Kolejna edycja Orient Akcji.
Orient Akcja
© djk71
Od początku roku w planach, ale wiem jak moje plany wychodzą więc i teraz się nie nastawiałem zbytnio. Ostatecznie okazuje się, że jadę. Wstaję wcześnie, tak żeby o szóstej wyjechać i mieć sporo czasu przed startem. Zapominam dokumentów, powrót do domu. Na "jedynce" przebudowa drogi, po jednym pasie w każdą stronę. Ostatecznie docieram do bazy tak, że idealnie zdążam się przygotować, przebrać, odebrać numer startowy i bony na jedzenie.
Zdjęcie by Renata :-)
Rower gotowy.
Rower gotowy
© djk71
Jest też chwila żeby zamienić choć po kilka słów ze znajomymi, których tu nie brakuje. Na dłuższe rozmowy nie ma czasu, na testową przejażdżkę też nie, a szkoda, bo przynajmniej bym ogarnął położenie dróg obok bazy.
StartUstawiamy się na starcie (bez rowerów). Sporo rowerzystów. Za chwilę na ziemi przed każdym z zawodnikiem położona zostanie mapa.
Czekamy na mapy
© Ewa Redo
Będziemy mogli ją zobaczyć dopiero na hasło, równocześnie. Mapa A3 w skali 1:60 000. Zaznaczone są 24 punkty kontrolne. Ci którzy zaliczą od 1 do 13 (dowolnych spośród wszystkich) będą klasyfikowani na trasie Mega, ci którzy znajdą 14 i więcej na trasie Giga.
Jeszcze rano nie byłem pewien, którą trasę będę próbował przejechać. Czy komplet (ok. 120 km), czy tylko krótszą wersję (ok. 60 km). Limit czasu 8:30h. Kiedy tu przyjechałem już podjąłem decyzję - dziś tylko Mega. Za mało jeżdżę żeby się porywać na całość.
Trwa odprawa
© djk71
Odwracamy mapy. Rysuję trasę.
Zdjęcie by Xzibi Aries :)
Jak zawsze łatwo nie jest. Wybieram punkty z dolnej części mapy. Przyjrzyjcie się opisom punktów - da się? Da. A nie tak jak czasem: drzewo, drzewo, ścieżka, drzewo, ścieżka, koniec ścieżki, drzewo... Tu aż się chce szukać :-)
Ruszam.
Zdjęcie by Renata :-)
PK 10 - przy norzePierwszy miał być punkt piąty ale jakoś dziwnie spojrzałem na kompas i wyjechałem nie tą droga, którą chciałem. Kręcę i próbuję się zorientować gdzie jadę. Na dziesiątkę. Nie jest źle, bo tym punktem chciałem zakończyć, najwyżej pojadę w odwrotnym kierunku. Przede mną kilka osób. Zatrzymuję się z nimi zaczynamy szukać punktu. Nie ma. Coś jest nie tak. Cofam się i jeszcze raz mierzę. Niby dobrze. Po chwili okazuje się, że miejsce od którego mierzyłem, to nie to, o którym myślałem. Punkt jest dalej. Dojeżdżam i inni zawodnicy wskazuję mi kierunek. Super. Wtopa na dzień dobry.
PK 8 - wyrobiskoPróbuję nadgonić czas. Wyprzedzam chłopaków, których spotkałem na dojeździe do poprzedniego punktu. I tak wybierają inną drogę. Po chwili znów się mijamy, na punkcie jednak jestem pierwszy mimo, że trochę go przestrzeliłem.
PK 11 - zachodnia krawędź cmentarzaWyjeżdżam na asfalt. Albo jestem taki słaby, albo wieje. Do tego świeci słońce. Wiem, że niektórzy się z niego cieszą, ja nie lubię. Odmierzam odległość i wjeżdżam... w złą przecinkę. Zawracam i znów muszę się cofnąć. Dojeżdżam do cmentarza i lewdo go zauważam. Do raczej pozostałości cmentarza. Jest punkt.
Pozostałości cmentarza
© djk71
Przykry to widok
© djk71
PK 4 - południowy skraj wrzosowej polankiW drodze do kolejnego punktu kolega, z którym spotkaliśmy się na cmentarzu zawraca. Spadł mu mapnik, nawet się nie zatrzymuję, nie mam ani zipów, ani taśmy, nie bardzo byłbym tym razem pomocny. Trzeba pamiętać żeby uzupełnić narzędzia na przyszłość.
Spotykamy się przy punkcie.
