Wpisy archiwalne w miesiącu
Lipiec, 2021
Dystans całkowity: | 249.88 km (w terenie 39.17 km; 15.68%) |
Czas w ruchu: | 30:01 |
Średnia prędkość: | 9.12 km/h |
Maksymalna prędkość: | 40.10 km/h |
Suma podjazdów: | 2506 m |
Maks. tętno maksymalne: | 184 (90 %) |
Maks. tętno średnie: | 176 (86 %) |
Suma kalorii: | 17804 kcal |
Liczba aktywności: | 28 |
Średnio na aktywność: | 10.86 km i 1h 04m |
Więcej statystyk |
AktywnośćCiężary
Czas w ruchu00:31
Tętnośr.118
TętnoMAX160
Kalorie 197 kcal
Rozładować emocje po meczu
Choć emocji na wczorajszym meczu było niewiele, to mnie trzymają wciąż.
Jeszcze nie widziałem tak grającego, choć może właściwszym słowem było by niegrającego, Górnika :-( Oczy bolały :-(
Na siłowni miało być lekko, ale skończyłem spocony.
Jeszcze nie widziałem tak grającego, choć może właściwszym słowem było by niegrającego, Górnika :-( Oczy bolały :-(
Na siłowni miało być lekko, ale skończyłem spocony.
AktywnośćCiężary
Czas w ruchu00:25
Tętnośr. 95
TętnoMAX119
Kalorie 98 kcal
Siłka przed meczem
Krótka wizyta na siłowni między pracą, a meczem.
AktywnośćBieganie
Dystans6.72 km
Czas w ruchu00:45
Vśrednia6:41 min/km
VMAX3:24 min/km
Podjazdy 73 m
W07D5-Intervals z rana, bo potem mecz
W07D5-Intervals
• Warm up, 10 minutes.
• Run in Z4, moderate to hard pace, 6 minutes. Recovery run, 90 seconds. Repeat 4 times. Run up hills if possible.
• Cool down, 5 to 10 minutes.
• Stretch.
Ciężki tydzień, kolejne interwały. Z uwagi na fakt, że wieczorem mecz to trzeba zrobić przed pracą. Może i lepiej, bo chłodniej.
Miały być podbiegi, więc trasa Rokita - Helenka. Nawet w miarę poszło.
A wieczorem mecz z Lechem.

• Warm up, 10 minutes.
• Run in Z4, moderate to hard pace, 6 minutes. Recovery run, 90 seconds. Repeat 4 times. Run up hills if possible.
• Cool down, 5 to 10 minutes.
• Stretch.
Ciężki tydzień, kolejne interwały. Z uwagi na fakt, że wieczorem mecz to trzeba zrobić przed pracą. Może i lepiej, bo chłodniej.
Miały być podbiegi, więc trasa Rokita - Helenka. Nawet w miarę poszło.
A wieczorem mecz z Lechem.

Czy dzisiaj zagra? Czy dziś strzeli?© djk71
AktywnośćBieganie
Dystans6.11 km
Czas w ruchu00:45
Vśrednia7:21 min/km
VMAX6:10 min/km
W07D4-Easy Run znów w miejscu
W07D4-EASY RUN
• Run in Z2, easy pace, 40 minutes.
• Cool down, 5 to 10 minutes.
• Stretch.
Dziś niby prosty trening, ale spociłem się. Co więcej po powrocie czułem zmęczenie, ciężkie nogi.
Nie wiem, czy to wynik wczorajszego treningu, czy coś innego.
Dziś było znów na bieżni mechanicznej.
• Run in Z2, easy pace, 40 minutes.
• Cool down, 5 to 10 minutes.
• Stretch.
Dziś niby prosty trening, ale spociłem się. Co więcej po powrocie czułem zmęczenie, ciężkie nogi.
Nie wiem, czy to wynik wczorajszego treningu, czy coś innego.
Dziś było znów na bieżni mechanicznej.
AktywnośćBieganie
Dystans10.03 km
Czas w ruchu01:03
Vśrednia6:16 min/km
VMAX5:18 min/km
Podjazdy 35 m
W07D3-Intervals w ulewie uciekając przed burzą
W07D3-Intervals
• Warm up, 15 minutes.
• Run in Z4, 10K pace, 1km. Recovery run, 90 seconds. Repeat 6 times.
• Cool down, 5 to 10 minutes.
• Stretch.
Po powrocie z pracy, siłowni i obiedzie musiałem odpocząć. I udało się... usnąć :-)
Kiedy się obudziłem zaczęło się robić późno. Zachmurzone mocno niebo nie dość, że nie wróżyło niczego dobrego, to jeszcze sprawiło, że zrobiło się ciemno. '
Na strefie wyjątkowo pusto, nic dziwnego, padało i znów zanosi się na deszcz.
Zaczynam trening i już po chwili zaczyna kropić. Z każdym kolejnym kilometrem coraz ciemniej i coraz bardziej pada.
Z tym ciemniej to trochę przesadzam, bo coraz to większe błyskawice pojawiają się na niebie więc choć chwilowo jest jasno.
Trening mocny i żal by było skończyć wcześniej, ale wiem, że jak zacznie trzaskać jeszcze trochę bliżej to pewnie będzie to konieczne.
Na szczęście udaje się dokończyć trening bez problemu. Nie licząc tego, że jestem kompletnie przemoczony. Najważniejsze jednak, że zadowolony.

