Wpisy archiwalne w miesiącu
Luty, 2022
Dystans całkowity: | 159.76 km (w terenie 78.19 km; 48.94%) |
Czas w ruchu: | 19:41 |
Średnia prędkość: | 8.15 km/h |
Maksymalna prędkość: | 15.56 km/h |
Suma podjazdów: | 2151 m |
Maks. tętno maksymalne: | 186 (91 %) |
Maks. tętno średnie: | 172 (84 %) |
Suma kalorii: | 15631 kcal |
Liczba aktywności: | 17 |
Średnio na aktywność: | 9.99 km i 1h 09m |
Więcej statystyk |
AktywnośćBieganie
Dystans7.08 km
Czas w ruchu00:47
Vśrednia6:38 min/km
VMAX5:56 min/km
W09D1a-Recovery Run, czyli żyję :)
W09D1A-RECOVERY RUN
• Run in Z2, easy, 40 minutes.
• Cool down, 5-10 minutes.
• Stretch.
Zdążyłem odpocząć po sobotnich zawodach. Zostały jeszcze wciąż krwawiące kostki, ale to też przejdzie. Na bieżni dziś nie przeszkadzało.
W lutym przebiegnięte 160 km. To prawie połowa tego co w styczniu, ale po pierwsze miesiąc krótszy, po drugie w planie było mniej treningów, a po trzecie... dwa tygodnie kryzysu zrobiło swoje. W sumie i tak wyszło średnio 40 km tygodniowo. Nie mniej jednak trzeba się wziąć znów do pracy. Tym bardziej, że namawiają mnie na kolejny bieg... I dałem się namówić. Pozostało tylko wybrać dystans. ;-)
• Run in Z2, easy, 40 minutes.
• Cool down, 5-10 minutes.
• Stretch.
Zdążyłem odpocząć po sobotnich zawodach. Zostały jeszcze wciąż krwawiące kostki, ale to też przejdzie. Na bieżni dziś nie przeszkadzało.
W lutym przebiegnięte 160 km. To prawie połowa tego co w styczniu, ale po pierwsze miesiąc krótszy, po drugie w planie było mniej treningów, a po trzecie... dwa tygodnie kryzysu zrobiło swoje. W sumie i tak wyszło średnio 40 km tygodniowo. Nie mniej jednak trzeba się wziąć znów do pracy. Tym bardziej, że namawiają mnie na kolejny bieg... I dałem się namówić. Pozostało tylko wybrać dystans. ;-)
AktywnośćBieganie
Dystans24.28 km
W terenie23.00 km
Czas w ruchu04:17
Vśrednia10:35 min/km
VMAX5:33 min/km
Podjazdy1083 m
Gorce Ultra Trail - Którędy na Lubań
Mówili: przyjdź w góry będzie fajnie. Nie pamiętam kiedy, ale tak powiedzieli, no to się zapisałem :)
Gorce Ultra Trail - trasa ok. 24 km - Którędy na Lubań. Czyli lajtowo - mówili :)
No cóż, nie biegałem nigdy w górach zimą, ale uwierzyłem :) Odbiór pakietu już w piątek (nie dostałem piwa :( - pewnie ktoś im powiedział, że nie piję.
Potem wieczór z przyjaciółmi w (opłaconej!!!) ;) kwaterze.
Rano śniadanko i Adaś zwozi nas na start. Nas czyli Anetę, Karolinę i mnie. Reszta ekipy (Maryla i Anetka) docierają na start pieszo.
Tradycyjne zdjęcia na ściance.


Ostatni rzut oka na innych biegaczy żeby upewnić się, że wszystko wzięliśmy. I za chwilę start. Jeszcze zamieniamy kilka słów z Elą i ruszamy.

