Wpisy archiwalne w miesiącu
Maj, 2014
Dystans całkowity: | 901.82 km (w terenie 404.85 km; 44.89%) |
Czas w ruchu: | 49:12 |
Średnia prędkość: | 18.33 km/h |
Maksymalna prędkość: | 50.79 km/h |
Maks. tętno maksymalne: | 196 (107 %) |
Maks. tętno średnie: | 160 (87 %) |
Liczba aktywności: | 17 |
Średnio na aktywność: | 53.05 km i 2h 53m |
Więcej statystyk |
AktywnośćJazda na rowerze
Dystans21.07 km
W terenie15.00 km
Czas w ruchu01:20
Vśrednia15.80 km/h
VMAX34.62 km/h
Zawody w Radzionkowie i nie tylko
Zawody w Radzionkowie i nie tylko
Rano wyjazd z Igorkiem do Radzionkowa na Family Cup. Bez szans tym razem na medal, bo raptem trzy razy w tym roku był dopiero na rowerze. Ale jedziemy się pobawić. Rejestracja, objazd trasy i czas na start.
Dwa okrążenia i jest dziewiąte miejsce. Mogło być lepiej, ale jest zadowolony.
Kiełbaska i próba innych sportów.
Razem pobawiliśmy się też w Robin Hooda :-)
Zbieramy się, bo na trasie sprawdza dziś swoje możliwości Dorota w towarzystwie Amigi. Spotykamy się w Miechowicach. Rundka do DSD i powrót, bo harmonogram dziś napięty. Dorota pomyślnie przeszła test, prawdopodobnie przejechała dziś około 70km. Brawo.
Kadencja: 67
Rano wyjazd z Igorkiem do Radzionkowa na Family Cup. Bez szans tym razem na medal, bo raptem trzy razy w tym roku był dopiero na rowerze. Ale jedziemy się pobawić. Rejestracja, objazd trasy i czas na start.

Startujemy© djk71
Kiełbaska i próba innych sportów.

Skaczę, latam© djk71
Razem pobawiliśmy się też w Robin Hooda :-)

A może będę łucznikiem?© djk71
Kadencja: 67
AktywnośćJazda na rowerze
Dystans65.84 km
W terenie14.25 km
Czas w ruchu03:18
Vśrednia19.95 km/h
VMAX41.91 km/h
Wieczorem jest chłodno
Wieczorem jest chłodno
Wieczorny wyjazd, tuż przed startem dzwoni Olo, że za godzinę dołączy. Najpierw więc rundka samotnie. W Tarnowskich Górach kusi mnie cmentarz żydowski, ale niestety wejście zamknięte :-( Laryszów, Miedary, Wilkowice i droga do Zbrosławic.
Ładnie tu...

Myślałem, że będzie bardziej mokro...
I te maki...
Myślałem, że już ich nie ma...
Koniec focenia. Po chwili spotykam się z Olkiem i ruszamy w stronę Księżego Lasu. Dalej Jasiona i chwila przy ruinach, które pamiętam z pałacowej wycieczki Amigą.
Wyremontować tego chyba już nikt nie wyremontuje, a zburzyć zabytek też nie wiadomo jak...
Jedziemy dalej - kierunek Wojska
Rozkładamy na chwilę mapę pod barem i... od razu mamy kilku przewodników. Na szczęście wiemy gdzie jechać, a ściślej mówiąc Olek wie. Tym razem to on robi za przewodnika. Świniowice, Tworóg, Połomia. Wszędzie byłem, ale nie tymi drogami.
Z każdą chwilą robi się coraz chłodniej. W Zbrosławicach się rozjeżdżamy, każdy w swoją stronę Kiedy dojeżdżam do domu, na termometrze jest nieco ponad 7 stopni.
Dzięki Olo za towarzystwo :-)
Kadencja: 81
Wieczorny wyjazd, tuż przed startem dzwoni Olo, że za godzinę dołączy. Najpierw więc rundka samotnie. W Tarnowskich Górach kusi mnie cmentarz żydowski, ale niestety wejście zamknięte :-( Laryszów, Miedary, Wilkowice i droga do Zbrosławic.
Ładnie tu...

Tylko chmury nieco straszą© djk71
Myślałem, że będzie bardziej mokro...

Resztki kałuż© djk71
I te maki...

