Wpisy archiwalne w kategorii

mazowieckie

Dystans całkowity:1393.53 km (w terenie 592.64 km; 42.53%)
Czas w ruchu:119:36
Średnia prędkość:14.58 km/h
Maksymalna prędkość:47.99 km/h
Suma podjazdów:1025 m
Maks. tętno maksymalne:204 (109 %)
Maks. tętno średnie:193 (98 %)
Suma kalorii:10333 kcal
Liczba aktywności:42
Średnio na aktywność:33.99 km i 2h 50m
Więcej statystyk

Bieg Niepodległości rodzinnie w stolicy

Sobota, 11 listopada 2023 · Komentarze(0)
Rok temu nie biegałem w trakcie Święta Niepodległości. Jak pamiętam jeszcze wciąż borykałem się z kontuzją. Obiecałem wtedy Bratowej, że pobiegnę z Nią za rok w stolicy. No cóż, skro tak było to trzeba się było zapisać. Zapisałem też Igora i Anetkę :-)

Pakiety odebrane dzień wcześniej, więc dziś spokojnie przyjeżdżamy przed startem. Parkujemy i czekamy na swoją kolej. Pierwsza grupa startuje o 11:11, nasza przedostatnia o 11:48. Za nami jeszcze Anetka z grupą Nordic Walking.

Przed biegiem © djk71

Ruszamy, Igor trochę szybciej, my z Sabinką spokojnym tempem. Rozglądam się, słucham muzyki... Na mecie zdaję sobie sprawę że przebiegłem Bieg Niepodległości słuchając niemieckiego zespołu Dritte Wahl. Myślę, że dla niektórych byłoby to nieakceptowalne :-) 

Po czwartym kilometrze zaczynam oczekiwać, że Bratowa przejdzie do marszu, chętnie bym już odpoczął :) Niestety, biegnie przez przerw więc też nie mam wyboru :-) Po chwili mijamy wracającego już Igora. My też docieramy do nawrotki, a potem do wodopoju. Od tego momentu truchta mi się już dobrze. 

Spokojnie dobiegamy do mety. Odbieramy medale, jabłka, batoniki i idziemy napić się herbaty. 

33 Bieg Niepodległości © djk71

Po chwili spotykamy się z resztą rodziny. 
Fajny, patriotyczny bieg w rodzinnym towarzystwie. 
<svg></svg>

W oczekiwaniu na biegających

Piątek, 11 listopada 2022 · Komentarze(0)
Święto Niepodległości. 

Święto Niepodległości © djk71

Ostatnio zawsze w tym dniu biegałem. Dziś nie było parcia. Nie było chęci. 
Co prawda bratowa zachęcała, ale... myślałem, że żartuje. Potem się okazało, że nie żartowała :-(

W efekcie towarzyszyłem jej wraz z rodzinką tylko przed biegiem i po biegu. 

A w oczekiwaniu zwiedzaliśmy okolicę. 

Ech... legenda... © djk71

I było to całkiem interesujące. 

Na Powązkach © djk71

 

W01D7-Long Run, czyli Szczebel po raz drugi

Niedziela, 9 stycznia 2022 · Komentarze(0)
W01D7-Long Run
• Run in Z2, easy, 90 minutes. Run off road if possible.
• Cool down, 5-10 minutes.
• Stretch
.

Po wczorajszym Szczeblu długo się zastanawiałem gdzie zrobić lekkie wybieganie w drugim zakresie. Tak mi się spodobało, że najchętniej bym tam wrócił, ale wiedziałem, że nie utrzymać drugiego zakresu na zbiegach i podbiegach. Mając jednak świadomość, że nie wiadomo kiedy znów będę miał okazję tam biegać to wybieram Szczebel :)

Tym razem nikt mi nie chce towarzyszyć więc jadę na start sam.

Kampinoski Park Narodowy © djk71

W planie spokojny bieg. W uszach Roman Ficek opowiada o Łuku Karpat. Tak się zasłuchałem, że zbiegłem ze ścieżki i wylądowałem na asfalcie. Na szczęście wiem, że za chwilę znów będę mógł wbiec do lasu więc się tym nie martwię. 