Limit czasu: 6h. Wydaje się być strasznie duży, a może wtedy powinienem pomyśleć, że to może oznaczać, że wcale nie będzie łatwo, szczególnie jak na zimowy debiut.
Początek to ok. 1,5 km asfaltem. Cały czas lekko w górę. Biegnę spokojnie, jak większość. W końcu skręcamy w teren. Część zatrzymuje się i zakłada raczki. Ja biegnę, a właściwie idę dalej. Większość idzie. Stromo. Pewnie czołówka pobiegła, ale tego nie widziałem.
Póki co idę bez raczków i że złożonymi kijkami.
Podejście końcu się chyba gdzieś na 3,5 km trasy.
Teraz znów można biec. Po chwili ktoś nam sugeruje zatrzymanie się i rzut oka na Tatry. Jest pięknie :)
Biegniemy dalej. W pewnym momencie wiele osób się zatrzymuje. Krótki, ale strony zbieg. Próbuję biec i też się zatrzymuję - zakładam raczki, jest o niebo lepiej.
Biegnie się fajnie tylko stosunkowo szerokie latem ścieżki dziś są wąziutkie, a w każdym razie wąskie są wydeptane ślady. Bo o ile ma dole nie było śniegu to tutaj jest :) Jest to trochę męczące, gdy co chwilę trzeba odbijać w bok lub zeskakiwać przepuszczając tych co Cię wyprzedzają lub coraz częściej biegną z przeciwka (z innych tras).
Gdzieś ok. 10 km mijają mnie pierwsi zawodnicy z naszej trasy, wracający już z Lubania. No cóż, wiem już, że nie będę na podium :) Czyli nie ma po co się spieszyć ;)
Spotykam na trasie znajomych biegaczy. Przed Lubaniem drogą się rozwidla i w końcu można biec spokojnie. Po chwili zaczyna się strony odcinek. Dopiero tu rozkładam kijki. Do tej pory trochę żałowałem, że je wziąłem. W końcu jest szczyt, niestety świetna wcześniej pogoda trochę się zmieniła i nawet nie myślę o widokach tylko biegnę dalej.
Zbieg miejscami ostry i śliski, ale raczki plus kijki dają radę.
Na rozwidleniu spotykam Maćka, chyba trochę się zgubił :). Chwilę potem mijam Karolinę, a jeszcze później Elę.
Biegnę dalej, czuję zmęczenie, dodatkowo od jakiegoś czasu biegnę z otartą stopą. Pewnie gdyby nie założone stuptuty i raczki to zatrzymałbym się i sprawdził co się dzieje, ale teraz nie kusi mnie siadanie na śniegu... Pobiegnę ile się da.
Czuję zmęczenie, przed Runkiem dogania mnie Aneta. Chwilę biegniemy razem, potem Ona puszcza się przodem, cały czas widzę ją jednak przed sobą. Wiem, że jeszcze kawałek i będzie zbieg z trasy już do Ochotnicy. Pewnie będzie ślisko ale już tylko w dół. Czekam na ten zakręt i w końcu jest.
I... nie tylko z moich ust lecą przekleństwa. Zamiast pięknej ścieżki w dół przed nami nierówna trasa, sypki śnieg, mam wrażenie jakbym poruszał się po wydmach. Nogi się zapadają, by po chwili ześlizgiwać się po zmarzniętych kawałkach śniegu.
Nie tego oczekiwałem. Za diabła nie potrafię zmusić się nawet do próby biegu. Idzie się jeszcze gorzej. Nie wiem jak inni potrafią tu biec. Psycha siada mi zupełnie. Mam dość.
Jestem zmęczony, zły, wściekły.
Nie pamiętam ile tam było, ale jakoś 2-3 km. Koszmarne. Pod koniec spotykam Adasia z aparatem.


Na samej końcówce jeszcze zdjęcie robi mi Maryla.
Nie widać jak bardzo byłem zły i zmęczony.

Widać to dopiero na mecie. Nawet nie mam siły żeby się cieszyć.


Jeszcze zdjęcia, gdzie chyba służę jako manekin.