Maki w słońcu© djk71
Myślałem, że już ich nie ma...

Jeszcze nie wszystkie rozkwitły© djk71
Koniec focenia. Po chwili spotykam się z Olkiem i ruszamy w stronę Księżego Lasu. Dalej Jasiona i chwila przy ruinach, które pamiętam z pałacowej wycieczki Amigą.

Jasiona© djk71

Samo się zawali, czy zburzą?© djk71
Jedziemy dalej - kierunek Wojska

Nad głowami chmury, ale nie będzie padać© djk71
Rozkładamy na chwilę mapę pod barem i... od razu mamy kilku przewodników. Na szczęście wiemy gdzie jechać, a ściślej mówiąc Olek wie. Tym razem to on robi za przewodnika. Świniowice, Tworóg, Połomia. Wszędzie byłem, ale nie tymi drogami.
Z każdą chwilą robi się coraz chłodniej. W Zbrosławicach się rozjeżdżamy, każdy w swoją stronę Kiedy dojeżdżam do domu, na termometrze jest nieco ponad 7 stopni.
Dzięki Olo za towarzystwo :-)
Kadencja: 81
AktywnośćJazda na rowerze
Dystans26.80 km
W terenie22.00 km
Czas w ruchu01:21
Vśrednia19.85 km/h
VMAX43.70 km/h
Tulipanowce zaczynają kwitnąć
Tulipanowce zaczynają kwitnąć
Niezbyt dużo czasu, do tego noga wciąż boli więc tylko po najbliższej okolicy. Krążenie po okolicy. Na początku ciężko. Potem trochę lepiej. Rzut oka na tulipanowce. Zaczynają kwitnąć. Ciekawe czy uda się pokazać znajomym za dwa tygodnie, czy już będzie za późno.
Kadencja: 82
Niezbyt dużo czasu, do tego noga wciąż boli więc tylko po najbliższej okolicy. Krążenie po okolicy. Na początku ciężko. Potem trochę lepiej. Rzut oka na tulipanowce. Zaczynają kwitnąć. Ciekawe czy uda się pokazać znajomym za dwa tygodnie, czy już będzie za późno.

Tulipanowiec zaczyna kwitnąć© djk71
Kadencja: 82
AktywnośćJazda na rowerze
Dystans31.70 km
W terenie3.00 km
Czas w ruchu01:21
Vśrednia23.48 km/h
VMAX45.00 km/h
Łydka
Łydka
Od wczoraj boli mnie mięsień brzuchaty łydki (jak wyczytałem na mądrych stronach - głowa boczna). Kiedyś był naderwany - efekt zabaw z siatkówką - w sumie to z tego powodu rzuciłem siatkówkę i zacząłem później jeździć na rowerze. Czyżby ból był efektem niedzielnej jazdy?
Mimo to jadę. Na chwilę przed wyjściem Wiktor oświadcza, że jedzie ze mną. Świetnie. Najpierw na myjnię do Rokitnicy, bo rower mimo domowego mycia wciąż nie wygląda dobrze, bo jego szaleństwach.
Potem zaraz na Leśną, gdzie... jak zwykle jest błoto ;-) To na szczęście da się potem zmyć domowymi sposobami. Szałsza, Kamieniec, Zbrosławice i trzeba wracać, bo robi się ciemno, a lampki zostały w domu.
Trochę nas zmoczyło, ale niezbyt nam to przeszkadzało.
Kadencja: 93
Od wczoraj boli mnie mięsień brzuchaty łydki (jak wyczytałem na mądrych stronach - głowa boczna). Kiedyś był naderwany - efekt zabaw z siatkówką - w sumie to z tego powodu rzuciłem siatkówkę i zacząłem później jeździć na rowerze. Czyżby ból był efektem niedzielnej jazdy?
Mimo to jadę. Na chwilę przed wyjściem Wiktor oświadcza, że jedzie ze mną. Świetnie. Najpierw na myjnię do Rokitnicy, bo rower mimo domowego mycia wciąż nie wygląda dobrze, bo jego szaleństwach.

