Od
maratonu minęły trzy tygodnie więc... trzeba by gdzieś pobiec. Co prawda w planach był Tropiciel, ale nie wyszło więc jest Półmaraton Gliwicki. Tyle, że większość koleżanek i kolegów z firmy biegnie na 10km. Ja jednak w myśl zasady, która sprawdza się ponoć nie tylko w bieganiu:
Mógłbym szybciej, ale wolę dłużej :-) startuję na długim dystansie.
Od kilku dni pogoda straszyła, że będzie ulewnie i... tak jest. Zimno i deszczowo. Nie chce mi się wychodzić z auta. W końcu jednak zbieram się i w towarzystwie żony ruszam na poszukiwanie znajomych. Są. Coraz więcej nas :-)
Etisoft running team
© djk71
Nie udało się co prawda spotkać wszystkich, ale i tak z większością udało się choć piątkę przybić.
Ruszamy. Jak zwykle zbyt szybko. Próbuję hamować, ale niewiele to daje. Mimo takiej pogody jestem zaskoczony liczbą kibiców. Co prawda biorąc pod uwagę, że biegniemy przez centrum miasta mogłoby być ich więcej, ale i tak szacun dla tych, którzy wyszli, niejednokrotnie z małymi dziećmi, po to aby nas dopingować. To naprawdę wiele znaczy dla zawodników. Podobnie jak punkty muzyczne - lubię to.
Przebiegam prawie obok naszej hali produkcyjnej - niestety pusto tam... w końcu dziś niedziela. Zegarek pokazuje, że jest sporo do przodu w stosunku do założonego czasu, ale też sporo trasy było z górki. Jeszcze się nie podniecam, biegnę dalej.
Kozielska, plac Mickiewicza... fajnie się biegnie przez znajome miejsca.. W końcu jest i Rynek :-)
No i jest Rynek
© djk71
I znów znajome uliczki, park Chopina, Palmiarnia... Zwycięstwa... Biegnie się spoko, ale zacząłem czuć zimno. Koszulka i kamizelka przykleiły mi się do ciała i raczej chłodzą niż grzeją... Żałuję, że nie wziąłem rękawiczek...
Rynek raz jeszcze
© djk71
Znów Rynek, a po chwili Plac Krakowski. Jakoś szybko te kilometry dziś lecą... To dobrze. Na bufetach woda i cola. Dwukrotnie korzystam z tej drugiej... Wchodzi :-)
Zimnej Wody, Wincentego Pola... znów stosunkowo blisko Etisoftu :-) Przebiegam obok hali Podium rozmawiając z sympatyczną biegaczką z.... Lublina... Przy bufecie obok polibudy jednak znów każde z nas biegnie swoim tempem...
Przebiegamy obok Komagu, czyli... byłej siedziby Etisoftu.. :-)
Blisko Komagu
© djk71
Zaczynam się lekko obawiać końcówki, bo to podbieg na Bojkowskiej. O dziwo prawie go nie zauważam, jedynie biegacze, którzy przeszli do marszu potwierdzają, że jest pod górkę :-)
Jeszcze pętelka po Nowych Gliwicach i jest meta. Czas: 2:15:00,25. Celowałem w 2:15, czyli przybiegłem wolniej o 1/4 sekundy :-)
To oznacza, że wynik z
poprzedniego półmaratonu sprzed trzech miesięcy poprawiony o prawie 3 minuty. Jest dobrze ;-)
Jest i medal
© djk71
Jestem zadowolony, mimo warunków biegło mi się bardzo dobrze. Wynik zgodny z oczekiwaniami. Było świetnie.
Na mecie Anetka zauważa, że mam zakrwawioną koszulkę... No tak... nie wziąłem plastrów...