Dopiero po chwili gdy zjadamy zupę z soczewicy, gdy jesteśmy w komplecie zaczynają odpływać złe emocje.
Wracamy na kwaterę, kąpiel, plastry na zakrwawione kostki i piętę i po chwili jest lepiej.
W restauracji już jest super. Jednak pozytywnie zakręcone towarzystwo potrafi zdziałać cuda.
Wieczór przy tenisie stołowym, piłkarzykach i muzyce. Jest pięknie.
Dopiero rano czyszcząc bukłak zauważyłem, że przez cztery godziny wypiłem 250ml i zjadłem jeden żel. Trochę mało.
Choć na mecie byłem w koszmarnym nastroju to potem już było tylko lepiej. Wiem co jest do poprawy :-)
A... i padł pomysł kolejnego biegu. Tym razem nie w zimie :)
Dzięki wszystkim za super weekend.
Gorce Ultra Trail - trasa ok. 24 km - Którędy na Lubań. Czyli lajtowo - mówili :)
No cóż, nie biegałem nigdy w górach zimą, ale uwierzyłem :) Odbiór pakietu już w piątek (nie dostałem piwa :( - pewnie ktoś im powiedział, że nie piję.
Potem wieczór z przyjaciółmi w (opłaconej!!!) ;) kwaterze.
Rano śniadanko i Adaś zwozi nas na start. Nas czyli Anetę, Karolinę i mnie. Reszta ekipy (Maryla i Anetka) docierają na start pieszo.
Tradycyjne zdjęcia na ściance.

Przed startem© Adam Jeżewski

Tyle© Adam Jeżewski
Ostatni rzut oka na innych biegaczy żeby upewnić się, że wszystko wzięliśmy. I za chwilę start. Jeszcze zamieniamy kilka słów z Elą i ruszamy.

Lecimy© Adam Jeżewski

Ruszamy© djk71
Limit czasu: 6h. Wydaje się być strasznie duży, a może wtedy powinienem pomyśleć, że to może oznaczać, że wcale nie będzie łatwo, szczególnie jak na zimowy debiut.
Początek to ok. 1,5 km asfaltem. Cały czas lekko w górę. Biegnę spokojnie, jak większość. W końcu skręcamy w teren. Część zatrzymuje się i zakłada raczki. Ja biegnę, a właściwie idę dalej. Większość idzie. Stromo. Pewnie czołówka pobiegła, ale tego nie widziałem.
Póki co idę bez raczków i że złożonymi kijkami.

Jeszcze pełen energii© djk71
Podejście końcu się chyba gdzieś na 3,5 km trasy.

Już widać koniec podejścia/podbiegu© djk71

Oni jeszcze na podbiegu© djk71
Teraz znów można biec. Po chwili ktoś nam sugeruje zatrzymanie się i rzut oka na Tatry. Jest pięknie :)

Jest pięknie© djk71

Tatry© djk71
Biegniemy dalej. W pewnym momencie wiele osób się zatrzymuje. Krótki, ale strony zbieg. Próbuję biec i też się zatrzymuję - zakładam raczki, jest o niebo lepiej.
Biegnie się fajnie tylko stosunkowo szerokie latem ścieżki dziś są wąziutkie, a w każdym razie wąskie są wydeptane ślady. Bo o ile ma dole nie było śniegu to tutaj jest :) Jest to trochę męczące, gdy co chwilę trzeba odbijać w bok lub zeskakiwać przepuszczając tych co Cię wyprzedzają lub coraz częściej biegną z przeciwka (z innych tras).
Gdzieś ok. 10 km mijają mnie pierwsi zawodnicy z naszej trasy, wracający już z Lubania. No cóż, wiem już, że nie będę na podium :) Czyli nie ma po co się spieszyć ;)
Spotykam na trasie znajomych biegaczy. Przed Lubaniem drogą się rozwidla i w końcu można biec spokojnie. Po chwili zaczyna się strony odcinek. Dopiero tu rozkładam kijki. Do tej pory trochę żałowałem, że je wziąłem. W końcu jest szczyt, niestety świetna wcześniej pogoda trochę się zmieniła i nawet nie myślę o widokach tylko biegnę dalej.