Ubrudziłem, trzeba umyć© djk71
Potem zaraz na Leśną, gdzie... jak zwykle jest błoto ;-) To na szczęście da się potem zmyć domowymi sposobami. Szałsza, Kamieniec, Zbrosławice i trzeba wracać, bo robi się ciemno, a lampki zostały w domu.
Trochę nas zmoczyło, ale niezbyt nam to przeszkadzało.
Kadencja: 93
AktywnośćJazda na rowerze
Dystans101.12 km
W terenie2.00 km
Czas w ruchu04:00
Vśrednia25.28 km/h
VMAX50.79 km/h
Po szosach
Po szosach
Po wczorajszym zgonie ciężko widzę dzisiejszy trening. Na pewno odpada teren.
Zresztą nie chcę wyglądać jak mój syn wczoraj.
Czyżby podglądał co robiliśmy w Otwocku? :-) Dziwne jest tylko to, że na Red Rocku ja też wczoraj byłem i... wróciłem suchy.
Więc szosa. Na FB pada pomysł wyjazdu o 4 rano... Z domu może i dałbym radę... ze Świerklańca nie ma mowy - pewnie musiałbym wstać o 2:30. Budzik dzwoni o 5:00, 6:00, 7:00 i pewnie jeszcze parę razy w międzyczasie. Nie przeszkadza mi to - taki się czuję zmęczony. W końcu wstaję i wyjeżdżam około 9:30.
Bez konkretnego planu. Byle nie głównymi ulicami. Dziś mało turystycznie, nawet w Brynku się nie zatrzymuję, dopiero krótka przerwa w Krupskim Młynie. Ładny budynek tylko nie ma informacji co to.
Dobrze strzeżony...
I kulturalny...
Napis na zegarze sugeruje, że to hotel, ale innych opisów brak.
Kawałek dalej Most Przyjaźni.
Od teraz zaczyna być ciężej. Skończyły się zjazdy, zaczynają się podjazdy. Do tego zaczyna się robić coraz cieplej. O Toszek też tylko zahaczam, tym razem odpuszczam zamek.
Coraz cieplej. Trzeba uzupełnić zapasy w Łubiu.
Dojeżdżam do domu i jeszcze chwilę kręcę po osiedlu żeby zaliczyć pełny 4 godziny i 100km.
Kadencja: 93
Po wczorajszym zgonie ciężko widzę dzisiejszy trening. Na pewno odpada teren.
Zresztą nie chcę wyglądać jak mój syn wczoraj.

Bawię się jak tato :-)© djk71
Czyżby podglądał co robiliśmy w Otwocku? :-) Dziwne jest tylko to, że na Red Rocku ja też wczoraj byłem i... wróciłem suchy.
Więc szosa. Na FB pada pomysł wyjazdu o 4 rano... Z domu może i dałbym radę... ze Świerklańca nie ma mowy - pewnie musiałbym wstać o 2:30. Budzik dzwoni o 5:00, 6:00, 7:00 i pewnie jeszcze parę razy w międzyczasie. Nie przeszkadza mi to - taki się czuję zmęczony. W końcu wstaję i wyjeżdżam około 9:30.
Bez konkretnego planu. Byle nie głównymi ulicami. Dziś mało turystycznie, nawet w Brynku się nie zatrzymuję, dopiero krótka przerwa w Krupskim Młynie. Ładny budynek tylko nie ma informacji co to.

Hotel?© djk71
Dobrze strzeżony...

Na wszelki wypadek© djk71
I kulturalny...

A ja sobie gram© djk71
Napis na zegarze sugeruje, że to hotel, ale innych opisów brak.
Kawałek dalej Most Przyjaźni.

