Supermaraton Gór Stołowych. Miał być pierwszy bieg ultra. Miał. Świadomość braku treningów sprawiła, że zmieniłem dystans na półmaraton. I to był dobry wybór. Szczególnie, że o ile wczoraj było bardzo ciepło To dziś było gorąco i pełna lampa, czyli coś czego nie cierpię.
Już na starcie jest ciepło, ale przecież 21 km dam radę przebiec.
ETISOFT RUNNING TEAM na starcie
© djk71
Ruszamy. Na początku spokojnie, bo dość ciasno. Nie przeszkadza mi to, wręcz przeciwnie cieszę się, że nie mam możliwości zapomnieć się i pognać zbyt szybko.
Pierwsze trzy km prawie z górki, co nie zawsze oznacza, że jest łatwo, czy szybko. Trzeba mocno patrzeć pod nogi.
Później zaczyna się podbieg, a właściwie podejście. Jest ciepło i ciężko. Chwilę później niespodziankę robią mi Piotr z Adamem. Miałem cichą nadzieję, że ich zobaczę na punkcie żywieniowym, ale nie tutaj. Szok.
Do przodu
© djk71
Co więcej po chwili znów ich spotykam. Jak oni to zrobili? Nie wiem. Ale cieszę się bardzo na ich widok, bo ciepło nie pomaga mojej głowie.
Po kolejnym podbiegu
© djk71
Czas na bufet. Tuż przed nim niesamowity doping stojących tam kibiców. Są świetnie zorganizowani. Stojący najwyżej odczytuje imię biegacza, a reszta skanduje jego imię. Fantastycznie :-)
Zbieg przed bufetem
© djk71
Łatwo nie jest.
Trudny teren do biegania
© djk71
Na bufecie łapię tylko kawałek arbuza, zamieniam dwa słowa z Moniką i Piotrem i lecę dalej.
Arbuz na bufecie
© djk71
I znów chłopaki na trasie. Są niesamowici.
Ciepło, ale biegnę
© djk71
Chwilę później zacznie się ściana na Błędnych Skałach.
Rzeczywiście daje w kość. Muszę dwa razy przystanąć. W końcu jestem u góry.
Kubek coli, arbuz i hasło nad którym może rzeczywiście trzeba się zastanowić :-)
Bieganie jest gópie!
© djk71
Teraz już wiem, że powinno być łatwiej. Po płaskim, albo z górki prawie do schodów, ale podejście zabrało mi wszelkie siły. Ledwo przebieram nogami.
Próbuję udawać, że biegnę gdy po raz kolejny dziś widzę Adama z aparatem na trasie.
2/3 za mną ale ciepło mnie dobija.
© djk71
Swoją drogą ciekawe ile kilometrów dziś On zrobił :-)
Na samej końcówce trafiam na jeszcze jeden nieplanowany, spontanicznie zorganizowany bufet :-) O jak go potrzebowałem :-)
Kolejny arbuz
© djk71
Teraz jeszcze tylko kawałek ten sam jak na początku i... 665 schodów na Szczeliniec.
Schody dają w kość
© djk71
Gdzie się da próbuję jeszcze biec. Szczególnie, że znów dopinguje mnie Adam z Piotrem.
Próbuję jeszcze biec
© djk71
W końcu jest schronisko.
Ostatni zakręt
© djk71
Mam to!
© djk71
Na mecie zdaje się, że spiker wymienia nazwiska. Swoje nie słyszę Nic nie słyszę i nie widzę.
Meta!
© djk71
Nie mam sił. Po raz kolejny słońce mnie pokonało.
Ukończone
© djk71
Jestem zadowolony, że dobiegłem. Jestem zadowolony ze wsparcia jakie miałem przed startem, na trasie i wreszcie na mecie.
Wielkie dzięki Anetko, Moniko, Kori i oczywiście Adamie i Piotrze. Nie wiem czy bym to zrobił bez Was.
Nie jestem zadowolony z kondycji i reakcji organizmu na temperaturę. I pewnie dlatego zapisałem się od razu na kolejny... dłuższy bieg :-)