• Warm up, 15 minutes.
• Run in Z4, 10K pace, 1km. Recovery run, 90 seconds. Repeat 6 times.
• Cool down, 5 to 10 minutes.
• Stretch.
Po powrocie z pracy, siłowni i obiedzie musiałem odpocząć. I udało się... usnąć :-)
Kiedy się obudziłem zaczęło się robić późno. Zachmurzone mocno niebo nie dość, że nie wróżyło niczego dobrego, to jeszcze sprawiło, że zrobiło się ciemno. '
Na strefie wyjątkowo pusto, nic dziwnego, padało i znów zanosi się na deszcz.
Zaczynam trening i już po chwili zaczyna kropić. Z każdym kolejnym kilometrem coraz ciemniej i coraz bardziej pada.
Z tym ciemniej to trochę przesadzam, bo coraz to większe błyskawice pojawiają się na niebie więc choć chwilowo jest jasno.
Trening mocny i żal by było skończyć wcześniej, ale wiem, że jak zacznie trzaskać jeszcze trochę bliżej to pewnie będzie to konieczne.
Na szczęście udaje się dokończyć trening bez problemu. Nie licząc tego, że jestem kompletnie przemoczony. Najważniejsze jednak, że zadowolony.

Trening w deszczu© djk71
AktywnośćCiężary
Czas w ruchu00:23
Tętnośr.112
TętnoMAX158
Kalorie 133 kcal
Krótka siłownia z jeżem w tle
Krótka wizyta na siłowni. Głównie górne partie - w uszach Farba, czyli druga część Inwazji. Wciąż momentami przerażająca lektura (wciąż nie wiem, czy to właściwe słowo w kontekście audiobooków).
Przed siłownią za to ciekawe ostrzeżenia.

Przed siłownią za to ciekawe ostrzeżenia.

Dej pozór!© djk71
AktywnośćBieganie
Dystans4.86 km
Czas w ruchu00:33
Vśrednia6:47 min/km
VMAX5:57 min/km
W07D2a-Recovery Run tym razem na bieżni mechanicznej
W07D2a-Recovery Run
• Run in Z2, easy pace, 30 minutes.
• Cool down, 5 to 10 minutes.
• Stretch.
Dziś w planach była siłownia i bieg. Ostatecznie ze względów czasowych wyszedł tylko bieg na siłowni.
Dawno nie biegałem na bieżni mechanicznej. Wciąż jednak nie mam z tym problemu. Co prawda myślałem, że na siłowni będzie chłodniej niż na dworze, ale w trakcie biegu (mimo, że spokojnego) spociłem się równie mocno.
• Run in Z2, easy pace, 30 minutes.
• Cool down, 5 to 10 minutes.
• Stretch.
Dziś w planach była siłownia i bieg. Ostatecznie ze względów czasowych wyszedł tylko bieg na siłowni.
Dawno nie biegałem na bieżni mechanicznej. Wciąż jednak nie mam z tym problemu. Co prawda myślałem, że na siłowni będzie chłodniej niż na dworze, ale w trakcie biegu (mimo, że spokojnego) spociłem się równie mocno.
AktywnośćBieganie
Dystans21.31 km
Czas w ruchu02:11
Vśrednia6:08 min/km
VMAX5:18 min/km
Podjazdy192 m
W06D7-Long Run, czyli II PKO Piekarski Półmaraton
W06D7-Long Run
• Run in Z2, easy conversational pace, 150 minutes.
• Cool down, 5 to 10 minutes.
• Stretch.
Ponad tygodniowy urlop za mną. Myślałem, że uda się wrócić na tyle wcześnie żeby jeszcze chwilę odpocząć przed dzisiejszym startem w półmaratonie. Nie wyszło. Wracamy akurat tak żeby odebrać pakiet, zjeść obiad i przygotować się do startu. Do Piekar tradycyjnie jadę w towarzystwie żony oraz tam razem Niny, która postanawia mi dopingować oraz dotrzymać towarzystwa Anetce. Co przy okazji się ubawi to Jej :-)
Nie bez problemu parkujemy, zbieram rzeczy, o dziwo niczego chyba nie zapomniałem i idziemy do strefy startu. Sporo ludzi, coś się dzieje. Pokazuję Anetce, którędy mogą pójść żeby spotkać mnie na trasie, niestety droga wygląda na nieoświetloną, a start o 21:00. Trudno spotkamy się na nawrotce. Dzisiejszy bieg to dwie... nierówne pętle. Pierwsza to dyszka ta sama, którą pokonują zawodnicy ZaDyszki i Nordic Walking. Druga podobna, tyle, że wydłużona o odcinek obok Kopca Wyzwolenia.