Most Przyjaźni© djk71
Od teraz zaczyna być ciężej. Skończyły się zjazdy, zaczynają się podjazdy. Do tego zaczyna się robić coraz cieplej. O Toszek też tylko zahaczam, tym razem odpuszczam zamek.
Coraz cieplej. Trzeba uzupełnić zapasy w Łubiu.
Dojeżdżam do domu i jeszcze chwilę kręcę po osiedlu żeby zaliczyć pełny 4 godziny i 100km.
Kadencja: 93
AktywnośćJazda na rowerze
Dystans35.56 km
W terenie30.00 km
Czas w ruchu01:59
Vśrednia17.93 km/h
VMAX39.28 km/h
Bez siły
Bez siły
Przez cały dzień temperatura 30 stopni i wyżej. Kiedy zaczynam się zbierać na rower - na dworze zaczyna padać. Na szczęście krótko i temperatura spada o 10 stopni. Ruszam i jest parno. Nie mylić z porno! A przynajmniej tak czuję. Od początku nie mam siły. Nie wiem co się dzieje, ale po godzinie mam dość. Krążę po znajomych ścieżkach od Miechowic, przez DSD, po Repty i wszędzie tak samo. Z trudem kręcę pedałami.
Wracam do domu. W Stolarzowicach zdjęcie żeby znów chwilę odpocząć.
Kadencja: 74
Przez cały dzień temperatura 30 stopni i wyżej. Kiedy zaczynam się zbierać na rower - na dworze zaczyna padać. Na szczęście krótko i temperatura spada o 10 stopni. Ruszam i jest parno. Nie mylić z porno! A przynajmniej tak czuję. Od początku nie mam siły. Nie wiem co się dzieje, ale po godzinie mam dość. Krążę po znajomych ścieżkach od Miechowic, przez DSD, po Repty i wszędzie tak samo. Z trudem kręcę pedałami.
Wracam do domu. W Stolarzowicach zdjęcie żeby znów chwilę odpocząć.

W Stolarzowicach© djk71
Kadencja: 74
AktywnośćJazda na rowerze
Dystans34.44 km
W terenie21.60 km
Czas w ruchu01:46
Vśrednia19.49 km/h
VMAX50.79 km/h
Sukcesy i złe wieści
Sukcesy i złe wieści
Sukcesy bo waga dziś rano pokazała: 85kg. Tyle ostatni raz miałem chyba rok po ślubie... a to dawno temu było. To 14kg mniej niż pół roku temu i ponad 23kg mniej niż w szczytowym okresie ;-)
Drugi sukces to poprawa czasu odcinka testowego od ostatniego razu w Reptach o prawie pół minuty :-) Dużo więcej się już pewnie nie da ale będę próbował :-)
Niestety w trakcie treningu dostaję SMS-a od Amigi z relacją z wizyty u lekarza. Upadek na ostatnim maratonie skończył się stłuczeniem płuca i krwiakiem. Oby szybko się zagoiło i żeby nie było żadnych powikłań.
Kadencja: 80
Sukcesy bo waga dziś rano pokazała: 85kg. Tyle ostatni raz miałem chyba rok po ślubie... a to dawno temu było. To 14kg mniej niż pół roku temu i ponad 23kg mniej niż w szczytowym okresie ;-)
Drugi sukces to poprawa czasu odcinka testowego od ostatniego razu w Reptach o prawie pół minuty :-) Dużo więcej się już pewnie nie da ale będę próbował :-)

Szyb Sylwester w remoncie© djk71
Niestety w trakcie treningu dostaję SMS-a od Amigi z relacją z wizyty u lekarza. Upadek na ostatnim maratonie skończył się stłuczeniem płuca i krwiakiem. Oby szybko się zagoiło i żeby nie było żadnych powikłań.
Kadencja: 80
AktywnośćJazda na rowerze
Dystans49.85 km
W terenie25.00 km
Czas w ruchu02:43
Vśrednia18.35 km/h
VMAX44.68 km/h
Temp.17.0 °C
Nowe klocki
Nowe klocki
ZaDyMnO dało nam w kość. Rowerom też, konieczna była wymiana m.in. klocków hamulcowych.
Tyle z nich zostało.
A tak wyglądają nowe:
Nawet sprężynki dostały w kość
Wieczorem wyjazd żeby sprawdzić, czy działają. W połowie trasy dołącza Olek. Wspólnie zaliczamy kilka okolicznych podjazdów :-)
Kadencja: 82
ZaDyMnO dało nam w kość. Rowerom też, konieczna była wymiana m.in. klocków hamulcowych.
Tyle z nich zostało.