Wieża na Lubaniu© djk71
Zbieg miejscami ostry i śliski, ale raczki plus kijki dają radę.
Na rozwidleniu spotykam Maćka, chyba trochę się zgubił :). Chwilę potem mijam Karolinę, a jeszcze później Elę.
Biegnę dalej, czuję zmęczenie, dodatkowo od jakiegoś czasu biegnę z otartą stopą. Pewnie gdyby nie założone stuptuty i raczki to zatrzymałbym się i sprawdził co się dzieje, ale teraz nie kusi mnie siadanie na śniegu... Pobiegnę ile się da.
Czuję zmęczenie, przed Runkiem dogania mnie Aneta. Chwilę biegniemy razem, potem Ona puszcza się przodem, cały czas widzę ją jednak przed sobą. Wiem, że jeszcze kawałek i będzie zbieg z trasy już do Ochotnicy. Pewnie będzie ślisko ale już tylko w dół. Czekam na ten zakręt i w końcu jest.
I... nie tylko z moich ust lecą przekleństwa. Zamiast pięknej ścieżki w dół przed nami nierówna trasa, sypki śnieg, mam wrażenie jakbym poruszał się po wydmach. Nogi się zapadają, by po chwili ześlizgiwać się po zmarzniętych kawałkach śniegu.
Nie tego oczekiwałem. Za diabła nie potrafię zmusić się nawet do próby biegu. Idzie się jeszcze gorzej. Nie wiem jak inni potrafią tu biec. Psycha siada mi zupełnie. Mam dość.
Jestem zmęczony, zły, wściekły.
Nie pamiętam ile tam było, ale jakoś 2-3 km. Koszmarne. Pod koniec spotykam Adasia z aparatem.

Końcówka© Adam Jeżewski

Dam radę© Adam Jeżewski
Na samej końcówce jeszcze zdjęcie robi mi Maryla.

Ostrożnie na końcówce© Maryla Adamek
Nie widać jak bardzo byłem zły i zmęczony.

Czemu taki zadowolony?© Maryla Adamek
Widać to dopiero na mecie. Nawet nie mam siły żeby się cieszyć.

Mam dość© djk71

Jeszcze zegarek zatrzymać© djk71
Jeszcze zdjęcia, gdzie chyba służę jako manekin.

Z Anetką© djk71

Z medalem© djk71
Dopiero po chwili gdy zjadamy zupę z soczewicy, gdy jesteśmy w komplecie zaczynają odpływać złe emocje.

Mam to© Adam Jeżewski

Z żoną na mecie© djk71
Wracamy na kwaterę, kąpiel, plastry na zakrwawione kostki i piętę i po chwili jest lepiej.
W restauracji już jest super. Jednak pozytywnie zakręcone towarzystwo potrafi zdziałać cuda.
Wieczór przy tenisie stołowym, piłkarzykach i muzyce. Jest pięknie.
Dopiero rano czyszcząc bukłak zauważyłem, że przez cztery godziny wypiłem 250ml i zjadłem jeden żel. Trochę mało.
Choć na mecie byłem w koszmarnym nastroju to potem już było tylko lepiej. Wiem co jest do poprawy :-)