Singlem © djk71

Nawrotka jak wczoraj i biegnę dalej. Nie szaleję ani na podbiegach ani na zbiegach ale i tak momentami jak się spodziewałem przechodzę w trzecią strefę. Nie szkodzi. :-) 

Super klimat, super widoki. Mógłbym tu biegać bez końca. 

Jak nad morzem © djk71

Trzeba jednak wracać. Trening skończony.



Ku pamięci © djk71

Jeszcze tu wrócę :-) 

W01D6a-Easy Run + W01D6b-Fartlek = Szczebel :)

Sobota, 8 stycznia 2022 · Komentarze(0)
W01D6A-EASY RUN
• Run in Z2, easy, 30 minutes.
• Cool down, 5-10 minutes.
• Stretch.

W01D6B-FARTLEK
• Warm up, 10 minutes.
• Run at varying intensity, 40 minutes. Push yourself to 90?fort on hills.
• Run in Z2, easy, 10 minutes.
• Cool down, 5-10 minutes.
• Stretch.


Taki jak powyżej był plan na dziś. Damian zaproponował... Szczebel... 
Kiedyś tam jeździłem na rowerze, choć jeździłem to ponoć słowo na wyrost. W pamięci utkwił stek wyzwisk. 
Jak będzie dziś zobaczymy. 

Jedziemy z dziewczynami. Wysadzamy je i jedziemy na parking. Ruszamy dziewczynom na spotkanie. Sabinka biegnie, Anetka idzie. 
My biegniemy... cały singiel to górka, dół. Jest fajnie. 

Zielono mi © djk71

Ja przy okazji testuję nowe ciuchy, które sprezentowała mi wczoraj żona. 

Biegnę © djk71

Spotykamy Sabinkę, potem Anetkę. Dobiegamy do miejsca skąd startowały i wracamy... 

Mogiła © djk71

Dobiegamy do miejsca skąd ruszyliśmy, spotykamy Anetkę, za mną prawie zrobiona druga część treningu. Teraz czas na pierwszą :-) Oczywiście żartuję, bo nijak się to ma do tego co biegnę ale nie ma to znaczenia. 

Dobiegamy do końca odcinka i wracamy. 

Grajek © djk71

Trening uczciwy, trasa fantastyczna.

Rodziny spacerek

Piątek, 7 stycznia 2022 · Komentarze(0)
Dziś dzień odpoczynku. Szkoda jednak siedzieć w domu. Postanowiliśmy z rodzinką pospacerować po okolicy. Pierwsza część po Puszczy Kampinoskiej. 

Z rodzinką © djk71

Pięknie :)

Przez przeszkody © djk71

Potem rozdzielamy się iż żona robimy drugą część sami. 
Jest pięknie © djk71

Chce się chodzić. 

Kapliczka © djk71

W01D4a-Easy Run - przyjemnie

Czwartek, 6 stycznia 2022 · Komentarze(0)
W01D4a-Easy Run
Run in Z2, easy, 30 minutes.
• Cool down, 5-10 minutes.
• Stretch
.

Zamiast Gór Opawskich wizyta na Mazowszu. Długie spanie i spokojny bieg przed śniadaniem. Bez mapy, na azymut po lesie, trochę na przełaj. Ogólnie przyjemnie. 

W01D4b-Threshold Run po świeżym śniegu

Czwartek, 6 stycznia 2022 · Komentarze(2)
W01D4b-Threshold Run
• Run in Z2, easy, 15 minutes.
• Run in Z4, threshold pace, 15 minutes.
• Run in Z2, easy, 15 minutes.
• Cool down, 5-10 minutes.
• Stretch
.

Po porannym treningu nawet wiele nie musiałem odpoczywać. Potem obiad i... usnąłem. 
Kiedy się obudziłem to nie dość, że było ciemno to jeszcze pięknie śnieżek padał.

Na głowę czołówka i ruszam. Świeża warstwa puchu... Wygląda, że jest ślisko, ale nie czuje tego...

Po świeżym śniegu © djk71


Biegnie się dobrze. Dwie wymyślone na szybko pętle. Całkiem przyjemnie. 

