Chciałem zatytułować dzisiejszy wpis po łacinie, bo język ten pojawił się dziś kilkukrotnie w trakcie opisywania przez nas rzeczywistości. Niestety nie znam na tyle łaciny, a słownikowi Goggle'a do końca nie ufam. Trudno będzie po polsku i kulturalnie...
Dziś śpimy do oporu, trzeba odpocząć po wczorajszej setce i późniejszych emocjach około sportowych. Czekamy też, aż pokaże się słoneczko, choć to wychodzi zza chmur szybciej niż się chyba spodziewaliśmy.
Ruszamy po raz kolejny w stronę Torre del Mar, póki co nie czujemy zbyt dużego zmęczenia po wczorajszym. Ale też jak na razie jest po płaskim. Kawałek dalej zaczyna się podjazd.
Piękna pogoda, można jechać
© djk71
I od razu pierwsze niespodzianki. Tuż przed nami osuwa się ziemia.
Na szczęście nie spadło na nas
© djk71
Całą drogę będziemy gdzieś kątem oka spoglądali na mijane skały...
Choć z drugiej strony wzrok leci w drugą stronę.
Jest pięknie
© djk71
Widoki robią wrażenie. Co prawda zjeżdżaliśmy już tędy, ale wtedy człowiek musi bardziej skupiać się na trasie i zakrętach.
Znów w górę
© djk71
Dogoniłem ekipę
© djk71
Dziś można się rozglądać, robić zdjęcia...
Dziwne budowle przy drodze
© djk71
W końcu, po ok. 20 km ciągłego podjazdu dojeżdżamy do Compety. W znajomej kafejce siadamy na kawę... i coś słodkiego. Zasłużyliśmy :)
Zasłużona kawa i deser
© djk71
U góry orientuję się, że zapomniałem wiatrówki. Słabo, mam na sobie tylko koszulkę z krótkim rękawem i rękawki, Na zjeździe może być chłodno.
Teraz przed nami zjazd z kolejnymi widokami. Fantastyczne, gdy wspinasz się na 600m n.p.m. i wciąż widzisz morze ;-)
Wciąż widać morze
© djk71
Zjazd i... kolejny podjazd przed nami. Kiedy na liczniku w polu: Nachylenie pojawia się liczba 13, Piotr zaskakuje nas swoją znajomością języków obcych (szczególnie łaciny), wspomina też coś kilkukrotnie o marce osprzętu konkurującej z Shimano i zawraca...
Super wyglądają te miasteczka
© djk71
Można pstrykać i pstrykać
© djk71
Może i dobrze, bo nachylenie jeszcze kilka razy będzie pokazywało 13, 15, a nawet 18...
A potem znów do góry
© djk71
Kiedy w końcu wydaje mi się, że jesteśmy na górze czeka nas niespodzianka...
I co teraz?
© djk71
Brak przejazdu...
Ale co to dla nas... co prawda koleś na MTB odpuścił, ale ja mam przełajówkę, a Damian szosę więc nie rezygnujemy...
Damy radę
© djk71
Kawałek dalej brat musi odpocząć, a ja zamiast kurtki zakładam folię NRC. W końcu się na coś przydała.
Odpoczynek
© djk71
Folia NRC się przydała dziś
© djk71
Zaczyna się zjazd i... dopada nas ulewa... Niedobrze. Cienkie koła tego nie lubią, no dobra, ja tego nie lubię...
Na zjazdach też jest pięknie
© djk71
Na szczęście po chwili przestaje, ale i tak trzeba uważać. Można za to się napawać widokami.
Mówiłem, że jest pięknie
© djk71
Teraz ja co chwilę używam łaciny... mamy chyba zbyt ubogie słownictwo żeby wypowiedzieć co czuję widzą takie widoki.
Brak słów
© djk71
Chyba najpiękniejsza z wszystkich dotychczasowych tras. Super początek, potem wymagający podjazd, a na koniec super zjazd. I przez cały czas fantastyczne widoki.
I zjazd przed nami
© djk71
Chciałbym zrobić milion zdjęć, ale musiałbym prowadzić rower... dlatego sorry.... musicie przyjechać i sami to zobaczyć.
I jeszcze zdjęcie
© djk71
Zjeżdżamy i teraz już tylko ostatnie dwadzieścia km do domu. Tylko.... tylko, że wieje jak diabli... Wczoraj ten odcinek pokonywaliśmy ze średnią 35+, dziś ledwo utrzymuję ok. 15 km.h.
Strasznie mnie zmęczył ten odcinek. Mimo to kiedy orientuję się, że na liczniku jest PRAWIE 100km... postanawiam dokręcić do setki jakieś 1,5 km. Dawno tego nie robiłem, ale dziś chciałem... a kto mi zabroni.
Mógłbym tu mieszkać
© djk71
Po dzisiejszym dniu przyszły mi do głowy dwa pomysły... nauczyć się hiszpańskiego (nie będzie łatwo, bo już parę razy zaczynałem) i namówić prezesa na otwarcie Etisoft Spain, a może Etisoft Andaluzja... :)