Dało w kość© Adam Jeżewski
A... i padł pomysł kolejnego biegu. Tym razem nie w zimie :)
Dzięki wszystkim za super weekend.
AktywnośćBieganie
Dystans4.52 km
Czas w ruchu00:28
Vśrednia6:11 min/km
VMAX5:21 min/km
Podjazdy 30 m
W08D2a-Recovery Run ze sporymi modyfikacjami :)
W08D2a-Recovery Run
• Run in Z2, easy, 30 minutes.
• Cool down, 5-10 minutes.
• Stretch.
Nie wiem jak dziś się dzień potoczy, nie do końca też wiem jak się uda zrobić treningi.
Krótka noc sprawiła, że i tak czasu starczyło ledwie na krótki poranny rozruch.
Postanowiłem go trochę zmienić i przy okazji zobaczyć jak działa funkcja testu progu w zegarku. Zawsze próg się liczył sam, nigdy nie wymuszałem testu. I chyba wciąż nie rozumiem, jak to działa. Muszę zrobić to jeszcze raz. Przy okazji jeden z zastosowanych ekranów też coś mnie okłamał. Mimo to trening przyjemny :-)
• Run in Z2, easy, 30 minutes.
• Cool down, 5-10 minutes.
• Stretch.
Nie wiem jak dziś się dzień potoczy, nie do końca też wiem jak się uda zrobić treningi.
Krótka noc sprawiła, że i tak czasu starczyło ledwie na krótki poranny rozruch.
Postanowiłem go trochę zmienić i przy okazji zobaczyć jak działa funkcja testu progu w zegarku. Zawsze próg się liczył sam, nigdy nie wymuszałem testu. I chyba wciąż nie rozumiem, jak to działa. Muszę zrobić to jeszcze raz. Przy okazji jeden z zastosowanych ekranów też coś mnie okłamał. Mimo to trening przyjemny :-)
AktywnośćBieganie
Dystans7.06 km
Czas w ruchu00:46
Vśrednia6:30 min/km
VMAX5:33 min/km
W08D1a-Recovery Run na bieżni
W08D1A-RECOVERY RUN
• Run in Z2, easy, 40 minutes.
• Cool down, 5-10 minutes.
• Stretch.
Na dworze wiatr, a w głowie obawa, że jak wrócę do domu to na stole pojawi się obiad, a potem... mogłoby mi się nie chcieć... :-)
Na wszelki wypadek zahaczam o siłownię i tam robię trening.
Wcześniej krótka pogawędka z Markiem. Jak zawsze niebezpieczna, bo... od razu pojawia się ileś pomysłów, propozycji... :-)
Na bieżni spokojnie. Pilnuję strefy. Biegnie się dobrze, choć po treningu czuję mięśnie. Pewnie jeszcze efekt wczorajszego biegu.
Przy okazji skończyłem słuchać legendy bałtyckie. Ot taki powrót do lat szkolnych...
• Run in Z2, easy, 40 minutes.
• Cool down, 5-10 minutes.
• Stretch.
Na dworze wiatr, a w głowie obawa, że jak wrócę do domu to na stole pojawi się obiad, a potem... mogłoby mi się nie chcieć... :-)
Na wszelki wypadek zahaczam o siłownię i tam robię trening.
Wcześniej krótka pogawędka z Markiem. Jak zawsze niebezpieczna, bo... od razu pojawia się ileś pomysłów, propozycji... :-)
Na bieżni spokojnie. Pilnuję strefy. Biegnie się dobrze, choć po treningu czuję mięśnie. Pewnie jeszcze efekt wczorajszego biegu.
Przy okazji skończyłem słuchać legendy bałtyckie. Ot taki powrót do lat szkolnych...
AktywnośćBieganie
Dystans20.43 km
W terenie20.00 km
Czas w ruchu02:40
Vśrednia7:49 min/km
VMAX5:42 min/km
Podjazdy199 m
W07D7-Long Run po tygodniowym kryzysie
W07D7-LONG RUN
• Run in Z2, easy, 135 minutes.
• Cool down, 5-10 minutes.
• Stretch.
Tydzień przerwy. Z niczego. Z niczego zidentyfikowanego.
Wszystko było ok. W treningu, w domu, w pracy. A z drugiej strony wszędzie coś się pojawiło co mogło mieć na to wpływ.
Już od dawna wiem, że demony przybierają różną postać. I nie zawsze jest to postać mroczna.
Potrafią zaatakować też udając coś miłego, pięknego... wtedy boli jeszcze bardziej.
I wtedy człowiek nie potrafi walczyć z tym z czym się już nauczył mierzyć. :(
Tak też minął tydzień. Mimo, że ciuchy były gotowe do biegu. Mimo, że po pracy podjeżdżałem na siłownię, mimo, że...
Tym bardziej cieszę się, że dziś udało się wyjść. Choć też niewiele brakło żeby i to się nie powiodło.
Dziś próba biegu z mapą w zegarku. O ile wcześnie bieg tylko z widocznym śladem był super rozwiązaniem, to zmiana na mapę to prawdziwa rewolucja. Super rozwiązanie.
Po drodze mijam w lesie gościa szukającego pomocy drogowej, chwilę później mijam pomoc drogową, ale ona też czeka na... pomoc drogową, bo przyjeżdżając wyciągnąć kogoś z błota sama w nim ugrzęzła.

Dziś zero śladu śniegu.

Wszędzie tylko błoto.
Ewidentnie idzie wiosna :-)

Jedynie w DSD na stoku śnieg, ale chyba niezbyt nadający się do jazdy, bo ludzi zero.