Ruszamy.
Pilnuję się żeby nie pociągnąć za mocno za resztą. To przecież ponad 21 km z podbiegami (niewielkimi, ale zawsze). Pierwszy kilometr z górki, rozpędzam się dwa następne pod górkę, dobiegamy na wysokość kopca. Oczywiście zwalniam ale czuję się dobrze. To jednak dopiero trzy km. Na piątym kilometrze niespodzianka. Oprócz wody (tego się akurat spodziewałem) widzę i słyszę Anetkę i Ninę - jednak udało im się tu dojść.
Szósty kilometr i skręcamy w las. Biegniemy bez czołówek, bo trasa miała być oświetlona - i jest na odcinku prawie dwóch km stoi dwanaście samochodów sponsora - skody skutecznie oświetlają całą drogą. Sprytne. :-)
Pierwsze dziesięć km kończę w tempie ok. 6:12. Jak dla mnie jest ok, po takim męczącym tygodniu i dzisiejszym dniu jest lepiej niż się spodziewałem. Nie ma co się jednak cieszyć, przede mną druga, trochę trudniejsza część. Tempo na podbiegu już nieco wolniejsze, ale spokojnie daję radę. Tu brawa dla kibiców, którzy mimo późnej pory są obecni na prawie całej trasie. To pomaga. Szczególnie przy kopcu, który mijamy, zbiegamy w dół i po nawrocie zdobywamy znów biegnąc pod góry.
Kiedy dobiegam do szczytu i średnie tempo pokazuje chyba ok. 6:15 już wiem, że będzie dobrze.
Koło bufetu znów wypatruję dziewczyn chcąc je poprosić żeby na metę przyniosły mi worek z rzeczami do przebrania z auta, ale tym razem Ich nie ma. Podejrzewam, że przejście rzeczywiście było niezbyt oświetlone i za pierwszym razem zabrały się z większą grupą, ale drugi raz już same nie chciały ryzykować. Piję i biegnę dalej.
Teraz już wiem, że muszę tylko trzymać tempo. Liczę skody w lesie ;) Mijamy się z kilkoma zawodnikami, oni przyśpieszają, by potem zwolnić lub przejść do marszu. Ja biegnę równym rytmem. Tak mi się wydaje. Na ostatnich 3-4 km biegnę z Joanną, zawodniczką Lecymy Durś - chyba wzajemnie się motywujemy. Ostatni kilometr biegniemy już razem rozmawiając. W końcu wg rozpiski miało być tempo konwersacyjne. W efekcie wyszedł Z3 zamiast Z2 ale za to trochę krótszy czas.
Dobiegamy do mety już nie zwalniając.

Czas: 2:11:39, czyli mimo dwa razy większej liczby podbiegów czas lepszy o 2:24 niż w Rybniku.
Oddaję "czypa", dziewczyny idą po moje rzeczy do auta, a ja na posiłek - niestety żołnierze ugotowali za mało grochówki i pani oferuje mi suchą bułkę :-( Szkoda, bo dziś nawet byłbym w stanie coś zjeść. Kończy się na knoppersie i piwie zero.

