Biegnę dalej. Potem się okaże, że postanowił uspokoić soje tętno. Mam nadzieję, że się nie obrazi, że pobiegłem.

Wiem, że za chwilę skończy się podbieg i będzie łatwiej. Mimo to wciąż pozostanie prawie cztery kilometry do mety. Dużo i nie dużo. Czy dam radę przy takim pulsie, postanawiam spróbować.

Już widać stadion, ale jeszcze trzeba pobiec w drugą stroną przez chwilę. Półtora kilometra. Już wiem, że dam radę. O dziwo czas nawet niezły jak na brak biegania. Daleki do mojego rekordu, ale znacznie powyżej oczekiwań - 1:03:05. To dodatkowo motywuje. Jeszcze sześćset metrów i... podbieg do bramy stadionu. Daję radę. Na bieżni przyśpieszam.

Mam to. Zmęczony, ale zadowolony. Kilka zdjęć.

Zrobiłem to! © djk71

Chwilę później wbiega Tomek.

Mamy to :) © djk71

Wychodzimy ze stadionu, by.... po chwili wrócić... żeby oddać chipa przypiętego do buta. Zapomnieliśmy o nim.
Przybiegają dziewczyny.

W miłym towarzystwie © djk71

Udane przedpołudnie. :-)




Nie poznaję siebie

Sobota, 6 marca 2021 · Komentarze(2)
Nie poznaję siebie. Nie tylko na zdjęciu...

To naprawdę ja? © djk71

Ale ogólnie... Pogoda w sumie nie najgorsza, kilka dni było nawet fajnego ciepła, a ja nic. Na rowerze w tym roku byłem raz!!! Drugiego stycznia. Od tego czasu nic. Biegać też nie biegałem od dwóch tygodni. O ćwiczeniach w domu, rolowaniu i rozciąganiu, które tak mi się spodobały w czasie kwarantanny też już zapomniałem... Kiepsko.

Dziś udało się wyjść na godzinkę na rower i... jak zawsze było fajnie... Choć brudno, to bawiłem się jak dziecko. Chociaż w sumie to dzieci się najlepiej bawią jak jest brudno ;-)

Lubię takie miejsca © djk71

Zastanawiałem się kiedy ostatni raz byłem na zawodach na orientację... Prawie dwa lata temu. Na Orient Akcji. Poza tym były jeszcze chyba z dwa Tropiciele, z dwie imprezy biegowe i jakieś pojedyncze starty... Tak naprawdę regularne starty skończyły się jakieś 5-6 lat temu... Szkoda... Może pora wrócić? Ale jak skoro pierwsza impreza w Pucharze od razu odwołana... Może i dobrze, bo najpierw trzeba zacząć jeździć :-)

Kiedyś mi nie przeszkadzała pogoda, ciemność... a teraz... czyżby to kwestia wieku? Nie... nie może być... :-)