PK 9 - pod hubą (kikut drzewa)Droga na dziewiątkę nieco zagmatwana na mapie, ale okazuje się, że do punktu trafiam bezbłędnie, zaliczając po drodze kilka mostków.
Prawie czerwony dywan
© djk71
Kolejny most
© djk71
Punkt na kikucie drzewa
© djk71
PK 24 - zbocze nad rozlewiskiemWybieram dojazd asfaltem. Potem droga obok lokalnego boiska.
Do tej pory myślałem, że te słupki stoją tylko przy drodze
© djk71
Fajne ograniczniki boiska
© djk71
I ciekawe drzewa obok jeziorka.
Co się dzieje z tym drzewem?
© djk71
Rozlewisko dość spore, ale tym razem dobrze odmierzam, choć kolega jadący z przeciwka upiera się, że też odmierzył dobrze i szuka kawałek dalej. Punkt jednak jest tam gdzie stanąłem. Tak na prawdę o pomyłkę jednak nie trudno. Na mapie różnica 1 milimetra to w terenie 60 metrów, a szukając w krzakach to już jest co chodzić :-)
PK 3 - wałJadę znów lekko dookoła, ale dziś zdecydowanie bardziej wolę asfalt. Coś nie mam siły. Punkt prosty więc szybko podbity.
PK 1 - przy słupku w wyrobiskuZgodnie z prognozami zaciemniło się i zaczyna kropić. Zakładam kurtkę. Walczę z piachem deszczykiem, i mierzeniem odległości.
I gdzie teraz?
© djk71
Pomierzyłem dobrze i... przejechałem. Mistrz. Wracam. Oczywiście jest ścieżka i jest punkt. Za mną już (albo dopiero) ponad 40 km, a ja czuję potworne. Źle się czuję. Ciężko mi się kręci. Spróbuję jednak zaliczyć kolejne punkty.
PK 13 - brzeg bagnaDeszcz tylko postraszył i szybko zniknął. Do punktu dojeżdżam tym razem bez problemu. Podchodzę jednak ostrożnie, pamiętam już bagna z innych zawodów i... potrafią postraszyć... Pięknie tu.
Ślicznie tu
© djk71
Trochę strasznie
© djk71
PK 19 - wykrot nad strumykiemWybieram inny wariant dojazdu niż początkowo planowałem i coraz bardziej mam dość terenu. Zero kondycji. Mijam punkt, docieram do asfaltu i odmierzam odległość. Nie ma. Cofam się choć to niezgodne z odległością. Oczywiście punktu nie ma. Jeszcze raz patrzę na mapę i... przecież punkt jest na łuku strumyka. Czyli tam gdzie wymierzyłem. Oczywiście jest :-) Brawo Kawecki! Nie ma jak sobie nie wierzyć.
Rower też potrzebuje odpoczynku
© djk71
PK 21 - skarpa nad zachodnim brzegiem wyrobiskaPo drodze muszę się zatrzymać. Boli mnie głowa. Czuję nudności. Fatalnie. Chwili przerwy i ruszam dalej. Przed punktem piaskowy podjazd. Wprowadzam rower. Punkt zaliczony.
Skarpa przy wyrobisku
© djk71
PK 23 - brzeg jeziorkaJeszcze dwa punkty. Najchętniej bym już wrócił do bazy, ale spróbuję.
Trafiam na kolejne podjazdy i piaski. Piaskownice... Szlag by to trafił.
Piach, piach, piach...
© djk71
Ledwo żywy docieram do jeziorka. Krótkie szukanie i jest punkt.
Jeziorko w lesie
© djk71
PK 5 - karłowata sosnaPatrzę na mapę i szukam alternatywy do drogi, którą tu dotarłem. Nie chcę już piachu. Trudno nadrobię trochę, ale może będzie łatwiej. I jest. Sporo asfaltu i do tego chyba z górki. Ostatni punkt. Mijam jeziorko i wracający z punktu zawodnicy wskazują mi gdzie go szukać. Podbity. :-)
Jest i karłowata sosna
© djk71
MetaNabieram sił i gnam do mety jak wariat. Tak mi się przynajmniej wydaje :-) Oddaję kartę.
Zdjęcie by Renata :-)
Krótkie rozmowy, chowam rower do auta, przebieram się i idę coś zjeść. Wszyscy siedzą na zewnątrz knajpki ciesząc się słońcem. Ja mam go dość. Zostaję wewnątrz. Czas wracać.
Mimo złego samopoczucia pod koniec, totalnego zmęczenia, zrobienia 80 km zamiast 60 km jestem zadowolony, że przyjechałem. Świetny klimat, super organizatorzy, piękny teren... To lubię. :-)