Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2020

Dystans całkowity:174.82 km (w terenie 10.00 km; 5.72%)
Czas w ruchu:43:02
Średnia prędkość:11.18 km/h
Maksymalna prędkość:39.67 km/h
Suma podjazdów:610 m
Maks. tętno maksymalne:190 (93 %)
Maks. tętno średnie:176 (86 %)
Suma kalorii:14163 kcal
Liczba aktywności:18
Średnio na aktywność:13.45 km i 2h 23m
Więcej statystyk

Mało picia

Sobota, 29 lutego 2020 · Komentarze(2)
Wczorajszy trening nie wyszedł. Dziś musiał być. Pozostało tylko wahanie, czy na dworze, czy na siłowni. Wybór padł na siłownię. Słucham kolejnej książki, która mnie wciągnęła więc nie boję się nudy.

I rzeczywiście biegnie się spokojnie. Na ekranie brzeg morza, w uszach historia Jacka Reachera. Wszystko jest ok. Ludzie na bieżniach obok się zmieniają, a ja wciąż biegnę. O dziwo okazało się, że na bieżni daje się ustawić maksymalną długość treningu na 120 min. Dziś to nie problem, bo tyle planowałem.

Za mało picia sobie tylko zaplanowałem. Zamiast wziąć bidon 0,6 litra i w trakcie treningu go sobie uzupełnić, to postanowiłem wziąć butelkę 0,75. I to mimo wolnego truchtania było zbyt mało.

Czuję to do teraz. Trzeba uzupełniać płyny. Tym bardziej, że dziś wyjątkowo mecz przed tv, a napojów w sklepach coraz więcej.

Bezalkoholowo przed telewizorem © djk71

Trening i czas

Czwartek, 27 lutego 2020 · Komentarze(0)
Po pracy siłownia.
Krótka, bo raz, że jestem zmęczony, dwa że milion ludzi, a trzy dziś w planach miałem tylko chwilę się poruszać. Bieganie zaplanowane na sobotę, w piątek mocniejszy rowerek stacjonarny. Miał być... bo  nie wyszedł... jak zwykle organizacyjnie.





Lubię treningi poranne, bo:
- rano mam mnóstwo siły, nie jestem zmęczony, ani fizycznie, ani psychicznie
- "nie kradnę" czasu rodzinnego, bo i tak wszyscy jeszcze wtedy śpią
- jest pusto, obojętnie czy to na siłowni, czy na dworze
- do pracy przychodzę pozytywnie "naładowany"
- jeśli zaliczę trening rano to już nie muszę myśleć po pracy, że jeszcze muszę jeszcze coś zrobić
- nawet jeśli muszę zostać dłużej w pracy, albo muszę nagle coś załatwić popołudniu to już mi to nie koliduje z treningiem
- jak mi mało to zawsze mogę zrobić trening uzupełniający... :-)

Jest tylko kilka małych "ale":
- muszę wstać, a to nie jest łatwe jeśli kto w nocy przerywa sen...
- muszę się szybko zebrać, o ile jestem w stanie wszystko szybko znaleźć / spakować / ogarnąć...

Poranny trening oznacza, że wszystko musi być dopięte na ostatni guzik, tu nie ma czasu na 5 minut opóźnienia, bo coś...  Kilka minut opóźnienia oznacza, że treningu nie będzie, a zamiast tego będzie wściekłość i zły humor na resztę dnia, szczególnie jeśli nie będzie możliwości nadrobienia tego popołudniu lub wieczorem :-(

Slow jogging w towarzystwie żony

Środa, 26 lutego 2020 · Komentarze(0)
Wieczorem żona zaproponowała spacer. Powiedziała, że może weźmie kije. Do Nordic Walkingu jakoś wciąż się nie mogę przekonać więc stwierdziłem, że sobie obok Niej potruchtam. Co prawda rano był już trening biegowy, nawet dość intensywny, ale teraz nie zapowiadało się szybkie tempo.  Postanowiłem sprawdzić czym jest slow jogging.

Ostatecznie małżonka zostawiła kije w domu, ale ja i tak truchtałem. Tempo wolne, ale po ponad godzince wróciłem nawet lekko spocony. I w sumie nie wiem jak się przy takiej pogodzie ubrać na takie truchtanie. Bo niby się nie zmęczyłem, a jednak trochę spociłem, a do tego momentami było mi chłodno w ramiona... I bądź człowieku mądry...