Biegło się dobrze, choć pod koniec czułem łydki. I puls dziwnie skakał, ale to jak się okazało wina paska, który tym razem (i jak poprzednio) nie połączył się z zegarkiem. Bateria, czy wyzionął ducha? Muszę sprawdzić, bo wskazania z nadgarstka były mocno średnie.
Ogólnie udany bieg, choć zmęczenie nie rokuje zbyt dobrze przed przyszłym weekendem. Ale damy radę. Mam nadzieję :)
• Run in Z2, easy, 135 minutes.
• Cool down, 5-10 minutes.
• Stretch.
Tydzień przerwy. Z niczego. Z niczego zidentyfikowanego.
Wszystko było ok. W treningu, w domu, w pracy. A z drugiej strony wszędzie coś się pojawiło co mogło mieć na to wpływ.
Już od dawna wiem, że demony przybierają różną postać. I nie zawsze jest to postać mroczna.
Potrafią zaatakować też udając coś miłego, pięknego... wtedy boli jeszcze bardziej.
I wtedy człowiek nie potrafi walczyć z tym z czym się już nauczył mierzyć. :(
Tak też minął tydzień. Mimo, że ciuchy były gotowe do biegu. Mimo, że po pracy podjeżdżałem na siłownię, mimo, że...
Tym bardziej cieszę się, że dziś udało się wyjść. Choć też niewiele brakło żeby i to się nie powiodło.
Dziś próba biegu z mapą w zegarku. O ile wcześnie bieg tylko z widocznym śladem był super rozwiązaniem, to zmiana na mapę to prawdziwa rewolucja. Super rozwiązanie.
Po drodze mijam w lesie gościa szukającego pomocy drogowej, chwilę później mijam pomoc drogową, ale ona też czeka na... pomoc drogową, bo przyjeżdżając wyciągnąć kogoś z błota sama w nim ugrzęzła.

Zimy to nie przypomina© djk71
Dziś zero śladu śniegu.

Śniegu brak© djk71
Wszędzie tylko błoto.
Ewidentnie idzie wiosna :-)

Wiosna idzie© djk71
Jedynie w DSD na stoku śnieg, ale chyba niezbyt nadający się do jazdy, bo ludzi zero.

Wielki kanion© djk71
Biegło się dobrze, choć pod koniec czułem łydki. I puls dziwnie skakał, ale to jak się okazało wina paska, który tym razem (i jak poprzednio) nie połączył się z zegarkiem. Bateria, czy wyzionął ducha? Muszę sprawdzić, bo wskazania z nadgarstka były mocno średnie.
Ogólnie udany bieg, choć zmęczenie nie rokuje zbyt dobrze przed przyszłym weekendem. Ale damy radę. Mam nadzieję :)
AktywnośćĆwiczenia
Czas w ruchu00:05
Tętnośr. 55
TętnoMAX 61
Ćwiczenia oddechowe 001
Krótkie ćwiczenia oddechowe. Czy mają sens? Muszę o tym poczytać. Dziś tak dla próby. Nie czuję tego póki co.
AktywnośćBieganie
Dystans13.12 km
W terenie13.12 km
Czas w ruchu01:34
Vśrednia7:09 min/km
VMAX5:18 min/km
Podjazdy149 m
W06D7-Long Run - tętno skakało jakby wiosnę czuło w powietrzu
W06D7-LONG RUN
• Run in Z2, easy, 90 minutes. Off road if possible.
• Cool down, 5-10 minutes.
• Stretch.
Ten tydzień w planie lżejszy niż poprzednie więc i długie wybieganie niezbyt długie.
Szkoda, bo pogoda piękna.

Aż chce się biegać. Być na powietrzu.

Biegło się super.
• Run in Z2, easy, 90 minutes. Off road if possible.
• Cool down, 5-10 minutes.
• Stretch.
Ten tydzień w planie lżejszy niż poprzednie więc i długie wybieganie niezbyt długie.
Szkoda, bo pogoda piękna.

Chce się biegać© djk71
Aż chce się biegać. Być na powietrzu.