W07D7-Long Run, czyli chciało mnie żywcem zjeść

Niedziela, 1 sierpnia 2021 · Komentarze(2)
W07D7-Long Run
• Run in Z2, easy conversational pace, 150 minutes.
• Cool down, 5 to 10 minutes.
• Stretch.


Dziś w planie co najmniej 2:30h biegania. Piękne okoliczności przyrody - Puszcza Kampinoska. Bieg w drugiej strefie, tempo konwersacyjne.

W Puszczy Kampinoskiej © djk71

Zapominam wziąć słuchawek więc nie ma słuchania książki, ani muzyki, trzeba prowadzić konwersacje. Biegnę sam więc rozmawiam z samym sobą. Nie jest źle, momentami nawet interesująco. Do jedenastego kilometra.

Potem słownictwo ogranicza się do kilku słów. Myślałem, że mnie żywcem zjedzą. Komary, muchy końskie i nie wiem co jeszcze... Gdyby to była gra to bym się wylogował natychmiast, albo wręcz wyłączył komputer. Nie dało się. Za to okazało się, że wgrany wcześniej ślad był niepotrzebny. Adrenalina sprawiła, że bez mapy znalazłem najkrótsza drogę do wybiegnięcia z lasu.

Oczywiście Z2 momentalnie zmieniło się na mocne Z3, ale nie ma co się dziwić, skoro bieg był wzbogacony o pajacyki, skipy A, B, C, a pewnie i Z ? Do tego pewnie całość przypomniała walkę w stylu pijanego mistrza...

Trasa skrócona, ale ponad 20 km udało się przebiec.

Everest Run czyli najdziwniejszy bieg w życiu

Niedziela, 9 lutego 2020 · Komentarze(5)
Całe życie z Wariatami!!! Czyli jak to było z najdziwniejszym z dotychczasowych biegów.

12 stycznia - biegnę dla WOŚP.

13 stycznia - Idę do lekarza - strzeliły plecy :-(

13 stycznia - Adam zagaduje o Marriot Everest Run - pierwszy raz o tym słyszę. Bieganie przez 24 godziny po schodach w hotelu Marriot. Są jeszcze ostatnie miejsca dla 4-osobowych sztafet. Bez sensu - przecież właśnie poszły w diabły wszystkie moje plany urlopowe, przecież nie jestem w stanie siedzieć, leżeć, a zawody... 8 lutego!!! Za 4 tygodnie. Przecież nigdy ani ja, ani nikt z nas nie biegał po schodach. Po 24 sekundach ciężkich rozważań zgadzam się :-)

14 stycznia - Zaczynam wątpić w moją decyzję. Ledwo się ruszam. Adaś namawia - nie ma obowiązku żeby wszyscy zawodnicy biegli tyle samo, mogę raz wbiec, a potem będę służył jako wsparcie... Ja zwijam się z bólu, a żona... namawia mnie żebym wystartował!!! Czy ja mam jeszcze kogoś normalnego w swoim otoczeniu?
Tego samego dnia jeszcze jesteśmy zapisani :-)

26 stycznia
- Po dwóch tygodniach faszerowania się lekami i zabiegów fizjo ruszam na siłownię. Pierwszy trening na schodach (166 pięter) Daje nieźle w kość. Na szczęście plecy spoko. Zawody za dwa tygodnie - kupa czasu :-)

Potem jeszcze trzykrotnie udaje się poćwiczyć na schodach na siłowni (210 / 336 / 252 piętra)

4 lutego postanawiam pobiegać i ocieram nogę - świetnie - na cztery dni przed zawodami :-(

7 lutego - ruszamy wraz z Tereską i Adamem do stolicy. W ostatniej chwili wykrusza nam się czwarty zawodnik, na szczęście udaje się na ostatnią chwilę namówić Martę, która jest na miejscu i biega ultra. Zawody trwają 24h więc to chyba dobry wybór :-)

Tu spędzimy najbliższe 24h © djk71

Odbieramy pakiety startowe, meldujemy się w hotelu i idziemy coś zjeść.

