Trening i czas
Czwartek, 27 lutego 2020
· Komentarze(0)
Kategoria Ble ble ble, Siłownia, śląskie
Po pracy siłownia.
Krótka, bo raz, że jestem zmęczony, dwa że milion ludzi, a trzy dziś w planach miałem tylko chwilę się poruszać. Bieganie zaplanowane na sobotę, w piątek mocniejszy rowerek stacjonarny. Miał być... bo nie wyszedł... jak zwykle organizacyjnie.
Lubię treningi poranne, bo:
- rano mam mnóstwo siły, nie jestem zmęczony, ani fizycznie, ani psychicznie
- "nie kradnę" czasu rodzinnego, bo i tak wszyscy jeszcze wtedy śpią
- jest pusto, obojętnie czy to na siłowni, czy na dworze
- do pracy przychodzę pozytywnie "naładowany"
- jeśli zaliczę trening rano to już nie muszę myśleć po pracy, że jeszcze muszę jeszcze coś zrobić
- nawet jeśli muszę zostać dłużej w pracy, albo muszę nagle coś załatwić popołudniu to już mi to nie koliduje z treningiem
- jak mi mało to zawsze mogę zrobić trening uzupełniający... :-)
Jest tylko kilka małych "ale":
- muszę wstać, a to nie jest łatwe jeśli kto w nocy przerywa sen...
- muszę się szybko zebrać, o ile jestem w stanie wszystko szybko znaleźć / spakować / ogarnąć...
Poranny trening oznacza, że wszystko musi być dopięte na ostatni guzik, tu nie ma czasu na 5 minut opóźnienia, bo coś... Kilka minut opóźnienia oznacza, że treningu nie będzie, a zamiast tego będzie wściekłość i zły humor na resztę dnia, szczególnie jeśli nie będzie możliwości nadrobienia tego popołudniu lub wieczorem :-(
Krótka, bo raz, że jestem zmęczony, dwa że milion ludzi, a trzy dziś w planach miałem tylko chwilę się poruszać. Bieganie zaplanowane na sobotę, w piątek mocniejszy rowerek stacjonarny. Miał być... bo nie wyszedł... jak zwykle organizacyjnie.
Lubię treningi poranne, bo:
- rano mam mnóstwo siły, nie jestem zmęczony, ani fizycznie, ani psychicznie
- "nie kradnę" czasu rodzinnego, bo i tak wszyscy jeszcze wtedy śpią
- jest pusto, obojętnie czy to na siłowni, czy na dworze
- do pracy przychodzę pozytywnie "naładowany"
- jeśli zaliczę trening rano to już nie muszę myśleć po pracy, że jeszcze muszę jeszcze coś zrobić
- nawet jeśli muszę zostać dłużej w pracy, albo muszę nagle coś załatwić popołudniu to już mi to nie koliduje z treningiem
- jak mi mało to zawsze mogę zrobić trening uzupełniający... :-)
Jest tylko kilka małych "ale":
- muszę wstać, a to nie jest łatwe jeśli kto w nocy przerywa sen...
- muszę się szybko zebrać, o ile jestem w stanie wszystko szybko znaleźć / spakować / ogarnąć...
Poranny trening oznacza, że wszystko musi być dopięte na ostatni guzik, tu nie ma czasu na 5 minut opóźnienia, bo coś... Kilka minut opóźnienia oznacza, że treningu nie będzie, a zamiast tego będzie wściekłość i zły humor na resztę dnia, szczególnie jeśli nie będzie możliwości nadrobienia tego popołudniu lub wieczorem :-(