Wiosna idzie© djk71
Biegło się super.
AktywnośćBieganie
Dystans8.52 km
Czas w ruchu00:50
Vśrednia5:52 min/km
VMAX4:06 min/km
Podjazdy 69 m
W06D6-Fartlek, skoro to zabawa biegowa, to czemu taki zmęczony jestem :)
W06D6-FARTLEK
• Run at varying intensity, 45 minutes.
• Cool down, 5-10 minutes.
• Stretch.
Fartlek, czyli zabawa biegowa. Bieg o rożnej intensywności. Zabawa zabawą, ale u mnie musi być zaplanowana :-)
Wymyśliłem sobie po krótkiej rozgrzewce schemat
1 min. intensywnie (Z4)- 1 min. odpoczynku
2 min. intensywnie (Z4)- 1 min. odpoczynku
3 min. intensywnie (Z4)- 1 min. odpoczynku
2 min. intensywnie (Z4)- 1 min. odpoczynku
I tak trzy razy.
Fajnie było. Męcząco, ale podobało mi się.
• Run at varying intensity, 45 minutes.
• Cool down, 5-10 minutes.
• Stretch.
Fartlek, czyli zabawa biegowa. Bieg o rożnej intensywności. Zabawa zabawą, ale u mnie musi być zaplanowana :-)
Wymyśliłem sobie po krótkiej rozgrzewce schemat
1 min. intensywnie (Z4)- 1 min. odpoczynku
2 min. intensywnie (Z4)- 1 min. odpoczynku
3 min. intensywnie (Z4)- 1 min. odpoczynku
2 min. intensywnie (Z4)- 1 min. odpoczynku
I tak trzy razy.
Fajnie było. Męcząco, ale podobało mi się.
AktywnośćBieganie
Dystans7.62 km
Czas w ruchu00:46
Vśrednia6:02 min/km
VMAX4:20 min/km
Podjazdy 55 m
W06D4-Intervals przed śniadaniem
W06D4-Intervals
• Warm up, 15 minutes.
• Run in Z4, threshold, 400 m. Run in Z2, recovery, 30 seconds. Repeat 5 times.
• Run in Z2, easy, 1 minute.
• Run in Z4, threshold, 400 m. Run in Z2, recovery, 30 seconds. Repeat 5 times.
• Cool down, 5-10 minutes.
• Stretch.
Dziś popołudnie zajęte więc interwały o poranku. Ciepło. Przez chwilę nawet zastanawiałem się, czy nie za ciepło się ubrałem, ale nie, było w sam raz.
Takie interwały lubię 5x400m, chwila przerwy i powtórka. Czułem się świetnie więc i biegło się naprawdę dobrze.
• Warm up, 15 minutes.
• Run in Z4, threshold, 400 m. Run in Z2, recovery, 30 seconds. Repeat 5 times.
• Run in Z2, easy, 1 minute.
• Run in Z4, threshold, 400 m. Run in Z2, recovery, 30 seconds. Repeat 5 times.
• Cool down, 5-10 minutes.
• Stretch.
Dziś popołudnie zajęte więc interwały o poranku. Ciepło. Przez chwilę nawet zastanawiałem się, czy nie za ciepło się ubrałem, ale nie, było w sam raz.
Takie interwały lubię 5x400m, chwila przerwy i powtórka. Czułem się świetnie więc i biegło się naprawdę dobrze.
AktywnośćBieganie
Dystans7.01 km
Czas w ruchu00:45
Vśrednia6:25 min/km
VMAX4:41 min/km
Podjazdy 61 m
W06D2-Threshold Run
W06D2-Threshold Run
• Warm up, 10 minutes.
• Run in Z4, threshold, 20 minutes.
• Run in Z2, easy, 10 minutes.
• Cool down, 5-10 minutes.
• Stretch.
Na wieczór zapowiadają deszcze. Jakoś mi się chyba jednak podoba bardziej bieganie na dworze niż na siłowni więc postanawiam z samego rana zrobić trening.
Udaje się bez problemu i wstać i wyjść. Jednak przygotowane dzień wcześniej ciuchy robią robotę :-)
Trening udany. Choć chyba zacznę brać jeszcze ze sobą czołówkę, bo czasem nieoświetlone miejsca pojawiają się znikąd, jeszcze wczoraj było jasno, a dziś zonk.
• Warm up, 10 minutes.
• Run in Z4, threshold, 20 minutes.
• Run in Z2, easy, 10 minutes.
• Cool down, 5-10 minutes.
• Stretch.
Na wieczór zapowiadają deszcze. Jakoś mi się chyba jednak podoba bardziej bieganie na dworze niż na siłowni więc postanawiam z samego rana zrobić trening.
Udaje się bez problemu i wstać i wyjść. Jednak przygotowane dzień wcześniej ciuchy robią robotę :-)
Trening udany. Choć chyba zacznę brać jeszcze ze sobą czołówkę, bo czasem nieoświetlone miejsca pojawiają się znikąd, jeszcze wczoraj było jasno, a dziś zonk.