Czekamy jeszcze na dekorację w rytmach zespołu Kłyn i losowanie wycieczki do Włoch. Tym razem nie mam szczęścia. Nie szkodzi. Rozbawieni wracamy do domu.
Za mną 6 z 16 tygodni przygotowań do maratonu. Póki co jest dobrze.
• Run in Z2, easy conversational pace, 150 minutes.
• Cool down, 5 to 10 minutes.
• Stretch.
Ponad tygodniowy urlop za mną. Myślałem, że uda się wrócić na tyle wcześnie żeby jeszcze chwilę odpocząć przed dzisiejszym startem w półmaratonie. Nie wyszło. Wracamy akurat tak żeby odebrać pakiet, zjeść obiad i przygotować się do startu. Do Piekar tradycyjnie jadę w towarzystwie żony oraz tam razem Niny, która postanawia mi dopingować oraz dotrzymać towarzystwa Anetce. Co przy okazji się ubawi to Jej :-)
Nie bez problemu parkujemy, zbieram rzeczy, o dziwo niczego chyba nie zapomniałem i idziemy do strefy startu. Sporo ludzi, coś się dzieje. Pokazuję Anetce, którędy mogą pójść żeby spotkać mnie na trasie, niestety droga wygląda na nieoświetloną, a start o 21:00. Trudno spotkamy się na nawrotce. Dzisiejszy bieg to dwie... nierówne pętle. Pierwsza to dyszka ta sama, którą pokonują zawodnicy ZaDyszki i Nordic Walking. Druga podobna, tyle, że wydłużona o odcinek obok Kopca Wyzwolenia.

Przed startem© djk71
Ruszamy.
Pilnuję się żeby nie pociągnąć za mocno za resztą. To przecież ponad 21 km z podbiegami (niewielkimi, ale zawsze). Pierwszy kilometr z górki, rozpędzam się dwa następne pod górkę, dobiegamy na wysokość kopca. Oczywiście zwalniam ale czuję się dobrze. To jednak dopiero trzy km. Na piątym kilometrze niespodzianka. Oprócz wody (tego się akurat spodziewałem) widzę i słyszę Anetkę i Ninę - jednak udało im się tu dojść.
Szósty kilometr i skręcamy w las. Biegniemy bez czołówek, bo trasa miała być oświetlona - i jest na odcinku prawie dwóch km stoi dwanaście samochodów sponsora - skody skutecznie oświetlają całą drogą. Sprytne. :-)
Pierwsze dziesięć km kończę w tempie ok. 6:12. Jak dla mnie jest ok, po takim męczącym tygodniu i dzisiejszym dniu jest lepiej niż się spodziewałem. Nie ma co się jednak cieszyć, przede mną druga, trochę trudniejsza część. Tempo na podbiegu już nieco wolniejsze, ale spokojnie daję radę. Tu brawa dla kibiców, którzy mimo późnej pory są obecni na prawie całej trasie. To pomaga. Szczególnie przy kopcu, który mijamy, zbiegamy w dół i po nawrocie zdobywamy znów biegnąc pod góry.
Kiedy dobiegam do szczytu i średnie tempo pokazuje chyba ok. 6:15 już wiem, że będzie dobrze.
Koło bufetu znów wypatruję dziewczyn chcąc je poprosić żeby na metę przyniosły mi worek z rzeczami do przebrania z auta, ale tym razem Ich nie ma. Podejrzewam, że przejście rzeczywiście było niezbyt oświetlone i za pierwszym razem zabrały się z większą grupą, ale drugi raz już same nie chciały ryzykować. Piję i biegnę dalej.
Teraz już wiem, że muszę tylko trzymać tempo. Liczę skody w lesie ;) Mijamy się z kilkoma zawodnikami, oni przyśpieszają, by potem zwolnić lub przejść do marszu. Ja biegnę równym rytmem. Tak mi się wydaje. Na ostatnich 3-4 km biegnę z Joanną, zawodniczką Lecymy Durś - chyba wzajemnie się motywujemy. Ostatni kilometr biegniemy już razem rozmawiając. W końcu wg rozpiski miało być tempo konwersacyjne. W efekcie wyszedł Z3 zamiast Z2 ale za to trochę krótszy czas.
Dobiegamy do mety już nie zwalniając.