Lekko starte© djk71

Starły się bardziej niż powinny© djk71
A tak wyglądają nowe:

Tak wyglądają nowe© djk71
Nawet sprężynki dostały w kość

Resztki sprężynki© djk71
Wieczorem wyjazd żeby sprawdzić, czy działają. W połowie trasy dołącza Olek. Wspólnie zaliczamy kilka okolicznych podjazdów :-)
Kadencja: 82
AktywnośćJazda na rowerze
Dystans123.16 km
W terenie75.00 km
Czas w ruchu07:51
Vśrednia15.69 km/h
VMAX36.20 km/h
ZaDyMnO, czyli piasek, bagna i całowanie
ZaDyMnO, czyli piasek, bagna i całowanie
W drodze do Otwocka Amiga pyta mnie jak tam wyglądają tereny. Z tego co pamiętam to jest płasko, mokro i są piaski. W bazie pustki, tylko kilka znajomych twarzy. Rejestrujemy się, przygotowujemy rowery, chwila rozmowy ze znajomymi trzeba iść spać. Śpię dobrze, mimo, że trasa AR, która startowała o 2:00 ponoć narobiła sporo hałasu. Ja tam nic nie słyszałem ;-)
Pobudka, śniadanie i odprawa, a tam informacje o kleszczach i komarach. Do zaliczenia mamy... 46 punktów w 12 godzin. Dostajemy mapy. Tym razem pięć. Uwielbiam to, szczególnie żonglowanie mapami w deszczu. Próbujemy je ze sobą spasować, pomaga taśma klejąca.
Teraz jeszcze trzeba zlokalizować powiększenia, jak się mają do głównych map.
Kolejny krok to wyznaczyć trasę. Zacząć od punktów na głównej mapie, czy od tych na mapach szczegółowych? Zaczynamy od szczegółowych. Dużo punktów na małej powierzchni, bezpieczniej. Trochę nas dziwi, że tym razem nie ma opisów punktów.
PK 1 - PK 18, czyli dwie mapy w skali 1:15 000.
Wybieramy kolejność: 2-1-5-3-4-6-8-10-11-12-7-13-14-17-18-16-15
Ruszamy w ulewie. Leje. Przez chwilę próbujemy omijać kałuże, ale kiedy buty i tak stają się mokre mkniemy już centralnie przez nie.
Punktów jest dużo, tak dużo, że zupełnie nie pamiętam co się działo przy którym z nich. Tym bardziej, że nie było opisów.
Jedno jest pewne, od samego początku napędy dostają nieźle w kość. Nie cierpię słuchać tych dźwięków.
Bodajże przy PK6 dziwny dźwięk dobywa się z tylnego hamulca. Ściągam koło, okazuje się, że sprężynka jest skrzywiona, z klocków też niewiele zostało. Próba prostowania i dalsza jazda ze świadomością, że nie mam hamulców.
Kończymy pierwszą mapę, mamy 18 PK, za nami 34 km i 4 godziny - jest południe.
Przestało padać.
PK 19 - PK 28
Ruszamy na drugą mapę, tym razem skala 1:10 000.
Wybieramy kolejność: 27-28-25-24-23-22-21-20-19-26
Większość punktów (a może i wszystkie) zdobyte bez problemów, ale o tempie w jakim jedziemy może świadczyć fakt, że przy kilku punktach non-stop mijamy się z tymi samymi piechurami.
Zaliczamy komplet punktów i do mapnika trafia główna mapa 1:50 000.
PK29