Anetce chyba się spodobało, bo wracając zapowiadała powtórkę...  Zobaczymy :)

Poza strefą komfortu

Środa, 26 lutego 2020 · Komentarze(0)
Dziś poranny bieg na bieżni z trochę większą prędkością niż zwykle. I co najważniejsze na dłuższym dystansie, bo ok. 9 km w tempie ok. 5:46. Oczywiście głowa kilkukrotnie sugerowała zmniejszenie tempa, ale dziś udało się jej nie słuchać. Póki nogi podawały i czas pozwalał to się nie poddawałem. Puls wysoki, ale przy takim tempie to już nic dziwnego, do maksimum jednak nawet się nie zbliżył :-)

Żal trochę przerwy spowodowanej styczniową kontuzją, ale na to się nie ma wpływu. Trudno, trzeba dalej robić swoje.
Na siłowni pustka o świcie, w sumie może z dwadzieścia-trzydzieści osób się przewinęło. Cisza, spokój. Na ekranie koncert Analogsów z Przystanku Woodstock, a potem początek koncertu The Bill. Wciąż nie wiem, czy to czego słucham mam jakikolwiek wpływ na tempo biegania.





Siłownia w biegu

Wtorek, 25 lutego 2020 · Komentarze(0)
Po wcześniejszych ćwiczeniach zabrakło czasu na dłuższy trening. Pół godziny interwałów musiało wystarczyć.

Znów z synem na siłowni

Wtorek, 25 lutego 2020 · Komentarze(0)
Dziś dzień wolny w pracy. Trzeba było załatwić kilka spraw. W międzyczasie udało się też wskoczyć na siłownię. Rozgrzewka, trochę ćwiczeń i ping pong. Dałem radę.

Z Bad Boyem w tle

Niedziela, 23 lutego 2020 · Komentarze(0)
Dziś w planach dłuższe bieganie. Na siłowni, bo na dworze nie dość, że leje, to jeszcze wieje. A ja chyba ostatnio wygodny się zrobiłem.
Na bieżni spokojne i równe tempo. W tle ukulele. Biegnie się dobrze, choć pocę się niemiłosiernie. Niestety piątkowy ból nogi wraca. Nie jest taki mocny jak ostatnio, ale nie chcę ryzykować. Schodzę po 11 km. Nie do końca jestem zadowolony, ale z drugiej strony coś zrobiłem, tętno też w ryzach udało się utrzymać. Mimo wszystko chciało by się więcej.

Wczoraj też był w planach basen albo siłownia, już nawet byłem w drodze, ale nie wyszło. Za to wieczorem wyszło kino z żoną. Wybór padł na nowy film Patryka Vegi: Bad Boy. Nie jestem specjalnym miłośnikiem twórczości Vegi, a już po Polityce to zupełnie się zraziłem, ale ten film chciałem zobaczyć. I... nie zawiodłem się. Oczywiście można się czepić niektórych scen, można było sobie odpuścić niektóre motywy, ale ogólnie zarówno żonie, jak i mnie się podobało. Nie nudziliśmy się.

Ciekawy jestem jak odbiorą ten film, Ci dla których tematyka jest zupełnie odległa...

Bieżnia przed pracą

Piątek, 21 lutego 2020 · Komentarze(0)
Po wczorajszym bieganiu z pączkami w tle chyba byłem za ciężki, bo czułem lekki niepokój w nodze. Rano też jeszcze lekko to czułem, ale postanowiłem choć chwilę pobiegać przed pracą. Trzeba by w końcu wyjść na dwór, ale pogoda nie zachęca. Jakiś zimny deszcz... Wygoda wygrywa, więc bieżnia.

Niezbyt długo, ale z mocniejszym akcentem. Nie ma lekko trzeba się przełamać i przywyknąć, ze jak trening to musi się człowiek trochę zmęczyć, nie wystarczy lekko potruchtać. Może jakiś efekt tego będzie.

Spalić pączki

Czwartek, 20 lutego 2020 · Komentarze(2)
Tłusty czwartek. Pączki muszą być. W pracy byłem dzielny. Skończyło się na trzech :-)

Jak żyć? © djk71

Po pracy do klubu pobiegać. W planach interwały. Na miejscu czeka jeszcze wyzwanie...

W klubie wyzwanie © djk71

No cóż zaplanowany trening wykonany, wyzwanie zaliczone nawet dwukrotnie.

A w nagrodę...

Nagroda :-) © djk71

I jak tu żyć?


Prezent walentynkowy

Środa, 19 lutego 2020 · Komentarze(0)
Wczoraj wszystko poukładało się nie tak jak miało i treningu nie było.
Oczywiście gdybym się postarał i bardzo chciał to pewnie bym go jeszcze dał radę zrobić... Ale znów coś poszło nie tak, znów głowa zastrajkowała, znów głupie myśli zaczęły krążyć. Znów trzeba zrobić czystkę i pewne rzeczy poukładać...

Wieczorem dostałem prezent na Walentynki... Tak, nieco spóźniony, ale doszedł :-)

Przeczytałem tylko wstęp, ale już okładka, tytuł, bohater... wystarczyły żebym rano się zebrał i poszedł na siłownię.

I znów dostałem prezent © djk71

Niestety mimo wysiłku na bieżni złe myśli wciąż krążą i jakoś w trakcie trening się urwał...
Może i dobrze.. przede mną jeszcze długi dzień...