Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2020

Dystans całkowity:321.81 km (w terenie 53.93 km; 16.76%)
Czas w ruchu:19:34
Średnia prędkość:17.21 km/h
Maksymalna prędkość:43.33 km/h
Suma podjazdów:2380 m
Maks. tętno maksymalne:193 (95 %)
Maks. tętno średnie:174 (85 %)
Suma kalorii:12757 kcal
Liczba aktywności:23
Średnio na aktywność:15.32 km i 0h 51m
Więcej statystyk

Początek długiego weekendu

Czwartek, 30 kwietnia 2020 · Komentarze(0)
Długi weekend przed nami więc standardowo pogoda ma się zepsuć :-)
Myślałem, że dziś nie będzie mi się chciało nic zrobić, ale udaje się po obiedzie zaliczyć krótką drzemkę, a potem jeszcze wyjść na rower.
Bez planu, po okolicy.

Najpierw rzut oka na odnawiany pałac w Miechowicach.

Odświeżony pałac © djk71

Rundka po parku i ruszam nad Brandkę. Dalej postanawiam zobaczyć co na się dzieje na strefie. Bez większych zmian.

Szyb przy strefie © djk71

No to ruszam w stronę DSD. Kiedy dojeżdżam słońce już zaczyna zachodzić. Chwila wahania: DSD, czy Segiet. Wybieram Segiet.
I słusznie. Znów jest ślicznie :-)

Segiet idzie spać © djk71

Bez pośpiechu, krótka rundka po lesie.

O zachodzie słońca © djk71

Coś mam wrażenie, że czujnik kadencji i prędkości świruje. Pewnie bateria siada. W efekcie mam wrażenie, że coś mi zaniżył dystans. Muszę to sprawdzić.  Baterię i odległość.

Powrót do auta

Niedziela, 26 kwietnia 2020 · Komentarze(0)
Po czterech godzinach w terenie przejechałem niewiele ponad 12 km i przebiegłem trochę ponad 2,5 km. Niby niewiele, ale jestem zadowolony i... o dziwo zmęczony. Ale jak pamiętam robienie zdjęć ślubnych też było męczące :-)

Czas było wrócić do auta.

Czego się nie robi dla sławy

Niedziela, 26 kwietnia 2020 · Komentarze(4)
Kiedy popstrykaliśmy zdjęcia na rowerach, przebraliśmy się i postanowiliśmy pobiegać. To znaczy taki był plan, ale w praktyce wyglądało to tak, że Adam pokazywał oddalone miejsce i mówił: tam by było dobre ujęcie. No i? Nie pobiegłbyś? Co było robić... pobiegłem :-)

Nad wodą © adam j.

Pięknie tu © adam j.

W terenie © adam j.

Z górki © adam j.

W sumie dostałem w kość, ale świetnie się bawiłem. Przy okazji zobaczyłem gdzie można porobić uczciwe treningi. Tylko... trzeba je robić... :-)


Jest gdzie ćwiczyć podbiegi © adam j.

Żeby nie było, że sam biegałem, Adama też udało się namówić :-)

Jest i Adam © adam j.

Tym razem bardziej bałem się o to jak spisze się maseczka, bo biegając zwykle bardziej się pocę i zdecydowanie szybciej oddycham. O dziwo tu parowania okularów nie zauważyłem - może dlatego, że się nie zatrzymywałem ;-) Zdarzyło mi się nawet chyba dwukrotnie sprawdzić, czy mi się nie odkleiła, bo jej nie czułem, ale na szczęście wszystko było ok.

W poszukiwaniu pleneru

Niedziela, 26 kwietnia 2020 · Komentarze(3)
Wczoraj dzień odpoczynku po... no właśnie... po czym... no dobra weekend więc... standard :-(

Dziś przed południem pisze Adaś. No tak, przecież umawialiśmy się na bieganie, a może i rower... Ustalamy szczegóły i kilka godzin później spotykamy się na parkingu w Dolomitach. Dziś zamierzamy popstrykać trochę zdjęć, a ściślej mówiąc Adaś zamierza pstrykać, a ja chcę popatrzeć jak pracuje profesjonalista :-)

Szybkie ustalenie planu i póki co jedziemy znaleźć jakąś fajna miejscówkę. Choć Adam był tu wcześniej to udaje mi się pokazać mu kilka ciekawych miejsc. Myślę, że jeszcze tu wróci. Zarówno z aparatem jak i treningowo. Na treningi mam nadzieję, że mnie wyciągnie :-) Bo faktem jest, że jest gdzie budować kondycję tylko... leń przeszkadza. 

Zjeżdża się łatwiej © djk71

W poszukiwaniu odpowiedniej lokalizacji nieźle się bawimy. Szybko wychodzi też nasz brak kondycji i wprawy w jeździe w terenie.

Łatwo nie jest © djk71

Nie specjalnie nam to przeszkadza :-) Jest zabawa.

