W końcu na rowerze, czyli F**k it
Czwartek, 22 marca 2018
· Komentarze(0)
Półtora tygodnia przerwy w treningach. Praca i inne okoliczności sprawiły, że w minionym okresie było zero aktywności. Czas wracać do żywych. Łatwo nie jest, ale udaje się wyjść pokręcić między pracą, a obiadem. Zimno. Bardzo zimno. Od początku do końca. I kto kładł tu asfalt? W Tadku wciąż opony szosowe i... to jest masakra. Szczególnie po ciemku. Rzekłbym... F**k it!
Jak w tytułach książek, które zamówiłem.
Wracam zmarznięty. Obiad prawie o... 21-ej. F**k.
Jak w tytułach książek, które zamówiłem.
Nowe lektury© djk71
Wracam zmarznięty. Obiad prawie o... 21-ej. F**k.