W biurze zawodów © djk71

Ładny kubek © djk71

Nie ma już czasu na zwiedzanie stolicy, wracamy do pokojów i szybko idziemy spać. Przed nami ciężki dzień.

8 lutego - dzień startu

6:15 - pobudka, śniadanie i wybór tego co ubieramy, co bierzemy ze sobą, a co oddajemy do depozytu.

8:00 - jesteśmy w Marriocie. Spotykamy Martę, wyjaśniamy w biurze zawodów zamianę zawodników, choć wcześniej było to zgłoszone. Tracimy trochę czasu, ale ostatecznie wszystko jest załatwione. Oddajemy rzeczy do depozytu i idę szukać miejsca do rozłożenia się na starcie.

Depozyt jest ładnym miejscu © djk71

Startujemy w piwnicy, czy jak to ładniej nazywają organizatorzy na poziomie -1 :-) Na miejscu surowo i diabelnie zimno. Nie do końca wiem którędy będziemy biegli z windy na schody więc na czuja wybieram jakieś miejsce.  Przychodzi Tereska i słusznie zauważa, ze tam zamarzniemy. Chwila trwa wybieranie innego miejsca, ostatecznie lądujemy prawie przy wejściu na schody.

8:45 - Prawie gotowi do startu.

Gotowi do startu © djk71

Po chwili krótka odprawa i za moment rusza pierwsza grupa. Zawodnicy startują falami (o ile dobrze kojarzę, wg kolejności zapisów). O 9:00 pierwsza pięćdziesiątka oraz sztafety, których jest tym razem 22. Godzinę później dołączą 34 osoby, o 11:00, 12:00 i 13:00 kolejne grupy. Łącznie w tym samym czasie będzie na schodach maksymalnie ok. 200 osób. Wszyscy kończą w niedzielę o 9:00. Warto było więc zapisać się jak najwcześniej, albo startować w sztafecie, wówczas ma się do dyspozycji pełne 24 godziny.

9:00 - Startuje Adam.

Trzy, dwa, jeden... start... © djk71

Biegnie z poziomu -1 na 41 piętro, czy łącznie 42 piętra i powrót windą. Kiedy zjedzie może biec kolejny raz, albo przekazać chipa, którym logujemy na górze zdobycie szczytu, kolejnej osobie ze sztafety. To od samych zawodników zależy jaką przyjmą strategię. My decydujemy się biec na zmianę, po naszym kapitanie ruszę ja, a potem Tereska i Marta.

Wyniki są publikowane na żywo więc nie tylko znajomi mogą nas śledzić, ale również my wiemy, czy nasz zawodnik jest już u góry i czy kolejna osoba ma się przygotowywać od startu.

Adam po 9 minutach jest na górze, zjeżdża na dół i ja przejmuję pałeczkę (a dokładniej mówić chipa). Ruszam i jest ciężko. Sam nie wiem, czy biec, czy szybo iść. Próbuję jednego i drugiego, ale szybko się okazuje, że wbiegnięcie na 42 piętra jest prawie niemożliwe (albo możliwe tylko dla wybrańców).

Klatka wąska, bez ani jednego okna, lekko klaustrofobiczna.

Niezbyt tu szeroko © djk71

Przed szczytem zaczyna mi się kręcić w głowie, a w płucach czuję ogień. Dobrze, że na górze jest wodopój. Tylko trzeba mieć własny kubek. Na szczęście czytałem regulamin i mam ;-)
Chwilę czekam na windę. Zjeżdżam, przekazuję chipa Teresce i... idę umrzeć...

Nie wierzę, że zdobędziemy Everest. To konieczność zaliczenia 65 wejść na szczyt hotelu. Ja po pierwszym mam dość. Ruszają dziewczyny, potem znów Adam i ja... i znów dziewczyny i tak w kółko...

Zaliczamy kolejne wierzchołki:
09:31 - Empire State Building - Nowy Jork, USA
09:41 - Petronas Towers - Kuala Lumpur, Malezja
09:51 - Łysica - najwyższy szczyt Gór Świętokrzyskich
10:38 - Gubałówka - najwyższy szczyt obciachu :-)
10:51 - Tarnica - najwyższy szczyt Bieszczad
11:15 - Śnieżka - najwyższy szczyt Karkonoszy

Jest co zdobywać © djk71


W międzyczasie podchodzi do nas ekipa telewizyjna.