Nie zawracaj! © djk71

Kiedy mamy ustalony dalszy plan działania zatrzymujemy się obok kolejnego miejsca, które przykuwa uwagę Adama :-)

Komuś się chciało :-) © djk71

Kiedy tu dotarliśmy od razu pojawił się dron © djk71

Chwila penetracji miejsca i ruszamy do auta po sprzęt.

Super się jeździ © djk71

Postanawiam pojechać nieco dookoła chcąc pokazać Adamowi jeszcze jedną ze ścieżek w Segiecie. Okazuje się to być na tyle dobrym pomysłem, że po chwili wracamy w to miejsce żeby tu zrobić sesję.

W Segiecie jest pięknie © adam j.

Łatwo nie jest. Mimo, że jest nieco chłodno to spacerowiczów i rowerzystów nie brakuje. Kiedy już jest pusto w kadrze zaczyna buntować się sprzęt... Na szczęście nie spieszy nam się nigdzie.
Uwielbiam Segiet © adam j.


W końcu udaje się pstryknąć kilka fotek ;-)

Z górki.... © adam j.

I po podjeździe © adam. j

Super jeździc w towarzystwie © adam j.

Ruszamy w kamieniołomy. Tu też poświęcamy trochę czasu na focenie ;-)

Na zakręcie © adam j.

Bałem się, ale co było robić © adam j.

Czas leci, a my mieliśmy jeszcze pstryknąć zdjęcia biegowe...

Chwilę szukamy odpowiedniego miejsca. Przebieramy się, jedynie maseczki zostają na swoim miejscu i do roboty.

Właśnie maseczki... Nasz nowy produkt. Dziś była okazja pojeździć w nich trochę dłużej. Znów może nie ma bardzo długich dystansach, ale były ostre zjazdy i podjazdy, było się gdzie spocić.
I znów mi nie przeszkadzała. Było kilka chwil gdy nie potrafiłem złapać oddechu i gdy się zatrzymałem lekko zaparowały mi na sekundę okulary, ale w porównaniu z wcześniejszymi doświadczeniami to jest rewelacja.

I szybkie pytanie na koniec: które zdjęcia robił Adam? Niezbyt trudno odgadnąć :-)

No to ciąg dalszy we wpisie o bieganiu.

SNG? A co to?

Piątek, 24 kwietnia 2020 · Komentarze(0)
Wczoraj mocno mnie zmęczyło bieganie po prawie miesięcznej przerwie. Dziś po pracy postanawiam pokręcić. Oczywiście ruszam do lasu (wiadomo nie trzeba w maseczce :-)). Początkowo całkiem fajnie. Temperatura idealna. Dojeżdżam do Miechowic, coraz więcej ludzi. Skręcam w mniej uczęszczaną stronę. Jest super. Dopóki jadę z górki. Pierwszy podjazd i odechciewa mi się jazdy.

Masakra, dawno nie czułem takiego braku sił. Wczoraj biegowo, dziś rowerowo... Trzeba się wziąć za siebie. Zastawiałem się czy nie pojechać do DSD, ale nie, nie dziś.
Na ostatnim zakręcie w stronę Dolomitów skręcam w przeciwną stronę. Po chwili jest lepiej, mimo górki, ale już nie zmieniam planów. Opłotkami wyjeżdżam w nieco zaskakującym miejscu w Stolarzowicach. Jak widać są jeszcze ścieżki w okolicy, po których nie jeździłem.

Kawałek dalej widzę graffiti w trójkolorowych barwach. Barwy znajome, ale skrót widzę po raz pierwszy. Dopiero kiedy podjeżdżam bliżej wszystko staje się jasne. Bez podpowiedzi bym się nie domyślił.

SNG? A co to? © djk71

Przez Przyjemną docieram na osiedle. Chwila przerwy przy stawie.

Nad wodą © djk71

Jak widać nie tylko ja postanowiłem odpocząć ;-)

Chwila odpoczynku © djk71

Chwilę później jestem w domu. Lekko zmęczony, ale dobrze, że nie odpuściłem :-)

Truchtanie po długiej przerwie

Czwartek, 23 kwietnia 2020 · Komentarze(2)
Prawie miesiąc bez biegania. I efekt jest. Nie, nie to, że taki zregenerowany i od razu daję czadu. Efekt w tym złym znaczeniu. Brak sił. Mimo spokojnego truchtania, po trzech kilometrach przechodzę do marszu. Nie mam siły. Po trzystu metrach ruszam dalej, ale nawet nie próbuję robić pełnej pętli, czyli ok. dziesięciu kilometrów. Skracam trasę i wychodzi ledwie szóstka. W sumie nie powinienem być jakoś szczególnie zdziwiony, ale jednak czuję jakąś złość. Przede wszystkim na siebie. Że nie zmusiłem się wcześniej do zrobienia treningu, a kilka razy było już blisko. Na ale cóż.