Mam to!© djk71
Czas: 2:11:39, czyli mimo dwa razy większej liczby podbiegów czas lepszy o 2:24 niż w Rybniku.
Oddaję "czypa", dziewczyny idą po moje rzeczy do auta, a ja na posiłek - niestety żołnierze ugotowali za mało grochówki i pani oferuje mi suchą bułkę :-( Szkoda, bo dziś nawet byłbym w stanie coś zjeść. Kończy się na knoppersie i piwie zero.

Już zadowolny na mecie© djk71
Czekamy jeszcze na dekorację w rytmach zespołu Kłyn i losowanie wycieczki do Włoch. Tym razem nie mam szczęścia. Nie szkodzi. Rozbawieni wracamy do domu.
Za mną 6 z 16 tygodni przygotowań do maratonu. Póki co jest dobrze.
AktywnośćBieganie
Dystans7.34 km
Czas w ruchu00:48
Vśrednia6:32 min/km
VMAX5:18 min/km
Podjazdy 64 m
W06D6-Intervals po ciężkiej nocy
W06D6-Intervals
• Warm up, 10 minutes.
• Run in Z4, threshold pace, 10 minutes. Recovery run, 90 seconds. Repeat 3 times.
• Cool down, 5 to 10 minutes.
• Stretch.
Wczoraj wieczorem coś zaczęło mnie składać. Położyłem się wcześniej spać. Całą noc na przemian było mi zimno i gorąco. Pociłem się strasznie, do tego zaczęło mnie drapać w gardle.
Rano nie do końca byłem pewien czy powinienem robić trening. Ostatecznie jednak zdecydowałem się przed śniadaniem.
Dziś znów interwały tylko długie. I znów ciężko było wejść na czwarty zakres. Choć było blisko - większość między 3,6-4,0.
Ciężki trening, szczególnie, że słońce postanowiło mi towarzyszyć.

Ogólnie jestem zadowolony, nie tylko z dziś.
Inna sprawa, że myślałem jednak, że pobiegam trochę po górach skoro tu jestem, ale nie wyszło. Zbyt dużo treningów mi się skumulowało i zbyt dużo innych zajęć było.
• Warm up, 10 minutes.
• Run in Z4, threshold pace, 10 minutes. Recovery run, 90 seconds. Repeat 3 times.
• Cool down, 5 to 10 minutes.
• Stretch.
Wczoraj wieczorem coś zaczęło mnie składać. Położyłem się wcześniej spać. Całą noc na przemian było mi zimno i gorąco. Pociłem się strasznie, do tego zaczęło mnie drapać w gardle.
Rano nie do końca byłem pewien czy powinienem robić trening. Ostatecznie jednak zdecydowałem się przed śniadaniem.
Dziś znów interwały tylko długie. I znów ciężko było wejść na czwarty zakres. Choć było blisko - większość między 3,6-4,0.
Ciężki trening, szczególnie, że słońce postanowiło mi towarzyszyć.

Nawet po asfalcie chce się biec© djk71
Ogólnie jestem zadowolony, nie tylko z dziś.
Inna sprawa, że myślałem jednak, że pobiegam trochę po górach skoro tu jestem, ale nie wyszło. Zbyt dużo treningów mi się skumulowało i zbyt dużo innych zajęć było.
AktywnośćWędrówka
Dystans11.96 km
W terenie5.00 km
Czas w ruchu03:47
Vśrednia3.16 km/h
Podjazdy355 m
Tętnośr.101
TętnoMAX164
Kalorie 979 kcal
Temp.29.0 °C
Z muzeum zabawek w tle
Po porannym treningu ruszamy do Krynicy. W sumie inną trasą niż planowaliśmy, ale też ciekawie.
Głównym punktem jest Góra Parkowa. Fajny teren do spacerów, biegania, kręcenia.

W Krynicy decydujemy się wstąpić do Muzeum Zabawek i... wzruszam się bardzo :-)


Głównym punktem jest Góra Parkowa. Fajny teren do spacerów, biegania, kręcenia.

Staw na Górze Parkowej© djk71
W Krynicy decydujemy się wstąpić do Muzeum Zabawek i... wzruszam się bardzo :-)

Kto pamięta?© djk71

Czemu już musimy iść? Ja chcę jeszcze :-)© djk71