Mamy celebrytkę © djk71

Kolejno robią wywiad z wszystkimi po kolei.
I o dziwo po południu już jesteśmy w TV. Co prawda w publicznej, ale czego się nie robi dla sławy.
Zobaczcie sami od 18 min 30 sek.
 
12:00 - Jest Kasprowy Wierch. Po trzech godzinach mamy 15 wejść ma 42 piętra. Jest dobrze :) Nie jest łatwiej, ale jakoś idzie (bardziej idzie, niż biegnie).

Na klatce © djk71


13:00 - 18 wejść za nami. Już wszyscy zawodnicy na trasie. Straszne kolejki do windy.

Kolejka na schodach © djk71

Czeka się chyba z 10 minut, czyli dłużej niż wchodzi. Najgorszy jest moment kiedy winda nadjeżdża, już prawie wchodzisz, a odliczający wolontariusz mówi stop, Ty następną ;-(

Kolejka w korytarzu © djk71


13:20 - Rysy - Najwyższy szczyt w Polsce
Cały czas dociera do nas mnóstwo życzliwych słów od naszych przyjaciół.

13:39  - Gerlach - Najwyższy szczyt Tatr
Staramy się na bieżąco relacjonować co się dzieje na FB.

14:17
- żona mi donosi, że zaliczyliśmy Pobiedę - najwyższy szczyt Gór Czerskiego w azjatyckiej części Rosji.

15:00 (chyba) - koleżanka dostarcza nam pizzę. Dziękujemy Anetko!
Jest cudownie :-) Nie podzielają tego uczucia chyba inni zawodnicy przebiegający obok nas, których nozdrza musi drażnić zapach naszego przysmaku...

16:47 -  za nami 30 wejść :)

17:45 - 33 wejścia, czyli połowa Everestu za nami!!! Zaczynamy wierzyć, że damy radę zaliczyć najwyższy szczyt świata.

18:42 -  Mamy Mont Blanc!!! Najwyższy szczyt Europy. Za nami 36 wejść.
Przed dwudziestą dociera do nas mój Brat. uzupełnia nam zapasy niknącej w oka mgnieniu wody oraz przynosi trochę innych różności: przepyszne ciacho, grizzini żeby mieć jakąś odmianę od słodkości, a nawet... makrele... :-)

Jemy wszystko © djk71

Obserwując innych zawodników, w tym tych najlepszych widzimy, że każdy ma własny jadłospis i... w większości przypadków żaden dietetyk by tego nie pochwalił ;)

20:23 - Elbrus - najwyższy szczyt Kaukazu. (42 wejścia), dziewczyny poszły na obiad i basen, napieramy z Adamem sami :) Najpierw Adam biegnie trzy razy pod rząd, potem ja, na szczęście przed moim trzecim wejściem Marta przejmuje pałeczkę. Tak jest jednak ciężej.

Ten napis widzieliśmy mnóstwo razy © djk71

20:47 - Klimandżaro - najwyższy szczyt Afryki - Teraz jakoś szybko szczytujemy  :-)
Już prawie 12 godzin za nami. Sami nie wierzymy jak ten czas szybko leci. Pewnie mimo tego, że siedzimy w piwnicy, panuje tu fantastyczna atmosfera. Wszyscy są uśmiechnięci, cieszą się z byle czego... A może tak po prostu wygląda dom wariatów?

21:09 - McKinley - najwyższy szczyt USA.
Teraz my odpoczywamy chwilę, a dziewczyny biegną. Niestety na obiadokolację dostaje nam się tylko suchy makaron ;-( Kiepsko.

21:17
- Aconcagua - najwyższy szczy Andów. Szczun dla strażaka który biegł z dodatkowym 16 kilogramowym obciążeniem.