Czas szybku ucieka, już wiemy, że nie zaliczymy wszystkich punktów. Rezygnujemy z PK 47.
PK 30
Przed chwilą kawałek po DK50... brrr
Wolę już takie drogi...
Tylko trzeba się nimi dzielić z innymi użytkownikami...
PK 31
Adam, którego spotkaliśmy na jednym z punktów, ostrzegał nas przed nim. Próbujemy z dwóch stron.
Niestety bez powodzenia. Do tego spod kół uciekają nam jakieś węże, czy żmije... a fe...
Kałuże powoli zaczynają wysychać ale zaczyna się chmurzyć.
PK 31
Punkt nad Wisłą. Szaro tu.
PK 36
Próbujemy wjechać na Szlak nad Brzegiem Wisły.
Na piachu, próbując odsunąć zwisającą gałąź Darek upada. Na tyle paskudnie, że nie może się podnieść.
Prawdopodobnie dostał rogiem kierownicy w pierś. Do tego połamał mapnik.
Nie wygląda to dobrze. Po chwili jednak wstaje i próbuje jechać dalej.
Jakoś w końcu wjeżdżamy na szlak i znajdujemy punkt.
Niestety czasu coraz mniej.
PK 35
Decydujemy się zaliczyć jeszcze tylko trzy punkty. Ten był prosty.
PK 38
Znów pada. Punkt powinien gdzieś tu być, a go nie ma. Krążymy chwilę w okolicy i w końcu jest. W takim miejscu się go nie spodziewaliśmy ;-)
PK 37
To już ostatni punkt. Prosty jak wszystkie poprzednie.
Meta
Gnamy do mety. Zaliczyliśmy 35 z 46 punktów. Wydawało nam się, że na pierwszych mapach zaliczyliśmy wszystko, a nie zauważyliśy PK 9 obok stadionu. Przyjeżdżamy tuż po dekoracji. Najpierw do kuchni i niespodzianka. Został tylko sam makaron. Odpuszczamy. Kolejka do prysznica, niestety jest tylko jeden. Rowerów też nie ma gdzie umyć, a szkoda, boi dziś to konieczne.
Cała impreza świetnie zorganizowana, jedynie końcówka (obiad, prysznic i mycie rowerów) zepsuły nieco wrażenie.
Lądujemy na 16 miejscu. Nie wiem, czy dalibyśmy radę osiągnąć coś więcej. Daliśmy z siebie dużo. Rowery też...
Kadencja: 69
W drodze do Otwocka Amiga pyta mnie jak tam wyglądają tereny. Z tego co pamiętam to jest płasko, mokro i są piaski. W bazie pustki, tylko kilka znajomych twarzy. Rejestrujemy się, przygotowujemy rowery, chwila rozmowy ze znajomymi trzeba iść spać. Śpię dobrze, mimo, że trasa AR, która startowała o 2:00 ponoć narobiła sporo hałasu. Ja tam nic nie słyszałem ;-)
Pobudka, śniadanie i odprawa, a tam informacje o kleszczach i komarach. Do zaliczenia mamy... 46 punktów w 12 godzin. Dostajemy mapy. Tym razem pięć. Uwielbiam to, szczególnie żonglowanie mapami w deszczu. Próbujemy je ze sobą spasować, pomaga taśma klejąca.

Map nam nie braknie... tylko jak je w deszczu zmieniać?© djk71
Kolejny krok to wyznaczyć trasę. Zacząć od punktów na głównej mapie, czy od tych na mapach szczegółowych? Zaczynamy od szczegółowych. Dużo punktów na małej powierzchni, bezpieczniej. Trochę nas dziwi, że tym razem nie ma opisów punktów.
PK 1 - PK 18, czyli dwie mapy w skali 1:15 000.
Wybieramy kolejność: 2-1-5-3-4-6-8-10-11-12-7-13-14-17-18-16-15
Ruszamy w ulewie. Leje. Przez chwilę próbujemy omijać kałuże, ale kiedy buty i tak stają się mokre mkniemy już centralnie przez nie.

Mamy punkt© djk71
Jedno jest pewne, od samego początku napędy dostają nieźle w kość. Nie cierpię słuchać tych dźwięków.
Bodajże przy PK6 dziwny dźwięk dobywa się z tylnego hamulca. Ściągam koło, okazuje się, że sprężynka jest skrzywiona, z klocków też niewiele zostało. Próba prostowania i dalsza jazda ze świadomością, że nie mam hamulców.

Ładny bunkier© djk71
Przestało padać.
PK 19 - PK 28
Ruszamy na drugą mapę, tym razem skala 1:10 000.
Wybieramy kolejność: 27-28-25-24-23-22-21-20-19-26

Niestety ubrania też w plamki© djk71
Zaliczamy komplet punktów i do mapnika trafia główna mapa 1:50 000.
PK29

Ciekawe skąd ta nazwa?© djk71

Będzie co czyścić© djk71
PK 30
Przed chwilą kawałek po DK50... brrr

Kolejny punkt© djk71

Kałuże nam dziś nie straszne© djk71

Nie tylko my lubimy kałuże© djk71
PK 31
Adam, którego spotkaliśmy na jednym z punktów, ostrzegał nas przed nim. Próbujemy z dwóch stron.

Głęboko© djk71

Z daleka ładnie© djk71

Powoli schnie© djk71
Punkt nad Wisłą. Szaro tu.

Nad Wisła© djk71
PK 36
Próbujemy wjechać na Szlak nad Brzegiem Wisły.
Na piachu, próbując odsunąć zwisającą gałąź Darek upada. Na tyle paskudnie, że nie może się podnieść.