Dziś zamiast muzyki znów książka. Wydawało się, że w dobie pandemii będzie więcej czasu na czytanie, słuchanie książek... ale jakoś chyba wolałem zagłuszyć myśli muzyką. Dziś powrót do książek.

Dobrze, że ktoś wymyślił słuchawki © djk71

W lesie milion ludzi: spacerowicze, biegacze, rowerzyści... Mam wrażenie, że łatwiej tu cokolwiek złapać niż na mieście... Ale co ja tam wiem... Większość bez maseczek, bo tu wolno... Ja też mam tylko buffa, ale opuszczonego na szyję... Koszmarnie się z tym biega... Muszę spróbować pobiegać w naszych maseczkach...


Testowo zamaskowany

Środa, 22 kwietnia 2020 · Komentarze(11)
Człowiek jest jednak przekorny. Kiedy do końca nie wiadomo było (a może było wiadomo, tylko różnie niektórzy to interpretowali), czy wolno jeździć na rowerze to... jeździłem do pracy rowerem. Gdy trochę odpuszczono i już nikt się tego nie czepia... to.. przestałem. Widać jeżdżę jak jest jakaś adrenalina: policja, zawody... Z bieganiem podobnie... nie ma celu, emocji to... weekend w domu. I nie tylko weekend :(

Dziś byłem w firmie... autem. :( Za to popołudniu krótki wyjazd do lasu w towarzystwie żony. Jako, że żona pieszo to moje tempo podobne. W sumie wolniej nawet niż moje truchtanie. Ale też cel był trochę inny. Chciałem sprawdzić jak na rowerze zachowają się nasze nowe maseczki samoprzylepne.

Człowiek w masce © djk71

I póki co dawały radę. Nie był to pełen test, brakło szybkości, potu, dłuższego dystansu, ale pierwsze wrażenia pozytywne. Przede wszystkim to pierwsza zasłona ust, w której normalnie się oddychało. Dodatkowo przypomniałem sobie, że mam ją na twarzy dopiero kiedy chciałem się napić...

Na zjeździe (choć tego nie widać) © djk71

Do sprawdzenia jeszcze pozostaje parowanie okularów. Ale na to przyjdzie czas w weekend. Mam taką nadzieję.

Pięknie koło leśniczówki © djk71

No i czas na weekend

Piątek, 17 kwietnia 2020 · Komentarze(2)
No i koniec tygodnia roboczego. Czas na weekend. Tylko co z nim robić jak wszystko zakazane...
Wyjeżdżam z pracy. Mijam wciąż rozkopaną ulicę...

Droga wciąż w remoncie © djk71

W Sośnicy dla odmiany innymi drogami.

Kościół w Sośnicy © djk71

Dalej kolejne roboty obok stadionu Górnika. Pusto tu, siłownia też nieczynna...

Obok stadionu i siłowni © djk71

Mijam centrum. Na chwilę zatrzymuję się obok mamy. Nie wchodzę, na wszelki wypadek rozmawiamy z daleka.
Jeszcze wizyta w piekarni i można wrócić do domu. Czas na obiad. I myślenie co zrobić z weekendem ;-)

W drodze do pracy

Piątek, 17 kwietnia 2020 · Komentarze(2)
Kolejny wyjazd do pracy. Po drodze zahaczam o Żabkę zapytać o osławione maseczki bez marży. Ekspedientka się tylko uśmiecha. Tak, były przez chwilę. Może będą w poniedziałek. Nie wiadomo ile. Jak będą to będzie info na szybie "Pomagamy.... coś tam, coś tam... "

Nic, trzeba jechać dalej. Od poniedziałku, o ile dalej będę jeździł do biura już nie trzeba się będzie stresować na Leśnej... Mają znieść zakaz wstępu do lasów... Może trzeba będzie zacząć biegać? Niekoniecznie do pracy... :-)

Kościół w Żernikach © djk71

Rano rześko, ale sympatycznie.

Latające dywany... prawie...

Czwartek, 16 kwietnia 2020 · Komentarze(3)
Wychodzę z pracy. Ciepło. Maska na usta i ruszam.
Niby fajnie i powinno kusić żeby pojechać okrężnie, nawet taki był jeszcze przed chwilą plan, ale chyba maska sprawia, że tak naprawdę to chcę jak najszybciej dotrzeć do domu. Poza tym jakiś zmęczony jestem.

Znów przez Sośnicę, Maciejów, a na Koperniku na skróty.

Niebieski mostek © djk71

Za mostkiem witają mnie jak króla... droga wyłożona dywanami.

Jak król... po dywanach © djk71

Dziś pojechałem do pracy na Superiorze. Niby też szerokie opony, ale przełożenia inne. I jedzie się jednak łatwiej.
Natomiast nie spodziewałem się, że będę czuł taką różnicę na każdej nierówności.

Jednak do lepszego człowiek (tyłek) się szybko przyzwyczaja. :-)