Szacun się należy © djk71

23:30 - mamy już 56 wejść, Everest coraz bliżej :). O dziwo jesteśmy na piątym miejscu, ale do końca jeszcze trochę...

00:00
- Północ, 15 godzin za nami, jeszcze 6 wejść do Everestu. Mimo późnej pory nie czujemy zmęczenia, ani zbytniej senności.

00:57 - po 16 godzinach wspinaczki zaliczyliśmy zimowe wejście na K2 :)

01:08 - Mount Everest !!!! - 16h i 8min. i 8 sek. wspinaczki - tyle zajęło nam zdobycie Mount Everest!!! Mamy to!!!

Tak się bawili niektórzy na ostatnim kółku, nie my © djk71

2:30 - nie skończyliśmy :) Przez chwilę bałem się, że po zdobyciu podstawowego celu spadnie nam morale, ale tak się nie stało. Biegamy dalej, 72 wejścia za nami. Awansowaliśmy na 4 miejsce.

W holu głównym hotelu wyniki online © djk71


3:55 - 80 wejść, 123% normy. Pozostało 5 godzin. Biegniemy do końca. :) Udaje mi się przymknąć oko chyba na jakieś 10-15 minut ale ratownik mnie budzi, bo... nie widzi moich oczu... Nie brnę dalej... :-)


Motywacyjne teksty? © djk71

5:00 - za nami 86 wejść, w każdym zaliczone 42 piętra, czyli łącznie za nami 3612 pięter.
Jest moc.

Niby tak :-) © djk71

Awansowaliśmy na 3 pozycję. Ale trzeba jeszcze walczyć przez 4 godziny.

6:15
- Mamy 92 wejścia, 12 558 m n.p.m. :)
Coraz ciężej, pierwsze skurcze, niepokoje w żołądkach, ale walczymy o utrzymanie 3 miejsca. Jeszcze tylko 2:45 czasu do końca.
Zaglądam do masażystów, bo czuję jakieś napięcia w łydkach, ale jest kolejka. Odpuszczam.

To ważna wskazówka! © djk71


7:00 - 96 wejść, 4032 pięter. Już wiemy, że zaliczymy sto wejść!!!

7:50 - i.... Mamy SETKĘ !!!! Niemożliwe nie istnieje :)

Mamy 100 wejść!!! © djk71


Ktoś tu napisał coś o nas © djk71

Zostało nam trochę ponad godzinę, walczymy jeszcze o.... drugie miejsce!


8:48- Tereska kończy swoją rundę

Ostatnia rundka za Tereską © djk71

Ostatni raz biegnie Marta.

8:59 - Marta kończy swój bieg. Za kilkanaście sekund zamykają wejście na schody. Krzyczymy: Leć jeszcze raz! Nie bardzo chyba wie czy żartujemy, czy nie, ale już wszyscy krzyczą więc... leci ;-) Jest wielka!

My w tym czasie robimy fotkę z najlepszymi :)

Fotka z mistrzami © djk71

9:00 - Mamy to!!!! Znacznie powyżej oczekiwań.

Totalni debiutanci, nie biegający wcześniej po schodach, zaliczają 107 wejść, 4494 pięter, meldują się na wysokości 14 605,5 m n.p.m., wykonują 165,07% normy i zdobywają 2 miejsce wśród sztafet!!!


Mamy drugie miejsce © djk71

Jeszcze w to nie wierzymy!!!!
Idziemy oddać chipa i odebrać należne nam medale :-)

Z medalami i certyfikatami © djk71

Zrobiliśmy to. Jesteśmy super zadowoleni, ale do końca nie jesteśmy w stanie powiedzieć dlaczego. Przecież ten bieg jest bez sensu... W kółko, jak chomiki, bez widoków, momentami bez tlenu... Nawet kibiców nie ma, bo nie ma tu dla nich miejsca...
Zupełnie bez sensu. A jednak jesteśmy zadowoleni. Czy tu wrócimy... Dziś powiedziałbym, że nie. Pewnie wyzwaniem byłby start solo, ale na to chyba nikt z nas nie jest gotowy. A jak będzie naprawdę? Miesiąc temu gdyby ktoś mi powiedział, że tu wystartuję to bym go wyśmiał. A zrobiłem to i jestem zadowolony. Bardzo. Więc... zobaczymy.