Złamany uchwyt© djk71

Reszta mapnika© djk71
Nie wygląda to dobrze. Po chwili jednak wstaje i próbuje jechać dalej.
Jakoś w końcu wjeżdżamy na szlak i znajdujemy punkt.

I jeden z ostatnich punktów© djk71
PK 35
Decydujemy się zaliczyć jeszcze tylko trzy punkty. Ten był prosty.
PK 38
Znów pada. Punkt powinien gdzieś tu być, a go nie ma. Krążymy chwilę w okolicy i w końcu jest. W takim miejscu się go nie spodziewaliśmy ;-)
PK 37
To już ostatni punkt. Prosty jak wszystkie poprzednie.
Meta
Gnamy do mety. Zaliczyliśmy 35 z 46 punktów. Wydawało nam się, że na pierwszych mapach zaliczyliśmy wszystko, a nie zauważyliśy PK 9 obok stadionu. Przyjeżdżamy tuż po dekoracji. Najpierw do kuchni i niespodzianka. Został tylko sam makaron. Odpuszczamy. Kolejka do prysznica, niestety jest tylko jeden. Rowerów też nie ma gdzie umyć, a szkoda, boi dziś to konieczne.
Cała impreza świetnie zorganizowana, jedynie końcówka (obiad, prysznic i mycie rowerów) zepsuły nieco wrażenie.
Lądujemy na 16 miejscu. Nie wiem, czy dalibyśmy radę osiągnąć coś więcej. Daliśmy z siebie dużo. Rowery też...
Kadencja: 69
AktywnośćJazda na rowerze
Dystans83.35 km
W terenie38.00 km
Czas w ruchu04:13
Vśrednia19.77 km/h
VMAX37.02 km/h
Rekonesans
Rekonesans
Po wczorajszych jazdach w towarzystwie, dziś pora na samotną jazdę. Od rana straszy deszczem, ale meteo zapowiada, że będzie padało po obiedzie. Trzeba więc ruszać z rana. Plan jest taki żeby pojechać w stronę Siewierza nieco... dookoła :-) I przy okazji zobaczyć, czy niektóre ścieżki są przejezdne.
Runda do DSD, potem Radzionków i rzut oka na cmentarz.
Nakło, Chechło, Żyglin i zupełnie nową ścieżką kierunek Zendek. Według informacji od Amigi za kościołem powinienem skręcić w ścieżkę wiodącą do bunkra. Niestety trwa msza, do tego jest odpust więc chyba muszę zmienić plany.
Dojeżdżam do szkoły i zerkam na replikę pomnika poświęconego walczącym w I i II wojnie światowej.
Rzut oka na zegarek i jest późno. Nie dojadę do celu, muszę wracać.
Szybko okazuje się, że nie będzie łatwo. Straszny wmordewind, a planuję jechać szosami.
Ciężko, ale udaje się, choć pod koniec czuję już zmęczenie.
Kadencja: 84
Po wczorajszych jazdach w towarzystwie, dziś pora na samotną jazdę. Od rana straszy deszczem, ale meteo zapowiada, że będzie padało po obiedzie. Trzeba więc ruszać z rana. Plan jest taki żeby pojechać w stronę Siewierza nieco... dookoła :-) I przy okazji zobaczyć, czy niektóre ścieżki są przejezdne.
Runda do DSD, potem Radzionków i rzut oka na cmentarz.

Takich pamiątek jest wszędzie pełno© djk71
Nakło, Chechło, Żyglin i zupełnie nową ścieżką kierunek Zendek. Według informacji od Amigi za kościołem powinienem skręcić w ścieżkę wiodącą do bunkra. Niestety trwa msza, do tego jest odpust więc chyba muszę zmienić plany.

Trwa odpust© djk71
Dojeżdżam do szkoły i zerkam na replikę pomnika poświęconego walczącym w I i II wojnie światowej.

Kolejna pamiątka© djk71
Rzut oka na zegarek i jest późno. Nie dojadę do celu, muszę wracać.
Szybko okazuje się, że nie będzie łatwo. Straszny wmordewind, a planuję jechać szosami.

Powieszony© djk71
Ciężko, ale udaje się, choć pod koniec czuję już zmęczenie.
Kadencja: 84