Dziś koniec urlopu. Nie planowałem w wakacje startów, ale spotkany kilka dni temu znajomy wspomniał, że w sobotę (czyli dziś) odbędzie się XXIV Bieg Ku Słońcu. Start imprezy w sąsiedniej miejscowości. Czytałem o tym wcześniej, ale jak pisałem w planach nie było... do tamtej rozmowy :-) Kilkanaście minut później już byłem zapisany. Tym bardziej, że rodzinka zachęcała :-)
Dziś wymeldowaliśmy się z kwatery i ruszyliśmy do Dźwirzyna. Szybki odbiór pakietów.
Z ciekawostek numer startowy był... nadrukowany na koszulce :-) W związku z tym nie było wyboru - trzeba było biec w okolicznościowym stroju :-)
Oryginalny numerek
© djk71
Rodzinka ruszyła pieszo na oddalone o jakieś 2,5km miejsce startu na plaży, a ja... zaczekałem na autobus, który zawoził zawodników na start. A co... :-) Organizacja super.
Trochę boję się tego biegu. Start o 11:00, 4 km po plaży i 6 po asfalcie. Do tego słońce. Zupełnie nie moja bajka.
Najbardziej boję się piachu - wiem, że potrafi dać w kość.
Ostatnie zdjęcia przed startem i za chwilę ruszamy.
Oczekiwanie na start
© djk71
Nasz pilot już czeka...
Gotowi do startu?
© djk71
Biegniemy.
No to biegniemy
© djk71
Nie jest źle. Obawiałem się, że będziemy lawirować między parawanami albo biec w kopnym piachu. Na szczęście biegniemy tuż przy linii brzegowej, a opalający się są nieco odsunięci. Nie wiem jak to zrobili organizatorzy, ale jest ok.
Wojsko zamyka biega
© djk71
Biegnie się nawet dobrze, jest twardo więc piach nie wpada wbrew obawom zbytnio do butów. Czasem trzeba skakać uciekając przed mocniejszymi falami.
W pewnym momencie zaskakuje nas widok nagiego mężczyzny na plaży, po chwili jest kolejny, pojawiają się i kobiety... Szok... to plaża dla naturystów... Tego się nie spodziewałem... Mnie to nie przeszkadza, ale kilka osób było chyba oburzonych...
Po prawie 4 km wybiegamy na ścieżkę rowerową dziś zajętą przez biegaczy.
Pojawiają się punkty z wodą. Szkoda, że wcześniej nie wiedziałem, nie brałbym plecaka z bukłakiem.
Puls skoczył do 184. Źle. Daję radę, ale wiem, że to się może źle skończyć. Mimo to biegnę dalej, co ciekawe w całkiem niezłym tempie (oczywiście jak na mnie). Kolejne kilometry to: 6:18, 6:24, 6:20, 6:43 - to po piachu i po asfalcie: 6:03, 6:03, 6:03, 5:53, 5:49, 5:51...
Gorąco, ale spokojnie dobiegam na metę.
Znów się udało
© djk71
Udaje się nawet "zrobić" najlepszą piątkę w tym roku.
Jest medal.
A tak się bałem
© djk71
Czas na zupkę, drożdżówkę i banana. Piwo oddaję komuś z kolejki.
Z żoną na mecie
© djk71
Jeszcze prysznic i można kończyć urlop. Teraz ładnych parę godzin za kółkiem przede mną...
Super impreza. Brawa dla organizatorów.