Zrobiliśmy to! Powyżej oczekiwań! © djk71

Próbowałem jakoś zarejestrować aktywność w zegarku, niestety mój nie ma opcji schody i nawet nie ma możliwości zainstalowania takiej, więc próbowałem użyć jakiejś aplikacji do chodzenia, ale zapominałem ją uruchomiać, pauzować i ostatecznie zrezygnowałem. Tak więc nawet nie ma czym się pochwalić na Endomondo, czy Stravie... :-)

Dziękujemy wszystkim za wsparcie, doping, trzymanie kciuków i wszystko inne :)

31 Bieg Niepodległości w Warszawie

Poniedziałek, 11 listopada 2019 · Komentarze(2)
Bieg, którego nie było w planach, ale wyszedł niejako przy okazji urodzin chrześniaka :-)

Bieg który robi wrażenie - 22 000 zapisanych. Jak się okazało nie wszyscy, którzy odebrali pakiety przybyli na start, ale i tak linię mety przekroczyło 18 861 zawodników. Super.

Medal z 31. Biegu Niepodległości w Warszawie © djk71

Na starcie jesteśmy sporo wcześniej. Najpierw start młodzieży. Marcel daje radę.

Jest i Marcel © djk71

Jako pierwszy dostaje medal.


Spoko, zrobiłem to ;-) © djk71

Później starsi. Ludzi mnóstwo. Kilka sektorów startujących co kilka minut. Ilość zawodników sprawia, że chyba nawet z lekką obsuwą :-)

Czas się przebrać.

Czas się przebrać © djk71

Kiedy Damian startuje, ja dopiero ustawiam się w sektorze.
Śpiewamy oczywiście hymn. Większość osób nawet potrafiła się zachować i dołączyła do śpiewu.

Część zawodników dostała białe koszulki, część czerwone. Ustawiamy się tak, aby utworzyć gigantyczną flagę.

Muszę przecisnąć się do białych © djk71


Przy wejściu do sektora dostrzega mnie Magda z koleżankami. Super spotkanie :-)

Jakże miłe spotkanie © djk71

Na przemian ciepło i zimno. Startuję w rękawkach i rękawiczkach, do tego czapka na głowie i komin na szyi.
W końcu ruszamy. Ustawiłem się za "zającem" na 00:55:00. Ambitny plan jak na kogoś, kto ostatnio mało ćwiczy, a już zupełnie nie ćwiczy szybkości, ale co tam ;-) Zobaczymy jak będzie.

Ruszam i od razu szybkie tempo. Uciekam chyba Magdzie i jej koleżankom. Cały czas dość blisko pacemakera. Nie upieram się, żeby się go trzymać, ale póki co daję radę. Wiem jednak, że to za szybko. I rzeczywiście, gdzieś chyba w okolicach czwartego kilometra czuję, że mam dość, doganiają mnie dziewczyny i... drugi "zając". Widać wybrali inną taktykę. Nie jestem jednak w stanie się go trzymać. Biegnę jak potrafię.

Po nawrotce na piątym kilometrze, jest bufet. Tylko picie, ale tylko tyle potrzebuję. Boję się, żeby nie odpuścić tutaj, ale nie... Daję radę i ruszam dalej. O dziwo siły wracają. Resztę biegu jest już ok.

Na wiadukcie w końcu widać jaką tworzymy flagę...

Efekt ruchomej flagi niesamowity © djk71

Wiem, że 55 minut nie będzie, ale będzie poniżej godziny. Jeszcze niedawno ledwo o tym marzyłem.
Jest 00:58:22. Endo i Strava podpowiadają mi, że pobiłem rekord na 1/2 mili, na 1 milę, na 2 mile, na 3 km... Super :-)

Dobiegłem © djk71

Na mecie czeka na mnie rodzinka.

Już z rodzinką © djk71

Szczęśliwy mogę wracać do domu © djk71

Brat też osiągnął swój cel. Wciąż jest szybszy ode mnie :-) Brawo ;-)